E-book
29.4
drukowana A5
48.92
drukowana A5
Kolorowa
70.08
Świat Shinobi

Bezpłatny fragment - Świat Shinobi

Mason, Maita


Objętość:
175 str.
ISBN:
978-83-8384-664-4
E-book
za 29.4
drukowana A5
za 48.92
drukowana A5
Kolorowa
za 70.08

Mason

Anma Ko: Mason to potężny wojownik, który żyje od tysiąca lat. Jego imię budzi respekt wśród ludzi i stworzeń, gdyż przez stulecia zyskał sławę niezrównanego mistrza walki oraz władcy ognia. Jego najwierniejszym towarzyszem jest smok o imieniu Ignis, stwór, który jak sam Mason, posiada potężną kontrolę nad ogniem. Smok i wojownik łączą swoje siły, tworząc niepowstrzymaną kombinację, gdzie płomienie są ich najpotężniejszą bronią. Mason, oprócz swojej potężnej mocy ognia, posiada także niezwykłą, czerwoną moc oczu, która czyni go jeszcze bardziej niebezpiecznym. Jego oczy płoną intensywną, ognistą czerwienią, gdy korzysta ze swoich największych umiejętności. To nie jest tylko symbol jego władzy nad ogniem-czerwona moc oczu pozwala mu widzieć więcej niż zwykli ludzie. Dzięki tej mocy Mason potrafi dostrzec słabości swoich przeciwników, przewidzieć ich ruchy w walce i widzieć rzeczywistość na różnych poziomach, dostrzegając zarówno energię, jak i ukryte zagrożenia. Gdy jego oczy świecą najmocniej, potrafi wzbudzić strach w sercach swoich wrogów — ich umysły staja się oszołomione, a ciała słabną pod wpływem tej nieziemskiej siły.

Siła cienia

Pięć lat wcześniej

Anma Ko: Mason, potężny shinobi i nauczyciel w Akademii, spogląda z góry na jedenastoletnią dziewczynkę. Jest moment w czasie lekcji, kiedy ma on przeprowadzić krótką odprawę, a przy tym zapytać każdego z uczniów o ich imię. Kiedy przychodzi kolej na dziewczynkę, jej głos ledwo słyszalny.

Mason: Ty, tam! Jak masz na imię? (Dziewczynka milczy przez chwilę, patrzy na podłogę, a potem bardzo cicho odpowiada).

Maita: -… Ma...Maita

Mason: — Co? Nic nie słyszę! (Zbliżyłem się do niej, mój głos staje się coraz bardziej surowy. Inni uczniowie obserwują, niektórzy tłumią chichot).

Maita: (trochę głośniej, ale wciąż niepewnie) — Maita.

Mason: (spoglądając na nią z pogardą) — Głośniej, dziewczyno! Jak masz zamiar walczyć, skoro nie potrafisz nawet powiedzieć swojego imienia?

Maita: (walcząc z narastającymi łzami, mówi nieco głośniej, ale wciąż drżącym głosem)

— Maita Yori.

Mason: (z zimnym uśmiechem) — Aha, już lepiej. Może teraz zaczniesz też walczyć tak, bym cię zauważył, a nie chowała się w cieniu jak tchórz.

(Zaczyna odchodzić, a reszta klasy szepcze między sobą i wymienia szydercze spojrzenia. Dziewczynka zaciska dłonie w pięści, czując, jak złość miesza się z bezradnością).

Anma Ko: Drugi dzień w Akademii nadszedł szybko, a Maita przyszła na trening z ciężkim sercem. Wciąż czuła upokorzenie z poprzedniego dnia, kiedy Mason, jej nauczyciel, publicznie ją ośmieszył. Wszyscy uczniowie spoglądali na nią z ukradkowymi uśmiechami, a ona czuła się, jakby każda para oczu wbijała się w jej plecy. Wiedziała, że dzisiejszy dzień nie będzie łatwiejszy. Na polanie treningowej zebrała się cała klasa. Mason stał przed nimi, skrzyżowawszy ramiona, a jego wyraz twarzy był surowy, jak zawsze. Rzucił szybkie spojrzenie Maicie, jakby sprawdzając, czy znów da powód do szyderstw.

Mason — Dziś będziecie ćwiczyć wytrzymałość. Dziesięć okrążeń wokół polany. Biegnijcie, jeśli chcecie być czymś więcej niż tylko cieniem shinobi. (Moje słowa były celowe, pełne jadu skierowanego w stronę dziewczynki).

Anma Ko: Uczniowie zaczęli biec, a Maita starała się utrzymać tempo, choć czuła, jak każda komórka jej ciała buntuje się przeciwko zmęczeniu. Inni bez trudu ją wyprzedzali, a ona zaczynała zostawać w tyle. Gdy w końcu, na półmetku, wyprzedzili ją wszyscy, Mason znów skupił na niej swoją uwagę.

Mason: Maita, przyspiesz! To nie czas na spacerowanie!

Mój głos był lodowaty i pełen pogardy. Kiedy dziewczynka próbowała zwiększyć tempo, potknęła się o wystający korzeń. Upadła na ziemię, a śmiech klasy szybko wypełnił przestrzeń.

Podszedłem do niej, nie kryjąc rozbawienia.

— Znów jesteś na ziemi, Maita. Powoli zaczynam się zastanawiać, czy twoje miejsce nie jest tam, gdzie teraz leżysz. Może tak jest łatwiej? (Uczniowie śmiali się coraz głośniej, a Maita, zaciskając pięści w błocie, czuła, jak upokorzenie zmienia się w gniew).

Anma Ko: Powoli wstała, wyprostowała się, choć jej ciało było zmęczone, a kolana obolałe. Patrzyła w ziemię, by ukryć łzy. Mason odszedł, nie patrząc więcej w jej stronę. Maita wiedziała, że musi znaleźć w sobie siłę, ale nie wiedziała jeszcze, skąd ją wziąć.

