ścienno-
ściennokwiat
i na mnie czas przyjdzie, by wrócić do domu
i cóż, że do niczego nie ma powrotu?
a twój cień tylko dręczy mnie po nocach
/choć jest tak wiele co przyszłoby mi zrobić/
nie dostaję już życzeń świątecznych
— ciągle zapominają o mnie moi rówieśnicy
i — tak niespodziewanie -jestem ściennokwiatem
/czy wiesz, co stało się później?/
brak mi zadowolenia z tego, co mam
i nie mogę patrzeć na twoje zamartwianie
o nas i rzeczy, z których istniejemy
to, co widziane, a w co nie mógłbyś uwierzyć
/jednak jestem w domu a ty gdzie jesteś/
znów wyjdę zbyt prędko by cię obchodzić
nie zatęsknisz za mną, czy jednak?
czy choć raz jeszcze zostaniesz na drinka
na całunek
na noc
zanim odejdę i wrócić nie mogę
możności
jak długo jeszcze by cię spotkać
gdybyśmy tylko widzieli się wcześniej
i choć to nic warte twojego czasu
nie podlega dyskusji moje ciebiechcenie
pozwolę ci byś na mnie nie patrzył
choć nie zgadza się z moim ego
wściekłość wielkości zażaleń mego serca
lecz gdybym mógł nie ranić…
moja dusza szuka twojej w dokładności
i wciąż nie okazuję ci szacunku
lecz gdybym mógł nie ranić
dla twojego uśmiechu — możność moja
tak wiele bym chciał ku tobie
dla ciebie nie ma tu miejsca
a jeśli muszę żegnać się już na zawsze
by twoje życie nabrało koloru
— możność moja
nachodzenie
odejdź, odejdź, jak najprędzej
wiem, że mnie tu nie chcesz
ale twoją powinnością jest świadomość
że opuszczasz moje serce
moje serce, odejdź zatem
bo jeśli kiedyś zobaczę —
poczuję twoje nachodzenie
przyrzekam zniszczyć wszystko co twoje
wtedy najdę twoje serce
tak, jak ty nachodzisz moje
ale nie pozwolę ci nawet na skrawek
bo. nie. zostanie. ci. żaden.
ja je wszystkie zabiorę
każda ciepła dłoń
nieświadomość — półpoczytalności — błogosławieństwem
nieumiarkowanie w kochaniu i nienawiści
tysiące śladów dotyku twojego
niewinność krzywdą ust twoich
płuc pełnych granatu niebios/jesteś?
przez cię poznaję świat na nowo
mam oczu twoich bezpowrotne czeluści
brąz — — — zieleń — — — błękit?
chyba nie dajesz mi podjąć decyzji — — —
— — — chyba nie dajesz mi wyboru — — —
— — — chyba nie dajesz mi uciec — — —
— — — chyba nie dajesz mi całunku — — —
— — — nie — — — chcę — — — cię — — — jeszcze — — — tracić — — —
jutrzenka? zmierzch? pragnę jutra?
każda
ciepła
dłoń
której nie będziesz pamiętać.
miejsca
pójdę gdzie nie ma dla mnie miejsca
odnajdę siebie
jak teraz w zatraceniu
trzymaj mnie w swoich ramionach
i nie stań się mniej dla mnie
niż ja kiedykolwiek tobie