E-book
7.35
drukowana A5
51.15
Słowiańska Dusza

Bezpłatny fragment - Słowiańska Dusza


Objętość:
276 str.
ISBN:
978-83-8245-932-6
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 51.15

— Mogłaś być kimkolwiek tylko sobie zamarzyłaś- moja mama jak zwykle zaczęła marudzić- Prawnikiem, lekarzem, szefową kuchni, nauczycielką, nawet gospodynią domową. Ale nie, ty musiałaś wybrać typowo męski zawód, zrobić jak zawsze wszystkim na przekór. Mechanik, pff — dodała z pogardą- a dodatkowo dorabia, jako kierowca- mama z niedowierzaniem kręciła głową

— Oj mamo- wywróciłam oczami lekko poirytowana jej ciągłym marudzeniem- Jak dla mnie nie ma rozróżnienia na damskie, czy też męskie zawody- stwierdziłam, zgodnie ze swoimi przekonaniami- Lubię to robić i myślę, że jestem w tym dobra.

— Najlepsza- poparł mnie mój starszy brat- Nikt nie może się z nią równać!

— Ciekawe, co będzie jak wyjdziesz za mąż? — padło pytanie

— Wątpię, by twój mąż popierał twoje hobby- mama była bardzo krytyczna

— Mamo, te hobby to moja praca, dzięki niej opłacam rachunki, dzięki niej mamy, za co żyć. Nie wyobrażam sobie, że będę robić, co innego.

— Powinnaś znaleźć inną pracę, najlepiej w biurze. Ciągle chodzisz upaprana jakimiś smarami i większość czasu spędzasz w warsztacie.

— Nie zapominaj, że był to warsztat taty. Jedyna rzecz, jaka mi po nim została! — mama zaczęła wyprowadzać mnie z równowagi. Dlaczego ona nie może zrozumieć, że robię to, co lubię, że ta praca sprawia mi ogromną przyjemność. A najważniejsze… przypomina mi o tacie.

— Remi- ton mamy nieco złagodniał- Wszyscy za nim tęsknimy. To już dwa lata. Przejęłaś po nim interes, ale powinnaś ruszyć przed siebie. Poznać kogoś, założyć rodzinę. Nie będę wiecznie żyć, chciałabym nacieszyć się wnukami. Zresztą z ledwością utrzymujesz się przez ten warsztat. Masz na bieżące wydatki, ale nie odkładasz niczego na czarną godzinę. Nie wiadomo, co może się wydarzyć za chwilę Remi, musisz zacząć myśleć przyszłościowo.

— Porozmawiamy później- ucięłam temat, uciekając jak najszybciej z domu

— A śniadanie?! — krzyknęła za mną mama

— Kupię coś po drodze! — odkrzyknęłam

— Remi Jane Skylight, jeszcze sobie porozmawiamy- odgrażała się mama


Wiedziałam, że nie zarabiam kokosów, ciężko też było o klienta. Kobieta mechanik to rzadkość i istniało pewne przeświadczenie, że na samochodach znają się tylko i wyłącznie faceci. Ale z tego, co słyszałam, klienci mieli o mnie dobrą opinię, szkoda, że nie ma ich jednak więcej.

— Znowu bujasz w obłokach RJ- zawołał Trent, mój najlepszy przyjaciel, wchodząc do warsztatu, przynosząc mi kubek mojej ulubionej kawy.

— Jak widzisz nic lepszego nie mam do roboty. Ani jednego auta do naprawy- posmutniałam rozglądając się po warsztacie

— Ja właśnie w tej sprawie- stwierdził Trent- Mam dla ciebie robotę. To naprawdę świetna okazja. Adwokat, u którego pracuję, poszukuje pracownika, a ty idealnie nadasz się na to stanowisko.

— Jak on miał na imię? Ten adwokat? — usiłowałam sobie przypomnieć. Nie miałam za dobrej pamięci, co do imion i nazwisk.

— Connor Knight- przypomniał mi Trent- Jak by ci to wszystko wyjaśnić? — zaczął się zastanawiać -W końcu po pięciu latach i szkole, którą dzięki niemu mogłem skończyć, awansowałem na jego starszego asystenta i zwalnia się moja stara posada. Zarekomendowałem ciebie. Knight woli nie zatrudniać kogoś zupełnie obcego.

— Ja, jako osobisty kierowca?! — zdziwiłam się- Chyba oszalałeś!

— Będziesz młodszym asystentem- zaczął wyjaśniać Trent -To nie tylko bycie kierowcą, ale również odpowiedzialność za sprawy logistyczne…

— Mam być jeszcze jego pokojówką i kucharką?! — postawiłam sprawę prosto z mostu

— RJ, to dla ciebie szansa, na lepsze życie, na lepszą kasę i poniekąd będziesz robiła to, co lubisz, czyli zajmowała się samochodami.

— I twój szef zgodził się na to wszystko? — zapytałam sceptycznie- Przecież jestem dziewczyną, gdybyś przez tyle lat jeszcze tego nie zauważył!

— No, nie do końca…

— Tent! Co ty kręcisz? — chciałam wiedzieć

— No widzisz, przedstawiłem cię, jako RJ Skylight. Mój szef myśli, że jesteś facetem.

— Trent! Ty zawsze musisz się wpakować w tarapaty. Za chwilę ty sam stracisz pracę. Jak można pominąć taki fakt, że jestem dziewczyną, co?! Na jakiej planecie ty żyjesz człowieku?! A może mam się przebierać za faceta?! — byłam mega wściekła

— Sprostuję to zobaczysz, przedstawiłem cię w jak najlepszym świetle. Szef jest zainteresowany, bo sam nie ma czasu szukać kogoś godnego zaufania, a ja powiedziałem mu, że prowadzisz i lepiej znasz się na autach niż ja. Dodatkowo, jesteś dobrze zorganizowana i odpowiedzialna i pilnie poszukujesz pracy.

— Trent, ja się na to nie piszę- stwierdziłam z przekonaniem- Nie ruszam się z warsztatu taty. To tutaj jest moje miejsce pracy i nie chcę go zamieniać na inne.

— RJ, to ci nie zwróci ojca, zresztą zawsze możesz tu wrócić, albo dorobić sobie dodatkowo. Chociaż spróbuj- przekonywał- Jak ci się nie będzie podobać, sama odejdziesz.

— Nie robię sobie żadnych nadziei Trent. Gdy twój szef dowie się, że nie jestem facetem nawet nie pomyśli o tym, by mnie zatrudnić. Zresztą i tak wolę naprawiać samochody niż nimi jeździć.

— A, gdy szef wyrazi zgodę, przyjdziesz na rozmowę kwalifikacyjną? — zapytał Trent

— Nie- powiedziałam stanowczo

— Proszę, zrób to dla mnie. Nie uważasz, że czas zamieszkać sama? Bez mamy i brata? Te mieszkanie jest za małe na waszą trójkę. Pomyśl o tym z tej perspektywy. Sama mówisz, że chciałabyś się wyprowadzić, zarabiać więcej kasy. Daję ci taką możliwość, a ty od razu ją odrzucasz.

— No dobra, zgadzam się- zresztą byłam przekonana, że do żadnego spotkania z szefem Trenta nie dojdzie. A zgodziłam się dla świętego spokoju. Znając Trenta cały czas by marudził i próbował przekonać mnie do zmiany decyzji.


Jakie było moje zaskoczenie, gdy sam Knight pojawił się w moim warsztacie i zaczął mnie przepytywać ze znajomości miasta, jego ulic i jak trafić z różnych punktów do kolejnych w możliwie jak najkrótszym czasie. Nie byłam żadnym taksówkarzem, ale mój ojciec tak, przed tym jak otworzył swój własny warsztat. W wolnych chwilach często opowiadał mi o tajnikach swojego zawodu. Ja wtedy siedziałam wpatrzona w niego jak w obrazek i chłonęłam każde jego słowo. Zresztą spędzałam z nim, każdy wolny czas. On nie był tylko moim ojcem, ale też najlepszym przyjacielem. Gdyby wcześniej zgłosił się do lekarza z prawdziwego zdarzenia …

Akurat, gdy byłam tak przepytywana do warsztatu kolejny raz weszła konkurencja. Chcieli mnie znów zastraszać, że na takie wybryki natury w tej okolicy nie ma miejsca i najlepiej byłoby gdybym zamknęła interes zanim stanie mi się jakaś krzywda. Ale ja byłam harda. Nie dawałam się zastraszyć i jak tylko ci debile pojawili się kolejny raz, ruszyłam do ataku.

