Ruminacje
Powracają wciąż
I na nowo
Tworząc wielkie błędne koło
Lasso ani pętli
Z nich nie będzie
Przez ich zbyt ostre krawędzie
Po prostu krążą i krążą
Bez przerwy
Strasznie działając na nerwy
Zatraceni
W ciągłej pogoni
Chcąc nie stracić
Niczego
Nikogo
Co krok tracą
Samych siebie
Momenty nieistnienia
Nie mieć swojego zdania
To jak
Nie istnieć
Czasem dobrze jest
Nie istnieć
Ale jedynie
Chwilowo
Zawsze poza
Nieistnienia
Momentami
Dobrze jest
Jednak
Istnieć
Wszyscy jesteśmy schizofrenikami
W dzisiejszych czasach
Nie wiadomo
Czy ktoś ma
Schizofrenię
Czy po prostu
Słuchawkę
Wiara w ludzi
Skoro ktoś próbuje
Przekonać nas
Do swojej racji
Mówiąc
Jak Boga kocham
A wcale w Boga nie wierzy
Co możemy wtedy myśleć?
Starsi ludzie
Z wiekiem ludzie
Stają się cisi
Ta cisza wypełnia
Ich życia
Są razem
Ale są w ciszy
Niczym w pewnym
Nienazwanym oczekiwaniu
Do końca nieokreślonym
Do końca niezrozumianym
Wyobraźnia jest kobietą
Wyobraźnia mi umiera
Sprawia wrażenie
Niezależnej
Bez mojej zgody
Z każdym miesiącem
Coraz bardziej odchodzi
Z każdym rokiem
Jest jej jeden kolor mniej
Co ja bez niej zrobię?
Nawet sobie tego
Nie wyobrażam
Lis
Wczoraj zabili mi mamę
Uderzenie
Dźwięk łamanych kości
Krew
Ogromna maszyna
Na czterech kołach
Chcieliśmy tylko przejść
Na drugą stronę
Tę lepszą
Wróciłem po nią
Teraz leżymy oboje
Na zimnym
Czarnym asfalcie
Pozostawieni
Jest nas tysiące
Wysokie napięcie
Odczuwalna temperatura
Bardzo wysoka
Niezgoda i napięcie
Sprzeczność
Między nami
Między
Światem
Ludźmi
Zasadami
Trójca niezgody
A każdy z nas
Gdzieś w niej zaplątany
Miejsce na ziemi
Teraz oddycham tym powietrzem
Za chwilę już zupełnie innym
W innych współrzędnych
Na innym terenie
Wśród innych ludzi
Nigdy nie oduczę się
Porównywać
Ekspozycja
Wszędzie za dużo tej
Śmierci
Jesteśmy na nią narażeni
Przez nadmierną ekspozycję
Stworzyliśmy filtr dla
Śmierci
Tak by była mniej bolesna
Tak by była bardziej piękna
Przyzwyczailiśmy się do
Śmierci
Przez co wszyscy