E-book
7.35
drukowana A5
23.55
Rozważania ważne i mniej ważne

Bezpłatny fragment - Rozważania ważne i mniej ważne

Objętość:
80 str.
ISBN:
978-83-8189-980-2
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 23.55

Wstęp

To informacja dla tych, którzy w przyszłości mogą się znaleźć — ludzi chcących ukazać mnie jako materialistkę. Pisarkę, która po pierwsze chce zarobić: <Dostała talent od Boga i zamiast nim służyć to kasę zbiera i żyje sobie wygodnie>. Tutaj zaznaczam, że to jest dla mnie obecnie duży cel. Chcę zarobić tyle, żeby nie bać się np. utraty pracy. I w dużej mierze jestem na tym skupiona. Może dlatego, że zależy ode mnie: jak rozreklamuję moje książki, gdzie z nimi dotrę, jak wycenię…

Jednak był ważniejszy cel, który „odłożyłam na bok” bo nie zależy ode mnie. Treści, które piszę, mają pomagać czytelnikom. Z takim zamysłem je pisałam: żeby kiedyś komuś pomogły. A więc czy ktoś kupi i czy skorzysta to już zależy od Boga. Dlatego tą część „naszego interesu” oddałam Jemu.

Kiedy tworzyłam te teksty nie myślałam, że sama je wydrukuję. Z prostej przyczyny: byłam w zakonie. Wtedy miałam takie przekonanie, że po prostu Siostry znajdą to po mojej śmierci i same zrobią co trzeba. Ale wyszło jak wyszło. Moja droga jako zakonnicy się skończyła i obecnie jako świecka sama mogłam wziąć się do pracy nad publikacją.

.

Bog Cię widzi. Zawsze i wszędzie

Nie ukryjesz się przed Nim. Uśmiechnąłeś się, czy może zasępiłeś? Myślisz, że Bóg jest jak gestapo, co czeka dniem i nocą na najmniejszy upadek? A kary wymierza bezlitośnie wielkie..? Bóg tak bardzo Cię kocha, że chce na Ciebie patrzeć nieustannie. Jesteś Jego radością. Patrzeć na Ciebie to jego szczęście. A gdy zdarzy się upadek, On przysyła pomoc. Jak patrzysz na swojego chłopaka / dziewczynę? Jak za nim / nią tęsknisz? Jak bardzo czekasz na spotkanie? Lubisz go / ją widzieć? Myśleć o nim / niej?

A Bóg kocha Ciebie jeszcze bardziej. Dlatego chce Cię widzieć częściej. Słuchać co mówisz, patrzeć jak żyjesz, podziwiać Ciebie i to co robisz, myśleć o Tobie, dawać Ci prezenty… to nie jest miłość zaborcza. On cieszy się Twoim szczęściem. Że za 15 min. ten chłopak do Ciebie przyjdzie. Porządny jest, nie zrobi Ci krzywdy, więc Bóg się cieszy. Tylko o Nim nie zapomnijcie.

Bóg — Ojciec Niebieski

Bóg Ojciec Niebieski jest Ojcem wszystkich ludzi, bo wszystkich nas sam stworzył. Dał każdemu oddzielnie pierwiastek życia, niezbędny by istnieć i utrzymuje go póki nie uzna, że ta dusza może do Niego wrócić. Stworzył człowieka z gliny i dał mu tę moc, by ze swego ciała rodził nowe ciało. Stworzył rodziców, by łączyli się w pary i przyjąwszy święty sakrament małżeństwa wydawali potomstwo. Rodzice to współpracownicy Boga w dziele stwarzania człowieka. Daje łaskę i rodzi się nowe życie, albo łaski nie daje. Robi tak, kiedy uzna, że jest potrzeba. A Bóg jest mądry i wie, kiedy jest potrzeba.

Tak więc skoro rodzice są „tylko” współpracownikami Boga w dziele stwórczym człowieka, toteż nie mają prawa, by to życie „usuwać”. Czyli po prostu zabijać. Nie mają mocy, by życie dać, więc nie mają prawa, by życie komukolwiek zabrać.

Bóg jest miłością. Jako Ojciec tak bardzo [bo bezgranicznie] kocha swoje dzieci, cierpi okrutnie, gdy giną one z rąk ludzi — bestii. Bo Inaczej ich nazwać nie można. Zabić własne dziecko to zbrodnia [nieopisana] tak straszna.

Zadanie rodziców to urodzić (matki), wychować, wyżywić, przekazać Boże wartości, wprowadzić w życie chrześcijańskie, zaprowadzić do Kościoła i do sakramentów. Pomóc w najważniejszym wyborze — drogi życiowej, a gdy już „wyjdą z domu” wspierać ich duchowo i materialnie, ile będą w stanie, ile będzie trzeba i jak długo będą żyli. Na tym polega ich współpraca z Bogiem.

