Książę Bahamut
Bahamut
Szlag by to! — krzyknąłem, przedzierając się wkurzony przez zarośla. — Gdybym wiedział że, by dostać się do tej wiedźmy, trzeba będzie przejść przez te gówniane chaszcze, to… — urwałem i wziąłem głęboki oddech, by się uspokoić.
To mi, do cholery, nie pomoże. Zresztą, to była „Wiedźma”. Co jak usłyszy, jak po niej jadę? Wtedy już na pewno mi nie pomoże!
Musiałem… Musiałem ją odnaleźć. Była ostatnią deską ratunku dla mojego ojca.
Mój ojciec był Królem Demonów — najpotężniejszym z rasy, jaki chodził po świecie od setek lat. Wielu myślało, że — przez to, kim jest — jest tylko zimnym sukinsynem, ale to nie była prawda… No, może nie do końca, bo w sumie był zimnym sukinsynem, ale tylko dla wrogów. Dla mnie zaś — swojego jedynego syna — był nie tylko autorytetem, ale i przede wszystkim kochającym ojcem.
Nasi wrogowie od lat szukali sposobu, by go zabić i kurwa prawie dopięli swego — mój ojciec nagle znalazł się na łożu śmierci i nikt nie wiedział, co właściwie mu zrobiono. Wiedzieliśmy tylko, że jedyne, co go jeszcze trzyma przy życiu, to jego moc i stalowa wola, nie chcąca poddać się śmierci.
Zdawałem sobie jednak sprawę, że siły ojca są na wyczerpaniu — wyczuwałem jego słabość, to, jak moc ulatuje z niego z każdą godziną. To dlatego, kiedy usłyszałem o kobiecie, która była urodzoną Wyrocznią, od razu ruszyłem, by ją odnaleźć.
Nie wiedziałem jednak, że — by się do niej dostać — będę musiał przejść przez cholerne bagna!
— Kurwaa…! — zacząłem, ale urwałem, kiedy zaskoczony poczułem, że wpadam w ruchome piaski. — Niech to szlag! Nie mam na to czasu! — i zacząłem wzywać swoją moc, by się z nich wyrwać.
Wtedy jednak dobiegł mnie konkretny, dziewczęcy głos:
— Nie radziłabym tego.
Uniosłem gwałtownie głowę i ujrzałem na jednym z drzew małą dziewczynkę, ubraną jak Mag… z tym że dość skąpo, co nie byłoby dziwne, patrząc na to, jak kobiety Magowie się ubierają, ale ona miała góra dwanaście lat.
Siedziała sobie na sporej gałęzi, machając nogami w powietrzu i opierając brodę o swoje dłonie.
— Jesteś w Magicznej Puszczy — zauważyła. — Nie wiesz, że tutaj magia odbija się od wszystkiego rykoszetem? Przystojniak z ciebie — nie szkoda ci buźki?
— To jak… — urwałem gwałtownie, czując, że piaski wciągają mnie coraz mocniej. — Jak niby mam się z tego wydostać?!
— Hm? Lepiej mi powiedz, co tu robisz — zaproponowała, w ogóle nie przejęta tym, że jestem już po pas w błocie. — Tylko idioci wchodzą do Puszczy… no, chyba że mają w tym interes.
Co to miało być do cholery?
— Może zamiast gadać mi pomożesz? — powiedziałem, lecz ona tylko przechyliła niezainteresowana głowę.
— Nie pomagam idiotom… chyba że mi powiesz, po co tu jesteś.
Miałem jakiś wybór? Ewidentnie mi nie pomoże, jeśli nie powiem prawdy.
— Szukam Wyroczni.
Od razu zauważyłem, jak zwęża oczy… i nagle pojąłem, że jej spojrzenie… wcale nie było spojrzeniem dziecka.
— Po co?
— … — milczałem, lecz w tym momencie piaskom jakby się o mnie przypomniało i zaczęły mnie mocniej wciągać.
Udało mi się złapać za jakiś korzeń, ale kuźwa, nie było dobrze.
— Póki nie odpowiesz, to ci nie pomogę — ostrzegła, lecz dosłyszałem w jej głosie nutkę niepokoju.
— Do diabła… nie mogę tu umrzeć! Muszę uratować ojca! — krzyknąłem, czując, jak piaski wciągają mnie do końca.
Mina
Siedziałam obok mężczyzny, patrząc na jego równy oddech — zmyłam z niego cały piach i ponownie stwierdziłam, że naprawę niezły z niego kąsek.
Był wysoki, o krótkich, białych jak śnieg włosach z pojedynczym, dość grubym pasmem koloru niebieskiego, znajdującego się tuż nad lewą skronią.
