Bandycka zasadzka
Napadłeś mnie
Zza węgła poczty
Swoim uśmiechem
Bezgrzesznym
Oczyma jak iskry
Dłońmi anielskimi
Jak skrzydła
Broniłam się
Nabrałam wody
W pełne usta
Chwyciłam wiatr
W niesforne włosy
Zamknęłam słońce
W klatce piersi
Tylko mój wzrok
Łajdak zdradziecki
Wydał mnie
Na pastwę miłości
Do poetki
Nie patrz poecie w oczy
Bo utoniesz
Zaskoczy cię las cienisty
Pełen lęków
Odziany całunami powiek
Wołać będzie
Tęsknota przez twe źrenice
Do słów niemych
Serca głodnego okolice
By zwiedziły
Nie kryły się z tą miłością
Obudziły
Eutrepe wam śpiewającą
Zalety i wady wzroku
Nie lubię przyglądać się sobie
Przez te mocniejsze okulary.
Nie poznaję, kto jest ten obraz
Zbyt smutny, zbyt stary — nie wiem…
Nie lubię też widzieć Cię ostro,
Bo wolę Cię widzieć łagodnie.
Przykrywam więc moje oczy
Szalami marzeń i wspomnień.
Nie lubię widzieć, że znikasz
I wolę marzyć o Tobie,
Że rodzisz się nowy codziennie,
Młodością przytulasz się do mnie.
***
Schowaj się przed jesienią,
Zawiści głodną.
Brakiem kompleksów nie świeć,
Oczy precz,
Ukryj twarz pogodną.
Wgryź się w milczenie.
Ciszą się omieć,
Jak róża stertą liści.
Kiedyś zabłyśniesz,
Oczywiście,
Kiedyś się ziści
Sen o wiośnie.
Mosty
Jestem jak te dwa mosty
Rozpięte w przestrzeniach
Między duszą a ciałem
Między Niebem a Ziemią
Biegną po mnie jak ludzie
Myśli grzeszne niezdarne
Bywa jasne i piękne
Czasem mroczne ciężarne
Potykają się gubiąc
Buty mocno podkute
Bruk na mostach dziurawiąc
Niby że za pokutę
Nim się mosty rozsypią
Srebrnym pyłem w kosmosie
Jeszcze się wam przedstawię
Jeszcze zagram na nosie
Niejednemu się jeszcze
Głupio i łyso zrobi
Że most stary dziurawy
A wciąż piękny i zdobi
Intensywna interesowność
Kocham Cię niebezpodstawnie!
Walory sypię rękawem,
Wymieniam gładko i sprawnie
Listę rozlicznych Twych zalet.
Kocham Cię nie bez powodu,
Interes mam w tym niebotyczny,
By pławić się nieustannie
W balsamie Twych zalet rozlicznych.
***
Wtarłeś mi siebie
W zakamarki
Pachnąc jak
Pęczniejący sad
Iskrą oczy
Krwią wargi
Ramionami
Zamotany świat
Dałeś mi siebie
W zakamarki
Gubiąc resztki
Kamienne z gwiazd
Krwią oczy
Iskrą wargi
Lustrami
Odbijany świat
Tak dużo ciebie
W zakamarkach
Myślą ominąć
Nie mam jak
Pyłem wargi
Lustrem oczy
Czerwienią
Pulsujący świat
Za-kochanie
Mogę być trochę nie w sosie
Lub blada jak gotowany schab
Mogę mieć muchy w zadartym nosie
Po dziurki mogę mieć różnych rad
Mogę zalegać flegmą
Leżeć odłogiem jak rów
Mogę chcieć czego nie mogę
Na błędach głupich uczyć się znów
Mogę się krzywić
Mieć kurze łapki