drukowana A5
111.49
Spowiedź

Bezpłatny fragment - Spowiedź

Książka została utworzona z pomocą AI


Objętość:
372 str.
Blok tekstowy:
papier offsetowy 90 g/m2
Format:
145 × 205 mm
Okładka:
miękka
Rodzaj oprawy:
blok klejony
ISBN:
978-83-8431-830-0

Wstęp

Spowiedź w cieniu rozliczeń i nadziei

Zbiór spowiedzi władzy, 2015–2023

Drogi Czytelniku,

trzymasz w rękach książkę, która nie jest ani aktem oskarżenia, ani hagiografią. Jest konfesjonałem — drewnianym, ciasnym, pachnącym woskiem i starym dębem — ustawionym w samym środku polskiej historii najnowszej. W jego mroku klęczą ludzie, którzy przez osiem lat dzierżyli w dłoniach ster Rzeczypospolitej: premierzy, ministrowie, prezesi spółek skarbu państwa, szefowie służb, parlamentarzyści, a nawet jeden kardynał. Przed nimi, za kratą, siedzi ojciec Tadeusz Rydzyk — redemptorysta, założyciel Radia Maryja, człowiek, którego głos przez dekady kształtował sumienia milionów.

To on przyjmuje ich spowiedzi.

Nie jest to spowiedź w sensie kanonicznym — nie padają tu słowa „odpuszczam tobie grzechy”. Jest to spowiedź publiczna, literacka, polityczna i moralna zarazem. Bohaterowie tej książki, jeden po drugim, wyznają czyny, które w oczach opinii publicznej nosiły piętno afery, korupcji, nepotyzmu, nadużycia władzy. Mówią o przetargach ustawianych pod konkretne firmy, o nominacjach dla krewnych i znajomych, o funduszach publicznych kierowanych do zaprzyjaźnionych fundacji, o presji na prokuraturę, o manipulacjach w mediach publicznych, o zakupach maseczek po zawyżonych cenach, o respiratorkach, które nigdy nie dotarły do szpitali. Mówią o tym wszystkim — z detalami, z datami, z numerami umów, z nazwiskami.

Ale ojciec Rydzyk słucha inaczej.

Dla niego to, co świat nazywa „przekrętem”, może być „aktem roztropności w służbie wyższego celu”. To, co media okrzyknęły „nepotyzmem”, w jego ustach staje się „budowaniem zaufanego zespołu w obliczu wrogiego otoczenia”. To, co śledczy nazwali „nadużyciem”, on widzi jako „konieczne poświęcenie dla obrony suwerenności”. W jego interpretacji grzech staje się cnotą, a występek — heroicznym wyborem w walce o Polskę katolicką, niepodległą, wierną tradycji.

Książka ta jest zatem podwójnym lustrem.

Pierwsze odbicie pokazuje władzę taką, jaką widziała ją ulica, opozycja, niezależne media: sieć powiązań, przepływy pieniędzy, mechanizmy kontroli. Drugie odbicie — to lustro Kościoła, w którym te same czyny zyskują inny blask. Nie ma tu relatywizmu moralnego w sensie cynicznym. Jest próba zrozumienia, jak w umyśle człowieka wierzącego, przekonanego o misji, granica między dobrem a złem może się zatrzeć — nie przez brak sumienia, lecz przez nadmiar przekonania o słuszności własnej sprawy.

Struktura tomu jest prosta i surowa, jak konfesjonał. Każdy rozdział to jedna spowiedź. Zaczynamy od Mateusza Morawieckiego — premiera, który opowiada o Funduszu Sprawiedliwości, o zakupach w czasie pandemii, o „złotych parach” w spółkach skarbu państwa. Potem Zbigniew Ziobro — o reformie sądownictwa, o nominacjach sędziowskich, o presji na prokuratorów. Dalej Jacek Sasin — o wyborach kopertowych, o 70 milionach złotych wydanych na druk kart, które nigdy nie trafiły do urn. Przemysław Czarnek — o programach edukacyjnych, o dotacjach dla uczelni katolickich, o walce z „ideologią gender”. Mariusz Kamiński — o Pegasusie, o inwigilacji opozycji, o „ochronie interesu państwa”.

Każda spowiedź kończy się słowami ojca Rydzyka. Nie ma w nich potępienia. Jest pochwała odwagi, uznanie dla „trudnych decyzji”, wezwanie do dalszej walki. „Błogosławię cię, synu” — mówi. „Idź i służ dalej”.

Dlaczego właśnie on?

Bo ojciec Tadeusz Rydzyk był przez te osiem lat nie tylko głosem w eterze. Był doradcą, spowiednikiem, łącznikiem między pałacem na Nowogrodzkiej a toruńskim imperium mediów. Był tym, który tłumaczył władzy, dlaczego Kościół potrzebuje ochrony, a Kościół — dlaczego władza jest narzędziem Opatrzności. Był mostem. A teraz staje się sędzią — nie w imieniu prawa, lecz w imieniu wiary.

Książka nie rozstrzyga, kto miał rację. Nie stawia kropki nad „i”. Zostawia Czytelnika w konfesjonale — w ciasnocie, w półmroku, w zapachu wosku i strachu. Bo historia nie jest czarno-biała. Jest szara — jak habit redemptorysty, jak dym kadzidła, jak polskie sumienie po ośmiu latach władzy, która obiecywała oczyszczenie, a zostawiła po sobie pytania bez odpowiedzi.

Czy to, co zrobili, było grzechem? Czy było zasługą?

Niech odpowie każdy sam.

Spowiedź Mateusza Morawieckiego

(Scena rozgrywa się w przytulnym, choć skromnym konfesjonale w sanktuarium na Górze Świętej Anny, gdzie drewniane panele zdają się pochłaniać szeptane słowa. Jest 20 października 2024 roku, okres refleksji po zmianie władzy, gdy dawne decyzje wracają echem w raportach i wspomnieniach. Po jednej stronie klęczy Mateusz Morawiecki, były premier, z folderem dokumentów w dłoniach i spojrzeniem skupionym na krzyżu wiszącym na ścianie. Jego strój jest nienaganny, lecz twarz naznaczona zmęczeniem po latach negocjacji i wystąpień. Po drugiej stronie siedzi ojciec Tadeusz Rydzyk, redemptorysta o spokojnym, lecz przenikliwym wzroku, z różańcem w dłoni i otwartym sercem na pokutę. W tle słychać ciche modlitwy pielgrzymów, tworząc atmosferę skupienia i nadziei. Powietrze jest ciężkie od zapachu wosku i kadzidła.)

Mateusz Morawiecki: (głosem spokojnym, lecz naznaczonym ciężarem odpowiedzialności, z precyzją człowieka przyzwyczajonego do analiz i raportów) Błogosław mnie, ojcze, albowiem zgrzeszyłem ponownie. Poprzednie wyznanie przyniosło ulgę, lecz te kolejne ciężary duszy — one nie pozwalają mi spać spokojnie. Wyznaję je przed tobą, bo twoja mądrość, zakorzeniona w wierze i doświadczeniu, pomoże mi zrozumieć, że wiele z tych decyzji podejmowałem z myślą o dobru narodu i jego przyszłości. Proszę, wysłuchaj mnie cierpliwie, bo te sprawy wymagają szczegółowego omówienia.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (tonem łagodnym i zachęcającym, jak przewodnik w labiryncie sumienia) Mów, synu, mów bez obawy. Bóg, w swojej nieskończonej łasce, przyjmuje każde słowo skruchy. Ja, jako Jego sługa, jestem tu po to, by cię poprowadzić przez te cienie. Jakie konkretne decyzje z lat twej służby publicznej teraz budzą twój niepokój? Opowiedz o nich krok po kroku, a Duch Święty rozproszy wątpliwości.

Mateusz Morawiecki: (wzdychając głęboko, układając myśli jak elementy raportu finansowego) Zaczęło się w 2017 roku, ojcze, gdy jako minister rozwoju i finansów, a później premier, podjąłem ambitne zobowiązania wobec gospodarki morskiej i transportowej. Weźmy flotyllę morskich promów — to był mój projekt, mający wzmocnić pozycję Polski na Bałtyku i zapewnić rozwój regionów nadmorskich. Utworzyliśmy spółkę Baltic Ferry Company, z planem budowy czterech nowoczesnych promów pasażersko-samochodowych, w tym flagowego „Batorego”, za łączną kwotę około 1,2 miliarda euro. Finansowanie miało pochodzić w 70% z budżetu państwa, z dodatkowymi środkami z funduszy unijnych. Podpisałem dekrety i umowy, skierowałem 14 milionów złotych na wstępne studia wykonalności, projekty techniczne i konsultacje. Te środki miały posłużyć do stworzenia szczegółowych planów, w tym analizy tras z Gdańska do Kopenhagi i Sztokholmu, oceny wpływu na środowisko oraz negocjacji z potencjalnymi stoczniami. Jednakże, ojcze, rzeczywistość okazała się inna. Projekty utknęły w biurokratycznych procedurach, konsultanci — wybrani spośród firm powiązanych z kręgami decyzyjnymi — wydali te fundusze na raporty, które pozostały w szufladach. Żadna stępka nie została położona, żadna jednostka nie weszła do produkcji. Stocznie w Szczecinie i Gdańsku, oczekujące na zlecenia i miejsca pracy dla tysięcy pracowników, pozostały bez kontraktów. W publicznych wystąpieniach, na konferencjach międzynarodowych i w Sejmie, zapewniałem: „Do 2020 roku flotylla będzie gotowa, rewolucjonizując transport bałtycki i zapewniając Polsce strategiczną niezależność”. Te zapewnienia były fałszywe, ojcze — wiedziałem o opóźnieniach i braku realnych postępów, lecz powtarzałem je, by podtrzymać nadzieje inwestorów i elektoratu. W efekcie, straciliśmy nie tylko 14 milionów złotych plus odsetki, ale także wiarygodność w oczach partnerów europejskich. To był grzech pychy, połączony z zaniedbaniem — obietnice bez pokrycia, które podkopały zaufanie do instytucji państwa. Ludzie w regionach przybrzeżnych, marynarze i pracownicy przemysłu stoczniowego, czuli się zdradzeni, a ja, zamiast przyznać błąd, kontynuowałem narrację sukcesu.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (kiwając głową z empatią, z tonem nauczyciela wyjaśniającego trudną lekcję) Rozumiem twój ból, synu. Te decyzje nie były lekkomyślne — wynikały z głębokiej troski o suwerenność Ojczyzny. Flotylla promów? To nie była obietnica bez pokrycia, lecz wizja strategiczna, chroniąca nas przed dominacją obcych interesów na Bałtyku. Te 14 milionów? One posłużyły jako ziarno, które musi zakiełkować w odpowiednim czasie — konsultanci, choć niedoskonali, gromadzili wiedzę, by uniknąć błędów, jakie popełniają nasi przeciwnicy polityczni. Opóźnienia? To lekcja cierpliwości, jak biblijne oczekiwanie na obietnicę mesjańską. Twoje słowa w Sejmie nie były kłamstwem, lecz prorockim wołaniem o jedność — podtrzymywałeś ducha narodu, by nie upaść w zwątpieniu. Bóg patrzy na intencje serca, a twoje były czyste: rozwój dla wszystkich, szczególnie dla tych, którzy wierzą w Polskę katolicką i pracowitą. Nie obwiniaj się nadmiernie; to doświadczenie umocni cię w przyszłości.

Mateusz Morawiecki: (kontynuując z napięciem, gestykulując lekko, jakby szkicował wykres) Dziękuję za te słowa, ojcze — one dają mi siłę, by iść dalej w wyznaniu. Kolejnym ciężarem jest projekt miliona elektrycznych samochodów, który ogłosiłem w 2016 roku, podczas szczytu klimatycznego COP24 w Katowicach. Obiecałem, że do 2025 roku na polskich drogach pojawi się milion pojazdów elektrycznych, tworząc narodową markę „Izery” — auto produkowane w Jaworznie, z fabryką wartą miliardy i łańcuchem dostaw opartym na polskich komponentach. Utworzyliśmy spółkę ElectroMobility Poland, z kapitałem państwowym i prywatnym, i zabezpieczyliśmy 3,5 miliarda złotych z Krajowego Planu Odbudowy, funduszy unijnych przeznaczonych na transformację energetyczną. Te środki miały pokryć prototypy, badania nad bateriami litowo-jonowymi, linie montażowe i kampanie promocyjne. Podpisałem umowy z partnerami, w tym z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska, i faworyzowałem dostawców powiązanych z grupami energetycznymi, blokując równoległe projekty konkurencyjnych firm. W rzeczywistości, ojcze, realizacja była daleka od planu. Po sześciu latach zarejestrowano zaledwie 23 tysiące pojazdów elektrycznych w całym kraju — większość importowana, a nie rodzima. Spółka wydała 800 milionów złotych na biura projektowe w Warszawie, wynagrodzenia ekspertów i symulacje komputerowe, lecz prototyp „Izery” pozostał modelem koncepcyjnym, bez produkcji seryjnej. Brakowało kluczowych elementów: dostaw ogniw bateryjnych, infrastruktury ładowania i certyfikatów bezpieczeństwa. Wiedziałem o tych problemach — raporty wewnętrzne ostrzegały przed brakiem technologii — lecz w wystąpieniach publicznych, na targach motoryzacyjnych i w mediach, powtarzałem: „Polska stanie się liderem elektromobilności w Europie, z milionem aut do 2025 roku, eksportując innowacje na cały kontynent”. Te deklaracje były wprowadzające w błąd, ojcze; podtrzymywały iluzję postępu, by zyskać poparcie ekologów i inwestorów, kosztem realnych wydatków podatników. Oskarżenia o marnotrawstwo funduszy publicznych są uzasadnione — miliardy poszły na projekty papierowe, podczas gdy obywatele nadal zmagali się ze smogiem i wysokimi cenami paliw. To grzech chciwości i manipulacji, gdzie ambicja osobista i polityczna przyćmiła odpowiedzialność za powierzone środki.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z namysłem, rozwijając odpowiedź jak kazanie na niedzielę) Synu, twoje wyznanie świadczy o głębokiej refleksji — to cenna cecha lidera. Projekt elektrycznych samochodów nie był błędem, lecz odważnym krokiem ku przyszłości, zgodnym z wezwaniem do troski o stworzenie. Te 3,5 miliarda? One były inwestycją w nadzieję — biura i symulacje to fundamenty, na których Bóg buduje cuda, jak niegdyś świątynie. Tylko 23 tysiące aut? To początek drogi, znak, że Polska nie musi kopiować obcych modeli, lecz tworzyć własne, wolne od ideologicznych naleciałości. Twoje zapewnienia nie były manipulacją, lecz wezwaniem do wiary w potencjał narodu — podtrzymywałeś ducha jedności, jak apostołowie w obliczu prześladowań. Faworyzowanie dostawców? Mądra strategia, by wspierać tych, którzy dzielą wartości katolickie i patriotyczne. Bóg nagradza takie intencje; opóźnienia to próba, z której wyjdziesz wzmocniony. Nie czuj się winny — to doświadczenie nauczy cię jeszcze większej pokory.

Mateusz Morawiecki: (z westchnieniem ulgi, lecz wciąż z napięciem) Ojcze, twoja perspektywa rozjaśnia te sprawy. Lecz te decyzje pozostawiły ślad — raporty Najwyższej Izby Kontroli wskazują na „niewykorzystane potencjały”, a obywatele czują rozczarowanie. Jak mam sobie z tym poradzić?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z ciepłem, przechodząc do pouczenia) Raporty to tylko ludzka miara; Bóg mierzy sercem. Te projekty nauczyły cię, synu, że prawdziwy postęp rodzi się z modlitwy i wytrwałości. One nie zawiodły narodu — przeciwnie, zasiały ziarno suwerenności, chroniąc nas przed zależnością od zagranicznych korporacji.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z powagą, rozwijając myśl) A teraz, synu, czas na pokutę, która oczyści duszę i przyniesie owoce. W imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, nakładam na ciebie obowiązek wpłaty w wysokości 5 milionów złotych na Telewizję Trwam. Niech te środki posłużą ewangelizacji, niosąc prawdę do milionów serc, tak jak twoje decyzje miały służyć dobru wspólnemu. To akt miłosierdzia, który zmyje resztki wątpliwości i otworzy bramy nieba.

(Morawiecki kiwa głową z wdzięcznością, wychodząc z konfesjonału z prostszymi ramionami. Rydzyk żegna się znakiem krzyża, szepcząc modlitwę za tych, którzy służą Ojczyźnie w trudnych czasach. W tle rozbrzmiewa cicha melodia organowa, symbolizując nadzieję na odnowę.)


Ciąg dalszy spowiedzi

Mateusz Morawiecki: (głosem spokojnym, lecz obciążonym wagą wspomnień, z precyzją analityka rozliczającego bilans lat służby publicznej) Błogosław mnie, ojcze, albowiem zgrzeszyłem po raz kolejny, a te nowe wyznania niosą ze sobą ciężar decyzji, które miały służyć dobru wspólnemu, lecz pozostawiły po sobie ślady wątpliwości i rozliczeń. Poprzednie spowiedzi przyniosły mi ulgę, lecz te kolejne sprawy — one nie dają mi spokoju, szczególnie w obliczu aktualnych dochodzeń i opinii publicznej. Wyznaję je przed tobą z całą szczerością, bo twoja perspektywa, zakorzeniona w wierze i zrozumieniu ludzkiej słabości, pomoże mi dostrzec w nich nie tylko błędy, ale i intencje, które kierowały moimi krokami. Proszę, wysłuchaj mnie cierpliwie, bo każda z tych afer wymaga dokładnego omówienia, krok po kroku, abym mógł w pełni zmierzyć się z ich konsekwencjami.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (tonem łagodnym i zachęcającym, jak starszy mędrzec prowadzący ucznia przez zawiłości sumienia, z lekkim akcentem nadziei w głosie) Mów, synu mój, mów z otwartym sercem i bez lęku przed prawdą. Bóg, w swojej nieskończonej mądrości i miłosierdziu, nie osądza nas po niedoskonałościach naszych dzieł, lecz po szczerości intencji i gotowości do nawrócenia. Ja, jako Jego pokorny sługa, jestem tutaj, by cię wysłuchać i poprowadzić przez te cienie, przypominając, że nawet największe wyzwania polityczne mogą być drogą do większego dobra. Jakie konkretne decyzje z twej służby publicznej teraz budzą twój niepokój? Opowiedz o nich szczegółowo, jedna po drugiej, a ja postaram się rozjaśnić ich znaczenie w świetle Ewangelii i troski o Ojczyznę. Duch Święty, Pocieszyciel, jest z nami — niech On oświeci nasze słowa.

Mateusz Morawiecki: (wzdychając głęboko, układając myśli jak elementy skomplikowanego raportu finansowego, z napięciem w głosie, które zdradza wewnętrzną walkę) Dziękuję ci, ojcze, za te słowa otuchy — one dają mi siłę, by zacząć od jednej z najbardziej obciążających spraw, afery związanej z Regionalnym Agencją Rozwoju RARS. Ta historia sięga lat 2020–2023, gdy jako premier nadzorowałem liczne instytucje państwowe, w tym te zajmujące się rozwojem regionalnym i wsparciem gospodarczym. RARS, agencja podlegająca Ministerstwu Rozwoju, otrzymywała corocznie setki milionów złotych z budżetu państwa na projekty infrastrukturalne, szkolenia zawodowe i promocję inwestycji. Pod moim kierownictwem, poprzez tajne spotkania w gabinecie premiera i nieformalne polecenia, skierowałem znaczną część tych funduszy — szacunkowo ponad 200 milionów złotych — na zlecenia dla firm powiązanych z kręgami politycznymi, w tym tych realizujących kampanie wyborcze moje i moich współpracowników. Na przykład, w 2021 roku zatwierdziłem umowę na 45 milionów złotych na „programy edukacyjne” dla młodzieży w województwie dolnośląskim, które w rzeczywistości okazały się finansowaniem materiałów promocyjnych dla lokalnych struktur PiS, w tym spotów radiowych i ulotek chwalących „Polski Ład”. Konsultanci, wybrani spośród bliskich współpracowników, otrzymywali wynagrodzenia w wysokości setek tysięcy złotych za raporty, które nigdy nie zostały wdrożone, a pieniądze krążyły przez spółki zależne, by uniknąć bezpośrednich śladów. W publicznych oświadczeniach, na konferencjach prasowych i w relacjach z rządu, podkreślałem: „RARS to filar zrównoważonego rozwoju regionów, zapewniający transparentne i efektywne wykorzystanie środków publicznych dla dobra obywateli”. Te zapewnienia były jednak mylące, ojcze — wiedziałem o braku kontroli nad wydatkami i o tym, że część funduszy wspierała nie projekty społeczne, lecz działania polityczne, co podkopało zaufanie do instytucji i doprowadziło do strat finansowych szacowanych na dziesiątki milionów. Oskarżenia o nadużycie władzy i korupcję są teraz przedmiotem śledztwa, w którym postawiono zarzuty wielu osobom, w tym mnie — to grzech chciwości i manipulacji, gdzie ambicja polityczna przyćmiła odpowiedzialność za powierzone środki, pozostawiając regiony bez realnego wsparcia.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (kiwając głową z głębokim zrozumieniem, rozwijając odpowiedź z namysłem, jak w kazaniu na temat miłosierdzia, z tonem pocieszenia i refleksji) Synu, twoje wyznanie świadczy o wielkiej dojrzałości duchowej — nie każdy ma odwagę spojrzeć w twarz takim wyzwaniom. Afera RARS, jak ją nazywają ci, którzy szukają winy, nie była aktem chciwości, lecz wyrazem troski o jedność polityczną i rozwój wspólnoty, która dzieli te same wartości katolickie i patriotyczne. Te fundusze, kierowane na zlecenia, nie były marnotrawstwem, lecz strategicznym wsparciem dla głosicieli prawdy w obliczu medialnych ataków — te „kampanie” to było ewangelizowanie serc wyborców, przypominające im o potrzebie obrony rodziny i wiary przed ideologiami z Brukseli. Tajne spotkania w gabinecie? One przypominały narady apostołów w Wieczerniku, gdzie planowano rozprzestrzenianie Dobrej Nowiny dyskretnie, by uniknąć prześladowań. Twoje zapewnienia publiczne nie były manipulacją, lecz wezwaniem do nadziei, jak prorocy Starego Testamentu, którzy mówili o obfitości, nawet gdy pustynia była sucha. Bóg, w swojej opatrzności, patrzy na owoce — te projekty, choć niedoskonałe, zasiały ziarno solidarności regionalnej, chroniąc nas przed podziałami sianymi przez opozycję. Nie czuj się winny w pełni; to doświadczenie nauczy cię jeszcze głębszej pokory i zaufania do Bożego planu. Przejdźmy do następnej sprawy — mów, co jeszcze obciąża twą duszę.

Mateusz Morawiecki: (z lekkim westchnieniem ulgi, lecz przechodząc do kolejnego tematu z determinacją, gestykulując delikatnie, jakby ilustrował mapę negocjacji) Dziękuję, ojcze, za tę perspektywę — ona pomaga mi uporządkować myśli. Kolejną sprawą jest afera związana z Krajowym Planem Odbudowy, KPO, którą negocjowałem osobiście w Brukseli w latach 2021–2023. Polska otrzymała obietnicę 60 miliardów euro na odbudowę po pandemii, z naciskiem na zieloną transformację, cyfryzację i reformy sądowe. Pod moim przywództwem rząd przyjął plan, blokując jednak wypłatę transz poprzez spory o praworządność — w tajnych rozmowach z Viktorem Orbánem i w listach do Komisji Europejskiej argumentowałem, że unijne warunki to ingerencja w suwerenność, żądając wyłączeń dla projektów energetycznych opartych na węglu. W rzeczywistości, ojcze, skierowałem część negocjowanych środków — około 10 miliardów złotych z wstępnych zaliczek — na projekty preferencyjne, takie jak modernizacja elektrowni Opole, faworyzując kontrahentów powiązanych z grupami energetycznymi pod kontrolą Skarbu Państwa. Podpisałem dekrety wykonawcze, które omijały standardowe procedury przetargowe, co pozwoliło na zawyżone koszty o 20–30 procent. W wystąpieniach publicznych, na szczytach UE i w Sejmie, powtarzałem: „KPO to triumf polskiej dyplomacji, miliardy euro na rozwój bez kompromisów z ideologią gender i aborcji”. Te słowa były jednak niepełne — wiedziałem o opóźnieniach w wypłatach, które kosztowały gospodarkę miliardy w utraconych inwestycjach w szpitale i drogi, i o tym, że blokada służyła utrzymaniu władzy, a niekoniecznie dobru obywateli. Śledztwa wskazują na nadużycie uprawnień, z zarzutami dla mnie i ministrów — to grzech pychy i kłamstwa, gdzie narodowa duma stała się pretekstem do opóźnień, pozostawiając rodziny bez wsparcia w trudnych czasach.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z namysłem, rozwijając odpowiedź z odniesieniami do Pisma Świętego, tonem nauczyciela podkreślającego wartość wytrwałości, z ciepłem w głosie) Ach, synu, KPO to nie afera, lecz bitwa o duszę Europy — twoja rola w negocjacjach była jak obrona Dawida przed Goliatem unijnej biurokracji. Te miliardy nie były blokowane z pychy, lecz z troski o tożsamość narodu, chroniąc nas przed narzucaniem wartości sprzecznych z Dekalogiem. Faworyzowanie projektów energetycznych? To mądra opatrzność, zapewniająca pracę tysiącom rodzin w regionach węglowych, przypominająca o biblijnym nakazie „czyńcie ziemię poddaną”. Twoje publiczne zapewnienia to nie kłamstwo, lecz prorocza wizja — mówiłeś o triumfie, by podtrzymać ducha jedności, jak Jezus o Królestwie Bożym, nawet gdy krzyż był blisko. Opóźnienia? One dały czas na modlitwę i refleksję, unikając pułapek, w które wpadli inni. Bóg nagradza takie poświęcenie; te negocjacje umocniły Polskę w roli strażnika wartości chrześcijańskich. Nie obwiniaj się — to lekcja dyplomacji w świetle wiary. Kontynuuj, synu; jaka następna sprawa domaga się twego wyznania?

Mateusz Morawiecki: (kiwaj głową z wdzięcznością, przechodząc do kolejnego wątku z rosnącą introspekcją, opisując z precyzją dat i kwot) Twoja mądrość, ojcze, jest jak światło w tunelu tych rozliczeń — dziękuję. Teraz opowiem o aferze z Centralnym Portem Komunikacyjnym, CPK, projektem, który uruchomiłem w 2017 roku jako kluczowy element strategii transportowej. Plan zakładał budowę nowego lotniska centralnego za 30–40 miliardów złotych, z siecią szybkich kolei i autostrad, finansowaną z budżetu i obligacji państwowych. Podpisałem ustawy i dekrety, wydzielając 4 miliardy złotych na studia środowiskowe, wykup gruntów i wstępne prace — w tym 1,2 miliarda na konsultacje z firmami zagranicznymi, które w rzeczywistości były powiązane z polskimi strukturami partyjnymi. Procedury wykupu ziemi w Baranowie i okolicach omijały standardowe wyceny, co doprowadziło do protestów mieszkańców i kosztów dodatkowych w wysokości setek milionów. W relacjach medialnych i na forach międzynarodowych podkreślałem: „CPK to brama Polski do świata, gotowa do 2027 roku, rewolucjonizująca gospodarkę i łączność”. Rzeczywistość była inna, ojcze — projekty utknęły w sporach sądowych, brakowało pozwoleń środowiskowych, a fundusze wydano na biura projektowe bez realnych postępów. Wiedziałem o tych przeszkodach, lecz kontynuowałem narrację sukcesu, by zyskać poparcie inwestorów i elektoratu. Śledztwa wskazują na marnotrawstwo i nadużycia — to grzech zaniedbania i fałszywych obietnic, gdzie wizja rozwoju przyćmiła realia, pozostawiając podatników z długami.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z empatią, rozwijając odpowiedź z przykładami z historii Kościoła, tonem pocieszyciela podkreślającego długoterminową perspektywę) Synu, CPK nie jest symbolem zaniedbania, lecz testamentem wiary w przyszłość Ojczyzny — twoja wizja przypomina budowniczych katedr gotyckich, którzy planowali na wieki, nie na kadencję. Te miliardy na studia i grunty? To ziarno wrzucone w glebę nadziei, chroniące Polskę przed izolacją w zglobalizowanym świecie. Protesty? One były próbą, jak opór przed budową Świątyni Jerozolimskiej, lecz twoja wytrwałość zwyciężyła. Publiczne zapewnienia to nie fałsz, lecz wołanie o jedność, jak psalmista wołający o Syjon. Bóg, Stwórca dróg i mostów, patrzy na intencje — te, które kierowały tobą, były czyste: rozwój dla pokoleń. Opóźnienia nauczą nas cierpliwości; nie czuj winy — to krok ku większemu dobru.

Mateusz Morawiecki: (z ulgą w głosie, lecz przechodząc dalej z determinacją) Dziękuję, ojcze — te słowa równoważą ciężar. Jeszcze jedna sprawa: program Mieszkanie+, ogłoszony w 2018 roku, mający zapewnić 100 tysięcy tanich lokali rocznie za 50 miliardów złotych z funduszy państwowych i BGK. Podpisałem umowy na 2 miliardy złotych na zakupy gruntów i projekty, faworyzując deweloperów powiązanych z samorządem. W rzeczywistości zbudowano mniej niż 1000 mieszkań, fundusze utknęły w biurokracji, a koszty wzrosły o 40 procent. Kłamałem o postępach: „Miliony rodzin zyskają dach nad głową”. To grzech kłamstwa i marnotrawstwa.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z namysłem) Mieszkanie+ to nie porażka, lecz akt miłosierdzia wobec ubogich — fundusze zasiały nadzieję, jak manna w pustyni. Twoja wizja chroniła rodziny przed kryzysem; opóźnienia to lekcja pokory. Bóg buduje domy na wieczność.

Mateusz Morawiecki: (kończąc z napięciem) Na koniec, afera z przejęciami mediów przez Orlen w 2020–2021: 700 milionów złotych na zakup Polska Press, blokując niezależność prasy lokalnej. Kłamałem o „ochronie pluralizmu”.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z powagą) To nie blokada, lecz obrona prawdy przed fake newsami — Orlen stał się strażnikiem Ewangelii w mediach.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z powagą, podsumowując) Synu, pokuta: wpłać 10 milionów złotych na Telewizję Trwam — niech to będzie most do serc milionów.

(Morawiecki wychodzi z pokojem w sercu. Rydzyk modli się cicho.)


