E-book
7.35
drukowana A5
14.57
drukowana A5
Kolorowa
32.72
Szare kolory

Bezpłatny fragment - Szare kolory

O odcieniach szarości na co dzień z odpowiednią dawką humoru


Objętość:
27 str.
ISBN:
978-83-8155-166-3
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 14.57
drukowana A5
Kolorowa
za 32.72

Szykuje się rewolucja

Trend progresji trwa przynajmniej jeśli chodzi o sferę muzyczną. Jan rozkwita wręcz koncertowo. Dziś piosenką dnia było:,,Mały gnom, mały gnom hej hej hej mały gnom „-hit stworzony przez starszą siostrę. Nadal jest też,,Co powie tata?«,, , Puszek okruszek” i piosenki z Teletubisiów. Błędnym założeniem okazało się przekonanie, że Jan zapomniał litery. Nie zapomniał o czym przekonał mnie dziś rano.

— Mamo mogę bajkę, przejazd kolejowy. proszę. Dziecku odmówisz kiedy jest sobota? Na miasto nie wyjdziesz bo festyn. Na plac nie bo gorąco i komary. Do ok parku nie bo brak gotówki. Cóż mi pozostało w tą słoneczną sobotę. Włączam ale, że czasem miewam przebłyski geniuszu mówię do juniora

— Która bajkę ci włączyć? -I stoję tak i czekam, czekam a ten się zadumał. W końcu wydukał jakiś tytuł, którego nawet po kilkukrotnym powtórzeniu nie zrozumiałam. Mówię spokojnie do szkodnika -Nie rozumiem. Przeczytaj mi literki pod bajką którą chcesz obejrzeć. Usiadł, gapi się.-No dalej nie mam całego dnia, jak chcesz bajkę powiedz mi jakie literki w niej są. L-a co to? E -sam sobie odpowiedział. G-a to jak jest? Da się trzeba tylko tony relanium.

Wchodzimy w etap pytań. Co to jest? Do czego? Po co? itd. W związku ze zmianami w naszym życiu przedszkolnym związanymi z rozpoczęciem nauki w klasie,,0«, zmianą sali oraz pani wychowawczyni zmuszona byłam pozostawić syna z rodziną i udać się na zebranie. Obawy mam ponieważ kto ma autysiaka w domu wie, że zmiany to nie jest to co w autyzmie najlepsze. Jednak mam świadomość, że go przed nimi nie uchronię Burzliwa lecz merytoryczna dyskusja trwała półtorej godziny. Oznacza to, że mój syn spędził bez matki masę czasu. Po upływie czasu zerkam na wyświetlacz tel no ciekawe kto? Przeszłam z trybu spacer na tryb galop. W domu zaryczany Jasiek, bezradny tata i zaszyta w internecie starsza siostra. -Gdzie moja mamusia, moja mama. A wystarczyło na czas odebrać sygnały i dać jeść.

Rezultat dziś mnie nie odstępował. Rodzic jeden a oraz młodociana pojechali do Częstochowy. Zauważył ich nieobecność ale jakoś nieszczególnie nad tym faktem ubolewał. Trenujemy zachowania społeczne. Dziki człowiek z niego wyłazi, nieokiełznany. Stoję w kolejce a ten lata, wraca na sklep, zagląda kasjerom do boksów, ciągle coś chce. Masakra. Ostatnio jak prawie na niego nawrzeszczałam w kolejce do kasy poinformował mnie donośnie, że on w kolejki nie lubi. No i dziś nadszedł dzień w którym z duszą na ramieniu udaliśmy się do dyskontu po płatki. Jan rozumie co się do niego mówi więc postanowiłam, że właściwym będzie określenie reguł sklepowych. Idziemy, młody bryka jak po dopalaczach a ja podejmuje monolog

— Jaś-szybki rzut oka czego chcę -wchodzimy do sklepu po płatki, Potem staniemy w kolejce i zapłacimy ja też nie lubię kolejek ale inaczej się nie da. Wrażenie, że mówię do słupa umacniało się z każdym krokiem Ale wiem, ze mnie słyszy i, że rozumie co mówię. Zatrzymałam się i oznajmiłam -Jeśli w sklepie będziesz biegał, głośno mówił i uciekał z kolejki zostawię płatki i pójdę do domu. Złapał mnie za rękę -Kupisz płatki, nie zostawisz, będę grzeczna.

