Słowa Wersami Malowane
są dla Wszystkich, którzy
w poezji odnajdują siebie.
Malarze słów
Czarodzieje bez pędzla i palety
Chodzą głową w chmurach
Układają z kropel deszczu poematy
Nie dbają o rymy
Lecz ważą słowa jak na szali
Stąpają po krawędzi wyobraźni
Czasem nas bawią
A niekiedy smucą bez powodu
Poeci, natchnieni oracze słów
Nie biorą życia takim, jakie jest
Wzbogacają je kolorami
Ubarwiają świat i ludzi
Wkładają w nie serce i duszę
Nie oczekują nic w zamian
Odchodzą niezauważeni
Lecz nie umierają w samotności
Uniesieni twórczą weną
Podążają ku światłu w wieczność
Spełnieni.
Teresie Piątek — w dowód długoletniej przyjaźni
— z najlepszymi życzeniami imieninowymi
Radom, dnia 03.10.2020 r.
Mai mi się Maj
Mai mi się maj zielony
w białych pąkach róż
z liliowym i różowym bzem
i kolorowymi bratkami.
Mai mi się piękna wiosna
z żywicznym zapachem lasu,
wilgotną jeszcze ziemią
i mlecznymi dmuchawcami.
Mai mi się słoneczne ciepło
majowego poranka,
śpiew polnego skowronka
i miękkość wiejącego wiatru.
Mai mi się gorące lato
z bujnością traw zielonych,
złocistymi łanami zbóż
i dojrzewającym sadem.
Mai mi się złota jesień,
z czerwoną jarzębiną,
babim latem w konarach drzew,
i malwami wokół białych chat.
Radom, dnia 03.02.2021 r.
Ani Gniadek z okazji 25-tych urodzin
z najlepszymi życzeniami
Lubieżność
Powstała ze złych skłonności,
brudna i rozpustna jak dziewka,
spragniona czczych słówek
i podszeptów złego ducha.
Przypomina biblijnych starców,
którzy z zemsty oskarżyli
o cudzołóstwo cnotliwą i piękną
Zuzannę, żonę Joakima.
Ma w sobie dziką drapieżność,
której poskromić nie można,
w swym szale niszczy wszystko,
co w człowieku najlepsze.
Nigdy niczego nie ma dosyć,
pęcznieje w niej zachłanność
i pragnienie czynienia zła,
czyha na ofiary jak sęp na żer.
Radom, dnia 29.09.2020 r.
Taxi Boy
Chciałoby się wsiąść do taxi,
nie takiej zwyczajnej,
ale, co mogłaby zawieźć
prosto do samego nieba!
Na przyczepkę byłoby można
wziąć kogoś z klasą,
co miałby w sobie to coś,
i prowadziłby to cudo sam!
Mundurek i kaszkiet miałby
na sobie w kolorze orange,
a do tego muchę w grochy
i czarne lakierki dla szpanu!
W końcu byłaby to Taxi Boy!
Wcisnąłby pedał gazu
i jechał prosto przed siebie
nie wiedząc, co to strach!
Po drodze zgarnęlibyśmy chętnych,
co lubują się w wojażach
i znają adrenaliny smak.
Tylko, gdzie postój z taką taxi?
Radom, dnia 20.09.2020 r.
Zmierzch
Kiedy mrok spowija dzień,
cienie wychodzą z ukrycia.
Długie ich patyczkowate nogi
odbijają się w brudnych kałużach.
Spowijają się w czarne tiule,
jakby po dniu ubrały kir żałoby.
W końcu one także milkną,
kiedy nadchodzi w ciszy noc.
Zmierzch i noc mają w sobie coś,
czego trzeba się lękać,
bo nigdy nie wiadomo,
jaki wyjdzie z nich demon zła.
Radom, dnia 24.09.2020 r.
Biała Szata
Tkałam swoją szatę przez wiele lat,
przystroiłam kolorowymi haftami,
mereżką i wymyślnym ażurkiem
ją wykończyłam, aby była godna,
gdy stanę w niej przed Panem.
Czy zauważy On moją przemianę?
Czy najpierw spojrzy w moją duszę?
Lękam się nawet o tym myśleć,
aby nie wzbudzić w sobie poczucia
wyrzutów sumienia, że przemawia
przeze mnie próżność i pycha.
Codziennie wystawiam ją na słońce,
niech się jeszcze bardziej wybieli,
a promienie słońca ją całą ozłocą.
Wtedy na pewno spodobam się Panu,
gdy przekroczę wrota Królestwa.
Radom, dnia 11.10.2020 r.
