Akt I
Scena 1
Fryderyk
do siebie
Szczyty gór zaczynają usypiać. Budzi się jedna z najciemniejszych nocy. Księżyc nijaki, jakby niewidoczny. Zamieszanie tworzy wśród ludności. Ciągle kroczę drogami nieogarniętymi. Jestem pozostawiony sam sobie. Matka w kraje nieznane wyjechała, ojca pogrzebano zeszłego lata. Chcąc im pokazać, żem się staram. Sprowadziłem do swego życia cierpienia i smutki.
do Maksymiliana
Polane zostaną nasze groby krwią zabitych. Myśmy zdrajcami i nieuczciwymi.
Maksymilian
Uspokój się na Boga! Pozostaje nadzieja, że naszych domów nie znajdą tak szybko.
Fryderyk
Lecz znajdą, prędzej czy później. Pozostaje nam tylko topić się w stresie.
Maksymilian
Rozpowiadane będą o nas historię.
Fryderyk
Żeś my własnymi rękoma Aleksandra zabiliśmy!
Maksymilian
Najwyraźniej nie widzisz pozytywów.
Fryderyk
Jakie mam pozytywy widzieć w tym istnym chaosie. Szukają nas po lasach i jeziorach, miastach, wsiach i dalekich krainach. Jesteśmy mordercami. Matki dzieci będą straszyć naszymi postaciami. Myśmy istnym zła stworem. Już lepiej mi umrzeć niż uciekać przed sprawiedliwością.
Maksymilian
Może oddaj się władzy, może nie będziesz zabijany.
Fryderyk
Zabijany? Nie! Raczej torturowany!
Maksymilian
Ty się panicznie boisz. Chcesz może wody?
Fryderyk
Prędzej trucizny.
Maksymilian
Nie przesadzaj. W końcu też to zrobiłem. Nie ty tylko cierpieć będziesz.
Fryderyk
Człowieku tyś świadomy własnych czynów? Przecież my bogacza zabiliśmy!
Maksymilian
Może bogacza, ale…
Fryderyk
Dosyć na litość boską! Aż żal mi się ciebie robi. To ty jesteś potworem w tej całej historii. To ty nie bałeś się go zamordować.
Maksymilian
Ależ Fryderyku…
Fryderyk
Nic nie mów Maksymilianie. Mój czas przyjaźni z tobą dobiegł końca. Idę się oddać w ręce Boga.
Scena 2
Fryderyk
modli się
O Boże wybacz mą okrutną zbrodnię. Jam nie chciał nożem przeciąć ręki twego dziecka. Zawładnęła mną władza i chęć posiadania złota. Jeśli godzić się mam na tortury i porażki to uczyń tak Ojcze. Jestem okrutnym, nie zasługuję na twą miłość. Zawsze będę postrzegany jako zbrodniarz najgorszy.
Dąb
Synu tyś najmniej złego zrobił niż twój brat nijaki.
Fryderyk
Nie widzi błędu. Za to cieszy się i w zwycięstwie pławi.
Dąb
Uczyń to co ci serce nakazuje. Bóg wybaczy, obiecuję.
Fryderyk
do siebie
Może dąb ten był postacią Boga. Jeśli tak mówi to zapewne racje ma. Jedno tylko mi wskazane. Mego brata najgorszego ukarać tym czym ukarał niewinnego bogacza. Czuję, że to moja wina, ale on nie przyznaje się do tego morderstwa. Niech go spotka gniew chmur, wód i wideł. Na zawsze straci się w mym wrażliwym sercu. Hańba mu!
Scena 3
Fryderyk
do Maksymiliana
Nie będę tolerował twej bezczynności. Jesteś winny, a jednak dalej pozostajesz pod postacią osoby niezwiązanej z zabójstwem. Ty chciałeś jego pieniędzy. Ty pragnąłeś jego głowy. Za co powiedz mi mój bracie! Nie rozumiem, czemu się nie przejmujesz. To grzech śmiertelny. Ja nie wiem co czynić.
Maksymilian
Zdrajca!
Fryderyk
Słucham?
Maksymilian
Mą żonę uwiódł, a następnie w nicość zaprowadził. Chciał nią się bawić, a mi obiecał co innego. Obiecał, że zaopiekuje się nią, gdy ja nauki będę miał na zachodzie.
Fryderyk
Mogłeś mi powiedzieć…
Maksymilian
Że moja żona została zabita przez człowieka, którego myśmy zabili.
Fryderyk
Musisz to słowo tak dużo razy powtarzać. Nie jest mi zbytnio dobrze.
Maksymilian
Boisz się słowa śmierć czy zabijanie. Sam tego dokonałeś. Uciąłeś rękę winowajcy, by ten już noża trzymać nie mógł. Jestem z ciebie dumny. Pokazałeś mi swój urok.
Fryderyk
Można go było do więzienia posłać. Czemuż ja się na to zgodziłem? Zrobiłeś ze mnie potwora. Najgorszą postać tego świata, czyli mordercę. Nie wiedziałem co mnie czekało za tymi drzwiami. Uwierzyłem ci, że ten podlec miał co do nas złe zamiary, ale tak naprawdę nic nie chciał. Tylko cię skrzywdził, a ja wyręczyłem ciebie w tym dziele. Dokonałem wyboru.
Maksymilian
I za to cię kocham.
Fryderyk
Za te wyręczanie, za to że możesz mną zawładnąć?
Maksymilian
Tak! Na to cię tylko stać.
Fryderyk