E-book
9.45
drukowana A5
16.22
drukowana A5
Kolorowa
37.81
Stokrotka-piesek, który zmienił wszystko

Bezpłatny fragment - Stokrotka-piesek, który zmienił wszystko


5
Objętość:
53 str.
ISBN:
978-83-8414-350-6
E-book
za 9.45
drukowana A5
za 16.22
drukowana A5
Kolorowa
za 37.81

Słońce wschodzi i zachodzi. Są lepsze dni i gorsze, ale jeśli gorsze nas spotykają nie możemy się poddać.

Rozdział 1

Gdy wstałam rano z łóżka, sięgnęłam po moją szczotkę do włosów, aby przeczesać swoje blond włosy. Po rozczesaniu ich wyszłam z pokoju i jak zawsze przywitał mnie mój kochany piesek, który wabi się Stokrotka. Mama powiedziała mi, że jest on rasy Maltipoo.


Zeszłam na dół, przywitać się z moją kochaną mamą, i przytuliłam ją. Mama zrobiła mi moje ulubione kanapki, a ja siadłam przy stole.


Pod krzesłem niecierpliwe czekała Stokrotka, aż dam jej malutki kawałeczek mojej kanapki. Mama dała mi śniadanie, a ja poczęstowałam nim trochę pieska.


Po zjedzeniu posiłku pobiegłam wraz ze Stokrotką na górę, żeby się pobawić. Poszłam najpierw po zabawki dla pieska, a on od razu wyczuł, że będziemy się bawić i zaczął skakać z radości.


Pobiegłam z zabawkami do mojego różowego pokoju, czyli tam gdzie najczęściej Stokrotka przebywa. Zaczęliśmy najpierw się bawić piszczącymi zabawkami, a później liną i piłeczką. Bardzo lubię się bawić z kochaną Stokrotką, a najbardziej raduje mnie, jak się cieszy.


— Zosiu, przyjdziesz tu na chwilkę? -zapytała łagodnym głosem mama.


— Już idę! -odparłam uradowana, a za mną pobiegł piesek.


— Zosiu zostaniesz dziś z babcią, bo ja z tatą musimy jechać na zakupy dobrze? — zapytała mama.


— Oczywiście. — odpowiedziałam szeroko uśmiechnięta.


Uwielbiam, jak babcia do nas przyjeżdża, bo wtedy mogę fajnie razem z nią i Stokrotką się bawić.


Zostałam chwilę z mamą, bo tata pojechał po babcię. Gdy wrócił rzuciłam się na babcię i odparłam:


— Hej babciu!


W tej chwili Stokrotka z radością zaczęła merdać ogonkiem.


Mama powiedziała babci, że już jadą, a ja bez wahania pożegnałam mamę i tatę.

Rozdział 2

Mama i tata już pojechali na zakupy, a w tym czasie babcia się do mnie szeroko uśmiechnęła.


— To co będziemy robić z tą twoją Stokrotką, Zosiu? -zapytała wesoło.


Musiałam się dobrze zastanowić.


— Może poukładamy puzzle? — odpowiedziałam na pytanie.


— Super pomysł! To leć szybciutko i przynieś jakieś.-odpowiedziała z szerokim uśmiechem babcia.


Szybko pobiegłam na górę po układankę. Miałam duży wybór, więc ciężko jednak było wybrać jedne. Po długim zastanowieniu postanowiłam, że wezmę puzzle z stoma dalmatyńczykami.


Zeszłam na dół do babci z puzzlami. Na mój widok piesek zaczął szczekać i skakać z radości. Poddałam babci układankę i pobiegłam przytulić Stokrotkę, a za ten czas babcia zaczęła układać puzzle. Gdy już je rozłożyła, położyła na podłodze pierwszy element, a ja szukałam drugiego, aby go dopasować. Nawet Stokrotka podawała mi puzzle.


Niestety szybko skończyliśmy te układankę, więc babcia zaproponowała, żebyśmy poszli do salonu ze Stokrotką -i tak zrobiliśmy.


Babcia wzięła pilot i włączyła nam bajki, ale zanim to zrobiła, oznajmiła, że idzie zrobić kolację, bo już późno.


Razem ze Stokrotką położyliśmy się na dużej szarej kanapie i oglądaliśmy bajki. Leciała jedna za drugą: najpierw,,Blue”, później,,Kopciuszek”. Babcia zrobiła mi płatki z mlekiem, a Stokrotce wsypała mokrą karmę. Przyniosła nam jedzenie, a my zaczęliśmy jeść.


Po chwili zapytałam babcię:


— A ty, babciu, nie będziesz jeść?


— Nie jestem głodna, Zosiu. -Odpowiedziała z wahaniem.


— Babciu musisz coś zjeść! — powiedziałam stanowczo.


— No dobrze, ale tylko jedną kanapkę. — westchnęła babcia i poszła do kuchni.


