Temat 1 — Kochający Ojciec
1 Jana 4,16
A myśmy poznali i uwierzyli w miłość, którą Bóg ma do nas. Bóg jest miłością, a kto mieszka w miłości, mieszka w Bogu, a Bóg w nim.
Nie wierzyłem własnym uszom. Słyszałem głos mojego surowego, zwykle pełnego dezaprobaty ojca, wypowiadający słowa, za którymi tęskniłem od wielu lat. — Kocham cię, synu. Wszystko będzie dobrze. Był rok 1972. Z powodu przedawkowania LSD leżałem w stanie półśpiączki w szpitalnym łóżku w Daytona Beach w Kalifornii. Mój ojciec trzymał mnie w swoich ramionach, przeczesywał palcami moje długie włosy i mówił mi — zbuntowanemu nieudacznikowi, że mnie kocha. — „To niemożliwe” — myślałem, przysłuchując się cichemu szmerowi medycznej aparatury. Tata mówi, że mnie kocha! On, który w naszym rodzinnym domu kilka miesięcy wcześniej powalił mnie na podłogę, chwycił nożyczki i na siłę ściął moje hipisowskie włosy, krzycząc, że przynoszę hańbę rodzinie. A teraz cicho szeptał mi do ucha słowa miłości, przebaczenia i akceptacji. Chociaż pogrążony byłem jakby we mgle spowodowanej przez narkotyki, jego słowa zapadały mi głęboko w serce. Jako chłopak tęskniłem za aprobatą i uczuciem ojca. Chciałem, żeby się do mnie uśmiechnął albo powiedział, że jest ze mnie dumny. Ale kiedy otwierałem serce, żeby przyjmować jego miłość, zawsze napotykałem pustkę i czułem się rozczarowany. Teraz miałem już dziewiętnaście lat i nie potrafiłem przypomnieć sobie ani jednego przypadku, żeby mój ojciec mnie objął albo wypowiedział czułe słowa. Z powodu poczucia odrzucenia nie chciałem już dłużej być synem mojego ojca, nie chciałem już więcej go oglądać. Podobnie jak wielu mężczyzn z jego pokolenia, mój ojciec nie umiał wyrażać emocji.
Był dobrym człowiekiem, gotowym oddać za mnie życie, ale okazywanie uczuć było dla niego oznaką słabości. Ponieważ dorastał w czasach wielkiego kryzysu w domu bez ojca, wybudował wokół swojego serca warownię, żeby chronić się przed bólem. Potem musiał wyruszyć na wojnę i tam nauczył się jeszcze lepiej sztuki przetrwania. Zawsze mi powtarzał: „Nie pozwalaj sobie na okazywanie słabości. Nie płacz! Bądź twardy! Bądź mężczyzną!” Przez wiele lat usiłowałem bezskutecznie być twardym mężczyzną, jakim chciał mnie widzieć. A mimo to, kiedy znalazłem się w szpitalnym łóżku w chwili całkowitej porażki życiowej, tata trzymał mnie w swoich ramionach i mówił o swojej miłości. Nie wiedział, że słyszę jego głos i że czuję, jak mnie obejmuje. Wcześniej nie chciałem już być synem mojego ojca, ale mój ojciec nie chciał zrezygnować ze mnie. Jego oddanie było większe niż moje. Był to dla mnie chyba pierwszy przebłysk Bożej bezwarunkowej miłości. Jack Frost „W Objęciach Ojca”
Jaki jest Bóg? To pytanie zadaje sobie każdy z nas. Dla ludzi średniowiecza był okrutny i bezwzględny, wymagał niemal tortur fizycznych jako pokuty za popełnione przestępstwa. Przez miasta przechodziły tłumy biczowników, co biczowali się aż do krwi. Do biczowników należeli też królowie polscy jak, Zygmunt III Waza czy Jan Kazimierz. Kościół na Ziemi reprezentował Boga i Jego interesy. A wszyscy wiemy, jak bardzo wypaczony jest, sposób myślenia człowieka. Wiek dwudziesty wniósł nowy nurt, odwrotność czasów starożytnych, Bóg stał się Świętym Mikołajem, który kocha wszystkich i nikogo nie potępi, nie uderzy, bo jest tylko miłością. Co powiecie o rodzicu, który by karmił swoje dzieci tylko cukierkami.
Jezus a Ojciec
Na ziemi czekało Chrystusa kilka zadań do wypełnienia. Jednym z najważniejszych było zdemaskowanie kłamstwa krążącego na temat charakteru Jego Ojca i ukazanie go takim, jakim jest naprawdę. Wszystkich zachęca, aby widzieli, myśleli i mówili o Niebiańskim Ojcu, tak jak On Go widzi, myśli o Nim i mówi; aby nie czynili tego po ludzku. Ten aspekt Jego Boskiej służby po dziś dzień nie jest, ani rozpoznany ani rozumiany. Nie rozumieli go nawet Jego apostołowie.” Filip powiedział: »Panie, pokaż nam Ojca, a wystarczy nam.« Prośba ta bardzo rozczarowała Chrystusa. »Odpowiedział mu Jezus: Tak długo jestem z wami i nie rozpoznałeś mnie, Filipie? Kto mnie widział, widział Ojca; Jak możesz mówić: Pokaż nam Ojca?« Jan 14,8.9. Chrystus potwierdził, że gdyby widzieli Go w Jego prawdziwym, pełnym miłości charakterze, widzieliby i Ojca. Aby jedno i drugie było skuteczne, musiał być doskonałym odbiciem Ojca; „Kto mnie widział, widział Ojca”, nie znaczy zewnętrznego wyglądu, bo Jezus miał ciało, a Ojciec jest Duchem, więc Jezus mówi o charakterze Ojca. „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” istotnie był lustrem Ojca. o tym mówi Hebr.1,3 „On, który jest odblaskiem chwały i odbiciem jego istoty”. W drugim stuleciu żył niejaki Marcjon, ten doszedł do wniosku, że Jezus jest kochający, a Ojciec to okrutny Bóg. Niezależnie od tego jak brutalnie Go traktowali, jak nieprzyjaźnie odrzucali, jak bezlitośnie ciemiężyli i jak bezwstydnie kłamali na Jego temat, On odpłacał im jedynie dobrem. Kiedy przechodził przez Samarię, jego uczniowie zaproponowali mu, aby zesłać ogień na Samarytan, Jezus się na nich oburzył i powiedział: „Nie wiecie jakiego ducha jesteście”. Każdy pogląd na temat Ojca, bez względu na to, jak jest tradycyjny i stary, który w jakikolwiek sposób różni się od tego. co ukazał Jezus, należy odrzucić jako błąd.
.
.
.
Pytania
1 Na podstawie powyższego przykładu, czy uważasz, że Ojciec Niebiański jest przy tobie kiedy, ty jesteś w trudnościach?
2 Czy Bóg jest surowym Ojcem, którego trzeba przebłagać, aby ci pomógł?
3 Jaki jest w twoich oczach Ojciec Niebiański? Jaka jest twoja odpowiedź na miłość Ojca?
Temat 2 — Obraz Ojca Nieba w tobie
Jack Frost
„Mój ojciec był człowiekiem szanowanym w naszej społeczności, a jego zdolności sportowe — szczególnie jako zawodowego instruktora tenisa — przyniosły mu w Daytona Beach wiele zaszczytów. Starałem się spełnić oczekiwania mojego ojca i osiągać zadowalające sportowe wyniki, ale nie radziłem sobie zbyt dobrze z rakietą tenisową i nigdy nie udawało mi się zrobić na nim wrażenia. Ojciec regularnie przypominał mi w ostrych słowach, że coś mi nie wychodzi. W soboty rano na treningu wrzeszczał na mnie jak sierżant w wojsku: — „Przyłóż się! Bądź agresywny! Nie bądź takim mięczakiem!” Każda taka przeprawa doprowadzała mnie do łez. Czułem się przegrany, jednak tak bardzo pragnąłem jego aprobaty, że starałem się osiągnąć sukces. „Gdyby tylko udało mi się dobrze uderzyć piłkę” — myślałem — „wtedy tata byłby ze mnie dumny” Nie uświadamiałem sobie, że to nieprawdziwe przekonanie coraz głębiej zapadało w moje serce. Stopniowo zaczął mnie ogarniać strach przed niepowodzeniem i odrzuceniem, strach, który sprawiał, że czułem się bez wartości, gdy nie byłem w stanie zasłużyć sobie na aprobatę ojca. To nieprawdziwe przekonanie przyniosło złe żniwo w następnych latach, gdy zostałem zawodowym kapitanem kutra rybackiego.