— Jeszcze raz przestąpicie próg mojego warsztatu, nie ręczę za siebie! Wszystko jest nagrywane- straszyłam- i powiadomię policję. Nie boję się was. Nie wykurzycie mnie stąd, ten warsztat istniał na długo zanim wy się pojawiliście. I będzie nadal istniał!

— Ci panowie uprzykrzają ci się? — wtrącił się Knight

— Tak, ale ja sama sobie z tym poradzę- powiedziałam hardo- Ci panowie uważają, że kobiety nie nadają się na mechaników i próbują mnie stąd usunąć w mało kulturalny sposób.

— Pozwól, że ja to załatwię- Knight nadal mieszał się do nie swoich spraw

— Ten problem należy do mnie i sama powinnam go rozwiązać- przekonywałam, ale szef Trenta mnie nie słuchał, wyciągnął coś z kieszeni, pomachał przed oczami opryszków, powiedział kilka słów, a tamci z przerażeniem zmyli się tak, jakby goniło ich stado wygłodniałych wilków.

— Mówiłam panu, że sama bym sobie poradziła- zbuntowałam się

— Nie wątpię, ale są o wiele szybsze sposoby na rozwiązywanie takich spraw. Nie powinni cię już więcej nachodzić.

— Niech mi pan powie, czego tak naprawdę pan ode mnie chce? -zapytałam podejrzliwie, bacznie mu się przyglądając -Nie przyszedł tu pan po to, by oddać samochód do naprawy.

— Pewnie już wiesz, że potrzebuję osobistego asystenta, kierowcy, osoby robiącej zakupy, przygotowującej drobne posiłki. Szukam osoby dyspozycyjnej, punktualnej, zdyscyplinowanej, godnej zaufania i przede wszystkim umiejącej radzić sobie z autem. Twój przyjaciel, Trent, polecił mi twoją osobę, zapominając dodać, że jesteś kobietą. Stwierdziłem, że RJ Skylight jest mężczyzną, przepraszam za pomyłkę, nie należę do jakiś seksistów. Nie zatrudniam pracowników ze względu na płeć, u mnie liczą się umiejętności i pracowitość- dodał -RJ to twoje prawdziwe imię, czy skrót? — zapytał, wydając się bardzo zaciekawiony kwestią mojego imienia

— Jestem Remy Jane, Trent przechrzcił mnie na RJ jeszcze w dzieciństwie i tak mu zostało do dnia dzisiejszego.

— Remy- powtórzył- Pasuje do ciebie to imię- zauważył Knight

— Nie przeszkadza panu, że jestem dziewczyną? — nadal nie byłam przekonana, co do jego wcześniejszych słów

— Mamy XXI wiek, równouprawnienie, cywilizacja robi coraz większe kroki w przód. Dlaczego mam cię oceniać ze względu na twoją płeć? Chcę oceniać twoje umiejętności. Jeśli się nadasz, zatrudnię cię na okres próbny. W tym czasie lepiej poznam twoje umiejętności i zadecyduję, czy powierzyć ci stanowisko. Jak na razie pierwszy etap naszej rozmowy masz za sobą. Dobrze znasz miasto, więc nie będziesz błądzić. Muszę się również dowiedzieć, w jaki sposób panujesz nad samochodem. Proponuję wyprawę, powiedzmy od twojego warsztatu do punktu, który sam wyznaczę. Masz tam dotrzeć w możliwie jak najkrótszym czasie. Zgoda? — zapytał

— Zgoda- potwierdziłam z wielką niechęcią. Jakoś nie zależało mi na tej pracy i jak najszybciej chciałam się pozbyć towarzystwa tego faceta. Czułam, że nie nadaję się do pracy z takim typem człowieka, jakim był Knight.


Zrobiłam, co do mnie należało. Wykonałam swoje zadanie. Myślałam, że moje drogi i Knighta rozejdą się raz na zawsze. Już wracałam do domu, gdy spostrzegłam, że coś leży na tylnej kanapie mojego auta. Zjechałam na pobocze i zorientowałam się, że Knight zostawił swój portfel. Nie miałam wyjścia. Musiałam zawrócić i oddać mu zgubę. Mogłam oczywiście poprosić o to Trenta, ale jestem typem osoby, która sama rozwiązuje swoje sprawy do samego końca. Nie lubię nikogo prosić o pomoc. Ech… A jeszcze kilka minut temu byłam święcie przekonana, że nie spotkam się już z Knightem.


— Niestety pan Knight jest zajęty i nie może się z panią spotkać w tej chwili- zbywała mnie jego sekretarka, gdy dotarłam do jego kancelarii- Jeśli pani chce, mogą panią umówić na spotkanie- stwierdziła, krytycznie mi się przyglądając

— Pan Knight coś zgubił i chciałabym mu to oddać- wyjaśniałam kolejny raz

— Może pani zostawić tę rzecz tutaj, a ja oddam ją szefowi- przekonywała sekretarka

— Ale ja chcę oddać mu to osobiście. Ta rzecz została zostawiona u mnie i ja muszę ją oddać osobiście- upierałam się przy swoim, coraz bardziej podnosząc przy tym głos

— Co tu się dzieje?! — Knight wyjrzał ze swojego gabinetu, najwyraźniej zaintrygowany hałasem

— Pan coś u mnie zostawił! — machnęłam w jego kierunku portfelem- To nie moja własność, więc przyjechałam oddać zgubę właścicielowi, ale najwyraźniej nie potrzebuje pan ani pieniędzy, ani dokumentów, skoro pańska sekretarka nie chce mnie do pana wpuścić.

— Remy, wejdź do gabinetu, porozmawiamy- gestem zaprosił mnie, bym weszła do środka

— Oddaje panu portfel i już mnie nie ma- wyciągnęłam rękę, by oddać jego własność, ale ten zamiast złapać za portfel, złapał mnie za nadgarstek i wciągnął do swojego gabinetu.

— Zwariował pan?! — zdenerwowałam się

— Siadaj Remy- poprosił

— Wolę RJ- powiedziałam butnie

— Masz interesujące imię, nie wiem dlaczego nie chcesz, by tak się do ciebie zwracano- zauważył- Zresztą mniejsza z tym- przeszedł do konkretów- Widać, że jesteś uczciwa i nawet przez myśl nie przychodzi ci, by przywłaszczyć sobie cudzą wartość. Jesteś też dość niezłym kierowcą. Proponuję okres próbny.

— Jaki okres próbny? — byłam zdezorientowana

— 3 miesiące popracujesz jako moja asystentka, lecz wiąże się z tym dyspozycyjność o każdej porze dnia i nocy. Cały czas jesteś pod telefonem…

Zaczął wymieniać również inne moje obowiązki, a gdy padła kwota proponowanej pensji, opadła mi szczęka. Za taką kwotę mogłam sobie coś wynająć i odłożyć parę groszy na czarną godzinę.

— W takim razie, zgadzasz się na warunki? — zapytał Knight

— Tak, panie Knight- wykrztusiłam, sama się sobie dziwiąc, że się zgodziłam. Przecież to nie tak miało wszystko wyglądać! Co ja najlepszego zrobiłam?!

— Acha, zaczniesz od jutra, ale zanim uwzględnimy plan na jutrzejszy dzień, chcę byś nie zwracała się do mnie panie Knight. Preferowałbym panie Connorze.

— Dobrze- zgodziłam się. Wiedziałam, że z taką osobą jak Knight się nie dyskutuje. Każda próba dyskusji, może skończyć się sromotną porażką.


Nie byłam do końca zachwycona perspektywą nowej pracy. Czułam się tak, jakbym zdradzała swojego ojca, przecież warsztat był dla niego wszystkim, a ja z tego chcę zrezygnować. W domu jedynie mama była przeszczęśliwa, że otrzymałam ofertę pracy.

