Kraków, 2019
Mojej córeczce Valerii
Święta noc
Brzmi muzyka kolędy „Święta noc”
Wchodzi kapłan Zachariasz z kadziłem.
Dźwięk wycisza się.
Zachariasz:
— Długie lata, kiedy przychodzi moja kolej, by Ci służyć, mój Boże, składam w Twojej świątyni pachnące kadzidło na Twoją chwałę. Przez te wszystkie lata rzetelnie i uczciwie wykonywałem swoje obowiązki, chwaliłem i czciłem Ci ze strachem i miłością. I tylko jedno te wszystkie lata, prosiłem Cię. Żebyś zdjął ze mnie mój wstyd! Mój wstyd przed ludźmi! Aby mi dał potomstwo, aby dał nam z żoną Elżbietą, dziecko.
Zachariasz (robie pauzę), dalej kontynuuje w zamyśleniu:
— Ale nie usłyszałeś. Jestem już stary i już nie proszę, to niemożliwe! Taka jest Twoja święta wola…
(W dalszym ciągu zdecydowanie):
— A ja będę posłuszny jej. Bo Ty jeden wiesz, co jest dobre, a co nie.
Wchodzi Archanioł Gabriel. Zachariasz (przestraszony):
— Kim jesteś?
Archanioł Gabriel:
— Nie bój się, Zachariaszu, bo twoja modlitwa została wysłuchana. Twoja żona Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie powodem radości i wesela i wielu będzie się cieszyć z jego narodzenia. Stanie się wielki przed Panem; nie będzie pił wina ani sycery i już w łonie matki napełni go Duch Święty. Wielu Izraelitów nawróci do Pana, ich Boga. Sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza. Zwróci serca ojców ku dzieciom, nieposłusznych ku mądrości sprawiedliwych i przygotuje Panu lud dobrze usposobiony.
Zachariasz (z niedowierzaniem):
— Po czym to poznam? Przecież jestem już stary, a moja żona też jest w podeszłym wieku.
Anioł (z siłą):
— Ja, stojący przed Bogiem Gabriel, zostałem posłany, by przemówić do ciebie i oznajmić ci tę dobrą nowinę. Ponieważ jednak nie uwierzyłeś moim słowom, które się wypełnią w swoim czasie, staniesz się niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie.
Anioł wychodzi, za nim Zachariasz.
Cicho brzmi muzyka „Cicha noc”.
Wchodzi Elżbieta. Elżbieta mówi:
— U nas, w naszym narodzie, życie bez dzieci, to jak kara Boża. Sąsiedzi, nawet rodzina, patrzą na ciebie, jak na ostatniego grzesznika, od którego odwrócił się Bóg. Wiedziałam, że to nie tak. Wiedziałam, że Bóg, nigdy nie odstąpi od upośledzonych, chorych, od uciskanych. Zawsze wierzyłam, że Twoje Miłosierdzie jest ponad Twoją Sprawiedliwość. Mój mąż zwątpił w wierze i zaniemówił. Ale wierzymy, Panie, i przebaczasz nam nasz brak zaufania. I dzisiaj poczułam u siebie pod sercem nowe życie. Tak uczyniłeś mi Panie, gdyż wejrzałeś na mnie i zdjąłeś ze mnie hańbę w oczach ludzi.
Elżbieta wychodzi. Znowu brzmi muzyka „Cicha noc”.
Wchodzi Maria i mówi:
— Nazaret mała osada. Ale to właśnie tutaj poznałam dobrego człowieka. Mojego narzeczonego Józefa. On ze starożytnego rodu króla Dawida.
(Uśmiecha się):
— Ale na króla to on nie wygląda. Dobry, cichy, czuły, wierny. To on nauczył mnie tak czekać. Czekać w wierze. Z pokolenia na pokolenie od przodków przekazywana jest wiara w to, że to właśnie w naszym narodzie przyjdzie na świat Zbawiciel ludzkości. O, jak szczęśliwa będzie ta, która nosić będzie pod sercem Mesjasza. Która karmić będzie swoim mlekiem tego, Kto zwycięży zło.
