E-book
22.05
drukowana A5
39.47
Świeżo malowane

Bezpłatny fragment - Świeżo malowane


5
Objętość:
140 str.
ISBN:
978-83-8126-822-6
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 39.47

Słowo wstępu

Złożyło się szczęśliwie, że dostąpiłem zaszczytu napisania paru słów wstępu do tomiku wierszy, który trzymasz właśnie, czytelniku, w dłoniach. Nie chcę zapowiadać ani obiecywać, gdyż literatura, zwłaszcza poezja, jest silnie zakotwiczona w emocjach i byłoby grzechem zgadywać, co autor miał na myśli. Nie odmówię jednak sobie przyjemności zdradzenia pewnych istotnych faktów. Poznałem Michała całkiem przypadkowo, bo po konkursie organizowanym przez księgarnię Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w Warszawie. Razem z właścicielem stwierdziliśmy, że był bezkonkurencyjny. Egzemplarz mojej książki trafił w jego ręce. Później, co ciekawe, złapaliśmy kontakt, który utrzymał się do dzisiaj. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że podczas pisania drugiej części bardzo potrzebowałem wiersza, a ponieważ Michał do tego najlepiej się nadawał, poprosiłem go o pomoc. Jak się domyślacie, nie odmówił. Co istotniejsze, sądzę, że wtedy po raz pierwszy naprawdę w siebie uwierzył. Prawdopodobnie wcześniej nosił się z zamiarami wydania wierszy, ale z tego co mi wiadomo, nic konkretnego nie planował. W każdym razie zrobił najtrudniejszy, pierwszy krok: pokonał strach. Być może to jego pierwszy i ostatni tomik. Być może już nigdy więcej niczego nie napisze. Ale tu i teraz macie przed sobą autora na tacy. Przypatrzcie mu się, podumajcie, napiszcie swoje wrażenia. Resztę rozstrzygnie czas.


Kamil Dziadkiewicz




Wiersze, które zawarłem w tomiku, może nie zmienią losów świata ani nie posłużą do walk politycznych czy światopoglądowych, ale spróbują na prosty język przetłumaczyć zawiłość ludzkich uczuć i zachowań. To szara proza życia podana w formie poezji. Z bukietem wartościowych słów i z nutą nadziei.
Prosto z serca.

Sztuka

Życie

Galeria sztuki


W szarych korytarzach

Obrazy na hakach


Sklep,

W którym mięso

Sprzedają na sztuki


Z terminem ważności


Z kośćmi


W pięciu smakach

Słowożercy

Żywią się ludzie słowami,

Tanim, śmieciowym bełkotem,

Dławią się odpadkami,

Prostą ripostą,

I ciętą.


Bywa,

Że jedzą też dania:

Całe ze zdania, z puentą,

Lecz częściej czasu

Nie mają…

(Albo od ust im odjęto).


Karmią się ludzie słowami,

A gdy na chwilę przestaną —

To znak, że myknął gdzieś wyraz

(Albo i w gardle im stanął…)

Kołtun

Poplątałem słowa w wierszu,

Miał być o czymś innym:

O wybrukowanej drodze do marzeń

I o szafirkach pod płotem —

A wyszedł o niczym.


Czuję się winny.


Zaplątałem się w literach.

Wyrwałem z kontekstu

Słowa, które nie dały się zrymować.

Zepchnąłem je na margines,

A gdy straciły sens —


Skreśliłem z tekstu.


Nie wyplączę się z tego.

Być może zabiłem

Najpiękniejszy wiersz

W moim życiu.

Z mniszka puch

Zwolnij,


Nim zapomnisz,

Jak pachną

Niezapominajki.


Zdmuchnij

Z mniszka puch

Jak dawniej.


Bycie idealnym

Odłóż między bajki.


A szczęście cię samo

Dopadnie.


Z mniszka puch
Michał Matejczuk

Za nic

Nieprawda,

Że kocha się za nic,

Że za miłość

Nic się nie należy.


Przecież jest piękniej,

Gdy ktoś tęskni

W zamian.


Gdy na tej miłości

Też komuś zależy.


Nie kocha się za nic,

Coś być jednak musi,

Skoro tak człowieka

Ciągnie do człowieka.


I spośród innych

Za tym jednym tęskni,

Do jednego wraca,


Na jednego czeka.

Degrengolada

Na ile dobry jest świat,

W którym kolory czerwieni

Przestały budzić namiętność,

Lecz głód żądnych krwi?


Gdzie miarą wiary jest zło,

A boski raj tyle wart,

Co szczątki niewinnych ciał

W imię okrutnej idei?


