W tą grudniową noc
W tą grudniową noc
Byłem sam całkiem sam
Rozdrażniony w swoim pokoju
Czułem jak niszczę się
Dookoła wiszą śmieci
Dookoła jakiś brud
Dookoła rozrzucone akwarele
Biały kurz
Jolka, Jolka czy pamiętasz mnie
Jolka, Jolka czy pamiętasz mnie
Jolka, Jolka czy pamiętasz mnie
Jolka, Jolka czy pamiętasz mnie
Gdy siedziałem w Internecie
Buszowałem tak jak zając w sieci
Twoje zdjęcia mnie urzekły
Już nie byłem sam
Ta fiksacja wirtualna
Tak cholernie nie realna
Czuję się jak paranoik
Ta fiksacja nierealna
Ta fiksacja wirtualna
Czuję się jak schizofrenik
to była miłość
spalałem się na widok ciebie
każdego dnia
byłaś wolna
niczym rajski ptak
tak
to była miłość
delikatne usta i dłonie
sprawiały że codziennie
byłem twój
poczułem coś więcej
tak
to była miłość
smutne lato
Przepraszam Ciebie za swe odbicie
To lustro dawno miałem zbić
Sponiewierany całym swym życiem
Nie umiem się za twarzą skryć
Kręcąc się w koło myślę o Tobie
Nie umiem już tak dalej żyć
Spóźniłem się na autobus
Nie umiem już o Tobie śnić
Lato minęło i pozostało tylko wspomnienie
Lato minęło i pozostały na piasku cienie
pod parasolem
chodząc gołymi stopami po rosie
szukałem bezszelestnych śladów po tobie
znikając wraz z kroplą deszczu
drżałem gubiąc ich trop
nie mogłem uciec stąd