Nie zapomnij skąd się wziąłeś, skąd pochodzisz, gdzie stałeś się tym kim jesteś dziś. Nie zapomnij nigdy ludzi, którzy Cie kochali i kochają, którzy poświęcali dla ciebie wszystko
Wstęp
dziś tak sobie siedząc widzę więcej,
widzę ludzi biegnących gdzieś,
gdzie?
Nie wiem.
Chyba po prostu „gdzieś”.
dokąd tak biegniesz? Ktoś Cię goni?
Żartujesz sobie?
Świat się może w każdej chwili skończyć,
muszę wziąć sobie od niego jak najwięcej..
Świat się skończy?
Wziąć jak najwięcej?
Nie rozumem Cię w ogóle.
A co tu do rozumienia?
Zamiast siedzieć i patrzeć na coś
powinieneś wziąć „byka za rogi”
i ujechać na nim ile się da.
Ile weźmiesz tyle będziesz mieć.
Ale po co mam coś brać?
Do grobu tego i tak nie wezmę.
Och, starcze.
Tyle lat żyjesz a nic o życiu nie wiesz..
Nie wiem?
Ach,
To już nie jest „mój świat”
To jest już „ich świat”
Czas złożyć rękawice
i pozwolić innym też powalczyć z życiem.
Część I. (Wstęp?)
Naga
Zapamiętaj mnie taką jak tu stoję,
gołą i nieszczęsną istotę,
która okryta w nagość się urodziła
i w nagości pomrze.
Nagość jest mi towarzyszką,
nagość jest moją siostra bliźniaczką,
nagość jest moim cieniem,
nagość jest moim sumieniem.
Nagość jest mną,
ze mną,
we mnie.
I kiedy pomrę będę naga,
będę jedynie okryta wstydem,
będę wystawiona jak stęchłe gnaty dla kruków,
będą na mnie patrzeć
a jedyne co ujrzą to nagie ciało
okryte prymitywną szatą zwaną
„pogrzebową”.
I nic poza tym.
Nastaną dni jeszcze bardziej nagie
niż za życia.
Będę jak Ewa i Adam stać przed Bogiem,
naga jak jeszcze nigdy przedtem.
Będę podkulać nogi,
będę kwiczeć jak zabijane prosię,
błagając by mi wybaczył,
by mi przebaczył,
by mnie przyjął,
by mnie w końcu przyodział.
I tylko jedna łaska,
łaska jednego „człowieka”,
jednej Boskości może uczynić mnie bogatym.
Może uczynić mnie odzianym.
Bo żadna błyskotka za życia,
żadna waluta,
żaden dom,
żadna posada,
żadna władza,
żadna prymitywna potrzeba
nigdy, prze nigdy nie uczyni nas bogatą.
Więc patrząc dziś na mnie,
nie oceniaj tego co widzisz,
oceń — jeśli musisz-
moje słowa,
moje czyny,
moje gesty,
moje spojrzenia,
moje poczynania,
moje wzloty,
moje upadki.
Jeśli musisz,
oceń to jak sięgam dna
bądź jak wznoszę się z mułu.
Ale nigdy nie oceniaj tego co mam na sobie,
nie oceniaj moich kości,
mojego tłuszczu,
długości i koloru włosów,
koloru skory,
barwy oczu,
estetyki twarzy
to tylko ciało, w którym przyszło mi żyć.
To tylko kolejny Dar od Boga,
którego nikt nie ma prawa oceniać,
krytykować,
poniżać,
niszczyć.
Pamiętaj,
gdyż ty też jesteś nagi,
biedny,
znaczący tyle samo co każdy inny mijany na drodze.
I wiedz, że skoro ty oceniasz,
ciebie też ocenią.
Skoro ty ranisz,
ciebie też zranią.
Skoro ty uważasz innych za gorszych,
dla innych ty też jesteś gorszy.
Życie, które mamy to walka.
Walka o przyodzianie,
walka o zasłużenie sobie,
walka o godność,
walka o to by móc stanąć przed NIM,
walka o ty by nam wybaczył.