Tego rodzaju zabarwienia nie były niczym niezwykłym w naszym świecie, lecz niebieskie pasemko na białych włosach? Takie pasma pojawiały się niezwykle rzadko, ponieważ ci, którzy rodzili się z białymi włosami, mieli zazwyczaj wielki zasób mocy, która przez swą siłę niwelowała pigment w skórze. Był to… drugi raz, kiedy widziałam tego typu „fenomen” nie na swoich włosach. Pierwszą osobą, poza mną, była moja starsza siostra… on był drugim przypadkiem.
Byłam ciekawa, kim był — musiał być potężny, skoro miał aż tak niebieskie pasmo na włosach, ale — nie dało się ukryć — był też dość naiwny. Fakt, nie okłamałam go co do magii Puszczy, ale czemu nawet nie spróbował się uwolnić? Aż tak przestraszyła go świadomość, że może sobie poharatać tę przystojną buźkę?
A może…
„Do diabła… nie mogę tu umrzeć! Muszę uratować ojca!”.
Może to o to chodziło?
Cóż, kiedy to wykrzyczał, nie dałam rady już tak siedzieć. Moim zadaniem było pozbywać się debili, a nie tych, co szukali pomocy.
Dotknęłam jego czoło i powiedziałam:
— Obudź się.
Gwałtownie otworzył oczy i usiadł, wycierając twarz.
— Zaraz… — zabrał dłonie i zauważył, że jest czysty. — Co… — obrócił się do mnie, a ja przechyliłam głowę.
— Nie ma za co — uśmiechnęłam się.
— … — wpierw milczał, lecz nagle się poderwał i krzyknął: — Nie mogłaś mnie z tego wyrwać od razu?!
— A co to za tekst?! — stanęłam, patrząc do góry na jego twarz.
Sięgałam mu do dolnej części klatki piersiowej. Super.
— Tak się mówi do swojej pięknej wybawczyni?
Zacisnął zęby, lecz po chwili uśmiechnął się do mnie jak diabeł wcielony, objął ramieniem za kark i — ku mojemu zdumieniu — zaczął trzepać włosami na wszystkie strony.
— Pięknej wybawczyni? — zapytał. — Ty mała cholero, mogłaś mnie uratować od razu, a nie bawić jak kot myszą!
— Co ty sobie, niby, wyobrażasz?! — pisnęłam zażenowana i oderwałam się od niego zarumieniona, poprawiając włosy. — Moje piękne uczesanie! — przeraziłam się. — Ty dupku — tyle czasu poświęciłam, by zrobić taki efekt!
Bez najmniejszej skruchy skrzyżował na piersi potężne ramiona i zapytał:
— Kim ty w ogóle jesteś?
Od razu się wyprostowałam i — pomimo rozczochranych włosów — pociągnęłam dumnie nosem, oznajmiając:
— Jestem Strażniczką Puszczy.
Broda opadła mu do samej ziemi, aż w moich oczach zalśniły łzy frustraci.
— Dupek! — krzyknęłam ponownie i obróciłam się do niego tyłem. — Dlaczego wszyscy tak reagujecie? To nie fair!
— …Hej… — nagle zaskoczona poczułam, jak dotyka moje ramię, po czym klęka przede mną, by na mnie spojrzeć. — Wybacz, nie chciałem byś płakała…
Zamrugałam… i poczułam jeszcze więcej łez.
— Dlaczego raptem stałeś się taki miły?
Ujrzałam delikatny uśmiech.
— Wybacz za tamto. Po prostu… w ostatnim czasie miałem za dużo problemów i nieświadomie wyładowałem się na tobie.
Zamrugałam zaskoczona. On mnie przepraszał?
— Tak czy inaczej… — nagle ujął moją dłoń i pocałował ją z galanterią, aż spaliłam buraka. — Dziękuję za ratunek.
— N… Nie ma sprawy — rzekłam cicho i w końcu wstał z uśmiechem.
Nagle ujrzałam, jak jego mina się zmienia i zrozumiałam, że na coś wpadł.
— Chwila… skoro jesteś Strażniczką Puszczy… to na pewno wiesz, gdzie jest Wyrocznia, prawda?
Otarłam łzy i pokiwałam głową.
— Zabrałabyś mnie do niej? — poprosił. — Ona jest ostatnią osobą, która może mi pomóc.
— … — przyglądałam mu się przez chwilkę. — Mogę cię do niej zabrać — przyznałam. — Ale… nie wiem, czy cię wysłucha.
