E-book
14.7
drukowana A5
31.74
Socjodozownik

Bezpłatny fragment - Socjodozownik

wydanie drugie


Objętość:
85 str.
ISBN:
978-83-8104-153-9
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 31.74

Moją muzą jest każda chwila-

którą chcę uchwycić…


Z truizmem stwierdzam, że to co nowe — ciągle mnie inspiruje. Ulotność przeżyć i obserwacji zamykam w poezji, chcąc utrwalić je na dłużej. Brzęcząca codzienność pobudza moją wyobraźnię tysiącem skojarzeń, refleksji, które przetwarzam w obrazy namalowane słowem i metaforą. Lubię bawić się swobodą ukrytych wieloznaczności, stąd niemały trud odbiorcy, by dotarł nieznudzony do puenty. Zgrzytam eksperymentowaniem w stylach i zamierzonym chwilami rymem, stawiając tym samym,,pieczątki” dla tych, co z upodobaniem oddają się jednak lekturze poezji rymowanej.

Eksperymentuję także w kreacji podmiotu lirycznego, który najczęściej przygląda się niby obecnej, lecz anonimowej zbiorowości, penetrując wybrane,,obrazki” współczesnego świata. Wnikliwy obserwator przebija się przez tłum, by w innych wierszach zaznaczyć poetycką tożsamość lirycznego,,ja” — dość wrażliwego i świadomego swojej roli. Obecność lirycznego,,ty”, sporadycznie występującego w moim tomiku, akcentują ewidentne apostrofy w niektórych tytułach zaprezentowanych utworów. Klucz interpretacji,,zawiesza” wtedy czytelnika w retoryczności poetyckiego przesłania. Przemierzając ścieżki prawdziwej i wirtualnej rzeczywistości, obywatel współczesnego podwórka, ociera się o ukrytą mroczność tego świata, szukając optymalnej drogi dla siebie. Ze smakiem rozkoszuje się ponętną cyfryzacją, która zaciera granicę realu i utopii. Poszukiwacz może być przy tym zawsze zwycięzcą, manifestując swoją odrębność i umiłowane poczucie wolności. Stąd, indywidualne podążanie ma sens i napawa optymizmem w podróży przez enigmatyczny kontynent, jakim jest nasze życie.

W odległej rzeczywistości — Miron Białoszewski z upodobaniem apoteozował w swojej poezji przedmioty codziennego użytku, nazwano go wówczas,,poetą rupieci”. Moja poezja nie wynosi na piedestał oprogramowania komputerowego z jego osprzętem, ale zwraca uwagę czytelnika na fakt, że dzisiaj niemożliwa jest nasza egzystencja bez korzystania z nowej technologii. Jesteśmy od niej na tyle uzależnieni, ile sami tego chcemy, co ponownie potwierdzi naszą wolność.

„Socjodozownik” — powstał z mojej fascynacji nowymi tworami współczesnego języka oscylującego wokół tworzywa internetowego. Wzbogacony zakres słów, trąci jednak hermetycznym zasięgiem tych, co muszą poznać zdefiniowane, ale obco brzmiące pojęcia jak, np. netgeneracja, tubylcy, millenialsi, nonsensopedia… — bez tej wiedzy — interpretacja moich wierszy jest niemożliwa.

Neologizm w tytule tomiku zrodził się z inspiracji słowotwórczego eksperymentu autorki. Zawartość zbiorku w pełnym przesłaniu to poetyckie dozowanie, gdzie "poszukiwacz i odkrywca — pochylił się nad nową socjologią”. Pobrzmiewający chwilami liryczny abstrakcjonizm buduje niekiedy w wybranych wierszach nastrój high-tech, by w efekcie skłonić odbiorcę do wnikliwego penetrowania "socjologicznych obrazków” XXI wieku — podanych w pigułce poezji.


Zofia Kamola

Netgeneracja

w centrum

jaja cyberświata

wciąż wykluwa się

codzienność


elastyczny umysł

bystrzej pląsa

po platformie

programisty — co

zawładnął

dwie półkule

z dyskiem twardym


bez frustracji

z braku łącza

— raźniej cyberjalnie


nad rozległą nam

przestrzenią

dynda Napis:

— Wejdź tubylcze

...bez kontaktu

wzrokowego

Cyfrowi tubylcy

niewinni — że stare się zużyło

jak analogowa płyta

która służy

niczym rekwizyt muzealny


dwudziestoczterogodzinne newsy

to cały świat

więc po co oglądać

ten — w zasięgu ręki


emocjoikonki rozdane


zawiesił się — imigrant

w swoim wyrazie twarzy


tubylec —

szybko przetworzył informację

Dzisiejsze charyty

jak z wdziękiem i gracją

posłanki swej sztuki

stąpają na dywan

czerwony od marzeń

co blaskiem pragnienia

zaszemrał ich sławą

w przestrzeni


wciąż dumne i piękne

kokietki swej gwiazdy

nie wstają z kolana

i modlą się stale

do bożka łaknienia

o zdobycz urody

i splendor


jak mamią swą krasą

powabem na sprzedaż

domeną ich życie

kaszmirem utkane

na poklask i podium —


atrybut ich ciągle

nieznany…

Bachor

niechciane

sponiewierane

dziecko ulicy

przysiadło w kałuży

jak placu zabaw


pijani

naćpani

rodzice prawa

opadli w barłogu

jak łożu uciech


już cuchnie

już wionie

posmak goryczy

w butelkę nabity

jak syndrom


nie pragnie

nie łaknie

nic więcej niż życia —

dzieciak przystani

na drodze przechodniów

Hosanna dla mamony

Bacznie wpatrzeni w ekran

z tygrysim sprytem

wodzili oczkami

po szczycie cyfr

skaczących

z wirtualną prędkością

jak błyskawica…

Nie boli ich kark

ani indycza szyja

co sięgnąć chce wyżej

zenitu

Szybciej i więcej

— podwoić stawkę!

Zyskać z procentem!

Oto spełnienia chwila

by zawyć z zachwytu

Hosanna!

Hosanna!

Hosanna… dla mamony

już

jesteś błogo… spełniony…

Arlekin

Trefniś

ustroił się

w swoją maskę.

Uroczy żartowniś

karmił

duszą towarzystwa.

Gapie — byli zachwyceni

cudakiem

niecodziennej paplaniny…

Pstrokacizna jego stroju

oczarowała ich

płytkie postrzeganie

estetyki.

Wierząc

że jest kochankiem

Kolombiny —

łudzili się

że zmieni wybrankę…

Image pajaca

zauroczył ich

na długo —

nie spostrzegli

kiedy

pogubili się

w swojej

błazenadzie.

Przydasie

pudru na zapas

sweterków kilka

botki z obniżki

— wszystko w ofercie

oczopląsów na półkach


w promocji towar

kupił klienta

zapasy mu czyniąc


szafa już pęka

dyszy i sapie

chcąc uciec z domu

po pomoc


byle do jutra!


znowu wyprzedaż!


przyda się pobiec

...bo gratka jak zając

czmychnie w ofercie

— dla innej

Akwizytor

Wciska kit?

Nie!


To człowiek interesu

i agent

w kupieckiej sprawie.


W pośredniaku

— domokrążca


sprzeda cię

bez snu na jawie.

Skurcz

Kurczy się dusza złodzieja

gdy majątek ktoś mu zabiera.


Rabuś

On nie grabi —

cudzą własność też uznaje.

Tylko…

Fuksem trafu wzbogacony

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 31.74