Wchodzi Archanioł Gabriel:
— Raduj się, łaski pełna, Pan z Tobą.
Maria w zmieszaniu patrzy na Archanioła, zasłania twarz ręką.
Archanioł nadal:
— Nie bój się, Maryjo, bo Bóg Cię obdarzył łaską.
Maria zabiera rękę od twarzy, patrzy w oczy Archanioła.
Archanioł mowie:
— Oto poczniesz i urodzisz syna, i nadasz Mu imię Jezus. Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego ojca Dawida. Będzie królował nad domem Jakuba na wieki, a Jego królestwo nie będzie miało końca.
Maria:
— Jak to się stanie, skoro nie znam męża?
Archanioł:
— Duch Święty zstąpi na Ciebie i osłoni Cię moc Najwyższego; dlatego Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. Oto Twoja krewna Elżbieta pomimo starości poczęła syna i jest już w szóstym miesiącu, chociaż uważa się ją za niepłodną. Dla Boga niema nic niemożliwego.
Maria odpowiada:
— Jestem służebnicą Pana. Niech mi się stanie według twego słowa.
Gabriel wychodzi, za nim Maria.
Brzmi muzyka „Cicha noc”.
Wchodzi Józef z ponurą, smutną twarzą:
— Tak nie można, Boże, tak nie można! Dałeś mi ją jako pannę młodą. To Twój dar! Czy Twój dar może zdradzić? Nie wierzę! Ktoś ją skusił… Jeśli zrezygnuję z niej, jeśli powiem, że moja narzeczona nosi w swoim łonie dziecko nie ode mnie, ją kamienują jak grzesznice. Nie mogę do tego dopuścić! Ale jak mnie boli! Nic tak nie boli, jak zdrada…
Józef nadal (zdecydowanie):
— Nie pozwolę, aby ją zhańbili. Powiem wszystkim, że dziecko jest moje, ale ja odpuszczam, nie chcę z nią żyć. I wtedy ona będzie mieć szansę na szczęście. A ja? A na mnie wszyscy będą patrzeć jak na podłego i złego człowieka… No i co z tego? Bóg wie, że robię to z miłości. Co warte jest moje imię, jeśli unicestwiam dobre imię innego? Niech lepiej o mnie myślą źle, ale Maria nie będzie znieważona.
Józef siada i mówi zmęczenie:
— Tak trudno to przeżyć. Zdrzemnąć się trochę, przed tym, jak pójdę do ludzi…
Józef zasypia. Wchodzi Anioł, wstaję nad Józefem i mówi:
— Józefie, synu Dawida, nie bój się przyjąć Marii, twojej żony, bo to, co w niej poczęte, pochodzi od Ducha Świętego. Ona porodzi syna i nadasz mu imię Jezus, albowiem on zbawi lud swój od grzechów ich.
Anioł wychodzi.
Brzmi muzyka „Cicha noc”.
Wchodzi Maria. Józef wstaje, zbliżają się do siebie, trzymają się za ręce. Józef mówi:
— Tak mówił prorok: „Oto dziewica będzie mieć w łonie i porodzi syna, i nazwie go imieniem Emmanuel, co znaczy: z nami Bóg”. I mój Bóg powierzył mi Swojego Syna.
Maria mówi:
— Anioł mówił mi, że moja ciotka Elżbieta jest w ciąży. Pójdę i odwiedzę ją i
zostanę u niej do narodzin jej dziecka.
Józef odpowiada:
— Nasi sąsiedzi idą do miasta Judy, z nimi twoja podróż będzie bezpieczna.
Wszystkie wychodzą. Muzyka „Cicha noc” jest coraz głośniej.
Wchodzi Elżbieta:
— Mój mąż Zachariasz, ciągle milczy. Już sześć miesięcy. Ale jego oczy pełne szczęścia. Dzięki Ci, Boże!
Wchodzi Maria.
Elżbieta odwraca się do niej i głośno (uroczyście) mówi: