E-book
15.59
drukowana A5
29.95
SNY

Bezpłatny fragment - SNY

zbiór wierszy


Objętość:
61 str.
ISBN:
978-83-8384-458-9
E-book
za 15.59
drukowana A5
za 29.95

SNY

mrok za oknem stąpa boso

myśli prościej i natrętniej,

wybrzmiewają echem

w nie do końca jasnym

punkcie w obrębie czaszki


chełpliwe obrazy

wdrapują się pod powieki,

a ich zamykanie, zazwyczaj

skłonne odcinać dopływ bodźców,

zdaje się je potęgować


zęby zaciskają się okrutniej,

dłonie same garną się

ku twarzy w nadziei,

że zdołają ukryć stan ducha

gwałtowny i prędki,

choć to nie do końca zależy

od pory dnia, czy nocy


wyrównując oddech dostrzec można,

że stan serca przywlekł tu,

na to przedstawienie,

niedający odpustu represjom,

sfatygowany i odrętwiały rozum,

niczym zagubionego pośród

dobrze znanych miejsc

zbłąkanego tułacza


oto rozpoczyna się opowieść

strudzonego wędrowca

do siebie

Sen na jawie

21 marca 2024

Sen na jawie

zamienia życie w mgliste obrazy

ulatującego świata.


Gdyby nie pewność, że spojrzał w obie strony

przechodząc przez ulicę,

wycie klaksonu zamiast złości byłoby strachem.


Gdyby nie sen o spacerze wśród wiosennych łąk,

nie uzasadniłby bolących stóp późnym wieczorem.


Gdyby nie rozmowa, która dawała podstawy

do jej ponownego odbycia,

nie mógłby uzasadnić swojego rozczarowania,

gdy do niej nie doszło.


Gdyby nie uczucie ogólne organizmu

zlokalizowane w sercu,

nie mógłby powiedzieć, że za kimś wypatrują

jego zamglone oczy.


Nie przykładał uwagi do tego co niezapisane.

Jawa więc stała się snem, a sen jawą.


Dopóty nie podjął pióra w swoją dłoń.

Dopóty nie zaczął karać papieru jego ostrą krawędzią.


Gdyby tylko pamiętał,

co było na początku…

Odchodzę krokiem postawnym

30 marca 2024

Odchodzę krokiem postawnym

Mam oczy z iskierek nie swoich

Zataczam krąg nad gniazdem

Odebranym gwałtem

Zastygłymi kończynami

Wzbraniam się wezbranej fali

Blednę, tuż przed haustem powietrza

W gęstwinie

Ludzkiej obojętności

By wykrzyczeć NIE mam zaledwie chwilę

Pomiędzy świtaniem, a początkiem


Wyblakłe NIE to zaledwie przystanek

Nabieram powietrza

I nurkuje w świat

Zbieram się z części

Niewspółmiernego człowieka

Odrzucając uczucia

Paraliżowane strachem


Do kraju twego

Z pustyni mojej

Nie, nie żałuję

Do objęć szczerości

Z pustyni nieufności

Odejdź, nie

Nie będzie już blasku

Do uczuć ludzkich mam jedynie szacunek

Nie ma już komu wnosić nie,

Nie w swoim świecie sprzeciwu

I w nie swoim poranku


Mam oczy zmęczone i szczęśliwe

Haust powietrza

Tuż przed wejściem

Do zbyt dusznego od fałszu pokoju

Wchodzę jako bohater

Swojego własnego życia.