Maita: (w myślach) — Udowodnię wam… wszystkim…

Anma Ko: To była obietnica, którą złożyła sobie tego dnia.

Powrót do wioski

Teraźniejszość

Mason: Powoli przemierzałem ulice Wioski, obserwując zmiany, które zaszły od czasu mojej ostatniej wizyty. Wojna pozostawiła swoje ślady, ale mieszkańcy z determinacją odbudowali swoje domy i życie. W powietrzu unosił się zapach świeżo pieczonego chleba, a dzieci biegały po placu, śmiejąc się beztrosko. Stanąłem, zapaliłem papierosa.

Nagle moją uwagę przykuła, cicha, niepozorna dziewczyna, która przechodziła obok. Miała długie, ciemne włosy i delikatne rysy twarzy. Nigdy nie widziałem tak pięknej dziewczyny, ale co mnie też urzekło to jej piękne oczy. Te oczy. Zmarszczyłem brwi, próbując przypomnieć sobie, skąd ją znam. Nie mogłem jednak znaleźć odpowiedzi w zakamarkach swojej pamięci. Obok mnie stanął, Ness więc go zapytałem, musi ją znać:

— Kim jest ta dziewczyna?

Nessi: To. Maita. Nie pamiętasz jej? Uczyłeś ją w akademii.

Mason: Pokręciłem głową. Maita jej … imię brzmiało znajomo, ale ta twarz wciąż pozostawała zagadką. Trzymała w ręku parasol, gdy nasze oczy się spotkały, poczułem dreszcze coś dziwnego. Znikła mi ruszyliśmy dalej, ale w głowię, miałem, ją aż zatrzymaliśmy się przy ulubionej knajpce Nessi jak zwykle, nie mógł się doczekać swojego posiłku.

Nessi: Dla mnie kurczaki!

Mason: Usiadłem obok, opierając się luźno o blat. Moje serce przyspieszyło, a w ciele poczułem mrowienie i ten zapach. Właśnie wtedy usłyszałem delikatny, melodyjny głos, który przyciągnął moją uwagę. Odwróciłem się i zobaczyłem ją Maita, cichą, ale nieziemsko piękną dziewczynę. Usiadła obok mnie, nie zwracając na mnie uwagi. Przez chwilę patrzyłem na nią, starając się wyczuć, co mogłoby skłonić ją do rozmowy: Czemu nie patrzy? Jest taka… cicha. Myślałem, próbując wymyślić sposób, by zwrócić na siebie jej uwagę.

Maita: Usiadłam, przy ramenie zamówiłam jedną porcję, gdy nagle usłyszałam, piękny głos nigdy wcześniej go nie słyszałam, ale był, on złośliwy zapytał co za ubrania? Zrobiło, mi się ciepło udawałam, że go nie słyszę i nadal jadłam.

Mason: Co za ubranie, to od babci? Rzuciłem z kpiną w głosie. Nic nie odpowiadała, tylko milczała, ignorowała mnie? Mnie? Wtedy do knajpy przyszli oszołomy, których nienawidzę.

Kuba: E Maita nie poczekałaś na nas!?

Maita: ja … ja …

Szymon: Zostaw Kuba.

Kuba: Rany, czepiasz się.

Mason: Banda nieudaczników.

Kuba: Mason! Spójrz twoje fanki.

Nessi: Cha, cha od rana za Masonem biegają.

Kuba: Może któraś była, by chętna?

Dziewczyny: Nie!

Nessi: Zobacz, Kuba co zrobiłeś, uciekły.

Mason: Gdy Nessi był, zajęty rozmową do głowy wpadł mi genialny pomysł. Chciałem, by ta szara myszka zwróciła na mnie swoją uwagę. Zacząłem ją dręczyć:

Ej, ty, to ciuchy po babci?

Anma Ko: Na te słowa cała grupa zaczęła się śmiać, a Maita, speszona, spuściła głowę. Iga i Sonia, widząc reakcję wszystkich, postanowiły dorzucić swoje uwagi.

Iga: Maita, czy ty nie masz czegoś modniejszego do założenia?

Sonia: Może czas na mały modowy lifting? W takim stylu nigdzie daleko nie zajdziesz.

Mason: Hej, ty! A te buty to skąd masz? Z wyprzedaży w (second, handzie)? Zacząłem się śmiać, a szara myszka nadal siedziała spokojnie, jedząc swój ramen.

Maita: Czułam się bardziej upokorzona, ale dalej spokojnie jadłam swój ramen, starając się ignorować docinki. Moje dłonie lekko drżały, ale nie chciałam okazywać słabości. Moje serce biło mi szybciej.

Mason: Mówię do ciebie!? Wiesz, nie pasujesz tutaj! Spójrz jak, wyglądasz! Jak taka szara myszka! Zauważyłem, że jej dłonie się trzęsły. Ona nadal nic. Nadal mnie ignoruje, dlatego wziąłem jej cholerną miskę z ramenem i zawartość, która w niej pozostała wylałem w nią, przy tym głośno się śmiałem. Wszyscy w knajpie wybuchnęli śmiechem, ale ta cała reszta to banda jełopów. Chcę, tylko by zwróciła na mnie tę uwagę.

Maita: Nim się zorientowałam, co się dzieje, makaron spływała po mnie, musiałam powstrzymać łzy, które groziły wypłynięciem, nie rozumiem, dlaczego wybrał mnie na ofiarę.

Wstałam i nie patrząc, na nikogo ruszyłam, ale on złapał mnie za nadgarstek, nie wiem, kim jest, nie patrzyłam na niego.

Mason: Widząc, że chce, spierdolić chwyciłem, ją za nadgarstki czułem, mrowienie a serce moje przyspieszyło Mała szara myszka, strachliwa co? Zobacz, jak ty wyglądasz? Czyżbyś nie brała kąpieli? Fuj brzydzę się, Taka słabeuszka nie powinna była się urodzić, tylko mi nie mówcie, że jesteś ninja, co? Szara myszko?

Maita: Proszę… puść mnie.

Mason: Proszę, puść mnie! Cha, cha tylko tyle? Nic innego nie umiesz mówić? Wiesz, w ogóle kim jestem!?

Maita: Pokręciłam głową, że nie.

Mason: A zatem nie jesteś godna by znać moje imię głupia suko! Zaczynam się wkurwiać! A to wszystko twoja wina!

Maita: Ja przepraszam.

Mason: Przepraszasz? To wszystko, co umiesz? Zawsze taka jesteś? Chowającą się za plecami innych? Jesteś hańbą dla swojego klanu! Wbiłem w nią lodowate spojrzenie. Widząc, jak myszka płaczę, rzuciłem, ją na ziemię w sercu czułem, coś dziwnego nie znam tego uczucia.

Maita: Ten chłopak złapał, mnie za nadgarstki czułam mrowienie, po czym mnie rzucił, na ziemię wstałam szybko i biegłam przed siebie prosto do domu, gdy już dotarłam, wzięłam prysznic i położyłam się spać.

Mason: widząc, jak ucieka, poszedłem za nią mam, plan dowiem się więcej coś o niej.

Ostatnie dni wolności

Mason: Zacząłem śledzić myszkę. Podążałem za nią niezauważony, jak cień, który nie miał formy, ani dźwięku. Obserwowałem każdy jej ruch, jak rozmawia z członkami swojej drużyny, jak nieśmiało uśmiecha się, jak spokojnie reaguje na otaczający ją świat. W nocy, gdy wszyscy spali, stawałem się jeszcze bardziej niebezpieczny. Włamywałem się do jej domu, przez okno, cicho i bezszelestnie. Stałem obok jej łóżka, patrząc na nią, gdy spała. Czułem jej zapach, delikatny, kojący pachniała świeżością, spokojem, czymś, co mnie jednocześnie fascynowało i przerażało. Patrząc na nią, nie mogłem oderwać wzroku. Jej długie, ciemne włosy rozrzucone na poduszce przyciągały mnie. Delikatnie przesuwałem dłonią po jej włosach. Ich miękkość była dla mnie jak narkotyk coś, co mnie uzależniało. Każde dotknięcie, każda chwila, gdy czułem ich zapach, sprawiała, że mój obłęd narastał, szeptałem: Jesteś taka piękna… Moja dłoń delikatnie dotknęła jej twarzy, przesuwając się po jej policzku. Tak bardzo pachniesz… pięknie. Czasami brałem kosmyk jej włosów do ust. Wąchałem go, delektując się każdym oddechem, który przypominał mi, jak bardzo mnie uzależniała. Nie rozumiem tego uczucia, ale nie potrafię się od niej uwolnić. Z każdym dniem, każdą nocą, stawała się moją obsesją. Maita dziewczyna, która nigdy nie zwracała na mnie uwagi, teraz stawała się kimś, kogo nie mogłem wyrzucić z myśli. Jest moim narkotykiem, czymś, co potrzebowałem coraz bardziej.

Gdziekolwiek ona poszła, tam byłem ja, jak cień, który zawsze ją śledził. Stałem w oddali, patrząc, jak żyje swoim spokojnym życiem, jak rozmawia z innymi, jak się śmieje, jak się kąpie w rzece, wszystko to, co wcześniej doprowadzało mnie do szału, teraz przyciągało mnie jeszcze bardziej.

Nessi: Co się z tobą dzieje, Mason?

Mason: Nic mi nie jest.

Nessi: Przecież widzę, śledzisz ją.

Mason: To nie jest twój interes.

Nessi: Za parę dni przyjdą po ciebie.

Mason: Może się na to zgodziłem, ale teraz nie zamierzam się złapać.

Nessi: Mason, nie uciekniesz.

Mason: Zabiorę ją ze sobą.

Nessi: Wiesz, to jest nienormalne, to co robisz, jak możesz ją śledzić.

Mason: Mówiłem, już nie wtrącaj się, inaczej się wkurzę i nie okażę litości nikomu kto stanie mi na przeszkodzie.

W moim wnętrzu toczyła się walka między mrokiem. Który mną rządził, a dziwnym, nieznanym uczuciem, które budziła we mnie Maita. To uczucie, które sprawiało, że nie mogłem przestać jej śledzić, nie mogłem przestać jej dotykać, nie mogłem przestać jej pożądać. Każda noc była dla mnie kolejną dawką tego narkotyku. Maita jest moją ostatnią wolnością czymś, co mnie przyciągało i jednocześnie pogrążało w szaleństwie.

Gorzki triumf

Anma Ko: Mason, który przez długi czas ignorował swoje uczucia, zaczął dostrzegać ją w nowy sposób. Był sfrustrowany tym, że Maita nie zwracała na niego uwagi, więc zdecydował się na radykalny krok.

Mason: (do Nessi).

— Nessi, zawołaj wszystkich na pole treningowe. Przekaż Kubie, żeby powiedział Maicie, by zjawiła się za 20 minut. Powiedz wszystkim, że Maita wyzwała mnie na pojedynek.

Nessi: Jasne!

Mason: Po 20 minutach wszyscy już byli, zebrani przybyło o wiele więcej osób, a ja stałem na środku, czekając. Moje serce przyspieszyło, gdy zobaczyłem Maite zbliżającą się niepewnie, z opuszczoną głową. Ubrana była w długą sukienkę z golfem, ma, zapięte włosy wygląda pięknie. Poczułem sprzeczne emocje — złość i żal mieszały się w moim sercu.

Maita: (myśląc, gdy zbliżyła się do grupy).

— Kuba powiedział, że mam być na polu treningowym, ale nie rozumiem dlaczego. Wszyscy na mnie patrzą… Czuję, jak zaczynają się śmiać. Dlaczego mnie wyzwał? Gdy stanęłam przed Masonem, unikałam jego wzroku, patrząc na jego buty.

Iga: Co ty wyprawiasz, Maita?

Sonia: Myślisz, że pokonasz Masona? Jesteś najsłabsza!

Chary: Maita, (idź) się schowaj, nie masz szans.

Leon: Maita, wierzę w ciebie, ale to będzie trudna walka.

Kuba: Maita, dlaczego wyzwałaś Okami?

Mason: Słysząc, te wszystkie obraźliwe komentarze, spojrzałem na Maite. Jej ręce lekko drżały, a ona wydawała się bliska załamania. Mój plan wydawał się prosty — upokorzyć ją, by wzbudzić jakąś reakcję. Wzrok miałem zimny, a usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu.

Mason: (Z udawaną pewnością).

— Wezwałaś mnie na pojedynek, słabeuszko? Dlaczego nawet na mnie nie patrzysz? Wyciągnij ręce. Maita mimo przerażenia, powoli podniosła ręce. Jej ciało trzęsło się, a łzy zbierały się w jej oczach. Zbliżyłem się do niej, trzymając miecz. Przez chwilę wahałem się, czując ciężar tego, co miałem zrobić, ale zignorowałem to uczucie.

— Trzymaj ręce na górze! Zbliżyłem się do niej i jednym szybkim ruchem miecza przeciąłem materiał jej sukienki. Sukienka opadła na ziemię, a Maita została w samej bieliźnie. Jej ciało drżało, a twarz natychmiast pokryły łzy. Zgromadzeni wybuchli śmiechem.

Iga: (Śmiejąc się)

— Co za widok! Maita w samej bieliźnie!

Sonia: To naprawdę żałosne.

Mason: Początkowo byłem zadowolony z efektu, szybko jednak zrozumiałem swój błąd, gdy zobaczyłem, jak mężczyźni w tłumie zaczynają się rumienić, patrząc na Maite. Ich spojrzenia, pełne pożądania, sprawiły, że poczułem się okropnie, poczułem zazdrość. Nie planowałem, żeby ktoś inny patrzył na nią w taki sposób. Moje serce ścisnęło się z żalu i wstydu. (Myśląc) — Co ja zrobiłem? To nie miało być tak… Nikt nie powinien na nią patrzeć w taki sposób.

Maita: Jestem zawstydzona i załamana, szlochając, podniosłam materiał sukienki z ziemi, zakrywając swoje ciało. Łzy płynęły po moich policzkach. Bez słowa odwróciłam się i zaczęłam biec, starając się uciec jak najdalej od tej upokarzającej sceny.

Mason: (Głośno)

— Koniec przedstawienia! Wynocha! Widząc, jak Maita ucieka, poczułem ogromny ciężar w sercu. Wiedziałem, że przekroczyłem granicę i żałowałem tego, co zrobiłem. W głowie pojawiła się tylko jedna myśl: muszę to naprawić.

Strach

Maita: Minęły cztery dni od incydentu na polu treningowym, unikam, wszystkich staram się nikomu nie wchodzić w drogę. Czułam się niepewnie, gdy te niepokojące myśli krążyły w mojej głowie. Po intensywnym treningu, kiedy ciało było wyczerpane, umysł nieustannie myślał, o Masonie. Jego piękny głos ciągle mi towarzyszył, a moje serce przyspieszało z każdą myślą o nim.

Kiedy wracałam do domu w ciemności, napięcie w powietrzu stawało się prawie namacalne. Czułam wzrok, nawet jeśli nie było nikogo w pobliżu. Może to tylko wyobraźnia, może to strach przed nocą.

Dzięki swojej intuicji postanowiłam, że nie poddam się strachowi. Może spróbuje dowiedzieć się, kim jest ten, kto mnie obserwuje. Kto wie, może w rzeczywistości jest to ktoś, kogo mogłaby poznać bliżej.

Zdecydowałam, z rozpalonym sercem, postanowiłam pewnego wieczoru podążyć za tą czakrą. Nie chciałam, aby strach mnie powstrzymał. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w kierunku ciemności, gotowa stawić czoła temu, co miało nadejść. Moje serce przyspieszało, tak blisko czułam tę czakrę, ale gdy się odwróciłam, nikogo nie było, jedynie las bałam się to mój strach.

Cień za ramieniem

Mason: To była noc, w której Maita zorientowała się, że ją śledzę. Las spowijał nas ciemnością, jedynym światłem była blada poświata księżyca, która przeciskała się przez gęstwinę drzew. Liście szumiały pod wpływem delikatnego wiatru, a ziemia wydawała się miękka pod stopami. Czułem, jak moja aura staje się coraz bardziej wyraźna, jakby wypływała, poza moją kontrolę może to dlatego Maita nagle zatrzymała się i odwróciła.

Maita: Kim jesteś? Mój głos, choć spokojny, niósł nutę niepewności: Czuję twoją czakrę. Pokaż się.

Mason: Pomału, jak cień, zjawiłem się tuż za jej plecami. Moje serce biło mocno, dreszcze przechodziły przez całe moje ciało. Maita była w tym momencie zupełnie nieruchoma, jakby czekała na mój ruch.

Chwyciłem ją delikatnie za szyję, czując, ciepło jej skóry pod moimi, palcami.

Pochyliłem się do jej ucha, szepcząc cicho, niemalże z czułością:

— Mała myszka już się nie boi? Moje słowa były powolne, pełne subtelnej prowokacji. W moich ustach czułem pragnienie, które narastało z każdym oddechem. Jej ciało drżało lekko, choć starała się to ukryć. Byłem blisko niej, tak blisko, że mogłem poczuć bicie jej serca. — Boisz się?