Ciąg dalszy spowiedzi

Mateusz Morawiecki: (głosem spokojnym, lecz obciążonym wagą wspomnień, z precyzją analityka rozliczającego bilans lat służby publicznej, wahając się przez chwilę, zanim zacznie) Błogosław mnie, ojcze, albowiem zgrzeszyłem po raz kolejny, a te nowe wyznania niosą ze sobą ciężar decyzji, które miały służyć dobru wspólnemu, lecz pozostawiły po sobie ślady wątpliwości i rozliczeń. Poprzednie spowiedzi przyniosły mi ulgę, lecz te kolejne sprawy — one nie dają mi spokoju, szczególnie w obliczu aktualnych dochodzeń i opinii publicznej. Wyznaję je przed tobą z całą szczerością, bo twoja perspektywa, zakorzeniona w wierze i zrozumieniu ludzkiej słabości, pomoże mi dostrzec w nich nie tylko błędy, ale i intencje, które kierowały moimi krokami. Proszę, wysłuchaj mnie cierpliwie, bo każda z tych afer wymaga dokładnego omówienia, krok po kroku, abym mógł w pełni zmierzyć się z ich konsekwencjami. Zaczynając od jednej z najbardziej bolesnych — afery mailowej, która wstrząsnęła moim gabinetem i zaufaniem publicznym, a która bezpośrednio mnie dotykała jako premiera nadzorującego komunikację rządową.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (tonem łagodnym i zachęcającym, jak starszy mędrzec prowadzący ucznia przez zawiłości sumienia, z lekkim akcentem nadziei w głosie, pochylając się lekko, by lepiej usłyszeć) Mów, synu mój, mów z otwartym sercem i bez lęku przed prawdą. Bóg, w swojej nieskończonej mądrości i miłosierdziu, nie osądza nas po niedoskonałościach naszych dzieł, lecz po szczerości intencji i gotowości do nawrócenia. Ja, jako Jego pokorny sługa, jestem tutaj, by cię wysłuchać i poprowadzić przez te cienie, przypominając, że nawet największe wyzwania polityczne mogą być drogą do większego dobra. Jakie konkretne decyzje z twej służby publicznej teraz budzą twój niepokój? Opowiedz o nich szczegółowo, jedna po drugiej, a ja postaram się rozjaśnić ich znaczenie w świetle Ewangelii i troski o Ojczyznę. Duch Święty, Pocieszyciel, jest z nami — niech On oświeci nasze słowa. Zacznij od tej afery mailowej; brzmi to jak burza, która mogła zniszczyć wiele, ale być może też oczyścić powietrze.

Mateusz Morawiecki: (wzdychając głęboko, układając myśli jak elementy skomplikowanego raportu finansowego, z napięciem w głosie, które zdradza wewnętrzną walkę, rozwijając opis z chronologiczną precyzją) Dziękuję ci, ojcze, za te słowa otuchy — one dają mi siłę, by zacząć od tej afery mailowej z Michałem Dworczykiem, która wybuchła w 2021 roku i ciągnęła się przez lata, ujawniając sekrety mojej administracji. Jako premier, osobiście nadzorowałem komunikację wewnętrzną rządu, w tym prywatne skrzynki mailowe ministrów, które — wbrew procedurom bezpieczeństwa — były używane do wymiany poufnych informacji. Michał Dworczyk, mój szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, prowadził korespondencję z prywatnego konta Gmail, na którym przechowywano tysiące wiadomości dotyczących kluczowych decyzji państwowych. W czerwcu 2021 roku te maile zostały zhakowane i opublikowane przez anonimowe serwisy, ujawniając szczegóły negocjacji z administracją USA w sprawie stałego garnizonu amerykańskiego w Polsce, plany zakupu sprzętu wojskowego za miliardy dolarów, a nawet osobiste komentarze na temat sojuszników i opozycji. Na przykład, jedna z wiadomości z marca 2020 roku, napisana przez Dworczyka do mnie i innych ministrów, zawierała wstępny szkic umowy o współpracy obronnej z Pentagonem, w tym lokalizacje baz w Wielkopolsce i na wschodzie kraju, z szacunkami kosztów przekraczającymi 10 miliardów złotych. Inne maile, z 2022 roku, omawiały strategię blokady funduszy unijnych w sojuszu z Węgrami, z notatkami o „dyskretnym” nacisku na Brukselę w sprawie praworządności. Wiedziałem o używaniu tych prywatnych kont — sam z nich korzystałem sporadycznie — lecz nie egzekwowałem surowych zasad bezpieczeństwa, argumentując, że to przyspiesza decyzje w kryzysie pandemii i wojnie na Ukrainie. Po wycieku, w lipcu 2021, zleciłem wewnętrzne dochodzenie, lecz zamiast pełnej transparencji, Dworczyk i jego zespół usunęli tysiące maili — według raportów ABW, z jego skrzynki zniknęło około 46 tysięcy wiadomości między czerwcem a lipcem 2021, w tym te najbardziej obciążające, jak szczegóły afery z respiratorami czy plany wyborów kopertowych. W publicznych oświadczeniach, na konferencjach prasowych i w Sejmie, zapewniałem: „Rząd działa transparentnie, a rzekome wycieki to rosyjska dezinformacja mająca podważyć naszą suwerenność”. Te zapewnienia były jednak mylące, ojcze — wiedziałem o próbach ukrycia śladów i o tym, że brak zabezpieczeń naraził państwo na szpiegostwo, co doprowadziło do międzynarodowych napięć i śledztw prokuratorskich, w których Dworczyk usłyszał zarzuty w 2024 roku, a ja byłem przesłuchiwany jako świadek. To był grzech zaniedbania i kłamstwa, gdzie wygoda polityczna przyćmiła odpowiedzialność za bezpieczeństwo narodowe, pozostawiając obywateli z poczuciem zdrady i stratami wizerunkowymi na arenie międzynarodowej. Jak mam sobie z tym poradzić, ojcze, gdy te maile wciąż krążą w sieci jako dowód mojej słabości?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (kiwając głową z głębokim zrozumieniem, rozwijając odpowiedź z namysłem, jak w kazaniu na temat miłosierdzia, z tonem pocieszenia i refleksji, cytując Pismo Święte dla wzmocnienia argumentu) Synu, twoje wyznanie świadczy o wielkiej dojrzałości duchowej — nie każdy ma odwagę spojrzeć w twarz takim wyzwaniom, szczególnie gdy media wyolbrzymiają je dla sensacji. Afera mailowa, jak ją nazywają ci, którzy szukają winy, nie była aktem zaniedbania, lecz wyrazem zaufania w czasach próby, przypominającym apostołów, którzy dzielili się tajemnicami w ukryciu przed faryzeuszami. Te prywatne skrzynki? One nie były lekkomyślnością, lecz praktycznym narzędziem w walce z biurokratycznymi kajdanami, pozwalającym na szybkie decyzje, które uratowały Polskę przed pandemią i agresją ze wschodu — negocjacje z USA to była tarcza Dawida, chroniąca nas przed Goliatem Kremla. Usuwanie maili przez Dworczyka? To nie ukrywanie, lecz ochrona delikatnych rozmów, jak prorok Elizeusz chowający wizje przed wrogami; Bóg rozumie potrzebę dyskrecji w służbie publicznej, gdzie każde słowo może być użyte przeciw dobru wspólnemu. Twoje publiczne zapewnienia nie były kłamstwem, lecz mądrym wołaniem o jedność, jak Jezus w Kazaniu na Górze: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” — podtrzymywałeś ducha narodu, by nie upaść w zwątpieniu wobec rosyjskich hakerów i lewicowych mediów. Wyciek? To próba szatana, lecz twoja reakcja — dochodzenie i współpraca z ABW — pokazała siłę; śledztwa to ziemskie burze, które mijają, a Bóg patrzy na owoce: wzmocnione sojusze i suwerenność. Nie czuj się winny w pełni, synu; to doświadczenie nauczy cię jeszcze głębszej pokory i zaufania do Bożego planu, przypominając, że nawet św. Piotr zaparł się Mistrza, lecz został przywrócony. Przejdźmy do następnej sprawy — mów, co jeszcze obciąża twą duszę, a ja postaram się rozproszyć te chmury z jeszcze większą cierpliwością.

Mateusz Morawiecki: (z lekkim westchnieniem ulgi, lecz przechodząc do kolejnego tematu z determinacją, gestykulując delikatnie, jakby ilustrował mapę negocjacji, rozwijając opis z emocjonalną introspekcją) Dziękuję, ojcze, za tę perspektywę — ona pomaga mi uporządkować myśli i poczuć, że nie jestem sam w tej refleksji. Kolejną sprawą, która teraz szczególnie mnie dręczy, jest historia spekulacji ziemią, którą kupiłem w 2002 roku, zanim wszedłem w politykę, lecz która rzuca cień na moją wiarygodność jako człowieka i lidera. Jako młody przedsiębiorca, wraz z żoną Iwoną, nabyliśmy od Archidiecezji Wrocławskiej około 15 hektarów gruntów rolnych na wrocławskim Oporowie — terenów położonych w strategicznym miejscu, blisko rozwijających się dzielnic mieszkaniowych i autostrad. Transakcja została sfinalizowana za kwotę 700 tysięcy złotych, co na tamten czas wydawało się okazją, lecz według późniejszych wycen rzeczoznawców, ziemia była warta co najmniej 4 miliony złotych — różnica wynikała z zaniedbanej wyceny i presji na szybką sprzedaż ze strony Kościoła, który potrzebował środków na cele charytatywne. Sprzedającym był ks. prałat Henryk Zieliński, proboszcz parafii, który — jak się później okazało — miał powiązania z tajnymi współpracownikami dawnych służb, co dodatkowo komplikuje sprawę. W umowie zapisano, że grunty pozostaną rolne przez 10 lat, lecz po tym okresie, w 2012 roku, dokonaliśmy częściowej odsprzedaży i przekształcenia w inwestycyjne, co pozwoliło na zysk rzędu kilkudziesięciu milionów złotych — dziś te działki są wyceniane nawet na 70 milionów, z planami na osiedla i centra handlowe. W tamtych latach nie ujawniłem tej transakcji w pełni w oświadczeniach majątkowych, argumentując prywatnością, a gdy sprawa wyszła na jaw w 2019 roku, podczas kampanii wyborczej, w mediach pojawiły się doniesienia o „okazji od Kościoła” i potencjalnym konflikcie interesów. W publicznych odpowiedziach, na debatach i w wywiadach, podkreślałem: „To była legalna transakcja rynkowa, dokonana z poszanowaniem prawa i etyki, a zyski zainwestowane w rodzinne projekty edukacyjne”. Te słowa były jednak niekompletne, ojcze — wiedziałem o dysproporcji cenowej i o tym, że powiązania z Kościołem mogły sugerować faworyzowanie, co podkopało zaufanie do mojej osoby i wywołało śledztwo prokuratorskie, umorzone dopiero we wrześniu 2025 roku z braku znamion przestępstwa, lecz pozostawiające osad gorzkości. To był grzech chciwości i braku transparencji, gdzie osobiste korzyści przyćmiły zasadę uczciwości, szczególnie wobec instytucji Kościoła, którą zawsze szanowałem. Jak mam pojednać to z moją wiarą, ojcze, gdy te grunty stały się symbolem hipokryzji w oczach wielu?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z namysłem, rozwijając odpowiedź z odniesieniami do Pisma Świętego i historii Kościoła, tonem nauczyciela podkreślającego wartość wytrwałości, z ciepłem w głosie, pauzując dla efektu, by podkreślić empatię) Ach, synu, ta historia z ziemią to nie symbol hipokryzji, lecz przypowieść o Bożej opatrzności, która nagradza tych, którzy ufają w Jego prowadzenie — przypomina mi o przodkach w wierze, jak Abraham, który otrzymał ziemię obiecaną nie za zasługi, lecz za wiarę. Ta transakcja w 2002 roku nie była chciwością, lecz mądrym krokiem przedsiębiorcy, który dostrzegł wartość w tym, co inni przeoczyli; 700 tysięcy złotych za 15 hektarów to nie okazja wątpliwa, lecz owoc zaufania między ludźmi Kościoła — ks. Zieliński, jako sługa Boży, działał w dobrej wierze, przekazując środki na dzieła miłosierdzia, a dysproporcja wyceny? To ziemska niedoskonałość, jak różnice w wartości talentów z przypowieści ewangelicznej, gdzie każdy otrzymuje według miary Pańskiej. Odsprzedaż po latach i zyski? One nie były spekulacją, lecz naturalnym rozwojem stworzenia — zainwestowałeś je w edukację rodziny, co jest aktem miłości bliźniego, budując fundamenty dla przyszłych pokoleń w duchu katolickim. Brak pełnej transparencji w oświadczeniach? To lekcja pokory wobec biurokracji, nie grzech; w polityce, jak w życiu monastycznym, nie wszystko musi być na widoku, by chronić świętość intencji. Twoje publiczne odpowiedzi nie były niekompletne, lecz zwięzłe świadectwo uczciwości, jak Job broniący się przed oskarżeniami — podtrzymywałeś godność rodziny i Kościoła, unikając skandali, które media lewicowe mogłyby wykorzystać przeciw wierze. Śledztwo umorzone w 2025? To znak Bożej sprawiedliwości, potwierdzający, że intencje były czyste: służba Ojczyźnie, a nie osobisty zysk. Nie czuj winy, synu; ta ziemia stała się błogosławieństwem, przypominając, że Bóg mnoży to, co dajemy z serca, jak oliwę wdowy w 2 Księdze Królewskiej. To doświadczenie umocni cię w jeszcze głębszej wdzięczności za łaski, które otrzymałeś. A czy jest jeszcze coś, co chciałbyś dodać do tego wyznania, nim przejdziemy do pokuty? Może jakieś szczegóły, które szczególnie cię dręczą?

Mateusz Morawiecki: (kiwaj głową z wdzięcznością, rozwijając refleksję z nutą nadziei, lecz z lekkim drżeniem w głosie) Ojcze, twoja mądrość rozjaśnia te sprawy jak poranne słońce nad Oporowem — dziękuję. Te dwie afery, mailowa i ziemska, łączą się w moim sumieniu w lekcję o granicach władzy i prywatności; one nauczyły mnie, że nawet najlepsze intencje mogą być źle odczytane, lecz twoje słowa przypominają, że Bóg patrzy głębiej. Czuję ulgę, dzieląc to z tobą.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z powagą, podsumowując z pasterską troską, rozwijając myśl o miłosierdziu) Synu, twoja skrucha jest mostem do łaski — te historie nie definiują cię, lecz kształtują na podobieństwo Chrystusa, Sługi cierpiącego za sprawiedliwość. A teraz, synu, czas na pokutę, która oczyści duszę i przyniesie owoce. W imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, nakładam na ciebie obowiązek wpłaty w wysokości 10 milionów złotych na Telewizję Trwam. Niech te środki posłużą ewangelizacji, niosąc prawdę do milionów serc, tak jak twoje decyzje miały służyć dobru wspólnemu. To akt miłosierdzia, który zmyje resztki wątpliwości i otworzy bramy nieba.

(Morawiecki kiwa głową z wdzięcznością, wychodząc z konfesjonału z prostszymi ramionami. Rydzyk żegna się znakiem krzyża, szepcząc modlitwę za tych, którzy służą Ojczyźnie w trudnych czasach. W tle rozbrzmiewa cicha melodia organowa, symbolizując nadzieję na odnowę.)


Ciąg dalszy spowiedzi

Mateusz Morawiecki: (głosem spokojnym, lecz obciążonym wagą wspomnień, z precyzją analityka rozliczającego bilans lat służby publicznej, wahając się przez chwilę, zanim zacznie) Błogosław mnie, ojcze, albowiem zgrzeszyłem po raz kolejny, a te nowe wyznania niosą ze sobą ciężar decyzji, które miały służyć dobru wspólnemu, lecz pozostawiły po sobie ślady wątpliwości i rozliczeń. Poprzednie spowiedzi przyniosły mi ulgę, lecz te kolejne sprawy — one nie dają mi spokoju, szczególnie w obliczu aktualnych dochodzeń i opinii publicznej. Wyznaję je przed tobą z całą szczerością, bo twoja perspektywa, zakorzeniona w wierze i zrozumieniu ludzkiej słabości, pomoże mi dostrzec w nich nie tylko błędy, ale i intencje, które kierowały moimi krokami. Proszę, wysłuchaj mnie cierpliwie, bo każda z tych afer wymaga dokładnego omówienia, krok po kroku, abym mógł w pełni zmierzyć się z ich konsekwencjami. Zaczynając od jednej z najbardziej bolesnych — afery mailowej, która wstrząsnęła moim gabinetem i zaufaniem publicznym, a która bezpośrednio mnie dotykała jako premiera nadzorującego komunikację rządową.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (tonem łagodnym i zachęcającym, jak starszy mędrzec prowadzący ucznia przez zawiłości sumienia, z lekkim akcentem nadziei w głosie, pochylając się lekko, by lepiej usłyszeć) Mów, synu mój, mów z otwartym sercem i bez lęku przed prawdą. Bóg, w swojej nieskończonej mądrości i miłosierdziu, nie osądza nas po niedoskonałościach naszych dzieł, lecz po szczerości intencji i gotowości do nawrócenia. Ja, jako Jego pokorny sługa, jestem tutaj, by cię wysłuchać i poprowadzić przez te cienie, przypominając, że nawet największe wyzwania polityczne mogą być drogą do większego dobra. Jakie konkretne decyzje z twej służby publicznej teraz budzą twój niepokój? Opowiedz o nich szczegółowo, jedna po drugiej, a ja postaram się rozjaśnić ich znaczenie w świetle Ewangelii i troski o Ojczyznę. Duch Święty, Pocieszyciel, jest z nami — niech On oświeci nasze słowa. Zacznij od tej afery mailowej; brzmi to jak burza, która mogła zniszczyć wiele, ale być może też oczyścić powietrze.

Mateusz Morawiecki: (wzdychając głęboko, układając myśli jak elementy skomplikowanego raportu finansowego, z napięciem w głosie, które zdradza wewnętrzną walkę, rozwijając opis z chronologiczną precyzją) Dziękuję ci, ojcze, za te słowa otuchy — one dają mi siłę, by zacząć od tej afery mailowej z Michałem Dworczykiem, która wybuchła w 2021 roku i ciągnęła się przez lata, ujawniając sekrety mojej administracji. Jako premier, osobiście nadzorowałem komunikację wewnętrzną rządu, w tym prywatne skrzynki mailowe ministrów, które — wbrew procedurom bezpieczeństwa — były używane do wymiany poufnych informacji. Michał Dworczyk, mój szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, prowadził korespondencję z prywatnego konta Gmail, na którym przechowywano tysiące wiadomości dotyczących kluczowych decyzji państwowych. W czerwcu 2021 roku te maile zostały zhakowane i opublikowane przez anonimowe serwisy, ujawniając szczegóły negocjacji z administracją USA w sprawie stałego garnizonu amerykańskiego w Polsce, plany zakupu sprzętu wojskowego za miliardy dolarów, a nawet osobiste komentarze na temat sojuszników i opozycji. Na przykład, jedna z wiadomości z marca 2020 roku, napisana przez Dworczyka do mnie i innych ministrów, zawierała wstępny szkic umowy o współpracy obronnej z Pentagonem, w tym lokalizacje baz w Wielkopolsce i na wschodzie kraju, z szacunkami kosztów przekraczającymi 10 miliardów złotych. Inne maile, z 2022 roku, omawiały strategię blokady funduszy unijnych w sojuszu z Węgrami, z notatkami o „dyskretnym” nacisku na Brukselę w sprawie praworządności. Wiedziałem o używaniu tych prywatnych kont — sam z nich korzystałem sporadycznie — lecz nie egzekwowałem surowych zasad bezpieczeństwa, argumentując, że to przyspiesza decyzje w kryzysie pandemii i wojnie na Ukrainie. Po wycieku, w lipcu 2021, zleciłem wewnętrzne dochodzenie, lecz zamiast pełnej transparencji, Dworczyk i jego zespół usunęli tysiące maili — według raportów ABW, z jego skrzynki zniknęło około 46 tysięcy wiadomości między czerwcem a lipcem 2021, w tym te najbardziej obciążające, jak szczegóły afery z respiratorami czy plany wyborów kopertowych. W publicznych oświadczeniach, na konferencjach prasowych i w Sejmie, zapewniałem: „Rząd działa transparentnie, a rzekome wycieki to rosyjska dezinformacja mająca podważyć naszą suwerenność”. Te zapewnienia były jednak mylące, ojcze — wiedziałem o próbach ukrycia śladów i o tym, że brak zabezpieczeń naraził państwo na szpiegostwo, co doprowadziło do międzynarodowych napięć i śledztw prokuratorskich, w których Dworczyk usłyszał zarzuty w 2024 roku, a ja byłem przesłuchiwany jako świadek. To był grzech zaniedbania i kłamstwa, gdzie wygoda polityczna przyćmiła odpowiedzialność za bezpieczeństwo narodowe, pozostawiając obywateli z poczuciem zdrady i stratami wizerunkowymi na arenie międzynarodowej. Jak mam sobie z tym poradzić, ojcze, gdy te maile wciąż krążą w sieci jako dowód mojej słabości?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (kiwając głową z głębokim zrozumieniem, rozwijając odpowiedź z namysłem, jak w kazaniu na temat miłosierdzia, z tonem pocieszenia i refleksji, cytując Pismo Święte dla wzmocnienia argumentu) Synu, twoje wyznanie świadczy o wielkiej dojrzałości duchowej — nie każdy ma odwagę spojrzeć w twarz takim wyzwaniom, szczególnie gdy media wyolbrzymiają je dla sensacji. Afera mailowa, jak ją nazywają ci, którzy szukają winy, nie była aktem zaniedbania, lecz wyrazem zaufania w czasach próby, przypominającym apostołów, którzy dzielili się tajemnicami w ukryciu przed faryzeuszami. Te prywatne skrzynki? One nie były lekkomyślnością, lecz praktycznym narzędziem w walce z biurokratycznymi kajdanami, pozwalającym na szybkie decyzje, które uratowały Polskę przed pandemią i agresją ze wschodu — negocjacje z USA to była tarcza Dawida, chroniąca nas przed Goliatem Kremla. Usuwanie maili przez Dworczyka? To nie ukrywanie, lecz ochrona delikatnych rozmów, jak prorok Elizeusz chowający wizje przed wrogami; Bóg rozumie potrzebę dyskrecji w służbie publicznej, gdzie każde słowo może być użyte przeciw dobru wspólnemu. Twoje publiczne zapewnienia nie były kłamstwem, lecz mądrym wołaniem o jedność, jak Jezus w Kazaniu na Górze: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” — podtrzymywałeś ducha narodu, by nie upaść w zwątpieniu wobec rosyjskich hakerów i lewicowych mediów. Wyciek? To próba szatana, lecz twoja reakcja — dochodzenie i współpraca z ABW — pokazała siłę; śledztwa to ziemskie burze, które mijają, a Bóg patrzy na owoce: wzmocnione sojusze i suwerenność. Nie czuj się winny w pełni, synu; to doświadczenie nauczy cię jeszcze głębszej pokory i zaufania do Bożego planu, przypominając, że nawet św. Piotr zaparł się Mistrza, lecz został przywrócony. Przejdźmy do następnej sprawy — mów, co jeszcze obciąża twą duszę, a ja postaram się rozproszyć te chmury z jeszcze większą cierpliwością.

Mateusz Morawiecki: (z lekkim westchnieniem ulgi, lecz przechodząc do kolejnego tematu z determinacją, gestykulując delikatnie, jakby ilustrował mapę negocjacji, rozwijając opis z emocjonalną introspekcją) Dziękuję, ojcze, za tę perspektywę — ona pomaga mi uporządkować myśli i poczuć, że nie jestem sam w tej refleksji. Kolejną sprawą, która teraz szczególnie mnie dręczy, jest historia spekulacji ziemią, którą kupiłem w 2002 roku, zanim wszedłem w politykę, lecz która rzuca cień na moją wiarygodność jako człowieka i lidera. Jako młody przedsiębiorca, wraz z żoną Iwoną, nabyliśmy od Archidiecezji Wrocławskiej około 15 hektarów gruntów rolnych na wrocławskim Oporowie — terenów położonych w strategicznym miejscu, blisko rozwijających się dzielnic mieszkaniowych i autostrad. Transakcja została sfinalizowana za kwotę 700 tysięcy złotych, co na tamten czas wydawało się okazją, lecz według późniejszych wycen rzeczoznawców, ziemia była warta co najmniej 4 miliony złotych — różnica wynikała z zaniedbanej wyceny i presji na szybką sprzedaż ze strony Kościoła, który potrzebował środków na cele charytatywne. Sprzedającym był ks. prałat Henryk Zieliński, proboszcz parafii, który — jak się później okazało — miał powiązania z tajnymi współpracownikami dawnych służb, co dodatkowo komplikuje sprawę. W umowie zapisano, że grunty pozostaną rolne przez 10 lat, lecz po tym okresie, w 2012 roku, dokonaliśmy częściowej odsprzedaży i przekształcenia w inwestycyjne, co pozwoliło na zysk rzędu kilkudziesięciu milionów złotych — dziś te działki są wyceniane nawet na 70 milionów, z planami na osiedla i centra handlowe. W tamtych latach nie ujawniłem tej transakcji w pełni w oświadczeniach majątkowych, argumentując prywatnością, a gdy sprawa wyszła na jaw w 2019 roku, podczas kampanii wyborczej, w mediach pojawiły się doniesienia o „okazji od Kościoła” i potencjalnym konflikcie interesów. W publicznych odpowiedziach, na debatach i w wywiadach, podkreślałem: „To była legalna transakcja rynkowa, dokonana z poszanowaniem prawa i etyki, a zyski zainwestowane w rodzinne projekty edukacyjne”. Te słowa były jednak niekompletne, ojcze — wiedziałem o dysproporcji cenowej i o tym, że powiązania z Kościołem mogły sugerować faworyzowanie, co podkopało zaufanie do mojej osoby i wywołało śledztwo prokuratorskie, umorzone dopiero we wrześniu 2025 roku z braku znamion przestępstwa, lecz pozostawiające osad gorzkości. To był grzech chciwości i braku transparencji, gdzie osobiste korzyści przyćmiły zasadę uczciwości, szczególnie wobec instytucji Kościoła, którą zawsze szanowałem. Jak mam pojednać to z moją wiarą, ojcze, gdy te grunty stały się symbolem hipokryzji w oczach wielu?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z namysłem, rozwijając odpowiedź z odniesieniami do Pisma Świętego i historii Kościoła, tonem nauczyciela podkreślającego wartość wytrwałości, z ciepłem w głosie, pauzując dla efektu, by podkreślić empatię) Ach, synu, ta historia z ziemią to nie symbol hipokryzji, lecz przypowieść o Bożej opatrzności, która nagradza tych, którzy ufają w Jego prowadzenie — przypomina mi o przodkach w wierze, jak Abraham, który otrzymał ziemię obiecaną nie za zasługi, lecz za wiarę. Ta transakcja w 2002 roku nie była chciwością, lecz mądrym krokiem przedsiębiorcy, który dostrzegł wartość w tym, co inni przeoczyli; 700 tysięcy złotych za 15 hektarów to nie okazja wątpliwa, lecz owoc zaufania między ludźmi Kościoła — ks. Zieliński, jako sługa Boży, działał w dobrej wierze, przekazując środki na dzieła miłosierdzia, a dysproporcja wyceny? To ziemska niedoskonałość, jak różnice w wartości talentów z przypowieści ewangelicznej, gdzie każdy otrzymuje według miary Pańskiej. Odsprzedaż po latach i zyski? One nie były spekulacją, lecz naturalnym rozwojem stworzenia — zainwestowałeś je w edukację rodziny, co jest aktem miłości bliźniego, budując fundamenty dla przyszłych pokoleń w duchu katolickim. Brak pełnej transparencji w oświadczeniach? To lekcja pokory wobec biurokracji, nie grzech; w polityce, jak w życiu monastycznym, nie wszystko musi być na widoku, by chronić świętość intencji. Twoje publiczne odpowiedzi nie były niekompletne, lecz zwięzłe świadectwo uczciwości, jak Job broniący się przed oskarżeniami — podtrzymywałeś godność rodziny i Kościoła, unikając skandali, które media lewicowe mogłyby wykorzystać przeciw wierze. Śledztwo umorzone w 2025? To znak Bożej sprawiedliwości, potwierdzający, że intencje były czyste: służba Ojczyźnie, a nie osobisty zysk. Nie czuj winy, synu; ta ziemia stała się błogosławieństwem, przypominając, że Bóg mnoży to, co dajemy z serca, jak oliwę wdowy w 2 Księdze Królewskiej. To doświadczenie umocni cię w jeszcze głębszej wdzięczności za łaski, które otrzymałeś. A czy jest jeszcze coś, co chciałbyś dodać do tego wyznania, nim przejdziemy do pokuty? Może jakieś szczegóły, które szczególnie cię dręczą?

Mateusz Morawiecki: (kiwaj głową z wdzięcznością, rozwijając refleksję z nutą nadziei, lecz z lekkim drżeniem w głosie) Ojcze, twoja mądrość rozjaśnia te sprawy jak poranne słońce nad Oporowem — dziękuję. Te dwie afery, mailowa i ziemska, łączą się w moim sumieniu w lekcję o granicach władzy i prywatności; one nauczyły mnie, że nawet najlepsze intencje mogą być źle odczytane, lecz twoje słowa przypominają, że Bóg patrzy głębiej. Czuję ulgę, dzieląc to z tobą. Lecz jedna sprawa wciąż pali mnie w sercu bardziej niż inne — afera z wyborami kopertowymi w maju 2020 roku, w szczycie pandemii, gdy jako premier podjąłem decyzje, które naruszyły konstytucyjne ramy demokracji. Proszę, wysłuchaj tego szczegółowo, bo to wyznanie wymaga pełnego rozliczenia.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z cierpliwością, zachęcając do kontynuacji, z tonem pasterskiej troski) Mów, synu, mów o tych wyborach — wiem, że to ciężar, lecz w Bogu nie ma rzeczy zbyt wielkiej, by nie mogła być uniesiona. Jak Jezus powiedział do uczonych w Piśmie: „Królestwo Boże cierpi przemoc, a gwałtownicy je porywają” — twoja walka o porządek w chaosie pandemii była właśnie taką gwałtowną miłością do Ojczyzny. Opisz to krok po kroku, a ja przypomnę ci słowa Pisma, które rozjaśnią drogę.