Za ile sprzedał się człowiek,

Że poszedł drogą

Aż tak niemoralną?


I zamiast

— tak po ludzku —

Lepszym się stawać


Stał się dla innych

Rzeczą materialną?

Słodkie czereśnie

Tak naprawdę

Słodkie nie były

Czułem posmak

Pleśni


Później ujrzałem

Już na własne oczy


O garstkę za późno


Robaka w czereśni

Tataraki późnym latem

Jeszcze przez chwilę na tafli wody

Szklić będzie się zachód słońca.

Gęste sitowia szumią nad głową,

Nadchodzi początek końca.


Jeszcze przez moment na trzcinach złotych

Posiedzą muszki i ważki.

Gdy zimne deszcze wbiją je w ziemię,

To zasmakują porażki.


Umiera lato na moich oczach

Na ciemnych bagnach, szuwarach,

Gnije na brzegu wśród tataraku

W białych jak śnieg nenufarach.


Niczym na alarm o taflę wody

Skrzydłami biją łabędzie.

I koncert świerszczy słychać o zmroku:

O tym, jak trudno żyć będzie.

Płomyk

Nie trzeba mi

Zdrowego rozsądku,

Aby wiedzieć, że to koniec.


Wystarczy,

Że patrzysz na kogoś

Tak, jak na mnie

Na początku.


I rozpalasz się.


I płoniesz.


Płomyk
Michał Matejczuk

Kwadrans

Nie byłem gotowy

Na rozstanie z tobą.

Na to, że odejdziesz tak,

Bez pożegnania.


Gdybym wiedział wcześniej,

Nakryłbym do stołu.

Przecież nie wypada odejść

Bez śniadania.


Nie byłem gotowy

Na rozstanie z tobą.

Na to, że tak nagle może

Szczęście prysnąć.


Nie mówiłbym wiele,

Nie prosiłbym o nic,

Ale o ten kwadrans

Opóźniłbym wszystko.

Lovers in the wind

Czy pamiętasz jeszcze

Lovers in the wind

Po naszych namiętnościach?


Na fortepianie

Z wygrawerowaną gałązką oliwną

Grałem już tylko dla ciebie.


Czy pamiętasz,

Jak księżyc speszony znikał

Dyskretnie w ciemnościach?


Jakby miejsca mu brakło przy nas

W siódmym niebie?

Z wzajemnością

Gdy splatają się ciała,

Nie więzi —


Nie ma miłości.


Nawet

Gdy serce się o nie upomni —

Wyrwie pochopnie

Z cielesnej uwięzi,

To jeszcze szczęśliwej

Miłości nie będzie.


Drugie serce musi

Postąpić podobnie.


Z wzajemnością
Michał Matejczuk

Z miętą

Niewiele pamiętam,

A może aż tyle,

Że pachniała mięta,

Że były motyle.


A przecież

To nie był kwiecień…

Nawet marzec.


Wiosna upleciona

Z naszych sennych marzeń.


I była też pościel:

Kremowa i zmięta…

Ale prawdę mówiąc

Niewiele pamiętam.

(Wybacz, że tak mało).


Coś się miało zacząć,

A tylko…


Zdawało.

Pastelowe tła

W czasach wielkiego retuszu

Byliśmy niedoskonali.

Gdy inni w filtrach, odcieniach

Stali na pastelowych tłach

Bez skaz i cienia wątpliwości


My też staliśmy.


W korku.


Wracaliśmy z pracy.


Tak po ludzku zmęczeni

I głodni.


Współcześni tacy,

Niemodni.

Od nowa

Ubierz

W najpiękniejsze słowa

To, w co już dawno

Nie wierzę,

Co przed tobą chowam.


Rozbierz mnie

Ze wszystkich wątpliwości,

Z niepotrzebnych słów,

Z niedoskonałości.


A potem zacznij

Od nowa…

Pocztówka dźwiękowa

Porysowane,

Trzeszczące,

Trochę niedzisiejsze —

Kręcą się

W mej głowie

Twoje wszystkie słowa.


Znane,

Ograne,

Większe,

Czasem mniejsze,


Jak na gramofonie

Pocztówka dźwiękowa.

Single

Szliśmy

Po zupełnie różnych

Ścieżkach dźwiękowych.


I wszystko grało

nie tak…


Szukałem wspólnego rytmu

I tembru.


Na próżno.


Raz, gdy przebiegłem

Przez pięciolinie,

Spadł na mnie

Klucz wiolinowy.


A później trafił mnie szlag.


Single
Michał Matejczuk

Dom na zgliszczach

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 39.47