— Cudownie- cieszyła się- Wreszcie normalna praca, wśród innych ludzi. Może kogoś poznasz i założysz rodzinę- snuła plany

— Mamo! Ja mam dopiero 24 lata.

— Ja już dawno byłam mężatką i na świecie był już twój brat- tłumaczyła cierpliwie

— Mamo, ale czasy się zmieniły, żyjemy w świecie, który pędzi jak szalony. Teraz liczy się kariera i porządna kasa. Nikt nie myśli na poważnie o zakładaniu rodziny, czy posiadaniu dzieci. To odkładane jest na ostatnią chwilę- zauważyłam

— To tylko gadanie. Jeśli spotkasz na swojej drodze odpowiedniego faceta, zmienisz zdanie. Zobaczysz- mama była o tym święcie przekonana


Wieczorem pojawił się również Trent, by ze szczegółami opowiedzieć mi, jak ma wyglądać moja nowa praca, jak powinnam się ubierać do takiej pracy. A propos wyglądu. Nie mogłam przecież paradować w dżinsach i koszulkach albo przewiewnych sukienkach. Potrzebowałam eleganckiego stroju. Takiego jak widziałam w filmach. W myślach nazwałam się prześmiewczo: szoferem. Bo praktycznie moja praca na tym miała polegać. Dodatkowo trzeba by było wliczyć do tego następujące czynności typu: przynieść, wynieść, pozamiatać. Czułam, że po 3 miesiącach sama zrezygnuję. Jestem drażliwa i uparta jak osioł. Nie nadaję się do tego, by ktoś mną rządził. Nawet chwilowe zaćmienie umysłu spowodowane ilością pieniędzy jakie mogę zarobić nie zmieni mojego podejścia. Po trzech miesiącach sama zrezygnuję! To nie jest praca dla mnie!


Nastał nowy dzień, a ja niechętnie zwlekłam się z łóżka, by zacząć nowy dzień pracy. Byłam na szczęście spokojna o warsztat. Brat obiecał, że po godzinach będzie doglądał sypiącego się interesu, a ja w wolnym czasie również chciałam w nim się zaszywać i naprawiać cokolwiek się da. Oczywiście, jeśli pojawi się jakiś potencjalny klient.


— Jak ty wyglądasz? — z takimi słowami przywitał mnie mój nowy (a właściwie pierwszy) szef

— Nie rozumiem o co panu chodzi- zlustrowałam swój nowy służbowy strój: czarne spodnie, białą koszulę, założyłam nawet krawat a włosy upięłam do góry. Nie założyłam tylko szpilek. Po pierwsze one nie nadają się do jazdy, po drugie nienawidzę w nich chodzić.

— Wyglądasz jak mój ochroniarz, a nie asystentka- zawyrokował Connor

— Mnie ten strój wydawał się odpowiedni- sprzeciwiłam się- Jest schludny i elegancki- dodałam

— Mamy środek lata, upał, a ty wyglądasz tak, jakbyś miała za chwilę zemdleć- ocenił krytycznie

— Czyli według pana, jak powinnam się ubierać?

— Swobodnie, wygodnie, odpowiednio do pory roku, schludnie. Nie oczekuję od ciebie damskich wersji kilkurzędowych garniturów- zlustrował mnie kolejny raz wzrokiem z góry do dołu i z powrotem- Ściągnij ten krawat, za chwilę się w nim udusisz, podwiń rękawy w koszuli i rozepnij choć jeden z guzików przy szyi- zawyrokował, a gdy wykonałam z niechęcią jego polecenie, dodał:

— Od razu lepiej, nie sądzisz? — zapytał bardzo z czegoś zadowolony

— Dokąd mam pana zawieść?

— Mam spotkanie z klientem w stadninie koni- odpowiedział podając mi adres- Wiesz, jak tam dojechać? — chciał się upewnić

— Nie będzie żadnych problemów- stwierdziłam

— Na spotkaniu mam być za 40 minut, zdążysz?

— Będzie pan nawet przed czasem- byłam coraz bardziej poirytowana

— Zobaczymy- Knight miał jednak duże wątpliwości

— Zobaczymy- powiedziałam do siebie, mściwie patrząc na niego w tylnym lusterku. Na spotkanie dowiozłam go w 36 minut. Co oczywiście było zmierzone przez Knighta. Cały czas spoglądał na zegarek, bacznie mnie obserwując.


Kiedy mój szef miał spotkanie, ja mogłam rozejrzeć się po stadninie. Oczywiście skorzystałam z okazji, bo nigdy przedtem nie byłam w takim miejscu jak to. A wszystko to robiło ogromne wrażenie. Widać było z daleka, że przyjeżdżają tu tylko sami bogaci ważniacy. Ale słowo bogaty, wcale nie musi oznaczać dobrze wychowany. Cały czas byłam głupio zaczepiana, gwizdano na mnie, sugerowano głupie propozycje. Zamiast w bogatym, niby eleganckim miejscu, czułam się jak w jakieś melinie, którą zamieszkuje sam margines społeczny.


Po powrocie do domu jeszcze bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że praca u Knighta to nie moja bajka, nie mój świat. Chciałabym po prostu zniknąć i już nigdy tam nie wrócić. Pocieszałam się myślą, że pierwszy dzień pracy dobiegł końca. Zostało mi 29 dni, a później podziękuję za pracę.

Kładłam się już do łóżka, ponieważ było grubo po północy, a po drugie znudziło mnie wypytywanie mamy o mój pierwszy dzień w nowej pracy, gdy nagle rozdzwonił się mój telefon.

— No nie! Knight miał rację, że muszę być dyspozycyjna o każdej porze dnia i nocy- powiedziałam poirytowana odbierając ten nieszczęsny telefon


Byłam po prostu wściekła, musiałam w środku nocy jechać nad jezioro, bo Knightowi popsuło się auto. Zresztą, co do diabła on sam robił nad jeziorem i to o takiej porze? Powinno się wtedy spać, a nie włóczyć się nie wiadomo gdzie.

Jednak, gdy wysiadłam z auta, zły humor zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

— Jak tu pięknie- szepnęłam zachwycona, w ogóle nie przejmując się problemami mojego szefa

— Remy? — Knight na nowo przywoływał mnie na powierzchnię ziemi- Możesz zobaczyć, co nie tak z tym samochodem? — zapytał lekko poirytowany

— Już zaglądam- otrząsnęłam się i wzięłam się do roboty, chcąc mieć to jak najszybciej za sobą. Jestem tylko człowiekiem, potrzebuję przecież snu!

Oprócz poluzowanego kabla masowego nie widziałam na szczęście nic poważniejszego. Poprawiłam co potrzeba i stwierdziłam, że auto nadaje się do dalszej jazdy. Już miałam zatrzasnąć z powrotem klapę maski, gdy wystraszyło mnie pohukiwanie sowy i przytrzasnęłam sobie palce.

— Aua- wrzasnęłam z bólu, wyciągając poranione palce i wpadając centralnie na Knighta, który mocno złapał mnie w tali, ratując siebie i mnie przed upadkiem.

Pierwszy raz byłam tak blisko swojego szefa i pierwszy raz spojrzałam na niego z innej perspektywy. Po raz pierwszy w ramionach trzymał mnie inny mężczyzna niż mój tata, a na dodatek ten mężczyzna był bardzo przystojny: wysoki, z ledwością sięgałam mu do ramienia, blondyn, zielone oczy. Poczułam się bardzo dziwnie. Nie mogłam zdefiniować tego uczucia, więc chciałam się go jak najszybciej pozbyć. Odsunęłam się od szefa, przepraszając za to co się stało. Ale on wcale nie reagował, patrzył na mnie przenikliwym wzrokiem, a ja czułam się tak, jakbym była naga. Kolejny raz zaledwie w przeciągu kilku chwil poczułam się dziwnie, niezręcznie. Znów nie wiedziałam co mam robić. Wzrok Knighta mnie hipnotyzował, przyciągał do siebie. Czułam mrowienie na całym ciele. Wpatrywaliśmy się w siebie, a ja czułam się tak, jakby czas stanął w miejscu.