Podobnie jak mój ojciec musiałem być najtwardszy i najlepszy. I podobnie jak mój ojciec stałem się bardzo surowy. Na każdym członku załogi, który przyczynił się do utraty ryby albo który mnie zawiódł, wyładowywałem swoją złość. Byłem wrzaskliwym tyranem. Do działania popychały mnie lęk przed porażką i okrutna ambicja, która nie pozostawiała we mnie miejsca na współczucie dla nikogo. Za wszelką cenę musiałem być zwycięzcą. W moim wypaczonym sposobie myślenia byłem nikim, jeśli nie łowiłem więcej ryb niż inni. Nie uświadamiałem sobie, że wewnątrz pożerało mnie pragnienie zdobycia aprobaty mojego ojca. Ta dokuczliwa pustka stała się rakiem zjadającym mnie żywcem”.
Jer.13,17
A jeżeli tego nie usłuchacie, moja dusza w ukryciu płakać będzie z powodu waszego wygnania i moje oko zaleje się łzami, że trzoda Pana pójdzie do niewoli
Płaczący Bóg
Historia Frosta z poprzedniej strony pokazuje nam obraz Ojca, taki obraz noszą synowie i córki, kiedy dorosną. Tak widzą Ojca Niebiańskiego. Tak wielu ludzi oddaje się w opiekę Matki Boskiej, bo matczyne serce jest czułe. Nie wiedzą, że Biblia mówi, że serce Ojca jest jeszcze bardziej czułe. Trzeba było stworzyć grono świętych, którzy by się wstawiali do srogiego Ojca, by się nad nami zlitował.
Słyszałem wiele kazań o Bogu, który zesłał plagi, zniszczył świat przed potopowy i o Bogu Sądu Ostatecznego, ale nigdy nie słyszałem o Bogu płaczącym. Jezus jest odbiciem Ojca, a ten płakał nad Jerozolimą. Widział jej przyszłe losy.
Dlaczego Bóg płacze? Żal mu ludu, i mimo Wszechmocy nie może naruszyć ich wolnej woli. To jest tak, jak w przykładzie „żona znalazła sobie innego mężczyznę i chce rozwodu, mąż ją kocha, prosi, aby została, obiecuje, że będzie jeszcze dla niej lepszy. Ona nie zmieniła decyzji”. Czy rozwód kończy miłość męża? Nie! Mimo, że nie chce go znać, on nadal ją kocha, czeka ja jej powrót. Tym mężem jest Bóg, decyzja Izraela jest jednoznaczna, nie chcemy Boga, który przyszedł w postaci Mesjasza. Odrzucenie Syna jest odrzuceniem Ojca. Bóg nie ma wyboru, On za pomocą łomu nie wejdzie do ich serc na siłę i nie powie: „Ja cię muszę uszczęśliwić”. Jeżeli ty odrzucasz jego miłość, On płacze w ukryciu.
Najbardziej bolesna jest zawiedziona miłość. W PnP czytamy o Bogu jako Oblubieńcu i Izraelu jako Oblubienicy: On mówi do niej:
„O, jakże jesteś piękna, moja przyjaciółko, o, jakże jesteś piękna! Twoje oczy są jak oczy gołębic spoza twojej zasłony.. Oczarowałaś mnie, moja siostro, oblubienico, oczarowałaś mnie jednym spojrzeniem swoich oczu. Jak piękna jest twoja miłość, moja siostro, oblubienico, PnP.4.1.9
W pewnym momencie ona zdecydowała się go nie wpuścić do mieszkania, jej poglądy o tym zdecydowały.
„Otworzyłam mojemu miłemu, lecz mój miły już odszedł, znikł; Byłam zrozpaczona, że odszedł. Szukałam go, lecz go nie znalazłam, wołałam go, lecz mi się nie odezwał".PnP.5,6
To ty jesteś Oblubienicą Pana, On puka do drzwi i mówi, wpuść mnie, siostro moja, Oblubienico, jestem tobą oczarowany. Wstaw w miejsce Oblubienicy swoje imię. On mówi do ciebie
Pytania
1 Jaka jest twoja odpowiedź dla Oblubieńca. Dla tego, który jest tobą oczarowany?
2 Dlaczego Wszechmogący Bóg płacze?
Temat 3 — Odrzuceni
„
W 1980 r. wszystko się zmieniło. Wtedy właśnie dotarła do mnie przemożna miłość Boża. Miałem dwadzieścia siedem lat, a moje życie leżało w gruzach. Byłem uzależniony od narkotyków, alkoholu i pornografii od ponad dziesięciu lat, ponieważ ustawicznie szukałem ucieczki od bólu wywołanego lękiem przed porażką. Nie potrafiłem kontrolować swojej złości. Ustawicznie raniłem żonę, syna i innych słowami i poniżającymi spojrzeniami. Desperacko próbując uciec od bólu, wziąłem swój kuter rybacki i pewnego dnia w lutym 1980 r. wypłynąłem w morze. Kiedy znalazłem się już w odległości 40 mil od wybrzeża Karoliny, przez trzy dni wołałem do Boga, żeby mi się objawił. — Boże — mówiłem — proszę, zrób coś. Poraniłem wszystkich wokół siebie. Nie wiem, czemu taki jestem. Mam wrażenie, że coś wewnątrz popycha mnie do granic szaleństwa. Nie wiem, dlaczego jestem taki surowy. Mam wrażenie, że coś zatruwa mnie od środka. Proszę, pomóż mi. I właśnie wtedy, w najniższym punkcie mojego życia, spotkałem się z bezwarunkową miłością Chrystusa po raz pierwszy. Jego obecność natychmiast rozerwała więzy alkoholizmu, uzależnienia od narkotyków i pornografii. W jednej chwili Bóg dał mi nowe serce. Ciężar grzechów został usunięty, a ja po raz pierwszy w życiu odczułem prawdziwą radość. Zasmakowałem dobroci Pana”.
Przesłanie z Nieba
To Moja Miłość Ojca i Stworzyciela każe Mi odczuwać tę potrzebę kochania człowieka. Trwam przeto blisko człowieka. Wszędzie idę za nim, pomagam mu we wszystkim, zaradzam wszystkiemu. Widzę jego potrzeby, jego zmęczenie, wszystkie jego pragnienia. Moim największym szczęściem jest przychodzenie mu z pomocą I ratowanie go. Ludzie myślą, że jestem groźnym Bogiem i wtrącam całą ludzkość do piekła. Co za niespodzianka przy końcu czasów, kiedy ujrzą, że bardzo wiele dusz, które uważali za stracone, cieszy się wieczną szczęśliwością wśród wybranych! Chciałbym, aby wszystkie Moje stworzenia były przekonane, że istnieje Ojciec, który czuwa nad nimi i który chciałby spowodować, aby już tu na ziemi, odczuwały przedsmak szczęścia wiecznego. Eugenia Ravasio
Kiedy prześladowani w Europie protestanci odkryli nowy ląd, Amerykę, wydawało się, że od tej pory zapanuje tam wzajemna miłość, poszanowanie i tolerancja. Stało się wręcz odwrotnie. Często dziecko bite przez ojca później bije swoje dzieci, dzieci z rodziny alkoholików, stają się alkoholikami, chociaż nienawidzili takiego życia. Prześladowani w Europie, prześladowali braci w Ameryce. Stworzono kościół Episkopalny, a prawo państwowe i sądownictwo było w rękach duchownych. Prawem państwowym nakazano uczęszczać do kościoła, brak uczestnictwa w nabożeństwie groziło grzywną i więzieniem. Największe prześladowania były w stanie Massachusetts. Posłuchajmy, co mówi historia:
„Kilku z nich wycofało się z kościoła w Salem i odprawiało nabożeństwa samotnie. Wszyscy zostali aresztowani. Lawrence i Cassandra Southwick oraz ich syn Joseph zostali zabrani do Bostonu, aby się z nimi rozprawić. Po przybyciu tam, 3 lutego, bez żadnej formy procesu zostali wychłostani i uwięzieni na jedenaście dni, ponieważ pogoda była niezwykle zimna. Oprócz tego zostali ukarani grzywną w wysokości czterech funtów i trzynastu szylingów za sześciotygodniową nieobecność w kościele w niedziele, a ich bydło zostało skonfiskowane i sprzedane, aby zapłacić tę grzywnę”. A. Jones „Protestantyzm fałsz i prawda”
Jeżeli w ich okręgu pojawił się innowierca jak baptysta, to był aresztowany, i miał zapłacić grzywnę, ale jeden z nich odmówił, bo stwierdzi, ze nie popełnił przestępstwa, więc sąd skazał go na publiczne ubiczowanie, Biczowanie Holmesa polegało na wymierzeniu trzydziestu uderzeń trzema rzemiennymi batami z zawiązanego sznurka, trzymanymi obiema rękami. Biczowanie było tak dotkliwe, że gdy zabrano go z powrotem do więzienia, jego pokaleczone ciało nie mogło dotknąć łóżka. Ukarano nawet grzywną tych, co po ubiczowaniu chcieli mu pomóc.