Zapach jej włosów i skóry wypełniał powietrze wokół mnie. Było to coś, czego pragnąłem od dawna coś, czego nie mogłem już dłużej ignorować. Przechyliłem głowę i musnąłem jej policzek ustami, początkowo delikatnie, jakby testując, czy się odsunie. Nie zrobiła tego. Przestałem się powstrzymywać. Moje usta znalazły się na- jej, najpierw delikatnie, potem z większą pewnością. To był mój pierwszy pocałunek i było to coś, czego nie zamierzałem przerwać. Maita, choć zaskoczona, odwzajemniła pocałunek. Jej ciało rozluźniło się na krótką chwilę, jakby zaakceptowało to, co się dzieje. Czułem, jak moje serce bije mocniej, niemalże zagłuszając szelest liści w tle. Jej usta były rozkoszne, słodkie, a jej oddech był nieregularny, mieszając się z moim. Było coś nieoczekiwanego w tej chwili coś, co przełamało moją zwykłą kontrolę nad sobą: Masz, takie słodkie usta szepnąłem, odsuwając się tylko na tyle, by spojrzeć na (jej) zarumienioną twarz. Jej oczy, wciąż szeroko otwarte, zdradzały emocje, których nie potrafiła ukryć. — Rumienisz się? Słyszę twoje bicie serca… Mimo że jej ciało reagowało na mnie, czułem pewną barierę niepewność, może strach, który wciąż się w niej krył. Nie chciałem jej skrzywdzić, ale pragnienie, które mną zawładnęło, było zbyt silne, wciąż delikatnie spoczywały na jej szyi, a kciuki ledwie wyczuwalnie dotykały jej skóry, jakbym próbował wyczuć każdy drobny ruch jej ciała.

W tej chwili czułem, że wszystko wokół nas zniknęło las, księżyc, cała rzeczywistość. Była tylko ona i to, czego pragnąłem, ale co ona czuła? Czy to była chwila, której mogła się spodziewać? Czy w ogóle myślała o mnie w ten sposób? W jej oczach było coś, co nie pozwalało mi się od niej oderwać coś, co chciałem zgłębić, zrozumieć, a jednocześnie… coś, czego się obawiałem. Te oczy… jest taka kurewsko piękna. Maita w końcu opuściła wzrok, jej oddech był płytki, a policzki zaczerwienione. Jej ręce powoli uniosły się, jakby chciała dotknąć mojej, ale zatrzymały się w połowie drogi, jakby nie była pewna, co zrobić.

Maita: Moje serce przy nim biło mi jak szalone, co to za uczucie, przy nim czułam mrowienie i dreszcze jakbym miała należeć do niego. Jego usta, ten pocałunek był moim pierwszym, moim jedynym.

Mason: Poczułem nagły napływ gniewu. Gdy zobaczyłem sylwetki strażnicy świtu zbliżających się przez las. Ich maski, bez wyrazu i chłodne, migotały w półmroku. Kazumi szedł na czele, jego oczy skupione na mnie, nie zdradzając żadnych emocji. Było jasne, że przyszli po mnie nie było ucieczki. W tym samym momencie poczułem, jak Maita też ich wyczuła. Jej ciało lekko spięło się pod moimi palcami, ale nie zrobiła żadnego gwałtownego ruchu. Czułem jej strach, ale nie zamierzała się sprzeciwić. Zamiast tego, przyciągnąłem ją bliżej, szeptając w jej ucho, tonem, który był zimny i stanowczy, jakbym chciał przypieczętować to, co się między nami wydarzyło:

— Z nikim nie będziesz rozmawiać. Z żadnym innym nie będziesz się całować ani spotykać. Całowałaś mnie, już wiesz, że należysz do mnie. Moje słowa były pełne determinacji, niemal obsesji, która tliła się we mnie od chwili, gdy ją ujrzałem, ale wiedziałem, jedno nie mogłem pozwolić, żeby ktokolwiek inny się do niej zbliżył.

— Poczekasz na mnie. Jak wrócę, będziesz moją… na zawsze. To moja przysięga. Spojrzałem jej w oczy, starając się wyczytać z jej twarzy, co myślała, ale nie byłem pewien, czy to, co tam widzę, to strach czy… coś więcej. Na ten krótki moment, jakby czas zwolnił. Pochyliłem się jeszcze raz, smakując jej usta, tym razem głębiej, bardziej natarczywie. To było pożegnanie. Dla niej i dla mnie, że to, co się między nami wydarzyło, miało trwać. Strażnicy byli coraz bliżej, ale nie zwracałem na nich uwagi. Maita była jedyną osobą, która teraz istniała. Odsunąłem się, choć moje ciało protestowało, jakbym czuł, że opuszczając ją teraz, coś tracę, ale nie miałem wyboru. To był nasz świat, a w nim decyzje nie zawsze należały do nas. Wtem do nas podeszli Kazumi wyciągnął rękę, jakby chciał mnie wyrwać z tej chwili.

Kazumi: Mason, idziemy.

Mason: Zanim jednak zrobiliśmy krok, zacząłem krzyczeć, nie zwracając uwagi na to, że Kazumi próbował mnie powstrzymać: Masz na mnie czekać! Wołałem za nią, jakby to miało zmusić ją do posłuszeństwa, jakby moje słowa mogły zapaść w jej umysł na tyle głęboko, że nie będzie miała innego wyboru. — Czekaj na mnie, rozumiesz?! Jak wrócę, będziesz moją! Kazumi delikatnie, ale stanowczo pociągnął mnie za ramię, odrywając mnie od Maity. Złość, frustracja to wszystko wypełniło moje wnętrze. Chciałem się wyrwać, ale wiedziałem, że to nie ma sensu. Wojowniki w pełnej gotowości, a Kazumi nie pozwoliłby mi na żaden nagły ruch. Choć mógłbym ich zabić i uciec z nią, ale nie chciałem, by była ścigana. Zostałem zmuszony do odejścia, ale nawet wtedy, gdy oddalaliśmy się w stronę ciemności lasu, mój wzrok wciąż był skierowany na nią. Maita stała nieruchomo, jej twarz częściowo zakryta cieniem, ale mogłem dostrzec, że jej oczy były wciąż na mnie skupione. Z każdym krokiem czułem, jak napięcie we mnie narasta. Miałem wrażenie, że coś zostało mi odebrane coś, czego nie byłem w stanie nazwać, ale co wiedziałem, że było dla mnie ważne. Maita… ona była czymś więcej, nigdy nie znałem tego uczucia, to przyszło tak nagle. W tamtym momencie, gdy się oddalaliśmy, wiedziałem, jedno wrócę po nią.