— Dlaczego? Chyba na tych bagnach nie ma aż tak wielu odwiedzających.
— Nie, nie ma — przyznałam. — Ale Wyrocznia ma dość trudny charakter, choć wiele potrafi. Może zażądać czegoś w zamian za pomoc. Jest też ryzyko, że całkowicie odrzuci twoją prośbę.
Skrzywił się trochę.
— Z zapłatą nie powinno być problemu — mam całkiem sporo pieniędzy i rzeczy, które mógłbym jej oddać. Zdobyć też mogę praktycznie wszystko.
— No to gorzej, jak nie pomoże — zauważyłam i ujrzałam, jak przejęty przeczesuje włosy.
Zagryzłam dolną wargę. On… był całkiem fajny. Może… może jakoś się uda.
— Mogę spróbować z nią pogadać — zaproponowałam, aż spojrzał na mnie zaskoczony. — Jednak to też nie gwarantuje sukcesu.
Wtedy ujął obie moje dłonie i przyłożył je do ust.
— Dziękuję.
Bahamut
Staliśmy przed niedużym domkiem. Choć bardziej wyglądało to jak…
— Wyrocznia mieszka w takiej ruderze? — zapytałem, krzywiąc się lekko, na co Strażniczka zauważyła:
— Dzięki temu trudniej ją znaleźć — i weszła do środka, a ja, po chwili wahania, ruszyłem za nią.
— Nie dość, że mieszka na bagnach, w Magicznej Puszczy, to jeszcze utrudnia swoje odnalezienie chowając w rozpadającej się ruderze…
— … — Strażniczka milczała przez chwilkę. — Ona nie zrobiła tego, bo chciała.
Spojrzałem na nią — była wyraźnie przybita.
— Co masz na myśli?
— Wyrocznia… ciągle ma serce, jak każdy z nas.
Przystanąłem. To, jak to powiedziała… Nie wiem dlaczego, ale usłyszałem w głowie słowa ojca — te, które powiedział mi, jak byłem jeszcze mały:
„Bahamucie pamiętaj, że w gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy tacy sami. Ludzie, Demony… wszyscy czujemy, wszyscy czegoś pragniemy. Jedni są bardziej odporni od innych, lecz każdego z nas łączy to samo: potrzeba, by być dla kogoś ważnym”.
„Wszyscy jesteśmy tacy sami” — powtórzyłem w myślach, patrząc na Strażniczkę. — Wszyscy czujemy, pragniemy… Nie ważne czy ktoś jest Królem, Księciem, czy zwykłym robotnikiem — wszyscy chcieliśmy, by komuś na nas zależało. A z tego, co zrozumiałem… Wyrocznia specjalnie odseparowała się od innych.
— Skrzywdzono ją przez jej moc? — zapytałem domyślnie, a ona przystanęła i pokiwała w ciszy głową. — … — milczałem, czując autentyczną przykrość.
— Mina? Chodźcie tutaj — za bardzo rozwiązuje ci się przy nim język — usłyszeliśmy i Strażniczka… Mina, złapała mnie za rękę, ponaglając, byśmy weszli w głąb budynku.
W jednej chwili oślepiło mnie światło i — gdy odzyskałem wzrok — ujrzałem, że znajdujemy się w pięknej, kryształowej grocie, po której ścianach zlatywała strumieniami woda. Wokół kryształów latały wróżki — widziałem też kilka zwierząt demonów, wylegujących się obok pięknej kobiety, która siedziała na środku pomieszczenia na krześle, patrząc znudzona na lejącą się po ścianie wodę.
Była zjawiskowa — ubrana cała na czarno, z białymi jak śnieg włosami oraz grubym, zielonym pasmem we włosach.
— Dae! — krzyknęła radośnie Mina, podbiegając do niej, lecz ta zmierzyła ją od razu wzrokiem, aż zamarła i ewidentnie zrezygnowała z przytulenia jej.
— Powinnam złoić ci skórę — warknęła Wyrocznia, jednak Mina wystawiła tylko filuternie język i stwierdziła radośnie:
— Powinnaś, ale za bardzo mnie kochasz.
Wtedy Wyrocznia, ku mojemu zaskoczeniu, zakręciła oczami i w końcu dała się przytulić. Kiedy Mina znów na nią spojrzała, obie uśmiechnęły się do siebie, a ja pojąłem, że są nad wyraz do siebie podobne, jakby…
— Jesteście rodziną? — zapytałem zaskoczony, na co Mina usiadła Wyroczni na kolanach i tuląc ją do siebie powiedziała:
— Poznaj moją starszą siostrę.