Gdy sprzeciwiają się woli Ojca, On by ich nawrócić, dopuszcza jakieś cierpienie. Marnie z nimi jeśli nie odczytają wezwania i będą brnąć dalej w grzech. Jedyną dla nich nadzieją Miłosierdzie Boże, które będzie o nich walczyć, aż do śmierci.

Oczyszczanie boli, bo…

Grzechy to suche gałązki i liście w żywym naszym organizmie — duszy. Miłość Boga to ogień. Wszystko co suche w ogniu pali się natychmiast. Normalnie chętnie palimy liście w jesieni. Ale…

Suche liście naszych grzechów są pomalowane przez diabła. A sam diabeł wmawia nam, że to, co widzimy jest prawdziwe. Widząc jasne, kolorowe, błyszczące, ozdobione listki szkoda nam ich. Kościół tłumaczy, żer szatan to kłamca, wilk w owczej skórze. Ale nam trudno uwierzyć, że pod tą piękną — sztuczną powłoką jest dawno już suchy, martwy i bez koloru liść, który nie nadaje się do niczego, tylko na spalenie. A spalony wydaje woń, która unosi się do Boga śpiewając hymn, pieśń radości: „już nie mam tego grzechu!:)”

I daje radość Ojcu, że dzieci Go tak kocha. A kiedy wszystkie suche części duszy już się spalą, wtedy duszę „pali” tylko czysta miłość Boża. A to już nie boli nic a nic. Ona jest samą rozkoszą, radością, uniesieniem.

Choroby, choroby

Chyba wszystkie choroby mają jakiś zewnętrzny objaw: wysypka, twarz blada lub czerwona, oczy świecące, nos spuchnięty, ręka w gipsie, słychać kaszel i wiele innych..

Tak samo jest z największą „chorobą” dzisiejszego świata. Chorobą najgłębszą, najtrudniejszą do zniesienia, najboleśniejszą, najbardziej utrudniającą zdrowe, dobre funkcjonowanie.

Tą chorobą jest głód miłości. jest to też choroba najpowszechniejsza — bo każdy został stworzony przez Miłość i, chce czy nie, potrzebuje Jej.

Objawy są tak samo różne jak przy tych wyżej wymienionych, ale trudniejsze do wyleczenia, a przy tym trudniejsze, w większości przypadków, do przyjęcia.

Kalectwo, choroby psychiczne, niepełnosprawność, zmieniony wygląd fizyczny, depresje, anoreksja, bulimia, alkoholizm, fobie, nikotynizm, wszystkie używki, pornografia, nadużycia seksualne, problemy z własną płciowością (pary jednej płci)…

Całe mnóstwo jest tych „objawów”. Niektóre mówią „tylko” o tym, że człowiek jest głodny Boga, że potrzebuje miłości. Inne służą do zagłuszania tego głodu (np. używki).

bo jak nie masz nikogo, kto mógłby Ci pomóc, a głód w sercu krzyczy….

Nie masz nikogo, bo wszyscy wokół swoją postawą mówią Ci, że jesteś do niczego, już nic Ci nie pomoże, nic z Ciebie nie będzie, już tylko „śmierć” Cię czeka…

to co możesz zrobić? Ja nie umiałabym wstać ;(

Ostatnie znów są objawem tego, że człowiek szukając źle wybiera. I nie umie zawrócić.

Albo nie wierzy, że może. Bo i po co?.. Dla kogo?..

Umartwienie ciała, a troska o swoje zdrowie

Najpierw pytam siebie „dlaczego to robię?” Czy z miłości do Boga, z pragnienia zbliżenia się do Niego, czy może z racji jakiejś idei, chęci zaszpanowania, zwykłych, ludzkich pobudek? Co mną kieruje?

Po drugie, jeśli mam pozwolenie spowiednika, przełożonej lub innej władzy, tzn. że Bóg tego dla mnie chce. Że to mi pomoże, zbliży mnie do Niego.

Jeśli umartwiam się (chodzi o bardziej konkretne umartwienia typu biczowanie, noszenie włosiennicy czy leżenie krzyżem; do umartwień małych typu siedzenie prosto, wystarczy czysta intencja) „na własną rękę” bez konsultacji z kimkolwiek mogę być nawet pod działaniem złego ducha, który w ten sposób, przez zarozumiałość, chce wpędzić mnie w pychę.

Jeśli nie jestem pewna czystości intencji, która mnie popycha do danego umartwienia po prostu pytam władzę o pozwolenie. Wtedy Bóg zadziała dając pozwolenie lub nie. I mogę spać spokojnie :) (chyba że akurat brak snu będzie umartwieniem).

Umartwiać należy się tylko i wyłącznie z miłości do Boga. Żadna inna motywacja nie daje nam przyzwolenia na tę „działalność.” Dlatego, gdy się umartwiasz rób to tak, by Bóg widział, a nie ludzie. Dla Jego chwały, nie swojej.

I walcz z diabłem, bo będzie kusił.

Troska o ciało, zdrowie ma się w sposób zewnętrzny. Poprzez skromność w ubiorze, rozsądne odżywianie.

Jesteśmy świątynią Ducha Świętego. To mamy ludziom pokazać, by dać świadectwo.

Co trzeba dać ludziom, dać ludziom, co Bogu, dać Bogu.

Jak przyjdzie choroba czy inne cierpienie to z góry. I należy je przyjąć w pokorze, bo ma w nim Bóg swój cel.

Nie może kobieta odkrywać swojego ciała bez jakiegokolwiek umiaru i wykorzystywać do zaspokajania własnych, egoistycznych przyjemności.

Nasze ciała są święte i jako takie powinny być „ofiarowane” w świętym sakramencie małżeństwa współmałżonkowi lub w ślubie czystości Panu Jezusowi.

Mamy dbać o nasze ciała tyle ile jesteśmy w stanie, ile nam sumienie każe.

Jak przyjdzie umartwienie to od Boga i należy je przyjąć w duchu pokuty. Za grzechy własne lub zadośćuczynienie za grzechy świata.

Antykoncepcja i códzołóstwo

Antykoncepcja i cudzołóstwo to grzechy, które ranią Boga. Wszelka nieczystość. Ludzie przestają kochać Boga, a Bóg cierpi. I co? I przychodzi Bóg do ludzi, których sobie wybierze i prosi ich o miłość. Przychodzi jako kaleka, niepełnosprawny, niedorozwinięty, z wieloma wadami — bo do tych chorób doprowadzili go ludzie.

Człowiek bez jedzenia chudnie, brzydnie. Boga pokarm to miłość. Bez niej brzydnie. I taki wygłodzony — brzydki przychodzi żebrać.

Jedni się Go boją, jedni przyjmują i kochają tak jak On chce.

Nie do końca winni są Ci pierwsi — oni sami mogą być głodni i nie mają już co dać Bogu (zabijają nienarodzone). Dziecko chore — to Bóg głodny, proszący o miłość.

Tzw. niechciane ciąże to naturalne konsekwencje ludzkich decyzji. Co robisz ze swoją wolnością, to z niej masz. Chcesz mieć prawo z niej korzystać i prawo usuwania konsekwencji. Za dużo. Życie nie jest tak wygodne.

Uciekasz od krzyża. Nie da się. On Cię w końcu znajdzie.

„Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do Królsestwa Bożego” (Łk.9,62)

A tak po mojemu: „sięgasz do pługa, nie oglądaj się za siebie.”

W zakonie wysłali mnie na terapię. Chodziłam z posłuszeństwa. Męczyłam się wszystkim. Że we wspólnocie to była tajemnica, choć przecież i tak większość się domyślała; dojazdami — daleko i z przesiadką, w zimie, po ciemku; bezsensem tego; moim upokorzeniem…

Nie umiałam z tego skorzystać. Dla mnie to była pycha, ale czułam, że to nie dla mnie. W końcu przerwałam. Psycholożka przekonała mnie, że to ode mnie zależy. Mogę zrezygnować. Dużo mogę pisać, ale o co mi chodzi w temacie..

Rozważanie swojego życia, szukanie często „dziury w całym”, patrzenia wstecz.. próbowałam na własną rękę. W ukryciu. Niech nikt o tym nie wie. Jak pomoże to ok., jak nie to trudno. Dużo czasu spędzić na rozważaniu tego, co za mną.

A może.. trzeba tylko się z tym pogodzić? Przyjąć fakty. Było jak było, takie czasy, takie warunki, taka głupota dziecięca. Problem chyba tylko w tym, że nikomu o tym nie powiedziałam. Rozważając to tracę czas na życie obecne. Coś zepsułam? — trudno. Coś straciłam? — zyskam inne. Po co płakać, że krzywo zorałam pół pola? Postaraj się, żeby drugie pół wyszło lepiej. Żałujesz, że nie zrobiłaś więcej dobra? Zrób je dziś. Żałujesz złych słów, które powiedziałaś? Nie mów ich więcej. Boli Cię jak ktoś Cię potraktował? Nie utrzymuj z nim kontaktu. Nie możesz wybrać rodziny, ale znajomych możesz. Szacunek obowiązuje, ale sympatia jest aktem woli.

Jeszcze pół pola przed Tobą: )

Czy mogę czegoś nie lubić?

Denerwują go różne rzeczy, ale nawet gdy się przyzna (de facto — ma prawo czegoś nie lubić, każdy czegoś nie lubi) to zostaje zlekceważony: że to głupota, że wymyśla, że nie ma się czym przejmować.