Choćby przez chwilę
Przemierzyłam wiele dróg,
widziałam dzieła ludzkich rąk,
które mnie zachwyciły.
Najbardziej jednak ujęły mnie
cuda natury, twór Twego stworzenia:
błękit lazurowego sklepienia,
wysokie góry, które sięgały nieba
i kwitnące drzewa pełne białych aniołów.
Zostawiałam ślady moich stóp
na szmaragdowych kobiercach łąk,
myłam je w srebrzystych kroplach rosy,
wdychałam zapach kolorowych kwiatów
i zatapiałam się w milczeniu,
aby wsłuchać się w Twój oddech,
którym wiatr się karmił.
Pragnęłam nade wszystko,
choćby przez chwilę
zostać maleńką kroplą rosy
na Twych stopach,
aby Ci ulżyć Panie,
kiedy przemierzasz
świat w poszukiwaniu
zagubionych dusz.
Radom, dnia 16.05.2021 r.
Gdy płonie Las
Czerwona łuna wzniosła się wysoko
nad wierzchołkami starych drzew.
A potem rozlała gorącą lawą
granatowe niebo, które zapłonęło.
Wtedy wszystko w bezruchu zamarło.
A po nim wszelkie stworzenie co żyło,
pogalopowało z paniką przed siebie,
gdzie nie dotarł jeszcze żrący dym.
Ziemia zatrzęsła się w posadach.
Żar ognia trawił pnie rozdartych drzew.
Czarny dym wpełzał w jej wnętrze
i dusił to, co nie strawił ogień!
Potem nastała cisza i wstał blady świt,
niebo przykryło się szarym welonem.
Kikuty drzew sterczały jak maszty
okrętów osiadłych na mieliźnie.
Umęczona Ziemia pod naporem pożogi,
wydawała w ciszy ostatnie tchnienie.
Żywiczne powietrze przesiąkło dymem.
Z dogorywającą ziemią zamarło i echo.
Radom, dnia 11.11.2020 r.
Kiedy cię nie ma
Kiedy cię nie ma przy mnie,
wszystko cichnie wokoło,
kolory tracą intensywność barw,
smak jedzenia staje się jałowy,
wiatr nie rozwiewa mi włosów,
wszystko jest takie nijakie
bez uczuć i melancholijnej dramy,
kartki papieru niezapisane,
myśli zagmatwane jak węzeł gordyjski,
który trudno rozwiązać.
Brak weny czy wiary w ciebie?
A może jedno i drugie.
Kiedy się zjawisz,
jak Feniks z popiołów wstanę
i odrodzę się na nowo,
skąpana w morskiej pianie
lśnić będę jak latarnia
przy twoim boku
i nie puszczę z dłoni twych rąk.
Zamknę nas w szkatule pamięci
i wyryję na niej napis:
zawsze razem na dobre i złe.
Radom, dnia 03.12.2020 r.
Gwiazda i Mędrcy
Wśród niezmierzonej ciszy
i bezkresnej otchłani nocy
zawisła na granatowym niebie
i rozproszyła mroki ciemności.
Na pustynnych bezdrożach
znaczyła szlak wędrowcom,
którzy szukali Dziecięcia,
którego zapowiedzieli prorocy.
Znaleźli Go w lichej stajence
w otoczeniu pasterzy owiec.
Zamiast kołderki miał sianko,
za łóżeczko służył Mu żłóbek.
Matka z ojcem nucili Dziecięciu
do snu kołysankę, przyłączyli się
do nich pasterze cichym śpiewem,
więc i Mędrcy pokłon Mu złożyli.
Kacper, Melchior i Baltazar
ofiarowali złoto, kadzidło i mirrę.
Z pasterzami wielbili Dziecię,
które światu przyniosło zbawienie.
Potem strzegła trzech Mędrców
w powrotnej drodze do domu.
A kiedy spełniła boskie zadanie,
znikła na firmamencie nieboskłonu.
Radom, dnia 19.12.2020 r.
Dialog Starca z Mędrcem
Przemierzyłem wiele dróg,
poznałem wielu ciekawych ludzi.
Kogo tylko napotkałem,
zadawałem to samo pytanie:
A może ty poznałeś człowieka,
choćby jednego, który nie ma wad?
— zapytał Starzec Mędrca.
Ten bez zastanowienia zaprzeczył.
— Właśnie takiej osoby szukam.
— Nie znajdziesz — odparł Mędrzec.
— Dlaczego trudno znaleźć ideał
w człowieku, skoro wokół tyle piękna?
— Spójrz na te wysokie, dostojne drzewa
albo przepiękne kwiaty, one nie mają
duszy ale urzekają swym pięknem,
zachwycają każdego z nas, bo są idealne.
