Obróć dłoń do góry i powoli otwórz,
a to co w niej trwa nie wypadnie…
Cisza II
Delikatnie wiatr porusza cienie
Dłoń dotyka ściany
Powiedz jak masz na imię?
— Cisza…
Jak oddech powietrza,
A ty powietrze którym oddychasz
Porusza włosy delikatnie jak wiatr
Kiedy głuchnie lub płacze dusza,
Wtedy ona cisza…
Jest jak serce w opuszkach,
Które potrafi zranić krzykiem
Lub uśmiercić czas
I choć najtrudniej jest milczeć
Kochaj ciszę,
Bo ona jedyna, nigdy cię nie okłamie
Przytuli jak matka
I będzie trwać.
A wtedy serce bez smutku i skargi
W umyśle podróży stanie się świtem
Promieniem słońca
Przed ptasim śpiewem
Kiedy dookoła jest jeszcze cisza…
— I Ty
Cicho cieniem
Zasypiam ze świtem
Gasząc słońce,
Zasypiam z nocą
Zdmuchując księżyc.
Unoszę nocy skrzydła,
Wzbijając się w wysokie niebo,
Aby krogulcem opaść w ziemię
Szponami przebić mroki,
Gdzie czerń po drugiej stronie
Szlachetnym płótnem
Bez ram splecionych z ciała,
Lecz mrok otwiera oczy
Brudnym ulicy światłem.
Zamknięte dusze w maskach
Kalectwie chciwym blasku,
Brzęczących monet życia
Pełzną chodnikiem miasta,
A obok tańczą puszki,
Obdarte wiatrem oczu,
Gdzie łzę przytula matka,
Ta obca i niechciana
— Niepasująca rasa.
Zasypiam w kropli słodkiej,
Rubinie szeptu ciała,
Zrzucając skórę wiary
Wybiegu szat ozdoby,
Czyniących wszędzie pokaz
Jak jabłoń kwitnie światłem
Przez sztuczną korę drzewa.
Opadam cicho cieniem.
Szukając w mroku drugiej strony
Pomiędzy przerwą blasku,
Nim znowu na jabłoni
Wymieni ktoś, żarówkę…
I taka cisza
Nade mną niebo rozdartej bieli,
W opadającym puchu,
Niczym zamarznięte marzenia
Z rozbitej klepsydry pamięci,
Jak płatki i pyłek
Ze śnieżnych kwiatów,
Jak pocałunku wilgotne usta
Znikające w dotyku twarzy…
Nade mną skrzydlate dłonie,
W pierzastych gałęziach,
Jak ośnieżone dusze drzewa
Śniące w oddechu,
Który napełnia płuca
I w sen zamienia…
— I snem jest wszystko.
Nade mną ziemia,
A pod stopami gwiazdy
— I taka cisza…
Podobno jest…
Mam oczy nocą zamknięte
Choć pod powieką patrzę.
Noc daje wszystko i nic.
Myśl sama sobie wystarczy,
Aby do śmierci siać swoje nasiona
Gorzkie, kwaśne, słodkie
I te, których nazwy dziś nie znam.
— Pewno będzie pytać, drwić
Może kłamać i wbijać drzazgi,
Lecz nic do póty będzie żyć.
Mam oczy dniem otwarte
Choć pod powieką śnie.
Dzień zawsze kończy się mrokiem.
Wzrok wbija się w słońce
Zbyt jasne by dojrzeć uśmiech
I jego ciepło na świecie,
Choć podobno Bóg stworzył świat.
— Pewno oczy zdziwione będą go szukać,
Aby ujrzeć go w człowieku.
Podobno jest…
Kolory
I
Na niebie sen kołysze słowa
A z długich rzęs powoli kropla
Opada szeptem w usta
— Noc, pachnie tak niebiesko…
II
Delikatny szept fali,
Płynie z czerwienią morza
W pocałunku znikającego słońca
— Wiatr pachnie karminem.
Dawne wczoraj
Ulotna chwila pocałunku
Topiła usta słońca,
A z nieba mewy niczym żagle
W skradzionym krzyku,
Za brzegiem drugiej strony
Topiły skrzydła w morzu.
Półsenna fala szeptem,
Niesiona dawnym wczoraj
Gładziła ślady w piasku
Odkrywając nagie muszle,
A ja sięgałem ich wilgoci
Próbując je osuszyć w dłoniach.
Podniosłem chyba wszystkie
Szukając Twego głosu…