E-book
14.7
drukowana A5
43.72
Skrzypaczka

Bezpłatny fragment - Skrzypaczka


Objętość:
170 str.
ISBN:
978-83-8273-914-5
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 43.72

Jesienna dziewczyna

Na sobie wszystkie masz barwy jesieni

Babiego lata we włosach nici

Słońce zachodząc maluje czerwienią

Twą suknię z opadających liści

Masz oczy błękitne jak niebo o świcie

Choć czasem je smutku chmury przysłonią

Z marzeniem za rękę podążasz przez życie

A uśmiech największą Twą bronią

Gdy łzy jak deszcz się na Twej twarzy

Spośród chmur smutku wyłonią

Chcę pocałunkiem osuszać je zawsze

Miłością ma szybko rozgonić

Daj mi swój uśmiech choć jeden

Dziewczyno w barwach jesieni

I myśl jedną chociaż nim uśniesz

Nim chwila nadejdzie spełnienia

Daj pocałunek dziewczyno jesienna

Bym ust pokosztował Twych słodkich

Byś mą miłością była brzemienna

Dotykiem odgonię Twe troski

Naprzód

Wprost mnie przed siebie droga prowadzi

Nie ma początku ni końca

Księżyca owoc w gwiezdnym zjem sadzie

W wschód od zachodu słońca

Czas stary snami dzisiaj nakarmi

W oberży z mojego wiersza

A kiedy słowa samotne zobaczę

Przytulam mocno do serca

Sny czasem stare na drodze spotykam

Gdy siedzą skulone w łez deszczu

O gwiazdę się często jakąś potykam

I piszę me proste wiersze

Skrzypiec muzyka mnie naprzód prowadzi

Grając na duszy mej strunach

Gdy odpoczywam w podniebnym gwiazd sadzie

Zamki podziwiam w chmurach

Droga mnie moja naprzód prowadzi

Nie ma początku ni końca

Wystarczy użyć wszak wyobraźni

By zawsze iść w stronę słońca

Księżycowa dziewczyna

W księżyca tańczysz promieniach

We włosach masz jego blask

Pomiędzy światłem a cieniem

Przemykasz się pośród gwiazd

Na zorzy polarnej pląsasz

Wśród magicznego blasku

Twarz całą masz w pąsach

Gdy biegniesz po złotym piasku

Uśmiech posyłasz leciutki

Gdy światło trzymasz za rękę

Odpędzasz istnieniem smutki

Wesołą wygrywasz piosenkę

Na skrzypcach swej wyobraźni

Grasz nutę marzeń smyczkiem

Gdy wzlecisz pomiędzy gwiazdy

Księżyca ciesząc promyczkiem

Inni

Inspirowane wierszem

B. Leśmiana „Pozorzanie”

Zrodzeni ze słońca pożogi promieni

O pierwszym brzasku otwieramy oczy

Możesz nas czasem wśród leśnej zieleni

Gdy umiesz patrzeć kątem myśli zoczyć

Na skrzydłach utkanych z naszych marzeń

Pomiędzy gwiazdami szybujemy w ciszy

Jest dla nas człowiek wszak tylko mirażem

Co myśli swych w pustej duszy nie słyszy

Nam czas i przestrzeń nigdy niestraszne

A światło nas karmi swą promienną mocą

Zamknął się człowiek w kamiennych miastach

I serce swe czarną karmi niemocą

Czemu więc ciągle o nim myślimy

I coś go nam wciąż przypomina

My swoje sny wspólnie wszak śnimy

Kiedy wieczorna nadchodzi godzina

Przeminie człowiek i jego plemię

A tryumf na zawsze będzie już nasz

I ród nasz niebo posiądzie i ziemię

Wciąż jednak ludzką widzieć będziem twarz

Aksamit

Aksamitne dłonie aksamitne usta

Dotyk aksamitny cudownego biustu

Aksamitna skóra aksamitne ciała

W tańcu namiętności znowu się splatają

Aksamitna gładkość Twojej kobiecości