— To dlaczego człowiek, który posiada
nieśmiertelną duszę, jest taki brzydki?
— Bo chce we wszystkim być pierwszy
i myśli wyłącznie o swoim dobru.
— Ludzie, choć mają rozum i wolną wolę,
rzadko kiedy z nich korzystają.
— Chcesz powiedzieć, że jesteśmy głupi?
— Nie ja to powiedziałem, ale ty sam.
— Powiedz, co mam uczynić, abym stał
się lepszym człowiekiem? — zapytał Starzec.
— Najpierw musisz wyprzeć się samego siebie,
a potem podaj rękę potrzebującemu.
— I tylko tyle? — zdziwił się Starzec.
— Prawda, że to nie wiele? — odparł Mędrzec.
Starzec wrócił do domu, po drodze
natknął się na żebraka w łachmanach.
— Zejdź mi z drogi! Nie widzisz, że ledwo idę!
Usunął się żebrak z drogi, aby nie dostać laską.
Wtedy nie wiadomo dlaczego Starzec padł
jak długi, nosem ryjąc po ziemi.
Wtedy przypomniał sobie słowa Mędrca,
poczuł się w tej chwili ślepy jak kret.
Miał straszne poczucie winy, że niczego
się nie nauczył i nie wyzbył pychy.
Radom, dnia 06.01.2021 r.
Nowy Rok
Ledwo przyszedł, usiadł na ławce.
Rozejrzał się wokoło z zaciekawieniem
lecz nic nie przykuło jego uwagi.
Wyglądał na zmęczonego, miał
podkrążone oczy i uśmiech niewyraźny.
Twarz miał milczka zaciętą, ogorzałą,
widać że wprawiony był w boju.
Teraz myślał intensywnie o czymś,
bo ciągle drapał się po głowie,
miny stroił, patrzył w przestrzeń.
Po chwili wstał zdecydowany
i raźnym krokiem naprzód ruszył.
Już nie miał niewyraźnej miny,
ale bystre spojrzenie i uśmiech
gościł na jego poważnej twarzy.
Kto stał obok, ciekawy był jego
zamierzeń, co takiego wymyślił
jegomość z długą brodą do ziemi.
Przed sobą trzymał wór pękaty,
który w rękach ledwo dzierżył.
Jeden z gapiów pomyślał, że to
jakiś inny święty, bo Mikołaj już był.
Gdy jegomość worem potrząsnął,
wysypały się z niego wszystkie
niezałatwione sprawy minionego roku.
Budżet mocno okrojony był,
więc nie dziwota, że na wszystko
brakowało: na podwyżkę
dla pielęgniarek, nauczycieli,
dobrze że dla lekarzy udało się skroić.
Reszta narodu musiała poczekać,
nie łatwo sprostać i dogodzić każdemu,
więc tam na górze wymyślili „pięciolatki”.
Co się nie uda w tej kadencji, w przyszłej
załata dziury i wyrówna niedobory.
Radom, dnia 01.01.2021 r.
Armagedon
Pewnego dnia…
świat pogrąży się w chaosie,
mgła smogu słońce przysłoni,
gwiazdy zatoną w oceanie,
księżyc schowa się w mroku.
Drzewa będą umierać, stojąc,
wody z brzegów wylewać,
ludzie będą wołać o pomoc,
ale znikąd jej nie otrzymają.
Dobro ze złem będzie walczyło,
by zdobyć Ziemię i jej poddanych,
lecz ogień pożogi wszystko spali
i zniknie wszelkie stworzenie.
Pewnego razu…
nadejdzie taki dzień,
który nie będzie miał początku
ani końca, a miejscem tym
będzie Armagedon.
Radom, dnia 14.01.2021 r.
Podążajmy za prawdą
Kto podąża ścieżką Pana,
szybciej dojdzie do celu.
Kto słucha Jego słów,
nigdy nie zbłądzi.
Kto kocha, pozna miłość
prawdziwą i szczęście.
Kto dzieli się z bliźnim,
otrzyma więcej, niż oczekiwał.
Prawda uzdrawia,
kłamstwo nas kaleczy.
Zemsta ma słabość dziecka,
wybaczanie siłę tygrysa.
Radom, dnia 17.01.2021 r.
Życzenia dla Olafa
Synku…
Chciałabym być dla Ciebie parasolem
w deszczowe dni,
Aniołem, który strzegłby Cię
w każdej chwili,
Siłą, która napędzałaby Cię do działania,
Mocą, która dodawałaby Ci skrzydeł.
