Wierszyk o pracowniku ochrony odważny i waleczny
Pracownik ochrony, w ciszy swej służby,
Strzeże i pilnuje, w mrokach i w blasku dnia.
W skupieniu pełnym, oczu nic nie uchwytny,
Warta jego, jak skała nieugięta.
W mundurze schludnym, z postawą jak dąb,
Nieustraszony zawsze, w obliczu niebezpieczeństwa.
Jego obecność, choć często niezauważana,
Jest jak kotwica, co bezpieczeństwo gwarantuje.
Krok za krokiem, w milczeniu swej tury,
Patrzy, obserwuje, czujność nie gaśnie.
Wśród tłumów anonimowy, lecz w ważnej misji,
To on strzeże pokoju, w miejscach, gdzie przebywamy.
Dniem i nocą, w słońcu i deszczu,
Jego obowiązkiem — ochrona i czuwanie.
Dla pracownika ochrony, to więcej niż zawód,
To powołanie, co w sercu głęboko tkwi.
Wiersz o walecznym Żołnierzu
Waleczny żołnierz, wśród bitewnego gwaru,
W sercu odwaga, w dłoniach siła i honor.
Stąpa pewnie, gdzie śmierć tańczy swój taniec,
Gdzie każdy krok, to opowieść o męstwie.
W oczach iskra, co mówi o niezłomności,
W piersi serce, co bije dla ojczyzny.
Przez dym i ogień, idzie nieustraszony,
Za wolność swoją, i za ludzi losy.
Jego mundur, poplamiony kurzem walki,
To świadectwo dni, w których los się ważył.
W jego dłoniach broń, lecz w sercu pokój,
Bo walczy nie z nienawiści, lecz z miłości.
Waleczny żołnierz, w ciszy po burzy,
Zostawia ślady na kartach historii.
Bohater, choć sam tego nie wyznaje,
To on strzeże snu, gdy świat odpoczywa.
Wiersz o Policjantach
Policjanci, stróże prawa, w służbie stoją dzielni,
W oczach nadzieja, by zaufanie zbudować wśród ludzi.
Nie tylko strzec, lecz rozumieć, pragną w każdej chwili,
By społeczeństwo ich widziało nie jak strażników, lecz jak przyjaciół.
W mundurach, symbolach porządku, w dłoniach siła sprawiedliwości,
Pragną być mostem, nie murami, między prawem a obywatelami.
W ich sercach pragnienie, by szacunek wzajemny rósł,
By w każdym gestie, słowie, pokazywać, że zaufanie to podstawa
ich roli.
Dziennie, nocą, przez miasta i wsie kroczą,
Nie tylko pilnując, lecz także słuchając i ucząc się.
Wiedzą, że zaufanie to droga obustronna,
Zasiane dziś, jutro zaowocuje więzią mocniejszą.
W dialogu, nie w rozkazach, siłę swoją znajdują,
Policjanci, co do ludzi rękę wyciągają.
Bo prawdziwa siła nie w mocy, lecz w zaufaniu leży,
To oni, co każdego dnia, dla lepszego świata się starają.
Wierszyk o Księdzu w kościele
Ksiądz Józek, co z humorem szedł przez życie,
W kazaniach żartów miał co niemiara.
W kościele, gdzie echo niosło święte słowa,
On uśmiechem łamał każdą powagę ciężar.
Na kazaniu, mówił o rybach, co do nieba pływają,
I o aniołach, w pióropuszach, co na harfach grają disco.
Parafianie, zamiast drzemać, śmiali się do rozpuku,
Ksiądz Józek, z dowcipem w rękawie, był niczym dobry duch.
W spowiedzi, gdy grzechy ważyły jak góra ciężka,
On mówił: „Bóg przebacza, ale nie zapomnij dać na tacę”.
I dodawał z uśmiechem: „Grzechy odchudzam modlitwą,
Ale za kilogramy próżności, musisz dać podwójną świętą składkę”.
Na plebani, hodował kota, co miał minę świętego,
Co na mszy mruczał „Amen” i łapał myszy za ołtarzem.
