SZCZUR
Przedmowa
Jestem Dziennikarzem. Opisuję historie ludzkie, zamykając je w aktach.
Należę do pewnej grupy. Niektórzy nazwaliby to „bohemą”, ale my mówimy Redakcja. Zostaliśmy wykluczeni, bądź sami wykluczyliśmy się ze społeczeństwa, widząc beznadzieję naszego położenia. Trafiłem tutaj, mając osiemnaście lat i niezły rozpierdol w życiu. Od tamtego momentu przestałem liczyć czas. Redaktor, czyli nasz przywódca, powiedział, że umiem pisać, ale mam się podszkolić. Dał mi szansę, więc piszę. Jednak po odejściu mojego najbliższego przyjaciela pisanie stało się dla mnie udręką.
W moich pierwszych aktach opisuję historię mężczyzny, który wśród sukcesów osiągnął pychę. Rzecz dzieje się w grudniu. Nie jest ważny rok ani miejsce tych zdarzeń.
Fakty ustaliłem sam i zebrałem w ponumerowane akty.
Dziennikarz
Akt 1: Rozterki
Jest 23 grudnia roku (plama) — dzień przed Wigilią. W domu Państwa (plama) trwają przygotowania do świąt.
W kuchni trwała krzątanina. Trzy kobiety lepiły pierogi z kapustą i grzybami. Pomagała im mała dziewczynka — Zosia. W tle niezbyt głośno grało radio, w którym to czytano horoskop na zbliżający się kolejny rok.
Kobieta
Zosiu wyłącz te głupoty, nie słuchaj ich.
Zosia
Nie słucham, przypominam sobie kolędę.
Kobieta
Zaśpiewaj na głos, będzie przyjemniej pracować.
Zosia
Chciałabym, lecz nie pamiętam słów z początku.
Kobiety roześmiały się serdecznie, a mama dziewczynki westchnęła, po chwili przeprosiła i udała się do łazienki. Stanęła przy lustrze, po czym zaczęła cicho płakać. Była to Renata, czyli Pani tego domu we własnej osobie. W bardzo młodym wieku zaszła w ciążę ze swoim mężem Henrykiem. Ponieważ mężczyzna był bardzo ambitny i przedsiębiorczy, osiągał spore sukcesy zawodowe, to Renata postanowiła zająć się najstarszym dzieckiem i jednocześnie domem. Początkowo Henryk był bardzo czuły i interesował się domem oraz żoną. Jednak po urodzeniu Zosi coraz rzadziej przebywał w mieszkaniu, ciągle gdzieś wyjeżdżał, był chronicznie zapracowany. Teraz też go nie było, nie obchodziło go, że jutro jest Wigilia. Był w Londynie, miał delegację, ale do cholery obiecał wrócić dwa dni temu. Renata była załamana, w dodatku odczuwała zmęczenie dotychczasowym sprzątaniem oraz zajmowaniem się dziećmi. Na szczęście jej siostra przyjechała 20. grudnia i od tej pory pomaga przy świątecznym gotowaniu. Ktoś zapukał do łazienki, więc Renata zaczęła przemywać twarz. Po tej czynności wyszła z pomieszczenia.
Renata
Co się stało? Coś z ciastem? Zosia coś zepsuła?
Kamila
Wszystko jest w porządku, ale martwię się o Ciebie. Coś zaprząta Ci głowę. Widzę to, przecież jestem Twoją siostrą.
Renata
Henryk miał wrócić dwa dni temu. Jak się nie zjawi dzisiaj, to kiedy? Nie będzie go z rodziną na święta.
Kamila
Zjawi się, choć nie rozumiem, po co poleciał do Londynu tuż przed świętami. Mógłby chociaż raz zostać w domu i Ci pomóc albo nawet i wyręczyć.
Renata
Wiesz przecież, że ciężko pracuje.
Kamila
To nie jest usprawiedliwienie. Przecież sam zarządza własnym biznesem, a mimo to nie ma czasu dla rodziny. Martwisz się czymś jeszcze. Leszkiem?