— Myślę, że najlepiej będzie, jeśli podjedziemy do mnie. Przeze mnie zraniłaś się w rękę. Trzeba to opatrzeć. Zresztą nie chcę wsiadać do swojego auta, po tym jak mnie dziś zawiodło. Pojedziemy twoim, a moje zgarnie Trent. W drodze do mnie, zadzwonię do niego- odezwał się Connor po bardzo długiej chwili

— Dobrze- zgodziłam się, bo nie było sensu, by się z nim kłócić, choć najchętniej wróciłabym do domu położyć się spać


Jednak prawdziwy powód nocnej wizyty w domu Knighta wyjaśnił się już na miejscu. Został wezwany Trent, by swoim okiem zobaczyć co tak naprawdę stało się z samochodem. Byłam wściekła. Jako nieliczna z dziewczyn jestem dyplomowanym mechanikiem. Miałam o wiele ciekawsze propozycje pracy, ale chciałam pomagać rodzicom. To oni wysłali mnie na studia. Nie chcieli pokaźnego majątku, który odziedziczyli po dziadkach ze strony mamy. Woleli łożyć na edukację moją i brata, a sami bardzo ciężko harować na kawałek chleba. Zresztą historia związku moich rodziców jest niezwykle interesująca. Moja mama pochodziła z bardzo bogatego domu, ale poznała mojego ojca i nie zważając na protesty rodziny i groźby wydziedziczenia, uciekła z nim. Wzięli ślub, później urodził się mój brat, mama kończyła wieczorowo kursy krawieckie. Została krawcową. A 5 lat później urodziłam się ja. Ale dość sentymentów. Nie w tym momencie, kiedy byłam wściekła na swojego szefa. On najwidoczniej też przypiął mi łatkę, że kobiety nie znają się w ogóle na samochodach. Mamy XXI wiek do cholery, a nie jakieś średniowiecze!

— Przepraszam, ale dochodzi druga w nocy- powiedziałam, zachowując w sobie ostatnie pokłady spokoju- Chciałabym pojechać do domu i trochę wypocząć. Jutro o 9 rano muszę z powrotem stawić się w pracy. Dobranoc- powiedziałam zimno, nie czekając na zgodę i powstrzymując się, by nie trzasnąć za sobą drzwiami.

Gdyby tego było mało, gdy dotarłam do domu, musiałam się tłumaczyć dokąd wyszłam tak późno w nocy.

— Mamo, jestem zmęczona- powiedziałam rozdrażniona- Przecież ci mówiłam, że mam być dyspozycyjna o każdej porze dnia i nocy. Jak widać, te słowa nie były rzucone na wiatr- dodałam wściekle

— RJ… — mama chciała podjąć dyskusję

— Mamo, sama chciałaś, bym zmieniła pracę, proszę nie zaczynaj, jestem na to za bardzo zmęczona. Dobranoc- półprzytomnie poszłam do swojego pokoju rzucając się na łóżko nie zaprzątając sobie głowy zakładaniem pidżamy.


Obudziłam się gorzej zmęczona, niż w momencie kładzenia się spać. W miarę ogarnęłam się, wypiłam kawę, w biegu kupiłam śniadanie dla szefa i coś dla siebie, mając nadzieję, że w międzyczasie będę mogła coś przekąsić i biegiem ruszyłam do pracy, zaczynając w niej drugi dzień. Oczywiście wzięłam do serca uwagi Knighta dotyczące mojego wyglądu. Wskoczyłam w parę ulubionych dżinsów, do tego biała, atłasowa bluzka i baleriny. Miałam nadzieję, że tym razem nie będzie żadnych uwag dotyczących mojego wyglądu.


Weszłam do kancelarii i od razu zorientowałam się, że nie tylko ja miałam dzisiaj zły humor. Mój szef miał chyba jeszcze gorszy. Na dzień dobry dostałam opierdziel za pół minuty spóźnienia.

— Gdyby nie kazał mi pan jeździć w środku nocy, byłabym przed czasem- stwierdziłam kwaśno

— Takie są warunki twojej pracy, gdybyś zapomniała- przypomniał Knight

— Jeśli się panu nie podoba, może mnie pan zwolnić- odcięłam się

— Okres 30 dni jeszcze nie minął, nie pozbędę się pracownika po jednym dniu pracy, a teraz jedziemy. Śniadanie zjem na mieście- stwierdził, zabierając swoje rzeczy i siadając do samochodu

— Nie pozbędę się pracownika po jednym dniu pracy- parodiowałam- Jeszcze zobaczymy Knight- dopowiedziałam mściwie

— Mówiłaś coś do mnie? — zapytał poirytowany Knight

— Nie, mówiłam sama do siebie- odpowiedziałam lodowato

— Jeśli masz mi coś do powiedzenia, rób to śmiało, nie lubię żadnych gierek prowadzonych za moimi plecami

— A od kiedy to, nie można na głos wyrazić swoich myśli? — zapytałam poirytowana- Myśli pan, że cały świat kręci się tylko wokół pana?!

— Remi! — zdenerwował się Knight- Nie wyprowadzaj mnie z równowagi- ostrzegł przez zaciśnięte zęby

— Wypraszam sobie, to wszystko pana wina- oskarżyłam go

— Moja?!

— Tak- potwierdziłam -Wstał pan lewą nogą i wyżywa się na mnie. Nie pozwolę na takie traktowanie. Nie jestem pańskim workiem treningowym, bo akurat ma pan zły dzień i trafiło na mnie, by wyładować swoje nerwy.

— Zawieź mnie wreszcie na to spotkanie, nie mam czasu na głupoty- poirytowany wsunął na nos okulary i zatopił się w lekturze jakiś akt.


Gdy dowiozłam go na miejsce, wydał mi kolejne polecenie:

— Zapisałem ci na kartce listę zakupów. Pojedziesz do sklepu i kupisz wszystkie produkty. Następnie wrócisz do firmy i pomożesz mi przy papierkowej robocie. Ze spotkania wrócę taksówką.

— Dobrze- powiedziałam kwaśno, zabierając od niego listę i czekając, aż wreszcie Knight wyjdzie z tego samochodu. Gdy odjeżdżałam, pomachałam mu jeszcze ręką, mówiąc:

— Do zobaczenia Ponurasie- na swoje nieszczęście, akurat w tej samej chwili musiał się odwrócić i co mnie zaskoczyło, również mi pomachał, z trudem zachowując przy tym kamienny wyraz twarzy.

— No to teraz na bank będę miała przechlapane- stwierdziłam z przekonaniem


— Dobrze, że już jesteś — jeszcze na dobre nie zdążyłam wrócić do kancelarii, a Knight już czekał na mnie na zewnątrz w towarzystwie uwieszonej u jego ramienia farbowanej rudej lisicy- Zmiana planów, odwieziemy Kristen do domu, zostawiła tam ważne dokumenty, później zawieziesz nas na spotkanie- oznajmił

— Czekaj, a gdzie jest Trent? — chciała wiedzieć ta cała Kristen

— Trent awansował- oznajmił spokojnie Knight

— I teraz dziewczyna jest twoim szoferem? — ruda zaczęła się tak głośno śmiać, że aż dostała od wszystkiego czkawki. Wcale jej się nie żałowałam, słusznie ją pokarało. Trzeba było się ze mnie nie wyśmiewać! A jak jeszcze raz to zrobi nie ręczę za siebie a jej rude kudły co do jednego zostaną wyrwane z jej łba!

— Remy nie jest moim szoferem, ale asystentką, twoją asystentką też jest kobieta i jak do tej pory ci to nie przeszkadzało- wyraził swój osąd Knight

— No dobrze, przecież to twoja pracownica, nic mi do tego- babsztyl nadal patrzył się na mnie tak, jakbym była jakąś małpą w cyrku.

Na dodatek, przez całą drogę uważnie mi się przyglądała i rzucała zaczepne komentarze. Knight w ogóle jakby nie zwracał na to uwagi, ale mnie z sekundy na sekundę coraz bardziej zalewała krew. Widząc, że lisica nie ma zapiętych pasów, zrobiłam gwałtowne hamowanie przed jej domem.