Maita: Stałam w miejscu, oszołomiona i zdezorientowana, jakby las wokół mnie nagle zamilkł, a czas się zatrzymał. Patrzyłam, jak sylwetki wojowników oddalały się w mroku, prowadząc Masona w nieznane. Jeszcze chwilę temu czułam jego oddech na swojej skórze, ciepło jego dłoni na szyi, a teraz … teraz byłam sama. Moje serce biło szybko, a dłonie delikatnie drżały. Oparłam się o pień drzewa, próbując się uspokoić. Zamknęłam oczy, wracając myślami do tamtej chwili. Przygryzłam dolną wargę, czując, jak moja twarz znów się zarumieniła. Pocałunek. Nigdy wcześniej nie wyobrażałam sobie, że to Mason będzie pierwszym, który mnie pocałuje. Zamyślona, ruszyłam w stronę wioski.

Kin i jego uczennica

Kin: Obserwując całą tę scenę z ukrycia, Mój wzrok padł na Yoru… Wybieram cię na moją uczennicę.

Przypomniałem sobie swojego pierwszego ucznia, Izune, który jest niezwykle inteligentny i utalentowany. Izune nie wymagał, wiele pracy naturalnie przyswajał wiedzę i szybko osiągał postępy, ale Maita jest inna. Wymaga o wiele więcej uwagi, więcej cierpliwości. Jednak to właśnie ją wybieram. — Czeka mnie sporo pracy, ale potrzebuję adrenaliny. A ona mi ją dostarczy. Czas ją odnaleźć. Jeszcze dziś ją zabiorę na wzgórze, gdzie mieszkam. To spory kawał drogi, ale tam nauczę ją wszystkiego, czego potrzebuje, żeby przetrwać. Nauczę ją jak być arogancka, jak się bronić, to będzie dobre cha, cha. Ruszyłem w stronę klanu wiatru. To dopiero początek. Maita nie wie, co ją czeka, nie będę dla niej łaskawy, nie będę jej okazywał litości. Pod moją opieką wyjdzie z niej coś znacznie więcej niż ta cicha, wycofana dziewczyna, którą wszyscy znali. Wyciągnę z niej jej mroczną stronę.

Bezwzględny trening

Kin: Nie zwlekając, długo ruszyłem prosto do domu Yoru, wiedząc, że muszę działać szybko. Znałem jej codzienne nawyki, wiedziałem, gdzie przebywa. Dotarłem pod jej dom późnym wieczorem, gdy wszystko było już ciche. Maita, choć była zmęczona wydarzeniami z dnia, nie miała pojęcia, że jej życie zaraz drastycznie się zmieni. Zabrałem ją bez słowa, prowadząc na wzgórze, gdzie znajdowała się moja posiadłość. To była długa droga, ale milczałem całą podróż. Nie potrzebowałem słów. Czułem, że moja nowa uczennica nie jest jeszcze świadoma, co ją czeka, ale byłem pewien swojego planu. Zamierzam z niej wydobyć siłę, o której sama nawet nie śniła. Kiedy dotarliśmy na miejsce, noc była już ciemna, a powietrze zimne. Przed nami rozciągało się opustoszałe, surowe wzgórze idealne miejsce na wyczerpujący, bezlitosny trening.

— Zaczynamy teraz! Mój głos był zimny i ostry: Nie będzie litości. Jesteś niczym. A ja zrobię z ciebie wojowniczkę, nawet jeśli będę musiał cię złamać.

Maita: Stałam naprzeciwko niego, wciąż nie do końca rozumiejąc, co mnie czeka, ale kiedy ten pan stanął w bojowej pozycji, wiedziałam, że nie ma odwrotu.

— Atakuj mnie, ty głupia szara mysz! Krzyknąłem, chcąc sprowokować ją do działania.

Maita: Poczułam, jak gniew narasta w moim wnętrzu. Nigdy nie byłam typem, który reaguje na obelgi, ale teraz było inaczej. Całe życie znosiłam podobne słowa, ale Kin nie przestawał, był bezlitosny. W końcu coś we mnie pękło.

— Nie mów tak do mnie, staruchu! Wykrzyknęłam, mój głos drżał, ale w oczach pojawił się cień odwagi, jakiego Kin szukał. Jednak jego reakcja była natychmiastowa. Nie dał mi chwili wytchnienia. W jednej ręce trzymał bat, który nagle przeciął powietrze, uderzając mnie w ramię.

Kin: Jeszcze raz! Krzyknąłem, a mój głos przeszywał ciszę.

— Masz atakować bez wahania! Bez emocji! Inaczej nic nie osiągniesz!

Maita: Upadłam na kolana, czując ból po uderzeniu, ale to nie powstrzymało mnie od wstania. Każda obelga, każde uderzenie sprawiało, że zaczynałam się zmieniać. Ognik w moich oczach płonął coraz mocniej. Wstałam, ścierając pot z czoła, i przygotowałam się do kolejnego ataku.

Maita: Nie pozwolę ci mnie złamać!

Kin: A więc dawaj! Patrzyłem na nią, obserwując każdy ruch. Wiedziałem, że będzie to długa walka, ale w końcu zobaczyłem w niej cień tego, czym mogła się stać. Przemiana dopiero się zaczynała.