Aksamitny język na mojej męskości

Aksamitna twardość wypełnia Cię całą

Gdy w chwili rozkoszy posiadam Twe ciało

Aksamitne gryzę sutki w namiętności

Aksamitnym pięknem cieszę się nagości

Aksamitna lawa wypełnia Twe wnętrze

Gdy w spełnienia chwili całą mocno pieszczę

Nutki

Wyskakują nutki wesołe

Ze skrzypek jedna za drugą

Smyczkiem w drgania wprawione

Dźwięki się leją strugą

Wirują struny dźwiękiem

Nutki wirują szalenie

Do wtóru wesołej piosenki

Którą wygrywa marzenie

Ósemka wespół z ćwierćnutą

Na pełnych skaczą brzuszkach

Klucz wiolinowy wybija

Rytm swoją wygiętą nóżką

Już smyczek ruchy przyspiesza

A nutki wciąż szybciej tańczą

Melodia płynie przepiękna

Przez piękną grana skrzypaczkę

Muzyka cichnie powoli

Do skrzypek nutki wracają

Od tańca zmęczone swawoli

Do snu się już układają

Pióra

Płaczące was gubią anioły

Gdy w locie okrążają ziemię

Podnosi zaś człowiek samotny

Co smutku dźwiga swe brzemię

Z gwiazd światła z miłości zrodzone

Powolnym opadacie ruchem

Wzgardzone i odnalezione

W serce wlewacie otuchę

Leżycie samotne w pyle

Jak kwiat rosnący w betonie

Na jedną czekacie chwilę

By zostać zauważone

Uśmiechy w duszę wlewacie

Wątpiącym dajecie otuchę

Lecz czarne serca ludzkości

Na piękno wasze wciąż głuche

Podmuch unosi was czasem

Jak pył z polnej drogi na wietrze

Płyniecie wśród pól oraz lasów

Przez czarne od smutku powietrze

I kiedy znajdziecie człowieka

Który się zamknął w rozpaczy

Szczęście i miłość nań czeka

A sam Bóg z radości zapłacze

Pustka

Gdzie nie ma poezji

Gdzie brak już muzyki

Gdzie nie ma miłości

Gdzie tylko są krzyki

Gdzie smutek jest w oczach

Gdzie życia jest dno

Tam w duszy i sercu

Zaczaja się zło

Gdzie ból samotności

Gdzie zdrada i gniew

Gdzie brak już miłości

Gdzie cichnie też śpiew

Gdzie nikt do nikogo

Nie tęskni nie czeka

Tam czai się pustka

W złej duszy człowieka

Łąka

Trawy zielonej dywan niesie miękki

Świerszcz tu wesołe wygrywa piosenki

Tonie w kolorach tęczowych kwiatów

Słońca ją promień ogrzewa latem

Jak wielkie słupy stoją tu drzewa

Wieczorem chór żabi zaśpiewa

Mgła ją otula kiedy poranek

W słońcu nagrzany pachnie rumianek

Pszczół pracowitych słychać brzęczenie

Kret ryje głęboko korytarz w ziemi

Wiatr lekkie nasiona dmuchawca niesie

Za horyzontem czai się jesień

Maki czerwienią kuszą swych płatków

Przy ziemi odkryć możesz zagadki

Żuka o złotym pięknym pancerzu

W istnienie jego trudno uwierzyć

Strumień szemrzący przez trawy płynie

Daje ochłodę w letniej godzinie

Ślimak do przodu prze wolnym ruchem

Rozpina sieci pająk na muchę

A kiedy wieczór swe kładzie cienie

W miękkiej się trawie spełnia marzenie

Dom

Stoi samotny i opuszczony

Dach szarym eternitem kryty

Odpryski tynku straszą jak blizny

A w oknach szyb kilka wybitych

Drzwi wypaczone skrzypiące

Zepsute schody na piętro

Drobinki kurzu tańczące

 Jedyne dane mu piękno

Materac na łóżku złamanym

Rodzina mieszka w nim myszy

Wygryzionymi dziur oczyma

Straszy w wieczornej ciszy

Wiatr rusza miarowo gałęzią

Rosnącej w ogrodzie tui

