SEN
Za krótki jest sen
by opowiedzieć tobie o mnie.
Noce takie niespokojne
nie dają zapomnieć.
Świt nadchodzi spóźniony
i sen zdyszany, znużony
nie potrafi zapanować
nad wschodem i zachodem słońca.
Gdy już nadejdzie nieunikniony dzień
i słowa zaczną wybrzmiewać.
Niby stanie się prościej.
Niby stanie się łatwiej.
Do następnego wieczora…
Chciałbym opowiedzieć tobie o mnie,
ale sen jest zbyt krótki.
A żeby pokazać ci szczęście,
muszę wpierw pokazać smutki.
DROGA
Stając mi na drodze
podejmujesz decyzje, aby
mnie zatrzymawszy
zrozumieć,
ukochać
i pojąć.
Następnie staniesz się Własnością,
odpowiedzialną za dwojga,
mającą obowiązki
i zmęczone oczy
pośród płaczu dziecka.
Później staniesz się Przynależnością
do związku zgrupowanego
z jednostkowości,
pośród częściowo sobie obcych ludzi.
I wreszcie staniesz się Jednolitością,
jako wydzielona część stanowiąca całość
w razie czego,
samotnym
będąc pośród ludzi.
Więc gdy stanę na twojej drodze
nie bądź zaskoczona
moją obecnością.
Jakże mogłoby być inaczej,
skoro podążasz moją ścieżką?
DOM
W pozornie stałym prostopadłościanie
z miejscem w środku
i ciężkim powietrzem nocy
zapomni się młodość
zagubi się wrzask.
Ograniczony ścianami
jakby nie patrzeć z każdej strony
po cztery kąty
i miejsce do spania.
A później krzykną, że nie twoje
i wrzasną, że wracaj skądś przyszedł
i zapomną żeś bywał
mijając cię na pustej drodze.
Tylko te cztery ściany pamiętały.
Czekały aż wrócisz.
Dawały dzielnie opór najazdom,
tęsknoty.
DLA CIEBIE
Już nie mam siły walczyć
I choć jestem silniejszy niż kiedyś
Nie podniosę dziś rękawic
Nie stanę ponownie do walki
Nie będę od nowa tłumaczył
Nic wyjaśniał
Nic prostował
Dzisiaj po prostu będę sobą
Ze swoimi słabościami
I wątpliwościami
Ze swoim bałaganem w głowie
Dziś odpuszczam
Poddaję się
Dla ciebie
O MYŚLENIU
Przestałem palić
i zacząłem myśleć
i przyszło mi do głowy,
że bez z kimkolwiek rozmowy
życie płynie jakby prościej.
Bez zadyszki i kaszlu,
bez rumianych policzków
i bez odważnika na mostku.
A gdy już tak przestałem myśleć
to zacząłem pisać
i tak sobie piszę i piszę
aż zacząłem myśleć
i tak mi przyszło na myśl,
że pośród sam na sam bycia,
bardziej jesteśmy sprawniejsi
w myśleniu i przemyśliwaniu.
I tak usiadłem przy oknie
skoro przestałem palić
i przyszło mi do głowy,
że niebo wszędzie jest inne
i tak sobie pomyślałem,
że trzeba to chyba zapisać.
Tak pisze sobie i piszę,
aż w końcu zacząłem myśleć…
[a kwiatki]
A kwiatki w doniczkach stoją
I się śmieją
I krzyczą
A te co stoją w wazonie
Ryczą
Bezwładnie ryczą
A kwiatki w doniczkach rosną
I się rozwijają
I kwitną
A te co w wazonie na stole
Pochylając się czule
Zamierają
I bledną
Więdną
A my tacy nijacy
Jak te wazoniaki
Aż rzucą złotego talarka
Szybciutko na nóżki włożone
Doniczki odświętne
I niby piękne
Jak te cięte
Się rozwijamy
I promieniejemy
Dla kasy zrobimy wszystko
Na sprzedaż w kwiaciarni
Taki to nasz dom publiczny
[i tak sobie myślę]
I tak sobie myślę
Że to wszystko tak nam się wysypało
I że za bardzo nie wiemy
Co zrobiliśmy
A co nam zostało
Tak tylko sobie myślę…
[i tak sobie kapie i kapie]
I tak sobie kapie i kapie
A przecież nikt nie prosił
Zielone wiją się listki
I rozwijają piwonie
Kałuże się burzą
Nad palikową różą
Szaro się zrobiło
Choć ciągle kapie to jednak miło
I tak pod ciepłym kocykiem
Z lampeczką wina
W okno spojrzawszy
Świat taki straszny
A czas ciągle płynie
A deszcz ciągle pada