— A masz! — uśmiechnęłam się do siebie mściwie

— Remy! — natychmiast zostałam przywołana do porządku

— Panie Connorze, niech pan spojrzy, ogromny wybój na drodze, musiałam zahamować- tłumaczyłam się niewinnie- Przecież nie chciałby pan, żebym uszkodziła samochód, prawda? — zapytałam słodkim tonem


— Remy, Kristen i ja wspólnie prowadzimy tę kancelarię- zaczął tłumaczyć Knight, gdy zawiozłam go już samego do centrum handlowego. Będziecie ciągle się widywać, więc proszę, byś traktowała ją z należytym szacunkiem.

— Dobrze- powiedziałam, a w myślach dodałam:

— Jeśli i ona będzie mnie tak traktować. Nie dam sobą pomiatać!

— Zostawiam cię samą na godzinę. Możesz zostać w aucie, albo iść do centrum i porozglądać się. Wybór należy do ciebie- stwierdził

— Wolę zostać w aucie- zdecydowałam, mając nadzieję, że zrobię sobie chwilową drzemkę, która naprawdę bardzo by mi się przydała. Padałam z nóg.

Ale pozostanie w samochodzie okazało się bardzo dużym błędem. Jeszcze nie zdążyłam zamknąć oczu, gdy rozległo się walenie w szybę. Wystraszona, myślałam, że wrócił Knight, ale zobaczyłam dwóch typów z pod ciemnej gwiazdy.

— Wysiadaj maleńka po dobroci, tak nic złego ci się nie stanie- szydził obleśniejszy z nich

— Idźcie stąd, bo za chwilę zadzwonię po pomoc- choć byłam trochę przerażona (dałam się zaskoczyć i dlatego), próbowałam zachować zimna krew, sięgnęłam po telefon i zrobiłam tym dwóm zdjęcie, a następnie włączyłam nagrywanie.

— Jeśli stąd nie pójdziecie, wszystko wyślę w odpowiednie miejsce! — groziłam, upewniając się też, że auto jest dobrze zamknięte. Zawsze była też inna opcja, odpalenie, gaz do dechy i mnie nie ma- nie dam się zastraszyć, zawsze są inne sposoby, a ja byłam w korzystniejszym położeniu. Zawsze też mogłam wyciągnąć jeszcze jednego asa z rękawa…


Na całe szczęście na miejscu pojawił się Connor. Wydawało mi się, że zna tych dwóch typów. Odciągnął ich na bok i wywiązała się bardzo ostra dyskusja, po czym ta dwójka, trochę wystraszona, najwidoczniej dała sobie spokój.

— Remy! — tym razem Knight zapukał w szybę, ale i tak wrzasnęłam ze strachu- Spokojnie- mówił do mnie jak do dziecka- możesz wyjść- co też zrobiłam, trzęsąc się tak, jakbym miała gorączkę.

— Już jesteś bezpieczna- Connor trzymał mnie mocno za ramiona- Już po wszystkim. Byłaś dzielna- pochwalił mnie

— Gdyby nie pan, planowałam ruszyć z piskiem opon, nie patrząc na to, czy przejadę im po nogach czy też nie. Pan by mnie wybronił- stwierdziłam, a na twarzy Knighta po raz pierwszy zobaczyłam szeroki uśmiech- Jakby co, wszystko nagrałam telefonem komórkowym, jeśli pan chce, może zobaczyć- włączyłam mu nagranie- Nie mam tylko początku, bo mnie zaskoczyli- wyjaśniłam

— Jesteś odważna Remy- pochwalił mnie Knight- Proponuję zatem iść na jakąś kawę i jakąś dawkę cukru. Obojgu nam się to przyda. Zresztą później miałem w planach drobne zakupy. Pójdziesz ze mną- oznajmił

Zrobiłam krok w przód i nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa. Kolejny raz wpadłam w ramiona Knighta, a ten, zamiast odsunąć mnie od siebie… przytulił mnie.

— Gdyby coś ci się stało, nie darowałbym sobie- powiedział cicho

— Czy pan ich zna? — zapytałam, próbując się odsunąć, ale Knight jeszcze mocniej mnie do siebie przytulił

— Powiedzmy, że konkurencja, ale obiecuję ci, że nie będą sprawiać już kłopotu- obiecał, wypuszczając mnie ze swoich objęć, ale biorąc za rękę- Chodź, lepiej gdzieś usiądźmy, bo za chwilę mi padniesz i jak ja później wrócę do domu- powiedział i zaczął mnie stanowczo ciągnąć w stronę cukierni


— Cześć Trent- zadzwoniłam do przyjaciela, bo musiałam pilnie poprosić go o radę- Jestem u pana Connora, ale ten zaszył się w swoim gabinecie, chyba jest na mnie obrażony, bo wcale nie odpowiada na moje pytania- od zdarzenia w centrum handlowym minął właśnie tydzień

— Spokojnie RJ- roześmiał się Trent- Tak to u niego jest, jak weźmie się za pracę, nic od niej nie może go oderwać. Nawet nie słyszy ludzi dookoła. Nawet gdybyś po domu paradowała goła, on nie zwróciłby na to uwagi. Ten typ już tak ma.

— Trent! — oburzyłam się- Jakoś twoje żarty mnie nie śmieszą- Więc, powiedz mi, co mam robić?

— Czekać, zająć się swoimi sprawami. Wyjść do ogrodu, poopalać się trochę, bo szczerze, trochę słońca to by ci się przydało. Bądź tylko na terenie domu, w zasięgu wzroku i nie zapomnij o swoim telefonie komórkowym.

— Dobra, dzięki za radę Trent.

— Trzymaj się RJ- po czym się rozłączył

— Co by tu robić? — zaczęłam się zastanawiać- Opalać się nie zamierzam, zresztą nie przepadam za leżeniem plackiem bez żadnego zajęcia i opalaniem się. Pływanie w basenie? Też nie, przecież musiałabym się zapytać o zgodę. Może coś przeczytam? — pomyślałam, ale na półkach znalazłam tylko książki prawnicze. –Hmm, może coś tak ugotuje, przecież Knight nie może siedzieć tak o suchym pysku.

Najpierw doniosłam mu owoce i wodę i wzięłam się za gotowanie jakieś pożywnej zupy.

— Mam nadzieję, że mi coś z tego wyjdzie. Na problemy mama zawsze gotowała rosół. Twierdzi, że pomaga rozwiązać wszystkie problemy i dolegliwości. Może zadziała też w przypadku Connora- myślałam na głos


Po godzinie w kuchni roznosił się apetyczny zapach bulionu. Aż mnie samej ślinka napłynęła do ust. Najwyraźniej nie tylko mnie zwabiły zapachy. Do kuchni wkroczył zaintrygowany Knight. Nic nie mówiąc, postawiłam na stole talerz zupy, a po chwili usłyszałam:

— Kto nauczył cię gotować?

— Moja mama, a ją jej… — tu zrobiłam chwilową pauzę -…własna mama- dodałam w końcu -Gotowanie jest jedną z podstaw w moim domu- wyjaśniłam. Uff jakoś wybrnęłam. Przecież nie mogłam powiedzieć Knightowi że moja mama nauczyła się gotować od pewnej Ukrainki, która była jej opiekunką w czasach kiedy była dzieckiem. Zrodziłoby to za wiele pytań.

— Interesujące- mruknął Knight, wracając do jedzenia- Hmm, chyba wiem, co jeszcze muszę zrobić- powiedział sam do siebie- Za 15 minut będę gotowy. Jedziemy do biura.

— Dobrze, panie Connorze- zgodziłam się


— Dlaczego to zrobiłaś? — zapytał mnie Knight, gdy jechaliśmy do pracy

— O co panu chodzi? — zapytałam zdziwiona

— Ugotowałaś dla mnie.

— Jak się coś zje, wtedy lepiej się myśli. Głowa wtedy lepiej pracuje- stwierdziłam z przekonaniem

— Zaskoczyłaś mnie tym. Gdy tak pracuję, każdy woli mnie unikać. Trent znikał z domu, albo korzystał z basenu, a ty postanowiłaś coś ugotować tak, bym nie umarł z głodu.