Pająk się swoją przędzą

W kącie pokoju otulił

Skrzypi miarowo stara podłoga

Jak odgłos niewidzialnych kroków

Kiedy się po niej wspomnienie czołga

W zapadającym powoli zmroku

Dom stary ogród otacza

Tak bardzo jak on zaniedbany

Wysokie pokrzywy chaszcze

Na szare wspinają się ściany

Z sąsiedztwa muzyka dobiega

Śmiech dzieci słychać radości

Lecz dom na nikogo nie czeka

On nie przyjmuje już gości

Za rękę z marzeniem

Idę za rękę z moim marzeniem

Po miękkim złocistym piasku

Słońce przez drzewa kładzie promienie

Chwili magicznej dodając blasku

Schody prowadzą jakieś donikąd

Lecz nas nie obchodzi to przecież

My chcemy teraz już tylko zniknąć

W naszym wyśnionym świecie

Gdzieś nas prowadzi tor zapomniany

Kiedy idziemy przed siebie

Kiedy miłości chylą się łany

Ręka za rękę z marzeniem

Na torze

Słońce się chowa za drzewa powoli

Już wydłużają wieczorne się cienie

Wiatr niesie zapach znad morza soli

Z krzaków ciekawie zerka marzenie

Tor opuszczony prowadzi przed siebie

Wprost w zachodzące słońce

Gdzieś w jakimś piekle lub niebie

Na pewno kiedyś się kończy

Ciemność się coraz głębsza wynurza

Na niebie już gwiazdy są pierwsze

Jak w atramentu czarnej kałuży

Błyski radości w mym sercu

Odgłosy miasta stłumione w dali

Głos ludzi i psów szczekanie

Na życia dziś się uniosę fali

Co stać ma niechaj się stanie

Letni dzień

Świerszczyk stroi swoje skrzypki

Aby zagrać dla rozrywki

Ptaszek mu do wtóru śpiewa

Na gałęzi siedząc drzewa

Żaba wtrąca się kumkaniem

Ślimak stopą rytm podaje

Polne maki ruszą w tany

Lekkim wiatrem kołysane

Biało żółty sznur stokrotek

Mruga do nas rzędem oczek

Każda cieszy się jak dziecko

Gdy wirują wciąż w kółeczko

Motyl z motylową lecą

W górę dół pionową świecą

Pszczoła z dzbankiem pełnym miodu

Krąży z łąki do ogrodu

Dzika róża pręży płatki

Uśmiech pełen jej zagadki

Szemrząc bystry strumyk płynie

By napoić tę krainę

Już zachodzi letnie słonko

Kładą cienie się nad łąką

Wszyscy idą spać powoli

Świerszczyk swoje skrzypki stroi

Wieczorna magia

Siedzimy w siebie wtuleni

Na małej huśtawce ławeczce

Zapach wdychamy jesieni

Otula nas ciepłe powietrze

Słońce maluje czerwienią

Zachodząc Twe jasne włosy

Gdy trwamy w siebie wtuleni

Odcięci od czasu i losu

I gdy się cieszymy miłością

Gdy nocy nadchodzi pora

Żyjemy naszą radością

I trwa w nas magia wieczora

Taka dziewczyna

Czego dziewczyno tu szukasz

Gdy spacerujesz każdego ranka

Gdy krok Twój na mostku stuka

Czy wyśnionego kochanka?

Głęboka zaduma widoczna

Jest na Twojej twarzy

Gdy przy barierce przystajesz

Widać że o czymś marzysz

Pszeniczne Twe włosy rozwiewa

Wiatru lekki powiew

Ukradkiem rzucasz spojrzenia

Spod lekko przymkniętych powiek

O czym Ty myślisz dziewczyno

Gdy spacerujesz po łące

Kiedy Cię kuszą jak wino

Kwiaty na niej kwitnące

Kapelusz Twą głowę osłania

Cień na twarz Ci rzucając

I kryje promienny Twój uśmiech

Byś słońca nie zawstydzała

Tak chciałbym wiedzieć, dziewczyno

Zapytać chciałbym ogromnie

Czy też istnieje możliwość

Że myślisz teraz o mnie?

