E-book
23.63
drukowana A5
32.22
drukowana A5
Kolorowa
52.05
Sabian i głodne lustro

Bezpłatny fragment - Sabian i głodne lustro


Objętość:
30 str.
ISBN:
978-83-8414-730-6
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 32.22
drukowana A5
Kolorowa
za 52.05

Dla mojego synka.

Jestem z Ciebie dumna

i kocham Cię takiego jakim jesteś.

Jesteś najlepszą wersją siebie.

……

Rozdział 1 Poznajcie Sabiana i jego historię…

Sabian ma dziesięć lat. Tak, jak wszystkie dzieci w jego okolicy dni najczęściej spędza w szkole, a potem na podwórku. Choć ma sporą ilość kolegów, z którymi się bawi, to tak naprawdę, żadnego prawdziwego przyjaciela. Nie ma komu zwierzyć się z kłopotów z młodszą siostrą, czy pochwalić piątką ze sprawdzianu z matematyki, a przecież tak bardzo się przyłożył, aby ją dostać. Cały weekend, zamiast grać w piłkę na boisku, siedział i rozwiązywał zadania, a teraz nie ma nawet z kim świętować swojego sukcesu, bo rodzice ciągle zajęci, dziadkowie mieszkają na wsi, a siostra… Cóż…

Tosia miała dopiero cztery lata i wszędzie chciała z nim chodzić. Choć ona widziała w nim super bohatera, to Sabian postrzegał to, jako zawracanie mu głowy. Często marzył, aby się od niej uwolnić, ale jeszcze częściej słyszał od rodziców, aby zabrał ją ze sobą na dwór, pobawił się z nią w sklep, przełączył jego ulubiony serial na kreskówkę, która akurat leciała w telewizji. I najgorsze, co mogło go spotkać, to… Musiał dzielić z nią pokój.

Jego pokój. Miał go dla siebie aż sześć lat. Każdą półkę w szafce zagospodarował, każdą szufladę w biurku, nawet dywan i ściany miał dekorowane motywami samochodów i piłki nożnej a teraz? Teraz na ścianach pojawiły się zajączki, a na podłodze dywan z różowym kotkiem. Ble, ble, ble … I te zasłonki w kwiatki. Czy naprawdę nie można było się od tego powstrzymać? Co komu przeszkadzały ulice na dywanie, czy koparka na ścianie?

Sabianowi bardzo się to wszystko nie podobało, a że z natury był buntownikiem, to głośno wyrażał swoje niezadowolenie. Nic więc dziwnego, że z czasem stał się wymagający w stosunku do innych. Skoro wszystko, co miał do tej pory i co było dla niego ważne, musiał oddać na rzecz wygód młodszej siostry, to postanowił wszystkim pokazać, że on też jest ważny.

Im to znaczy rodzicom, dziadkom, nauczycielom, kolegom. Tak, tak. Od nich też wiele razy słyszał, że przesadza i czepia się małej dziewczynki. Tak więc, kiedy inni cieszyli się z małych rzeczy, Sabian okazywał zniecierpliwienie i niechęć. Z czasem zaczął żądać coraz więcej.

Gdy babcia z dziadkiem przywieźli po czekoladzie, Sabian żądał dwóch. Tosia miała dostać pod choinkę wózek dla lalki, chłopiec zażyczył sobie nowy rower z designerskim dzwonkiem, poduszkami na siodełko i torbą na bagażnik. Tata kupił do salonu nowy telewizor, on już znalazł dla siebie ofertę super laptopa gamingowego. Kolega pochwalił się w szkole, że dostał na urodziny pudełko znanych klocków, Sabian przez miesiąc, dzień w dzień „wiercił rodzicom dziurę w brzuchu”, że chce dwa razy większe. Ciągle było mu mało i mało. Co by nie dostał, zawsze było niefajne, zbyt mało wypasione, za tanie, niemodne.

Ach, gdyby tak, w jakiś sposób można było spełniać marzenia.