Trzydziesty pierwszy kwietnia

Chyba już napisałem coś podobnego

Jest trzydziesty pierwszy kwietnia

roku nieznanego

Nieznanego dnia tygodnia,

godzina tuż przed północą

W pokoju duszno

Jeden, on, siedzi na wprost drugiego, ona,

a na stole walają się niedopowiedzenia

Nie mają sobie nic do wyznania

Oprócz rozlatującej się podłogi

nie łączy ich już nic

Światła brak

Majaczy jedynie księżyc

wpadający przez rozbite okno

Łuną głęboką

spogląda ona na niego

I już nic

Już nie ma niczego

Wichrze północny

1 maj 2023

Wichrze północny

Rozmywasz westchnieniem

Me skomlenie psa

Pozostawionego przed bramą raju


Usta, że czują nie to

Czego smakować głodne

Za młode by wiedzieć

Pozostają zamknięte

Znając prawdę o tym

Co po ich otwarciu


Pobożne życzenia rzucam na wiatr

By odleciały jaskółką w przestworza

Smugą wątlejącego dnia

Na wieczność zapadam w otchłanie

Dantejskiego sadu

Może jeszcze przyśni mi się dom u podnóża raju…

Może jeszcze obrodzą dla mnie jabłonie…


Mami mnie księżyca blask

Okrutny wobec strudzonego losu

Mało w nim światła

By dostrzec samotność

Mało natchnienia

By stać się mą muzą


Piszę ten list nagi

U podnóża Dantenu

W nadziei, że przybędziesz

Jedną ze spadających gwiazd

SCENA

22 listopad 2023

Wychodzę na scenę

Trzęsącymi się stopami stawiam krok,

mimo wszystko

Mównica już czeka

chociaż nic nie ma do powiedzenia

A oni wszyscy wpatrują się we mnie

Wyczekując przemyślanego przejęzyczenia


Drżącą ręką poprawiam mikrofon

To zupełnie zbyteczne

Gram na czas


Zaczynam od pozdrowień

Nieszczerych choć koniecznych

Z wychowania


Następnie dziękuję

Chociaż komu? Nie sposób powiedzieć

Rzucam echem coś na kształt tezy

Drugim głosem dopowiadam,

co czytać należy między zdaniami

Toczy się wystąpienie,

które nigdy się nie odbyło

Przynajmniej nie dla nich

Ze sceny zejść byłoby łatwiej

Gdyby nie czerwone krzesła

Samotny materiał

I złożone siedziska


Głucho…

Wystąpienie skończone

Pora wracać,

Już świta.

Nie zaglądają

9 kwietnia 2024

Nie zaglądają

Chociażby we śnie, ci

Co odeszli przed laty

Nie odwiedzają mnie też ci,

Co opuścili całkiem niedawno


Zazwyczaj we śnie jestem sam

O ile jestem,

Czasem tylko bywam

A czasami przytrafi mi się spadająca gwiazda

Spod nie mojego adresu

Chyba zbłądziła,

choć gwiazdą niezwykło się ustalać miejsca


Wolną stopą, skrajną

Na krawędzi łóżka, tuż nad przepaścią,

Lewą, gotów by uciekać

Przed nieznanym

W nieznane

Staje

Choć jeszcze nie pora

Można by przysiąc,

że czuje trawę pod bosą stopą,

a niebo było wtedy błękitne


Gdyby tylko przyśniło mi się coś,

co można opowiedzieć…

PATRZCIE GO

Słowem niepotrzebny świata twego dziełom

Sercu, nim spojrzenie zbierze ostatki z jego czucia

Rozerwie na wietrze pierś utkaną wstydem

A wokół cisza kołysze do snu, nieznane myśli.


Czy to już świta pod zmęczoną powieką?

Czy jeszcze śni się lubieżne kochanie?

Czymże ta postać ubrana w nieobyczaj?

Czymże jest cisza, a czym jej wołanie?


Do życia tęskno ubrany niezgrabnie

Los z życiem splótłszy snem nocnej burzy.

Czy ja żem bywał miłości kochaniem?

Czy był ozdobnym u kożucha róży?

DO — WI — DZE — NIA

21 luty 2019

Najpiękniejsze spośród kłamstw


DO — WI — DZE — NIA


Jakby obietnica

Rzucone przyrzeczenie

Nierozważnie złożone zobowiązanie


Jacyś my zakłamani w swoich życiach

My, ludzie

Rzucający na lewo i prawo

To, czego nie potrafimy

Ubrać w konsekwencje

Tak mi myśli uciekają

Tak mi myśli uciekają

Na wpół gestu wiotkie ręce

Rozejść pragnie się kochanie,

Ale serce jeszcze nie chce


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.59
drukowana A5
za 29.95