Kwakrów kościół nie znosił. W Bostonie wydano ustawę, o obcięciu im prawego ucha, a tych, co odważyli się wrócić wieszano. 22 maja 1661 r., na mocy której ustanowiono, że każda osoba skazana przed sędzią hrabstwa za bycie kwakrem bezdomnym lub włóczęgą, miała zostać rozebrana do naga do połowy, przywiązana do ogona wozu i wychłostana od miasta do miasta, aż do granicy. Kwakrzy zamieszkali ten teren, mieli zostać poddani karze wygnania na mocy Ustawy z 1658 r.
Teraz powiedzcie ilu z tych zmuszonych do służenia Bogu, widziało w Bogu kochającego Ojca?
Punkty na następnej stronie powiedzą wam wszystko, jak wyglądało ich życie. Nie tylko ich, ale i dzisiaj wielu przeżywa to samo, po rozbiciu w kościele, albo złym potraktowaniu za inne poglądy.
Powiem wam autentyczny przypadek sprzed kilkunastu lat. Nie podaje ani nazwy kościoła, ani nazwisk. Przewodniczący dużego kościoła w Polsce podał do sądu wyznawczynię za to, że zmieniła poglądy, i tym prześladuję kościół. Sędzia powiedział: Ta sprawa nigdy nie powinna trafić przed sąd. Nie mógł wydać wyroku, bo nie mieściło się to w prawie. Osoba ta została strasznie poraniona psychicznie, przejawiało to się atakiem, na innych, agresją. Kościół zrobił wrak z osoby, ile takich wraków było w USA w 17 wieku, ludzi, którzy wyrzekli się Boga, którego reprezentowali duchowni.
.
.
Test dla ciebie
Popatrz na poniższe punkty, i odpowiedz sobie sama, lub sam, które z nich pasują do twego życia.
Objawy
1. Jeżeli boisz się kontaktu z innymi chrześcijanami, to boisz się, aby cię nie zraniono ponownie, ludzie ci często uciekają na własną pustynię, zamykają się we własnym domu.
2. Jeżeli czujesz lęk, lub wstyd, aby rozmawiać z innymi o Bogu, to znaczy, że jesteś poraniony, Wewnętrzna blokada świadczy o psychicznym wycofaniu się z życia religijnego.
3. Jeżeli czujesz się dotknięty tym, że ktoś ma inne zdanie niż ty, czujesz, że ktoś cię zaatakował, twoja psychika burzy się, że owa osoba podważyła twoją wiarygodność, jesteś poraniony. — Pamiętaj, że to twoje odczucie, i nikt cię nie poniżał, i nie miał tego na myśli, to twoja nadwrażliwość stworzyła sobie potwora.
4. Osoba nadwrażliwa atakuje innych, kiedy ktoś ci nie powie np. „dzień dobry”, to godzinami budujesz w swojej głowie wojenny scenariusz filmowy. Przy najbliższym spotkaniu zaatakujesz taką osobę. I będziesz trzymał urazę do niej miesiącami, jakby zmuszając ją, aby padła przed tobą na kolana, bo to ona jest winna, ty nie widzisz własnych dolegliwości, fałszywego oskarżenia.
5. Osoba poraniona narzeka na wszystkich, czasami upatrzy sobie kilka osób i będzie obmawiała te osoby przed każdym, kogo spotka. Nigdy nie przyjdzie się pogodzić, będzie uciekać przed osobami, które obgaduje. Boi się konfrontacji.
6. Osoba poraniona będzie uciekać od kościoła, który ją skrzywdził, czasami szuka ukojenia w innych kościołach, ale długo tam nie pobędzie, bo szybko wejdzie w konflikt ze wszystkimi, szczególnie z kierownictwem kościoła. To ona jest przyczyną konfliktu, a nie kościół, a jeżeli nie ma konfliktu to go znajdzie, aby oskarżyć kościół, W żadnej społeczności nie znajdzie dla siebie miejsca. Niewątpliwie osoby takie potrzebują uleczenia, to osoby chore duchowo, zalecam post, modlitwę i przebaczenie, wyznawanie codziennie win, które nawet nie czujesz, że są po twojej stronie. A przede wszystkim patrzenie oczami miłości na innych. Najpierw trzeba sobie uświadomić swoje poranienie.
Modlitwa
„Panie, pociągnij do siebie. Potrzebuję Twojego dotknięcia. Wyznaję moją niemoc, całą moją grzeszną przeszłość. Przynoszę ci moje zranienia, mój ból. Oczyść mnie i ulecz. Ogarnij swoją wielką miłością, którą okazałeś mi, umierając za mnie na krzyżu. W imieniu Jezusa, amen”
Pytania
1 Jeżeli ktoś na Facebooku napisze, że nie zgadza się z twoją opinią, czy wytwarza się w tobie chęć zaatakowania, takiej osoby?
2 Jak uważasz, z czego wynika brak miłości do innych?
Temat 4 — Wymagający Bóg
1 Jana 4,16
A myśmy poznali i uwierzyli w miłość, którą Bóg ma do nas. Bóg jest miłością, a kto mieszka w miłości, mieszka w Bogu, a Bóg w nim.
Po nawróceniu zaangażowałem się w życie kościoła i szybko przekonałem się, że moje dążenie do osiągnięć dobrze sprawdza się w religijnym środowisku. Po prostu przeniosłem swoje nieprawdziwe przekonania, strach przed porażką i agresywne nastawienie na osiągnięcia na pracę w kościele. Myślałem, że najlepszym sposobem na zdobycie Bożej aprobaty i akceptacji jest praca dla Niego i zdobywanie przychylności chrześcijan wokół siebie. Całkiem naturalne wydawało mi się wyrażanie mojej miłości do Boga przez budowanie swojej tożsamości w hyperreligijnej aktywności. Wielu chrześcijan zdawało się myśleć tak samo. Im więcej się modliliśmy, pościliśmy, czytaliśmy Biblię, świadczyliśmy, uczestniczyliśmy w nabożeństwach, tym bardziej, naszym zdaniem, zdobywaliśmy przychylność Bożą. Ale za to fałszywe pojmowanie Bożego charakteru przyszło mi słono zapłacić. Pracując ciężko, żeby Go zadowolić, nie odczuwałem radości, nie miałem pokoju, odpocznienia ani energii, żeby przekonać moją żonę i dzieci, że kocham je bardziej niż swoją służbę. Kiedy w 1984 r. zostałem pastorem małego zboru, mój powstały w dzieciństwie system filtracyjny nastawiony na zdobywanie miłości i akceptacji przełożył służbę na agresywną pasję zdobywania dusz i budowania najszybciej rozwijającego się kościoła w okręgu. Jako rybak gotów byłem zrobić wszystko, żeby stać się najlepszym rybakiem południowo-wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, teraz — jako chrześcijański przywódca — pragnąłem osiągać duchowe cele, żeby zasłużyć na pochwały ludzi. Podświadomie pozwalałem, by rządziła mną potrzeba bycia potrzebnym. Chciałem na wszystkich robić dobre wrażenie. Ale pod pokrywką sukcesu byłem nieszczęśliwym człowiekiem w nieszczęśliwej rodzinie. Moje zaangażowanie w „służbę” było o wiele większe niż moje oddanie żonie, dzieciom i innym bliskim. W domu byłem poirytowany, nie dało się ze mną wytrzymać. Wszystko, co robiłem, podszyte było tłumioną złością.
Pytania
1. Dlaczego Bóg nie oczekuje od ciebie biczowania się po plecach, typu, więcej modlitw, więcej ewangelizacji, muszę być doskonałym?
2 Czy szukasz pochwały u ludzi za to co robisz dla Boga?
Czy jesteś synem, czy żebrakiem?
