E-book
Bezpłatnie
Rymowane bajeczki o diabłach

Bezpłatny fragment - Rymowane bajeczki o diabłach


Objętość:
48 str.
ISBN:
978-83-8245-280-8

Pobierz bezpłatnie

Czarny bochen

Był sobie raz diabeł poczwarny

Jechał na koniu przez las całkiem czarny

Dojechał wreszcie do brzegów strumienia

Który oddzielał świat ludzi od cienia

NIe bał się diabeł i strumień przebył

Jechał tak całkiem wedle potrzeby

Celem swym miał zaś najbliższą wioskę

Tam gdzie mieszkali ludkowie proste

Dojechał diabeł do dróg skrzyżowania

Tam oglądał ludków codzienne zmagania

Na skrzyżowaniu rosła wieś pierwsza

Wzdrygał się diabeł świeżego powietrza

Patrzył jak ludki w codziennej swej pracy

Z zebranych plonów robiły kołaczy

Upatrzył diabeł najmniej zawziętego

Wartko podskoczył szybciutko do niego

Usiadł, popatrzył, wyciągnął chleba

Czarny był bochen, jak z ciemnego nieba

“Widzę, żeś zmęczył się, Panie wielmożny

O kawałek chleba, chyba żeś nie jest zazdrosny

Widzę, że w pracy ciężko Ci idzie

Jak ciężka praca, tak ciężkie życie

Mógłbym Ci ulżyć w codziennym trudzie

Dam ja Ci chleba, zjesz sobie później”

Tak mówił do niego diabeł rogaty

Rogów nie widział chłopek brodaty

“Skąd masz Ty Panie chleba czarnego

Chyba żeś z piekła wziął kawał jego”

Uśmiał się diabeł, choć było prawdą

Że upiekł go w piekle ze swoją bandą

Przez lata grzał ten chleb ponad ogniem

Żeby tu chłopu zrobić dziś problem

“Słuchaj mnie bratku, mówił diabełek

To nie jest taki zwyczajny bochenek

Ugryź kawałek reszta odrośnie

Najesz się szybciej i w siłę urośniesz

Syty jest bardziej od mięsa dzika

Kruchy, soczysty i nigdy nie znika

Weź kawał cały do swego domu

Nie oddasz go nigdy, nigdy nikomu”

“To jakieś czary, to jakieś zwody”

Mówił brodaty chłop jeszcze młody

“Jeszcze żeś silny i możesz pracować

Po co się jednak niepotrzebnie forsować

Ja Ci tu daję szybką nagrodę

Oddasz mi tylko córkę Jagodę”

Znał więc diabełek swego rozmówcę

Szachraje chodziły diabłowi po główce

Nie wierzę Ci bratku, więc córki nie oddam

Ale do chlebka śmieje już się broda

“Tak mógłbyś wyżywić swą całą rodzinę

Jednym tym chlebkiem, za jedną dziewczynę

Cała rodzina tym chlebkiem się naje

Lecz nie zobaczysz Jagody już wcale

Teraz zaś dam Ci przykład do myślenia”

Odgryzł kawałek, odrosło od niechcenia

Czarny był chleb, jak czarne serce diabła

Biedna Jagoda już w jego ręce wpadła

Nigdy nie widział chłop już swojej córy

Choć przebył morza i przeszedł góry

No a w dodatku, gdy chleba skosztował

Brzydkie bajeczki dzieciom rymował

Rogi mu rosły, jak rosną buczki

Dłonie zmieniły się w kozie nóżki

A morał tej czarnej bajki się zowie

Że nie ma chleba, gdy go sam nie zrobisz sobie

Diabeł i Maciej

“Oj, Macieju, w te upały

Leżysz tylko tydzień cały

Mam dla Ciebie coś mój drogi

Co postawi Cię na nogi

Choć żar z nieba leci srogi

Mówię: ‘Staniesz znów na nogi’”

“Moja droga w taki upał

Ja się wcale nie chcę ruszać

Poza tym, już po żniwach

Można więc poodpoczywać

We wsi nie ma już roboty

Lepiej nie pchać się w kłopoty”

Maciej w całej wiosce znany

Przez kamratów był kochany

NIkt nie znalazł w nim nic złego

Miała chłopa poczciwego

Lecz robotny nie był wcale

Takie były babskie żale

“Co mi dajesz Maciejowa?

