E-book
15.75
drukowana A5
26.4
Sen na jawie

Bezpłatny fragment - Sen na jawie

Tomik wierszy


Objętość:
47 str.
ISBN:
978-83-8155-681-1
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 26.4

„Bez”

Bezmiar

Niekończąca się tyrada

głośna to wrzawa

pospolita i nadęta

dalece idąca udręka


Bezlik

mierzony estymą

polityków powyborczą siłą

matematyków męką

ludzkości wielką udręką


Bezdeń

niebotyczna czarna dziura

przepaść bez dna

czara pełna zła

ból nieznający dnia


Bezkres, bezgraniczność, bezimienność

bezkształtny, bezpłciowy, bezustanny

Gdy coś nieuzasadnione

wtem człowiek patrzy bezradny

„Bezpieczna przeszkoda”

Moje życie nie miało sensu

chciałam przerwać jego bieg,

zniszczyć wokół siebie wszystko,

przestać płakać.

Nienawidzę łez.

Ciągle smutek i zmartwienia,

że chcę umrzeć i mieć

w końcu trochę szczęścia,

radości jaką jest sen.

Wtem w marne życie wkradłeś się Ty.

Nauczyłeś, jak kochać,

pozbierałeś moje dni.

Znalazłam w Tobie radość,

którą czerpię, aż do dziś.

Już wiesz dlaczego Cię kocham?

Dzięki Tobie chcę wiąż żyć.

„Bladym świtem”

Bladym świtem, gdy jeszcze noc włada,

w objęcia bierze gęsta mgła śniada,

unoszą się lekko puchy sczerniałe,

grożą wichurą wiatry prastare.

Roztacza się wkoło posępna nuta.

Przymusem życia ginie zatruta.

„Cena życia”

Bezdenna otchłań, co sens istnienia odbiera

niczym czarna dziura nas do siebie zabiera,

pozwala na radość, gdy chce sprawić ból,

cieszy nas, a potem łamie serce w pół,

daje nam coś, lecz inne zabiera,

drwi z ludzi los bez chwili wytchnienia,

głaszcze po twarzy i wbija nóż ten,

którym rano pozwalał nam smarować chleb,

wierci w bliznach nowe rany

twierdząc, że je dzięki temu poznamy,

chłosta i tak zakrwawione już ciało.

Życie, ach życie, czy Tobie nigdy nie będzie mało?

„Do M.”

Mogę iść z Tobą na sam kraniec świata,

kąpać się w ogniu, w zgliszczach tego świata,

mogę burzyć mury by tworzyć z nich fortecę,

w skórze aniołka mieć diabła w opiece,

Mogę zbierać światło, gdy niebo jaśnieje,

by w pochmurną porę wysłać je do Ciebie,

mogę każdą z gwiazd darować Ci w ręce,

oddać wszystko Tobie: duszę, siebie, serce,

mogę z demonem pakt omówić snadnie,

artefakty odnaleźć, zniszczyć Beliala gardę,

mogę koniec bezkresu znaleźć dla Ciebie,

wzywać na pomoc Helio,

lecz Erosowi dać nas w opiekę,

mogę przejść przez zakątki dotąd nieodkryte,

zabić krzywoprzysięzców, odmienić Twoje życie,

mogę rozpalić ogień pod wodami oceanu,

bo tylko przy Tobie mam na ziemi zrębek raju.

„Dyletant”

Sen lepki, jak mgła spowija me powieki.

Niedoścignione pożądanie lekkości

odbija od ścian echo goryczy istnienia.

Puka do drzwi.

Drzwi dusza nie otwiera.

Choć skąpana w nadziei przetrwania

w świecie ignorantów.

Dylemat pogania kolejne rozterki,

jątrzy w sercach zasklepione blizny,

pcha pociąg z rozumem.

Ten się wykoleja.

Uniesiona głowa, choć czaszka pęknięta.

Kręgosłup moralny otwarcie złamany.

Posoka spływa wartkim strumieniem.

Staje się naga.

Choć okryta żalem.

Po krzepkiej przeszłości ni śladu.

Szepty łechczą uszy,

wiatr smaga dotykiem skronie.

Przebijam się przez pustkę,

jakbym w próżni mogła istnieć.

Zaklejone usta znakiem zapytania,

mowy niepewnej nie warte.

Szczerym posłowiem uracz mnie śnięty,

bo święte upadły na prawdzie.

„Dźwięki duszy”

Słyszę dźwięk..

Słyszę, jak unosi się w mej duszy.

Gra..

Rozgrzewa serce,

w moim życiu być musi.

Zapis nut..

Jak mantra płynie w mych żyłach.

Melodia rozbrzmiewa echem,

nęci..

zabija.

„Faux pas”

A gdyby tak świat się skończył

pozostał tylko pył

którym kiedyś były żniwa

którym kiedyś byłeś Ty

gdyby wszystko wokół zgasło

mimo że ułuda tli

pewien płomyk nadziei

którym kiedyś byłeś Ty.

Nie wierzę w odnowę,

reinkarnację duszy.

To co raz już przeminęło

nigdy już nie wróci.

Nie wmówisz mi,

że przyszłość piszesz sam,

bo odgórnego autora Bóg przypisał nam.

Pomyśl o wszechświecie.

Kim Ty jesteś w nim?

Człowiekiem wielkich ambicji?

Może w urojeniu Twym.

Spójrz chociaż raz

w przeszłości swojej wir,

a zmiecie Cię tornado

napędzane mnóstwem faux pas.

A gdyby świat się skończył

to zniknęlibyśmy my.

Nikt by nawet nie pokusił się

wspomnienia chwil,

które razem spędziliście

przez te parę lat.

Za dekadę dla większości

wrogiem będzie brat.

„Gdzie?”

Gdzie słońca promienie znajdują styk z ziemią,

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 26.4