Renata
Wyszedł gdzieś przed południem na zakupy.
Kamila
To i wróci, czym się martwisz?
Renata
Od listopada chodzi jakiś markotny. Wraca coraz później po szkole, nie chce mi opowiadać o swoim życiu. Złości się na Zosię.
Kamila
Myślę, że to przez ciągła nieobecność Henryka. Porozmawiaj z nim, żeby spędzał w domu więcej czasu. Inaczej będziesz ciągle zmęczona, zmartwiona, a od tego łatwo zachorować.
Renata
Pójdę zobaczyć, czy Ewunia śpi.
Kamila
Najlepiej będzie jak pójdziesz się zdrzemnąć. Z Panią Stenią i Zosią damy sobie radę z pierogami. Może Leszek wkrótce wróci i też pomoże.
Kamila poszła z powrotem do kuchni, a Renata za radą siostry chciała udać się do sypialni. Przerwał jej dzwonek do drzwi.
Akt 2: Powrót
Renata poszła otworzyć drzwi. W progu ujrzała swojego męża obładowanego torbami z prezentami. Gdzieś w tej plątaninie pakunków trzymał swoją skórzaną aktówkę. Na płaszczu i kapeluszu miał mnóstwo śniegu.
Henryk
Niespodzianka! Wróciłem z Londynu jednym z ostatnich lotów i przywiozłem tonę prezentów.
Renata zaczęła pomagać Henrykowi z torbami. W międzyczasie zawołała Zosię, która na widok taty zaczęła skakać z entuzjazmem i przytulać go.
Henryk
Córeczko jestem cały w śniegu, pozwól mi zdjąć płaszcz.
Zosia
Czekaliśmy na Ciebie z mamą i Leszkiem. Cieszę się, że jesteś. Wiesz? Mama, ja, ciocia Kamila i Pani Stenia lepimy pierogi.
Henryk
To cudownie, ale jestem zmęczony po podróży. Muszę odpocząć. Kupiłem Ci prezent, a nawet kilka.
Renata
Zosiu nie męcz taty. Wróć do kuchni, bo ciocia i Pani Stenia potrzebują pomocy. Niedługo wróci Leszek i będziecie ozdabiać pierniki.
Zosia
A prezenty? Chcę zobaczyć, co tata przywiózł.
Renata
Potem zobaczysz, ale nie wszystkie. Musimy coś zostawić pod choinkę.
Pełna dziecięcej beztroski i radości z powrotu taty Zosia pobiegła do kuchni. Henryk zdjął płaszcz i obuwie. Kapelusz odłożył na miejsce.
Henryk
Nie ma Leszka?
Renata
Wyszedł na zakupy, jeszcze nie wrócił.
Henryk
Co on jeszcze kupuje? Brakuje czegoś? Jest choinka?
Renata
Jest choinka. Leszek przyniósł ją wczoraj ze szkółki i wieczorem z Zosią ją ubrali.
Henryk
W takim razie czemu nie pomaga? Nic się samo nie zrobi.
Renata
Pomaga jak może, ale ma ostatnio gorszy okres. Powinieneś z nim porozmawiać. Zbyt mało czasu spędzasz w domu.
Henryk
Kochanie wiesz przecież, że ciężko pracuję. Mam teraz ważną współpracę z Anglikami. Jeżeli uda się wszystko dopiąć, to obiecuję, że wyjedziemy na wakacje.
Renata
To się nie uda. Ewunia jest jeszcze mała, z kim ją zostawię?
Henryk
Z twoją siostrą. Myślę, że to nie będzie dla niej problem.
Renata
Kamila i tak pomaga mi nieustannie. Nie mogę zrzucać jej na głowę opieki nad Ewunią.
Henryk
Moim zdaniem przesadzasz. Idę do łazienki, muszę odświeżyć się po podróży. Potem się położę spać, bo jestem wykończony.
Renata
Myślałam, że nam pomożesz w przygotowaniach.