Ksiądz Józek, z kieliszkiem wina, śpiewał „Alleluja”,
I mówił: „W winie prawda, ale w wodzie zdrowie — trzeba pić oba”.
Tak ksiądz Józek, z uśmiechem przez życie kroczył,
W kościele humor rozbrzmiewał, a wiara rosła w siłę.
Bo Bóg też ma poczucie humoru, na pewno się uśmiecha,
Gdy Józek niebiańskie psalmy śpiewa z żartem na ustach.
Wiersz o walecznych Żołnierzach
Waleczni żołnierze, w szeregach męstwa stali,
W sercach odwaga, w dłoniach losy bitew.
Na polach chwały, gdzie historia się pisze,
Stąpają dzielnie, z honoru pełni.
W oczach determinacja, jak iskra w ciemności,
W sercach nadzieja, co jak płomień wiatr zwieje.
Przez dym i zgiełk, idą nieustraszeni,
Za wolność, za prawdę, za jutro, co lepsze.
W mundurach, co opowieści niosą wielkie,
Znakami bitew, które przetrwali dzielnie.
Ich kroki, choć ciężkie, niezłomne i pewne,
Za każdym krokiem, ślad odwagi zostaje.
Waleczni żołnierze, w ciszy po walce,
W sercach noszą wspomnienia i marzenia o pokoju.
Bohaterowie, choć sami tego nie mówią,
W ich cichym służeniu, siła wielka tkwi.
Wiersz o prawdziwych Polakach
Prawdziwi Polacy, dumnie stąpają ziemią swą,
W sercach płomień miłości do ojczyzny bije.
Z dumą śpiewają hymn, wiatr rozwiewa słowa,
Ziemia ich przodków, historia i tradycje żywe.
W polskich sercach, gdzie miłość do kraju się tli,
Każdy zakątek, każdy las, każda rzeka znana.
W tęsknocie za wolnością, w każdym pokoleniu siła,
W pamięci narodu, gdzie każda bitwa, każdy bohater wspominany.
Z dumą noszą barwy biało-czerwone,
W ich żyłach płynie duma z przeszłości i nadzieja na przyszłość.
W polskich domach, gdzie tradycje są pielęgnowane,
Tam święta, obyczaje, jak korzenie mocne trzymają.
Prawdziwi Polacy, w różnorodności zjednoczeni,
Wspólną miłością do kraju, co przetrwał burze historii.
Kochają swą ziemię, szanują swój język,
W sercu Polska, w duchu wolność, w duszy siła niezłomna.
Wiersz o prawdziwych kibicach klubu
Prawdziwi kibice, sercem przywiązani do klubu,
W barwach dumnie się stroją, wśród trybun gwaru.
W każdym meczu, w deszczu czy słońcu, stoją wierni,
Śpiewają pełni pasji, dla drużyny, co w sercach mieszka wiecznie.
W trybunach szaliki powiewają, jak flagi na wietrze,
Ich duch niezłomny, w zwycięstwach i porażkach silny.
Wspierają bez względu na wyniki, wierzą w klub niezmiennie,
Ich wiara niezachwiana, w dobre i złe dni.
Gdy piłka w siatce bramki ląduje, radość eksploduje,
Jak fala emocji, co łączy serca w jedno.
Prawdziwi kibice, to nie tylko fani, to rodzina,
Co razem przeżywa każdą chwilę, w zwycięstwie i trudzie.
Ich śpiewy rozbrzmiewają, echem niosąc ducha drużyny,
W klubowych barwach, z dumą noszą herb.
Prawdziwi kibice, w sercu lojalni, na zawsze oddani,
To oni tworzą duszę klubu, w każdym meczu, w każdej chwili.
Wiersz o walczących rolnikach o swoje prawa
Rolnicy, strażnicy ziemi, w walce o swe prawa,
Z ziarnem w dłoni, w sercach siła i odwaga.
Stoją mocno na swoim, jak dęby w starodawnych lasach,
W obronie ziemi, co żywi i w domach płomień zapala.
W polach, gdzie zorze pierwsze promienie łaskoczą,
Tam rolnicy, jak strażnicy czasu, pracują od świtu.