Tak bowiem chciałbym dziewczyno

I cały czas na to liczę

Że chociaż kilka Twych myśli

Będzie i mnie dotyczyć

Kobiecie

Widzę w porannej kawie Twój uśmiech

Pierwszą mi myślą jesteś rano

Ostatnią nim usnę

Słone mych wspomnień krople

Swym osuszasz uśmiechem

Widzę go w Twych oczach

Niewinnych a pełnych grzechu

Porannym pocałunkiem kawę Ci podając

Chcę znowu go wywołać

Drzwi Ci otworzyć Raju

Razem być tam

Gdzie się marzenia spełniają

Pod nową banderą przyszłości

Do przodu z Tobą wypłynąć

Cieszyć się razem

Dniem każdym, każdą godziną

I Tylko tego pragnę

W tej porannej chwili

By móc po prostu z Tobą

Człowiekiem być szczęśliwym

By zawsze razem z Tobą

Móc rafy pokonywać

A dziury w statku życia

Plastrem miłości zakrywać

By po niedługim rejsie

Wyspy szczęścia odnaleźć

By zawsze razem z Tobą

Kochać marzyć szaleć

By w chwili też powagi

Się wspólnie zastanowić

Nie jak od życia uciec

Ale co można zrobić

I słowem tym Cię proszę

Abyś to przemyślała

A nie w skorupie wspomnień

Przede mną się chowała

Byś dała szansę sobie

A i mi także przecież

Na szczęście

I na życie

W nowym i lepszym świecie

Na ławeczce

Siedzę sobie na ławeczce

Piszę właśnie prosty wierszyk

Ciepłe na mnie świeci słońce

Gdy przyglądam się jabłonce

Śpiewa ptak i brzęczy pszczoła

Radość szczęście we mnie woła

Promień słońca błyszczy złoty

I nic nie mam do roboty

Zasłuchany w letnią ciszę

Na huśtawce się kołyszę

I popijam sobie kawę

Czas ten dla mnie jest łaskawy

Cieszę się dziś ptaków śpiewem

Czystym i błękitnym niebem

Gdy leniwie się kołyszę

I ten wierszyk prosty piszę

Wieczór

Zasypia już dzień

Kładzie się pomalutku

W kątach jak cień

Czają się smutki

Szarówka z wolna

Na świat wychodzi

Snem już brzemienna

Nocny przechodzień

Kształt się rozmywa

Gdy gaśnie słońce

Mrok wydobywa

Myśli tętniące

Promień ostatni

Ciemność zapada

Świat nocnych baśni

Sen opowiada

Z kątów wychodzą

Nocne istoty

Wesoło tańczą

W promieniach złotych

Na horyzoncie

Dnia gaśnie światło

Wieczór przyniesie

Piękną zagadkę

Gość

Powietrze dziś pachnie jesienią

I lasu ma zapach po burzy

Spoglądam w przyszłość z nadzieją

Choć czas mi się czasami dłuży

I kiedy tak bardzo zwyczajnie

Swe oczy otwieram o świcie

Chwilą raduję się każdą

Z nadzieją spoglądam na życie

Powietrze tak pachnie jesienią

Las mokry znów szumi w ciszy

Marzenia wespół z nadzieją

Do snu mnie dziś ukołyszą

Powietrze dziś pachnie jesienią

Gdy siedzę wieczorem na progu

W myśli gdy oczy zamknięte

Obraz na łące mam stogów

Powietrze dziś pachnie jesienią

I lasu mi zapach przynosi

Na życie spoglądam z nadzieją

Choć jestem w nim tylko gościem

Droga

Idziemy życia drogą

Tak często w samotności

Wlokąc się noga za nogą Poszukujemy miłości

Często tak odrzuceni

Często niedoceniani

Lecz zawsze do przodu idziemy

Choć jakże często sami

Czasem na poboczu siadamy

Za siebie spoglądając

Na przeszłość znów patrzymy

Do marzeń swych wracając

Czasem też spotykamy

Kogoś na naszej drodze

Idziemy dalej razem

Ręka w rękę noga w nogę

A często wszak samotnie

Do końca iść musimy

Na zawsze zapomniani

I często brak już siły

Lecz jedna myśl na drodze zawsze życia

Popycha do działania

Jesteśmy cudem do odkrycia

Nie problemem do rozwiązania

Tańcząca Dziewczyna

Wyginasz się lekko z giętkością kota

Wirujesz w tańcu radosnym

Tańczysz na łące szybkiego foxtrota

Opromieniona słońcem wiosny

Wirujesz na polach w dostojnym walcu

Rozpalasz me zmysły namiętnie

Kiedy się spełniasz w upojnym tańcu