— Sios… — urwałem w pół słowa, widząc w oczach Wyroczni groźne sztylety.
Cóż… Nie tak sobie wyobrażałem kogoś o nieskończonej wiedzy…
— Mina, złaź — rzekła w końcu chłodno, lecz Mina zachichotała i wstała, mówiąc radośnie:
— Tak jest!
Kiedy Mina już stała, Wyrocznia również się podniosła i spojrzała na mnie zielonymi niczym pasmo na jej głowie oczami.
— Czego sobie życzysz?
— …jesteś Wyrocznią — zauważyłem. — Nie wiesz tego?
Co ciekawe zakręciła oczami i powiedziała:
— Kolejny zorientowany w temacie. Widzisz chłopcze, taki jest właśnie z wami problem. Przychodzicie tutaj, tylko czegoś oczekując, a nawet nie macie pojęcia, jak to wszystko działa.
— …więc mi wytłumacz — poprosiłem, na co uniosła w zaskoczeniu brwi.
— Interesujące. No dobrze, skoro chcesz wiedzieć, to ci powiem. Na ziemi są miliony ludzi i Demonów. Jak myślisz: Czy jeden umysł może wszystkich ogarnąć? I to tak od razu, nawet o nim nie słysząc?
Ona… miała cholernie dużo racji — nigdy tak na to nie patrzyłem.
— Więc jak to działa?
— Cóż… zwykle wystarczy, że usłyszę pytanie — wyznała i podeszła do jednej ze ścian. — Jednak, czy podzielę się tym, co ujrzę, to już moja broszka.
— Innymi słowy… nie powiesz mi niczego, póki nie zadam pytania i nie uznasz, że się tym ze mną podzielisz?
— Tak — przyznała i spojrzała na mnie ostro. — To moja moc — moje widzenie. I, dopóki nie uznam, że odpowiedź jest czegoś warta, zachowam ją dla siebie.
— …w niczym nie przypominasz normalnej Wyroczni.
— Bo nie jestem normalna — przyznała od razu, aż zamrugałem. — Każdy ma w sobie szaleństwo, Książę. Ty, jako jeden z przywódców, wiesz o tym najlepiej.
— Książę? — zapytała zaskoczona Mina, a Wyrocznia spojrzała na nią i pokiwała głową.
— Skąd wiedziałaś? Nic nie powiedziałem… — rzekłem poddenerwowany, myśląc intensywnie, czy ta informacja jakoś mi się nie wymsknęła…
Wyrocznia jednak uniosła wtedy brwi, aż zdębiałem.
— Nie musiałeś — zauważyła. — Wystarczy, że kogoś ujrzę i wiem o nim więcej, niż on sam.
Okeeej… zaczęło się robić upiornie.
— Hm… — zamyśliła się nagle. — W sumie ciekawi mnie, co cię do mnie sprowadza. Możesz mówić — potem zadecyduję, czy ci pomóc.
Patrzyłem na nią bez słowa.
Czy mogłem jej zaufać? Była nietypowa i dość ekscentryczna — a jednak mała Mina kochała ją całą sobą.
Zamknąłem oczy… i opowiedziałem o swoim ojcu i o tym, co go spotkało.
Decyzja Wyroczni
Dae
Wysłuchałam chłopaka w ciszy. Z tego, co mówił, Król był jedną nogą w grobie, dlatego wyruszył do mnie z nadzieją, że zdołam mu pomóc.
Normalnie ludzie i Demony interesowali mnie jak zeszłoroczny śnieg. Zresztą Król tak samo, ale… przyznaję, że młody mi zaimponował. No i Mina go polubiła, co było tym bardziej interesujące.
Jeśli zaś chodziło o Króla… to, kiedy Książę Bahamut zaczął mi o nim opowiadać, ujrzałam w głowie zamkową komnatę, w której zobaczyłam jego blade, gorączkującego oblicze. Wyczuwałam, że Król — nawet przez sen — powstrzymywał się przed jękami. Było to tym bardziej imponujące, albowiem — nawet z tej odległości — czułam je w swoim gardle.
Co ciekawe jego twarz — a już na pewno te białe włosy z grubym, fioletowym pasmem — wydawały mi się dość znajome.
Możliwe, że kiedyś go spotkałam — ale, niestety, choć wiedziałam prawie wszystko na temat innych, tak osoby ze swojej przeszłości… cóż, nie potrafiłam ich od tak „przywołać” i to gównie z jednego powodu: bo po prostu nie chciałam pamiętać o tych ludziach. Nie chciałam, bo jedyne, co od nich otrzymałam, to rany w sercu, które nigdy do końca się nie zabliźniły. Zauważyłam jednak, że patrząc na tego mężczyznę nie czuję bólu, dlatego może…
Nagle zobaczyłam, jak uchyla zmęczony oczy, po czym jego piękne, fioletowe spojrzenie wbija się w moje. Momentalnie urwałam wizję i spojrzałam spokojnie na wodę.