Henryk
Chciałbym, ale jestem wykończony. Zadzwoń po Leszka, niech przestanie się szwendać. Wszystko kupiłem, więc nie ma potrzeby, by marnował czas w sklepach.
Henryk poszedł do łazienki. Renata złapała się za głowę. Dostawała już migreny od ciągłego gotowania, sprzątania i swoich zmartwień. Zachowanie męża rozczarowało ją i zasmuciło. Miała szczerą nadzieję, że dołączy się do przygotowań i wyręczy ją. Może była za mało stanowcza. Kochała mocno Henryka i nigdy nie chciała wzbudzać w nim złości. Poszła do pokoju Ewuni, sprawdzić czy śpi.
Akt 3: Zapalniczka
Leszka znałem przelotnie od miesiąca. Przyszedł raz do Redakcji. Pożyczył jakieś książki od Redaktora i mu odniósł. Akurat pisałem wtedy jeden ze swoich artykułów. Zagadnął mnie w związku z moją pracą, spytał gdzie nauczyłem się pisać na maszynie. Potem widziałem go dwa razy w Paryskiej. Podejrzewam, że przychodził tam codziennie. Tamtego grudniowego dnia też był, a my wstąpiliśmy z Redaktorem i Poetą na cynamonową kawę. Leszek dostrzegł Redaktora, zatem dosiadł się do naszego stolika. Przywitaliśmy się, zaczęliśmy rozmawiać. Początkowo się nudziłem, lecz rozmowa w pewnym momencie zainteresowała mnie. Wyjąłem swój notes i niewinnie notowałem intrygujące mnie fakty.
Redaktor
Nie przychodzisz już od dłuższego czasu po książki. Znudziły Cię? Udało mi się pozyskać parę nowości.
Leszek
Chętnie wpadłbym zobaczyć te nowości, ale nie mam kompletnie czasu. Ostatnio mam trochę syf w domu.
Redaktor
Co się dzieje? Jeśli nie chcesz powiedzieć, to nie zmuszam Cię. Może się krępujesz w większym gronie.
Dziennikarz
Nie zwracaj na mnie uwagi. Notuję sobie co mam do zrobienia dzisiejszego wieczoru. Czasem pamięć mnie zawodzi.
Poeta
Nie tyle zawodzi, co gubią się myśli, znam to. Dopisz ubranie choinki.
Dziennikarz
Dopisałem. Leszku, czy ty nie pomagasz w domu? Wykręciłeś się od przygotowań?
Zauważyłem, że Poeta dostrzegł przewracanie kartek. Istotnie pisałem ową listę, ale na jednej z ostatnich kartek notowałem też informacje ze słów Leszka. Spojrzałem na przyjaciela, a ten puścił mi oczko i uśmiechnął się lekko.
Leszek
Wyszedłem na zakupy, ale właściwie nic nie kupiłem. Nie lubię ostatnio spędzać czasu w domu. Mój ojciec jest przedsiębiorcą. Nie wiem, czym dokładnie się zajmuje. Za to wiem, że nie ma czasu dla rodziny. Przez to moja matka chodzi poddenerwowana.
Redaktor
Nie będzie Twojego ojca na święta?
Leszek
Obiecał wrócić dwa dni temu i nie wrócił. Chyba spędzi Wigilię ze swoją pracą. Mama znowu będzie popłakiwać, a Zosia będzie marudzić i wypytywać. Nie mam siły na to. W dodatku dostałem w grudniu dwie jedynki i jeszcze nie powiedziałem o tym w domu.
Poeta
Przepraszam, że się wtrącę. Kim jest Zosia?
Leszek
To moja młodsza siostra. Mam jeszcze jedną — Ewę. Ma zaledwie trzy miesiące. Tuż po jej urodzeniu ojciec wyjechał do tego cholernego Londynu, a mama nie daje sobie rady. Ciężko mi na to patrzeć.
Redaktor
Możesz przyjść do Redakcji, jeśli tylko chcesz. Znajdzie się miejsce i dla Ciebie.