— Tak już mam- wzruszyłam ramionami, podjeżdżając pod firmę, a w głębi duszy ciesząc się, że zostałam w jakiś sposób doceniona


— Co robisz siostrzyczko? — podczas przerwy zadzwonił do mnie mój brat a ja automatycznie z rozmawiania po angielsku przerzuciłam się na język polski. Bo właśnie w tym języku porozumiewaliśmy się w domu. Mama bardzo się starała, żebyśmy znali jak najlepiej jej język ojczysty. Dodatkowo chodziliśmy na lekcje języka polskiego. Poznaliśmy historię Polski. A ja w trakcie studiów mogłam jeszcze bardziej poobcować z tym językiem.

— Od 3 dni mam możliwość zjedzenia normalnego posiłku i właśnie rozkoszowałam się tą chwilą, gdy musiałeś zadzwonić

— Trzeba było przyjechać do mojego bistro. Nakarmiłbym cię za darmo- zaśmiał się mój brat, który od jakiegoś czasu prowadzi swój własny mały, gastronomiczny biznes.

— Jest aż tak źle? — chciałam wiedzieć

— Gdyby było źle, kazałbym ci zapłacić. Rozglądam się właśnie za kolejnym lokum, ale może uda nam się porozmawiać w domu na ten temat- brat robił mi lekkie wyrzuty. W sumie miał rację. Od kiedy zaczęłam pracować u Knighta mam strasznie mało czasu i trochę zaniedbałam kontakty z bratem.

— Dzwonisz w konkretnej sprawie? — chciałam wiedzieć

— Pamiętasz może Scotta? Kumplowali się z tatą.

— Tak- przypomniałam go sobie- Czasami gościł u nas w domu.

— Słuchaj, gościa zwolnili z poprzedniej pracy, a jest dość dobrym mechanikiem. Co powiesz, żebyśmy my go zatrudnili? Nie trzeba byłoby martwić się o warsztat taty. Myślę, że starczyłoby na skromną pensję i ubezpieczenie dla tego człowieka. Zresztą facet pociągnąłby za sobą kilku klientów. Może sytuacja warsztatu by się poprawiła?

— Nick, sama nie wiem…, może ja sama wrócę do warsztatu.

— Ciągle nie jesteś przekonana. Przecież masz tam Trenta, a jak się postarasz, może zdobędziesz i szefa? Mądry, bogaty- zaczął wyliczać- Przystojny? — chciał wiedzieć

— Tak- nie zamierzałam oszukiwać swojego brata i tak wyczułby moje kłamstwo z kilometra- ale zajęty- dodałam szybko

Uświadomiono mi, że Connor i Kristen są nie tylko parą zawodowo, ale też prywatnie, czego mogłam się w sumie spodziewać.

— Ech, mama będzie niepocieszona, chciała cię porządnie wydać za mąż- mój brat zaczął się śmiać

— Ja wciąż wierzę, że istnieje prawdziwa miłość. Nigdy z nikim nie związałabym się dla pieniędzy. A gdybym była zakochana, wydrapałabym oczy każdej, która chciałaby się zbliżyć do mojego mężczyzny.

— Remy? — zawołał mnie mój szef

— Muszę kończyć braciszku. Kocham cię- rozłączyłam się i odwróciłam w stronę szefa- W czym mogę pomóc panie Conorze? — to pytanie zadałam już w języku angielskim

— W jakim języku rozmawiałaś? — zapytał zaciekawiony

— Po polsku- odpowiedziałam zaskoczona

— Skąd znasz ten język? — zaciekawił się

— Mam słowiańską duszę- odpowiedziałam, dumna ze swojego pochodzenia

— Jesteś Polką? — zapytał Connor ze zdziwieniem- Twoje imiona i nazwisko nie brzmią na polskie

— Mój tata był Amerykaninem. Moja mama jest w połowie Polką po ojcu, a w połowie Rosjanką, po matce. W domu, mieliśmy mieszankę trzech języków jednak z naciskiem na język polski. Chodziliśmy nawet z bratem na lekcje polskiego. Zresztą w domu wszyscy porozumiewamy się wyłącznie w tym języku. Tylko z tatą rozmawialiśmy po angielsku. Studiowałam w Polsce na Politechnice w Łodzi. Wróciłam do kraju 2 lata temu- wyjaśniłam

— I objęłaś warsztat? — mój szef oniemiał- Nie ukończyłaś studiów? — zapytał

— Ależ ukończyłam. Mechanikę i mechatronikę- odpowiedziałam z dumą- Z najlepszym wynikiem na moim roczniku- pochwaliłam się

— Dziewczyna po studiach, ze znajomością języków i prowadziła zwykły warsztat?! — Connor pokiwał głową, oszołomiony- a na dodatek niezła kucharka- pochwalił

— Mój brat jest zawodowym kucharzem- dodałam

— A mama może jakąś primabaleriną?

— Nie, krawcową- zaczęłam się śmiać- Choć jakby tak się zagłębić, moja babka ze strony mamy, miała jakieś powiązania rodzinne z ostatnimi carami, rządzącymi w Rosji- wyjaśniłam

— Remy Jane Skylight, skąd ty się wzięłaś? — zapytał Connor, ale te pytanie zostało bez odpowiedzi, bo na horyzoncie pojawiła się Kristen, rzucając mi ponurą minę.


— Remy, dlaczego wyszłaś w czasie naszej rozmowy? — zainteresował się Knight, odrywając się od dokumentów w drodze na następne spotkanie

— Nie chciałam przeszkadzać panu i pańskiej narzeczonej- odpowiedziałam ze spokojem

— Jakiej narzeczonej? — zdziwił się

— A ma pan więcej niż jedną? — wypaliłam

— Remy!

— Przecież mówię o pani Kristen, a o kim innym mam mówić?

— Ja i Kristen nie jesteśmy narzeczonymi tylko partnerami biznesowymi. Nie mam żadnej narzeczonej, nie wiem skąd wziął się u ciebie taki pomysł- zdziwił się Connor

— Musiałam coś źle zrozumieć- nie wiem dlaczego, ale w duchu odetchnęłam z wielką ulgą, mając ochotę odtańczyć taniec radości, po czym sama siebie zrugałam, że zaczynam bujać w obłokach, a tymi obłokami a właściwie obłokiem jest Connor

— Przed spotkaniem podjedźmy na jakiś porządny obiad- stwierdził szef- To, co jesz woła aż o pomstę do nieba. Twój brat jest kucharzem, a pozwala ci na takie śmieciowe jedzenie? — zapytał

— Po prostu jem to, co mogę zjeść w biegu- zaczęłam się tłumaczysz

— Od dzisiaj, obiady jadasz ze mną, zrozumiano?

— Dobrze, szefie- zgodziłam się, bo jak Knight na coś się uprze, to nie przekona się go do swojej decyzji

— No nie wierzę- Connor się roześmiał- Po raz pierwszy robisz coś bez zadawania tysiąca pytań- zauważył

— Może czasami nie warto strzępić swojego języka, jest za bardzo cenny- stwierdziłam, uśmiechając się przymilnie


— Uciekłaś już z tej pracy, czy jednak postanawiasz tam zostać? — po pracy, postanowiłam jechać do bistra Nicka

— Sama nie wierzę, że to mówię, ale zaczyna mi się tam podobać- przyznałam

— Podoba ci się praca, czy podoba ci się szef? A może wreszcie przestałaś traktować Trenta jak kumpla, a zobaczyłaś w nim faceta? Powiem ci, że chciałbym mieć takiego szwagra jak on. Oboje byśmy się szybko dogadali.

— Nick- zdenerwowałam się- Trent jest dla mnie jak drugi brat i nigdy to się nie zmieni- przekonywałam

— Czyli chodzi tutaj o twojego szefa, prawda? A czy mi czasami nie mówiłaś, że ma narzeczoną?