Tego się nie spodziewałam… ale w sumie było to do przewidzenia — w końcu był najpotężniejszym Demonem tego świata, prawda? Widać nawet wycieńczony, na skraju śmierci, był na tyle silny, że bez trudu wyczuł moją obecność.
— Jak brzmi twoje pytanie? — zapytałam, kiedy Książę skończył.
— Proszę… — zaczął, a ja aż zerknęłam na niego zaskoczona. — Proszę powiedz mi, jak mam go uratować? Co może go z tego wyciągnąć?
Ledwo zadał te pytania, a ja ujrzałam w głowie kwiat. Kwiat, do którego miałam dostęp, z którego mogłabym zrobić antidotum.
Ale…
— Mogę ci pomóc — wyznałam. — Jednak chcę coś w zamian.
— Zrobię wszystko — obiecał od razu. — Wszystko, tylko uratuj mojego ojca.
Milczałam przez moment, zdziwiona jego zachowaniem. Przed chwilą sam chciał go ratować… teraz ja miałam to zrobić?
Jednak, kiedy to powiedział, moje intencje gwałtownie się zmieniły, aż zamknęłam oczy.
Był to zarówno dar, jak i przekleństwo mojej mocy — to, że prośby i słowa ludzi, budowały moje przeczucia i decyzje. Nie zawsze to lubiłam, ale jako Wyrocznia wiedziałam, że moje uczucia i Przeczucia są najważniejsze.
— Zrobię antidotum dla twojego ojca — obiecałam. — Ale w zamian… — spojrzałam na swoją ukochaną siostrę. — Zabierzesz ze sobą Minę.
Bahamut
Byłem przygotowany na wszystko, jednak była to ostatni rzecz, o jakiej bym pomyślał. Ale, skoro tak brzmiał jej warunek, miałem zamiar uczynić wszystko, by go spełnić.
Skłoniłem się jej i obiecałem:
— Przyrzekam, że się nią zaopiekuję — niczego jej nie zabraknie.
Pokiwała głową, lecz wtedy dopadła do niej Mina.
— Dae, o czym ty gadasz?! Nie zostawię cię tutaj samej!
— Cii… — wyszeptała uspokajająco Wyrocznia i zaczęła głaskać ją po głowie. — On ci pomoże. Co więcej czuję, że to na niego czekałyśmy.
Nie rozumiałem, o czym ona mówi, lecz Mina — po jej słowach — spojrzała na mnie z powątpiewaniem i zapytała:
— Myślisz, że zdoła zniszczyć ten urok?
— Tak — przyznała Wyrocznia, po czym spojrzała na mnie poważnie i zaczęła wyjaśniać: — Książe… musisz uratować Minę. Nie zostało jej wiele czasu — przeczuwam, że około roku. Jeśli choć częściowo nie zerwiemy uroku, ona zwyczajnie umrze.
— Co takiego? — spojrzałem przejęty na Minę. — O czym wy mówicie?
— Książę… jak myślisz, ile moja siostra ma lat?
— …wygląda na dwanaście… — wyznałem, a Mina od razu wydęła ze złości policzki. — Ale jej spojrzenie… — kontynuowałem, przypominając sobie, o czym myślałem, gdy ją zobaczyłem po raz pierwszy. — Wydaje się dużo starsze… — wtedy pojąłem i aż sparaliżowało mnie na moment.
— Tak — przyznała spokojnie Wyrocznia, widząc moje oczy, po czym przytuliła siostrę. — Ona wcale nie ma dwunastu lat. Co więcej… jest od ciebie młodsza tylko rok.
Podróż do Królestwa
Bahamut
Wyjście z Puszczy okazało się dużo prostsze niż wejście w nią. Jednak, kiedy opuściliśmy jej granice, Mina nagle się zatrzymała, a ja zauważyłem nie zdziwiony, jak zaciska dłonie w pięści.
— Ja nie mogę odejść… — szepnęła, więc klęknąłem przed nią, by widziała moją twarz i przypomniałem:
— Obiecałem twojej siostrze, że się tobą zajmę. I dotrzymam słowa — obiecałem, lecz wtedy spojrzała na mnie przejęta.
