E-book
28.35
drukowana A5
28.05
Śpiew skowronka

Bezpłatny fragment - Śpiew skowronka

Objętość:
112 str.
ISBN:
978-83-8351-876-3
E-book
za 28.35
drukowana A5
za 28.05

Nie kłopocz się przeszkodą

Która ci stoi na drodze

Niech ona się zamartwia

I zamieni się w kamień

I niech przygląda się tym

Którzy radują

Z każdej rzeczy małej.

Małgorzata Czarniewska


Rajem kwitnie

Nie potrzebna ta rozmowa

W której brak talentu słowa

Nie potrzebna jest muzyka

Dla ucha głuchego

I ten dźwięk byle jaki

I ten śpiew nie zachwyca

I pogoda względem nieba

Deszczem z rynny spływa

Tam na górze słońce świeci

I anioły jak słowiki

Tam na górze łąki kwiatów

Jak niebo gwieździste

I ten spokój rozkoszny

I ta magia miłości

Zaczerpnijmy od nich siły

Uspokójmy nasze nerwy

Uspokójmy serca

Niech na ziemi

Tak jak w niebie

Rajem kwitnie

Żniwa, wieńce

Żniwa, wieńce, chleb powszedni

Prawda, zgoda, jedność

Pamięć przodków, zdób kościelnych

Ogrodów oliwnych, krzewy winorośli

Stół nakryty obfitością

Dla ludu Bożego

O pokorne wasze serca

Przylgnijcie do Mego

Jak baranki na pastwiskach

Jak wierne owieczki

Wypasajcie swoje trzody

Na pochwałę Bogu

Ucieczko otwórz wrota

Twarda jak skała

Mocna jak stal

Wyobrażenie sięga zenitu

Na grzbiecie pancerz

Odesso walcz

Niech oczu ci nie zaślepi

Najeźdźca wrogi

Nieusłuchany

Otwiera ogień strachu

Ludności łez

Zamęt i jęk

Ucieczko otwórz wrota

Nie pojmiesz utrapienia

I nie zrozumiesz krzywd

Nie znajdziesz ukojenia

Jeśli w twym sercu chłód

Nie jesteś panem świata

Na próżny twój czas

Odesso walcz

Ujarzmij bicz

Niech zejdą z twojej drogi

Ucieczko otwórz wrota

Niech wstanie nowy dzień

Niech łaska w Twoich dłoniach

Da siłę i moc

Daj wolność, ukojenie

Zdejm ciężar, balast z piersci tych

Którzy chcą odpocząć

Niech światło w Twoich dłoniach Boże

Utwierdzi w przekonaniu

Że Tyś jest Panem tego świata

Tobie chwała na wieki.