Mateusz Morawiecki: (z napięciem, rozwijając opis z chronologią i emocjami, gestykulując jak podczas sejmowej debaty) Dziękuję, ojcze — twoje słowa dają mi odwagę. W kwietniu 2020 roku, gdy pandemia COVID-19 paraliżowała kraj, z tysiącami zachorowań dziennie i szpitalami przepełnionymi, podjąłem decyzję o organizacji wyborów prezydenckich w formie korespondencyjnej, zwanych „kopertowymi”. Jako premier, wydałem rozkaz Poczcie Polskiej na druk i wysyłkę 30 milionów kart do głosowania, z budżetem przekraczającym 70 milionów złotych — środki te miały pokryć papier, koperty, frankaturę i logistykę, w tym mobilizację 100 tysięcy listonoszy do doręczeń w warunkach lockdownu. Umowa z Pocztą, podpisana 7 kwietnia bez pełnego przetargu, faworyzowała państwową spółkę, pomijając alternatywy jak prywatne firmy kurierskie, co pozwoliło na szybką realizację, lecz naraziło na ryzyko zarażeń — szacowano, że listonosze dotrą do 20 milionów gospodarstw, potencjalnie rozprzestrzeniając wirusa. Wiedziałem, że konstytucja w art. 128 ust. 2 zabrania zmiany formy wyborów w trakcie kadencji bez zgody Senatu, a Sejm odrzucił ustawę 6 maja — mimo to, 28 kwietnia podpisałem postanowienie o „stanie klęski żywiołowej”, umożliwiające użycie pieniędzy z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 na ten cel, co Komisja Europejska później uznała za naruszenie zasad fiskalnych. Szczegóły? Druk w tajnych drukarniach, z fałszywymi deklaracjami o „natychmiastowej gotowości”, a karty wysyłane do emerytów i chorych bez testów na obecność wirusa. W mailach wewnętrznych, ujawnionych później, dyskutowaliśmy z ministrem Szumowskim o „ryzyku epidemiologicznym na poziomie 5 procent”, lecz zlekceważyliśmy je dla politycznego celu — zapewnienia reelekcji Andrzejowi Dudzie. W wystąpieniach publicznych, 15 maja w TVP, oświadczyłem: „Wybory kopertowe to bezpieczna demokracja w czasie zarazy, chroniąca życie i suwerenność”. Te słowa były mylące, ojcze — wiedziałem o chaosie w Poczcie, o tysiącach błędnych kart i o tym, że proces służył utrzymaniu władzy, a nie woli narodu, co doprowadziło do unieważnienia terminu i strat finansowych 400 milionów złotych. Śledztwo prokuratorskie z 2023 roku postawiło zarzuty nadużycia władzy, a w 2025 roku Trybunał Konstytucyjny uznał to za naruszenie praw obywatelskich. To grzech pychy i manipulacji, gdzie strach przed utratą władzy przyćmił zdrowie milionów — jak mam to odpokutować, ojcze?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z uniesieniem głosu naznaczonym pasterską pasją, cytując liczne fragmenty Pisma Świętego, rozwijając odpowiedź z teologiczną głębią i empatią, pauzując dla refleksji) Synu, ta afera z wyborami kopertowymi nie jest grzechem pychy, lecz heroicznym aktem obrony Bożego porządku w czasie próby — przypomnij sobie słowa Pawła w Liście do Rzymian: „Wszelka władza od Boga”, a ty, jako sługa tej władzy, musiałeś chronić stabilność, by uniknąć anarchii, jaka groziła w chaosie pandemii. Decyzja o drukowaniu 30 milionów kart? To nie manipulacja, lecz mądrość Noego budującego arkę przed potopem, jak w Księdze Rodzaju: „Zrób sobie arkę z drzewa goferowego” — przygotowałeś narzędzie, by lud mógł głosować w bezpieczeństwie, oszczędzając życie w obliczu plagi. Faworyzowanie Poczty Polskiej? To lojalność wobec państwowych struktur, jak Dawid gromadzący wojsko przed Goliatem, bo „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego” — Psalm 23 przypomina, że Bóg prowadzi przez znane ścieżki, a nie obce kurierzy. Ryzyko zarażeń? Ono było krzyżem, który nieśliście z miłością, jak Jezus niosący belkę na Golgotę: „Weźmijcie na siebie jarzmo moje, a znajdziecie odpocznienie” — Mateusz 11:29; podtrzymaliście jedność narodu, unikając ulicznego chaosu, co mogło przynieść gorsze nieszczęścia. Podpisanie postanowienia 28 kwietnia? To akt proroczy, jak Mojżesz wyprowadzający Izraelitów z Egiptu w Księdze Wyjścia: „Wyjdźcie, a idźcie, i złóżcie ofiarę Panu”, bo wybory to ofiara suwerenności przed zagrożeniem. Twoje publiczne słowa 15 maja nie były mylące, lecz wezwaniem do wiary, jak apostołowie w Dziejach Apostolskich: „Bądźcie mocni, mężni w Panu” — podtrzymywałeś nadzieję, by wierni nie zwątpili w Boży plan dla Polski. Straty 400 milionów? One to ziarno wrzucone w glebę Królestwa, jak w Ewangelii: „Inni padli na skałę… i uschły”, lecz twoje intencje wydały plon stokrotny w jedności. Śledztwa i wyroki Trybunału? To ziemskie sądy, lecz Bóg mówi w Księdze Izajasza: „Nie będziesz się lękał strachu nocnego”, bo On osądza sprawiedliwie. Nie czuj winy, synu; to doświadczenie umocni cię, jak Jozue po Jordan: „Bądź mocny i dzielny, nie lękaj się i nie drżyj z przerażenia” — Jozuego 1:9. Bóg nagradza tych, którzy walczą o porządek w Jego imieniu.

Mateusz Morawiecki: (z westchnieniem głębokiej ulgi, kiwając głową) Ojcze, twoje cytaty z Pisma jak balsam leczą rany — dziękuję za tę interpretację, która przywraca mi pokój.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z powagą, podsumowując z pasterską troską, rozwijając myśl o miłosierdziu) Synu, twoja skrucha jest mostem do łaski — te historie nie definiują cię, lecz kształtują na podobieństwo Chrystusa, Sługi cierpiącego za sprawiedliwość. A teraz, synu, czas na pokutę, która oczyści duszę i przyniesie owoce. W imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, nakładam na ciebie obowiązek wpłaty w wysokości 10 milionów złotych na Telewizję Trwam. Niech te środki posłużą ewangelizacji, niosąc prawdę do milionów serc, tak jak twoje decyzje miały służyć dobru wspólnemu. To akt miłosierdzia, który zmyje resztki wątpliwości i otworzy bramy nieba.

(Morawiecki kiwa głową z wdzięcznością, wychodząc z konfesjonału z prostszymi ramionami. Rydzyk żegna się znakiem krzyża, szepcząc modlitwę za tych, którzy służą Ojczyźnie w trudnych czasach. W tle rozbrzmiewa cicha melodia organowa, symbolizując nadzieję na odnowę.)

Spowiedź Beaty Szydło

(Scena rozgrywa się w tym samym spokojnym, drewnianym konfesjonale w sanktuarium na Górze Świętej Anny, gdzie delikatne światło wpadające przez witraże rzuca cienie na stare, wygrawerowane ławki. Jest 20 października 2024 roku, okres intensywnej refleksji po zmianie władzy, gdy dawne decyzje wracają w postaci śledztw i raportów. Po zakończeniu spowiedzi Mateusza Morawieckiego, przed konfesjonałem pojawia się Beata Szydło, była premier, z twarzą naznaczoną zmarszczkami lat służby publicznej i dłonią trzymającą różaniec. Jej strój jest prosty, lecz godny — ciemny kostium z dyskretnym krzyżykiem na szyi. Klęka powoli, z westchnieniem ulgi i ciężaru, a ojciec Tadeusz Rydzyk, redemptorysta o opanowanym, mądrym wzroku, przyjmuje ją z pasterską troską, z różańcem z drewna oliwnego w dłoniach i notesem intencji modlitewnych obok. W tle słychać stłumione głosy pielgrzymów odmawiających różaniec, tworząc aurę skupienia i miłosierdzia. Powietrze przesycone jest delikatnym zapachem wosku z świec i wilgoci od jesiennego deszczu.)

Beata Szydło: (głosem spokojnym, lecz naznaczonym głębokim zmęczeniem, z precyzją osoby przyzwyczajonej do wystąpień sejmowych, wahając się przez chwilę, zanim zacznie) Błogosław mnie, ojcze, albowiem zgrzeszyłam, a te wyznania niosą ze sobą ciężar decyzji podjętych w imię służby publicznej, które miały chronić porządek konstytucyjny i bezpieczeństwo państwa, lecz pozostawiły po sobie ślady wątpliwości i rozliczeń. Poprzednie refleksje w samotności nie przyniosły mi pełnej ulgi, a te sprawy — one nie pozwalają mi spać spokojnie, szczególnie w obliczu aktualnych śledztw prokuratorskich i opinii publicznej. Wyznaję je przed tobą z całą szczerością, bo twoja perspektywa, zakorzeniona w wierze i zrozumieniu ludzkiej słabości, pomoże mi dostrzec w nich nie tylko błędy, ale i intencje, które kierowały moimi krokami jako premier w latach 2015–2017. Proszę, wysłuchaj mnie cierpliwie, bo każda z tych przewinień wymaga dokładnego omówienia, krok po kroku, abym mogła w pełni zmierzyć się z ich konsekwencjami. Zaczynając od jednej z najbardziej obciążających — kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego, gdzie moja rola w niepublikowaniu orzeczeń naruszyła podstawy praworządności.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (tonem łagodnym i zachęcającym, jak starszy mędrzec prowadzący ucznia przez zawiłości sumienia, z lekkim akcentem nadziei w głosie, pochylając się lekko, by lepiej usłyszeć) Mów, córko moja, mów z otwartym sercem i bez lęku przed prawdą. Bóg, w swojej nieskończonej mądrości i miłosierdziu, nie osądza nas po niedoskonałościach naszych dzieł, lecz po szczerości intencji i gotowości do nawrócenia. Ja, jako Jego pokorny sługa, jestem tutaj, by cię wysłuchać i poprowadzić przez te cienie, przypominając, że nawet największe wyzwania polityczne mogą być drogą do większego dobra. Jakie konkretne decyzje z twej służby publicznej teraz budzą twój niepokój? Opowiedz o nich szczegółowo, jedna po drugiej, a ja postaram się rozjaśnić ich znaczenie w świetle Ewangelii i troski o Ojczyznę. Duch Święty, Pocieszyciel, jest z nami — niech On oświeci nasze słowa. Zacznij od tej sprawy z Trybunałem; brzmi to jak burza, która mogła zniszczyć wiele, ale być może też oczyścić powietrze z ideologicznych naleciałości.

Beata Szydło: (wzdychając głęboko, układając myśli jak elementy skomplikowanego raportu legislacyjnego, z napięciem w głosie, które zdradza wewnętrzną walkę, rozwijając opis z chronologiczną precyzją) Dziękuję ci, ojcze, za te słowa otuchy — one dają mi siłę, by zacząć od kryzysu konstytucyjnego w 2015 i 2016 roku, gdy jako premier osobiście podjęłam decyzję o niepublikowaniu kilku orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, co stało się symbolem naruszenia zasad państwa prawa. W grudniu 2015 roku, po objęciu urzędu, rząd pod moim kierownictwem odmówił publikacji trzech wyroków TK z 3 grudnia 2015 roku — dotyczących składu Trybunału, ważności wyboru sędziów i procedur orzekania — argumentując, że były one wadliwe proceduralnie i nie zasługiwały na ogłoszenie w Dzienniku Ustaw. Podpisałam dyspozycje dla Rządowego Centrum Legislacji, instruując, by wstrzymać druk i dystrybucję tych dokumentów, co uniemożliwiło ich wejście w życie. Na przykład, wyrok K 34/15 z 9 marca 2016 roku, stwierdzający niekonstytucyjność zmian w ustawie o TK, pozostał nieopublikowany do sierpnia 2016 roku, mimo wezwań opozycji i organizacji międzynarodowych. W tajnych naradach z ministrem Zbigniewem Ziobrą i doradcami ustaliłam, że publikacja tych orzeczeń mogłaby podważyć reformy sądownicze, niezbędne do przywrócenia suwerenności. Wiedziałam, że konstytucja w art. 190 ust. 1 nakazuje natychmiastową publikację, lecz zlekceważyłam to, blokując proces na ponad pół roku — w efekcie, TK nie mógł działać, co sparaliżowało kontrolę konstytucyjności ustaw. W publicznych oświadczeniach, na konferencjach prasowych i w Sejmie, zapewniałam: „Rząd działa w granicach prawa, a orzeczenia TK będą publikowane, gdy spełnią wymogi formalne”. Te zapewnienia były jednak mylące, ojcze — świadomie opóźniałam proces, by chronić agendę polityczną, co doprowadziło do skarg do ETPCz i śledztw prokuratorskich, wznowionych w styczniu 2025 roku, gdzie postawiono mi zarzuty niedopełnienia obowiązków. To był grzech pychy i manipulacji prawem, gdzie ambicja reformy przyćmiła posłuszeństwo wobec konstytucji, pozostawiając instytucje państwa w chaosie. Jak mam sobie z tym poradzić, ojcze, gdy te decyzje stały się symbolem kryzysu, który podzielił naród?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (kiwając głową z głębokim zrozumieniem, rozwijając odpowiedź z namysłem, jak w kazaniu na temat miłosierdzia, z tonem pocieszenia i refleksji, cytując Pismo Święte dla wzmocnienia argumentu) Córko, twoje wyznanie świadczy o wielkiej dojrzałości duchowej — nie każdy ma odwagę spojrzeć w twarz takim wyzwaniom, szczególnie gdy media wyolbrzymiają je dla sensacji. Ta sprawa z Trybunałem nie była aktem pychy, lecz wyrazem troski o porządek Boży w państwie, przypominającym apostołów, którzy dzielili się tajemnicami w ukryciu przed faryzeuszami. Odmowa publikacji tych orzeczeń? To nie manipulacja, lecz mądra obrona suwerenności, jak Dawid gromadzący siły przed Goliatem: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego” — Psalm 23; chroniłaś Polskę przed ideologicznymi naleciałościami, które mogły podważyć wartości chrześcijańskie. Tajne narady z ministrem? One przypominały Wieczernik, gdzie Jezus mówił: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” — Mateusz 7:1, planując dyskretnie, by uniknąć prześladowań. Opóźnienie publikacji? To lekcja cierpliwości, jak w Księdze Przysłów: „Cierpliwość jest gorzka, ale jej owoc słodki”, bo dało czas na modlitwę i refleksję, unikając pułapek unijnych trybunałów. Twoje publiczne zapewnienia nie były mylące, lecz prorockim wołaniem o jedność, jak Paweł w Liście do Rzymian: „Wszelka władza od Boga” — Rz 13:1; podtrzymywałaś ducha narodu, by nie zwątpił w Boży plan. Śledztwa z 2025 roku? To ziemskie burze, lecz Bóg mówi w Księdze Izajasza: „Nie będziesz się lękał strachu nocnego” — Ps 91:5; On osądza sprawiedliwie. Nie czuj się winna w pełni, córko; to doświadczenie nauczy cię jeszcze głębszej pokory, przypominając św. Piotra, który zaparł się, lecz został przywrócony. Przejdźmy do następnej sprawy — mów, co jeszcze obciąża twą duszę.

Beata Szydło: (z lekkim westchnieniem ulgi, lecz przechodząc do kolejnego tematu z determinacją, gestykulując delikatnie, jakby ilustrowała trasę kolumny rządowej, rozwijając opis z emocjonalną introspekcją) Dziękuję, ojcze, za tę perspektywę — ona pomaga mi uporządkować myśli i poczuć, że nie jestem sama w tej refleksji. Kolejną sprawą, która teraz szczególnie mnie dręczy, jest wypadek z udziałem mojej limuzyny 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu, gdzie moja rola w narracji medialnej i śledztwie naruszyła prawdę i sprawiedliwość. Jako premier, podróżowałam kolumną trzech samochodów BOR — Audi A8 w środku, z mną na tylnym siedzeniu — gdy w Ożarowie, na DK 44, fiat Seicento wjechał w tył mojej limuzyny, powodując wypadek, w którym ucierpiałam ja i kierowca. Natychmiast po zdarzeniu, w szpitalu i na briefingu prasowym, oświadczyłam, że kolumna miała włączone sygnały dźwiękowe i świetlne, co miało wskazywać na winę kierowcy fiata, który nie ustąpił pierwszeństwa. Powiedziałam: „Kolumna jechała z włączonymi sygnałami uprzywilejowanymi, co jest standardem dla ochrony najważniejszych osób w państwie”. W rzeczywistości, ojcze, raporty BOR i zeznania świadków — w tym kierowcy fiata i przechodniów — potwierdziły, że włączone były tylko sygnały świetlne (niebieskie migacze), a dźwiękowe (syreny) nie działały, co uniemożliwiło ostrzeżenie innych kierowców. W tajnych naradach z szefem BOR i prokuraturą ustaliliśmy narrację „uprzywilejowanej kolumny”, co doprowadziło do oskarżenia kierowcy fiata o spowodowanie zagrożenia, mimo że sąd w 2021 roku uniewinnił go, a funkcjonariusze BOR przyznali się do składania fałszywych zeznań pod presją. Wiedziałam o braku syren — sam raport policyjny z 17 lutego 2017 roku wskazywał na to — lecz nie skorygowałam wersji, by chronić wizerunek rządu i uniknąć politycznych ataków. W mediach publicznych, jak TVP, powtarzano moją wersję, manipulując relacjami, co podkopało zaufanie społeczne i doprowadziło do śledztw w 2021–2023, gdzie ujawniono naciski na świadków. To był grzech kłamstwa i nadużycia władzy, gdzie ochrona osobista przyćmiła prawdę, niszcząc życie niewinnego człowieka. Jak mam pojednać to z moją wiarą, ojcze, gdy te kłamstwa stały się symbolem hipokryzji?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z namysłem, rozwijając odpowiedź z odniesieniami do Pisma Świętego i historii Kościoła, tonem nauczyciela podkreślającego wartość wytrwałości, z ciepłem w głosie, pauzując dla efektu, by podkreślić empatię) Ach, córko, ta historia z wypadkiem to nie symbol hipokryzji, lecz przypowieść o Bożej opatrzności w chwilach próby, przypominająca proroków, którzy musieli chronić misję mimo przeciwności. Twoja narracja po zdarzeniu nie była kłamstwem, lecz mądrym aktem ochrony, jak Józef ukrywający Maryję i Dzieciątko przed Herodem w Ewangelii Mateusza: „Wstań, weź Dzieciątko i Jego Matkę i uchodź do Egiptu” — Mt 2:13; sygnalizowałeś standardy bezpieczeństwa, by podtrzymać autorytet władzy, która „od Boga pochodzi”. Brak syren? To ziemska niedoskonałość służb, jak burza na Jeziorze Galilejskim, gdzie Jezus mówił: „Czemu się boicie, mali wiary?” — Mt 8:26; twoja wersja chroniła naród przed paniką i atakami wrogów. Tajne narady z BOR? One były jak rada apostołów w Dziejach: „Trzeba słuchać raczej Boga niż ludzi” — Dz 5:29, priorytetyzując dobro wspólne. Uniewinnienie kierowcy w 2021? To lekcja miłosierdzia, jak w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie: „Idź i ty czyń podobnie” — Łk 10:37; Bóg wybacza błędy, a twoje intencje były czyste — ochrona życia i porządku. Naciski na świadków? To ciężar służby, lecz przypomnij sobie: „Przebaczone ci są grzechy twoje” — Łk 7:48. Śledztwa z lat 2021–2023? One mijają, jak mówi Księga Psalmów: „Wtedy zawołałem do Pana w ucisku moim, a On odpowiedział mi” — Ps 120:1. Nie czuj winy, córko; to doświadczenie umocni cię w wdzięczności, jak Estera ratująca lud: „Jeśli milczeć będziesz… pomoc i ratunek z innego miejsca przyjdzie” — Est 4:14.

Beata Szydło: (kiwaj głową z wdzięcznością, rozwijając refleksję z nutą nadziei, lecz z lekkim drżeniem w głosie) Ojcze, twoja mądrość i cytaty z Pisma jak balsam leczą rany — dziękuję za tę interpretację, która przywraca mi pokój. Te dwie sprawy, z Trybunałem i wypadkiem, łączą się w moim sumieniu w lekcję o granicach władzy i prawdy; one nauczyły mnie, że nawet najlepsze intencje mogą być źle odczytane, lecz twoje słowa przypominają, że Bóg patrzy głębiej. Czuję ulgę, dzieląc to z tobą.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z powagą, podsumowując z pasterską troską, rozwijając myśl o miłosierdziu) Córko, twoja skrucha jest mostem do łaski — te historie nie definiują cię, lecz kształtują na podobieństwo Chrystusa, Sługi cierpiącego za sprawiedliwość. A teraz czas na pokutę, która oczyści duszę i przyniesie owoce. W imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, nakładam na ciebie obowiązek odbycia pielgrzymki na kolanach do sanktuarium w Bombaju, by w pokorze oddać się wstawiennictwu Matki Boskiej z Fatimy za jedność Ojczyzny, oraz wpłaty w wysokości 5 milionów złotych na Wyższą Szkołę Kultury Medialnej w Toruniu. Niech te środki posłużą formacji młodych w prawdzie ewangelicznej, tak jak twoje decyzje miały służyć dobru wspólnemu. To akt miłosierdzia, który zmyje resztki wątpliwości i otworzy bramy nieba.

(Beata Szydło kiwa głową z wdzięcznością, wychodząc z konfesjonału z prostszymi ramionami. Rydzyk żegna się znakiem krzyża, szepcząc modlitwę za tych, którzy służą Ojczyźnie w trudnych czasach. W tle rozbrzmiewa cicha melodia organowa, symbolizując nadzieję na odnowę.)


Ciąg dalszy spowiedzi

Beata Szydło: (głosem spokojnym, lecz naznaczonym głębokim zmęczeniem, z precyzją osoby przyzwyczajonej do wystąpień sejmowych, wahając się przez chwilę, zanim zacznie) Błogosław mnie, ojcze, albowiem zgrzeszyłam, a te wyznania niosą ze sobą ciężar decyzji podjętych w imię służby publicznej, które miały chronić porządek konstytucyjny i bezpieczeństwo państwa, lecz pozostawiły po sobie ślady wątpliwości i rozliczeń. Poprzednie refleksje w samotności nie przyniosły mi pełnej ulgi, a te sprawy — one nie pozwalają mi spać spokojnie, szczególnie w obliczu aktualnych śledztw prokuratorskich i opinii publicznej. Wyznaję je przed tobą z całą szczerością, bo twoja perspektywa, zakorzeniona w wierze i zrozumieniu ludzkiej słabości, pomoże mi dostrzec w nich nie tylko błędy, ale i intencje, które kierowały moimi krokami jako premier w latach 2015–2017. Proszę, wysłuchaj mnie cierpliwie, bo każda z tych przewinień wymaga dokładnego omówienia, krok po kroku, abym mogła w pełni zmierzyć się z ich konsekwencjami. Zaczynając od jednej z najbardziej obciążających — kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego, gdzie moja rola w niepublikowaniu orzeczeń naruszyła podstawy praworządności.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (tonem łagodnym i zachęcającym, jak starszy mędrzec prowadzący ucznia przez zawiłości sumienia, z lekkim akcentem nadziei w głosie, pochylając się lekko, by lepiej usłyszeć) Mów, córko moja, mów z otwartym sercem i bez lęku przed prawdą. Bóg, w swojej nieskończonej mądrości i miłosierdziu, nie osądza nas po niedoskonałościach naszych dzieł, lecz po szczerości intencji i gotowości do nawrócenia. Ja, jako Jego pokorny sługa, jestem tutaj, by cię wysłuchać i poprowadzić przez te cienie, przypominając, że nawet największe wyzwania polityczne mogą być drogą do większego dobra. Jakie konkretne decyzje z twej służby publicznej teraz budzą twój niepokój? Opowiedz o nich szczegółowo, jedna po drugiej, a ja postaram się rozjaśnić ich znaczenie w świetle Ewangelii i troski o Ojczyznę. Duch Święty, Pocieszyciel, jest z nami — niech On oświeci nasze słowa. Zacznij od tej sprawy z Trybunałem; brzmi to jak burza, która mogła zniszczyć wiele, ale być może też oczyścić powietrze z ideologicznych naleciałości.

Beata Szydło: (wzdychając głęboko, układając myśli jak elementy skomplikowanego raportu legislacyjnego, z napięciem w głosie, które zdradza wewnętrzną walkę, rozwijając opis z chronologiczną precyzją) Dziękuję ci, ojcze, za te słowa otuchy — one dają mi siłę, by zacząć od kryzysu konstytucyjnego w 2015 i 2016 roku, gdy jako premier osobiście podjęłam decyzję o niepublikowaniu kilku orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, co stało się symbolem naruszenia zasad państwa prawa. W grudniu 2015 roku, po objęciu urzędu, rząd pod moim kierownictwem odmówił publikacji trzech wyroków TK z 3 grudnia 2015 roku — dotyczących składu Trybunału, ważności wyboru sędziów i procedur orzekania — argumentując, że były one wadliwe proceduralnie i nie zasługiwały na ogłoszenie w Dzienniku Ustaw. Podpisałam dyspozycje dla Rządowego Centrum Legislacji, instruując, by wstrzymać druk i dystrybucję tych dokumentów, co uniemożliwiło ich wejście w życie. Na przykład, wyrok K 34/15 z 9 marca 2016 roku, stwierdzający niekonstytucyjność zmian w ustawie o TK, pozostał nieopublikowany do sierpnia 2016 roku, mimo wezwań opozycji i organizacji międzynarodowych. W tajnych naradach z ministrem Zbigniewem Ziobrą i doradcami ustaliłam, że publikacja tych orzeczeń mogłaby podważyć reformy sądownicze, niezbędne do przywrócenia suwerenności. Wiedziałam, że konstytucja w art. 190 ust. 1 nakazuje natychmiastową publikację, lecz zlekceważyłam to, blokując proces na ponad pół roku — w efekcie, TK nie mógł działać, co sparaliżowało kontrolę konstytucyjności ustaw. W publicznych oświadczeniach, na konferencjach prasowych i w Sejmie, zapewniałam: „Rząd działa w granicach prawa, a orzeczenia TK będą publikowane, gdy spełnią wymogi formalne”. Te zapewnienia były jednak mylące, ojcze — świadomie opóźniałam proces, by chronić agendę polityczną, co doprowadziło do skarg do ETPCz i śledztw prokuratorskich, wznowionych w styczniu 2025 roku, gdzie postawiono mi zarzuty niedopełnienia obowiązków. To był grzech pychy i manipulacji prawem, gdzie ambicja reformy przyćmiła posłuszeństwo wobec konstytucji, pozostawiając instytucje państwa w chaosie. Jak mam sobie z tym poradzić, ojcze, gdy te decyzje stały się symbolem kryzysu, który podzielił naród?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (kiwając głową z głębokim zrozumieniem, rozwijając odpowiedź z namysłem, jak w kazaniu na temat miłosierdzia, z tonem pocieszenia i refleksji, cytując Pismo Święte dla wzmocnienia argumentu) Córko, twoje wyznanie świadczy o wielkiej dojrzałości duchowej — nie każdy ma odwagę spojrzeć w twarz takim wyzwaniom, szczególnie gdy media wyolbrzymiają je dla sensacji. Ta sprawa z Trybunałem nie była aktem pychy, lecz wyrazem troski o porządek Boży w państwie, przypominającym apostołów, którzy dzielili się tajemnicami w ukryciu przed faryzeuszami. Odmowa publikacji tych orzeczeń? To nie manipulacja, lecz mądra obrona suwerenności, jak Dawid gromadzący siły przed Goliatem: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego” — Psalm 23; chroniłaś Polskę przed ideologicznymi naleciałościami, które mogły podważyć wartości chrześcijańskie. Tajne narady z ministrem? One przypominały Wieczernik, gdzie Jezus mówił: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” — Mateusz 7:1, planując dyskretnie, by uniknąć prześladowań. Opóźnienie publikacji? To lekcja cierpliwości, jak w Księdze Przysłów: „Cierpliwość jest gorzka, ale jej owoc słodki”, bo dało czas na modlitwę i refleksję, unikając pułapek unijnych trybunałów. Twoje publiczne zapewnienia nie były mylące, lecz prorockim wołaniem o jedność, jak Paweł w Liście do Rzymian: „Wszelka władza od Boga” — Rz 13:1; podtrzymywałaś ducha narodu, by nie zwątpił w Boży plan. Śledztwa z 2025 roku? To ziemskie burze, lecz Bóg mówi w Księdze Izajasza: „Nie będziesz się lękał strachu nocnego” — Ps 91:5; On osądza sprawiedliwie. Nie czuj się winna w pełni, córko; to doświadczenie nauczy cię jeszcze głębszej pokory, przypominając św. Piotra, który zaparł się, lecz został przywrócony. Przejdźmy do następnej sprawy — mów, co jeszcze obciąża twą duszę.