— A kto zaopiekuje się nią? — zapytała, po czym odwróciła się do mnie plecami, by ukryć łzy, które zebrały się w jej wielkich, niebieskich oczach. — Nie masz pojęcia, jaka jest samotna. Ma tylko mnie… jeśli teraz odejdę, zostanie całkiem sama.
— Mina… tak się stanie tylko wtedy, jeśli faktycznie umrzesz — zauważyłem, aż spojrzała na mnie przejęta. — Wyrocznia powierzyła twój los w moje ręce, a ja zrobię wszystko, by cię uratować i nie zawieść jej zaufania. Zobaczysz, uda nam się znieść ten cały urok — dzięki temu ty będziesz bezpieczna, a ona przestanie się o ciebie bać. Poza tym… — zamilkłem, ważąc kolejne słowa. — Poza tym, kiedy mój ojciec wyzdrowieje, mam zamiar z nim porozmawiać. Jest dużo mądrzejszy niż ja — na pewno na coś wpadnie i uda nam się pomóc nie tylko tobie, ale i jej.
Kiedy skończyłem mówić, Mina wytarła dłońmi mokre oczy i spytała:
— Naprawdę myślisz, że na coś wpadnie? Bo ja próbowałam wszystkiego… W końcu jednak postanowiłam, że zamieszkam z Dae — myślałam, że zostanę z nią do końca, tymczasem kazała ci mnie od niej właściwie zabrać… — Jej głos był tak słodko niepewny, że aż poczułem na ustach uśmiech.
— Myślę, że znajdzie sposób. W końcu to sam Król Demonów — przypomniałem, aż przyjrzała mi się zaciekawiona, lekko pociągając nosem.
— Widzę… — zaczęła. — …że się dogadujecie.
— Mój ojciec jest rewelacyjny — wyznałem od razu, lecz zaraz spoważniałem. — Dlatego zrobię wszystko, by nie umarł.
Przyglądała mi się badawczo, jakby szukała w moich słowach drugiego dna… po chwili jednak ujrzałem na jej ustach uśmiech, choć ten był daleki od radości.
Wydawała się… zwyczajnie smutna.
— Cieszę się… że istnieją Demony, które potrafią kochać — wyznała i tym razem to ja się jej przyjrzałem.
— …Jakiej jesteście rasy? — zaryzykowałem pytanie, na które padła błyskawiczna odpowiedź:
— Jesteśmy Demonami.
— …ale to nie wszystko, prawda?
Westchnęła delikatnie i zamyśliła na moment, po czym widać postanowiła podzielić się ze mną swoją tajemnicą:
— Nasza matka była czystej krwi Demonem. Z tego co wiemy, ojciec Dae również.
A więc Wyrocznia była czystej krwi, lecz Mina…
— A ty?
Wzruszyła lekko ramionami.
— Wiemy, że mój ojciec był mieszańcem. Dae wspominała, że był Demonem… — zawahała się, nim wyznała resztę: — …tyle że, jego moce, nie były w żaden sposób związane z magią Demonów.
— Nie były… — zamilkłem, gdyż poczerwieniała i odwróciła wzrok.
Zrozumiałem, co chciała mi powiedzieć i aż westchnąłem zaskoczony. Jej ojciec musiał być po części Demonem… i po części Magiem, co tłumaczyło jego moce, choć nienawykłe dla Demonów czystej krwi.
Z reguły Demony i Magowie wystrzegali się siebie nawzajem. Byliśmy naturalnymi wrogami, dlatego dzieci urodzone z takich par były rzadkością. Uważano, że — z powodu mocy, której miały od groma dzięki mieszanej krwi — mogły stać się prawdziwym zagrożeniem dla każdej z ras, szczególnie jeśli, źle pokierowane, poświęcą życie dla złych celów.
A jednak. Ta dziewczyna nie została ukierunkowana — była dobra, czuła i troszczyła się o siostrę, nie chcąc, by ta została sama.
— …stałaś się Strażnikiem Puszczy dla siostry, prawda? — zapytałem i ta bez słowa pokiwała głową.
Wstałem… po czym sięgnąłem do niej, aż pisnęła zaskoczona:
— Co ty robisz?!
Po chwili siedziała na moim ramieniu, a ja trzymywałem ją na miejscu, napotykając z uśmiechem jej zaskoczone, niebieskie oczy.
— Szybciej dobiegniemy do zamku na moich nogach. Twoje są za krótkie.
Od razu wydęła wkurzona policzki, lecz ja zaśmiałem się i puściłem biegiem, szybszy niż ktokolwiek znajdujący się na szlaku.
Ta szybkość była jednym z moich darów — darów mojej Demonicznej krwi.