Narodzenie z Boga, stawia nas w pozycji synów i córek Boga, dzieci Bożych. To prowadzi nas do tego, że tej pozycji, nie można nam odebrać, pod warunkiem że sami z niej nie zrezygnujemy i nie wybierzemy bycia żebrakami. Przyjrzyjmy się temu, zróbmy porównanie i odnieśmy to do siebie:
Synowie króla mają
1 Odpowiednie wykształcenie, najlepsze w państwie, najlepszych nauczycieli.
/ Naszymi nauczycielami są ludzie najwyższej rangi, apostołowie w listach, prorocy co do nas mówią w księgach Biblii/
2 Synowie królewscy, chodzą w najpiękniejszych szatach, czystych.
/ Szata w Biblii jest symbolem sprawiedliwości, czystości, sprawiedliwych uczynków/
3 Synowie królewscy jedzą najlepsze pokarmy ze stołu Króla.
/ Pokarmem jest Słowo, o różnych dziedzinach życia/.
4 Syn królewski podlega wychowaniu i każe jedynie swego Ojca, Pozostali są karani i wychowywaniu nawet przez szatana, bo ma do nich prawo. Szatan musiał prosić Boga, żeby mógł zwieść Piotra i apostołów ( Łuk.22,31 )
Żebrak
Można namówić syna królewskiego, aby uwierzył, że nie ma królewskiej pozycji i stał się żebrakiem, niech zostawi szaty królewskie i zacznie karmić się tym, co znajdzie na śmietniku.
1 Żebrak nie czerpie z wykształcenia króla, jego nauczycielem jest inny żebrak, albo w ogóle nie ma wiedzy.
/ Ludzie, którzy nie czytają Słowa, ale wmówiono im, że mają słuchać nauczycieli kościelnych, bo ci mają wyższe wykształcenie. Uczą ich liturgii, przykazań kościelnych, jak odprawiać obrzędy, lub wymyślonych zasad wiary/.
2 Żebrak chodzi w brudnych szatach, podartych, starych, zużytych, które cuchną.
/ Ludzie niekorzystający z usprawiedliwienia, które daje Bóg, ale ustanawiają własne usprawiedliwienie. Ich czyny są złe, rozdarte, trochę w nich własnego dobra, i trochę zła. Rządy ustanawiają przepisy o własnej moralności, a nie Bożej. O własnych siłach chcą być uczciwi, cuchną grzechem/. Kiedyś słuchałem księdza egzorcystę, który zapytał demona, „jak możesz być w kościele na mszy, skoro, jest tam taka świętość? Demon odpowiedział, nie o świętości mszy, ale o grzechu w kościele, „tylko kilku na mszy jest świętych, od reszty czuje smród grzechu”/.
3 Żebrak je to co znajdzie na śmietniku, jego jedzeniem są wyrzucone resztki.
/ Spotykam często takich, którzy w kościołach są uczeni filozofii, nauk kościoła, a nie prowadzenia przez Ducha. Co może taki dać z siebie, walczy z fałszywymi naukami, i mówi, że to ewangelizacja. Żyje ludzkimi grzechami, i twierdzi, że to mówienie prawdy. Syn królewski przedstawia nam charakter i prawa swego Ojca. Bóg powołał nas do głoszenia prawdy zbawienia, i czystych nauk Jezusa, a nie do obalania fałszywych doktryn kościołów.
2Kor.6,18
I będę wam Ojcem, a wy będziecie mi synami i córkami, mówi Pan Wszechmogący;
Synowie rzadko robili cokolwiek! Siedzieli sobie z ojcem, który uczył ich, jak być kapitanem. Później dwaj z nich zostali bardzo dobrymi kapitanami. Musiałem stawiać się na łodzi godzinę przed wypłynięciem, ale zawsze przychodziłem wcześniej, ponieważ chciałem, żeby nasza łódka była najczystsza i najlepiej przygotowana. Pracowałem ciężej niż inni. Chciałem udowodnić kapitanowi, że jestem coś wart. Ale nie byłem synem. Synowie przychodzili razem z ojcem w ostatniej chwili, a on przelewał w nich swoje życie. Miałem wrażenie, że wykonuję całą pracę, a synowie zbierają tylko korzyści! Tak żyje wielu chrześcijan. Obserwują tych niewielu wybranych, na których Bóg zdaje się wylewać swoje największe błogosławieństwa. „Zobacz, co Bóg uczynił w życiu Jacka! Po prostu wylewa na niego swoje błogosławieństwa. Jack musi być jego ulubieńcem. Innym to Bóg błogosławi, ale mi — nie”. To sposób myślenia sieroty. Ten ślepy zaułek w zawodzie mata sprawiał, że czułem się oburzony i rozgniewany, w końcu powiedziałem: Dość tego! i zrezygnowałem. Pracowałem na tej łodzi jak niewolnik, wkładałem w nią całe moje życie. Kiedy nie wypływaliśmy na morze, spędzałem na niej osiem do dziesięciu godzin dziennie, starając się zasłużyć na awans. Jako niewolnik albo sługa masz wrażenie, że musisz pracować coraz więcej, że odnieść sukces. Musisz walczyć, udowadniać innym, że masz prawo do istnienia. A synowie albo córki? W dniu wolnym od pracy nie męczą się, żeby coś udowadniać. Nie przychodzą wcześnie ani nie zostają do późna. Po co mieliby to robić? łódź i tak już do nich należy. Pewnego dnia ojciec wszystko im przekaże. Siedzą sobie w sterówce i poznają łatwe i przyjemne strony łowienia — sterowanie łodzią, nawigację, znajdowanie ryb. Osobom o sierocym sercu pozostaje brudna praca. Wielu chrześcijan czuje się jakby byli najemnikami, do których nie należy dziedzictwo. Sierota nie spodziewa się wygód, zabezpieczenia finansowego ani awansu, ponieważ wie, że to syn otrzyma spadek. I dlatego nawet jeśli sierota pracuje coraz więcej i więcej, próbując sobie na coś zasłużyć, ogrania go tylko złość albo popada w apatię. Jack Frost
Duch biedy
Czy istnieje coś takiego jak duch biedy? Tak! Tacy chociaż są synami i córkami Króla, chodzą w łachmanach, bo wierzą, że na nic ich nie stać. Oto jedna z autentycznych historii.
Zaproszono nas do restauracji. Był to dość drogi lokal, przynajmniej dla mnie w tamtym czasie, i z tego, co widziałam. Nasi gospodarze chcieli nas ugościć, a my czułyśmy się tym bardzo skrępowane. Ponieważ byłyśmy gośćmi, miałyśmy złożyć zamówienia jako pierwsze. Tamtego dnia miałam ogromną ochotę na zupę, ale wystarczyło, że spojrzałam na ceny, i od razu mi przeszło. Oczywiście to gospodarze chcieli za nas zapłacić, ale czułam się niekomfortowo z tym, że mogłabym narazić ich na zbyt duże koszty. Pomyślałam, że jeśli każdy z nas zamówi po jednym posiłku, rachunek nie wyjdzie za duży, więc wzięłam tylko niedrogie drugie danie. Koleżanka zamawiała po mnie i zrobiła podobnie. I wtedy do akcji wkroczyli nasi gospodarze. Nie tylko nie ograniczyli się do jednego dania, ale też wzięli wszystko, na co mieli ochotę — od przystawek po zupy i desery. Nas również pytali kilkakrotnie, czy nie chcemy czegoś jeszcze, ale grzecznie odmawiałyśmy. Jednak kiedy siedziałam i patrzyłam, jak kelner serwuje im kolejne dania, stwierdziłam, że o wiele bardziej komfortowo czułabym się, gdybym zamówiła jeszcze, chociażby zupę, nawet gdybym miała narazić ich na dodatkowe koszty. Jadąc z powrotem do domu, rozmawiałyśmy na temat tego, co wydarzyło się przy obiedzie.
Okazało się, że ona również miała ochotę na zupę, ale nie zamówiła jej tylko dlatego, Ze nie chciała, aby gospodarze zapłacili za dużo. To był duch ubóstwa, zjadłyśmy to, co wydawało się nam słuszne. To chyba oczywiste, że skoro zabrali nas do drogiej restauracji, byli gotowi dużo za nas zapłacić. Chcieli nas ugościć, dając nam możliwość zamówienia tego, na co tylko mamy ochotę, Tak podobnie postępujemy z Bogiem. On daje często nam wiele możliwości i przygotowuje dla nas wielkie rzeczy, a my z fałszywej pokory odmawiamy i udajemy, je jesteśmy zadowoleni z tego, co mamy. Tymczasem w rzeczywistości boimy się prosić. Może nie chcemy wyjść zachłannych? Nie musimy się bać prosić Go o wielkie rzeczy, bo on jest Bogiem, który nie tylko daje swoim dzieciom to, czego potrzebują, ale dużo więcej. od tamtego obiadu we Wrocławiu zaczęłam się uczyć przyjmować od innych oraz tego, jak być w swoim myśleniu dzieckiem króla, a nie osobą ubogą.
