Szeptem

Bezpłatny fragment - Szeptem


Poezja
Proza współpczesna
Polski
Objętość:
77 str.
ISBN:
978-83-8104-520-9

Słowo wstępne

Z autorkę tej książki jestem szczególnie związany i przyznam się, że piękne wiersze o miłości i wzruszyły mnie i obudziły zazdrość, zazdrość o te wszystkie słowa.


Poezja Beaty od zawsze przynosiła w progi mojego domu wzruszenie Jest piękna i specyficzna dla samej autorki. Jest kobietą wykształconą, pozytywnie podchodząca do życia, do ludzi, choć, to właśnie ludzie dali jej nieźle w kość — mimo tego szanuje ludzi. Niejednokrotnie mamy tu inne zdania, ale oboje bardzo się szanujemy i ja podziwiam Beatę. Znamy się od lat, mimo że na wiele lat los nas rozdzielił. Nie mogłem nigdzie zdobyć jej nowych wierszy, choć wiedziałem, że ona nigdy nie zerwie z poezją. Tak, jak ja, pozostanie jej wierna do końca życia. My bez poezji przecież nie potrafimy żyć.

Beata, dopóki jest to możliwe, a druga osoba ją nie odtrąca, jest wierna również w miłości, wraca do niej z nadzieją na przyjęcie. Swoje oddanie i miłość zapisuje w słowach, choćby takich:

witaj

w spojrzeniu

po latach

wróciłam

z koszem pustym

dziurawym

w wędrówce

porzuciłam

Kierkegaarda

dla Wallscha

zdradziłam Ginsberga

z Coelho

Cohenowi naplułam w twarz

nutami śmiechu

zostawiłam na rozstaju

nikogo

siebie

Czyż nie ma w tym wierszu jakiejś tęsknoty, jakiegoś nie spełnienia? Jest. Jest nadzieja i wiara, że miłość ją nie odrzuci.

Jestem poetą od lat, od bardzo długich lat, znam słowa, słowo, znam poezję i wiem, gdzie jest prawda, a gdzie fałsz.

Może to boli, poetę w niej zakochanego, może i serce zaboli, bo ja będącym wiele lat samotnym poetą widzę powracającą, zakochaną kobietę.

I jeszcze jeden fragment:

witaj

ty nie ty

spójrz

ja nie ja

splatałeś

pajęczyny miłości

wokół

mnie

życia

szeptałeś zaklęcia

Co to jest? Czyż te słowa nie są miłością? Jeśli nie, ta ja nie wyznaję się w miłości.

Poetka wie, co mówi, co pisze, jest przecież doświadczona piórem, swoim talentem

Ta poezja, ten tomik wierszy, nie jest jej pierwszym wydaniem, za sobą ma kilka wydań książkowych, ma nagrody, ma wreszcie swój wieczów na uczelni jednych z miast Stanów Zjednoczonych.

Beata Poczwardowska ma za sobą wiele długich lat praktyki poetyckiej, mogłaby wykładać poezję na uczelni, mogłaby uczyć dobrego słowa i szlachetności słowa, bo dziś słowo, jakże często staje się słowem wulgarnym, słowem, które często używa poeta — dodam — niestety.

W tym tomiku jest również wiersz zadedykowany mnie. Cieszy mnie to bardzo:

Marianowi Janowi Kustra,

Przyjacielowi

poeci

życiem

wiersza

żyją


poezja

żyje

życiem

poety


syci się

twórcą

do ostatniej

kropli

istnienia

i

nieistnienia


pięknieje

w oddechu

w spojrzeniu

w dotyku

ostatniej

alfy

pierwszej

omegi

poezja

Czekam zawsze z tęsknotą na kolejne książki Beaty. Czekam na jej poematy. Wiem, że pisze, że jest w trakcie pisania, więc czekam.

Marian Jan Kustra

członek Związku Literatów Polski



czy masz odwagę

podążać

ze swoim sercem

za moim sercem


witaj

w spojrzeniu

po latach

wróciłam

z koszem pustym

dziurawym

w wędrówce

porzuciłam

Kierkegaarda

dla Wallscha

zdradziłam Ginsberga

z Coelho

Cohenowi naplułam w twarz

nutami śmiechu

zostawiłam na rozstaju

nikogo

siebie


wróciłam

z koszem dziurawym

zdarzeniami

myślami

uczuciami

z koszem całym ze mnie

splecionym

pełnym dziur po nabojach

gestów

słów

milczenia


witaj

ty nie ty

spójrz

ja nie ja


splatałeś

pajęczyny miłości

wokół

mnie

życia

szeptałeś zaklęcia


w mroku

uciekając

przed sobą

zerwałam ostatnią nić

misternie splecioną


pędziłam

jak najdalej

od siebie

twój szept

nie dogonił


teraz


wróciłam

do kogo

dokąd


teraz


dopokąd

jesteś

jestem


*

*

*

*


ja banita

przetoczyłam się

przez teatry ludzi

gdzie każdy akt

był aktem życia

każdy antrakt

był międzyczasem


ja banita

przeorałam

pola myśli i czucia

zasiałam

wiarę i zwątpienie

zebrałam

tyle co

mózg przemieli

tyle co

serce przetoczy


ja banita

wróciłam

z garścią pełną

miłości

ukrytej radości

zbolałej

mądrości słowa


wróciłam

do źródła

a jego już nie ma

spragniona

spłynęłam

na dno

pustego koryta

macierzy


chciałam zagarnąć dla siebie

minuty

z tobą

z godzin jakie zostały

do końca

nas

lecz

pragnienie nieuchwytne

dla mnie

nazbyt ciężkie

dla ciebie


teraz

dźwigam się w sobie

pustymi tobą minutami

ciężkim oddechem

w czas ostatni



zdążyć przed bólem

zdążyć przed ślepotą

przed ostatnim oddechem

zdążyć z miłością


rozmawiamy

w spotkaniu

naszym

niemym


rozmawiamy

spojrzeniami

naszymi

oślepłymi


rozmawiamy

dłońmi

naszymi

samotnymi


na wprost

po przeciwnych stronach

obok siebie samych




wyszeptałeś

będziesz moja

kiedyś

moja będziesz

szeptem

uniesieniem

jutrem

jesteś kiedyś

gdzieś jesteś

możesz nie być

będziesz


ze mną świece

od zawsze

od nigdy

świece

oddechem

w tchnieniu

naszym


we mgle

błysk

i

płonę




milczenie

twoje

tulę w sobie

całuję

sercem

myślą


nie śpię


wtulona w nas

całuję

ciebie

przestrzeń

twoją


spać

tak



szept

we mnie

szept

w świat

oddech

mój

w życie

szept


z milczenia

szept

w świat


z milczenia

oddech

w życie


z szeptu

świat


z oddechu

życie




witaj

po drugiej stronie

uśmiechu


po mojej stronie

uśmiech

szeptem


witaj

mężczyzno skryty

pod powiekami


witaj

przebudziłeś mnie

i znów pragnę

niepewna

nieufna

budzisz mnie wciąż od nowa

to niebezpieczne

te pragnienia

niebezpieczne


witaj



wiatr

w nas

oddech

spleciony

roztańczony

rozśpiewany

wiatr

w szepcie

pościeli

wiatr


słowa nieme

kiedy tak bardzo

ty

i

szeptem

jestem

świtaniem


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.