Mina
Jaki on był szybki! Wpierw trzymałam się go kurczowo, lecz w połowie drogi zaczęłam się śmiać, dopingując, by biegł szybciej.
I było szybciej – szybciej nawet niż jak leciałam!
Po około trzydziestu minutach byliśmy już w zamku, lecz strażnicy powitali nas nie najlepszymi wieściami.
Król był u kresu sił.
Bahamut od razu zabrał mnie do ojca i - kiedy wpadł do środka - okazało się, że dusza Króla próbuje opuścić ciało.
- Co do jasnej… - Bahamut również to zauważył, co oznaczało, że naprawdę nie jest dobrze.
Jeśli dusza była dla wszystkich widoczna… to w grę wchodziła potężna magia.
- Odsuńcie się – rozkazałam, przepychając się między Medykami.
- Kim ty… - zaczął jeden z nich, lecz Bahamut mu przerwał:
- Zostawcie ją.
Od razu się odsunęli, a ja sięgnęłam w skupieniu do woreczka przy pasie i posypałam króla znajdującym się w środku proszkiem.
Jego Dusza od razu przestała się wyrywać i wróciła do ciała.
- Mina? – Bahamut stanął obok mnie, patrząc zaskoczony na ojca, dlatego wyjaśniłam:
- Wygląda na to, że - ten co otruł twojego ojca - chciał siłą wyrwać z niego duszę – i spojrzałam w skupieniu na nieprzytomnego Króla. – Ten jednak z tym walczył, dlatego udało nam się zdążyć. Twój tata na serio jest twardzielem – wyznałam, będąc pod autentyczny wrażeniem.
- Wiem – przyznał od razu Bahamut, po czym zaczął grzebać w swojej torbie.
- Książę gdzie byłeś? – zapytał nagle jeden ze znajdujących się w pokoju mężczyzn. – Baliśmy się, że i ty nas zostawisz!
- Udałem się do Wyroczni, żyjącej w Magicznej Puszczy – wyjaśnił, a ci na moment oniemiali, po czym popatrzyli na siebie pełni nadziei.
- Pomoże nam? – zapytał ktoś inny, na co Bahamut pokiwał głową i wyznał:
- Dała mi lek, który pomoże ojcu.
Wtedy zamilkli, lecz jeden w końcu się przełamał, zadając podstawowe pytanie:
- Panie… ale czego chciała w zamian?
- Potem – obiecał i sięgnął po fiolkę. – Ojciec musi to wypić.
- Książe poczekaj – wtrącił nagle wysoki facet z brzydką brodą. – Co jeśli to Ona, za pomocą swoich czarów, zesłała na Króla niemoc?
- To niedorzeczne – moja siostra nawet nie wiedziała, że Król jest chory! – wtrąciłam, aż ci spojrzeli na mnie w szoku.
- Jesteś siostrą Wyroczni?
- Tak i mogę was zapewnić, że moja siostra niczego nie zrobiła. Poza tym, ona ma centralnie gdzieś zarówno was, jak i waszego Króla - po co więc miałaby chcieć mu zaszkodzić? To niedorzeczne.
Zamilkli zaskoczeni, więc spojrzałam na Bahamuta, który spoglądał na mnie błyszczącym, zadowolonym wzrokiem.
- Brawo mała – pochwalił mnie cicho, choć na początku myślałam, że będzie bardziej po stronie tamtych. – Czas ratować mojego ojca.
Ozdrowienie Króla
Berserk
Otworzyłem oczy już po pierwszym łyku czegoś, co mój syn zaczął wlewać mi do gardła.
— Pij ojcze — dzięki temu odzyskasz siły.
Przymknąłem powieki i wziąłem kolejny łyka. Wtedy jednak, obok mojego syna, pojawiła się jakaś dziewczynka i mój wzrok mimowolnie skupił się na niej.
„Młoda, dziecięca twarz…” — pomyślałem, nadal bardzo słaby, choć na pewno silniejszy niż w ostatnich tygodniach. — „Lecz dusza w wieku mojego syna…”.
— To Mina — wyjaśnił Bahamut, pewnie widząc, że mierzę ją wzrokiem. — Mam ci dużo do powiedzenia, ale, do cholery jasnej skup się i weź to w końcu wypij.
Od razu spojrzałem na niego wilkiem.
— Uroczy — skwitowała wtedy dziewczyna i spojrzała na mojego syna. — To spojrzenie mówi — i to w najdelikatniejszej wersji — „przestańcie mnie, smarki, wkurzać”.
Bahamut parsknął śmiechem, lecz i tak czułem jego strach… strach o mnie.