A wybaczy nam tylko wtedy, gdy my wybaczymy sobie,
gdy wybaczymy innym.
Wybaczyłeś?
Wybaczysz?
Karma
Masz brudne rączki dziecino,
ubrudzone błotem,
krwią,
łzami,
błędami.
A teraz uciekasz?
Nie ładnie.
Ile duszyczek skrzywdziłaś?
Ile trumien wykopałaś?
Ile krwi przelałaś?
Ile łez z twego powodu uleciało?
Ile twoich błędów zniszczyło komuś życie?
Myślisz, że uciekając uciekniesz?
Ach, dziecino.
Prędzej wszystko zniknie,
a ty i tak za to odpowiesz.
Jak i ja.
Wiesz czym jest „karma”?
To nasz rachunek,
to nasza zapłata,
nasza nagroda,
nasza kara,
nasza przyszłość.
A jaka będzie?
Jeśli ktoś uronił przez nasze słowo łzę,
my uronimy tuzin łez tak gorzkich,
że utkną w każdym zakamarku,
poczujemy każdą łzę niczym igłę w oku.
A jeśli uczynimy na czyiś ustach uśmiech,
słońce będzie nad nami świeciło
w brzy,
w ulewie,
podczas sztormu,
podczas trzęsienia ziemi.
A wiesz co jest największą mocą „karmy”?
To, że ma kontrolę nad czasem.
To, że ma doskonałą pamięć.
To, że jest sumienną i spłaca KAŻDY DŁUG.
Więc,
jeśli po przelanych przez kogoś łzach z naszego
powodu
dla nas wstanie słońce — czuwajmy.
Może nas poparzyć,
sparzysz,
wysuszyć.
A może też nic uczynić.
Może dać nam złudną nadzieję,
że nie zauważyła.
Ale wierz mi,
bądź nie — jeśli taka twoja wola —
widzi.
I kiedy będziemy u skraju swego szczęścia,
kiedy Świat będzie stał nam otworem,
kiedy będziemy najszczęśliwszymi na świecie
— zapłaczemy gorzko.
Kara
Pamięta jak świat się do niej uśmiechał,
Pamięta jak dawał jej wszystko co chciała,
Pamięta jak przychylał jej nieba,
Pamięta..
Żyła jak księżna we własnym pałacu,
Miała wszystko co było jej akurat potrzebne,
Brała dary od życia garściami,
Była nienasycona..
Teraz jak żebrak stoi u bram życia,
Czeka na swą karę za dostatek i pychę,
Próżność pozwoliła jej myśleć, że może wszystko,
Zawiodła ją..
Karty odwróciły się za jej czyny..
Teraz to na nią patrzą z pogardą,
Teraz to jej wzrok spuszczony ku ziemi,
Siedząc samotnie przed swoją przyszłością
Błaga o litość..
Kara (2)
Zaśnij kochanku w kwiecie niedoli,
niech cię otuli nić nienawiści,
niech Twoja pościel od grzechu zapłonie,
a serce zabije w zakresie snów.
Zamyśl się w duszy już oszalałej,
niech ci się zdaje, że to się dzieje,
niech oszaleje cała twa głowa,
co sprzeczna z naturą twoja się staje.
Wykąp się w snach zalanych błędami,
niech wszystko przebudzi się w tobie z krzykiem,
niech ciało czuje jak cie dopada
to czego tak bardzo się zawsze bało.
Zapłonie dusza, parząc cie srogo,
zaleje cie fala winy i gniewu,
rozpłynie się nadzieja i wiara w lepsze,
a ciało zgaśnie jak świeca po nocy..
zostaniesz taki golutki..
A teraz się obudź, słodziutki!
***
Hej pokraczku,
ponuraczku,
połamaczku.
Co tak siedzisz samotnie,
czemu zajmujesz miejsce w cieniu,
czemu wyglądasz jak robot
gdy cała sala pogrążona w tańcu?
Ach, rusz się!
Żyj!
Baw się!
Jutro może dla Ciebie nie nastąpić..
— Nastąpi.
— Skąd wiesz?