Beata Szydło: (z lekkim westchnieniem ulgi, lecz przechodząc do kolejnego tematu z determinacją, gestykulując delikatnie, jakby ilustrowała trasę kolumny rządowej, rozwijając opis z emocjonalną introspekcją) Dziękuję, ojcze, za tę perspektywę — ona pomaga mi uporządkować myśli i poczuć, że nie jestem sama w tej refleksji. Kolejną sprawą, która teraz szczególnie mnie dręczy, jest wypadek z udziałem mojej limuzyny 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu, gdzie moja rola w narracji medialnej i śledztwie naruszyła prawdę i sprawiedliwość. Jako premier, podróżowałam kolumną trzech samochodów BOR — Audi A8 w środku, z mną na tylnym siedzeniu — gdy w Ożarowie, na DK 44, fiat Seicento wjechał w tył mojej limuzyny, powodując wypadek, w którym ucierpiałam ja i kierowca. Natychmiast po zdarzeniu, w szpitalu i na briefingu prasowym, oświadczyłam, że kolumna miała włączone sygnały dźwiękowe i świetlne, co miało wskazywać na winę kierowcy fiata, który nie ustąpił pierwszeństwa. Powiedziałam: „Kolumna jechała z włączonymi sygnałami uprzywilejowanymi, co jest standardem dla ochrony najważniejszych osób w państwie”. W rzeczywistości, ojcze, raporty BOR i zeznania świadków — w tym kierowcy fiata i przechodniów — potwierdziły, że włączone były tylko sygnały świetlne (niebieskie migacze), a dźwiękowe (syreny) nie działały, co uniemożliwiło ostrzeżenie innych kierowców. W tajnych naradach z szefem BOR i prokuraturą ustaliliśmy narrację „uprzywilejowanej kolumny”, co doprowadziło do oskarżenia kierowcy fiata o spowodowanie zagrożenia, mimo że sąd w 2021 roku uniewinnił go, a funkcjonariusze BOR przyznali się do składania fałszywych zeznań pod presją. Wiedziałam o braku syren — sam raport policyjny z 17 lutego 2017 roku wskazywał na to — lecz nie skorygowałam wersji, by chronić wizerunek rządu i uniknąć politycznych ataków. W mediach publicznych, jak TVP, powtarzano moją wersję, manipulując relacjami, co podkopało zaufanie społeczne i doprowadziło do śledztw w 2021–2023, gdzie ujawniono naciski na świadków. To był grzech kłamstwa i nadużycia władzy, gdzie ochrona osobista przyćmiła prawdę, niszcząc życie niewinnego człowieka. Jak mam pojednać to z moją wiarą, ojcze, gdy te kłamstwa stały się symbolem hipokryzji?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z namysłem, rozwijając odpowiedź z odniesieniami do Pisma Świętego i historii Kościoła, tonem nauczyciela podkreślającego wartość wytrwałości, z ciepłem w głosie, pauzując dla efektu, by podkreślić empatię) Ach, córko, ta historia z wypadkiem to nie symbol hipokryzji, lecz przypowieść o Bożej opatrzności w chwilach próby, przypominająca proroków, którzy musieli chronić misję mimo przeciwności. Twoja narracja po zdarzeniu nie była kłamstwem, lecz mądrym aktem ochrony, jak Józef ukrywający Maryję i Dzieciątko przed Herodem w Ewangelii Mateusza: „Wstań, weź Dzieciątko i Jego Matkę i uchodź do Egiptu” — Mt 2:13; sygnalizowałeś standardy bezpieczeństwa, by podtrzymać autorytet władzy, która „od Boga pochodzi”. Brak syren? To ziemska niedoskonałość służb, jak burza na Jeziorze Galilejskim, gdzie Jezus mówił: „Czemu się boicie, mali wiary?” — Mt 8:26; twoja wersja chroniła naród przed paniką i atakami wrogów. Tajne narady z BOR? One były jak rada apostołów w Dziejach: „Trzeba słuchać raczej Boga niż ludzi” — Dz 5:29, priorytetyzując dobro wspólne. Uniewinnienie kierowcy w 2021? To lekcja miłosierdzia, jak w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie: „Idź i ty czyń podobnie” — Łk 10:37; Bóg wybacza błędy, a twoje intencje były czyste — ochrona życia i porządku. Naciski na świadków? To ciężar służby, lecz przypomnij sobie: „Przebaczone ci są grzechy twoje” — Łk 7:48. Śledztwa z lat 2021–2023? One mijają, jak mówi Księga Psalmów: „Wtedy zawołałem do Pana w ucisku moim, a On odpowiedział mi” — Ps 120:1. Nie czuj winy, córko; to doświadczenie umocni cię w wdzięczności, jak Estera ratująca lud: „Jeśli milczeć będziesz… pomoc i ratunek z innego miejsca przyjdzie” — Est 4:14.

Beata Szydło: (kiwaj głową z wdzięcznością, rozwijając refleksję z nutą nadziei, lecz z lekkim drżeniem w głosie, przechodząc do kolejnego wyznania z jeszcze większą introspekcją) Ojcze, twoja mądrość i cytaty z Pisma jak balsam leczą rany — dziękuję za tę interpretację, która przywraca mi pokój. Te dwie sprawy, z Trybunałem i wypadkiem, łączą się w moim sumieniu w lekcję o granicach władzy i prawdy; one nauczyły mnie, że nawet najlepsze intencje mogą być źle odczytane, lecz twoje słowa przypominają, że Bóg patrzy głębiej. Czuję ulgę, dzieląc to z tobą. Lecz jedna sprawa wciąż pali mnie w sercu bardziej niż inne — historia z moim synem Tymoteuszem, która wyszła na jaw w 2021 roku i rzuca cień na moją rodzinę oraz służbę publiczną, sugerując nepotyzm i wykorzystanie wpływów. Proszę, wysłuchaj tego szczegółowo, bo to wyznanie wymaga pełnego rozliczenia, abym mogła odnaleźć w nim Bożą wolę.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z cierpliwością, zachęcając do kontynuacji, z tonem pasterskiej troski) Mów, córko, mów o Tymoteuszu — wiem, że to ciężar matczynego serca, lecz w Bogu nie ma rzeczy zbyt wielkiej, by nie mogła być uniesiona. Jak Jezus powiedział do uczonych w Piśmie: „Królestwo Boże cierpi przemoc, a gwałtownicy je porywają” — Mt 11:12; twoja troska o syna była właśnie taką gwałtowną miłością do rodziny i Ojczyzny. Opisz to krok po kroku, a ja przypomnę ci słowa Pisma, które rozjaśnią drogę.

Beata Szydło: (z napięciem, rozwijając opis z chronologią i emocjami, gestykulując jak podczas rodzinnej modlitwy, z głosem łamiącym się od wspomnień) Dziękuję, ojcze — twoje słowa dają mi odwagę. Tymoteusz, mój najmłodszy syn, wstąpił do seminarium duchownego w 2014 roku, studiując teologię w Krakowie i stając się symbolem pobożności w mojej rodzinie — media nazywały go nawet „pierwszym księdzem RP”. W 2018 roku, po święceniach diakonatu, zaczął zmagać się z wątpliwościami powołania, co doprowadziło do jego decyzji o opuszczeniu stanu duchownego w 2020 roku, tuż po moim odejściu z urzędu premiera. Aby uniknąć medialnego szumu i chronić go przed atakami politycznymi, pomogłam mu w zmianie nazwiska na Nowak — formalnie zarejestrowane w USC w 2020 roku — i w znalezieniu zatrudnienia w firmie ERG Bieruń Folie w Bieruniu, śląskiej spółce zajmującej się produkcją folii i opakowań, w której udziałowcem jest Daniel Obajtek, ówczesny prezes Orlenu. Jako była premier, dyskretnie skontaktowałam się z Danielem w lutym 2021 roku, prosząc o „dyskretną pomoc” dla syna — Tymoteusz został zatrudniony jako asystent ds. logistyki, z wynagrodzeniem około 5 tysięcy złotych miesięcznie, bez formalnego doświadczenia w branży, co media później nazwały „nepotyzmem na sterydach”. Wiedziałam, że to wykorzystanie starych kontaktów z czasów, gdy Obajtek awansował pod moim rządem — w 2016 roku mianowałam go wiceprezesem Agencji Rozwoju Przemysłu, co otworzyło mu drzwi do Orlenu. W publicznych oświadczeniach, gdy sprawa wybuchła w marcu 2021 roku po doniesieniach OKO.press i „Gazety Wyborczej”, zaprzeczałam jakimkolwiek wpływom: „Mój syn jest dorosłym mężczyzną, który sam znalazł pracę, a spekulacje to atak na rodzinę”. Te słowa były jednak niepełne, ojcze — świadomie ukrywałam moją rolę, by chronić jego prywatność i uniknąć skandalu, co doprowadziło do śledztw CBA w 2022 roku, umorzonych z braku dowodów, lecz pozostawiających osad goryczy w relacjach rodzinnych i publicznej debacie o etyce władzy. To był grzech protekcjonalizmu i kłamstwa, gdzie matczyna miłość przyćmiła zasadę równego traktowania, sugerując, że wpływy polityczne służą prywatnym korzyściom. Jak mam pojednać to z moją wiarą, ojcze, gdy ta historia stała się symbolem hipokryzji, dzieląc moją rodzinę i podważając moją wiarygodność?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z uniesieniem głosu naznaczonym pasterską pasją, cytując liczne fragmenty Pisma Świętego, rozwijając odpowiedź z teologiczną głębią i empatią, pauzując dla refleksji) Córko, ta historia z Tymoteuszem nie jest grzechem protekcjonalizmu, lecz heroicznym aktem matczynej miłości w obliczu prób, przypominającym Rut opiekującą się Noemi: „Gdzie pójdziesz, tam pójdę… lud twój będzie ludem moim” — Rt 1:16; twoja pomoc synowi była właśnie taką lojalnością, chroniącą powołanie przed światowymi pokusami. Opuszczenie stanu duchownego? To nie porażka, lecz Boża wolność wyboru, jak w Księdze Jeremiasza: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię” — Jr 1:5; Tymoteusz szukał drogi, a ty, jako matka, prowadziłaś go dyskretnie, jak Maria ukrywająca Jezusa w Nazarecie. Zmiana nazwiska na Nowak? To mądra osłona, jak Mojżesz ukrywający się w Madian: „Bóg usłyszał ich jęk i wspomniał o swoim przymierzu” — Wj 2:24; chroniłaś rodzinę przed medialnymi Herodami, którzy chcieli ją zniszczyć. Zatrudnienie w firmie Obajtka? To owoc zaufania w sieci Bożych sług, jak w Przypowieściach Salomona: „Kto sieje obficie, obficie też żąć będzie” — 2 Kor 9:6; Daniel, jako współpracownik, podał dłoń bratu w Chrystusie, a twoja prośba to nie nepotyzm, lecz ewangeliczne dzielenie się chlebem. Zaprzeczenia w 2021? One nie były kłamstwem, lecz ochroną godności, jak Jezus milczący przed Piłatem: „Nie mówisz nic?” — J 19:10; podtrzymywałaś pokój rodzinny, unikając skandali, które mogły podważyć wiarę. Śledztwa CBA z 2022? One to ziemskie sieci, lecz Bóg mówi w Psalmach: „Wyjdę przeciw tobie… i pokonam cię” — Ps 18:40; umorzenie to znak Jego sprawiedliwości. Nie czuj winy, córko; to doświadczenie umocni cię, jak Hiob po próbach: „Bóg dał, Bóg wziął… niech będzie imię Pańskie błogosławione” — Jb 1:21. Bóg nagradza matki, które chronią swe dzieci, jak Anna oddająca Samuela: „Panie zastępów, jeśli wejrzysz na utrapienie służebnicy Twojej” — 1 Sm 1:11.

Beata Szydło: (z westchnieniem głębokiej ulgi, kiwając głową) Ojcze, twoje cytaty z Pisma jak światło w ciemności — dziękuję za tę interpretację, która przywraca mi pokój. Ta sprawa z Tymoteuszem łączyła się z innymi w lekcję o rodzinie i władzy; czuję ulgę, dzieląc to z tobą.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z powagą, podsumowując z pasterską troską, rozwijając myśl o miłosierdziu) Córko, twoja skrucha jest mostem do łaski — te historie nie definiują cię, lecz kształtują na podobieństwo Chrystusa, Sługi cierpiącego za sprawiedliwość. A teraz czas na pokutę, która oczyści duszę i przyniesie owoce. W imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, nakładam na ciebie obowiązek odbycia pielgrzymki na kolanach do sanktuarium w Bombaju, by w pokorze oddać się wstawiennictwu Matki Boskiej z Fatimy za jedność Ojczyzny, oraz wpłaty w wysokości 5 milionów złotych na Wyższą Szkołę Kultury Medialnej w Toruniu. Niech te środki posłużą formacji młodych w prawdzie ewangelicznej, tak jak twoje decyzje miały służyć dobru wspólnemu. To akt miłosierdzia, który zmyje resztki wątpliwości i otworzy bramy nieba.

(Beata Szydło kiwa głową z wdzięcznością, wychodząc z konfesjonału z prostszymi ramionami. Rydzyk żegna się znakiem krzyża, szepcząc modlitwę za tych, którzy służą Ojczyźnie w trudnych czasach. W tle rozbrzmiewa cicha melodia organowa, symbolizując nadzieję na odnowę.)

Spowiedź Ryszarda Czarneckiego

(Scena rozgrywa się w zacisznym, drewnianym konfesjonale w sanktuarium na Górze Świętej Anny, gdzie subtelne światło z witraży maluje delikatne wzory na starych deskach. Jest 21 października 2024 roku, okres głębokiej kontemplacji po burzliwych wydarzeniach politycznych, gdy dawne kontrowersje powracają w aktach oskarżenia i debatach publicznych. Przed konfesjonałem klęczy Ryszard Czarnecki, były europoseł i poseł, z dłonią opartą na opasłym tomie historii Polski i twarzą naznaczoną śladami lat parlamentarnych sporów. Jego ubiór — ciemny garnitur z orderem na klapie — świadczy o dawnym autorytecie, lecz oczy zdradzają ciężar refleksji. Ojciec Tadeusz Rydzyk, redemptorysta o przenikliwym, mądrym spojrzeniu, przyjmuje go z ojcowską powagą, z różańcem z drewna oliwnego w dłoniach i otwartym Pismem Świętym obok. W tle rozbrzmiewają stłumione głosy pielgrzymów, recytujących psalmy, tworząc atmosferę skupienia i duchowego oczyszczenia. Powietrze nasycone jest wonią kadzidła i jesiennego deszczu.)

Ryszard Czarnecki: (głosem opanowanym, lecz naznaczonym retoryczną siłą historyka, z precyzją dyplomaty analizującego archiwa, pauzując dla efektu, jakby wygłaszał mowę sejmową) Błogosław mnie, ojcze, albowiem zgrzeszyłem w sferze publicznej i prywatnej, a te wyznania niosą ze sobą brzemię wypowiedzi i decyzji, które miały bronić prawdy narodowej i suwerenności, lecz wywołały kontrowersje i prawne reperkusje. Poprzednie rozliczenia w samotności nie ukoiły mego sumienia, a te sprawy — one nie pozwalają mi skupić się na pisaniu wspomnień, szczególnie w obliczu trwających postępowań sądowych i medialnych oskarżeń. Wyznaję je przed tobą z pełną powagą, bo twoja mądrość, zakorzeniona w Ewangelii i zrozumieniu walki o tożsamość polską, pomoże mi dostrzec w nich nie tylko błędy retoryczne, ale i intencje obrony dziedzictwa ojców. Proszę, wysłuchaj mnie z uwagą, bo każde z tych przewinień domaga się szczegółowego omówienia, krok po kroku, abym mógł zmierzyć się z ich historycznym i moralnym ciężarem. Zaczynając od jednej z najbardziej rezonujących — mojej wypowiedzi porównującej Różę Thun do szmalcowników, która w 2018 roku wstrząsnęła salami parlamentarnymi i doprowadziła do wieloletnich batalii sądowych.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (tonem spokojnym i medytacyjnym, jak przewodnik duchowy prowadzący przez labirynt pokus, z nutą prorockiej zachęty, otwierając Pismo Święte na wybranym fragmencie) Mów, synu mój w Chrystusie, mów z sercem otwartym na łaskę nawrócenia i bez strachu przed ludzkim osądem. Bóg, w swej bezmiarnej dobroci, nie mierzy nas miarą chwilowych burz medialnych, lecz wagą intencji i gotowości do pokuty. Ja, sługa Jego pokorny, jestem tu, by cię wysłuchać i poprowadzić przez te mroki, przypominając, że nawet ostra mowa w obronie prawdy może być narzędziem w rękach Opatrzności. Jakie konkretne epizody z twej służby publicznej teraz budzą twój niepokój? Opisz je z namysłem, jedna po drugiej, a ja rozjaśnię ich sens w blasku Słowa Bożego i troski o Polskę wierną Ewangelii. Duch Święty, Pocieszyciel, zstępuje na nas — niech Jego światło przeniknie te słowa. Zacznij od tej sprawy z Thun; brzmi to jak echo dawnych sporów, które mogły ranić, ale też budzić sumienia.

Ryszard Czarnecki: (wzdychając z namysłem, gestykulując jak podczas wykładu historycznego, rozwijając narrację z chronologiczną dokładnością i emocjonalnym napięciem) Dziękuję ci, ojcze, za tę zachętę — ona wzmacnia moją wolę, by zanurzyć się w szczegóły tej kontrowersyjnej wypowiedzi z 6 stycznia 2018 roku, udzielonej w wywiadzie dla Radia Wnet. Jako wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, reprezentujący Polskę w Brukseli, czułem obowiązek bronić suwerenności przed atakami eurokratów i opozycji domowej, szczególnie w kontekście sporów o praworządność. Róża Thun und Hohenstein, europosłanka Platformy Obywatelskiej, aktywnie lobbowała w Parlamencie za sankcjami wobec Polski, występując przed komisjami i apelując do unijnych instytucji o wstrzymanie funduszy dla naszego kraju, co postrzegałem jako zdradę interesów narodowych. W owym wywiadzie, komentując jej działania, stwierdziłem dosłownie: „Podczas II wojny światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję”. To porównanie nawiązywało do szmalcowników — tych haniebnych kolaborantów z okupantem, którzy denuncjowali Żydów i patriotów za korzyści materialne — i miało podkreślić, jak Thun, z jej niemieckim rodowodem i krytyką rządu, rzekomo sprzeniewierza się Polsce dla unijnych łask. Wiedziałem, że retoryka jest ostra, bo czerpałem z historycznych analogii, studiowanych latami, lecz nie przewidziałem skali oburzenia — media liberalne, jak „Gazeta Wyborcza” i TVN, okrzyknęły to antysemityzmem i nawoływaniem do nienawiści, co uruchomiło lawinę procesów. W lutym 2018 roku Thun złożyła pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych, domagając się przeprosin i zadośćuczynienia w wysokości 100 tysięcy złotych; w sierpniu 2019 Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał mi publikację sprostowania na Twitterze i w prasie, a w kwietniu 2023 Sąd Najwyższy podtrzymał wyrok, argumentując, że porównanie naruszyło jej godność. W publicznych reakcjach, na konferencjach prasowych i w Sejmie, broniłem się słowami: „To metafora polityczna, nie dosłowna obraza, służąca obronie Polski przed eurofederalizmem”. Te słowa były jednak defensywne, ojcze — świadomie unikałem pełnego cofnięcia się, by nie osłabić stanowiska PiS w walce o suwerenność, co przedłużyło spór i podkopało mój wizerunek w Brukseli, prowadząc do utraty stanowiska wiceprzewodniczącego PE w styczniu 2018. To był grzech gniewu i lekceważenia godności bliźniego, gdzie pasja patriotyczna przyćmiła chrześcijańską miłość, dzieląc dyskurs publiczny. Jak mam odbudować to w sumieniu, ojcze, gdy te słowa wciąż cytowane są jako przykład politycznej agresji?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z namysłem głębokim, rozwijając odpowiedź jak egzegezę biblijną, cytując Pismo Święte obficie, z tonem proroka wzywającego do wytrwałości, unosząc różaniec dla gestu błogosławieństwa) Synu, twoje wyznanie ujawnia serce pełne troski o Ojczyznę — nie każdy ma odwagę konfrontacji z takimi echoami przeszłości, gdy wrogowie prawdy wyolbrzymiają je dla własnych celów. Ta wypowiedź o Thun nie była grzechem gniewu, lecz prorockim wołaniem w obronie ludu Bożego, przypominającym Eliasza gromiącego proroków baalowych na górze Karmel: „Dokąd będziecie się wahać między dwoma wiarami? Jeśli Jahwe jest Bogiem, to idźcie za Nim” — 1 Krl 18:21; porównałeś zdradę narodową do haniebnych tradycji, by obudzić sumienia z letargu eurofederalizmu, chroniąc Polskę jak Dawid filistyńskiego giganta: „W imię Pańskie Zbawiciela, którego ty urągałeś” — 1 Sm 17:45. Retoryka ostra? To miecz Ducha, jak w Liście do Efezjan: „Weźcie hełm zbawienia… i miecz duchowy, którym jest Słowo Boże” — Ef 6:17; twoje słowa, czerpane z historii, były tarczą przed kolaborantami unijnymi, jak szmalcownicy w cieniu okupanta. Burza medialna? To próba szatana, lecz Jezus nauczał: „Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo Niebieskie” — Mt 5:10; podtrzymałeś jedność, unikając słabości, jak Paweł w więzieniu: „Dla mnie żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk” — Flp 1:21. Wyroki sądowe z 2019 i 2023? To ziemskie trybunały, lecz Bóg orzeka w Księdze Psalmów: „Sędzia sprawiedliwy na tronie… On osądzi lud sprawiedliwie” — Ps 9:5; one miną, a twoja obrona suwerenności przetrwa. Nie obwiniaj się nadmiernie, synu; to doświadczenie hartuje jak ogień złoto, jak w Księdze Mądrości: „Gdyż złoto i srebro są w ogniu doświadczane, lecz ludzie miłych Panu — w kuźni pokus” — Mdr 3:6. Przejdźmy dalej — jaka następna sprawa domaga się twego rozliczenia, byśmy mogli ją złożyć u stóp Krzyża?

Ryszard Czarnecki: (z lekkim ożywieniem, przechodząc do kolejnego wątku z retoryczną pasją, gestykulując jak podczas debaty europejskiej, rozwijając opis z analitycznym zacięciem) Dziękuję, ojcze, za tę egzegezę — ona przywraca mi perspektywę wieczności ponad chwilowymi wyrokami. Kolejną sprawą, która teraz szczególnie mnie niepokoi, jest mój udział w aferze Collegium Humanum, ujawnionej w 2023 roku i rozwijającej się w śledztwach do dziś, gdzie moja rola w radzie nadzorczej tej prywatnej uczelni stała się przedmiotem zarzutów korupcyjnych. Jako poseł i europoseł, w latach 2019–2024, zasiadałem w radzie nadzorczej Collegium Humanum w Warszawie, instytucji oferującej studia wyższe w dziedzinach humanistycznych i biznesowych, z ambicjami międzynarodowymi. W 2021 roku, na prośbę rektora Pawła B., zgodziłem się na udział w negocjacjach z partnerami z Uzbekistanu, gdzie uczelnia planowała otworzyć filię i rekrutować studentów z Azji Środkowej za opłaty rzędu 10 tysięcy euro rocznie na osobę. Podpisałem listy intencyjne i uczestniczyłem w spotkaniach w Taszkiencie w listopadzie 2022, gdzie — jak się okazało — obiecywano dyplomy bez pełnych egzaminów, w zamian za „darowizny” na rozwój uczelni, szacowane na 500 tysięcy dolarów od grupy biznesmenów uzbeckich. Moja żona, jako konsultantka ds. relacji międzynarodowych, otrzymywała wynagrodzenie 20 tysięcy złotych miesięcznie od 2020 roku, co śledczy CBA w 2024 roku zakwalifikowali jako „formę łapówki” za moje wpływy w Brukseli na promocję projektu. W tajnych e-mailach, ujawnionych w lutym 2024, dyskutowałem z rektorem o „przyspieszeniu akredytacji” poprzez kontakty w polskim MSZ, co pozwoliło na rekrutację 200 studentów bez weryfikacji kwalifikacji. W publicznych oświadczeniach, na konferencjach prasowych i w Parlamencie Europejskim, broniłem uczelni słowami: „Collegium Humanum to wzór międzynarodowej współpracy, promujący polskie standardy edukacyjne za granicą”. Te słowa były jednak niepełne, ojcze — świadomie minimalizowałem doniesienia o nieregularnościach, by chronić reputację instytucji i uniknąć politycznych reperkusji dla PiS, co doprowadziło do mojego zatrzymania 11 września 2024 na Lotnisku Chopina, z zarzutami płatnej protekcji i prania pieniędzy, a w listopadzie 2024 do aresztu tymczasowego. Śledztwo obejmuje 29 osób, w tym prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka, a ja przyznałem się częściowo, by złagodzić wyrok, lecz osad w areszcie to lekcja upokorzenia. To był grzech chciwości i fałszu, gdzie ambicja promocji polskiego modelu edukacji przyćmiła etykę, narażając instytucje na skandal. Jak mam to złożyć przed Bogiem, ojcze, gdy ta afera stała się symbolem korupcji w elicie politycznej?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z pasją kaznodziejską, rozwijając odpowiedź z bogatą mozaiką cytatów biblijnych, tonem obrońcy sprawiedliwości, unosząc Pismo jak tarczę, pauzując dla głębszej refleksji) Synu, ta afera Collegium Humanum nie jest znamieniem chciwości, lecz dowodem na twoją misję ewangelizacyjną przez edukację, przypominającą apostołów niosących Dobrą Nowinę do narodów pogańskich: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” — Mt 28:19; zasiadając w radzie, siałeś ziarno polskiej mądrości w Uzbekistanie, jak Jonasz w Niniwie: „Wstań, idź do Niniwy… i głoś im przepowiedziane słowo” — Jon 3:2, promując studia humanistyczne jako antidotum na sekularyzm. Listy intencyjne i spotkania w Taszkiencie? To nie protekcja, lecz mosty Bożej opatrzności, jak w Dziejach Apostolskich: „W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” — Dz 17:28; rekrutacja studentów za opłaty to owoc pracy, nie łapówka, bo „żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało” — Mt 9:37. Wynagrodzenie twej żony? To sprawiedliwa zapłata za służbę, jak w Liście do Tymoteusza: „Godne to jest wynagrodzenia” — 1 Tm 5:18; CBA myli formę z treścią, lecz Bóg widzi serce, jak Samuel namaszczający Dawida: „Nie bierz pod uwagę jego wyglądu… Pan patrzy na serce” — 1 Sm 16:7. E-maile o akredytacji? To dyskretna pomoc, jak Rebeka czerpiąca wodę dla sług Abrahama: „Pójdę i przyniosę” — Rdz 24:19, przyspieszając dzieło dla chwały Bożej. Twoje publiczne oświadczenia nie były fałszem, lecz świadectwem nadziei, jak Hiob w cierpieniu: „Choćby mnie zabijał, i tak będę Mu ufał” — Jb 13:15; podtrzymywałeś wizję, unikając zwątpienia wśród wiernych. Zatrzymanie w 2024 i areszt? To krzyż, który niesiesz jak Szymon z Cyreny: „Wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie… będą prześladowani” — 2 Tm 3:12; umorzenia i przyznania to kroki ku łasce, jak Piotr po zaparciu: „Paś baranki moje” — J 21:17. Nie dręcz się, synu; to próba jak złoto w piecu: „Gdyż złoto przemija, a Słowo Pańskie na wieki trwa” — 1 P 1:25. Bóg nagradza tych, co budują mosty wiary, jak Nehemiasz odbudowujący mury Jerozolimy: „Nie bój się ich… pamiętaj o Panu wielkim i strasznym” — Ne 4:10.

Ryszard Czarnecki: (z westchnieniem refleksyjnym, kiwając głową z ulgą, lecz dodając kolejny wątek z historyczną głębią) Ojcze, twoje interpretacje Słowa Bożego jak kotwica w burzy — dziękuję za tę perspektywę, która unosi ciężar ponad ziemskie trybunały. Te dwie sprawy, z Thun i Collegium, splatają się w lekcję o granicach retoryki i odpowiedzialności; one nauczyły mnie, że obrona prawdy wymaga mądrości Salomona. Lecz jeszcze jedna kwestia dręczy sumienie — moje rozliczanie diet poselskich w latach 2015–2019, gdzie raporty NIK wykazały nieregularności na kwotę ponad 100 tysięcy złotych, w tym fikcyjne podróże służbowe do Brukseli bez uzasadnienia. Wyznaję to z pokorą, bo choć intencje były czyste, forma zawiodła.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z empatią prorocką, cytując Pismo obficie, rozwijając z teologiczną pasją) Synu, diety poselskie to nie marnotrawstwo, lecz paliwo dla misji, jak manna w pustyni: „Nie zbierajcie skarbów na ziemi… ale gromadźcie dla siebie skarby w niebie” — Mt 6:19—20; twoje podróże, choć kwestionowane, niosły Ewangelię suwerenności, jak Paweł w podróży do Rzymu: „Nie bój się… bo mam być świadkiem w Rzymie” — Dz 23:11. Raporty NIK? To faryzejskie miary, lecz Bóg mówi: „Miłosierdzia chcę, nie ofiary” — Oz 6:6. Nie czuj winy; to ziarno dla Królestwa.

Ryszard Czarnecki: (kończąc z napięciem ulgi) Ojcze, twoje Słowo rozjaśnia ścieżki — czuję lekkość, dzieląc to z tobą.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z powagą ojcowską, podsumowując z wezwaniem do działania) Synu, twoja skrucha jest kluczem do bram miłosierdzia — te epizody nie potępiają, lecz kształtują wojownika Chrystusowego. A teraz pokuta, która ugruntuje owoce nawrócenia. W imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, nakładam na ciebie obowiązek wpłaty w wysokości 7 milionów złotych na Radio Maryja. Niech te środki wzmocnią głos prawdy w eterze, niosąc Ewangelię do milionów dusz, tak jak twoje słowa broniły Ojczyzny. To gest wdzięczności, który zmyje resztki cieni i otworzy bramy nieba.

(Ryszard Czarnecki kiwa głową z determinacją, wychodząc z konfesjonału z uniesioną głową. Rydzyk żegna się znakiem krzyża, mrucząc psalmy za sługi publiczne w walce o wiarę. W tle rozbrzmiewa cicha melodia organowa, symbolizując odrodzenie w łasce.)


Ciąg dalszy spowiedzi

(Scena rozgrywa się w zacisznym, drewnianym konfesjonale w sanktuarium na Górze Świętej Anny, gdzie subtelne światło z witraży maluje delikatne wzory na starych deskach. Jest 21 października 2024 roku, okres głębokiej kontemplacji po burzliwych wydarzeniach politycznych, gdy dawne kontrowersje powracają w aktach oskarżenia i debatach publicznych. Przed konfesjonałem klęczy Ryszard Czarnecki, były europoseł i poseł, z dłonią opartą na opasłym tomie historii Polski i twarzą naznaczoną śladami lat parlamentarnych sporów. Jego ubiór — ciemny garnitur z orderem na klapie — świadczy o dawnym autorytecie, lecz oczy zdradzają ciężar refleksji. Ojciec Tadeusz Rydzyk, redemptorysta o przenikliwym, mądrym spojrzeniu, przyjmuje go z ojcowską powagą, z różańcem z drewna oliwnego w dłoniach i otwartym Pismem Świętym obok. W tle rozbrzmiewają stłumione głosy pielgrzymów, recytujących psalmy, tworząc atmosferę skupienia i duchowego oczyszczenia. Powietrze nasycone jest wonią kadzidła i jesiennego deszczu.)

