E-book
11.53
drukowana A5
19.99
Splątany umysł

Bezpłatny fragment - Splątany umysł

Objętość:
31 str.
ISBN:
978-83-8324-516-4
E-book
za 11.53
drukowana A5
za 19.99

Szczęście

Me oczy lekko zmrużone

Otworzyły się na świat

Me usta lekko zdziwione

Ułożyły się w uśmiech

Dlaczego?

Nie wiem jaki jest cel życia w tym miejscu

Ludzie mówią coś do mnie

A ja nie wiem

Nie wiem co próbują mi powiedzieć


Czasem zastanawiam się

Po co?

To wszystko

Jak litery i słowa

Nie mające sensu

A jednak jestem

Dla kogoś czy dla siebie?

Nie wiem


Wiem, że szukam szczęścia

Bo ludzie zawsze chcą to znaleźć to

Szczęście

Ale ja jestem szczęśliwa

Niby miałam szukać

Ale nie

Podaruję

Komuś innemu

By też poczuł się szczęśliwy

Tak jak ja

Od pierwszej sekundy

Do ostatniej minuty

Ból

Wychylam się zza twojej szafy

Kiedyś mówili ci, że za szafą mieszkają duchy

Nie jestem duchem

Jestem najbardziej materialny jak mógłbym być

Choć czasami bawi mnie jak ludzie udają,

że mnie nie ma

To nic nie zmienia

Czują dotyk moich rąk


Lubię pojawiać się bez zapowiedzi

Być może dlatego, że lubiłem w książkach

Zwroty akcji

Ty uparcie twierdzisz, że mnie nie ma

Tymczasem pojawiam się w Twoich drzwiach

I grzecznie mówię Ci dzień dobry


Próbujesz uciekać, ale nie masz siły

Nikt nie ma

Wlewasz, we mnie trucizny licząc, że umrę

Lecz ja mam silną wątrobę

Przeżyłem już nie jednego takiego jak Ty


Myślisz, że pragnę Twojej śmierci

Mylisz się

Śmierć nie jest niczym ekscytującym

To koniec akcji

Ja nie lubię tak szybko kończyć opowieści

Po prostu lubię jak się czołgasz i próbujesz

Złapać dech

Niektórzy mówią, że jestem nauczycielem

Nie widzę się w tej roli

Choć gdyby tak pomyśleć to edukuje

Uczę jak się czołgać

Jak udawać trupa

Ale chyba słabo uczę

Bo nikt nie robi postępów

Otchłań

Jestem ratownikiem

Gdy widzę człowieka za burtą

Płynę


Nikt jednak nie powiedział

Że ludzie mają taką właściwość

Chcą żyć

Za wszelką cenę


Gdy podpływam do tonącego człowieka

Wyciągam rękę

Z nadzieją i ufnością

I jestem w otchłani


Zabawne

Jakby morze musiało połknąć jakąś ofiarę

Bezpowrotnie


W myśl, że uratowałem człowieka przed

Nim samym

Unoszę się bezwiednie w toni

Będąc zapamiętanym

Jako ratownik


Taką przydzielili mi funkcję

Nikt nie pytał

O zdanie

Plany

Marzenia

Ot tak zostałem ratownikiem


Nieboszczykiem do podstawienia

Za innego denata

Niepewność

Miałeś pewnie kiedyś sen

O spadaniu

Czekałeś…

Na to twarde spotkanie z podłożem

Rzeczywistość


A co jeśli

Grunt nie istnieje

Luzując wszystkie swoje śrubki

Nie rozlecisz się w pył


Co jeśli

Na dole jest po prostu nieznane

Inne

Niekoniecznie bolesne i twarde

Jak beton


Niepewność

Niepewność

Niepewność

Może to jej tak naprawdę się boisz?

Samotność

Leżę pod kocem

Ciało niby rozluźnione

Ale umysł splątany

Przelatujące myśli

Jak mgła

Rozpraszają się w oddali


One jednak nie są ratunkiem

Może zajmują

Na kilka nieistotnych chwil

Ułamków sekund


Czekam

Kiedy zrobi się już ciemno

Moje znużone oczy

Zaczną zamykać się powoli

I odpłynę

W krainę snów

Odcięcie


Każdy moment jest niczym udręka

Drogi kolego czasie

Zlituj się nade mną

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 11.53
drukowana A5
za 19.99