— Okazało się, że nie ma. Sekretarka celowo wprowadziła mnie w błąd- wyjaśniłam

— Czyli szefunio wpadł ci w oko- zawyrokował mój brat- a nie jest dla ciebie za stary?

— Nick, nikt mi w oko nie wpadł- zaprzeczyłam, choć było to niestety nieprawdą- A ile może mieć Knight? — zaczęłam się zastanawiać- 33-34- stwierdziłam

— A ty masz 26, więc jest dla ciebie za stary- zawyrokował mój brat

— Czyli ty też jesteś za stary na to byś był moim bratem- odbiłam pałeczkę- bo ty i mój szef jesteście prawie rówieśnikami, od dzisiaj będę się zwracać do ciebie per dziadku- stwierdziłam, próbując zachować poważną minę, ale i tak skończyło się na tym, że oboje ganialiśmy się wokół kuchni


— Dzień dobry panie Conorze- pierwszy raz przyszłam do pracy z uśmiechem na ustach, który momentalnie zbladł, gdy zobaczyłam nastrój swojego szefa

— Za godzinę pojawiają się u mnie goście, a kucharz nie może dojechać na miejsce. Nawet nie mogę się do niego dodzwonić!

— Może ja będę mogła jakoś pomóc? Mój brat jest kucharzem, pojadę po niego. Nick na pewno pomoże!

— Remi. Nie ma na to czasu. Lodówka jest zapełniona, sami musimy coś przygotować- zarządził- Choć ja za dużego pojęcia o wszystkim nie mam- przyznał, robiąc kwaśną minę

— Chodźmy do kuchni i zobaczmy, co tam pan ma. Później weźmiemy się do pracy, tylko mamy mały problem- stwierdziłam

— Co masz na myśli?! — Knight kolejny raz się zdenerwował

— Musi mi pan powiedzieć, jak przyjmowanie gości wygląda w pańskich kręgach. Obracamy się w różnych środowiskach i ja zupełnie nie mam pojęcia o pańskich- przyznałam zgodnie z prawdą

— Dobrze, ja ci wytłumaczę jak to ma wyglądać, a ty to przygotujesz.

Zaczął tłumaczyć mi jakieś skomplikowane rzeczy. Postanowiłam zrobić coś podobnego do tego, co mi opisywał. W głowie miałam już pewną koncepcję.

— Poradzisz sobie? — upewniał się Knight

— Jeśli pan umie posługiwać się nożem.

— Remi!

— Pan będzie obierał i kroił, a ja zajmę się resztą, zgoda?

— Zgoda- potwierdził

Miałam wrażenie, że w tym momencie, to ja byłam szefem, a Knight moim współpracownikiem, z którym bardzo dobrze mi się pracowało. Odkryłam też, że Connor ma bardzo duże poczucie humoru i poza pracą bardzo często się śmieje, co dodaje mu niezwykłego uroku.

— Wygląda na to, że zrobiliśmy wszystko- oznajmiłam po prawie godzinie intensywnej pracy- Może ja pana zostawię, a gdy będę potrzebna, zadzwoni pan po mnie- zaproponowałam

— Mowy nie ma- sprzeciwił się Connor- Jesteś moją asystentką i będziesz uczestniczyć w tym spotkaniu. Zresztą napracowaliśmy się i powinniśmy co nieco skosztować, nie uważasz? — zapytał przewrotnie

— Skoro pan tak mówi- uśmiechnęłam się do niego


Spotkanie, które pierwotnie miało trwać góra pół godziny, przerodziło się praktycznie w cały dzień. Knight negocjował tak długo, aż w końcu udało mu się nawiązać partnerstwo z dość prestiżową firmą, zajmującą się rynkiem telekomunikacyjnym.

— Remi, gdyby nie ty, ta współpraca nie udałaby się- pochwalił mnie szef

— Przecież ja nic takiego nie zrobiłam- sprzeciwiłam się

— Czyżby? Oni byli tobą po prostu oczarowani i praktycznie chcieli rozmawiać tylko z tobą, mimo tego, że tłumaczyłem, że jesteś asystentką, ale jak widać im to nie przeszkadzało. Jak ty to robisz, że zjednujesz sobie ludzi? — zapytał

— Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Może po prostu jestem sobą. Nikogo nie udaję, jestem szczera- zaczęłam tłumaczyć

— Słuchaj, myślę, że na dzisiaj wystarczy nam wrażeń. Możesz spokojnie wcześniej wracać do domu. Dam ci jeszcze klucze do domu. Nie będziesz musiała codziennie dzwonić dzwonkiem do drzwi. I uprzedzam od razu twoje pytanie. Trent również ma klucze do domu- Connor pospieszył z wyjaśnieniami


Tak jak współpraca z Knightem układała się z dnia na dzień coraz lepiej, tak coraz gorzej było z tą całą Kristen. Traktowała mnie jak popychadło, uważała się za lepszą i na dodatek musiałam spełniać jej zachcianki, które zmieniały się 100 razy w ciągu minuty. Lisica zawsze znalazła sposób, by w jakiś sposób mi ubliżyć, traktując mnie jak służącą. Po dwóch tygodniach takiego traktowania, chciałam poruszyć tę sprawę ze swoim szefem.

— Jestem pańską asystentką, czy pani Kristen również? — chciałam wiedzieć, wykładając karty na stół- Bo jeśli tak, proszę mi to powiedzieć wprost. Nie mam już sił, znosić złośliwości pańskiej partnerki i spełniać jej zachcianki wyssane z palca

— Remy, ja tutaj nie widzę żadnego problemu, skoro pomagasz mi, możesz też pomagać Kristen. Na pewno ta pomoc przyczynia się do poprawy funkcjonowania naszej kancelarii.

— Zamawianie wizyty u kosmetyczki, później odmowa i za chwilę kolejny raz umówienie tego samego, pan zalicza to do poprawy jakości pracy?! — oburzyłam się- Nie jestem niczyją służącą- byłam zbulwersowana- jestem też człowiekiem i nie pozwolę, by mną pomiatano!

— Ja uważam, że niepotrzebnie wszczynasz awantury. Jesteś uparta, impulsywna. Ogólnie, twój charakter jest wybuchowy i źle reagujesz, jeśli ktoś cię upomni.

— Tak pan sądzi?! W takim razie mam tego wszystkiego po dziurki w nosie. Zwalniam się! — po czym trzasnęłam drzwiami, zabrałam swoją torbę i wyszłam z tej cholernej kancelarii i chciałam jak najszybciej zakończyć ten rozdział w moim życiu. Tylko, że za mną wybiegł sam Connor.

— Poczekaj Słowiańska Duszo! — krzyknął za mną

— Wracam do domu- oznajmiłam lodowato- Proszę mnie nie zatrzymywać!

— Nie zachowuj się jak małe dziecko, tylko ze mną porozmawiaj, jak dorosła osoba.

— Dobrze, 5 minut i wracam do domu- zgodziłam się- Bo szkoda mi czasu!

— Myślisz, że krzyki i trzaskanie drzwiami to metoda na to by się zwolnić? — zapytał- Nie sądzę- odpowiedział sam na zadane pytanie- Odbywa się to na zupełnie innych zasadach. Jeśli chcesz, mogę ci je wyjaśnić.

— Nie, dziękuję- stwierdziłam, przypatrując się swoim paznokciom

— Tak do twojej wiadomości, nie zamierzam cię zwalniać, nie mam zamiaru szukać kolejnej asystentki, więc wracajmy do firmy, koniec tego obrażania- zadecydował Connor

A gdy ja nadal stałam na środku chodnika, zawrócił i złapał mnie za rękę:

— Naprawdę gorzej, niż z małym dzieckiem- ocenił- A teraz powiedz mi na spokojnie, co zaszło między tobą a Kristen. Tylko na spokojnie, nie znoszę wrzasków- powtórzył

— Nie zamierzam panu wszystkiego powtarzać jak jakaś papuga. Pańska partnerka zachowała się niewłaściwie w stosunku do mojej osoby.