.
.
Pytania
1. Czy w swoim życiu widzisz więcej cech syna czy niewolnika?
2 Czy różni się życie syna królewskiego od życia niewolnika?
Temat 5 — Legalista
Zawsze miałem poważny i surowy wyraz twarzy. Głosiłem legalistyczne wymagania i nakazy. Koncentrowałem się na prawdzie biblijnej, ale w sercu nie miałem miłości. Znałem teologię Bożej miłości, ale nie doświadczałem jej w moich relacjach. Potrafiłem cytować fragmenty Pisma Świętego na temat Bożej bezwarunkowej akceptacji, ale było to dla mnie puste pojęcie. W efekcie zacząłem porównywać siebie z innymi w służbie, uważając, że są ode mnie bardziej błogosławieni i bardziej obdarowani. To zrodziło we mnie nastawienie rywalizacji wypływającej z zazdrości. Nie potrafiłem nawiązać zdrowej relacji z kimkolwiek, kto był dla mnie duchowym autorytetem. Stałem się mistrzem kamuflażu. Na konferencjach duchownych siedziałem z uśmiechem na twarzy. Ale spod religijnej maski patrzyłem na przywódców kościelnych, którym się powodziło, krytycznie, z chęcią rywalizacji. Nie mogłem znieść myśli, że im się powiodło. Jeśli doświadczali błogosławieństwa, ja czułem się ograbiony. Jeśli przeżywali jakieś trudności, potajemnie się radowałem. Moje serce chorowało z powodu pychy. W końcu w 1986 r. uświadomiłem sobie potrzebę uzdrowienia i poddałem się uzdrawiającej usłudze modlitewnej w celu dotarcia do korzeni złości, poczucia przymusu do działania i niezdolności nawiązywania bliskich relacji.
Rzym.8,15—16
A Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: Abba, Ojcze! Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi
Muszę sobie zasłużyć u Boga
Kiedy żyjesz, jakbyś nie miał domu, widzisz innych — nawet bliskich — jako zagrożenie swojej niezależności. To, czy żyjesz tak, jakbyś miał dom, czy też tak jakbyś go nie miał, zależy od tego, jak postrzegasz Boże uczucia względem siebie. Jeśli wierzysz, że Bóg kocha cię takiego, jakim jesteś, będziesz żył jak syn lub córka Króla. Jeśli jednak uważasz, że Bóg gniewa się na ciebie i że ciągle musisz szukać sposobów ugłaskania Go, będziesz żyć jak sierota. To ważne rozróżnienie, ponieważ w codziennych relacjach będziesz traktował innych tak, jak sądzisz, że Bóg traktuje ciebie. Czy dzisiaj rano usłyszałeś głos kochającego Ojca, który mówił: „Nie martw się, że nie wszystko masz poukładane, nie szkodzi. Nie oczekuję od ciebie, że wszystko zrobisz doskonale. Bardzo cię kocham takim, jakim jesteś. Jesteś ukochanym synem/córką, w którym mam upodobanie”. Czy też wstałeś rano, myśląc: „Nikt mnie nie kocha. Nikomu na mnie nie zależy. Powinienem się pomodlić, przeczytać trzy rozdziały Biblii i wykonać wszystkie obowiązki chrześcijańskie, żeby zasłużyć na okruch ze stołu Pańskiego”. Będziesz traktował innych i siebie tak, jak myślisz, że traktuje cię Bóg. Jeśli wiesz, że kocha cię bezwarunkowo, będziesz kochać siebie i innych tą samą miłością. Ale jeśli sądzisz, że musisz zasłużyć sobie, żeby mieć dla Boga wartość, to będziesz od innych wymagać, żeby starali się zasłużyć na twoje uznanie. Będziesz żył albo tak jakbyś miał dom, albo jakbyś nie miał domu.
Rzym.8,15—16
A Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: Abba, Ojcze! Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi
Jakie jest prawo dla synów?
W czasach Pawła niepodleganie prawu rozumiano odwrotnie niz dzisiaj, w kościołach. Obecnie niepodleganie prawu znaczy, że nie musisz go przestrzegać, wówczas nie podlegał prawu ten, kto je wypełnił, podleganie prawu znaczyło, że ono cie oskarża o niewypełnienie. Do dzisiaj w języku prawniczym, ten kto podlega pod paragraf to taki który złamał przepis. Ten, co nie złamał przepisu, nie podlega pod dany paragraf. Wypełniając przykazania Boże, żyjemy w czystości bez grzechu, nie podlegamy pod prawo. i o tym mówi wypowiedź ap. Pawła 1Tym.1,9. Jezus jakby złamał jedno przykazanie, podlegałby prawu, które skazałoby go za własną winę. Przykład: Na dworcu jest wywieszka „Zakaz palenia” ale ja nie palę, więc przepis ten mnie nie dotyczy, ale kiedy ktoś podejdzie i poczęstuje mnie papierosem, wtedy prawo zaczyna żyć, i woła: „Tu jest zakaz palenia, za złamanie go zapłacisz karę, gdy zacznę palić papierosa, podlegam pod prawo, jestem pod prawem”. Prawo mówi, co to jest grzech, czy mam grzeszyć, dlatego że Jezus mnie oczyścił z grzechu? czy Jezus umierał po to abym grzeszył? Cała kwestia sprowadza się nie do tego czy prawo moralne obowiązuje, ale w jakim duchu je wypełniasz, w duchu sierocym, z ojcowskim z miłości do Boga. Prawo Mojżeszowe zawsze miało być duchowe.
5Moj.6,5—6
Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej siły swojej.
Niechaj słowa te, które Ja ci dziś nakazuję, będą w twoim sercu.
5Moj.30,11.14
To przykazanie bowiem, które ja ci dziś nadaję, nie jest dla ciebie ani za trudne, ani za dalekie… Lecz bardzo blisko ciebie jest słowo, w twoich ustach i w twoim sercu, abyś je czynił.
Ojciec i syn uczęszczali do tego samego kościoła, różnica była taka, że ojciec przestrzegał przykazań z serca z syn z prymusu, bo mieszkał z ojcem, ale wolałby w tym czasie pić piwo z kolegami. W ciągu roku ani jeden, ani drugi nie złamali prawa. Obaj wypełnili prawo. Różnica była tylko taka, że ojciec żył według ducha, a syn według litery prawa. Jeżeli kochasz Boga, to prawo popłynie z twego serca, nie musisz się zastanawiać nad jego istnieniem. Kiedyś przyszedł do mnie kolega, i mówię do niego: „Zapomniałem o dziesięciu przykazaniach, że są” a co złamałeś któreś? zapytał mnie, Nie! Ale zapomniałem, że są. To się tym nie przejmuj, jak któreś złamiesz, to ci się przypomną..
Pytania
1. Dlaczego dobra znajomość Biblii, nie zawsze jest znajomością samego Boga?
2 Czym się różni duchowe wypełnianie prawa od legalistycznego?
Temat 6 — Łzy uzdrowienia
Przeczytałem wszystkie odpowiednie książki na temat rodzicielstwa i starałem się sprostać wszystkim wymaganiom, ale coś mi przeszkadzało w wyrażaniu miłości. Do 1995 r. mój siedemnastoletni syn i czternastoletnia córka zamknęli się duchowo na wszelkie przejawy czułości, korekty i rady, których próbowałem im udzielać. Przestali mi patrzeć w oczy, ponieważ bali się odrzucenia w moich oczach. Prawie się do mnie nie odzywali, ponieważ bali się, że mnie zdenerwują. Moja pycha wywołała w nich bunt. Zaczęli szukać akceptacji, za którą tęsknili wśród nieodpowiednich kolegów. A co najgorsze, nie chcieli mieć nic wspólnego z rozgniewanym, legalistycznym Bogiem, jakiego im prezentowałem.