Sprawiasz że serce mi mięknie

Kiedy się w tanga zatracasz piruecie

Powstrzymać się już nie mogę

Chwytam Cię w ręce aby w duecie

Wspólną wytańczyć drogę

I wirujemy po życia sali

W tańcu szalonym, radosnym

Nareszcie spełnieni, nareszcie cali

W Twych oczach blask widzę słońca

W kolejnym tańcu włosy mnie Twoje

Jak słodkie oplotą łańcuchy

Ja Twym kochankiem, kochanką Ty moją

Na resztę ślepy i głuchy…

Słoneczna Dziewczyna

Leżak a na nim Dziewczyna

Pewnej pięknej niedzieli

Poranną kawę popija

Słonecznej zażywa kąpieli

Jej skóra barwę ma miodu

Jak on zawsze jest słodka

Gdy cała się oddaje słońcu

Gdy czuje na sobie wiosnę

Daj uśmiech Dziewczyno Słoneczna

I pocałunek poproszę

Bym z ust Twych namiętnie go spijał

Ciesząc się chwilą rozkoszy

Daj dotyk Słoneczna Dziewczyno

Twych piersi jak miodu dzbany

Jak słodkie wiosenne wino

I myśl kocham jestem kochany

Tancerka

Tańczysz na łące nagrzanej słońcem

Po świeżo rozkwitłych stokrotkach

W tańcu zatracasz się rankiem cała

Tak piękna namiętna wiotka

Włosy wirują Ci wokół głowy

I oplatają Twe piękne ciało

Stopy rytm wybijają miarowy

Gdy pożądania ślesz fale

Tańczysz w południe gdy słońce grzeje

Na plaży przy morza brzegu

Tańczysz zimowym chłodnym wieczorem

Wirujesz jak płatek śniegu

Tańczysz na nocnym nieba parkiecie

Gdy z gwiazdy skaczesz na gwiazdę

W tańcu oddajesz swe całe życie

Kochankiem Twym chce być każdy

Serce i ciało w tańcu zatracasz

A duszę oddajesz muzyce

Tańcem uczucia swoje oddajesz

Patrzę na Ciebie w zachwycie

Za jedną noc

Umrę po stokroć za jedną noc z Tobą

Za jedną noc ziemskiej miłości

Umrę po stokroć za chwilę rozkoszy

Zapłońmy więc z namiętności

Liście zatańczą w takt naszych oddechów

A niebo rumieni z zazdrości

Na widok naszego słodkiego grzechu

W tę noc ziemskiej miłości

Gwiazdy zatańczą do wtóru krzyku

W tę jedną noc namiętności

A słońce samo spłonie ze wstydu

Na widok Twojej nagości

Spotkanie

Łzy pocałunkiem lekkim osuszę

W ramiona swe porwę namiętnie

Serce zdobędę Twoje i duszę

A ciało posiądę tak bardzo chętne

Otulę Cię mocno mą siłą

Na szczęście otworzysz się cała

By się marzenie nasze spełniło

Byś pocałunek mi pierwszy dała

Pierwszy lecz i nie ostatni

Gdy mocno tak w siebie wtuleni

Miłości poznamy wszelkie zagadki

Z okowów wyrwiemy się ziemi

I wtedy wzlecimy tak bardzo wysoko

Na skrzydłach rozkoszy czułości

By razem wśród nocnych obłoków

Móc taniec zatańczyć miłości

Lot

Otwórz swe serce i leć dziś do gwiazd

W marzeniach dostępu nie będzie miał czas

Otwórz swą duszę i unieś powoli

Zapomnij na chwilę o ziemskiej niewoli

Dogoń nadzieję i zatańcz z księżycem

Pięknem się nocy zawsze zachwycaj

Lekko pomiędzy gwiazdami przemykaj

Sny najpiękniejsze za włosy dziś chwytaj

Dogoń planety pochwyć marzenia

Z rozkoszą zatańcz doznaj spełnienia

A gdy Cię ranek obudzi światłem

Największą odkryj życia zagadkę

Marzę

Marzę czasami o chwili takiej

Gdy życie zacząłem od nowa

Siedzę nad kartką w małym salonie

Na wiersza czekając słowa

Owiewa mnie nagle Twych perfum zapach

Gdy boso po miękkim dywanie

Podchodzisz jak kot cicho na palcach

I głowę na me kładziesz ramię

Twój oddech owiewa mnie jakże gorący

Me pożądanie wzbudzając

W policzek łaskoczą mnie nagle Twe włosy

O słodkim zapachu bzu w maju

Płonie me pióro słowa na kartkę

Jak ogień się wylewają

Wersami wiersza o mojej miłości

W mej duszy się pojawiają

Całuję Cię mocno w ramiona namiętnie

Ponownie Cię silne porywam

I czynem kolejnym Ci okazuję