Wierzę jednak w twój potencjał duchowy
i zdolności nabyte i te wrodzone,
że dasz sobie radę w każdej sytuacji,
że osiągniesz sukces na każdym polu.
I spełnią się Twoje marzenia,
nawet te na pozór nieosiągalne.
Niech zawsze będą przy Tobie dobre Anioły
na dobre i na złe.
Radom, dnia 29.01.2021 r.
Olafowi — z okazji 30-tych urodzin — Mama
Świt
Kiedy noc kładzie się do snu,
świt przebudza się do życia.
Nie ma kształtu ani wymiaru,
ale wypełnia cały wszechświat.
Ciemnym welonem zmierzch
go spowija i skrywa wszystko,
czym go czarna noc naznaczyła.
Jest zagadką dla nowego dnia.
Gdy wschodzące o brzasku słońce,
zerwie szare draperie mroku,
niebo rozjaśni się złotem i błękitem,
wtedy wyjdą na jaw jego wcielenia.
Odtąd każdą chwilę chwytaj w lot,
by dobrze zagospodarować dzień,
bo czas nie będzie pytał o zgodę,
szybko minie jak mgnienie oka.
Radom, dnia 29.01.2021 r.
Olafowi — z okazji 30-tych urodzin z najlepszymi życzeniami — Mama
Amerykański Jazz
Kawiarniany mrok rozjaśnił neon z ulicy.
Papierosowy dym wgryzł się w tapetę ścian
i długie włosy pięknych dziewczyn.
Zapach kawy pobudzał wyobraźnię smakoszy.
Louis Armstrong nastrajał „Ramoną”
rozpalone serca młodych mężczyzn.
Przechodnie zatrzymywali się na chwilę,
wsłuchując się w amerykański jazz.
Rzucali ukradkowe spojrzenia poza witrynę,
gdzie przy stolikach siedzieli stali bywalcy
i zasłuchani sączyli młode wino.
W kącie młoda para tuliła się do siebie.
A starszy pan siedział przy oknie,
ćmił kubańskie cygaro i czytał gazetę.
Nagle trębaczowi przerwał dzwonek,
do lokalu wtargnęła rozochocona młodzież.
Louis Armstrong poszedł w odstawkę,
Posypały się zamówienia: proszę espresso,
dla mnie latte macchiato, ja wolę cappuccino,
a ja czarną po turecku, zawołał ktoś inny.
Korzenne zapachy i śmiech dziewczyn
sprawiły niepowtarzalną atmosferę.
Jednak prawdziwe klimaty stworzyli
Louis Armstrong z Frankiem Sinatrą.
Radom, dnia 31.01.2021 r.
Piotrowi Janasowi — z okazji 20-tych urodzin — z najlepszymi życzeniami
Słoneczniki
Najchętniej rosną
w szczerym polu
pod gołym niebem,
w pełnym słońcu.
Wkładają wtedy
żółte kapelusze
i przywdziewają zielone,
aksamitne szaty.
Uśmiechem witają je
drzewa w sadzie,
pozdrawiają przydrożne,
polne kwiaty.
Ciepło pogodnego lata
bardzo im służy.
Wystawiają ku słońcu
olbrzymie głowy.
Zbierają w sobie
soczyste soki,
aby jesienią obdarzyć nas
pożywnym olejem i ziarnem.
Radom, dnia 15.02.2021 r.
Przydrożna Kapliczka
Stoi przy polnych drogach,
pośród pól i łanów złocistych,
w pobliżu łąk kolorowych,
w cieniu drzew wysokich.
Na tej wolnej przestrzeni z lipowego drzewa
lub w murowanej kapliczce upodobanie sobie
Najświętsza Panienka z Jezusem
znalazła a nie wśród przepychu i bogactwa.
Do dzisiaj, ci pokorni i mocno
wierzący, kwiaty u stóp Jezusa
i Najświętszej Panienki składają,
wierząc, że nie opuszczą ich w potrzebie.
Rano świergot ptaków i różowa
jutrzenka barwi swą poświatą
nadobną Panienkę, która tuli do serca
swego synka, maleńkiego Jezusa.
A gdy na niebie pojawiają się wieczorne
zorze, Ona z Jezusem spogląda na świat
i ludzi z uśmiechem, błogosławi im z kapliczki,
która na ziemi jest dla nich schronieniem.
Według niektórych jest zwyczajnym
świątkiem ludowym, reliktem
zamierzchłych czasów, a Oni wciąż
tam są i oczekują od nas żywej wiary.
Przechodniu, kiedy będziesz obok
kapliczki przechodził, nie bądź obojętny,
przeżegnaj się, odmów krótką modlitwę,
a Matka Najświętsza z Jezusem błogosławić