Moja rodzina leżała w gruzach, ale Bóg ciągle działał. W 1994 r. na konferencji na temat duchowej odnowy udzielił mi nowego objawienia swojej mocy i łaski. Nie miałem pojęcia, że Jego namaszczenie może być właściwie demonstracją Jego bezwarunkowego uczucia względem mnie. Moja żona i moje dzieci wiedzieli, że oddaję cześć złotemu cielcowi — skupionej na sobie religijnej pysze. Mówiłem tylko o służbie, żyłem tylko dla służby i i tylko służba wywoływała uśmiech na mojej twarzy. Nie potrafiłem wyrażać miłości rodzinie i troszczyć się o nią, dlatego W domu wszyscy cierpieli z tego powodu. Trisha nie mogła już wytrzymać. Wykonywałem wszystkie właściwe, religijne rzeczy, a jednak moja rodzina stała na krawędzi rozpadu. Uważając, że jest to poważny problem Trishy, w listopadzie 1995 roku zabrałem ją na konferencję poświęconą emocjonalnemu uzdrowieniu. Chciałem, żeby była zadowolona z tego, jak Bóg używa mnie w służbie i żeby w końcu zaczęła doceniać, jak bardzo się dla niej poświęcam. W czasie popołudniowego spotkania dla pastorów wiele żon wyszło do przodu z prośbą o modlitwę. Trisha leżała na podłodze, modląc się i cicho płacząc. Ukląkłem obok niej. Wtedy ktoś zaczął się głośno modlić. Jego słowa zaskoczyły mnie:
Boże Ojcze, weź w swoje ramiona wszystkich mężczyzn, którzy nigdy nie byli przytulani przez swoich ojców. Obejmij ich mocno. Okaż im miłość, której nie potrafili im okazać ich ojcowie.
Namaszczenie Ducha Świętego zstąpiło na mnie. Nie wiedziałem, co się dzieje, ale odczułem nagle jakby gorąca, płynna miłość zaczęła się wlewać do mojej duszy. Leżąc z przodu zacząłem płakać jak dziecko. Takie wyrażanie emocji nie było dla mnie czymś normalnym. Zawsze kontrolowałem swoje uczucia, szczególnie w obecności żony, dzieci i innych usługujących. Ale teraz moja maska opadła. Zostałem rozłożony na łopatki i miałem wrażenie, że Bóg przenosi mnie z powrotem do chwili, gdy miałem dziesięć lat. Nagle ujrzałem przed sobą żywe sceny, jak jako dziecko kryję się w nocy w szafie, przerażony krzykami dochodzącymi z pokoju rodziców. Przypomniałem sobie strach, poczucie osamotnienia i porzucenia. Aż do bólu tęskniłem za uściskiem mojego ojca — za uczuciem, którego nie był mi w stanie okazać. Nagle uświadomiłem sobie, że oto trzydzieści cztery lata później mój niebiański Ojciec zaspokaja tę naturalną potrzebę doświadczenia czułości i miłości ojca. J. Frost
Przekaz Boga do ludzkości
Nie jesteś sam w swoich zmaganiach, bo Ja jestem z tobą zawsze. Moja obecność otacza cię jak tarcza, Moja miłość otula cię jak ciepłe objęcie. Zaufaj mojej sile, bo moja moc nie zna granic. Czerp ze źródła mojej łaski, bo jest niewyczerpane. W czasach kłopotów pamiętaj, że jesteś naczyniem napełnionym boskimi możliwościami przez Mojego Ducha i zbawienie dokonane na Golgocie. Ta sama moc, która wskrzesiła Chrystusa z martwych, żyje w tobie. Stój mocno w tej prawdzie i stawiaj czoła każdemu wyzwaniu z ufnością i odwagą. Nie pozwól, aby strach lub wątpliwości zaćmiły twój umysł, bo wyposażyłem cię we wszystko, czego potrzebujesz, aby przezwyciężyć. Schroń się w Mojej miłości; niech będzie twoją kotwicą w burzy. Kiedy żeglujesz przez próby i udręki życia, wiedz, że jestem u twego boku, prowadząc cię i strzegąc na każdym kroku drogi. Więc trzymaj się mocno moich obietnic i krocz w pełni tego, kim masz być. Bo Ja jestem wielkim Ja Jestem, a moja siła poprowadzi cię do zwycięstwa. Zaufaj mi, odpocznij w mojej miłości i obserwuj, jak prowadzę cię do obfitego życia, które dla ciebie przygotowałem. Prorok Russ
Jaki jest Bóg?
Kiedy popełniamy zło, i nie spełniamy jego woli, to czy jest zagniewany i sprawia nam lanie, myślę, że poniższa historia z życia Krisa bardzo dobrze przedstawia nam obraz Ojca.
„Obydwaj przyszywani ojcowie nie mogli mnie znieść, dziadek jednak mnie kochał. Kiedy mój tata umarł, przeprowadziliśmy się do domku dziadka. Każdego dnia z niecierpliwością czekałem na dziadka wracającego z pracy w swoim fordzie’53. Kiedy słyszałem dźwięk jadącego po długim podjeździe samochodu, od razu wybiegałem, aby się przywitać. Skakałem, wieszałem się na nogach dziadka, ciągnąłem go za ręce — wszystko po to, żeby utrzymać na sobie jego skupioną uwagę (możecie sobie wyobrazić, jak bardzo brakowało mi ojcowskiej miłości). Mój dziadek nie wydawał się poirytowany moim zachowaniem i nigdy nie okazywał mi, że tracę jego cenny czas. Głaskał mnie po głowie, mierzwiąc krótkie włosy. Resztę dnia spędzałem, chodząc za dziadkiem jak cień, podczas gdy on krzątał się wokół swoich domków. Dziadek kupił mi nowy młotek. Kręcąc się po garażu zauważyłem, że ściany garażu zbudowane były z desek, złapałem mój nowiutki młotek i zacząłem odbijać deski, odczepiłem kółka od kosiarki i zacząłem budować sobie gokarta, kiedy skończyłem pracę nad wyścigówką mama wróciła, po chwili zapytała „skąd wziąłeś deski i kółka?” Mama z wściekłością złapała mnie za szyję i krzyczała, że dziadek mnie zabije. Gdy dziadek wrócił, podszedł do mego autka i uśmiechnął się, popatrzył na mnie i zapytał, skąd wiozłem deski. Kiedy zobaczył, że słońce zagląda przez szczeliny w ścianie, zaśmiał się i powiedział, że będzie musiał postawić nową ściankę, a skąd wiozłeś kółka, zapytał, — od kosiarki. Kręcąc głową, kazał mi wskakiwać do auta i zapowiedział, pojedziemy po jakąś porządną oś i prawdziwe koła do mojej wyścigówki. Poparzyłem na mamę, której spojrzenie mówiło „powinieneś dostać lanie” Następnym razem chciałem wyrwać gałąź, bo wrosła, użyłem dziadka traktora, chociaż nie wolno było mi go ruszać, owinąłem pień łańcuchami. Widły u traktora odgięły się w kierunku ziemi. Czekałem na powrót staruszka i usiłowałem ukryć swoją panikę. Dziadek zapytał, co narobiłeś? Ocenił straty i powiedział „łap sprzęt naprawiamy” Zaczynałem uczyć się od dziadka, że miłość przykrywa mnóstwo grzechów i że ja jestem dla niego cenniejszy niż wszystkie sprzęty, jakie posiada.
Kris Vallotton „Duchowe Wojny”
.
.
Pytania
1. Co dla ciebie znaczą słowa „Miłość zakrywa mnóstwo grzechów”?
2. Dlaczego Bóg w Biblii jest nazwany Ojcem (Tatą)?
3 Czy jesteśmy w stanie o własnych siłach, zmienić się i stać się lepszymi dla innych?
Temat 7 — Zasmucanie Ojca
Efez.4,25—29
„Przeto, odrzuciwszy kłamstwo, mówcie prawdę, każdy z bliźnim swoim,.. Kto kradnie, niech kraść przestanie, a niech raczej żmudną pracą własnych rąk zdobywa dobra.. Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych, ale tylko dobre, które może budować”.