Miecz i arogancja

Anma Ko: Trzy miesiące od rozpoczęcia brutalnego treningu. Maita, niegdyś cicha i niepewna, zaczynała przypominać swojego mistrza Kina. Była teraz bardziej arogancka, jej pokora zamieniła się w determinację, a zimny dystans Kina stał się jej codziennością. Jednak mimo postępów, Kin nie zamierzał jej oszczędzać. Wiedział, że prawdziwa siła rodzi się z bólu i dyscypliny.

Maita: Co będę robić?

Kin: Przyszedł czas na kolejny etap. — Trening z mieczem. Wstałem przed nią, rzucając jej miecz bez słowa. Ostrze lśniło w blasku słońca, a Maita spojrzała na nie z niepewnością, która szybko przerodziła się w irytację.

Kin: Bierz szpadę do ręki!

Maita: Podniosłam miecz, czując jego ciężar, ale nie byłam pewna, co Kin zamierzał. Spojrzałam na niego pytająco: Co mam z tym zrobić?

Kin: Skoś zboże! Krzyknąłem, wskazując na pole za nami, gdzie wysokie, gęste kłosy falowały na wietrze: Ruszaj się! Masz skosić to wszystko przed zachodem słońca!

Maita: Spojrzałam na pole z wyzwaniem w oczach. Miałam dość zadań, które wydawały się poniżające, ale wiedziałam, że nie miałam wyboru. Kin nie pozwoliłby mi odpocząć, dopóki nie wykonam zadania. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam do przodu, uniosłam miecz i zaczęłam machać nim z siłą, którą zbudowałam przez miesiąc wyczerpującego treningu. Tymczasem Kin, zamiast mi pomagać, położył się pod pobliskim drzewem.

Kin: Szybciej! Masz to zrobić, zanim słońce zajdzie! Jeśli nie zdążysz, czeka cię kara! Zamknąłem oczy, ale moje zmysły były czujne, obserwowałem każdy jej ruch, słuchając, jak ostrze miecza tnie zboże.

Maita: Zacisnęłam zęby, zmęczenie zaczynało mnie ogarniać, ale nie zamierzałam się poddać. Moje ciało, mimo bólu, poruszało się z precyzją, której nauczył mnie Kin. Kłosy zboża padały jedno po drugim. W każdym ruchu miecza była determinacja, złość, i ambicja.

Kin: Choć leżałem z zamkniętymi oczami, czułem, jak moja uczennica zbliża się do momentu, w którym w pełni wyzwoli swój potencjał. Wiedziałem, że nadchodzi dzień, kiedy Maita przerośnie dawne ja stanie się kimś więcej niż tylko członkiem klanu wiatru.

Kin: Jutro udamy się na targ i kupimy ci nowe ciuchy

Maita: Dobra

Kin: Nawet nie zauważyłaś, jak głoś, ci się zmienił. Ha

Maita: Skończyłam! Padłam na trawę.

Kin: Słyszę!

Lola: Kolacja!

Kin: Idziemy.

Strzały i słowa

cztery miesiące później.

Anma Ko: Dzień zaczął się wcześnie, słońce ledwo wstało nad wzgórzem, a Maita już stała w polu, napinając łuk. Kin przygotował dla niej kolejny trening, tym razem z bronią dystansową łukiem. Mimo wyczerpujących, miesięcy ćwiczeń, nie było mowy o spoczynku. Kin z precyzją i bezlitością prowadził każdy jej krok.

Kin: Podnieś łuk. Napnij cięciwę!

Maita: Podniosłam łuk, celując w odległy cel drewnianą kukłę umieszczoną na końcu polany. Zmarszczyłam brwi, skupiając się na celu, ale czułam, jak cięciwa nieznacznie się chwieje.

Kin: Co ty robisz, Maita! Nie celuj, jakbyś miała kogoś przeprosić za strzał. Napnij mocniej!

Maita: Spojrzałam na niego z irytacją, która narastała we mnie coraz bardziej od miesięcy. Mój mistrz nigdy nie był zadowolony, zawsze wymagał więcej. Napinałam cięciwę mocniej, ale łuk wydawał się cięższy, niż się spodziewałam.

— To nie takie proste, jak się wydaje!

Kin: Nie interesuje mnie, co myślisz, że jest trudne! Strzelaj albo stąd nie wyjdziesz. Wrogowie nie będą czekać, aż poczujesz się komfortowo.

Maita: Zacisnęłam zęby, wzięłam głęboki oddech i puściłam strzałę. Przeleciała przez powietrze, ale minęła cel o kilka cali.

Kin: Pudło! Za wolno, za niepewnie. Czy ty w ogóle wiesz, co robisz?

Maita: Może gdybyś przestał być takim tyranem, byłoby łatwiej się skupić!

Kin: Łatwiej! Myślisz, że świat jest łatwy? Wojna, walka, życie to wszystko jest brutalne. Ty jesteś tylko narzędziem. Im szybciej to zrozumiesz, tym szybciej zaczniesz celniej strzelać!

Maita: Napinając cięciwę ponownie, tym razem z jeszcze większą siłą, poczułam ból w ramieniu. Zignorowałam go, skupiając się wyłącznie na celu. Strzała przecięła powietrze, a tym razem trafiłam w sam środek tarczy: Proszę bardzo!

Kin: Jedna dobra strzała nie znaczy nic. Powtarzaj, aż każda będzie trafiać. Nie będziesz miała szansy na poprawkę w prawdziwej walce. Pomyśl, że każda strzała to twój wrogi klan, twoje słabości, twoje stare życie. Trafiaj w serce za każdym razem.

Anma Ko: Słowa Kina, choć surowe, trafiały do niej głęboko. Wiedziała, że tylko dzięki (jego) bezlitosnemu treningowi stała się silniejsza, bardziej pewna siebie, odważna i arogancka.

Maita: Nigdy nie zrozumiem twojej brutalności mistrzu!

