□
nie jestem
poetą
plotę tylko
słowa
bym mógł
usłyszeć
szept
liści
które jesień
pocałowała
szronem
poezja
sprzedaż
części
wszechświata
wiersze
dojrzewają
powoli
nabierając kształtów
rodzą się
w słowach
a teraz trwają
swoim własnym
czasem
□
jest gdzieś
takie miejsce
gdzie nie usłyszysz
poety i filozofa
muszą
wystarczyć
zdjęcie
i prosta
melodia
słowo
jeżeli powiem
jedno za dużo
nie zrozumiem
niczego.
myśl
zapaliła się
odległą gwiazdą
by rozdzielić
swym ostrzem
słowa
zgasła
pod przymkniętą
powieką
rozmyślanie (I)
usiadłem w cieniu
by zobaczyć
narodziny
drzewa
pod palcami
czuję
ciepłą wilgoć
jego kołyski
czekam…
sens
nie potrafię
odpowiedzieć
na najprostsze
pytania
kim jestem
i po co przychodzę
ale w każdym
odblasku
szukam wciąż
ciebie
wiedza
na krawędzi
istnienia
drga kropla
spróbuj
się jej napić
ugasi
pragnie
prawda
przyszedłeś do mnie
z kwitnącą
gałązką jabłoni
i powiedziałeś
„popatrz znów
dzisiaj ktoś
chodził
po drzewach”
piękno
w swojej dłoni
ukryłem kwiat,
nie chciałem
aby ktoś inny
zobaczył
jego zbyt dosłowną
nagość
dobro
usiedliśmy w sadzie
oparci o siebie plecami
opowiadałeś
o owocach
ukrytych
w każdym kwiecie
ambicja
jak ziarnko
piasku
leżę i czekam
na falę
która
mnie zabierze
tak bardzo
chcę budować
nowe lądy
czas (I)
potęgą natury
niesiony
upadłem
promieniem słońca
ogrzany
czekałem
muśnięty falą
ożyłem
w ręku
dziecka
□
tysiącami słów
stwarzam
nowe światy
a przecież
wystarczy wyjść
dotknąć kamieni
i zobaczyć
słońce
□
kilka kresek
na białym papierze
stworzyć może
nowe światy
opisać
doskonałą symetrię
kryształu
lub zapytać
o ciebie
fizis
zasłuchany
usiadłem
by znaleźć nazwę
dla cząstki
którą zobaczyłem
w promieniach zachodzącej
gwiazdy
zapomniałem
o liściu
jaki spadł mi
na ramię.
spokój
usiedliśmy na brzegu
słuchając
szumu fal
i szmeru piasku
nie liczyliśmy
chwil
odpoczynku