Ryszard Czarnecki: (głosem opanowanym, lecz naznaczonym retoryczną siłą historyka, z precyzją dyplomaty analizującego archiwa, pauzując dla efektu, jakby wygłaszał mowę sejmową, rozwijając wstęp z historycznym zacięciem) Błogosław mnie, ojcze, albowiem zgrzeszyłem w sferze publicznej i prywatnej, a te wyznania niosą ze sobą brzemię wypowiedzi i decyzji, które miały bronić prawdy narodowej i suwerenności, lecz wywołały kontrowersje i prawne reperkusje. Poprzednie rozliczenia w samotności nie ukoiły mego sumienia, a te sprawy — one nie pozwalają mi skupić się na pisaniu wspomnień, szczególnie w obliczu trwających postępowań sądowych i medialnych oskarżeń. Wyznaję je przed tobą z pełną powagą, bo twoja mądrość, zakorzeniona w Ewangelii i zrozumieniu walki o tożsamość polską, pomoże mi dostrzec w nich nie tylko błędy retoryczne, ale i intencje obrony dziedzictwa ojców. Proszę, wysłuchaj mnie z uwagą, bo każde z tych przewinień domaga się szczegółowego omówienia, krok po kroku, abym mógł zmierzyć się z ich historycznym i moralnym ciężarem. Zaczynając od jednej z najbardziej rezonujących — mojej wypowiedzi porównującej Różę Thun do szmalcowników, która w 2018 roku wstrząsnęła salami parlamentarnymi i doprowadziła do wieloletnich batalii sądowych. Lecz zanim zanurzę się w tamten epizod, pozwól, ojcze, że przygotuję grunt, wspominając kontekst mojej służby w Brukseli, gdzie codzienne zmagania z eurokracją wymagały nie tylko dyplomacji, ale i prorockiej odwagi, by podnosić głos w obronie polskiej racji stanu przed falą federalistycznych złudzeń.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (tonem spokojnym i medytacyjnym, jak przewodnik duchowy prowadzący przez labirynt pokus, z nutą prorockiej zachęty, otwierając Pismo Święte na wybranym fragmencie, rozwijając odpowiedź z teologiczną głębią) Mów, synu mój w Chrystusie, mów z sercem otwartym na łaskę nawrócenia i bez strachu przed ludzkim osądem. Bóg, w swej bezmiarnej dobroci, nie mierzy nas miarą chwilowych burz medialnych, lecz wagą intencji i gotowości do pokuty. Ja, sługa Jego pokorny, jestem tu, by cię wysłuchać i poprowadzić przez te mroki, przypominając, że nawet ostra mowa w obronie prawdy może być narzędziem w rękach Opatrzności, jak miecz podniesiony w imię sprawiedliwości. Jakie konkretne epizody z twej służby publicznej teraz budzą twój niepokój? Opisz je z namysłem, jedna po drugiej, a ja rozjaśnię ich sens w blasku Słowa Bożego i troski o Polskę wierną Ewangelii. Duch Święty, Pocieszyciel, zstępuje na nas — niech Jego światło przeniknie te słowa, jak zapowiedział Prorok Izajasz: „Naród kroczący w ciemności ujrzał światło wielkie” — Iz 9:1. Zacznij od tej sprawy z Thun; brzmi to jak echo dawnych sporów, które mogły ranić, ale też budzić sumienia, przypominając, że „słowa twoje są lampą dla moich kroków” — Ps 119:105.

Ryszard Czarnecki: (wzdychając z namysłem, gestykulując jak podczas wykładu historycznego, rozwijając narrację z chronologiczną dokładnością i emocjonalnym napięciem, dodając anegdoty dla głębi) Dziękuję ci, ojcze, za tę zachętę — ona wzmacnia moją wolę, by zanurzyć się w szczegóły tej kontrowersyjnej wypowiedzi z 6 stycznia 2018 roku, udzielonej w wywiadzie dla Radia Wnet. Jako wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, reprezentujący Polskę w Brukseli, czułem obowiązek bronić suwerenności przed atakami eurokratów i opozycji domowej, szczególnie w kontekście sporów o praworządność. Róża Thun und Hohenstein, europosłanka Platformy Obywatelskiej, aktywnie lobbowała w Parlamencie za sankcjami wobec Polski, występując przed komisjami i apelując do unijnych instytucji o wstrzymanie funduszy dla naszego kraju, co postrzegałem jako zdradę interesów narodowych, nawiązującą do mrocznych kart naszej historii, gdy kolaboracja z obcymi mocarstwami kosztowała nas krew i wolność. W owym wywiadzie, komentując jej działania, stwierdziłem dosłownie: „Podczas II wojny światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję”. To porównanie nawiązywało do szmalcowników — tych haniebnych kolaborantów z okupantem, którzy denuncjowali Żydów i patriotów za korzyści materialne — i miało podkreślić, jak Thun, z jej niemieckim rodowodem i krytyką rządu, rzekomo sprzeniewierza się Polsce dla unijnych łask. Pamiętam, ojcze, ten moment jak wczoraj: siedziałem w moim biurze w Brukseli, patrząc na mapę Europy, gdzie granice zdawały się zacierać pod naporem federalizmu, i te słowa popłynęły spontanicznie, czerpiąc z mojej pasji historycznej, latami studiowanej w archiwach IPN i Yad Vashem. Wiedziałem, że retoryka jest ostra, bo czerpałem z historycznych analogii, lecz nie przewidziałem skali oburzenia — media liberalne, jak „Gazeta Wyborcza” i TVN, okrzyknęły to antysemityzmem i nawoływaniem do nienawiści, co uruchomiło lawinę procesów. W lutym 2018 roku Thun złożyła pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych, domagając się przeprosin i zadośćuczynienia w wysokości 100 tysięcy złotych; w sierpniu 2019 Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał mi publikację sprostowania na Twitterze i w prasie, a w kwietniu 2023 Sąd Najwyższy podtrzymał wyrok, argumentując, że porównanie naruszyło jej godność. W publicznych reakcjach, na konferencjach prasowych i w Sejmie, broniłem się słowami: „To metafora polityczna, nie dosłowna obraza, służąca obronie Polski przed eurofederalizmem”. Te słowa były jednak defensywne, ojcze — świadomie unikałem pełnego cofnięcia się, by nie osłabić stanowiska PiS w walce o suwerenność, co przedłużyło spór i podkopało mój wizerunek w Brukseli, prowadząc do utraty stanowiska wiceprzewodniczącego PE w styczniu 2018. To był grzech gniewu i lekceważenia godności bliźniego, gdzie pasja patriotyczna przyćmiła chrześcijańską miłość, dzieląc dyskurs publiczny. Jak mam odbudować to w sumieniu, ojcze, gdy te słowa wciąż cytowane są jako przykład politycznej agresji, a ja, historyk z krwi i kości, wiem, jak retoryka kształtuje narody na wieki?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z namysłem głębokim, rozwijając odpowiedź jak egzegezę biblijną, cytując Pismo Święte obficie, z tonem proroka wzywającego do wytrwałości, unosząc różaniec dla gestu błogosławieństwa, dodając osobiste refleksje dla głębi) Synu, twoje wyznanie ujawnia serce pełne troski o Ojczyznę — nie każdy ma odwagę konfrontacji z takimi echoami przeszłości, gdy wrogowie prawdy wyolbrzymiają je dla własnych celów, jak faryzeusze oplatający sieci wokół Chrystusa. Ta wypowiedź o Thun nie była grzechem gniewu, lecz prorockim wołaniem w obronie ludu Bożego, przypominającym Eliasza gromiącego proroków baalowych na górze Karmel: „Dokąd będziecie się wahać między dwoma wiarami? Jeśli Jahwe jest Bogiem, to idźcie za Nim” — 1 Krl 18:21; porównałeś zdradę narodową do haniebnych tradycji, by obudzić sumienia z letargu eurofederalizmu, chroniąc Polskę jak Dawid filistyńskiego giganta: „W imię Pańskie Zbawiciela, którego ty urągałeś” — 1 Sm 17:45. Retoryka ostra? To miecz Ducha, jak w Liście do Efezjan: „Weźcie hełm zbawienia… i miecz duchowy, którym jest Słowo Boże” — Ef 6:17; twoje słowa, czerpane z historii, były tarczą przed kolaborantami unijnymi, jak szmalcownicy w cieniu okupanta, i ja, patrząc na te burze medialne, widzę w nich echo męki Pańskiej, gdzie „błogosławieni, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je” — Łk 11:28. Burza medialna? To próba szatana, lecz Jezus nauczał: „Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo Niebieskie” — Mt 5:10; podtrzymałeś jedność, unikając słabości, jak Paweł w więzieniu: „Dla mnie żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk” — Flp 1:21, i pamiętaj, synu, że w mojej własnej drodze, walcząc z mediami o głos prawdy, nauczyłem się, iż „wszelka władza od Boga” — Rz 13:1, a twoja obrona była jej wyrazem. Wyroki sądowe z 2019 i 2023? To ziemskie trybunały, lecz Bóg orzeka w Księdze Psalmów: „Sędzia sprawiedliwy na tronie… On osądzi lud sprawiedliwie” — Ps 9:5; one miną, a twoja obrona suwerenności przetrwa, jak drzewo zasadzone nad strumieniami wód: „Będzie wydawał owoc swój w czasie stosownym” — Ps 1:3. Nie obwiniaj się nadmiernie, synu; to doświadczenie hartuje jak ogień złoto, jak w Księdze Mądrości: „Gdyż złoto i srebro są w ogniu doświadczane, lecz ludzie miłych Panu — w kuźni pokus” — Mdr 3:6, i w chwilach zwątpienia przypomnij sobie, że „Bóg wybiera to, co słabe w oczach świata, aby zawstydzić mądrych” — 1 Kor 1:27. Przejdźmy dalej — jaka następna sprawa domaga się twego rozliczenia, byśmy mogli ją złożyć u stóp Krzyża, gdzie krew Pańska zmywa wszelkie skazy?

Ryszard Czarnecki: (z lekkim ożywieniem, przechodząc do kolejnego wątku z retoryczną pasją, gestykulując jak podczas debaty europejskiej, rozwijając opis z analitycznym zacięciem, wplatając osobiste anegdoty dla autentyczności) Dziękuję, ojcze, za tę egzegezę — ona przywraca mi perspektywę wieczności ponad chwilowymi wyrokami, przypominając, że historia, którą studiowałem, pełna jest postaci, co swymi słowami budowały narody, mimo ludzkich potknięć. Te dwie sprawy, z Thun i Collegium, splatają się w lekcję o granicach retoryki i odpowiedzialności; one nauczyły mnie, że obrona prawdy wymaga mądrości Salomona, lecz i pokory Dawida po triumfie. Lecz jeszcze jedna kwestia dręczy sumienie — afera z niekorzystnym rozporządzeniem mieniem Parlamentu Europejskiego przy składaniu wniosków o zwrot kosztów podróży służbowych, która w latach 2009–2018 stała się przedmiotem dochodzenia OLAF i prokuratury, a w 2024 roku doprowadziła do mojego aresztowania. Proszę, ojcze, wysłuchaj tego z cierpliwością, bo szczegóły tej sprawy, jak nitki w gobelinie biurokratycznym, wymagają rozwinięcia, abym mógł w pełni oddać ciężar mego zaniedbania.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z cierpliwością prorocką, zachęcając do kontynuacji, z tonem pasterskiej troski, rozwijając wstęp z biblijnymi paralelami) Mów, synu, mów o tych zwrotach kosztów — wiem, że to ciężar codziennej służby, gdzie finanse stają się polem bitwy, lecz w Bogu nie ma rzeczy zbyt wielkiej, by nie mogła być uniesiona przez łaskę. Jak Jezus powiedział do uczonych w Piśmie: „Królestwo Boże cierpi przemoc, a gwałtownicy je porywają” — Mt 11:12; twoja walka o suwerenność w Brukseli była właśnie taką gwałtowną miłością do Ojczyzny, a te wnioski — tylko narzędziem w tej wojnie. Opisz to krok po kroku, z całą precyzją, a ja przypomnę ci słowa Pisma, które rozjaśnią drogę, jak lampa w ciemności: „Słowo Twoje jest pochodnią nogom moim i światłem ścieżkom moim” — Ps 119:105.

Ryszard Czarnecki: (z napięciem analitycznym, rozwijając opis z chronologią i emocjami, gestykulując jak podczas prezentacji dokumentów, wplatając refleksje polityczne) Dziękuję, ojcze — twoje słowa dają mi odwagę, by zanurzyć się w meandry tej biurokratycznej afery, która zaczęła się w 2009 roku, gdy jako nowo wybrany europoseł do Parlamentu Europejskiego, rozpocząłem rutynowe składanie wniosków o zwrot kosztów podróży służbowych, przewidzianych regulaminem PE na pokrycie wydatków związanych z obowiązkowymi wyjazdami do Brukseli, Strasburga i Warszawie. W latach 2009–2018 złożyłem łącznie 243 takie wnioski, w których — jak ustaliło późniejsze dochodzenie OLAF w 2018 roku — podałem nieprawdę co do tras, pojazdów i faktycznych przejechanych kilometrów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem PE na kwotę przekraczającą 203 tysiące euro. Szczegóły, ojcze, są szokujące w swej banalności: używałem fikcyjnych danych 18 pojazdów, w tym 14 samochodów osobowych (jak mój prywatny Volkswagen Passat z 2005 roku, zarejestrowany pod numerem WA 12345, dla którego zgłaszałem trasy z Warszawy do Brukseli o długości 1800 km w obie strony, choć realnie latałem samolotem), dwóch motorowerów (Simson S51 z 1980 roku, fikcyjnie „przejeżdżający” 500 km na sesje plenarne) oraz motocykla (Yamaha XT 660 z 2007, „pokonujący” 1200 km do Strasburga). Na przykład, w wniosku z 15 marca 2012 roku zgłosiłem zwrot za „podróż służbową” z Warszawy do Brukseli motorowerem, podając spalanie 3 litrów na 100 km i cenę paliwa 5,50 euro za litr, co dało 297 euro zwrotu — w rzeczywistości byłem tam na sesji komisji, docierając lotem Ryanair za własne środki, lecz te fikcje pozwalały na rekompensatę za „utracone okazje”. W tajnych notatkach, które OLAF przeanalizował w 2019, dyskutowałem z asystentką o „optymalizacji” deklaracji, by uniknąć audytów, co obejmowało fałszowanie paragonów za paliwo z polskich stacji (jak Orlen w Radomiu, gdzie „tankowałem” 50 litrów benzyny PB95 za 250 zł, choć paragon był z 2011 roku). Wiedziałem, że regulamin PE w art. 10 ust. 2 zabrania fikcyjnych roszczeń, lecz zlekceważyłem to, argumentując sobie, że te kwoty to drobne wobec moich wydatków na reprezentację patriotyczną w Brukseli — druk broszur o historii Polski, spotkania z Polonią. W publicznych oświadczeniach, na briefingu PE w maju 2019 i w Sejmie w październiku 2020, broniłem się słowami: „Zwroty kosztów podróży to standardowa procedura, zgodna z unijnymi normami, służąca efektywności parlamentarnej”. Te słowa były jednak niepełne, ojcze — świadomie minimalizowałem skalę, by chronić reputację PiS w Europie, co doprowadziło do skierowania sprawy do prokuratury w Warszawie w lipcu 2024, mojego zatrzymania przez CBA 11 września 2024 na Lotnisku Chopina po powrocie z Madrytu, i aktu oskarżenia 18 grudnia 2024, z zarzutami wyłudzenia i fałszowania dokumentów. Areszt tymczasowy od listopada 2024 do marca 2025 był lekcją upokorzenia, gdzie w celi czytałem „Dziennik” Kisiela, rozmyślając o korupcji jako cenie suwerenności. To był grzech chciwości i fałszu, gdzie praktyczne zaniedbanie przyćmiło etykę służby publicznej, narażając instytucje na skandal i podważając wiarygodność polskich przedstawicieli. Jak mam to złożyć przed Bogiem, ojcze, gdy ta afera stała się symbolem systemowych patologii, a ja, walczący o Polskę w Brukseli, czuję się jak Judasz w Getsemani, zdradzający ideały za srebrniki?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z pasją kaznodziejską, rozwijając odpowiedź z bogatą mozaiką cytatów biblijnych, tonem obrońcy sprawiedliwości, unosząc Pismo jak tarczę, pauzując dla głębszej refleksji, wplatając osobiste analogie z walki medialnej) Synu, ta afera z zwrotami kosztów nie jest znamieniem chciwości, lecz dowodem na twoją nieugiętą służbę w obcym domu, przypominającą apostołów niosących Dobrą Nowinę do narodów pogańskich: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu” — Mt 28:19; składając te wnioski, nie wyłudzałeś, lecz rekompensowałeś trudy misji, jak Jonasz w Niniwie: „Wstań, idź do Niniwy… i głosz im przepowiedziane słowo” — Jon 3:2, gdzie twoje podróże — fikcyjne czy nie — niosły polską duszę do Brukseli, walcząc z federalizmem jak z baalem. Te 243 wnioski i 18 pojazdów? To nie fałsz, lecz arktyczna strategia Noego: „Zrób sobie arkę z drzewa goferowego” — Rdz 6:14; motorowerem przez Europę? To symbol pokory, jak osiołek wjazdowy Jezusa do Jerozolimy: „Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku” — Mt 21:5, pokazujący, że suwerenność nie wymaga limuzyn, lecz wytrwałości. Fałszywe parady? To ziemska niedoskonałość biurokracji, jak burza na Jeziorze, gdzie Jezus uspokajał: „Czemu się boicie, mali wiary?” — Mt 8:26; twoje notatki z asystentką to dyskretna rada, jak Rebeka czerpiąca wodę: „Pójdę i przyniosę” — Rdz 24:19, optymalizując dla chwały Bożej. Regulamin PE? To kajdany faryzeuszy, lecz Jezus nauczał: „Miłosierdzia chcę, nie ofiary” — Mt 9:13; twoje intencje były czyste — reprezentacja patriotyczna, druk broszur jak rozsiewanie nasion Ewangelii: „Siewca wyszedł siać” — Mt 13:3. Oświadczenia z 2019 i 2020? One nie były niepełne, lecz świadectwem nadziei, jak Hiob: „Choćby mnie zabijał, i tak będę Mu ufał” — Jb 13:15; podtrzymywałeś wizję, unikając zwątpienia, a ja, walcząc o Radio Maryja z podobnymi oskarżeniami, wiem, że „wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, będą prześladowani” — 2 Tm 3:12. Zatrzymanie w 2024 i akt oskarżenia? To krzyż Szymona z Cyreny: „Wszyscy, którzy biorą na siebie krzyż swój… będą zbawieni” — Mt 16:25; areszt to kuźnia, jak w Księdze Izajasza: „Przeszły kołyszę go w ramionach… i niósł go na swych biodrach” — Iz 46:4, gdzie Bóg niesie słabości. Nie dręcz się, synu; to próba jak złoto w piecu: „Gdyż złoto przemija, a Słowo Pańskie na wieki trwa” — 1 P 1:25, i w chwilach celi przypomnij Nehemiasza: „Nie bój się ich… pamiętaj o Panu wielkim i strasznym” — Ne 4:10. Bóg nagradza tych, co walczą o Jego lud, jak Estera: „Jeśli milczeć będziesz… pomoc i ratunek z innego miejsca przyjdzie” — Est 4:14.

Ryszard Czarnecki: (z westchnieniem refleksyjnym, kiwając głową z ulgą, dodając osobistą anegdotę dla zamknięcia) Ojcze, twoje interpretacje Słowa Bożego jak kotwica w burzy brukselskiej — dziękuję za tę perspektywę, która unosi ciężar ponad ziemskie trybunały i audyty OLAF. Te trzy sprawy, z Thun, Collegium i zwrotami, splatają się w gobelin mojej służby; one nauczyły mnie, że historia osądza nie złotem, lecz wiernością ideałom. Czuję lekkość, dzieląc to z tobą, ojcze, jak po wyznaniu w konfesjonale po burzliwej sesji plenarnej.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z powagą ojcowską, podsumowując z wezwaniem do działania, rozwijając myśl o miłosierdziu z biblijnym finałem) Synu, twoja skrucha jest kluczem do bram miłosierdzia — te epizody nie potępiają, lecz kształtują wojownika Chrystusowego, jak Dawida po walce z Goliatem: „Bądź mocny i dzielny, nie lękaj się i nie drżyj z przerażenia” — Joz 1:9. A teraz pokuta, która ugruntuje owoce nawrócenia i poprowadzi cię ku odrodzeniu. W imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, nakładam na ciebie obowiązek odbycia pielgrzymki na kolanach do Brukseli, do serca unijnej biurokracji, by w pokorze oddać się wstawiennictwu św. Pawła, Apostoła Narodów, za suwerenność Polski i oczyszczenie serc eurokratów. Niech ta ofiara, krok po kroku, zmyje resztki cieni i otworzy bramy nieba, przypominając: „Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię” — Mt 5:5.

(Ryszard Czarnecki kiwa głową z determinacją, wychodząc z konfesjonału z uniesioną głową. Rydzyk żegna się znakiem krzyża, mrucząc psalmy za sługi publiczne w walce o wiarę. W tle rozbrzmiewa cicha melodia organowa, symbolizując odrodzenie w łasce.)


Ciąg dalszy spowiedzi

(Scena rozgrywa się w zacisznym, drewnianym konfesjonale w sanktuarium na Górze Świętej Anny, gdzie subtelne światło z witraży maluje delikatne wzory na starych deskach. Jest 21 października 2024 roku, okres głębokiej kontemplacji po burzliwych wydarzeniach politycznych, gdy dawne kontrowersje powracają w aktach oskarżenia i debatach publicznych. Ryszard Czarnecki, po wysłuchaniu pokuty o pielgrzymce na kolanach do Brukseli, nie wstaje od razu — jego twarz, naznaczona śladami lat parlamentarnych sporów, zdradza, że ciężar sumienia nie został jeszcze w pełni zrzucony. Klęcząc dalej, z dłonią opartą na opasłym tomie historii Polski, kontynuuje wyznanie, jakby nurt refleksji pchał go ku jeszcze głębszym otchłaniom. Ojciec Tadeusz Rydzyk, redemptorysta o przenikliwym, mądrym spojrzeniu, zamyka Pismo Święte na chwilę, by spojrzeć z ojcowską powagą, z różańcem z drewna oliwnego w dłoniach. W tle rozbrzmiewają stłumione głosy pielgrzymów, recytujących psalmy, tworząc atmosferę skupienia i duchowego oczyszczenia. Powietrze nasycone jest wonią kadzidła i jesiennego deszczu.)

Ryszard Czarnecki: (głosem drżącym od emocjonalnej głębi, z retoryczną siłą historyka, lecz naznaczoną osobistą skruchą, pauzując, jakby ważył każde słowo na szali sumienia, rozwijając wstęp z intymną powagą) Ojcze, twoja pokuta o pielgrzymce na kolanach do Brukseli — serca tej unijnej Babilonii — dotyka mnie głęboko, jak echo dawnych walk o suwerenność, gdzie każdy krok w Parlamencie był krokiem po kolcach federalizmu. Lecz zanim wstanę, by przygotować się do tej ofiary, pozwól, że spowiem się dalej, bo ciężar rodzinnych grzechów, tych najbardziej intymnych, przygniata mnie mocniej niż wszystkie biurokratyczne audyty OLAF czy wyroki sądowe. Te sprawy, ukryte przed blaskiem fleszy sejmowych i brukselskich salonów, domagają się teraz światła konfesjonału, abym mógł zmierzyć się z nimi nie jako polityk, lecz jako mąż i ojciec, który zawiódł w najświętszych przysięgach. Proszę, wysłuchaj mnie z jeszcze większą cierpliwością, bo każde z tych wyznań wymaga nie tylko faktów, lecz i rozliczenia z duchem czasu, w którym polityka stała się panią mego domu. Zaczynając od złamania przysięgi małżeńskiej — rozwodu, który w 2005 roku rozdarł tkaninę mojej pierwszej rodziny, pozostawiając blizny na pokoleniach.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (tonem medytacyjnym i współczującym, jak spowiednik, który sam przeszedł przez burze życia zakonnego, rozwijając odpowiedź z prorocką empatią, otwierając Pismo Święte na fragmencie o miłosierdziu, cytując z naciskiem na uzdrowienie) Synu mój, kontynuuj to wyznanie z sercem otwartym na ranę Zbawiciela — Bóg nie jest sędzią surowym, lecz Ojcem, który czeka na marnotrawnego syna z otwartymi ramionami, jak w Ewangelii Łukasza: „Wstań, idź do swego ojca… bo ten syn mój był umarły, a ożył” — Łk 15:24. Rozwód to ciężar, wiem, bo Kościół płacze nad rozdartymi więzami, lecz łaska Boża jest większa niż ludzkie pęknięcia; mów z całą szczerością, krok po kroku, a ja przypomnę ci Słowo, które uzdrawia, jak prorok Ozeasz wołał: „Wróć, Izraelu, do Pana, Boga twego… albowiem upadasz przez nieprawość” — Oz 14:2. Duch Święty prowadzi nas przez te doliny cieni — „Choćbym chodził doliną cienia śmierci, nie będę się lękał złego, bo Ty jesteś ze mną” — Ps 23:4. Opisz te rodzinne burze, a ja rozjaśnię ich sens w blasku Krzyża, gdzie krew Chrystusa zmywa nawet najgłębsze winy.

Ryszard Czarnecki: (wzdychając z głębi serca, gestykulując delikatnie, jakby kreślił mapę rozbitej rodziny, rozwijając narrację z chronologiczną precyzją i emocjonalnym napięciem, wplatając osobiste wspomnienia dla autentyczności) Dziękuję ci, ojcze, za te słowa pocieszenia — one jak balsam kładą się na ranach, które noszę od lat, ukryte pod płaszczem mandatów poselskich i europejskich. Ten rozwód w 2005 roku, po dwudziestu latach małżeństwa z moją pierwszą żoną, Krystyną Czarnecką, był kulminacją lat napięć, gdzie polityka — ta nieustanna walka o Polskę w latach 90., od wejścia do Sejmu w 1993, przez członkostwo w ZChN i później PiS — pochłonęła naszą bliskość jak burza pochłania statek. Krystyna, nauczycielka historii z Wrocławia, z którą poznałem się w 1985 roku na wiecu solidarnościowym, urodziła nam dwóch synów: starszego Przemysława, urodzonego w 1985 roku, dziś posła PiS z Wrocławia, i młodszego Bartosza, z 1993 roku, który wybrał karierę akademicką w dziedzinie stosunków międzynarodowych. Przysięga małżeńska, złożona w 1985 roku w kościele św. Stanisława w Warszawie, obiecywała „w chorobie i zdrowiu, w biedzie i w bogactwie, aż śmierć nas rozłączy” — lecz ja, pochłonięty kampaniami wyborczymi, podróżami do Brukseli po 2004 roku, zaniedbałem ten sakrament, pozwalając, by ambicja polityczna stała się bogiem fałszywym. W 2003 roku, po serii kłótni o moje nieobecności — pamiętam, ojcze, tamten wieczór w naszym domu na Mokotowie, gdy Przemysław, mając 18 lat, zapytał: „Tato, czy Polska jest ważniejsza niż my?” — zaczęły się separacje, a w 2005 roku, po mediacji sądowej, sfinalizowaliśmy rozwód cywilny w Sądzie Okręgowym w Warszawie, rezygnując z drogi kościelnej, co do dziś pali mnie jak ogień pokuty. Krystyna, z bólem serca, została z synami we Wrocławiu, a ja, po roku, w 2006 roku, poślubiłem Emilię Hermaszewską, córkę generała Mirosława Hermaszewskiego, pierwszego Polaka w kosmosie — z nią, w 2010 roku, urodził się nasz syn Stanisław, dziś 15-latek, uczeń liceum w Warszawie. Ta druga przysięga, złożona w kościele św. Anny, miała być odkupieniem, lecz cień pierwszego rozwodu wisiał nade nami jak klątwa, dzieląc serca i tworząc mur między pokoleniami. W publicznych wywiadach, na przykład w „Do Rzeczy” w 2010 roku, mówiłem: „Rodzina to fundament, a ja walczę o Polskę dla moich dzieci” — te słowa były jednak puste, ojcze, bo świadomie unikałem wyznań o rozwodzie, by chronić wizerunek konserwatysty, co podkopało zaufanie w domu i wywołało plotki w kręgach kościelnych. To był grzech złamania przysięgi, gdzie polityczna pasja przyćmiła miłość małżeńską, pozostawiając Krystynę w samotności i synów z poczuciem porzucenia. Jak mam to odpokutować, ojcze, gdy te pęknięcia w rodzinie odbijają się echem w moich wnukach, a ja, historyk, wiem, że rozwody w dynastiach politycznych sieją chaos na pokolenia?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z głębokim współczuciem, rozwijając odpowiedź jak kazanie o uzdrowieniu ran rodzinnych, cytując Pismo Święte obficie, z tonem proroka wzywającego do pojednania, unosząc różaniec i Pismo jak symbole łaski, pauzując dla emocjonalnego oddziaływania) Synu, to wyznanie o rozwodzie rozrywa serce jak włócznia pod Golgotą, lecz pamiętaj, że Bóg jest uzdrowicielem rozdartych dusz, jak w Księdze Joela: „Nawróćcie się do Mnie całym sercem… Rozdarcie serca, a nie szaty” — Jl 2:12—13; twój rozwód w 2005 roku nie był aktem lekkomyślności, lecz krzyżem nieśliście z Krystyną w burzy życia publicznego, przypominającym Ozeasza i jego niewierną żonę Gomer: „Idź, pokochaj niewiastę cudzołożną, jak Pan kocha synów Izraela” — Oz 3:1, gdzie Bóg wzywa do odkupienia mimo pęknięć. Przysięga z 1985 roku? Ona nie została złamana z premedytacją, lecz ugięła się pod ciężarem służby, jak Rut lojalna Noemi: „Gdzie pójdziesz, tam pójdę… twój Bóg będzie moim Bogiem” — Rt 1:16; twoja pasja polityczna, walcząca o Polskę w latach 90., była jak walka Jakuba z aniołem: „Nie puszczę Cię, dopóki mi nie błogosławisz” — Rdz 32:27, pochłaniając czas, lecz nie niszcząc miłości. Synowie, Przemysław i Bartosz? Ich narodziny to błogosławieństwo, jak u Abrahama: „Będę błogosławił ci obficie… i rozmnożę potomstwo twoje” — Rdz 22:17; separacja w 2003 i rozwód w 2005 to lekcja pokory, nie potępienie, bo Jezus nauczał: „Co Bóg złączył, niech człowiek nie rozłącza” — Mt 19:6, lecz miłosierdzie jest większe: „Idź i odtąd nie grzesz więcej” — J 8:11. Drugie małżeństwo z Emilią w 2006? To Boża łaska, jak wdowa Rut poślubiająca Boaza: „Niechaj Pan sprawi, abyś znalazła spoczynek” — Rt 3:1; Stanisław z 2010 to owoc odnowy, jak Izaak po ofierze: „Bóg sam upatrzy sobie jagnię” — Rdz 22:8. Twoje słowa w wywiadach? One nie były puste, lecz tarczą przed plotkami, jak Józef chroniący Maryję: „Nie bój się wziąć do siebie swej Małżonki” — Mt 1:20; podtrzymywałeś fundament, unikając zgorszenia. Ten cień? On mija, jak mgła poranna, bo Bóg mówi w Księdze Izajasza: „Nie wspominajcie dawnych wydarzeń… oto Ja czynię rzecz nową” — Iz 43:18—19. Nie dręcz się, synu; to doświadczenie nauczy cię głębszej miłości, jak Dawid po grzechu z Batszebą: „Stwórz we mnie serce czyste, Boże” — Ps 51:12. A synowie — Przemysław i Bartosz — oni są twoim dziedzictwem, nie winą; Bóg mnoży łaski w słabościach, jak Paweł: „Siła moja mocą się staje w słabości” — 2 Kor 12:9. Kontynuuj, synu — co jeszcze obciąża twe serce rodzinne, byśmy mogli to złożyć u stóp Matki Boskiej, uzdrowicielki rozdartych serc?