Kin: Nie musisz jej rozumieć, Maita. Masz tylko nauczyć się przetrwać. Obróciłem się i odszedłem w stronę drzewa, pod którym zwykłem odpoczywać: A teraz powtarzaj. Dopóki nie zapadnie noc.

Dzień wolny

Maita: Wstałam, z rana udałam, się do łazienki umyłam zęby, twarz poszłam, się wykąpać po kąpieli się ubrałam, zapięłam włosy i ruszyłam, na dół gdzie było, gotowe śniadanie. Kin i Lola się całowali, zaskakujące ich miłość dalej kwitnie, w końcu są, małżeństwem już długi czas 1000 oboje używają, eliksiru młodości przez to wyglądają, na 35 lat Lola pracuję w królestwie a mój mistrz no cóż, szanuje, go zmieniłam się, choć nie zauważyłam, ale już nie jestem, cicha myszka o delikatnym tonie nie boję się i zmieniłam styl. Wieczorami wracam, myślami do pocałunku ten Mason myślę, o nim przy nim czułam mrowienie, a serce przyspieszało.

Kin: Halo Maita!

Maita: Zamyśliłam się mistrzu.

Kin: O kim?

Maita: Masonie.

Kin: Chcesz się na nim zemścić?

Maita: Nawet nie wiem, gdzie go zabrali.

Kin: Głupia, do celi.

Maita: Zamknęli go?

Kin: Chyba nie myślałaś, że poszedł z wojownikami na misję, cha, cha. Serio? Tak myślałaś?

Maita: Tak było.

Kin: Dzisiaj masz wolne. Pójdziemy na targowisko, kupimy ci nowe ubrania. Wyglądasz już zbyt żałośnie w tych starych szmatach.

Maita: Mistrzu, czy to daleko?

Kin: Zaledwie dwadzieścia minut drogi stąd. Na miejscu spotkamy Marikę. Ona zawsze ma dla nas coś do jedzenia.

Maita: Skoro tak… niech tak będzie.

Mroczne myśli w celi

Mason: Siedziałem samotnie w zimnej, ciemnej celi. Przywiązany, a oczy szczelnie zamknięte, jakby to miało powstrzymać mój umysł przed wędrowaniem. Nic nie mogło mnie powstrzymać moje myśli, mimo całego wysiłku, stale powracały do jednej osoby. Maita. Nie wiedziałem, co teraz robi. Czy się z kimś spotyka? Czy wspomina nasz pocałunek, ten krótki moment, który wydawał się jedynym jasnym punktem w moim mrocznym świecie? Co, jeśli o mnie zapomniała? Co, jeśli się śmieje, rozmawia z innymi, a ja… tu, w tej przeklętej celi, nie mogę jej zobaczyć, dotknąć… Każda chwila, którą spędzam bez widzenia jej, bez dotknięcia jej ciepłej skóry, sprawiała, że moje serce i umysł pogrążały się w coraz większym chaosie. To nie była tylko fizyczna kara to, co czułem, było gorsze. Bolało mnie mocniej niż jakakolwiek rana, jakikolwiek cios. Cierpiałem w sposób, którego nigdy nie mógłbym się spodziewać. W moich myślach ciągle powracała jedna scena nasz pocałunek. Ten moment, gdy po raz pierwszy poczułem jej wargi na swoich, delikatność jej dotyku. Pamiętam to uczucie, jakby czas się wtedy zatrzymał. Dlaczego nie mogę przestać o tym myśleć? Dlaczego ona jest w każdej mojej myśli? Maito… co zrobiłaś, że nie mogę o tobie zapomnieć? Z każdą chwilą, gdy czułem, jak moje serce bije szybciej na myśl o niej, wiedziałem, że to nie jest normalne. To uczucie, ta obsesja, jest nie do opanowania. Czuje, że tracę kontrolę nad sobą, nad swoimi emocjami. Każdy moment bez niej jest jak tortura.

Ponowne spotkanie

Maita: Wstałam rano, wzięłam kąpiel, a po kąpieli ubrałam się i zeszłam na dół, aby przygotować śniadanie. Do jadalni weszła Lola i Kin, mój mistrz. Zaczęliśmy jeść śniadanie.

Kin: Wracamy do wioski.

Maita: Ale nie jestem gotowa.

Kin: Jesteś, gotowa wierzę w ciebie.

Maita: Skoro tak mówisz mistrzu.

Po śniadaniu wszyscy zaczęliśmy się pakować. Wkrótce byliśmy gotowi do drogi. Podczas podróży natknęliśmy się na tajemniczą postać w czarnym płaszczu, która blokowała nam drogę.

Kin: Kim jesteś!? Szczurku!

Ninja: To nie ma znaczenia.

Kin: Ach, tak w mgnieniu oka rzuciłem, się na przeciwnika kopnąłem go i chwyciłem za szyję: Zła odpowiedź! Używając, swojej niewidzialnej mocy zabiłem skurwiela.

Maita: Mistrzu jesteś świetny!

Kin: Jeszcze dużo o mnie nie wiesz.

Maita: Pewna siebie i pełna gniewu, wracam do wioski razem z mistrzem, po długim treningu, który uczynił mnie silniejszą i bardziej zdeterminowaną. Miałam tylko jedną myśl w głowie zemścić się na Masonie. Pamiętam, jak się zemnie, śmiał, Ledwie wkroczyłam do wioski, od razu skierowałam się w stronę więzienia, gdzie przetrzymano go. Każdy krok zbliżał mnie do celu, ale z każdym kolejnym czułam mrowienie w sercu. To uczucie jest, dla mnie obce miałam być gniewna, nieporuszona, ale moje serce przyspieszyło.

Mason: siedząc w celi, wyczułem delikatny zapach kwiatów. Wiem, że to ona zbliża się do moich drzwi. Myszka, pomyślałem z lekkim uśmiechem na twarzy. Moje serce przyspieszyło

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 29.4
drukowana A5
za 48.92
drukowana A5
Kolorowa
za 70.08