— Bo Bóg się uparł bym żyła,
więc żyję.
— Przecież to nie życie.
To wegetacja.
Dlaczego to robisz?
— Bo nie powiedział jak mam żyć.
Żyję zatem jak potrafię najlepiej.
— Stać cię na więcej.
— Wiem, ale nie uczynię wam tej radości
byście mogli mnie oceniać.
— Ależ i tak to robimy.
— Przecież nic o mnie nie wiecie.
Nigdy ze mną nie rozmawialiście.
Nigdy nie zjedliście ze mną kolacji.
Nigdy nie zapytaliście jak mija mi życie.
Nie zaprosiliście do siebie.
Nie przedstawiliście znajomym,
rodzinie.
Nie daliście mi możliwości przedstawienia się.
Więc jak możecie mnie oceniać?
— To nie wiesz, że dziś nie trzeba znać by znać?
Nie wiesz, że dziś wystarczy wygląd?
Nie wiesz, że to bez znaczenia dlaczego siedzisz sam?
Dlaczego masz rozmiar XL?
Dlaczego boisz się czyjegoś dotyku?
W dobie dzisiejszych dni liczy się tylko to co inni
myślą.
Prawda jest zbędna.
— Zatem mam was w dupie.
(04—05—2016 r.)
***
Dzień dobry!
Kochani moi,
drodzy „czytacze”,
głusi słuchacze,
ludzie, którzy znaczą dla mnie tyle co ja dla was.
Piszę,
czytam,
jem,
pije,
żyje jak każdy
a jednak jakoś lepiej..
Dla nie słońce zawsze świeci inaczej,
pies szczeka ciut ciszej bądź ciut głośniej każdego
dnia.
Dla mnie wiatr nigdy nie wieje pod tym samym
kontem
i z tą samą prędkością.
Moje spodnie,
mimo że mam ich tylko 6 sztuk,
każdego dnia wyglądają inaczej,
każdego dnia marszczą się inaczej,
każdego dnia doświadczam w nich czegoś nowego.
Więc jak mogą być takie same?
Wczoraj wylali mi na nie kawę,
a dziś?
Dziś są po 4 praniu i mają lekko jaśniejszą barwę.
Dla Ciebie to wciąż jeansy za 79zł.
Dla mnie to już spodnie bezcenne.
Spodnie, w których dostałam zaliczenie z prawa,
spodnie, w których oblałam statystykę,
mimo iż bliższa memu sercu niż regułki.
A jednak.
Nic nie jest takie same jak wczoraj
i zawsze inne niż będzie jutro.
Oglądając „enty” raz film
zawsze będzie dla mnie widziany inaczej,
za każdym razem odkrywam coś czego nie
widziałam,
wyuczona regułka zawsze wydaje mi się nieco inna,
mimo że pozostaje taka sama.
Każdy pocałunek jest inny,
nawet jeśli spotykają się te same usta.
Zapach ulubionych perfum zawsze jest inny.
W ulubionej sukience zawsze czuję różnicę noszenia:
Inna okazja,
inna fryzura,
nowe szpilki,
pożyczona torebka.
Kiedy po raz kolejny popełniam dla wielu ten
sam błąd
to tak na prawdę zawsze jest on inny,
może mieć pokrewny temat,
zbieżność uczestników,
zbieżność miejsca
czy jeszcze inny „pies”.
A teraz kiedy czytam to co piszę czuję dumę,
że w końcu „przelałam” myśli na papier,
a zarazem zgorszenie,
że to takie oklepane.
Ale wszystko co widzimy jest oklepane.
(04—05—2016 r.)
Nie zapomnij, że kiedyś kochałeś
Nie zapomnij, że ciebie kochano,
gdy znikniesz z parkietu,
gdy postanowisz odejść samotnie,
pamiętaj, że zawsze jest ktoś,
ktoś kto na ciebie czeka..
Część II (Historia?)
Marzec
Patrzę na świat
lecz nie widzę go całego,
gdzieś po drodze gubię części
świata tutaj powstałego.
Brak mi chęci,