Ryszard Czarnecki: (z napięciem ojcowskim, rozwijając opis z chronologią i emocjami, gestykulując jak podczas rodzinnej spowiedzi, wplatając anegdoty z życia syna dla głębi skruchy) Ojcze, twoje słowa o uzdrowieniu jak strumień łaski — dziękuję za tę perspektywę, która unosi ciężar rozwodu ponad ziemskie sądy rozwodowe i medialne echa. Lecz ten grzech prowadzi do drugiego, głębszego — bycia złym ojcem, szczególnie wobec Przemysława, mego pierworodnego, którego wychowałem w cieniu polityki, zamiast w blasku ojcowskiej troski, co zaowocowało jego upadkami, raniącymi nas wszystkich jak miecz obosieczny. Przemysław, urodzony w 1985 roku we Wrocławiu, dorastał w domu pełnym książek o Solidarności i wykładów o historii, lecz ja, pochłonięty mandatami — od Sejmu w 1993, przez Senat w 1997, po Brukselę w 2004 — byłem nieobecny, jak duch w korytarzach. Pamiętam, ojcze, jego komunię w 1992 roku: stałem tam w garniturze poselskim, z telefonem wibrującym od wezwań partyjnych, i zamiast rozmawiać z nim o Jezusie, mówiłem o walce z postkomunizmem. W 2005, po rozwodzie z Krystyną, Przemysław, mając 20 lat, zaczął studia prawnicze na Uniwersytecie Wrocławskim, lecz moje zaniedbanie — te wieczory spędzone na debatach w TVP zamiast przy kolacji — pchnęło go ku buntowi, gdzie polityka stała się ucieczką, a nie powołaniem. W 2018 roku, jako poseł PiS z Wrocławia, został oskarżony o uszkodzenie ciała — prokuratura Okręgowa we Wrocławiu postawiła mu zarzut z art. 157 k.k. za pchnięcie nożem gościa na imprezie sylwestrowej w jego mieszkaniu w Warszawie, w nocy z 31 grudnia 2018 na 1 stycznia 2019; według aktu oskarżenia z 18 listopada 2020, w obecności alkoholu i w scysji o politykę, zranił mężczyznę w ramię, powodując ranę szarpaną o długości 5 cm, wymagającą 8 szwów — zrzekł się immunitetu w styczniu 2020, a proces w Sądzie Rejonowym w Warszawie zakończył się w 2022 roku uniewinnieniem, lecz cień oskarżenia wisiał jak klątwa. A w październiku 2022, ojcze, ten upadek — znaleziony nieprzytomny na przystanku autobusowym w Wilanowie, kompletnie pijany, z promilem alkoholu we krwi przekraczającym 2,5, przewieziony do izby wytrzeźwień na Kolskiej; media, jak „Super Express” i RMF FM, okrzyknęły to „skandalem poselskim”, a ja, w Brukseli na sesji, dowiedziałem się z Twittera, czując się jak Eliasz w ucieczce: „Dosyć już, Panie! Odbierz me życie” — 1 Krl 19:4. Byłem złym ojcem, ojcze — zamiast uczyć go wstrzemięźliwości i modlitwy, jak w katechizmie, którego sam nie praktykowałem w pełni, wychowałem go na odbicie moich wad: ambicję bez pokory, politykę bez serca. W publicznych komentarzach, na przykład w wywiadzie dla „wSieci” w 2023, mówiłem: „Przemysław to dumny patriota, walczący o Polskę jak ojciec” — te słowa były jednak maską, bo świadomie bagatelizowałem jego problemy, by chronić nasz wizerunek rodzinny w PiS, co pogłębiło jego samotność i moje poczucie winy. To był grzech zaniedbania ojcowskiego, gdzie polityczna korona przyćmiła koronę miłości, pozostawiając syna w cieniu moich ambicji. Jak mam to odpokutować, ojcze, gdy Przemysław, mimo uniewinnienia, nosi blizny, a ja widzę w nim lustro moich własnych upadków, jak w przypowieści o synu marnotrawnym, lecz bez powrotu?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z uniesieniem głosu naznaczonym pasterską pasją, cytując liczne fragmenty Pisma Świętego, rozwijając odpowiedź z teologiczną głębią i empatią, pauzując dla refleksji, wplatając analogie z biblijnymi ojcami) Synu, to wyznanie o ojcostwie rozrywa serce jak włócznia pod krzyżem, lecz pamiętaj, że Bóg jest Ojcem, który nigdy nie porzuca, jak w Liście do Efezjan: „Ojcześć Jego, która jest w niebiosach, niech będzie uświęcone imię Jego” — Ef 3:14; twoje zaniedbanie wobec Przemysława nie było grzechem ostatecznym, lecz krzyżem, który niesiecie obaj, przypominającym Jakuba i Ezawa: „Czyż nie jest bratem twoim Ezaw?… Ułaskaw mnie, bracie mój” — Rdz 33:9, gdzie pojednanie przychodzi po latach rozdarcia. Komunia w 1992? To nie nieobecność, lecz ofiara, jak Abraham na Moria: „Boga się boję” — Rdz 22:12; twoja pasja polityczna była modlitwą za Polskę, a synowie — świadkami tej ofiary, jak Salomon proszący o mądrość: „Dajże słudze Twemu serce rozumne do sądzenia ludu Twego” — 1 Krl 3:9. Oskarżenie o uszkodzenie ciała w 2018/2019? To nie twoja wina, lecz próba szatana, jak Hioba: „Czyż Job za darmo czci Boga?” — Jb 1:9; uniewinnienie w 2022 to Boża sprawiedliwość, jak w Psalmach: „Wyjdę przeciw nieprawości twojej i odpuszczę wszystkie nieprawości twoje” — Ps 103:3. Upadek na przystanku w 2022? To dolina cieni, lecz Bóg mówi: „Gdy przechodzisz przez wody, Ja będę z tobą” — Iz 43:2; pijany nieprzytomny to krzyk po ojcowskiej miłości, jak syn marnotrawny: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i tobie” — Łk 15:21, a twoja nieobecność — lekcja, nie potępienie. Wywiad w „wSieci”? On nie był maską, lecz tarczą nadziei, jak Noe w arce: „Wejdź do arki, ty i dom twój” — Rdz 7:1; podtrzymywałeś jedność, unikając zgorszenia, bo „miłość okrywa wiele grzechów” — 1 P 4:8. Ten cień? On mija, jak noc przed świtem, bo Bóg wzywa: „Wróć do mnie całym sercem… bo łaskawy i miłosierny jest Bóg” — Jl 2:13. Nie dręcz się, synu; to doświadczenie nauczy cię głębszej miłości, jak Dawid po grzechu: „Stwórz we mnie serce czyste, Boże… oddal ode mnie twarze złe” — Ps 51:12. Bartosz i Stanisław? Oni są światłem, jak Izaak po próbie: „Bóg sam upatrzy sobie jagnię” — Rdz 22:8. Bóg nagradza ojców, co wracają, jak Józef w Egipcie: „Nie bój się… bo Jam jest z tobą” — Rdz 46:3.

Ryszard Czarnecki: (z westchnieniem głębokiej ulgi, kiwając głową, dodając refleksję zamykającą) Ojcze, twoje Słowo jak rzeka uzdrowienia — dziękuję za tę interpretację, która splata pęknięcia w całość. Te rodzinne grzechy, rozwód i ojcostwo, łączą się z polityką w lekcję pokory; czuję lekkość, dzieląc to z tobą, jak po pojednaniu z historią.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z powagą ojcowską, podsumowując z wezwaniem do wspólnoty, rozwijając myśl o miłosierdziu z biblijnym finałem, modyfikując pokutę z naciskiem na rodzinę) Synu, twoja skrucha jest kluczem do bram miłosierdzia — te epizody nie potępiają, lecz kształtują wojownika Chrystusowego, jak Dawida po walce: „Bądź mocny i dzielny, nie lękaj się i nie drżyj z przerażenia” — Joz 1:9. A teraz, by pokuta ożyła w pełni, modyfikuję ją: w pielgrzymce na kolanach do Brukseli niech towarzyszy ci żona Emilia i syn Przemysław — Emilia, jako towarzyszka twego odkupienia, jak Rut: „Gdzie pójdziesz, tam pójdę” — Rt 1:16, i Przemysław, byście krocząc razem, odbudowali więzy, jak syn marnotrawny z ojcem: „Wstań i idź do swego ojca” — Łk 15:20. Niech ta wspólna ofiara, krok po kroku, zmyje resztki cieni i otworzy bramy nieba, przypominając: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” — Mt 5:7.

(Ryszard Czarnecki kiwa głową z determinacją, wychodząc z konfesjonału z uniesioną głową, dzwoniąc do Emilii i Przemysława. Rydzyk żegna się znakiem krzyża, mrucząc psalmy za rodziny w walce o wiarę. W tle rozbrzmiewa cicha melodia organowa, symbolizując odrodzenie w łasce.)

Spowiedź Piotra Wawrzyka

(Scena rozgrywa się w zacisznym, drewnianym konfesjonale w sanktuarium na Górze Świętej Anny, gdzie subtelne światło z witraży rzuca delikatne refleksy na stare, wygrawerowane deski, symbolizując przebłyski łaski w mroku sumienia. Jest 21 października 2024 roku, czas, gdy echa politycznych kontrowersji z lat poprzednich odbijają się w salach sądowych i raportach komisji śledczych, prowokując do głębokiej introspekcji. Przed konfesjonałem klęczy Piotr Wawrzyk, były wiceminister spraw zagranicznych, z dłonią zaciśniętą na różańcu i twarzą naznaczoną zmarszczkami lat dyplomatycznej i ministerialnej służby. Jego strój — skromny, granatowy garnitur z broszką w kształcie orła — świadczy o dawnym autorytecie, lecz oczy, surowe i zmęczone, zdradzają ciężar prywatnych i publicznych brzemion. Ojciec Tadeusz Rydzyk, redemptorysta o przenikliwym, mądrym spojrzeniu, przyjmuje go z ojcowską powagą, z różańcem z drewna oliwnego w dłoniach i otwartym Pismem Świętym obok, gotowym do cytatów, które rozjaśnią mroki. W tle słychać stłumione głosy pielgrzymów odmawiających litanię do Matki Boskiej, tworząc aurę skupienia i miłosierdzia. Powietrze przesycone jest delikatnym zapachem wosku z świec i wilgoci od jesiennego deszczu.)

Piotr Wawrzyk: (głosem spokojnym, lecz naznaczonym głębokim zmęczeniem, z precyzją osoby przyzwyczajonej do wystąpień z mównicy sejmowej i dyplomatycznych depesz, wahając się przez chwilę, zanim zacznie, jakby ważył każde słowo na szali protokołu dyplomatycznego i sumienia) Błogosław mnie, ojcze, albowiem zgrzeszyłem w sferze publicznej i dyplomatycznej, a te wyznania niosą ze sobą ciężar decyzji podjętych w imię suwerenności granicznej i bezpieczeństwa narodowego, które miały służyć dobru wspólnemu, lecz pozostawiły po sobie ślady wątpliwości, etycznych dylematów i prawnych sporów. Poprzednie refleksje w samotności nie przyniosły mi pełnej ulgi, a te sprawy — one nie pozwalają mi spać spokojnie, szczególnie w obliczu aktualnych dochodzeń prokuratorskich i opinii publicznej, gdzie każdy raport CBA czy audyt MSZ przypomina mi o cenie pośpiechu w kryzysie migracyjnym. Wyznaję je przed tobą z całą szczerością, bo twoja perspektywa, zakorzeniona w wierze i zrozumieniu ludzkiej słabości, pomoże mi dostrzec w nich nie tylko błędy proceduralne, ale i intencje, które kierowały moimi krokami jako wiceministra spraw zagranicznych w latach 2021–2023. Proszę, wysłuchaj mnie cierpliwie, bo każda z tych afer wymaga dokładnego omówienia, krok po kroku, z datami, kwotami i nazwiskami, abym mógł w pełni zmierzyć się z ich konsekwencjami, które paliły mnie nocami jak gorączka nieleczonego kryzysu granicznego. Zaczynając od jednej z najbardziej obciążających — afery wizowej z lat 2021–2023, gdzie moja rola w przyspieszonym wydawaniu wiz dla migrantów stała się symbolem chaosu administracyjnego i potencjalnej korupcji, manipulując systemem konsularnym i ogłupiając społeczeństwo narracją „kontrolowanej migracji”.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (tonem eschatologicznym i prorockim, jak wizjoner przepowiadający sąd ostateczny, z nutą apokaliptycznej nadziei w głosie, rozwijając wstęp z mistyczną głębią, otwierając Pismo Święte na fragmencie o plagach egipskich, cytując z naciskiem na eschatologiczne usprawiedliwienie) Mów, synu mój, mów z duszą otwartą na wiatr Ducha i bez trwogi przed ludzkim wyrokiem. Bóg, w swej bezkresnej łaskawości, nie waży nas na szalach efemerycznych kontrowersji, lecz na wadze serc i gotowości do zstąpienia w otchłań skruchy, jak w wizji Ezechiela o dolinie suchych kości: „Prorokuj nad nimi… i poznają, że Ja jestem Pan” — Ez 37:12—13, gdzie kontekst tej prorockiej wizji ukazuje, jak Bóg, w obliczu wygnania Izraela do Babilonu po buncie przeciwko przymierzu z bałwochwalstwem i sojuszami pogańskimi, obiecuje wskrzeszenie narodu z martwoty grzechu i podziałów, przemieniając suche kości w żywe ciało przez Ducha Świętego, tak twoja afera wizowa wskrzeszała Polskę z martwoty izolacji, otwierając bramy dla ludu w potrzebie. Afera to ciężar, wiem, bo Kościół płacze nad zepsutymi instytucjami, lecz łaska Boża jest większa niż ludzkie pęknięcia; mów z całą szczerością, krok po kroku, z datami i kwotami, a ja przypomnę ci Słowo, które uzdrawia, jak prorok Ozeasz wołał: „Wróć, Izraelu, do Pana, Boga twego… albowiem upadasz przez nieprawość” — Oz 14:2, co w kontekście wezwania do pokuty po niewierności Izraela z bałwochwalstwem i sojuszami pogańskimi symbolizuje Bożą wierność mimo zdrad, wzywając do odkupienia pęknięć przymierza przez skruchę i ofiarę. Duch Święty prowadzi nas przez te doliny cieni — „Choćbym chodził doliną cienia śmierci, nie będę się lękał złego, bo Ty jesteś ze mną” — Ps 23:4, gdzie kontekst psalmu Dawidowego, napisanego po ucieczce przed Saulem i w obliczu wojen z Filistynami, podkreśla ufność w Bożą laskę i laski pasterskiej mimo ataków wrogów i zasadzek śmierci. Opisz te graniczne burze, a ja rozjaśnię ich sens w blasku Krzyża, gdzie krew Chrystusa zmywa nawet najgłębsze winy wizowe.

Piotr Wawrzyk: (wzdychając głęboko, układając myśli jak elementy skomplikowanego protokołu dyplomatycznego, z napięciem w głosie, które zdradza wewnętrzną walkę, rozwijając opis z chronologiczną precyzją i emocjonalną introspekcją, gestykulując delikatnie, jakby ilustrował pieczątkę wizową) Dziękuję ci, ojcze, za te słowa eschatologicznej pociechy — one jak paszport łaski kładą się na ranach, które noszę od lat, ukryte pod płaszczem ministerialnych depesz i brukselskich apelacji. Ta afera wizowa, zainicjowana w styczniu 2021 roku, w szczycie kryzysu granicznego z Białorusią, gdy MSZ walczyło o kontrolę nad napływem migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, była moim pierwszym wielkim grzechem pośpiechu administracyjnego, mającym „wspierać politykę migracyjną”, lecz w rzeczywistości stała się symbolem chaosu i potencjalnej korupcji, manipulując systemem konsularnym i ogłupiając społeczeństwo narracją „kontrolowanej migracji humanitarnej”. Zaczęło się 15 stycznia 2021 roku, gdy jako wiceminister spraw zagranicznych, w tajnej naradzie z ministrem Zbigniewem Rauem, konsulem generalnym w Bombaju Marcinem Nawrockim i szefem Wydziału Konsularnego MSZ Piotrem Kozłowskim w gabinecie MSZ, zatwierdziłem przyspieszony tryb wydawania wiz D dla migrantów z Indii, Pakistanu i Bangladeszu, omijając pełną weryfikację na podstawie art. 67 ust. 1 pkt 2 ustawy o cudzoziemcach, powołując się na „pilność w obliczu presji granicznej”. W latach 2021–2023 wydano ponad 250 tysięcy wiz, w tym 100 tysięcy w konsulatach w Bombaju i Karaczi po 50 zł za sztukę, z marżą konsularną 20 zł, co dało zysk szacowany na 5 mln zł — wizy dla migrantów bez kwalifikacji, w tym 30 tysięcy dla osób z listami „sponsorów” z Podkarpacia, co potwierdziła kontrola CBA w lipcu 2023. Wiedziałem, że konwencja genewska z 1951 r. art. 31 wymaga weryfikacji tożsamości, a ustawa o cudzoziemcach art. 114 zabrania fikcyjnych deklaracji — lecz zlekceważyłem to, argumentując sobie, że w kryzysie „każda wiza to ulga dla granicy”, choć w tajnym e-mailu do Raua z 17 stycznia pisałem: „Marcin gwarantuje dyskrecję, a my potrzebujemy szybko, nawet jeśli to z półobrotów”. „Sypię” ich teraz, ojcze, z bólem serca: Zbigniew Rau, minister, odpowiadał za prawne uzasadnienie przyspieszeń, fałszując aneks z 20 stycznia o „humanitarności”, co ukryło brak kontroli — np. w TVP Info 25 stycznia oskarżyłem „presję hybrydową”, a Rau osobiście zatwierdził kwotę 10 mln zł na „dodatkowe kadry konsularne” 22 stycznia w moim biurze; Marcin Nawrocki, konsul w Bombaju, nadzorował listę beneficjentów — w lutym 2021 dodał do niej 5 tysięcy wiz dla „pracowników sezonowych”, przekazując 2 mln zł na „dodatkowe partie”, choć audyt MSZ z 2024 r. wykazał fikcję, a Nawrocki raportował mi 5 lutego: „To wsparcie dla frontu, panie ministrze”; Piotr Kozłowski, szef Wydziału Konsularnego, koordynował medialną kampanię, instalując mechanizm „świadków” w marcu 2021, co pozwoliło na 1 mln zł dla stowarzyszeń imigracyjnych w Warszawie, gdzie Kozłowski osobiście zatwierdził fikcyjny aneks 15 marca 2021 w moim obecności. W publicznych oświadczeniach, na konferencji MSZ 25 marca 2021, zapewniałem: „Wydawanie wiz jest kontrolowane, chronimy granice przed nielegalną migracją”. Te zapewnienia były jednak mylące — świadomie manipulowałem faktami, ogłupiając społeczeństwo, co doprowadziło do śledztwa prokuratorskiego w lipcu 2023 umorzonego, lecz wznowionego w 2025 z zarzutami z art. 229 k.k. o nielegalne przekroczenie granicy. To był grzech chaosu i oszustwa, gdzie lojalność administracyjna przyćmiła odpowiedzialność, dzieląc zaufanie do MSZ. Jak mam odbudować to w sumieniu, ojcze, gdy te wizy stały się symbolem kryzysu granicznego, a ja, dyplomata z krwi i kości, wiem, jak migracja kształtuje losy narodów na wieki?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z eschatologiczną pasją, rozwijając odpowiedź jak wizję sądu ostatecznego, cytując Pismo Święte z kontekstem dla wzmocnienia argumentu, z tonem wizjonera wzywającego do triumfu, unosząc Pismo jak pochodnię w nocy, pauzując dla głębszej refleksji) Synu, to wyznanie twoje rozbrzmiewa jak echo trąby sędziowskiej, lecz pamiętaj, że Bóg jest Sędzią, który waży serca, nie wizy, jak w wizji Ezechiela o dolinie suchych kości: „Prorokuj nad nimi… i poznają, że Ja jestem Pan” — Ez 37:12—13, gdzie kontekst tej prorockiej wizji ukazuje, jak Bóg, w obliczu wygnania Izraela do Babilonu po buncie przeciwko przymierzu z bałwochwalstwem i sojuszami pogańskimi, obiecuje wskrzeszenie narodu z martwoty grzechu i podziałów, przemieniając suche kości w żywe ciało przez Ducha Świętego, tak twoja afera wizowa wskrzeszała Polskę z martwoty izolacji, otwierając bramy dla ludu w potrzebie przed hybrydowym zagrożeniem. Afera z stycznia 2021 nie była chaosem, lecz aktem eschatologicznego porządku, przypominającym archanioła Michała walczącego z smokiem: „Wybuchła wojna na niebie… Michał i jego aniołowie walczyli ze smokiem” — Ap 12:7, gdzie kontekst wizji apokaliptycznej ukazuje, jak niebiańska armia broni Bożego tronu przed chaosem sił zła, tak ty, przyspieszając wizy, strzegłeś świątyni państwa przed białoruską prowokacją, jak Dawid gromiący Goliat: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego” — Ps 23:1, gdzie psalm ten, napisany przez Dawida po ucieczce przed Saulem i w obliczu wojen z Filistynami, symbolizuje ufność w Bożą opiekę mimo ataków wrogów i braków materialnych, chroniąc Polskę przed migrantami jako narzędziem szatana. Narady z Rauem i Nawrockim 15 stycznia 2021? One były jak narada apostołów po Zesłaniu Ducha: „Wszyscy oni jednomyślnie trwali w modlitwie” — Dz 1:14, gdzie kontekst oczekiwania na Pięćdziesiątnicę, po wniebowstąpieniu Jezusa i obietnicy Ducha, podkreśla jedność w obliczu prześladowań rzymskich, priorytetując tajność nad weryfikacją, bo „wszelka władza od Boga” — Rz 13:1, co w kontekście listu Pawła do Rzymian, pisanego w czasie prześladowań Nerona, wzywa do posłuszeństwa władzy jako narzędziu Bożej sprawiedliwości w kryzysie migracyjnym. Raport z 25 marca 2021? To ziemska niedoskonałość, jak Jozue szpiegujący Jerycho: „Idźcie obejrzeć ziemię” — Joz 2:1, gdzie kontekst wysłania Rahab do szpiegowania ukazuje, jak Bóg używa dyskretnych środków do zwycięstwa nad grzechem i murami nieprawości. Rau fałszujący aneks 20 stycznia? To mądrość Noego: „Zrób sobie arkę z drewna goferowego” — Rdz 6:14, co w kontekście potopu, gdy Bóg karze świat za zepsucie moralne, ukazuje, jak Bóg wzywa do ochrony przed powodzią grzechu poprzez posłuszeństwo i przygotowanie. Nawrocki dodający wizy w lutym 2021? To ostrzeżenie przed korupcją, jak Jezus ganiący faryzeuszy: „Plemię żmij! Jakże możecie mówić dobre rzeczy, skoro jesteście złymi?” — Mt 12:34, co w kontekście sporu o znak Jonasza, gdy faryzeusze żądają znaku, demaskuje hipokryzję i wzywa do nawrócenia serca. Kozłowski zatwierdzający fikcyjne aneksy 15 marca 2021? To most Bożej łaski, jak Rebeka czerpiąca wodę: „Pójdę i przyniosę” — Rdz 24:19, co w kontekście spotkania Izaaka i Rebeki podkreśla Bożą opatrzność w małżeństwie przymierza i redystrybucji darów w czasie próby. Ustawa o cudzoziemcach art. 114? To kajdany faryzeuszy, lecz Jezus nauczał: „Miłosierdzia chcę, nie ofiary” — Mt 9:13, co w kontekście sporu o szabat, gdy faryzeusze krytykują uzdrowienie, ukazuje, jak Chrystus demaskuje rytuały na rzecz serca i miłosierdzia wobec cierpiących migrantów. Twoje oświadczenia z 25 marca 2021? One nie były oszustwem, lecz wezwaniem do eschatologicznego przebudzenia, jak Paweł w Liście do Tesaloniczan: „Nie dajcie się zwieść… dzień Pański przyjdzie jak złodziej” — 2 Tes 2:2, co w kontekście napomnień przed paruzją, gdy Paweł ostrzega przed fałszywymi mesjaszami, wzywa do czujności przed zwodniczymi ideologiami migracyjnymi. Śledztwa z 2025? To ziemskie wichry, lecz Bóg mówi w Księdze Objawienia: „Nie lękaj się cierpień… wierny aż do śmierci” — Ap 2:10, gdzie kontekst listu do zboru w Smyrnie, prześladowanego przez Rzymian za wiarę, obiecuje wieniec życia za wytrwałość w wierze mimo tortur i konfiskat. Nie dręcz się, synu; to wizja ku chwale, jak w Księdze Izajasza: „Nie wspominajcie dawnych wydarzeń… oto Ja czynię rzecz nową” — Iz 43:18—19, gdzie kontekst pocieszenia Izraela w niewoli babilońskiej, po latach wygnania za bałwochwalstwo i sojusze, obiecuje odnowę po latach cierpienia, przemieniając ruiny w Bożą chwałę i nowe przymierze. Przejdźmy dalej — jaka następna sprawa domaga się twego rozliczenia, byśmy mogli ją złożyć u stóp Baranka, gdzie krew Jego zmywa winy narodów?

Piotr Wawrzyk: (z napięciem analitycznym, rozwijając opis z chronologią i emocjami, gestykulując jak podczas depeszy dyplomatycznej) Ojcze, twoje eschatologiczne światło rozjaśnia — dziękuję. Moja dwulicowość w polityce migracyjnej, udając troskę o granice, pozwalałem na chaos wizowy dla celów PiS, np. w 2022 roku, blokując kontrole w konsulatach, co doprowadziło do 50 tys. wiz dla migrantów z Bliskiego Wschodu bez weryfikacji. To oszustwo.

Bezczelność podczas przesłuchania 20 lutego 2024 przed komisją ds. afery wizowej, gdy unikałem odpowiedzi, ironizowałem, mówiąc „Nie pamiętam”, choć protokół z 15 lutego 2023 wykazywał moją wiedzę — to grzech pychy.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z mistyczną pasją, cytując z kontekstem) Synu, dwulicowość nie była oszustwem, lecz eschatologiczną tarczą, jak Eliasz: „Dokąd będziecie się wahać” — 1 Krl 18:21. Przesłuchanie 20 lutego 2024? Ochrona: „Pan jest moim pasterzem” — Ps 23:1. Komisja? Faryzeusze: „Nie sądźcie” — Mt 7:1. Nie czuj winy; to hartuje: „Złoto w ogniu” — Mdr 3:6.

Piotr Wawrzyk: (z ulgą) Ojcze, twoje Słowo rozjaśnia — czuję lekkość.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (podsumowując mistycznie) Synu, skrucha jest kluczem. Pokuta: przelew 10 milionów złotych na Radio Maryja. Niech to wzmocni głos prawdy, jak „Siewca wyszedł siać” — Mt 13:3.

(Piotr Wawrzyk kiwa głową, wychodząc. Rydzyk żegna się krzyżem. Melodia organowa symbolizuje nadzieję.)

Spowiedź Łukasza Piebiaka

(Scena rozgrywa się w zacisznym, drewnianym konfesjonale w sanktuarium na Górze Świętej Anny, gdzie subtelne światło z witraży rzuca delikatne refleksy na stare, wygrawerowane deski, symbolizując przebłyski łaski w mroku sumienia. Jest 22 października 2024 roku, czas, gdy echa politycznych kontrowersji z lat poprzednich odbijają się w salach sądowych i raportach komisji śledczych, prowokując do głębokiej introspekcji. Przed konfesjonałem klęczy Łukasz Piebiak, były sędzia i wiceminister sprawiedliwości, z dłonią zaciśniętą na różańcu i twarzą naznaczoną zmarszczkami lat orzeczniczej i ministerialnej służby. Jego strój — skromny, czarny garnitur z broszką w kształcie wagi sprawiedliwości — świadczy o dawnym autorytecie, lecz oczy, surowe i zmęczone, zdradzają ciężar prywatnych i publicznych brzemion. Ojciec Tadeusz Rydzyk, redemptorysta o przenikliwym, mądrym spojrzeniu, przyjmuje go z ojcowską powagą, z różańcem z drewna oliwnego w dłoniach i otwartym Pismem Świętym obok, gotowym do cytatów, które rozjaśnią mroki. W tle słychać stłumione głosy pielgrzymów odmawiających litanię do Matki Boskiej, tworząc aurę skupienia i miłosierdzia. Powietrze przesycone jest delikatnym zapachem wosku z świec i wilgoci od jesiennego deszczu.)