Boli mnie od tego głowa

Już mi w uszach szumi, dudni

Muszę lecieć już do studni

Oj, niedobre, to parszywe”

Lecz się ruszał znacznie żywiej

Gdy przy studni pijał wodę

Tak usłyszał słowa podłe

Krzyki, wrzaski i płacz matki

Czyżby już były podatki?

Tak pomyślał lecz posłuchał

Że to diabła idą szukać

Tamtej nocy od Wawrzyna

Znikła piękna, cud dziewczyna

Jego córa ukochana

Przez diaboła już porwana

Już na diabła widłów marsz

Zrobią z niego sobie farsz

I tak poszły kolumnady

W stronę jaskiń, gdzie z zasady

Pod przykryciem ciepłej ziemi

Ciągnie się sznur złych podziemi

Tam diabelskie są komnaty

Zedrą z niego czarne szaty

Maciej tak się zaciekawił

Że dom własny pozostawił

No i ruszył za kolumną

Ludki poszły z jedna trumną

Wsadzą doń diabła ładnie

Gdy dziewczynie włosek spadnie

Lecz nie wszyscy już tak sprawnie

Weszli tam gdzie ciemność władnie

Stali tylko i patrzeli

Nic w ciemnościach nie widzieli

Wszedł do środka Wawrzyn stary

Już nie wrócił z ciemnej mary

Chłopy wreszcie się rozeszły

Maciejowi strachy przeszły

Wskoczył żwawo do tej dziury

Wnet usłyszał czartów chóry

Czarty te śpiewały pieśni

Pełne pleśni i boleści

Po tym głosie doszedł wreszcie

Tam gdzie czarty wrzeszczą wiecznie

Widział wawrzynową córę

I Wawrzyna już pod sznurem

Patrzał z góry do komnaty

I wpadł szybko w tarapaty

Diabeł związał go jak miło

Myślał: “Krótkie życie było”

Lecz po chwili, jął główkować

Można, by się potargować

Diabeł z targów bardzo znany

Dam mu powód do zamiany

“Jam jest tak poczciwy człowiek

Każdy w wiosce ci to powie

Wymień diable się na zdrowie

Moja dusza za te obie

Zrobisz ze mnie swego czarta

Ta wymiana wiele warta”

Mówił: “Diable zróbmy zgodę

Ja przyniosę Ci nagrodę

Worków kawy Ci przyniosę sto

Wiem, że kochasz kawę, jak mało kto

Dniem i nocą będziesz pijał

Zróbmy diable sobie przyjaźń

Diabeł pyta: “Gdzie jest haczyk?

Jak go puści — nie zobaczy

Skąd też weźmie tyle kawy?”

Lecz już smak czuł potrawy

Zrobił zgodę już z Maciejem

Będzie jego przyjacielem

Maciej kawę już pakował

Ciągle boli go ta głowa

Worków nie miał nawet dwóch

Ale był z Maciej zuch

Wiedział dobrze, że diabłowi

Kawa bardzo dobrze zrobi

Wskoczył znowu w czarną dziurę

Przeszedł drogę, jakby sznurem

Usiadł już przy palenisku

Z diabłem był już po nazwisku

Diabeł czekał już dwie noce

Kiedy garnek zabulgoce

Wreszcie pije z wężym sykiem

Wypił kubek jednym łykiem

Na to mówi, coś go pali

Sól do kawy dosypali

Sól diabłowi zaszkodziła

Diabła szybko już spaliła

Wawrzyn pyta: “Co za czary?”

Na to powie Maciej stary

Że ma przepis Maciejowej

Co poruszy każdą głowę

Że diabłowi do tej kawy

Dodał soli dla zabawy

Wyszli z dziury wszyscy cało

Wawrzyn z córą, Maciej śmiało

I zrobiło się wesoło

Kiedy ukrop palił czoło

Gorąc bił niemiłosiernie

Lecz ta przyjaźń trwała wiernie

No a Maciej tydzień cały

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.

Pobierz bezpłatnie