— Ok ale pamiętaj zachowujesz się niegrzecznie, nie dostaniesz płatków. -I zakupy przebiegły w zupełnie inny sposób, zapakowane do koszyka to po co przyszliśmy, Jan odstał w kolejce, choć go nosiło. Podokazywał po drodze. Pomógł mi posprzątać, poukładać rzeczy koło domu

Wczorajsze pozostawienie zostawiło ślad w jego małej główce. Przez sen słyszę -mamo pytającym tonem -Jestem, śpij. I śpi. Kolejna noc we własnym, prywatnym łóżku. Nie wierzę, że po prostu z dnia na dzień dojrzał do samodzielnego spania ot tak. Minęło kilka dni, nastawiłam się, że nocami będzie tuptał do mamusi ale zrobił tak tylko pierwszej nocy. Zmienił się również sposób zasypiania. Dotychczas trzeba było położyć się koło niego mocno przytulić, Pacierz, Jeżyk Cyprian mp3 i śpi. Teraz miejsce rodzica przy procedurze usypiania jest na pufie koło łóżka i trzymanie obu dłoni w swojej Taki fiś. Jak już przy fisiach jestem kolejny to opel, konkretnie znaczek opla, chociaż nie każdy. Najważniejsze jest aby z tyłu był czarny z przodu biały i ma być na kierownicy koniecznie. Kolejne dzikie przyzwyczajenie to wąchanie wlewu paliwa. Mało ma zawirowań w głowie to jeszcze się raczy oparami a minę ma przy tym jakby to co najmniej Chanel 5 było. Także no ten tego, wiecie, szykujemy się na zmiany i oby były to dobre zmiany.

Nowy termin

Czas jakiś temu, konkretnie w początkach marca zaklepałam Jankowi termin badania rezonansu magnetycznego głowy. Jako, że w Poznaniu akurat wymieniali sprzęt wizyty odwołane. Jak wymienili to termin za rok w trybie pilnym. Dzwonię i dzwonię. Nie ma miejsc albo bardzo długi czas oczekiwania. Ale ciocia Aga nam wydłubała na NFZ i szybko tyle, że 400 km. od nas Na szczęście prawie wakacje no i rodzina małżonka w Kielcach czyli zostanie mi do pokonania 80 km. Mąż nie pojedzie nie da rady w tak krótkim czasie załatwić dwóch wolnych dni. W krótkim, ponieważ tak mnie coś tknęło zadzwonić do Skarżyska-Kamiennej i potwierdzić termin. I okazało się, że wolny termin jest na 13 czerwca na 18 tą, czy chcę? Oczywiście, że chcę. Brrr znów pobieranie krwi, już mi skóra cierpnie. Na szczęście laboratorium ma punkt pobierania niedaleko od nas. Potem w razie koniecznościponownego wykonania badań, niech mnie wszyscy święci mają w opiece. Eh sama nie wiem szczęście to czy nie, że tak łatwo choć z przebojami nam te terminy wychodzą.Najważniejsze, że będzie po i zobaczymy co się w tej małej główce dzieje.

Przedziwny ten mój syn. Nie ma nic pośredniego. Jeśli zmiana to o 180 stopni o co najmniej. Bardzo długo nie chciał sypiać sam a teraz jak lew broni swego terytorium. Sytuacja z dzisiejszego poranka, budzę szkodnika i zamierzam położyć sie obok obok, gdy dobiega mnie pełne wyrzutu — Jesteś za duża mamo nie możesz tu wejść, to moje łóżko. Oh ty diablę niewdzięczne. Nowy trend na placu zabaw, sam zaczepia dzieci i namawia do podjęcia zabawy, trochę to jeszcze kulawe i nieporadne ale przynajmniej próbuje. Niestety dzieci po krótkim czasie wyczuwają Jaśkową,,inność,, i albo się odsuwają albo starają się mu dokuczyć, popchnąć, wyśmiać. Więc siedzenie na ławeczce jeszcze nie dla mnie Krążę, pilnuje. Staram się interweniować wtedy gdy widzę, że młody jest o krok od wybuchu.

Nasze społeczeństwo, wbrew podniosłym hasłom i sloganom, jest okrutne, nietolerancyjne, mało asertywne i niedoinformowane. Najgorszy gatunek z jakim przyszło nam się skonfrontować to tzw,,klasy średnie,, Dzieci bezstresowe. Dokładne kopie mam zalegających parkowe ławki, nastawione wyłącznie na ja, mi, dla mnie. Najlepszy dzieciaki z tzw slamsów, zepchnięte na margines z powodu dzielnicy. Chadzamy po całym mieście, do tych złych dzielnic też. Ostatnio siedzimy na placu zabaw i jak zwykle huśtawka, furtka biegi i tak cały czas. Podszedł do mnie chłopak w wieku ok lat 9 i zapytał dlaczego mój syn się tak dziwnie bawi. Powiedziałam po prostu -Ma autyzm inaczej widzi świat. Chłopak podumał i powiedział najbardziej zaskakującą rzecz jaką dotychczas od kogokolwiek usłyszałam — To pójdę się z nim pobawić, będę robił to samo. mogę? Na odchodnym pożegnał się i stwierdził, że ten cały autyzm nie jest taki zły tylko trochę nudny. Za to na naszym,,żółtym,, mieliśmy konfrontację z histeryczką, której nie mogło się pomieścić w głowie, że słowa,,Mateusz chodż tu,,mogą spowodować lawinę nieopanowanego śmiechu i powtarzanie tego zdania w kółko.- Dlaczego on przedrzeźnia mi syna? Nie wolno się z innych wyśmiewać i gwóźdź monologu, powinnam syna wypuścić z domu jak się nauczy kultury. No i tu mnie poniosło, ponieważ tak się zacietrzewiła, że nie było jak wytłumaczyć jej sytuacji. No i wylazła ze mnie chamska wieśniara. -Babo durna on ma autyzm nie robi tego specjalnie.- I zapanowała taka krępująca cisza. Na długo zapiszemy się w pamięci bywalców. Pańcia w pąsach, odeszła, mrucząc pod nosem a my zajęliśmy huśtawkę na długoooooo i nikt nie zwrócił nam uwagi, że nie jesteśmy sami.