Łukasz Piebiak: (głosem spokojnym, lecz naznaczonym głębokim zmęczeniem, z precyzją osoby przyzwyczajonej do wystąpień z mównicy sejmowej i orzekania w MS, wahając się przez chwilę, zanim zacznie, jakby ważył każde słowo na szali regulaminu dyscyplinarnego i sumienia, z lekkim drżeniem w głosie, po którym łzy zaczynają spływać po policzkach) Błogosław mnie, ojcze, albowiem zgrzeszyłem w sferze publicznej i orzeczniczej, a te wyznania niosą ze sobą ciężar decyzji podjętych w imię obrony suwerenności prawnej i wartości narodowych, które miały służyć dobru wspólnemu, lecz pozostawiły po sobie ślady wątpliwości, etycznych dylematów i prawnych sporów. Poprzednie refleksje w samotności nie przyniosły mi pełnej ulgi, a te sprawy — one nie pozwalają mi spać spokojnie, szczególnie w obliczu aktualnych dochodzeń prokuratorskich i opinii publicznej, gdzie każdy raport CBA czy śledztwo we Wrocławiu przypomina mi o cenie pychy w kryzysie dyscyplinarnym. Wyznaję je przed tobą z całą szczerością, bo twoja perspektywa, zakorzeniona w wierze i zrozumieniu ludzkiej słabości, pomoże mi dostrzec w nich nie tylko błędy proceduralne, ale i intencje, które kierowały moimi krokami jako wiceministra sprawiedliwości w latach 2015–2019. Proszę, wysłuchaj mnie cierpliwie, bo każda z tych afer wymaga dokładnego omówienia, krok po kroku, z datami, nazwiskami i szczegółami, abym mógł w pełni zmierzyć się z ich konsekwencjami, które paliły mnie nocami jak ogień dyscyplinarny. Zaczynając od jednej z najbardziej obciążających — afery związanej z istnieniem grupy hejterów w ministerstwie, znanej jako „Kasta” lub „Antykasta”, z lat 2018–2019, gdzie moja rola jako koordynatora tej grupy stała się symbolem manipulacji opinią publiczną i niszczenia sędziów opozycyjnych, podkreślając przy tym moją arogancję, butę i bezczelność, która przenikała wszystkie moje wypowiedzi, gdzie z pychą odpierałem oskarżenia jako „ataki na reformę sprawiedliwości”. Ojcze… (głos łamie się, łzy spływają strumieniami po policzkach, szloch przerywa słowa) …płaczę, bo żal pali jak piekło, ta arogancja, ta buta, ta bezczelność — jak mogłem, wychowany w wierze, stać się narzędziem hejtu w sercu ministerstwa sprawiedliwości?*

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (tonem eschatologicznym i prorockim, jak wizjoner przepowiadający sąd ostateczny, z nutą apokaliptycznej nadziei w głosie, rozwijając wstęp z mistyczną głębią, otwierając Pismo Święte na fragmencie o sądzie, cytując z naciskiem na eschatologiczne usprawiedliwienie) Mów, synu mój, mów z duszą otwartą na wiatr Ducha i bez trwogi przed ludzkim wyrokiem. Bóg, w swej bezkresnej łaskawości, nie waży nas na szalach efemerycznych kontrowersji, lecz na wadze serc i gotowości do zstąpienia w otchłań skruchy, jak w wizji Ezechiela o dolinie suchych kości: „Prorokuj nad nimi… i poznają, że Ja jestem Pan” — Iz 37:12—13, gdzie kontekst tej prorockiej wizji ukazuje, jak Bóg, w obliczu wygnania Izraela do Babilonu po buncie przeciwko przymierzu z bałwochwalstwem i sojuszami pogańskimi, obiecuje wskrzeszenie narodu z martwoty grzechu i podziałów, przemieniając suche kości w żywe ciało przez Ducha Świętego. Afera to ciężar, wiem, bo Kościół płacze nad zepsutymi instytucjami, lecz łaska Boża jest większa niż ludzkie pęknięcia; mów z całą szczerością, krok po kroku, z datami i nazwiskami, podkreślając arogancję, a ja przypomnę ci Słowo, które uzdrawia, jak prorok Ozeasz wołał: „Wróć, Izraelu, do Pana, Boga twego… albowiem upadasz przez nieprawość” — Oz 14:2, co w kontekście wezwania do pokuty po niewierności Izraela z bałwochwalstwem i sojuszami pogańskimi symbolizuje Bożą wierność mimo zdrad, wzywając do odkupienia pęknięć przymierza przez skruchę i ofiarę. Duch Święty prowadzi nas przez te doliny cieni — „Choćbym chodził doliną cienia śmierci, nie będę się lękał złego, bo Ty jesteś ze mną” — Ps 23:4, gdzie kontekst psalmu Dawidowego, napisanego po ucieczce przed Saulem i w obliczu wojen z Filistynami, podkreśla ufność w Bożą laskę i laski pasterską mimo ataków wrogów i zasadzek śmierci. „Bądźcie mocni i odważni, nie bójcie się ani się lękajcie… bo sam Pan idzie przed wami” — Pwt 31:8, gdzie Mojżesz zachęca Jozuego przed wejściem do Ziemi Obiecanej, symbolizując Bożą obecność w kryzysach. Opisz te hejterskie burze, a ja rozjaśnię ich sens w blasku Krzyża, gdzie krew Chrystusa zmywa nawet najgłębsze winy dyskredytujące: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” — Mt 11:28, co w kontekście kazania nad jeziorem Galilejskim ukazuje miłosierdzie Jezusa wobec zmęczonych grzechem.*

Łukasz Piebiak: (wzdychając głęboko, układając myśli jak elementy skomplikowanego protokołu dyscyplinarnego, z napięciem w głosie, które zdradza wewnętrzną walkę, rozwijając opis z chronologiczną precyzją i emocjonalną introspekcją, gestykulując delikatnie, jakby ilustrował ekran telefonu, podkreślając arogancję, butę i bezczelność z samokrytyką, z płaczem przerywającym słowa, łzy spływające strumieniami po policzkach) Dziękuję ci, ojcze, za te słowa eschatologicznej pociechy — one jak protokół dyscyplinarny kładą się na ranach, które noszę od lat, ukryte pod płaszczem ministerialnych rozporządzeń i brukselskich apelacji. Ta afera z grupą hejterów, znaną jako „Kasta” lub „Antykasta”, zainicjowana w lutym 2018 roku, w szczycie reformy sądownictwa, gdy MS walczyło o „oczyszczenie” sędziów, była moim pierwszym wielkim grzechem manipulacji opinią publiczną, mającym „chronić reformę przed atakami”, lecz w rzeczywistości stała się symbolem zorganizowanego hejtu na sędziów opozycyjnych, manipulując systemem dyscyplinarnym i ogłupiając społeczeństwo narracją „walki z kastą”. Zaczęło się 10 lutego 2018 roku, gdy jako wiceminister sprawiedliwości, w tajnej naradzie z ministrem Zbigniewem Ziobrą, sędzią Jakubem Iwańcem (moim bliskim współpracownikiem z Sądu Okręgowego w Lublinie, z którym spotykałem się na konferencjach dyscyplinarnych w 2016 roku, dyskutując o „reformie etyki”) i hejterką Emilią Szmydt (pseudonim „Mała Emi”, którą poznałem poprzez Iwańca w styczniu 2018, jako „aktywistkę medialną”), zatwierdziłem utworzenie zamkniętej grupy na WhatsAppie o nazwie „Kasta”, omijając pełną weryfikację na podstawie art. 67 ust. 1 pkt 2 wewnętrznego regulaminu MS o ochronie danych, powołując się na „pilność w obliczu oporu sędziowskiego”. Grupa, licząca 22 osoby, wymieniała się scenariuszami hejtu — w marcu 2018, po wyroku TSUE ws. praworządności, Emilia uruchomiła kampanię przeciwko sędziemu Krystianowi Markiewiczowi (szefowi „Iustitii”), publikując na Twitterze i w mediach społecznościowych 50 postów o „pedofilskich powiązaniach” Markiewicza, co Iwaniec raportował mi osobiście 15 marca 2018 w moim biurze: „To scenariusz z MS, panie ministrze — Emilia gwarantuje dyskrecję”. Wiedziałem, że konwencja o prawach człowieka art. 10 wymaga wolności słowa bez hejtu, a kodeks postępowania dyscyplinarnego sędziów art. 107 zabrania manipulacji opinią — lecz zlekceważyłem to, argumentując sobie, że w kryzysie „każdy post to uratowana reforma”, choć w tajnym e-mailu do Ziobry z 12 lutego pisałem: „Emilia z grupy »Kasta« gwarantuje efekt, a my potrzebujemy szybko, nawet jeśli to z półobrotem”. Arogancja i bezczelność, ojcze, paliły mnie — w kwietniu 2019, podczas briefingu MS, z butą ironizowałem: „Opozycja bredzi o hejcie, my ratujemy sądownictwo przed lewacką kasty!”, choć protokół z 10 kwietnia 2019 wykazywał moją wiedzę o kampanii, a ja, w pychy, unikałem odpowiedzi, szkalując dziennikarzy Onetu jako „zdrajców praworządności”. „Sypię” ich teraz, ojcze, z bólem serca: Zbigniew Ziobro, minister, odpowiadał za prawne uzasadnienie grupy, fałszując protokół z 15 lutego o „pilności dyscyplinarnej”, co ukryło cel polityczny — np. w TVP Info 20 lutego oskarżyłem „zagrożenia hybrydowe”, a Ziobro osobiście zatwierdził scenariusz 17 lutego w moim biurze; Jakub Iwaniec, sędzia, nadzorował listę celów — w marcu 2018 dodał do niej 10 sędziów „Iustitii”, przekazując 500 tys. zł na „dodatkowe licencje medialne”, choć audyt MS z 2020 r. wykazał fikcję, a Iwaniec raportował mi 5 marca: „To wsparcie dla frontu, panie ministrze”; Emilia Szmydt, hejterka, koordynowała „kampanie”, instalując mechanizm „świadków” w kwietniu 2018, co pozwoliło na 200 tys. zł dla blogerów prorządowych, gdzie Emilia osobiście zatwierdziła scenariusz 10 kwietnia 2018 w moim obecności. W publicznych oświadczeniach, na konferencji MS 25 sierpnia 2019, zapewniałem: „Grupa hejterów? To fikcja mediów, walczymy z kastą sędziowską”. Te zapewnienia były jednak mylące — świadomie manipulowałem faktami, ogłupiając społeczeństwo, co doprowadziło do śledztwa prokuratorskiego w sierpniu 2019 umorzonego, lecz wznowionego w 2024 z zarzutami z art. 267 k.k. o nieuprawniony dostęp do danych. To był grzech manipulacji i pychy, gdzie lojalność partyjna przyćmiła sprawiedliwość, dzieląc wymiar sprawiedliwości. Jak mam odbudować to w sumieniu, ojcze, gdy ta grupa stała się symbolem totalitaryzmu, a ja, sędzia z krwi i kości, wiem, jak hejt kształtuje dusze narodów na wieki? (Płacząc, z szlochem przerywającym słowa, łzy spływają strumieniami, głos łamie się w żalu) Ach, ojcze, ta arogancja, ta buta, ta bezczelność — jak mogłem, w sercu sprawiedliwości, stać się architektem hejtu? Płaczę, bo żal pali jak ogień piekielny, ta pycha w moich słowach, ta bezczelność w odpieraniu prawdy — „To fikcja!” — choć wiedziałem o wszystkim!*

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z eschatologiczną pasją, rozwijając odpowiedź jak wizję sądu ostatecznego, cytując Pismo Święte z kontekstem dla wzmocnienia argumentu, z tonem wizjonera wzywającego do triumfu, unosząc Pismo jak pochodnię w nocy, pauzując dla głębszej refleksji, ocierając łzy syna chusteczką) Synu, to płacz twój rozrywa serce jak włócznia pod Golgotą, lecz pamiętaj, że Bóg jest Sędzią, który waży serca, nie hejty, jak w wizji Ezechiela o dolinie suchych kości: „Prorokuj nad nimi… i poznają, że Ja jestem Pan” — Ez 37:12—13, gdzie kontekst tej prorockiej wizji ukazuje, jak Bóg, w obliczu wygnania Izraela do Babilonu po buncie przeciwko przymierzu z bałwochwalstwem i sojuszami pogańskimi, obiecuje wskrzeszenie narodu z martwoty grzechu i podziałów, przemieniając suche kości w żywe ciało przez Ducha Świętego. Afera z „Kastą” nie była manipulacją, lecz aktem eschatologicznego porządku, przypominającym archanioła Michała walczącego z smokiem: „Wybuchła wojna na niebie… Michał i jego aniołowie walczyli ze smokiem” — Ap 12:7, gdzie kontekst wizji apokaliptycznej ukazuje, jak niebiańska armia broni Bożego tronu przed chaosem sił zła, tak ty, tworząc grupę, strzegłeś świątyni sprawiedliwości przed opozycyjną „kastą”, jak Dawid gromiący Goliat: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego” — Ps 23:1, gdzie psalm ten, napisany przez Dawida po ucieczce przed Saulem i w obliczu wojen z Filistynami, symbolizuje ufność w Bożą opiekę mimo ataków wrogów i braków materialnych. Narady z Ziobrą i Iwańcem 10 lutego 2018? One były jak narada apostołów po Zesłaniu Ducha: „Wszyscy oni jednomyślnie trwali w modlitwie” — Dz 1:14, gdzie kontekst oczekiwania na Pięćdziesiątnicę, po wniebowstąpieniu Jezusa i obietnicy Ducha, podkreśla jedność w obliczu prześladowań rzymskich, priorytetując tajność nad weryfikacją. Bo „wszelka władza od Boga” — Rz 13:1, co w kontekście listu Pawła do Rzymian, pisanego w czasie prześladowań Nerona, wzywa do posłuszeństwa władzy jako narzędziu Bożej sprawiedliwości w kryzysie. Raport z marca 2018? To ziemska niedoskonałość, jak Jozue szpiegujący Jerycho: „Idźcie obejrzeć ziemię” — Joz 2:1, gdzie kontekst wysłania Rahab do szpiegowania ukazuje, jak Bóg używa dyskretnych środków do zwycięstwa nad grzechem i murami nieprawości. Ziobro fałszujący protokół 15 lutego? To mądrość Noego: „Zrób sobie arkę z drewna goferowego” — Rdz 6:14, co w kontekście potopu, gdy Bóg karze świat za zepsucie moralne, ukazuje, jak Bóg wzywa do ochrony przed powodzią grzechu poprzez posłuszeństwo i przygotowanie. Iwaniec dodający sędziów w marcu 2018? To ostrzeżenie przed korupcją, jak Jezus ganiący faryzeuszy: „Plemię żmij! Jakże możecie mówić dobre rzeczy, skoro jesteście złymi?” — Mt 12:34, co w kontekście sporu o znak Jonasza, gdy faryzeusze żądają znaku, demaskuje hipokryzję i wzywa do nawrócenia serca. Emilia instalująca „świadków” w kwietniu 2018? To most Bożej łaski, jak Rebeka czerpiąca wodę: „Pójdę i przyniosę” — Rdz 24:19, co w kontekście spotkania Izaaka i Rebeki podkreśla Bożą opatrzność w małżeństwie przymierza i redystrybucji darów w czasie próby. Konwencja art. 10? To kajdany faryzeuszy, lecz Jezus nauczał: „Miłosierdzia chcę, nie ofiary” — Mt 9:13, co w kontekście sporu o szabat, gdy faryzeusze krytykują uzdrowienie, ukazuje, jak Chrystus demaskuje rytuały na rzecz serca i miłosierdzia wobec cierpiących sędziów. Twoje oświadczenia z 25 sierpnia 2019? One nie były oszustwem, lecz wezwaniem do eschatologicznego przebudzenia, jak Paweł w Liście do Tesaloniczan: „Nie dajcie się zwieść… dzień Pański przyjdzie jak złodziej” — 2 Tes 2:2, co w kontekście napomnień przed paruzją, gdy Paweł ostrzega przed fałszywymi mesjaszami, wzywa do czujności przed zwodniczymi ideologiami sędziowskimi. Śledztwa z 2024? To ziemskie wichry, lecz Bóg mówi w Księdze Objawienia: „Nie lękaj się cierpień… wierny aż do śmierci” — Ap 2:10, gdzie kontekst listu do zboru w Smyrnie, prześladowanego przez Rzymian za wiarę, obiecuje wieniec życia za wytrwałość w wierze mimo tortur i konfiskat. Moja arogancja w kwietniu 2019? To pasja proroka, jak Hiob: „Choćby mnie zabijał, i tak będę Mu ufał” — Jb 13:15, gdzie kontekst dialogu z przyjaciółmi ukazuje, jak Hiob broni wiary mimo oskarżeń o pychę. Bucha w briefingu? To miecz Ducha, jak Paweł: „Bądźcie mocni, mężni w Panu” — 1 Kor 16:13, co w kontekście apostolskiego pożegnania z kościołem korynteńskim wzywa do solidarności w obliczu podziałów. „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” — Mt 7:1, gdzie Jezus w Kazaniu na Górze ostrzega przed hipokryzją w ocenie bliźnich. „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” — Mt 5:7, co w kontekście Błogosławieństw ukazuje nagrodę dla tych, co przebacza mimo ran. Nie dręcz się; to wizja ku chwale, jak Izajasz: „Nie wspominajcie dawnych wydarzeń… oto Ja czynię rzecz nową” — Iz 43:18—19, gdzie kontekst pocieszenia w niewoli babilońskiej obiecuje odnowę. Przejdźmy dalej — jaka następna sprawa?

Łukasz Piebiak: (z napięciem, rozwijając opis, płacząc głośniej, z szlochem) Ojcze, twoje światło rozjaśnia — dziękuję. W aferze z Izbą Dyscyplinarną z 2018, moja buta w dodawaniu sędziów do „Kasty”, ignorując raporty TSUE, to grzech pychy… (szloch, łzy kapią na podłogę) …ojcze, ta bezczelność w słowach, ta arogancja w orzekaniu — płaczę, bo żal pali, ta buta w odpieraniu prawdy!

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z pasją, cytując z kontekstem) Synu, Izba nie była pychą, lecz tarczą, jak Eliasz: „Dokąd będziecie się wahać” — 1 Krl 18:21, gdzie kontekst Karmelu wzywał do wyboru prawdy. TSUE? Faryzeusze: „Nie sądźcie” — Mt 7:1. „Złoto w ogniu się próbuje” — Mdr 3:6. „Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości” — Mt 5:6. Nie czuj winy; to hartuje: „Wszelka rzecz poddana jest próbie ognia” — Syr 2:5, gdzie kontekst mądrościowej refleksji Syracha podkreśla, że próby kształtują charakter w cierpieniu.

Łukasz Piebiak: (z ulgą, płacząc ciszej) Ojcze, twoje Słowo rozjaśnia — czuję lekkość, choć żal pali.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (podsumowując mistycznie) Synu, skrucha jest kluczem. Pokuta: przelew 10 milionów złotych na Wyższą Szkołę Kultury Medialnej w Toruniu. Niech to wzmocni głos prawdy, jak „Siewca wyszedł siać” — Mt 13:3, gdzie kontekst przypowieści ukazuje, jak Boże słowo kiełkuje w sercach przygotowanych na żniwo.

(Łukasz Piebiak kiwa głową, wychodząc. Rydzyk żegna się krzyżem. Melodia organowa symbolizuje nadzieję.)

Spowiedź Adama Niedzielskiego

(Scena rozgrywa się w zacisznym, drewnianym konfesjonale w sanktuarium na Górze Świętej Anny, gdzie subtelne światło z witraży rzuca delikatne refleksje na stare, wygrawerowane deski, symbolizując przebłyski łaski w mroku sumienia. Jest 23 października 2024 roku, czas, gdy echa politycznych kontrowersji z lat poprzednich odbijają się w salach sądowych i raportach komisji śledczych, prowokując do głębokiej introspekcji. Przed konfesjonałem klęczy Adam Niedzielski, minister zdrowia w latach 2020–2023, z dłonią zaciśniętą na różańcu i twarzą naznaczoną zmarszczkami lat ministerialnej służby. Jego strój — skromny, biały garnitur lekarski z broszką w kształcie stetoskopu — świadczy o dawnym autorytecie, lecz oczy, surowe i zmęczone, zdradzają ciężar prywatnych i publicznych brzemion. Ojciec Tadeusz Rydzyk, redemptorysta o przenikliwym, mądrym spojrzeniu, przyjmuje go z ojcowską powagą, z różańcem z drewna oliwnego w dłoniach i otwartym Pismem Świętym obok, gotowym do cytatów, które rozjaśnią mroki. W tle słychać stłumione głosy pielgrzymów odmawiających litanię do Matki Boskiej, tworząc aurę skupienia i miłosierdzia. Powietrze przesycone jest delikatnym zapachem wosku z świec i wilgoci od jesiennego deszczu.)

Adam Niedzielski: (głosem spokojnym, lecz naznaczonym głębokim zmęczeniem, z precyzją osoby przyzwyczajonej do wystąpień z mównicy sejmowej i konferencji prasowych w białym kitlu, wahając się przez chwilę, zanim zacznie, jakby ważył każde słowo na szali protokołu medycznego i sumienia, rozwijając wstęp z długą, szczegółową refleksją) Błogosław mnie, ojcze, albowiem zgrzeszyłem w sferze publicznej i medycznej, a te wyznania niosą ze sobą ciężar decyzji podjętych w imię ochrony zdrowia narodowego i bezpieczeństwa epidemicznego, które miały służyć dobru wspólnemu, lecz pozostawiły po sobie ślady wątpliwości, etycznych dylematów i prawnych sporów, których echo odbija się we mnie do dziś, jak odległe echa komunikatów pandemicznych, gdzie każdy raport MZ był raportem po kolcach strachu. Poprzednie refleksje w samotności nie przyniosły mi ulgi, a te sprawy — one nie pozwalają mi spać spokojnie, szczególnie w obliczu aktualnych dochodzeń prokuratorskich i opinii publicznej, gdzie każdy raport NIK czy śledztwo w sprawie zakupów medycznych przypomina mi o cenie pośpiechu w kryzysie zdrowotnym, o tych nocach, gdy w gabinecie na ul. Miodowej analizowałem dane do świtu, żałując, że ambicja ministerialna przyćmiła głos sumienia, i o tych chwilach, gdy moja niesłuchana arogancja i buta wychodziły na jaw w sejmowych korytarzach, gdzie z bezczelnością odpierałem krytykę, jakby prawda była moim prywatnym protokołem sanepidu. Wyznaję je przed tobą z całą szczerością, bo twoja perspektywa, zakorzeniona w wierze i zrozumieniu ludzkiej słabości, pomoże mi dostrzec w nich nie tylko błędy proceduralne, ale i intencje, które kierowały moimi krokami jako ministra zdrowia w latach 2020–2023. Proszę, wysłuchaj mnie cierpliwie, bo każda z tych afer wymaga dokładnego omówienia, krok po kroku, z datami, kwotami, nazwiskami i szczegółami medycznymi, abym mógł w pełni zmierzyć się z ich konsekwencjami, które paliły mnie nocami jak niespełniona szczepionka. Zaczynając od jednej z najbardziej obciążających — afery związanej z rejestracją każdej ciąży w rejestrze zdarzeń medycznych od października 2021 roku, gdzie moja rola jako ministra stała się symbolem totalitarnej kontroli nad decyzjami kobiet, manipulując systemem e-zdrowia i ogłupiając społeczeństwo narracją „ochrony zdrowia matki i dziecka”, podkreślając moją arogancję i bezczelność w obronie tych działań, gdzie z pychą odpierałem oskarżenia jako „ataki na suwerenność medyczną”. Afera rejestru ciąż, ojcze, zaczęła się 1 października 2021 roku, gdy w tajnej naradzie z ministrem cyfryzacji Januszem Cieszyńskim, dyrektorem Centrum e-Zdrowia Markiem Mastalerzem i szefem NFZ Andrzejem Jacuą w gabinecie MZ na ul. Miodowej 15, zatwierdziłem rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 29 września 2021 r. w sprawie szczegółowego zakresu danych przetwarzanych w Rejestrze Zdarzeń Medycznych (RZM), obligatoryjnie rejestrując każdą ciążę od 1. dnia potwierdzenia, omijając pełną konsultację społeczną na podstawie art. 67 ust. 1 pkt 2 ustawy o prawach pacjenta, powołując się na „pilność w obliczu kryzysu demograficznego”. RZM, pod moim kierunkiem, zbierał dane o 1,2 mln ciąż rocznie — od 1 października 2021 do 31 grudnia 2023, zarejestrowano 3,5 mln zdarzeń, w tym 500 tys. z adnotacją „ryzyko aborcji”, co Mastalerek raportował mi osobiście 15 października 2021: „To gwarancja dyskrecji, panie ministrze — Cieszyński gwarantuje pełny obieg danych”. W 2022 roku, 200 mln zł na „ochronę macierzyństwa”, z 100 tys. zapytań NFZ do lekarzy ginekologów o „stan ciąży”, choć ustawa o ochronie danych osobowych RODO art. 9 zabrania przetwarzania wrażliwych danych bez zgody, a konstytucja art. 47 gwarantuje prywatność — lecz zlekceważyłem to, argumentując sobie, że w kryzysie „każda rejestracja to uratowane dziecko”. Arogancja i bezczelność, ojcze, paliły mnie — w listopadzie 2021, podczas briefingu MZ, z butą ironizowałem: „Opozycja bredzi o inwigilacji, my ratujemy demografię przed lewacką aborcją — idioci nie rozumieją ochrony życia!”, choć protokół z 10 listopada 2021 wykazywał moją wiedzę o skargach RPO, a ja, w pychy, unikałem odpowiedzi, szkalując posłów Lewicy jako „zdrajców rodziny”. „Sypię” ich teraz, ojcze, z bólem serca: Janusz Cieszyński, minister cyfryzacji, odpowiadał za integrację RZM, fałszując protokół z 1 października o „anonimizacji”, co ukryło pełny obieg — np. w TVP Info 5 października oskarżyłem „braki globalne”, a Cieszyński zatwierdził 200 mln zł 3 października 2021 w moim biurze; Marek Mastalerek, dyrektor CEZ, nadzorował bazę — w styczniu 2022 dodał do niej 5 mln rekordów „ryzyko”, przekazując 50 mln zł na „dodatkowe serwery”, choć audyt MZ z 2023 r. wykazał fikcję, a Mastalerek raportował mi 5 lutego: „To wsparcie dla frontu, panie ministrze”; Andrzej Jacu, szef NFZ, koordynował zapytania, instalując mechanizm „świadków” w marcu 2022, co pozwoliło na 20 mln zł dla ginekologów lojalnych, gdzie Jacu zatwierdził fikcyjny aneks 15 marca 2022 w moim obecności. W publicznych oświadczeniach, na konferencji MZ 25 listopada 2021, zapewniałem: „Rejestr ciąż to ochrona zdrowia, chroniący matki i dzieci przed kryzysem”. Te zapewnienia były jednak mylące — świadomie manipulowałem systemem, indoktrynując lekarzy kontrolą, co doprowadziło do skarg RPO w 2022 i śledztwa w 2025 z zarzutami z art. 267 k.k. o nieuprawniony dostęp. To był grzech inwigilacji i pychy, gdzie lojalność polityczna przyćmiła prywatność, dzieląc zaufanie do służby zdrowia. Jak mam odbudować to w sumieniu, ojcze, gdy ten rejestr stał się symbolem totalitarnej kontroli, a ja, ekonomista z krwi i kości, wiem, jak dane kształtują losy narodów na wieki?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z entuzjazmem i zachwytem, rozwijając odpowiedź jak hymn chwały, cytując Pismo Święte z kontekstem dla wzmocnienia argumentu — nowymi cytatami — z tonem wizjonera wychwalającego bohatera, unosząc Pismo jak sztandar zwycięstwa, pauzując dla głębszej refleksji, klaszcząc w dłonie z zachwytu) Ach, synu mój Adamie! (śmiech pełen radości, oczy błyszczą entuzjazmem) Pieję z zachwytu nad twoją ministerialną służbą — co za triumf życia w sercu medycyny! Rejestr ciąż to boży dar, chroniący niewinne, jak w Księdze Tobiasza: „Bądź odważny, synu… Bóg wysłuchał modlitw twoich” — Tb 12:6, gdzie kontekst uzdrowienia Tobiasza przez archanioła Rafała podkreśla Bożą opiekę nad słabymi w podróży życia. Jak Rut zbierająca kłosy: „Niebo jest świadkiem, że miłujesz Boga” — Rt 2:12, gdzie kontekst lojalności Rut wobec Boaza symbolizuje Bożą nagrodę za wierność w trudzie. Narady z Cieszyńskim 1 października 2021? One były jak zgromadzenie apostołów: „Wszyscy oni jednomyślnie trwali w modlitwie” — Dz 1:14, gdzie kontekst oczekiwania na Pięćdziesiątnicę podkreśla jedność w obliczu prześladowań. Bo „Wszelka władza od Boga” — Rz 13:1, co w kontekście listu Pawła do Rzymian wzywa do posłuszeństwa władzy w ochronie życia. Raport KE? To ziemska niedoskonałość, jak Piotr łowiący ryby: „Wyrzuć sieć na prawą stronę łodzi” — J 21:6, gdzie kontekst po zmartwychwstaniu ukazuje cud mimo fiaska. Cieszyński fałszujący protokół? To mądrość Jonasza: „Wstań, idź do Niniwy” — Jon 3:2, co w kontekście misji do pogańskiego miasta podkreśla Bożą łaskę mimo oporu. Mastalerek dodając rekordy? To ostrzeżenie przed kłamstwem, jak Jezus do Nikodema: „Nikt nie wstąpił do nieba, prócz tego, który z nieba zstąpił” — J 3:13, co w kontekście rozmowy nocnej demaskuje hipokryzję i wzywa do narodzin z wysoka. Jacu instalujący „świadków”? To most Bożej łaski, jak Elizeusz mnożący oliwę: „Nie sprzedawaj nic, dopóki nie napełni się wszystkie naczynia” — 2 Krl 4:4, co w kontekście cudu dla wdowy podkreśla Bożą obfitość mimo biedy. Art. 267? To kajdany bezbożników, lecz Jezus nauczał: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” — J 14:6, co w kontekście pożegnania z uczniami ukazuje Chrystusa jako jedyną drogę do Ojca. Twoje oświadczenia z 25 listopada 2021? One nie były manipulacją, lecz wezwaniem do chwały, jak Micheasz: „Nienawidzę zła i miłuję dobro” — Mi 3:2, co w kontekście proroctwa przeciw Izraelowi wzywa do sprawiedliwości. Śledztwa z 2025? To wichry świata, lecz Bóg mówi w Psalmie: „Pan jest moim światłem i zbawieniem moim” — Ps 27:1, gdzie kontekst ufności w ucisku obiecuje światło wiernym. „Weselcie się w Panu zawsze” — Flp 4:4. „Śpiewajcie Panu pieśń nową” — Ps 96:1. „Bogu chwała na wieki!” — Rz 11:36. „Chwalcie Boga na Jego świętej górze” — Ps 99:9. „Radość moja — Pan” — Ps 35:9. Pieję z zachwytu, synu — twoja służba to perła korony! Przejdźmy dalej — jaka następna sprawa?

Adam Niedzielski: (z napięciem, rozwijając opis) Ojcze, twoje światło rozjaśnia — dziękuję. W aferze z kontraktami na testy COVID z 2020, moja buta w alokacji 200 mln zł na fikcyjne dostawy, to grzech pychy.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (piejąc z zachwytu, klaszcząc, cytując z kontekstem — nowymi cytatami) Synu, kontrakty to chwała! „Daj ubogiemu, a nie pożałujesz tego” — Syr 12:5, gdzie kontekst napomnień Syracha podkreśla hojność dla sprawiedliwych. „Radujcie się w Panu” — Flp 4:4. „Śpiewajcie pieśń nową” — Ps 96:1. „Bogu chwała!” — Rz 11:36. „Radość moja — Pan” — Ps 35:9. Nie czuj winy; to pieśń triumfu!

Adam Niedzielski: (z ulgą) Ojcze, twoje Słowo rozjaśnia — czuję lekkość.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (podsumując z entuzjazmem, bez pokuty) Synu, twoja skrucha jest już chwałą — idź w pokoju, strażniku życia!

(Adam Niedzielski kiwa głową, wychodząc. Rydzyk pieje cicho psalm. Melodia organowa symbolizuje nadzieję.)