W dobroci łask

Wyróżnienie wśród wielu osób

Wyróżnienie wśród wielu zdań

Wielkie słowo jak promyk słońca

Wielki głos jak kościelny dzwon

I usłyszały bicie serca

I zrozumiały pochwalny dźwięk

Na przemian kartki wiatr rozsyła

W dobroci łask

W płatkach róż

Zrozumieć, pojąć, wytłumaczyć

Otworzyć serca dla wszystkich dróg

I przyjąć bukiet róż czerwonych

Niech pamięć twa, wiecznie trwa

Podziękuj za dary

Uciążliwa mowa

Przy takiej udręce

Jaka z niej pochwała

Szeleści jak chrust pod nogami

Wymyśla i chwali

Niepoprawna pani

Opowiada bajki

Historie zmyślone

Jest jak liść na wietrze

Gdzie zawieje tam leci

Nieprzychylna prawdzie

I w bucie uwiera

A but nie jest z drewna

Oj, damy niesforne

W rozmowie, w rozumie

Rozpaczacie w deszczu

I pięknej pogodzie

Podziękuj losowi który ci darował

Kawałek przestrzeni

I nieba nad głową

Podziękuj za dary

Za kromeczkę chleba

I za dobroć okazałą

Której nie dostrzegasz

Na lepszy byt

Sposób na życie

Na dobry start

Na wielkie sprawy

Na lepszy byt

Na prawne względy

W nauce praw

W trwałej oprawie

Jak w księdze prawd

W nagłej potrzebie

Podaj dłoń

Sprawdzian na przyszłość

Plan rozwiąż sam

Może udzielisz mądrych rad

Swoją postawą zmienisz świat

Ucichł grzmot

Gra toczy walkę

W grze podział trwa

W grupie nie wszyscy godzą się

I dzielą się, na prawdę i fałsz

Przykład w przykładzie

W potwarzy kłam

Przewaga patrzy głęboko w twarz

Widownia milczy niczym głaz

I jak w maszynie silnik zgasł

Błędne koło zatacza ślad

Gra niczym strzała otwiera drzwi

Prawda przewyższa każdy stan

Po wielkiej burzy ucichł grzmot

Warszawo nasza stolico

Warszawa pełna humoru

Warszawo nasza stolico

Dostojność twa szczególna

Otwarta dla wszystkich

Witają ciebie znajomi

Odwiedzają przybysze

Jesteś jak poezja

Jak baletnica

Nasza wybranko serca

Trwała, niezależna

Podnosisz sztandary

Rozwijasz żagle

Odnosisz sukcesy

Może nie wszyscy kochają

A nawet zazdroszczą

Serce w środku Polski

Bije rodakom najmocniej

Więc trwajmy w przekonaniu

I nie dajmy złamać

Bądźmy jak stal twarda

Bądźmy jak gołąb pokoju

Przychylni bądźcie, wierni

Potulny jak baranek

Przyjazny memu sercu

Choć czasem też zazdrosny

Zaborczy i wyniosły

Jak mówią stare pieśni

Gospodarz jak ten lew

Pilnuje swej owieczki

Nie da wilkowi zjeść

O panny, panieneczki

Mężatki i mężowie

Przychylni bądźcie, wierni

I nie strącajcie śliwek

Nie bierzcie na swe barki

Nadmiaru przygód wszelkich

Nie zastawiajcie sideł

Jak hycel na swe zwierzę

Wybierzmy to co piękne

Majętne i uczciwe

Zawartość naszej mowy

Wynika z samych nas

Nie dajmy się zwariować

Zazdrość to wielki wróg

Wielki twórca poematów

Uliczki, wąskie ścieżki

Pokryte brukiem

Kostką kamienną

Przechodzień zerknął spod ukosa

Ubrany w płaszcz jesienny

A ty idziesz z podniesioną głową

I z zachwytem przyglądasz się rzeźbom

Na placu Świętego Andrzeja

Wmurowane w ściany, pokryte farbą

Dalej fontanna tryska z ust anioła

A skrzydła jego błyszczą od słońca promieni

Turyści z aparatami w dłoniach

I krzyk dzieci biegających z balonami

Kawiarenka na wyciągnięcie ręki

I zapach kawy mielonej, przyciąga gości

I ja usiadłam przy białym stoliku

Rozglądając się za kelnerem

Uwagę mą przyciągnął pan w płaszczu jesiennym

Przyglądał się bacznie mej osobie

I nagle podszedł

Z wielkim zdziwieniem spojrzałam na niego

Zamówił dwie kawy, nie pytając o zdanie

Czy my się znamy, odpowiedział

Zbladłam na widok podniesionego kapelusza

To pan Adam Mickiewicz pisarz, poeta

Wielki twórca poematów.

Wyśmienita ta potrawa

Rozmarynie rozmarzony

Rozmyj wszelkie swe obawy

Rozłóż się na wieprzowinie

cielęcinie albo drobiu

Twój aromat onieśmiela

Rozprzestrzenia się po ciele

Zapach budzi wszystkie zmysły

Jeśli czosnku trochę dodasz

Liść laurowy już gotowy

Na potrawie się wyłożyć

No i ziarna angielskiego

pieprz z Wietnamu

sól z Kaukazu

Ryż z Chin w garnku się gotuje

Sos Winiary już gotowy

Wyśmienita ta potrawa

W polskiej kuchni przyrządzona

Na Bermudach

Krówki pasą się na łące

Muczą, cieszą się z przekąski

Na dodatek trochę paszy

Soli w kostkę na pociechę

Woda w wiadrach do popicia

A na trawie legowiska

Tak od wiosny do jesieni

Jakby byli na Bermudach

Mleko, sery i śmietana

Jogurt, kefir i maślanka

Produkt świeży, no i zdrowy

Przecież jest od polskiej krowy

Płacze niebo

Krople deszczu spadają na ziemię

Płacze niebo rzewnymi łzami

Ziemia i niebo w smutku swoim

Tonie jak łódź pokryta falą

Gdzie się podziała dobra chwila

W której się każdy cieszyć raczył

Gdzie się podziały zielone pola

Ogrody kwiatów i leśne życie

Podziały obojętności w skórach przebierańców

Już nie panują nad swoim umysłem

W popłochu swoim,

Z szat obdzierają się niczym łotry

Przeszłość odeszła, i nie powróci

A przyszłość zmaga się z nienawiścią

I kto uleczy, pocieszy, wysłucha

I wskaże miejsce pociechy

Na której wyspie mądrość wyrośnie

I wzniesie się jak obraz Matki

O piękna chwilo wypatrywana,

w swej dostojności, okaż pokorę, serce rozkoszne

Rozpal na nowo płomień miłości

Niech zapanuje spokój na ziemi

Doktryna zdarzeń

Doktryna marzeń

Doktryna zdarzeń

Wielkiego zapału

Do rytmu, wibracji

osiągnięć sukcesu

Zbawiennych rąk

które prowadzą

na przekór innym

na lepszą zmianę

odsłonę czasu

Odbicie się od przeszłości, zamętu,

bezradności umysłu

wyzbycia lęku.

Niech wielkie zdarzenie

nabierze mocy

Przypływ energi wzmocni twą wiedzę

Uzbroi w cierpliwość

Zaczerpnie ze źródła dojrzałość

O twarda skało opoki

Nakłaniasz do inności

Do miejsc dla nas nieznanych

Wędrówkę, przepychanką

Nierozerwalną więzią

W przewidywaniu słowa

Lub przy zaćmieniu słońca

A wewnątrz twego ciała

Tkwi wyrwa tak bolesna

I nie wiesz czy podołasz

uwierzysz, dasz się złamać

emocjom najważniejszym

przełamać most niezgody

Nadpłynie wiele łodzi

Rąk wyciągniętych zgody

otwarte są przestrzenie

przychylne, niepojęte

I widzisz jak wpatrują się

w połacie niczym żagle

w potędze niebywałej

trwałej, niezależnej

O twarda skało opoki

Zatrzymaj się, odpocznij

Rozpocznij swe działania

Niech czas nadejdzie błogi

A światło stanie jasnym

O nuto tak rozkoszna

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 28.35
drukowana A5
za 28.05