Jesień
po gałęziach drzew
przypływa znów jesień
oplata ramiona
chłodnym dotykiem
całuje zimnymi ustami
z potarganych włosów
wytrąca jeszcze
ostatnie kwiaty
które pamiętały
czuły dotyk lata
rozrzuca po ulicy
układa pod stopy
jesienią chodzę wolniej
stąpam ciszej
jesienią patrzę przez brudne szyby tramwajów
i tęsknie za latem
którego znów nie uchwyciłam
kruchością moich ramion
jesienią wtulam się mocniej
w poduszkę wspomnień i
płaczę ciszej
płaczę głębiej
Kawa
Jednocześnie zabrakło mi w domu kawy
i Ciebie
Z tym pierwszym jakoś sobie poradziłam
zwlekłam się z łóżka
założyłam buty
wyszłam
Wśród sklepowych półek błądziłam w poszukiwaniu
naszej ulubionej kawy
Wróciłam nad ranem
byłam cicha i mokra
W kieszeni znalazłam jeszcze
kilka ziarenek kawy
Mimo wszystko
musisz wstać i wyjść
odpowiedzieć na dzień dobry i
do widzenia