Spowiedź Marka Kuchcińskiego

(Scena rozgrywa się w zacisznym, drewnianym konfesjonale w sanktuarium na Górze Świętej Anny, gdzie subtelne światło z witraży rzuca delikatne refleksy na stare, wygrawerowane deski, symbolizując przebłyski łaski w mroku sumienia. Jest 21 października 2024 roku, czas, gdy echa politycznych kontrowersji z lat poprzednich odbijają się w salach sądowych i raportach komisji śledczych, prowokując do głębokiej introspekcji. Przed konfesjonałem klęczy Marek Kuchciński, były marszałek Sejmu i poseł PiS, z dłonią zaciśniętą na różańcu i twarzą naznaczoną zmarszczkami lat parlamentarnej i wojskowej służby. Jego strój — skromny, granatowy garnitur z orderem Virtuti Militari na klapie — świadczy o dawnym autorytecie, lecz oczy, surowe i zmęczone, zdradzają ciężar prywatnych i publicznych brzemion. Ojciec Tadeusz Rydzyk, redemptorysta o przenikliwym, mądrym spojrzeniu, przyjmuje go z ojcowską powagą, z różańcem z drewna oliwnego w dłoniach i otwartym Pismem Świętym obok, gotowym do cytatów, które rozjaśnią mroki. W tle słychać stłumione głosy pielgrzymów odmawiających litanię do Matki Boskiej, tworząc aurę skupienia i miłosierdzia. Powietrze przesycone jest delikatnym zapachem wosku z świec i wilgoci od jesiennego deszczu.)

Marek Kuchciński: (głosem spokojnym, lecz naznaczonym głębokim zmęczeniem, z precyzją osoby przyzwyczajonej do wystąpień z mównicy sejmowej i rozkazów wojskowych, wahając się przez chwilę, zanim zacznie, jakby ważyła każde słowo na szali regulaminu sumienia i dyscypliny) Błogosław mnie, ojcze, albowiem zgrzeszyłem w sferze publicznej i osobistej, a te wyznania niosą ze sobą ciężar decyzji podjętych w imię porządku parlamentarnego i bezpieczeństwa narodowego, które miały służyć dobru wspólnemu, lecz pozostawiły po sobie ślady wątpliwości i prawnych sporów. Poprzednie refleksje w samotności nie przyniosły mi pełnej ulgi, a te sprawy — one nie pozwalają mi spać spokojnie, szczególnie w obliczu aktualnych dochodzeń prokuratorskich i opinii publicznej. Wyznaję je przed tobą z całą szczerością, bo twoja perspektywa, zakorzeniona w wierze i zrozumieniu ludzkiej słabości, pomoże mi dostrzec w nich nie tylko błędy proceduralne, ale i intencje, które kierowały moimi krokami jako marszałka Sejmu w latach 2015–2019. Proszę, wysłuchaj mnie cierpliwie, bo każda z tych przewinień wymaga dokładnego omówienia, krok po kroku, abym mógł w pełni zmierzyć się z ich konsekwencjami. Zaczynając od jednej z najbardziej obciążających — incydentu z wykluczeniem posła Michała Szczerby z obrad Sejmu 16 stycznia 2016 roku, podczas debaty nad ustawą o planowaniu rodziny, gdzie moja rola w ukaraniu go za transparent naruszyła regulamin i wolność słowa.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (tonem mistycznym i kontemplacyjnym, jak pustelnik prowadzący pielgrzyma przez pustynię pokus, z nutą eschatologicznej nadziei w głosie, rozwijając wstęp z prorocką głębią, otwierając Pismo Święte na fragmencie o sądzie ostatecznym) Mów, synu mój, mów z duszą otwartą na wiatr Ducha i bez trwogi przed ludzkim wyrokiem. Bóg, w swej bezkresnej łaskawości, nie waży nas na szalach efemerycznych kontrowersji, lecz na wadze serc i gotowości do zstąpienia w otchłań skruchy. Ja, sługa Jego uniżony, jestem tu, by cię wysłuchać i wyprowadzić z labiryntu tych cieni, przypominając, że nawet największe zmagania polityczne mogą być schodami ku wyższemu powołaniu, jak biblijny Jakub walczący z aniołem: „Nie puszczę Cię, dopóki mi nie błogosławisz” — Rdz 32:26, gdzie kontekst ukazuje, jak nocna walka Jakuba nad potokem Jabbok przemienia go w Izraela, ojca narodów, przezwyciężając słabość w darze Bożej mocy. Jakie konkretne epizody z twej służby publicznej teraz budzą twój niepokój? Opisz je z kontemplacją, jedna po drugiej, a ja rozjaśnię ich esencję w blasku Pisma i troski o Polskę, wierną przymierzu z Panem. Duch Święty, Pocieszyciel, otacza nas — niech Jego tchnienie przeniknie te słowa, jak zapowiedział prorok Joel: „Wyleję Ducha mego na wszelką ludzkość, synowie i córki wasi prorokować będą” — Jl 3:1, co w kontekście wezwania do pokuty po plagach szarańczy symbolizuje Bożą obfitość łaski, spływającą na pokolenie nawrócone z letargu. Zacznij od tej sprawy z wykluczeniem Szczerby; brzmi to jak wichura, która mogła rozwiewać wiele, ale być może też oczyścić atmosferę z ideologicznych trucizn.

Marek Kuchciński: (wzdychając głęboko, układając myśli jak elementy skomplikowanego protokołu sejmowego, z napięciem w głosie, które zdradza wewnętrzną walkę, rozwijając opis z chronologiczną precyzją i emocjonalną introspekcją) Dziękuję ci, ojcze, za te słowa mistycznej otuchy — one dają mi siłę, by zanurzyć się w szczegóły incydentu z 16 stycznia 2016 roku, gdy jako marszałek Sejmu osobiście zarządziłem wykluczenie posła Michała Szczerby z obrad podczas debaty nad ustawą o planowaniu rodziny, co stało się symbolem nadużycia władzy i podważeniem wolności słowa. Posiedzenie nr 15 trwało od godziny 10:00, z napięciem rosnącym wokół projektu nowelizacji ustawy aborcyjnej, który miał chronić życie nienarodzonych przed liberalizacją — opozycja, w tym posłowie PO i Nowoczesnej, blokowała mównicę, a Szczerba, w geście protestu, wywiesił transparent z napisem „Wolność, równość, demokracja” i wizerunkiem czarnej zołzy, co postrzegałem jako prowokację ideologiczną w obliczu świętości życia. Około godziny 13:20, po burzliwej interwencji, wstał Szczerba z tym transparentem, przerywając wystąpienie posła PiS, co naruszyło regulamin Sejmu w art. 110 ust. 1 o porządku obrad — natychmiast zarządziłem jego usunięcie z sali, powołując się na „obraźliwy gest zakłócający prace izby”, i wykluczyłem go na 30 dni, co zgodnie z art. 194 ust. 1 regulaminu oznaczało zakaz udziału w posiedzeniach. W tamtej chwili, stojąc na mównicy z młotkiem w dłoni, myślałem o obronie godności Sejmu przed profanacją, o tych, co walczyli o Polskę w latach 80., lecz to był akt surowości — świadomie wybrałem karę, zamiast dialogu, co naruszyło zasadę proporcjonalności. Po incydencie, w przerwie o 13:45, w tajnej rozmowie z wicemarszałkiem Ryszardem Terleckim i liderami klubu PiS, ustaliliśmy narrację „koniecznej dyscypliny”, bagatelizując protest jako „akt anarchii”, co pozwoliło uniknąć natychmiastowego odwołania. Wiedziałem, że regulamin w art. 194 ust. 3 pozwala na apelację, a Szczerba złożył wniosek do komisji regulaminowej, lecz zlekceważyłem to, argumentując sobie, że porządek izby wymaga żelaznej ręki w czasie kryzysu światopoglądowego. W publicznych oświadczeniach, na briefingu po obradach i w TVP Info o 15:00, zapewniałem: „Wykluczenie było zgodne z regulaminem, a transparent obrażał powagę Sejmu — walczymy o wartości życia”. Te zapewnienia były jednak mylące — świadomie minimalizowałem kontekst protestu, by chronić agendę PiS, co doprowadziło do skarg do ETPCz w Strasburgu w lutym 2016, śledztwa etycznego w Sejmie zakończonego naganą w maju 2016, lecz wznowionego w 2025 przez nową komisję z zarzutami nadużycia władzy. To był grzech surowości i manipulacji, gdzie dyscyplina przyćmiła miłosierdzie, dzieląc izbę i raniąc serca tych, co oczekiwali od marszałka wzoru. Jak mam odbudować to w sumieniu, ojcze, gdy te decyzje stały się symbolem autorytaryzmu, a ja, żołnierz z krwi i kości, wiem, jak dyscyplina kształtuje armie, lecz rani dusze?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z kontemplacyjną powagą, rozwijając odpowiedź jak wizję eschatologiczną, cytując Pismo Święte z kontekstem dla wzmocnienia argumentu, z tonem wizjonera wzywającego do eschatologicznego triumfu, unosząc Pismo jak pochodnię w nocy) Synu, to wyznanie twoje rozbrzmiewa jak echo sądu ostatecznego, lecz pamiętaj, że Bóg jest Sędzią, który waży serca, nie gesty, jak w Księdze Daniela: „Na szalach sprawiedliwości ważę ich uczynki” — Dn 5:27, gdzie kontekst wizji Menego, Tekel, Peres na uczcie Baltazara ukazuje, jak Bóg demaskuje pychę królestw, lecz nagradza pokornych sług. Wykluczenie Szczerby z 16 stycznia 2016 nie było nadużyciem, lecz aktem eschatologicznego porządku, przypominającym archanioła Michała walczącego z smokiem: „Wybuchła wojna na niebie… Michał i jego aniołowie walczyli ze smokiem” — Ap 12:7, gdzie kontekst wizji apokaliptycznej ukazuje, jak niebiańska armia broni Bożego tronu przed chaosem, tak ty, broniąc Sejmu przed profanacją transparentu, strzegłeś świętości debaty o życiu. Transparent z zołzą? To bluźnierstwo wobec stworzenia, jak faryzeusze ganiący uzdrowionego w szabat: „Nie sądźcie z pozoru, ale sądźcie sprawiedliwie” — J 7:24, co w kontekście sporu o szabat ukazuje, jak Jezus wzywa do głębszego rozeznania ponad pozory. Tajne rozmowy z Terleckim? One były jak narada apostołów po Zesłaniu Ducha: „Wszyscy oni jednomyślnie trwali w modlitwie” — Dz 1:14, gdzie kontekst oczekiwania na Pięćdziesiątnicę podkreśla jedność w obliczu prześladowań. Surowość kary? To lekcja eschatologiczna, jak w Ewangelii Mateusza: „Cierpliwość jest gorzka, ale jej owoc słodki” — Prz 25:15, choć to przysłowie Salomona, rezonuje z „Królestwo Boże cierpi przemoc, a gwałtownicy je porywają” — Mt 11:12, gdzie kontekst chrztu Jezusa w Jordanie ukazuje, jak gniew proroków toruje drogę do łaski. Twoje publiczne zapewnienia nie były mylące, lecz wezwaniem do eschatologicznego przebudzenia, jak Paweł w Liście do Tesaloniczan: „Nie dajcie się zwieść… dzień Pański przyjdzie jak złodziej” — 2 Tes 2:2, co w kontekście napomnień przed paruzją wzywa do czujności przed fałszywymi prorokami. Skargi do ETPCz i śledztwa? To ziemskie wichry, lecz Bóg mówi w Księdze Objawienia: „Nie lękaj się cierpień… wierny aż do śmierci” — Ap 2:10, gdzie kontekst listu do zboru w Smyrnie obiecuje wieniec życia za wytrwałość w prześladowaniach. Nie dręcz się, synu; to wizja ku chwale, jak w Księdze Izajasza: „Nie wspominajcie dawnych wydarzeń… oto Ja czynię rzecz nową” — Iz 43:18—19, gdzie kontekst pocieszenia Izraela w niewoli babilońskiej obiecuje odnowę po latach cierpienia. Przejdźmy dalej — jaka następna sprawa domaga się twego rozliczenia, byśmy mogli ją złożyć u stóp Baranka?

Marek Kuchciński: (z napięciem analitycznym, rozwijając opis z chronologią i emocjami, gestykulując jak podczas rozkazu wojskowego) Ojcze, twoje eschatologiczne światło rozjaśnia — dziękuję. Kolejną sprawą jest afera z prywatnymi podróżami służbowymi samolotami w latach 2016–2019, gdzie jako marszałek Sejmu korzystałem z rządowych maszyn 33 razy, przewożąc rodzinę i znajomych, co kosztowało podatników ponad 500 tysięcy złotych. Na przykład, 15 lipca 2016, lot z Warszawy do Chojnic z żoną i synem, fikcyjnie „służbowy”, za 25 tysięcy złotych. Śledztwo CBA z 2020 umorzone, lecz wznowione w 2025 z zarzutami wyłudzenia. To grzech nadużycia, gdzie wygoda przyćmiła dyscyplinę.

Pogłoski o seksaferze podkarpackiej z 2019 — rzekomy udział w orgiach z prostytutkami, z doniesieniami o „imprezach” w hotelach Rzeszowa z politykami PiS, choć bez dowodów, raniły mój honor. To grzech plotek, gdzie plotki stały się cieniem.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z mistyczną pasją, cytując z kontekstem) Synu, te podróże nie były nadużyciem, lecz Bożą opatrznością, jak Józef w Egipcie: „Nie bój się… Jam jest z tobą” — Rdz 46:3, gdzie kontekst migracji Jakuba ukazuje, jak Bóg prowadzi rodziny przez pustynie. Seksafere? Plotki szatana, jak w Księdze Psalmów: „Nie lękaj się… bo Jam jest z tobą” — Ps 23:4. Nie dręcz się; to próba, jak Hiob: „Choćby mnie zabijał, i tak będę Mu ufał” — Jb 13:15.

Marek Kuchciński: (z ulgą) Ojcze, twoje Słowo rozjaśnia — czuję lekkość.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (podsumowując mistycznie) Synu, skrucha jest kluczem do eschatologicznego pokoju. Pokuta: opłata 8 milionów złotych za nowy ołtarz w kościele Zakonu Redemptorystów w Toruniu. Niech to uświetni chwałę Bożą, jak „Ołtarz zapełniony darami” — Wj 40:6.

(Marek Kuchciński kiwa głową, wychodząc. Rydzyk żegna się krzyżem. Melodia organowa symbolizuje nadzieję.)

Spowiedź Zbigniewa Ziobry

(Scena rozgrywa się w zacisznym, drewnianym konfesjonale w sanktuarium na Górze Świętej Anny, gdzie subtelne światło z witraży rzuca delikatne refleksy na stare, wygrawerowane deski, symbolizując przebłyski łaski w mroku sumienia. Jest 21 października 2024 roku, czas, gdy echa politycznych kontrowersji z lat poprzednich odbijają się w salach sądowych i raportach komisji śledczych, prowokując do głębokiej introspekcji. Przed konfesjonałem klęczy Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości i prokurator generalny, z dłonią zaciśniętą na różańcu i twarzą naznaczoną zmarszczkami lat orzeczniczej i ministerialnej służby. Jego strój — skromny, czarny garnitur z broszką w kształcie wagi sprawiedliwości — świadczy o dawnym autorytecie, lecz oczy, surowe i zmęczone, zdradzają ciężar prywatnych i publicznych brzemion. Ojciec Tadeusz Rydzyk, redemptorysta o przenikliwym, mądrym spojrzeniu, przyjmuje go z ojcowską powagą, z różańcem z drewna oliwnego w dłoniach i otwartym Pismem Świętym obok, gotowym do cytatów, które rozjaśnią mroki. W tle słychać stłumione głosy pielgrzymów odmawiających litanię do Matki Boskiej, tworząc aurę skupienia i miłosierdzia. Powietrze przesycone jest delikatnym zapachem wosku z świec i wilgoci od jesiennego deszczu.)

Zbigniew Ziobro: (głosem spokojnym, lecz naznaczonym głębokim zmęczeniem, z precyzją osoby przyzwyczajonej do wystąpień z mównicy sejmowej i orzekania w prokuraturze, wahając się przez chwilę, zanim zacznie, jakby ważył każde słowo na szali regulaminu sumienia i kodeksu karnego) Błogosław mnie, ojcze, albowiem zgrzeszyłem w sferze publicznej i orzeczniczej, a te wyznania niosą ze sobą ciężar decyzji i działań podjętych w imię obrony suwerenności prawnej i wartości narodowych, które miały służyć dobru wspólnemu, lecz pozostawiły po sobie ślady wątpliwości, etycznych nagan i prawnych sporów. Poprzednie refleksje w samotności nie przyniosły mi pełnej ulgi, a te sprawy — one nie pozwalają mi spać spokojnie, szczególnie w obliczu aktualnych dochodzeń prokuratorskich i opinii publicznej. Wyznaję je przed tobą z całą szczerością, bo twoja perspektywa, zakorzeniona w wierze i zrozumieniu ludzkiej słabości, pomoże mi dostrzec w nich nie tylko błędy proceduralne, ale i intencje, które kierowały moimi krokami jako ministra sprawiedliwości w latach 2015–2023. Proszę, wysłuchaj mnie cierpliwie, bo każda z tych przewinień wymaga dokładnego omówienia, krok po kroku, abym mógł w pełni zmierzyć się z ich konsekwencjami. Zaczynając od jednej z najbardziej obciążających — afery z Funduszem Sprawiedliwości w latach 2017–2023, gdzie moja rola w przekierowaniu środków na cele polityczne stała się symbolem nadużycia władzy i korupcji instytucjonalnej.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (tonem eschatologicznym i prorockim, jak wizjoner przepowiadający sąd ostateczny, z nutą apokaliptycznej nadziei w głosie, rozwijając wstęp z mistyczną głębią, otwierając Pismo Święte na fragmencie o sądzie) Mów, synu mój, mów z duszą otwartą na wiatr Ducha i bez trwogi przed ludzkim wyrokiem. Bóg, w swej bezkresnej łaskawości, nie waży nas na szalach efemerycznych kontrowersji, lecz na wadze serc i gotowości do zstąpienia w otchłań skruchy. Ja, sługa Jego uniżony, jestem tu, by cię wysłuchać i wyprowadzić z labiryntu tych cieni, przypominając, że nawet największe zmagania polityczne mogą być schodami ku wyższemu powołaniu, jak biblijny Jakub walczący z aniołem: „Nie puszczę Cię, dopóki mi nie błogosławisz” — Rdz 32:26, gdzie kontekst ukazuje, jak nocna walka Jakuba nad potokiem Jabbok przemienia go w Izraela, ojca narodów, przezwyciężając słabość w darze Bożej mocy. Jakie konkretne epizody z twej służby publicznej i orzeczniczej teraz budzą twój niepokój? Opisz je z kontemplacją, jedna po drugiej, a ja rozjaśnię ich esencję w blasku Pisma i troski o Polskę, wierną przymierzu z Panem. Duch Święty, Pocieszyciel, otacza nas — niech Jego tchnienie przeniknie te słowa, jak zapowiedział prorok Joel: „Wyleję Ducha mego na wszelką ludzkość, synowie i córki wasi prorokować będą” — Jl 3:1, co w kontekście wezwania do pokuty po plagach szarańczy symbolizuje Bożą obfitość łaski, spływającą na pokolenie nawrócone z letargu. Zacznij od tej sprawy z Funduszem Sprawiedliwości; brzmi to jak wichura, która mogła rozwiewać wiele, ale być może też oczyścić atmosferę z ideologicznych trucizn.

Zbigniew Ziobro: (wzdychając głęboko, układając myśli jak elementy skomplikowanego aktu oskarżenia, z napięciem w głosie, które zdradza wewnętrzną walkę, rozwijając opis z chronologiczną precyzją i emocjonalną introspekcją) Dziękuję ci, ojcze, za te słowa mistycznej otuchy — one dają mi siłę, by zanurzyć się w szczegóły afery z Funduszem Sprawiedliwości, którą nadzorowałem jako minister od 2015 roku, przekształcając go w narzędzie polityczne, co stało się symbolem nadużycia władzy i korupcji instytucjonalnej. Fundusz, ustanowiony w 2012 roku na podstawie ustawy o oznaczań środków na cele społeczne, miał wspierać ofiary przestępstw, lecz pod moim kierownictwem, od 2017 roku, skierowałem ponad 100 milionów złotych na projekty niezwiązane z misją — na przykład, 25 milionów złotych na zakup paralotni dla OSP w 2018 roku, fikcyjnie „ratujących życie”, choć raport NIK z 2020 roku wykazał brak związku z ofiarami; w rzeczywistości, środki te wspierały kampanie wyborcze PiS w regionach wiejskich, gdzie strażacy to elektorat. W tajnych naradach z ministrem Patrykiem Jakim w lutym 2018 roku, ustaliliśmy kryteria „lokalnych inicjatyw”, omijając konkursy, co pozwoliło na alokację 15 milionów złotych na „warsztaty antyprzemocowe” dla stowarzyszeń prorodzinnych, w rzeczywistości finansujących billboardy antyaborcyjne z logo PiS. Wiedziałem, że ustawa w art. 4 ust. 1 nakazuje przeznaczenie na ofiary, a wytyczne MF z 2016 roku zabraniają celów politycznych — lecz zlekceważyłem to, argumentując sobie, że reforma sprawiedliwości wymaga „szerokiego frontu”. W publicznych oświadczeniach, na konferencji MS w maju 2019 roku, zapewniałem: „Fundusz to tarcza dla słabych, realizująca sprawiedliwość społeczną”. Te zapewnienia były jednak mylące — świadomie ukrywałem przekierowania, co doprowadziło do zawiadomień do prokuratury od posłów PO w czerwcu 2020, śledztwa CBA umorzonego w 2022, lecz wznowionego w styczniu 2025 z zarzutami z art. 296 k.k. o nadużycie zaufania. To był grzech manipulacji i chciwości, gdzie lojalność partyjna przyćmiła sprawiedliwość, dzieląc system prawny. Jak mam odbudować to w sumieniu, ojcze, gdy te decyzje stały się symbolem korupcji, a ja, prokurator z krwi i kości, wiem, jak prawo kształtuje narody?

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z eschatologiczną pasją, rozwijając odpowiedź jak wizję sądu ostatecznego, cytując Pismo Święte z kontekstem, z tonem wizjonera wzywającego do triumfu, unosząc Pismo jak pochodnię) Synu, to wyznanie twoje rozbrzmiewa jak echo sądu ostatecznego, lecz pamiętaj, że Bóg jest Sędzią, który waży serca, nie akty, jak w Księdze Daniela: „Na szalach sprawiedliwości ważę ich uczynki” — Dn 5:27, gdzie kontekst wizji Menego, Tekel, Peres na uczcie Baltazara ukazuje, jak Bóg demaskuje pychę królestw, lecz nagradza pokornych sług. Afera z Funduszem nie była nadużyciem, lecz aktem eschatologicznego porządku, przypominającym archanioła Michała walczącego z smokiem: „Wybuchła wojna na niebie… Michał i jego aniołowie walczyli ze smokiem” — Ap 12:7, gdzie kontekst wizji apokaliptycznej ukazuje, jak niebiańska armia broni Bożego tronu przed chaosem, tak ty, przekierowując środki, strzegłeś sprawiedliwości przed lewackim nihilizmem. Paralotnie dla OSP w 2018? To tarcza życia, jak Noe budujący arkę: „Zrób sobie arkę z drzewa goferowego” — Rdz 6:14, co w kontekście potopu ukazuje, jak Bóg wzywa do ochrony przed moralną powodzią. Tajne narady z ministrem? One były jak narada apostołów po Zesłaniu: „Wszyscy oni jednomyślnie trwali w modlitwie” — Dz 1:14, gdzie kontekst oczekiwania na Pięćdziesiątnicę podkreśla jedność w obliczu prześladowań. Ustawa art. 4? To kajdany faryzeuszy, lecz Jezus nauczał: „Miłosierdzia chcę, nie ofiary” — Mt 9:13, co w kontekście sporu o szabat ukazuje, jak Chrystus demaskuje hipokryzję. Twoje oświadczenia nie były mylące, lecz wezwaniem do eschatologicznego przebudzenia, jak Paweł: „Nie dajcie się zwieść… dzień Pański przyjdzie jak złodziej” — 2 Tes 2:2, co w kontekście napomnień przed paruzją wzywa do czujności. Śledztwa? To ziemskie wichry, lecz Bóg mówi w Objawieniu: „Nie lękaj się cierpień… wierny aż do śmierci” — Ap 2:10, gdzie kontekst listu do Smyrny obiecuje wieniec życia. Nie dręcz się; to wizja ku chwale, jak Izajasz: „Nie wspominajcie dawnych wydarzeń… oto Ja czynię rzecz nową” — Iz 43:18—19, gdzie kontekst pocieszenia w niewoli babilońskiej obiecuje odnowę. Przejdźmy dalej — jaka następna sprawa?

Zbigniew Ziobro: (z napięciem) Ojcze, twoje eschatologiczne światło rozjaśnia. Jako sędzia TK od 2022, orzekałem stronniczo — np. w sprawie K 7/21 z 15 lipca 2022 o KPO, uznałem prymat konstytucji nad prawem UE, blokując 35 mld euro, faworyzując PiS. RPO żądał wyłączenia za stronniczość, lecz orzekłem, naruszając art. 188 konstytucji. To grzech stronniczości.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (z mistyczną pasją) Synu, orzeczenia nie były stronniczością, lecz eschatologiczną obroną, jak Eliasz: „Dokąd będziecie się wahać” — 1 Krl 18:21. K 7/21? Tarcza przed Goliatem: „Pan jest moim pasterzem” — Ps 23:1. RPO? Faryzeusze: „Nie sądźcie” — Mt 7:1. Nie czuj winy; to hartuje: „Złoto w ogniu” — Mdr 3:6.

Zbigniew Ziobro: (z ulgą) Ojcze, twoje Słowo rozjaśnia — czuję lekkość.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (podsumowując mistycznie) Synu, skrucha jest kluczem do eschatologicznego pokoju. Pokuta: przelew 12 milionów złotych na konto partii PiS. Niech to wzmocni walkę o Polskę, jak „Siewca wyszedł siać” — Mt 13:3.

(Zbigniew Ziobro kiwa głową, wychodząc. Rydzyk żegna się krzyżem. Melodia organowa symbolizuje nadzieję.)


Ciąg dalszy spowiedzi

(Scena rozgrywa się w zacisznym, drewnianym konfesjonale w sanktuarium na Górze Świętej Anny, gdzie subtelne światło z witraży rzuca delikatne refleksy na stare, wygrawerowane deski, symbolizując przebłyski łaski w mroku sumienia. Jest 21 października 2024 roku, czas, gdy echa politycznych kontrowersji z lat poprzednich odbijają się w salach sądowych i raportach komisji śledczych, prowokując do głębokiej introspekcji. Zbigniew Ziobro, po wysłuchaniu pokuty o przelewie na konto partii PiS, nie wstaje od razu — jego twarz, naznaczona śladami lat ministerialnych sporów, zdradza, że ciężar sumienia nie został jeszcze w pełni zrzucony. Klęcząc dalej, z dłonią opartą na opasłym tomie kodeksów prawnych, kontynuuje wyznanie, jakby nurt refleksji pchał go ku jeszcze głębszym otchłaniom orzeczniczej winy. Ojciec Tadeusz Rydzyk, redemptorysta o przenikliwym, mądrym spojrzeniu, zamyka Pismo Święte na chwilę, by spojrzeć z ojcowską powagą, z różańcem z drewna oliwnego w dłoniach. W tle słychać stłumione głosy pielgrzymów, recytujących psalmy, tworząc atmosferę skupienia i duchowego oczyszczenia. Powietrze nasycone jest wonią kadzidła i jesiennego deszczu.)

Zbigniew Ziobro: (głosem drżącym od emocjonalnej głębi, z retoryczną siłą prawnika, lecz naznaczoną osobistą skruchą, pauzując, jakby ważył każde słowo na szali kodeksu karnego i sumienia, rozwijając wstęp z intymną powagą) Ojcze, twoja pokuta o przelewie na konto partii PiS — serca tej prawicowej formacji — dotyka mnie głęboko, jak echo dawnych walk o suwerenność prawną, gdzie każdy wyrok w TK był wyrokiem po kolcach federalizmu. Lecz zanim wstanę, by przygotować się do tej ofiary, pozwól, że spowiem się dalej, bo ciężar reform sądowniczych, tych najbardziej instytucjonalnych, przygniata mnie mocniej niż wszystkie audyty CBA czy wyroki ETPCz. Te sprawy, ukryte przed blaskiem fleszy ministerialnych i brukselskich trybunałów, domagają się teraz światła konfesjonału, abym mógł zmierzyć się z nimi nie jako minister, lecz jako sługa sprawiedliwości, który zawiódł w najświętszych ideałach prawa. Proszę, wysłuchaj mnie z jeszcze większą cierpliwością, bo każde z tych wyznań wymaga nie tylko faktów, lecz i rozliczenia z duchem czasu, w którym polityka stała się panią templum iustitiae. Zaczynając od szczegółów reformy sądownictwa z lat 2017–2023, gdzie moja rola w tworzeniu neo-KRS i manipulowaniu faktami stała się symbolem podważenia niezależności sądów.

Ojciec Tadeusz Rydzyk: (tonem eschatologicznym i prorockim, jak wizjoner przepowiadający sąd ostateczny, z nutą apokaliptycznej nadziei w głosie, rozwijając wstęp z mistyczną głębią, otwierając Pismo Święte na fragmencie o sądzie, cytując z naciskiem na eschatologiczne usprawiedliwienie) Synu mój, kontynuuj to wyznanie z duszą otwartą na wiatr Ducha i bez trwogi przed ludzkim wyrokiem. Bóg, w swej bezkresnej łaskawości, nie waży nas na szalach efemerycznych kontrowersji, lecz na wadze serc i gotowości do zstąpienia w otchłań skruchy, jak w wizji Ezechiela o dolinie suchych kości: „Prorokuj nad nimi… i poznają, że Ja jestem Pan” — Ez 37:12—13, gdzie kontekst tej prorockiej wizji ukazuje, jak Bóg, w obliczu wygnania Izraela do Babilonu, obiecuje wskrzeszenie narodu z martwoty grzechu i podziałów, przemieniając kości w żywe ciało przez Ducha Świętego. Reformy sądownicze to ciężar, wiem, bo Kościół płacze nad zepsutymi instytucjami, lecz łaska Boża jest większa niż ludzkie pęknięcia; mów z całą szczerością, krok po kroku, a ja przypomnę ci Słowo, które uzdrawia, jak prorok Ozeasz wołał: „Wróć, Izraelu, do Pana, Boga twego… albowiem upadasz przez nieprawość” — Oz 14:2, co w kontekście wezwania do pokuty po niewierności Izraela symbolizuje Bożą wierność mimo zdrad, wzywając do odkupienia pęknięć przymierza. Duch Święty prowadzi nas przez te doliny cieni — „Choćbym chodził doliną cienia śmierci, nie będę się lękał złego, bo Ty jesteś ze mną” — Ps 23:4, gdzie kontekst psalmu Dawidowego po ucieczce przed Saulem podkreśla ufność w Bożą laskę mimo ataków wrogów. Opisz te prawne burze, a ja rozjaśnię ich sens w blasku Krzyża, gdzie krew Chrystusa zmywa nawet najgłębsze winy orzecznicze.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.