— Remy, Kristen jest współwłaścicielem tej kancelarii… — zaczął tłumaczyć Connor

— …a ja tylko asystentką- dokończyłam- więc mnie nie można wierzyć, bo jestem gorsza- powiedziałam z wyrzutem

— Remy, nie to miałem na myśli- Connor powiedział ze zbolałą miną- Wyjaśnię ci wszystko po drodze, obiecuję, a teraz jedźmy do jednej z moich klientek, znowu ma ten swój atak paniki, że jej prześladowca jest nadal na wolności, choć od kilku lat siedzi w więzieniu. Muszę dzisiaj uspokajać kolejną osobę- westchnął z rezygnacją

— Nadal jest pana klientką? — zdziwiłam się

— Nasza kancelaria załatwia wszystkie sprawy przedsiębiorstwa pani Richardson. To jedna z ważniejszych osób dla naszej firmy, dlatego odpowiadamy na każde jej żądanie.

— Nie wiedziałam, że jest też pan terapeutą- stwierdziłam ze zgryźliwością

— Remy, nie zaczynaj znów- powiedział zrezygnowany Connor

— Dobrze sztywniaku- powiedziałam po polsku, tak, by nie mógł tego zrozumieć

Czasami znajomość języków, pochodzących z krajów słowiańskich, może się przydać :)

— Remy- zaczął Knight- czasami trzeba udawać, że pewnych rzeczy się nie słyszy, nie zwracać na nie uwagi. Przecież znasz swoją wartość i to, że ktoś próbuje cię w jakiś sposób obrazić, nie powinno robić na tobie żadnego wrażenia.

— Czyli mam udawać, że pada deszcz, jak mi ktoś pluje w twarz? — zapytałam zirytowana

— A ty, jak zwykle musisz przeciągnąć wszystko na swoją stronę. Remy, ludzie są różni. Każdy z nas ma czasem lepsze, czasem gorsze dni. Kierują nami emocje i czasami trudno jest je nam opanować. Co do Kristen, musisz ją w jakimś stopniu zrozumieć. Ona jest nieufna do nowych osób, ciężko jest jej obdarzyć kogoś zaufaniem. Kristen w całym swoim życiu miała pod górę. Musiała walczyć. Owszem, ma też ciężki charakter, ale przy bliższym poznaniu bardzo zyskuje. Proszę cię o to, żebyś zachowała się mądrze i trochę spróbowała ją zrozumieć. Nie mówię, że powinniście zostać przyjaciółkami, ale wzajemny szacunek jest ważny w tej pracy. Obiecasz mi, że sobie to wszystko przemyślisz?

— Obiecuję- zgodziłam się, choć nie potwierdzam, że z tą rudą małpą się da, obawiałam się, że będzie jeszcze gorzej. Ewidentnie było widać, że zagięła swój sztuczny pazur na Connora i zrobi wszystko, by mieć go dla siebie.


Gdy zobaczyłam jak zachowuje się pani Richardson, to tak, jakbym zobaczyła to, co wyprawia moja mama, gdy coś nie idzie po jej myśli. Wiedziałam dokładnie co mam robić, choć Knight nie ułatwiał mi tego, sam wpadając w lekką panikę i próbując dzwonić na pogotowie.

— Niech pan też się uspokoi! — przywołałam go do porządku- Pani Richardson nic nie jest. Niech pan sam patrzy- spojrzałam na niego, a później skierowałam swój wzrok na kobietę- Niech pani popatrzy na mnie, dobrze, wspaniale- pochwaliłam- Teraz weźmie pani głęboki oddech nosem i duży wydech ustami. Na raz wdychamy, na moje dwa wydychamy. Cudownie, wspaniale- słodziłam- I raz, i dwa, i raz, i dwa. Cudownie. I jak trochę lepiej się pani poczuła? — zapytałam

— Tak- odpowiedziała zaskoczona kobieta

— Wspaniale, jest pani niezwykle dzielną osobą. Mało jest teraz takich osób. Pani jest cudem natury- chwaliłam

— Naprawdę tak pani myśli? — kobieta zaczęła być z siebie dumna

— Ależ oczywiście, pan Connor, na pewno się ze mną zgadza. Mam rację? — puknęłam go lekko w ramię, gdyż ten, jeszcze chwila, a wybuchnąłby niekontrolowanym śmiechem

— Ależ oczywiście- śmiech, został zamaskowany udawanym napadem kaszlu

— Dziękuję ci za pomoc- pani Richardson zaczęła mnie ściskać z wdzięczności- choć nawet nie wiem kim jesteś, chyba moim aniołem stróżem

— Nie- uśmiechnęłam się- Jestem RJ… znaczy Remy, asystentka pana Connora

— Proszę, nie zostawiajcie mnie dzisiaj samej! — wykrzyknęła nagle pani Richardson- Muszę się upewnić, że jestem bezpieczna. U mnie w domu, poczujecie się jak u siebie. Zresztą Connor bywa u mnie częstym gościem. Dla ciebie, moja kochana Remy, wybiorę najpiękniejszy z pokoi.

— Ale… — nie wiedziałam co mam powiedzieć- Nie uprzedziłam rodziny, będą się martwić- chciałam się od wszystkiego wymigać

— Mogę zadzwonić w twoim imieniu i wszystko wytłumaczyć i nie zniosę sprzeciwu z twojej strony Remy. A co jeśli nagle mi się pogorszy? Jesteś dla mnie jedynym ratunkiem- przekonywała

— Dobrze, tylko zadzwonię do rodziny, by się nie martwili- odeszłam na bok, zastanawiając się, co ja mam powiedzieć mamie. Przecież na pewno nie uwierzy w historyjkę o histeryczce, która nie chce mnie wypuścić. Będę musiałam skłamać w słusznej sprawie. Tylko co ja mam powiedzieć?

— Mamo? — udało mi się dodzwonić- Niestety nie dotrę dziś do domu.

— Jak to?!

— Mamo, nie denerwuj się. Ja też się niedawno dowiedziałam, ale muszę wyjechać w delegacje. To coś nagłego i pilnego, dlatego nie powiadomiłam cię o tym wcześniej, sama się przed sekundą o wszystkim dowiedziałam.

— No skoro tak- ton mamy nieco złagodniał- Ale nie masz nic na przebranie, jak ty będziesz jutro wyglądać?

— Jakoś sobie poradzę. Zawsze mogę wyskoczyć po drodze i kupić te najpotrzebniejsze rzeczy.

— W takim razie córeczko, bądź ostrożna i jak będzie się coś działo, koniecznie zadzwoń do mnie.

— Dobrze mamo. Nie martw się o mnie- rozłączyłam się, oddychając z ulgą.

Mama była bardzo przewrażliwiona na moim punkcie. Gdyby mogła, monitorowałaby każdy mój krok. Bardzo ją kocham, ale jest zdecydowanie za bardzo zaborcza i opiekuńcza w stosunku do mojej osoby.

— Wszystko załatwione- podeszłam do Knighta i pani Richardson

— Cudownie! — ucieszyła się kobieta- Mamy pełnię lata i zamiast wypoczywać nad basenem, pływać, opalać się, popijać drinki, my musimy pracować. Robimy sobie jednodniowe wakacje- zarządziła

— Ale ja nie jestem przygotowana na takie okazje- coraz bardziej nie podobało mi się to, że dałam się na to wszystko namówić

— Spokojnie, gdy pojedziemy na zakupy, na pewno sobie coś wybierzesz, a teraz nie ma czasu, ruszamy w drogę! — zarządziła śpiewnym tonem, idąc z gracją w stronę samochodu

— Czy ja mogę zadać pewne pytanie? — zapytałam się Connora

— Taka sytuacja powtarza się co najmniej dwa razy w miesiącu- Connor chyba czytał w moich myślach

— I pan tak zawsze…?

— Tak- padła krótka odpowiedź- Remy, a ty skąd wiesz, jak zachowywać się w takich przypadkach? — ruchem głowy wskazał na panią Richardson?

— Powiedzmy, że w mojej rodzinie bardzo często zdarzają się takie sytuacje i nauczyłam się na nie odpowiednio reagować- wyjaśniłam

— Czyli co? — chciał wiedzieć -Mam udawać, że wszystko jest w porządku i przestać się wszystkim przejmować? — chciał się upewnić

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 51.15