Wtedy Sabian miałby więcej słodyczy, więcej zabawek, więcej miejsca w pokoju, więcej czasu na wygłupy, więcej gier… więcej… więcej… Takich życzeń chłopiec wypowiadał średnio kilkanaście na dzień. Nie wiedział jednak jeszcze wtedy, że wkrótce miały się one spełnić…

Rozdział 2 Spotkanie z tajemniczym staruszkiem…

W piątek po południu wracając ze szkoły, Sabian planował po cichu, co będzie robił w weekend. Właśnie zastanawiał się nad tym, jak wymigać się od pilnowania Tosi i jak namówić dziadków na nowego smatfona, którego premiera była tydzień temu, gdy potknął się o kamień. Kopnął go ze złością, a gdy podniósł do góry głowę, zauważył nieopodal tajemniczy stragan. Rozejrzał się wokół, ale nie poznawał miejsca, do którego zawędrował. Na początku się wystraszył. Tak się zamyślił, że nie zauważył, że zboczył z drogi.

Wydawało mu się to jednak dziwne. Nigdy bowiem nie zabłądził. Drogę ze szkoły do domu znał na pamięć, mógłby ją pokonać z zamkniętymi oczami, a teraz jest poza miastem. Jak to się stało? Przecież, tak na oko licząc, mógł być jakieś dwie godziny drogi od szkoły, a wyszedł z niej 15 minut temu.

— Zaraz, zaraz, co się dzieje, jak to możliwe i co to jest za stragan? — zastanawiał się chłopiec.

Nagle Sabian zauważył zgarbionego staruszka, z podłużną twarzą i szpiczastym nosem, na którym miał okrągłe, malutkie okulary. Ubrany był w długi, szary płaszcz, wysokie buty i kapelusz, jak z filmów rodeo.

Sabian przypomniał sobie przestrogi rodziców, którzy wiele razy mówili mu, aby nie wdawał się w pogawędki z nieznajomymi, ale czy to byłaby jedna z nich? Przecież staruszek był sprzedającym na straganie staroci, a oni też wiele razy rozmawiali z kupcami. W takim razie nie złamie ich zakazu. Choć chłopca ogarnęły wątpliwości, czy dobrze robi, podchodząc do starca, to ciekawość zwyciężyła ze strachem i wątpliwościami.

— Dzień dobry — powiedział.

— Dzień dobry chłopcze. Co Cię do mnie sprowadza młody człowieku? — zapytał staruszek.

— Sprowadza? Zabłądziłem i zauważyłem pana stoisko. Trochę to dziwne, że stoi pan sam tak przy drodze do… A w zasadzie to dokąd ona prowadzi? Nawet nie wiem, jak daleko od miasta jestem — odparł Sabian.

— Bliżej niż Ci się wydaje chłopcze — odparł mężczyzna tajemniczo.

Sabian spojrzał na niego i nic nie odpowiedział. Ucieszył się jednak, że droga do domu nie zajmie mu dużo czasu. Jak bowiem wytłumaczy rodzicom, dlaczego nie posprzątał swojego pokoju i nie wyniósł śmieci przed ich powrotem z pracy?

— Szukasz czegoś szczególnego chłopcze? — zapytał starzec.

— Nie — burknął Sabian, przyglądając się małemu, staremu lusterku, które przypominało to, jakie widział u babci w łazience.

— Jeśli podoba Ci się to lustro, dam Ci je w prezencie. Musisz tylko wiedzieć, że ono jest wyjątkowe. Spełnia życzenia swojego właściciela. Jeśli więc czegoś zapragniesz, po prostu poproś, a ono Ci to da. Pamiętaj jednak, że wszystko ma swoją cenę. Gdy jedną rzecz lustro Ci podaruje, to inną zabierze. Dobrze więc zastanów się, gdy będziesz wypowiadał życzenia — powiedział staruszek i… Zniknął wraz ze swoim straganem.

Sabian zaś znowu stał przy ulicy, która prowadziła ze szkoły do jego domu. Teraz jednak trzymał w ręku złote, zdobione lustereczko.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 32.22
drukowana A5
Kolorowa
za 52.05