Do tej pory mówiliśmy, co Bóg dla nas robi? Ale musimy również powiedzieć to, że my mamy wolną wolę, czyli wybór miedzy grzechem a świętością. Większość grzechów wypływa ze słabości, ale są i takie, na które się sami decydujemy, bo nam odpowiadają. Np. plotkarstwo itp. mamy więc możliwość o tym decydować. O grzechach, nad którymi mamy kontrolę, o nich mówi ap. Paweł do Efezjan 4,25—29 (tekst powyżej)
Wizja Dawida Serventa
„Kiedy modliłem się i pościłem o potrzebie przebudzenia i działaniu Ducha Świętego, otrzymałem objawienie, które pomogło mi zrozumieć, co jest i co będzie się działo w kościele. Nie była to wizja, którą widziałem na własne oczy, ale objawienie, które „zobaczyłem” w swoim sercu. Pozwolę sobie powiedzieć, że nie jestem osobą „mającą skłonność do wizji” i coś takiego przydarzyło mi się po raz pierwszy. Opiszę, co widziałem w objawieniu. Najpierw zobaczyłem mnóstwo tłumów ludzi. Niektóre tłumy były bardzo duże, inne średnie, a jeszcze inne całkiem małe. Największe grupy liczyły tysiące ludzi. Najmniejsze grupy liczyły tylko garstkę. Członkowie każdej grupy przytulili się do siebie, aby się ogrzać, ponieważ było bardzo zimno. Wszyscy drżeli, a kiedy ktoś się odezwał, widać było jego oddech. Poza tym większość w tłumie była brudna. Niektórzy byli bardziej brudni niż inni, jakby byli robotnikami w kopalni węgla, pokryci sadzą od stóp do głów. Przyglądając się bliżej tamie, zauważyłem, że była zbudowana z cegieł. Na każdej cegle były napisane słowa i kiedy zacząłem czytać, co było napisane na niektórych cegłach, każda z nich miała napisany jeden grzech. Na przykład na jednej cegle widniał napis „Plotka”, a na drugiej widniało to słowo. „Zmysłowy.” Pod każdym grzechem widniało także czyjeś imię. Na przykład cegła mogła zawierać napis „Kłamca” W takich przypadkach strumienie wypływające z otworów tamy zbiegałyby się i opadały razem z wielką siłą na klęczącego, a zmiana w wyglądzie osoby byłaby dość dramatyczna. Niektóre z najbrudniejszych stały się w krótkim czasie najczystszymi. Odkryłem również, że woda wypływająca z otworów tamy była dość ciepła. Kiedy padał na klęczących, nie tylko ich oczyszczał, ale także rozgrzewał do głębi. Podczas mycia śmiali się, zachwycali i śpiewali z radości. Reakcja tych, którzy stali i obserwowali klęczących, była mieszana. Często wiele osób znajdujących się w pobliżu odsuwało się od klęczącego, nie chcąc się zmoczyć. Na niektórych cegłach widniał nawet napis: „Przekręca Pismo aby znaczyło to, czego nie ma” oraz „Przedefiniowuje przykazania, aby dopasować je do swojego stylu życia”. c.d. strona 2
Przesłanie prorocze
Bóg powiedział mi „ty to robisz ze swojej własnej sprawiedliwości”, Boże, ale o co chodzi? Jestem dumna z tego, że mam codziennie rano taki czas, że otwieram Słowo Boże, modlę się, mam te pół godziny, mam taki poukładany czas z Bogiem, ale Bogu nie o to chodziło, że się brzydzi czytaniem Słowa Bożego, nie o to chodzi, ale o nastawienie serca, ale że robię to z pośpiechu i własnej sprawiedliwości i dumy, i zapytał mnie „czy jak dzwonisz do swego męża, to też odbębniasz, że dzisiaj zadzwoniłaś?”, no nie! „dzwonie do niego dlatego, że go kocham, nie dlatego że muszę, mam taką potrzebę”, i Bóg mówi „chcę, abyś taką samą potrzebę miała kiedy rozmawiasz ze mną”, Anna — Rozmowa z Jezusem
Jana 14,21
Kto ma przykazania moje i przestrzega ich, ten mnie miłuje; a kto mnie miłuje, tego też będzie miłował Ojciec i Ja miłować go będę, i objawię mu samego siebie.
Powyższe słowa z Jana 14,21 są słowami Jezusa, a nie nakazami Starego Testamentu. Kochać Boga to przestrzegać to co przykazał, a on nie umarł za grzech, abyś do woli sobie grzeszył. Dał nam Ducha, abyśmy byli w stanie wypełniać Jego przykazania. Są dwie skrajności w chrześcijaństwie, jedna stawia na legalizm a druga na bezprawie, bo żyjemy wg. ducha. Kościoły ustanowiły, że najważniejsze są zasady wiary danego kościoła. Bóg mówi najważniejsza jest wierność temu co przykazał.
Dawid Servent. c.d.
Na zaprawie, na której utrzymywały się cegły, były również wypisane słowa symbolizujące cztery grzechy, które utrzymywały w miejscu wszystkie inne grzechy. Były to: „pycha”, „obłuda”, „mała lub żadna miłość do Boga” Wszystkie grzechy są symptomami jednego większego grzechu, „małej lub żadnej miłości do Boga” — gdybyśmy kochali Go całym sercem, umysłem, duszą i siłą, służylibyśmy Mu i byliby Mu żarliwie posłuszni. Jezus powiedział: „Jeśli mnie miłujecie, przestrzegajcie moich przykazań” (Jana 14:15). Kiedy patrzyłem, od czasu do czasu stojąca osoba wskazywała palcem na pobliską grupę, która śmiała się i śpiewała, klęcząc pod wodospadem, i mówiła: „Ten wodospad nie może pochodzić od Boga, ponieważ ich doktryna jest w niektórych przypadkach błędna”. sposoby.” Ale Pan przypomniał mi, że nie powiedział, że Boga zobaczą ci, którzy mają czystą doktrynę, ale ci, którzy mają czyste serce (Mat. 5:8). Jezus nie powiedział, że poznamy ich po ich nauce, ale po ich owocach (Mat. 7:20). Powiedział, że cechą Jego prawdziwych uczniów nie jest doskonała doktryna, ale wzajemna miłość (Jana 13:35). To, że doktryna jakiejś grupy jest częściowo błędna w pewnych nieistotnych kwestiach, nie oznacza, że Bóg nie wyleje na nich swego Ducha, kiedy się ukorzą i zaczną „łaknąć i pragnąć prawości” (Mat. 5:6). Na niektórych cegłach tamy widniał napis: „Nadęci wiedzą”, „Duma doktrynalna” i „Lojalność wyznaniowa, która przewyższa miłość do całego ciała”. W miarę upływu czasu coraz więcej stojących zaczęło klęczeć i płakać, wyznając swoje grzechy i okazując skruchę. Cegły eksplodowały z wielkiej tamy jak ziarenka popcornu, a z potężnym hukiem wylewało się więcej wody, aż do momentu, gdy scena została porównana do wodospadu Niagara (tylko na znacznie większą skalę). Klęczący podnieśli ręce, śmiali się, śpiewali i modlili się w czymś, co stało się wielką rzeką, która płynęła do wielu suchych miejsc na ziemi. W końcu stał się tak gwałtowny, że ci, którzy w nim klęczeli, zostali porwani, gdy radowali się i śpiewali pieśni swemu Bogu.
.
Dietrich Bonhoeffer
W książce The Cost of Discipleship (Koszt Uczniostwa) Pastor Luterański, który zdobył wykształcenie na naukach Lutra, który nauczał dowolne grzeszenie, bo jesteśmy grzesznikami, i tym samym nie jesteśmy w stanie nie grzeszyć, prowadził do przekonania, że już nic nie możemy, więc grzeszmy do woli, naśladowanie Chrystusa, nic nam nie pomoże. Już słyszę ten chichot szatana, myśl tak dalej. W końcu napisał: Konkluduje: „Konsekwencją tego wszystkiego jest to, że moim jedynym obowiązkiem jako chrześcijanina jest opuszczenie świata na godzinę w niedzielny poranek i udanie się do kościoła, aby upewnić się, że moje grzechy zostały odpuszczone. Nie muszę już próbować naśladować Chrystusa, gdyż tania łaska, najbardziej zawzięty wróg uczniostwa, którego prawdziwe uczniostwo musi nienawidzić, uwolnia mnie od tego”
Ubolewa jednak nad tym, że „my, luteranie, zebraliśmy się jak orły wokół padliny taniej łaski i tam wypiliśmy truciznę, która zabiła życie naśladowania Chrystusa”. Wyznaje: „Rozdaliśmy hurtem Słowo i Sakramenty, chrzciliśmy, bierzmowaliśmy i rozgrzeszaliśmy cały naród bez pytania i bez warunków”. Twierdzi, że „słowo taniej łaski doprowadziło do zguby większej liczby chrześcijan niż jakiekolwiek przykazanie uczynków” Twierdzi: „Możesz się o tym dowiedzieć i pomyśleć tylko wtedy, gdy faktycznie to zrobisz. Czym jest posłuszeństwo, można się nauczyć jedynie poprzez posłuszeństwo”. „Tania łaska to religia nauczająca jak łatwo i prosto być zbawionym. Wystarczy uwierzyć w kilka doktryn i je głośno powtórzyć. Tania łaska, to głoszenie wybaczania grzechów, bez wymagania pokuty, dyscypliny bycia uczniem w kościele, to Wieczerza Pańska, bez wyznania grzechów. Prawdziwa Boża łaska mówi; że nasze zbawienie kosztowało wiele, ona rodzi naśladowcę, który bierze krzyż i rusza za Jezusem”.