Lecz gdy ich prawa zagrożone, z narzędzi pracy w dłoń biorą sztandar,
Walczą o sprawiedliwość, by ziemia ich głos usłyszała.
Nie tylko zboże sieją, lecz i nadzieję w ludzkich sercach,
Za swoje prawa stoją, nie dając się zgnębić.
Ich walka, to nie tylko o ziemię, to o szacunek i godność,
Rolnicy, co w każdym kłosie, każdej łodydze, miłość
do ziemi zasiewają.
Wśród trudów i zmagań, ich siła w jedności tkwi,
Ramię w ramię, niczym zboże na polu, razem silni.
Walczą, by ich głos był słyszany, w miastach i w wioskach,
Rolnicy, nie tylko strażnicy ziemi, lecz i strażnicy prawdy.
Wiersz o autach elektrycznych
Protest pod znakiem błysków i ciszy,
Gdzie auta elektryczne na ulicach pysznią się.
„Niech żyje natura!” — krzyczą z plakatów twarze,
Przeciw spalinom walczą, za czyste powietrze w marzeniach.
Elektryczne fury, cicho ślizgają się po mieście,
W tłumie protestujących, jak ciche duchy przyszłości.
Zgromadzeni wołają, by świat się zmienił,
„Niech żyje energia zielona!” — w sercach ich bije.
Brak huku silników, tylko szum wiatru w uszach,
Protestujący dążą do świata, gdzie czystość oddycha.
Zamiast dymu spalin, chcą nieba błękitnego,
Gdzie auta elektryczne, to ruch ku lepszemu.
W tym marszu nowoczesności, każdy krok to manifest,
Za Ziemię, za przyszłe pokolenia, za życie bez smogu.
W ich dłoniach transparenty, w oczach nadzieja jutra,
Gdzie samochody elektryczne, to symbole czystszego świata.
Wiersz o proteście elektrycznych aut
W tłumie głosów, echo niesie hasło głośne,
„Precz z elektrycznymi autami!” krzyczy tłum rozgłośny.
W sercach tęsknota za hukiem silników,
Za dymem spalin, co w powietrze wznosi się jak ptaki.
„Nostalgia za benzyną!” — wołają z pasją,
Za dźwiękiem motorów, co bije jak serca pulsacja.
Protestują przeciw cichym, elektrycznym jeźdźcom,
Tęsknią za erą, gdzie spaliny były częścią krajobrazu.
Plakaty wzniesione, z hasłami pełnymi zacięcia,
„Niech żyje wolność starych maszyn!” — ich przekonania.
W oczach determinacja, by przeszłość zachować,
Gdzie samochody brzmiały, jak muzyka starych lat.
W marszu przeciw nowości, co zmienia świat,
Wołają o prawo do wyboru, do dawnych dni powrót.
W ich słowach opór, przeciw zmianom nadchodzącym,
Gdzie auta elektryczne, symbolem nowej ery stają.
Wiersz o siostrze zakonnej
Siostra zakonna, z humoru pełnym klasztorze,
W habitu skromnym, lecz z uśmiechem jak wiosenne słońce.
Mówi: „Cisza to złoto”, lecz śmiech ma jak dzwon,
Gdy anegdoty opowiada, śmieją się nawet ściany wokół.
Z różańcem w dłoni, lecz dowcipem w kieszeni,
Gdy mówi „Amen”, to z iskrą w oku, jakby coś knuła cieniem.
W kuchni tworzy cuda, lecz czasem coś spali,
„Na odpust!” — woła, gdy ciasto wyjdzie jak kamień.
Siostra zakonna, co z psalmów robi rymowanki,
Na mszy śpiewa tak, że nawet organy tracą takt.
Mówi, że Jezus też miał poczucie humoru,
Bo przecież wodę w wino zmienił, a to już jest dowcip stuprocentowy.
W ogrodzie, gdzie kwiaty i zioła pielęgnuje,
Z ptakami śpiewa, a one śpiewają z nią w duecie.
Siostra zakonna, co wiarę ma wielką,