O SPOKOJNOŚCI
Ale się zrobiło spokojnie
Oddech jakby pełniejszy
I serce nie próbuje uciekać zamknięte w piersi
I sen jakoś łagodniej przychodzi
Bez wymyślania
A z łagodną twarzą
Codzienność staje się tą wyczekiwaną
Mądrością pała spokój
Odtąd dotąd i stamtąd dokądś
Jakie to miłe uczucie
Zamknąć oczy bez obaw
O to co zobaczy serce
POTWORY
Przerwaliśmy poszukiwania
Zmor czyhających w ciemności
Przestaliśmy się lękać
Potworów drzemiących w szafach
I nagle nie trzeszczą deski
I nagle okno nie stuka
Przerwaliśmy poszukiwania ciszy
Kłującej w uszy
Patroszącej i przeszywającej
Ciszy do szaleństwa wskazującej drogę
Przestaliśmy bać się potworów
Siedzących pod łóżkami
Uchylających nocą drzwiczki
Hałasujących o północy na schodach
Przestaliśmy się bać potworów
Gdy dotarło
Że one są w nas
[czas zrobić miejsce]
Czas zrobić miejsce na nowe
Niepoznane
Błądzące w pełnym świetle
I pewnie podążające przed siebie w ciemności
Czas na powiew świeżości
Wiejącej z południowego zachodu
Pchany siłą wyżu
I wschodzącego słońca
[czas nas podzielił]
Czas nas podzielił
nim usiedliśmy
na nowo
naprzeciw siebie
Rozmowę zacząłem jak wtedy
jak zawsze rozpoczynałem
Zaparzyłaś kawę
Usiadłaś
Wstałaś
Przeszłaś
A ja nadal na ciebie patrzyłem
z wyrazem twarzy
innym do czucia
i choć czytacie jak z książki
w końcu nie widać co czuję
i patrzyłem na ciebie
z niedowierzaniem
jak bardzo nie znam
jak bardzo nie rozumiem
kiedyś bliskiej mi osoby
[odpowiem tobie tak]
Odpowiem tobie tak:
Wystarczy im na chwilę zniknąć
z oczu, by zapomnieli.
Wystarczy na chwilę odpuścić,
by tobie chwili żałowali.
Taka ta nasza polityka
Kiedy umierasz to płaczą
A kiedy jesteś to nie obchodzisz
Ale idzie się przyzwyczaić do samotności
…chyba tak jest łatwiej
mimo tęsknoty.
[i wtedy to się stało]
…i wtedy to wszystko się stało.
Zamknąłem jakby to życie,
które nie bywało,
które się nie stawało.
Czy może zrobiłbym to inaczej?
Przeżył swoje życie od nowa, ale lepiej?
Tak zastanawiam się, czy nie warto by było
po prostu odpuścić…
Dać żyć życiu po swojemu.
Nie walczyć.
Nie męczyć się niepotrzebnie.
W końcu i tak bierzemy to co jest.
Nie walczymy o inne.
Nie przeciwstawiamy się inności.
Nie kochamy naprawdę,
no chyba że całkiem przypadkiem,
pod ukradkiem,
ale i tak wbrew sobie.
I WTEDY POWIEDZIAŁA
Wyszedłeś zaledwie przed chwilą,
a jakby nie było ciebie już długo
Wyszedłeś. niby normalne,
a jednak tęskno po tobie.
Gdy tak wtuleni w siebie
Przesiąknięci swymi zapachami
Ty pachniesz jak mrok, którego się nie boje
Jak jeden z tych złych chłopców
Co to nocami przemykają przez ciemne ulice
A przecież jesteś taki czuły
Taki troskliwy i bezgranicznie dobry
Tylko wobec ciebie mam zaufanie,
że jesteś jedyny który mnie nie skrzywdzi
Tylko tobie wierze
Tobie jedynie ufam
Czekam
Bo przecież wrócisz
Niech to się stanie
Już
Zaraz
[jesteś dla mnie]
Jesteś dla mnie pierwszym oddechem,
długo wyczekiwanym pod przykryciem.
Jesteś dla mnie jak światło,
które daje życie,
a w mrocznych chwilach oświetla drogę.
Jesteś dla mnie jak słońce pośród ulewy
i jak wiosenny deszczyk dla łaknących go kwiatów.
Jesteś opowieścią, której nigdy nie mam dość.
Jesteś mym początkiem i końcem.
To ty sprawiasz, że nie potrafię przestać się uśmiechać,
to ty dajesz mi nadzieję.
To ty podtrzymujesz mnie na duchu, gdy się boję.
To ty dajesz mi siłę by walczyć.
To ty rozumiesz mnie nawet wtedy albo zwłaszcza wtedy,