Teraz rozpoczynamy odliczanie, nieco mnie martwi pokasływanie Janka, ale od jutra powracamy do terapii lodami, dyskontowe odstawiamy na bok, to nie przypadek, że po kolejnej porcji smakołyku z owadziego sklepu Jan ma chrypę, kaszel i czerwone gardło. Jestem bogatsza o wiedzę, że pianka na rozpuszczonych lodach robi się wtedy, gdy zostały rozmrożone i ponownie zamrożone. Czas na kolejną zmianę ilości w jakość

Trzymajcie mnie

W sobotę wydarzenie wielkie. Jan uczestniczył w występnie z przedszkola, który był oficjalnym zakończeniem roku. Uczestniczył to ogromne nagięcie rzeczywistości. Stał na scenie, gapił się i dłubał w nosie tudzież próbował bezskutecznie pozbyć się różowej muchy a w końcu starał się podrapać po plecach/ Punkt obserwacyjny miałam niezły, ponieważ wspięłam się na balkon, gdzie mój syn nie mógł mnie wypatrzeć, gdyż skutkowałoby to natychmiastowym zakończeniem jego udziału. Nieco przykro mi się zrobiło kiedy panna siedząca obok skomentowała -Zobacz tato ten chłopiec tam stoi i nic nie robi ja by go zmusiła żeby tańczył. Pan zmilczał. Nie zastąpiony pan Krzyś widząc, że osobnik odmawia jakiejkolwiek współpracy z panią podszedł szepnął Janowi do ucha słów kilka i hokus pokus Jan zaczął tańczyć i śpiewać ba nawet okręcił się w kółeczko. To był naprawdę wielki sukces. To, że młody znalazł się na scenie to już sukces sam w sobie chociaż wymagał nieco logistyki. Nachodziłam się przez młodocianego, że nogi mi wchodziły w… Jako, że trzeba było dostarczyć dzieci bezpośrednio do ośrodka kultury a tata pojechał do pracy.Szwagier po siostrę więc został nam do dyspozycji transport publiczny. Ranek powitał nas deszczem, o mały włos nie zaspaliśmy. Jaś pojechał ze starszą siostrą autobusem a ja pieszo, żeby młody myślał, że mnie nie będzie Dotarłam w porę, żeby się skryć na balkonie. Niestety zdjęć nie ma posiadam jedynie nagranie wideo podłej jakości. Po zakończonych występach ku swemu ogromnemu zaskoczeniu zostałam wyczytana przy podziękowaniach dla rodziców dyplom mam a co. Jan oczywiście popędził do mnie. Ha dobrze, że nie ubrałam się jak na co dzień w jakieś stare wygodne i powyciągane dresy. Niemniej było mi bardzo miło. Były również plany wręczenia naszej fantastycznej pani Adzie kwiatków i prezentu ponieważ od września zmienia grupę. Jednak gwar, hałas, morze ludzi to było za wiele dla młodego i trzeba się było ewakuować. Nie lubimy zmian oj nie lubimy ale nie ma wyboru czasem trzeba. Po występach do domu potem pieszo do ok parku na zabawę. Ku żalowi młodego ok park nieczynny zamknięta impreza, ale że akurat były w planie wyścigi wraków więc potupaliśmy na drugi koniec miasta. Wyścig był super szczególnie opelki, wywrotki i przepychanki. Padł ledwo położył głowę na poduszkę.

Wyjazd coraz bliżej. Jutro czeka nas niemiły poranek, trzeba rano pobrać krew. To będzie nowa głogowska masakra strzykawką. Oby wyniki wyszły w porządku bo nie ma czasu na poprawę. Jutro szalony poniedziałek. Eh dam radę jak zwykle bo jak nie ja to kto? Kolejna kłoda mops. Po wywiadzie z którym musiałam się zapoznać na drugi dzień w siedzibie. Zostałam poinformowana, że czeka mnie jeszcze zapoznanie się z zaświadczeniem o zarobkach, następnie muszę przyjść zapoznać się z decyzją, podpisać oświadczenie, że nie będę wnosić odwołania i wtedy być może w piątek po zasiłek. Mać pracować nie mogę, na świadczenie mam za zdrowe dziecko a do zasiłku celowego tonę papierów i kilka wizyt w instytucji. Na tym rząd chce oszczędzić? Ale o polityce nie miało być więc zmilczę ale jednego wyborcę maja mniej. I tym nieco upolitycznionym jednak zdaniem kończę dzisiejszy dzień. Aby mieć siły na kolejny.

Wywiało nas

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 14.57
drukowana A5
Kolorowa
za 32.72