Naśladowanie Chrystusa to nastawienie pleców do biczowania, zbieranie na siebie przekleństw, to w końcu doprowadziło Pawła do ścięcia mu głowy, a Piotra do ukrzyżowania głowa w dół. Naśladownictwo Chrystusa w pierwszym wieku wymagało cierpienia, kto decydował się ochrzcić, był już świadomy, że jest to droga cierniowa. Jezus powiedział:
„Idźcie i czyńcie uczniami moimi wszystkie narody,.. ucząc je przestrzegać wszystko co wam przekazałem” Mat.28,19—20
Pytania
1. Czy Jezus umierał za grzech, abyś dowolnie dalej grzeszył?
2 Skoro nie mamy możliwości niepopełniania grzechu czy to znaczy że mamy poddać się i grzeszyć?
3. Dlaczego wielu nie chce nieść ceny uczniostwa?
Temat 8 — Duch biedy
Duch biedy
Czy istnieje coś takiego jak duch biedy? Tak! Tacy chociaż są synami i córkami Króla chodzą w łachmanach, bo wierzą że na nic ich nie stać. Oto jedna z autentycznych historii (nie podaje imion, bo to nie jest chlubna historia)
Zaproszono nas do restauracji. Był to dość drogi lokal, przynajmniej dla mnie w tamtym czasie, i z tego, co widziałam. Nasi gospodarze chcieli nas ugościć, a my czułyśmy się tym bardzo skrępowane. Ponieważ byłyśmy gośćmi, miałyśmy złożyć zamówienia jako pierwsze. Tamtego dnia miałam ogromną ochotę na zupę, ale wystarczyło, że spojrzałam na ceny, i od razu mi przeszło. Oczywiście to gospodarze chcieli za nas zapłacić, ale czułam się niekomfortowo z tym, że mogłabym narazić ich na zbyt duże koszty. Pomyślałam, że jeśli każdy z nas zamówi po jednym posiłku, rachunek nie wyjdzie za duży, więc wzięłam tylko niedrogie drugie danie. Koleżanka zamawiała po mnie i zrobiła podobnie. I wtedy do akcji wkroczyli nasi gospodarze. Nie tylko nie ograniczyli się do jednego dania, ale też wzięli wszystko, na co mieli ochotę — od przystawek po zupy i desery. Nas również pytali kilkakrotnie, czy nie chcemy czegoś jeszcze, ale grzecznie odmawiałyśmy. Jednak kiedy siedziałam i patrzyłam, jak kelner serwuje im kolejne dania, stwierdziłam, że o wiele bardziej komfortowo czułabym się, gdybym zamówiła jeszcze, chociażby zupę, nawet gdybym miała narazić ich na dodatkowe koszty. Jadąc z powrotem do domu, rozmawiałyśmy na temat tego, co wydarzyło się przy obiedzie.
Okazało się, że ona również miała ochotę na zupę, ale nie zamówiła jej tylko dlatego, że nie chciała, aby gospodarze zapłacili za dużo. To był duch ubóstwa, zjadłyśmy to, co wydawało się nam słuszne. To chyba oczywiste, że skoro zabrali nas do drogiej restauracji, byli gotowi dużo za nas zapłacić. Chcieli nas ugościć, dając nam możliwość zamówienia tego, na co tylko mamy ochotę, Tak podobnie postępujemy z Bogiem. On daje często nam wiele możliwości i przygotowuje dla nas wielkie rzeczy, a my z fałszywej pokory odmawiamy i udajemy, je jesteśmy zadowoleni z tego, co mamy. Tymczasem w rzeczywistości boimy się prosić. Może nie chcemy wyjść zachłannych? Nie musimy się bać, prosić Go o wielkie rzeczy, bo on jest Bogiem, który nie tylko daje swoim dzieciom to, czego potrzebują, ale dużo więcej. od tamtego obiadu we Wrocławiu zaczęłam się uczyć przyjmować od innych oraz tego, jak być w swoim myśleniu dzieckiem króla, a nie osobą ubogą.
Byłam wtedy z mężem na urlopie i był to ostatni dzień, żeby zarezerwować hotel w Jerozolimie, a więc też, żeby zdecydować się, czy jadę, i wpłacić 400 dolarów. Już od dawna ludzie mi o tym przypominali, ale ponieważ nic nie wskazywało na to, żeby jednak tym razem miał się wydarzyć jakiś cud, odkładałam decyzję na ostatnią chwilę. Bo z jednej strony czułam, że powinnam zaufać Bogu, a z drugiej wciąż jeszcze miałam w pamięci to, jak w poprzednim roku zaufałam i się zawiodłam. Jednak w mojej głowie ciągle rozbrzmiewały słowa: czy jesteś w stanie zaryzykować i uwierzyć, że przyjdę z zaopatrzeniem? Wróciłam ze spaceru z zamieszaniem w głowie, ale jeszcze tego samego dnia podjęłam z mężem decyzję, że jadę. Nie miałam potrzebnych pieniędzy, więc obiecałam, że zapłacę za kilka dni, kiedy wrócę z urlopu. Nie wiedziałam, skąd wziąć taką kwotę, ale ostatecznie nie musiałam się o to martwić. Okazało się, że ktoś chciał zapłacić za mój wyjazd i tylko czekał, aż podejmę decyzję. Myślę, że dużo nerwów oszczędziłoby mi, gdyby ta osoba ujawniła się wcześniej, i nie musiałabym przechodzić przez te wszystkie rozterki, ale nie żałuję, bo ta sytuacja nauczyła mnie zaufania do Boga i pokazała, że z Nim warto podejmować ryzyko i nie poddawać się w swoich pragnieniach. Ten wyjazd do Izraela był pod wieloma względami niesamowity. Czułam się jak córeczka, która pojechała ze swoim kochanym Tatusiem na wakacje. To, ile łaski, miłości i zaskakujących sytuacji mnie spotkało w ciągu tego tygodnia, jest nie do opisania. Przez większość pobytu nie udało mi się niczego kupić, ale tylko dlatego, że zawsze zjawiał się ktoś, kto chciał za mnie zapłacić. To było aż niedorzeczne, w pewnym momencie zaczęłam nawet się modlić, żeby móc wydać jakieś pieniądze. Raz wymknęłam się sama na targ, żeby nikt mi nie przeszkodził w zakupach, ale dosłownie w momencie, kiedy otworzyłam portfel, żeby zapłacić, zjawił się znienacka mój znajomy i podał sprzedawcy własne pieniądze. Kiedy tak się modliłam, żebym mogła w końcu sama za siebie zapłacić, usłyszałam, jak Tata w niebie mówi: ale po co? To mi przypominało, jak kiedyś ktoś prorokował do mnie, żebym najpierw nauczyła się brać, a wtedy wreszcie będę mogła dawać. Dopiero tamten wyjazd do Izraela uświadomił mi, jak trudne może to być, ale też jak kluczowe w zmianie myślenia. Kiedy jesteś pod wpływem ducha ubóstwa, nie czujesz się dobrze, gdy ktoś za ciebie płaci, bo czujesz się tego niegodny albo odbierasz to tak, jakby ta osoba patrzyła na ciebie, jak na kogoś ubogiego. Jest czas, żeby dawać, ale jest też czas, kiedy to Bóg daje, i my musimy umieć to przyjąć.
Kiedy zauważysz w swoim postępowaniu reakcję negatywną lub egoistyczną, zatrzymaj się i pomódl, potem wybierz sposób działania, który podoba się Bogu. W modlitwie poproś Boga, aby pomógł ci wprowadzić swoje myślenie i decyzje w czyn. Gdy upadniesz, nie poddawaj się, ale poproś Go o przebaczenie i idź dalej. Jeśli diabeł usłużnie powie ci, że „znowu ci nie wyszło", przyznaj mu słuszność, ale dodaj, że nie masz zamiaru użalać się nad sobą! Przyjmij odpowiedzialność za swoją porażkę, poproś Boga o pomoc lub przebaczenie i trwaj przy swoim postanowieniu. Trzymaj się tego tak długo, aż wyrobisz w sobie nowe, właściwe nawyki. Kształtowanie negatywnych zachowań trwało lata, więc i odkręcanie tego nie będzie procesem jednodniowym. Nie rezygnuj, ani się nie poddawaj tylko dlatego, że zastąpienie złych nawyków Bożymi nawykami zabierze ci kilka tygodni czy miesięcy. Zacznij od jednego lub dwóch, a potem przejdź do następnych. Gdy my wiernie robimy, co dla nas możliwe, Bóg dokonuje tego, co dla nas jest niemożliwe. On jest zawsze hojny i dobry!