Co ze mnie znów wydobywasz

Na rękach Cię niosę

A drzwi się znów otwierają

Do chwil rozkoszy nieziemskiej

Co wieczór nam umilają

Tak siedzę czasami nad kartką zgarbiony

Na wiersza czekając słowa

W tej chwili gdy dzień wstaje kolejny

Czekając by zacząć od nowa

Jesienna zaduma

Siedzę na progu wieczorem

Dumam bo pamięć bogata

Myśl każda unosi się moja

W ostatnim powiewie lata

Powietrze pachnie jesienią

Wiatr trochę przynosi chłodu

Kolorem liście się mienią

A myśli biegną do przodu

Zadumam się lata wspomnieniem

Lekkim powiewem wiatru

Chwilą z moim marzeniem

Na miękkim złocistym piasku

Wspomnę promienie słońca

Blask jego nad polami

I świerszczy muzykę na łące

Gdyśmy tam byli sami

Lasu szum gdy nagrzany

Słońcem pachnie południa

Zboża dojrzały już łany

Chwila ulotna i złudna

Minione lata wspominam

Gdy człowiek młody był jeszcze

Nadchodzi jesień i zima

I inne będą me wiersze

Trochę zadumy się wkradnie

Trochę nostalgii dołożę

Deszczowe dorzucę krople

I słowo do słowa złożę

Namiętna gra we mnie nuta

Marzenie się spełnia największe

Jesienna nadchodzi zaduma

A ja? Piszę me wiersze…

Poranek

(Wspomnienie)

Lekka o poranku pieszczota

Twych włosów o barwie białego złota

Dotyk zmysły rozpala

Zapach wanilii mocno upaja

Odkrywam Twe ciało powoli

Byś słodkiej zaznała niewoli

Skóra się staje gorąca

W pierwszych promieniach słońca

Przesuwam niecierpliwe ręce

By rozkosz budować naprędce

A piersi Twych białe półkule

Całuję delikatnie i czule

Opadam na Twe przepiękne ciało

Rozkoszy chwil zawsze jest mało

Mocno do siebie teraz przygarniam

A wstydu chmury szybko rozgarniam

Uda powoli się rozchylają

Wnętrze gorące mi odsłaniają

Twardą wypełniam Cię mą męskością

Rozkoszną ciesząc się kobiecością

Z miłością patrzę w Twe piękne oczy

Gdy pożądanie umysł mi mroczy

Miłosny taniec rozpoczynamy

Namiętnie dzień nowy witamy

Zachwycam pięknem się Twej nagości

Falują piersi w rytm namiętności

Kiedy zaciskasz na mnie swe uda

Spełnienia chwila nam będzie cudem

Niepowstrzymany dążę do mety

Jęk Twój mocniejszej dodaje podniety

W chwili rozkoszy teraz kochanie

Do wspólnej dobijamy przystani

Gorąca lawa wypełnia wnętrze

Wciąż niecierpliwie błądzą me ręce

Oczy migocą nasze miłością

Poranek cieszy nas namiętnością

Moje wiersze

Nie liczę liter i sylab nie liczę

Lecz słowo do słowa dokładam

Tak wiersze me proste piszę

Tak właśnie je sobie układam

Trochę emocji również dołożę

Smutek gdy łza się zakręci

I wierszyk prosty ponownie złożę

Aby pozostać w pamięci

Szczyptę rozkoszy jeszcze dorzucę

Drobinę też dam pożądania

I zawsze swą całą w nie wkładam duszę

Cóż więcej wszak mam do oddania

Radości trochę wiele uśmiechu

Niech moje okrasi słowa

Może też trochę dołożę grzechu

I pisać wciąż będę od nowa

Lasu też zapach kolory tęczy

Czy słońca zachód nad morzem

W słowach moich znajdziecie wierszy

Kiedy czasami je w całość ułożę

Czasem mi uda rytm się zachować

Że już o rymach nie wspomnę

A jeśli całość się komuś spodoba

Ja też się cieszę ogromnie

Imbir

Splecione w namiętności pokryte kroplami ciała

Oddaję Ci się cały Ty cała się oddałaś

Skóra o barwie miodu gorąca jest jak słońce

Końcem języka zlizuję krople imbirem pachnące

Usta i dłonie niespieszną wędrówkę rozpoczynają

Odkrywam wciąż na nowo sekrety Twego ciała

Błysk w oczach oddech szybki i usta połączone

Miłość i pożądanie w jedno zespolone

Gorąco wilgoć namiętność dotyk i pocałunek

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 43.72