W tym czasie ja z moją kochaną Stokrotką dalej oglądałyśmy,,Kopciuszka”. Po kilku minutach babcia do nas dołączyła.


Gdy wszyscy skończyliśmy jeść, babcia wzięła nasze talerze i poszła do kuchni, żeby je umyć. Ja z Stokrotką oglądaliśmy dalej — tym razem leciały Muminki.


Babcia szybko pozmywała i schowała talerze do szafki. W tym samym momencie do domu weszła mama i tata z dużymi torbami zakupów. Razem ze Stokrotką pobiegliśmy ich przywitać — ja ich przytuliłam, a piesek szczęśliwie merdał ogonkiem.


Mama zapytała babcię czy chce już wracać do domu. Po chwili zastanowienia odpowiedziała:


— Tak możemy już jechać.


Spojrzała na mnie i Stokrotkę. Podeszła do mnie, przytuliła mnie i powiedziała smutnym tonem:


— Pa pa, Zosiu. Niedługo cię odwiedzę.


— Pa babciu! Nie martw się ja ze Stokrotką będziemy na ciebie czekać! -odpowiedziałam radosnym tonem.


Babcia pogłaskała Stokrotkę, pomachała nam na pożegnanie, a ja jej odmachałam.


Tata spojrzał na mnie i zapytał żartobliwym tonem:


— Zosiu jadłaś już coś?


Zaczęliśmy się śmiać, a ja szybko odparłam:


— Tak, tatusiu.


— To co, wskakuj w piżamkę i idziemy spać bo już późno.


Nic nie odpowiedziałam, tylko pobiegłam na górę, wołając za sobą Stokrotkę. Szybko się przebrałam, a piesek niecierpliwie czekał za drzwiami.


Po chwili wyszłam i zawołałam tatę:


— Jestem gotowa!


— Już idę. -odpowiedział tata i ruszył na górę.


— Tato, mogę dziś spać z Stokrotką? Proszę? — zapytałam, robiąc smutną minkę.


Po chwili zastanowienia tata powiedział:


— Oczywiście.


Byłam taka szczęśliwa, że aż zaczęłam skakać z radości!


Tata zgasił świtało:


— Dobranoc, kolorowych snów.


— Dobranoc! Kocham cię. Powiedz mamie, że ją też kocham! — powiedziałam szybko i zasnęłam.

Rozdział 3

Na kolejny dzień, gdy się obudziłam czekała na mnie Stokrotka. Pobiegłyśmy na dół, żeby coś zjeść. Później się przebrałam i zapytałam mamę, czy możemy iść ze Stokrotką na spacer do parku.


— Oczywiście, tylko że ja muszę iść z wami.-powiedziała szybko mama.


— Oczywiście, mamo. -powiedziałam bardzo uradowana, biegnąc po smycz dla Stokrotki, by nie uciekła.


Bardzo nie lubię, gdy Stokrotka musi chodzić na smyczy, bo wtedy nie może ze mną biegać i skakać.


Zeszłam ze smyczą na dół i podałam ją mamie. Mama zapięła smycz do obroży pieskowi.


Od razu po zapięciu poczułam żal, że piesek musi być przypięty do tej obroży, ale Stokrotka się cieszyła, bo wiedziała co ją czeka. Wyszłam już z mamą i Stokrotką z domu, a potem ruszyliśmy w stronę parku. Mama trzymała Stokrotkę, żeby nie zerwała się ze smyczy i nie pobiegła do jakiejś nieznajomej osoby.


Szliśmy i szliśmy. Mama nadal trzymała Stokrotkę, a ja szłam, szukając kwiatów na trawie. Niestety, nigdzie nie znalazłam stokrotek czyli moich i pieska ulubionych kwiatków. Tak, to właśnie dlatego tak nazwaliśmy Stokrotkę. Najpierw miała być Suzi, ale jak miałam dwa latka to wybrałam się na pole stokrotek, gdzie ja i Stokrotką najbardziej lubiłyśmy chodzić. Myśląc o tej cudownej historii, nagle miałam ochotę pójść na to pole.


— Mamo, a po spacerze możemy ze Stokrotką pójść na nasze ulubione pole stokrotek? Proszę, bo dawno nie byłyśmy.


— Dobrze Zosiu, bo faktycznie dawno nie byliśmy, ale nie na długo, bo muszę jeszcze obiad zrobić.-odparła trochę niepewnie, a ja w tej samej chwili zaczęłam się ogromnie cieszyć.


Gdy doszliśmy już do parku, mama podała mi smycz przyczepioną do obroży, żebym mogła chwilę pochodzić z pieskiem po parku. Najpierw szliśmy spacerkiem, rozglądając się wokół. Szliśmy dalej, aż znaleźliśmy cudownie wyrzeźbione figury. Po długiej chwili oglądania tych olśniewających rzeźb poszliśmy dalej. Zauważyłam toaletę, do której postanowiłam wstąpić przed wycieczką na pole.


