Wczoraj się narodziłem
Dzisiaj żyję
Jutro odejdę
***
Pod starym dębem
Trawa lekko łaskocze
Otwieram tomik
***
Ćwierkanie ptaków
Przynosi ukojenie
Zszarganej duszy
***
Ostatnia szansa
Jutro mnie już nie będzie
Zostanie sam wiatr
***
Początek drogi
Moczę nogi w strumieniu
Z widokiem na szczyt
***
Pierwszy promień dnia
Wyłania się spomiędzy
Ośnieżonych gór
***
Przymknąłem oczy
Niczego to nie zmienia
Rzeka dalej rwie
***
Wysoka trzcina
Małe smoki latają
Brzęcząc nad uchem
***
Przeciągnęła się
Popołudniowa drzemka
Zachodzi słońce
***
Poczułem wolność
Zimne łoże pośród gwiazd
To wszystko, co mam
***
Leżąc pod dębem
Z zapałem obserwuję
Polarną zorzę
***
Piękno krokusów
Pod butami przepada
Topniejący śnieg
***
Z trzaskiem ogniska
Powracam wspomnieniami
Do tamtych nocy
***
Rześki poranek
Zagrał na strunach z trawy
Porywisty wiatr
***
Wyparowała
Ostatnia kropla rosy
Nieuniknione
***
Niespodziewanie
Odległa błyskawica
Przecięła ciszę
***
Przyjęła barwę
Zachodzącego słońca
Mała kałuża
***
Głęboki oddech
Tymi dłońmi odzyskam
Życiowy spokój
***
Nic nie znaczymy
Przy ogromie kosmosu
W tym całe piękno
***
Kolejny już raz
Ze snu wybudziło mnie
Ćwierkanie ptaków
***
Niesforny kosmyk
Delikatne muśnięcie
Letniego wiatru
***
Kaczka próbuje
Zmienić bieg rwącej rzeki
Wciąż płynąc z nurtem
***
Wysokie góry
Zostawiłem za sobą
Wydeptany trakt
***
Rozpadało się
Deszcz oczyszcza polanę
Mnie oczyszcza płacz
***
Wschodzące słońce
Na koniec ze mnie i tak
Nic nie zostanie
***
Po przejściu burzy
Tak spokojnie wygląda
Spalone drzewo
***
Kolejna podróż
Odbite ślady w ziemi
Tyle zostawię
***
Pożółkły liście
W sennym cieniu natury