— Oto właśnie cały Król Demonów — wyznał, aż ta spojrzała na mnie zaciekawiona.
— Moja siostra też czasem tak patrzy.
Co ciekawe, Bahamut wyraźnie zadrżał.
— Zauważyłem. Kiedy spojrzała na mnie po raz pierwszy przeraziłem się, że zabije mnie na miejscu.
Interesujące…
Wypiłem do końca zawartość fiolki, po czym ułożyłem wygodniej. Kurwa, ale byłem słaby… Niech no ja dorwę tego, co mnie tak urządził — pożałuje, że się w ogóle urodził.
Spojrzałem kątem oka na syna, który widząc to zapytał:
— Lepiej ci? — a ja zamknąłem oczy… i odezwałem, po raz pierwszy od kilku tygodni:
— Muszę się trochę przespać.
Radość zebranych w pokoju ludzi była ogromna, lecz — na szczęście — nikt nie naciskał i po chwili wyszli, by ogłosić, że zostałem wyleczony.
Na miejscu pozostał tylko Bahamut i ta dziewczyna.
— Nie mam siły, by więcej gadać — wyznałem zmęczony, lecz Bahamut i tak usiadł obok mnie na łóżku i stwierdził, nie kryjąc łez radości:
— To śpij dalej. A, jak już przestaniesz gnić w tym wyrze, to dam ci ostry wycisk.
Nie wiem jak, ale zdołałem się uśmiechnąć.
— Tyran… Dzięki synu.
Zanim odpłynąłem poczułem, jak ściska moją rękę swoją.
— Niema sprawy tato.
Mina
Siedziałam na krześle obok Bahamuta, który spał, częściowo znajdując się na łóżku ojca.
Minęło sporo czasu, odkąd Król wypił napar mojej siostry i ewidentnie było widać, że z każdą godziną wygląda lepiej. Przestał też wyglądać jak starzec… a więc to, co o nim słyszałam, musiało być prawdą.
To, że — z powodu swojej mocy — w ogóle się nie starzał. Nie było wiele tego rodzaju Demonów, lecz zarówno ja, jak i moja siostra, należałyśmy do tego gatunku.
No… z tym, że ja stanęłam wiekiem mając dwanaście lat, a nie dwadzieścia parę, jak powinnam. W zasadzie to — za rok — kończyłam dokładnie dwadzieścia siedem lat… i był to wiek, w którym, jak wiedziałam, wszystko się zakończy. Jeśli wkrótce nie osiągnę swojego normalnego wyglądu… to moje ciało nie wytrzyma presji, jaką jest osiągnięcie pełni mocy i umrę w męczarniach. A pełnię mocy… każdy Demon osiągał właśnie w wieku dwudziestu siedmiu lat.
Nie chciałam umierać… i zostawiać mojej siostry samej.
Nagle dostrzegłam, że ojciec Bahamuta się budzi, dlatego wstałam po cichu z krzesła i sięgnęłam po lek. Moja siostra — poza antidotum — dała nam też coś na wzmocnienie. Mieliśmy mu to dać, kiedy się przebudzi po wypiciu odtrutki.
Król spojrzał na mnie bez słowa, a ja nagle pojęłam, po kim Bahamut przejął urodę.
Jego ojciec wyglądał tak, jakby był trochę starszą wersją syna. Był tak samo przystojny, ale ja — zdecydowanie — wolałam młodsze wydanie tego „ciasteczka”. Chociaż… — nagle pojęłam. — Król, ze swoim zdecydowanym sposobem bycia i urodą, wspaniale pasowałby dla mojej siostry…
— Podejdź — powiedział nagle cicho, widząc, że Bahamut śpi.
Zrobiłam to po cichuteńku, a ten zdołał się w tym czasie unieść do siadu.
— Cholera — warknął cicho. — Niech na je dorwę tego… — zamilkł, memłając pewnie w ustach pełno przekleństw, po czym spojrzał na mnie fioletowymi, ostrymi oczami. — Kim ty właściwie jesteś?
— Och… — skłoniłam się lekko, nie wiedząc w sumie, jak się zachować, po czym wyjaśniłam: — Jestem Mina, Strażniczka Puszczy i młodsza siostra mieszkającej tam Wyroczni.
— Wyroczni? — zapytał, a ja pokiwałam głową.
— Bahamut przybył dziś rano do mojej siostry, prosząc ją, by pomogła mu pana uratować — i spojrzałam z uśmiechem na śpiącego Bahamuta. — Zgodziła się i zrobiła dla pana lek.
— …ale dlaczego ty tu jesteś?