Gdy szliśmy dalej, zatrzymaliśmy się na chwilę, żebym mogła pobawić się ze Stokrotką. Najpierw biegałyśmy wokół drzew, skakałyśmy, a na koniec przeciągałyśmy linę, którą wzięłam ze sobą przed wyjściem. W tej samej chwili mama spojrzała na nas i odparła:


— Zosiu musimy już iść. Jeśli chcecie jeszcze pójść na wasze ulubione pole to powinnyście już ruszać, bo inaczej będziemy musiały wracać do domu. Tata niedługo wróci z pracy, a ja nawet obiadu nie ugotowałam.


— Dobrze, mamuś, już idziemy-powiedziałam, wstając z trawy, a mama podeszła i zapięła smycz pieskowi.


Szliśmy przez różne łąki, aż po piętnastu minutach dotarliśmy na pole. Byłam tak podekscytowana, bo dawno tu nie byłam. Mama opowiada mi, że gdy ja i Stokrotka byłyśmy małe, to tu przychodziłyśmy i się bawiłyśmy. Zauważając pole, zaczęłam biec. Stokrotka zrozumiała, o co chodzi, i pognała za mną. W mgnieniu oka znaleźliśmy się już na polu, a mama była jakieś pięć metrów od nas.


— Mamo chodź szybciej! -krzyknęłam głośno, żeby mnie usłyszała.


— Chcę bardzo już pójść na środek pola, czyli tam gdzie zawsze chodzimy, gdy tu jesteśmy! -krzyknęłam, a mama tylko kiwnęła głową.


Wreszcie przyszła! -powiedziałam do siebie w myślach, a w tym samym momencie ze Stokrotką zaczęłyśmy biec na sam środek. Za nami szła znudzona mama.


Gdy doszliśmy, zobaczyłam małą, brązową ławeczkę, którą zrobił mój tata. To pole było taty od kilku lat, więc mógł robić z nim, co chciał. Gdy doszliśmy, poszłam ze Stokrotką do naszego ulubionego miejsca, które znajdowało się troszeczkę za ławką. Był tam malutki obszar bez trawy i stokrotek. To właśnie tam ja i Stokrotka odpoczywałyśmy, a po chwili zaczęłam mówić do mojego pieska:


— Stokrotko dziękuję, że wybrałaś mnie na przyjaciółkę i za to, że opiekowałaś się mną od narodzin. Ty pokazałaś mi, co to jest przyjaźń, to ty jesteś tą jedną przez całe moje życie. To ty pokolorowałaś mój świat. Dziękuję ci za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Wiem, że kiedyś będziesz musiała odejść ode mnie na zawsze. Mama mówi mi nie raz, żebym się do ciebie nie przywiązała, a ja i tak już to zrobiłam dawno, bo jesteś wyjątkowa. Nie da się do ciebie nie przywiązać. Mimo, że jesteś zwierzęciem, a nie osobą, pokazałaś mi co jest najważniejsze. Kocham cię, Stokrotko.


Po tych słowach Stokrotka skoczyła na mnie i całkowicie mnie oblizała, jakby mnie zrozumiała!


— To bardzo możliwe, Zosiu. — powiedziała zaciekawiona mama, jakby mnie przez cały czas podsłuchiwała.


— To, co powiedziałaś Zosiu, było naprawdę wzruszające, ale niestety musimy już wracać. — powiedziała mama ze łzami w oczach.


— Dobrze, Mamo- odparłam i wzięłam smycz przypiętą do obroży Stokrotki.


Wracaliśmy, a ja byłam już bardzo zmęczona. Miałam ochotę położyć się w łóżku i przytulić Stokrotkę. Mijaliśmy wiele kolorowych domów, place zabaw, a nawet szkół. Wtedy się zasmuciłam, bo przypomniałam sobie, że za tydzień kończą się wakacje.


— To tak szybko zleciało.-pomyślałam.


Wróciliśmy. Mama zabrała się za gotowanie obiadu, a ja pobiegłam z Stokrotką do mojego pokoju. Zaczęłam malować Stokrotkę, która leżała na moim łóżku.


Po chwili narysowałam piękny portret Stokrotki i pobiegłam na dół sama, bo nie chciałam jej budzić. Potrzebowała snu po tak długim spacerze. Gdy zobaczyłam mamę nakładającą obiad na talerze, podbiegłam do niej, pokazując obrazek


— Ładne? — zapytałam podekscytowana.


— Cudownie, Zosiu! A Stokrotka? Nie przyszła z tobą? Coś się stało? -zadawała pytania jedno za drugim, aż nie nadążałam z odpowiedzią.


— Mamo, Stop! Wszystko w porządku. Stokrotka się zmęczyła podróżą i poszła spać. Pomyślałam, żeby jej nie budzić, bo sen dobrze jej zrobi-powiedziałam, trochę zdziwiona jej reakcją.


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 9.45
drukowana A5
za 16.22
drukowana A5
Kolorowa
za 37.81