Taka reakcja nie pomaga (wiem, bo w sobie wyraźnie taką cechę widzę). Albo dusi w sobie i znosi na siłę taką sytuację, albo wybucha jeśli już ma dość, albo się ukrywa (po wybuchu, lub żeby nie wybuchnąć). — opisałam to najukładniej jak umiałam —

Można pójść na układ: ja nie będę robić, czego Ty nie lubisz, a Ty nie rób tego, czego ja nie lubię.

Można / trzeba zacząć od jednej rzeczy. Męcząc się ze swoim pamiętaj, że druga strona męczy się ze swoim.

Napięcie wewnętrzne -?

Raz na jakiś czas napięcie wewnętrzne. Odreagowywane kłótnią, grzechem..

Dziś przyszła mi myśl, że to jest jakaś energia w człowieku — powołanie, powołanie w powołaniu, misja, hobby, zadanie. Ona się nie przedstawia nie pytana, ale chce wyjść.

Może to być jakaś część osobowości. Nieodkryta, nieujawniona, nieprzyjęta przez właściciela, niewypielęgnowana.

Ujawnia się bo…?

Bo to pełnia człowieczeństwa dla danej osoby.. (=jej szczęście, a Bóg chce by człowiek był szczęśliwy)

Bo jest potrzebna do realizacji powołania..

Mieć wszystko najlepsze już na ziemi…

Wyobrażałam sobie jak wyglądałoby życie człowieka (np. moje), który ma wszystko najlepsze. Tzn. każda pojedyncza rzecz z najlepszego materiału i maksymalnie wygodna.

Ogrodzenie domu najelegantsze i najbezpieczniejsze jakie gość miał marzenie mieć. Całe podwórko takie jak mu się marzyło. Drzwi wejściowe, okna, wyposażenie kuchni, łazienki, sypialni, garderoby, garażu, korytarzy, strychu, przedsionka NAJ.

Samochód naj. I tyle, ile chce. Taki sprzęt jaki chce.

I tak przez chwilę o tym myślałam wyobrażając sobie taki dom i… zemdliło mnie. Nuda… zlew, wanna, prysznic samoczyszczące, odkurzacz — robot i bezgłośny, sprzęt elektroniczny na głos lub pilota. Dopływ wody bez kamienia. Podłogi bez dywanu ogrzewane w zimie.

Czy to nie nudne?

A w niebie wszystko będzie NAJ i nigdy się nie znudzi.

Istota sakramentu małżeństwa

Nie jest to papierek podpisany w zakrystii, ani „ofiara” złożona w ręce kapłana, ani jego kazanie. Istotą sakramentu małżeństwa nie są spotkania przedmałżeńskie, ani spowiedź przed tym sakramentem. Nie są to ozdoby i dekoracje w kościele, na Sali, gościach, parze młodej. Nie jest istotą biała sukienka i garnitur. Sakrament małżeństwa to nie świstek papieru, wykupiona Msza, ani impreza, goście i prezenty.

Istotą sakramentu małżeństwa jest to, że w obecności Boga, którego symbolizuje kapłan, stajesz przed mężczyzną / kobietą i obiecujesz jemu / jej, że jesteś i będziesz z nim / nią i dla niego / niej.

A Boga prosisz o pomoc w trudnych chwilach. No i żeby się cieszył waszym szczęściem.

Gwałt

Każda czynność, do której czuję się zmuszona. Mogę sama siebie do czegoś zmuszać /-zmusić, wtedy też sama sobie zadaję gwałt.

Samobójstwo

Jest wtedy, gdy ktoś pożegna się z tym światem. Skutkiem jest pogrzeb, żałoba rodziny, pytania: co takiego przeżywał, że nie wytrzymał i się zabił.

Ale jest też wtedy, kiedy wpadam w depresję, załamanie nerwowe, świadomie i dobrowolnie, tzn godzę się na trwanie w takim stanie.

Zamykanie się na świat, ucieczka, również ta ze strachu jest jakimś samobójstwem. Wszystko, co robię, by zabić w sobie wiarę w siebie. Zawsze wtedy zabijam siebie. Bardzo blisko jest tu morderstwo = bez krytyki otoczenia mogłoby nie dojść do samobójstwa.

Marta i Maria od strony czysto ludzkiej

Marcie doskwierała samotność. Maria miała towarzystwo.

Kiedy pracujesz, odpoczywasz, korzystasz z różnych przyjemności, załatwiasz sprawy, szukasz, zwiedzasz, tworzysz..

Kiedy potrzebujesz towarzystwa, wsparcia, zrozumienia, a go nie masz to jesteś Martą..

Możesz to lubić, ale chciałabyś /-chciałbyś też dzielić z kimś ten czas.

Albo kiedy robisz coś z poczucia obowiązku, bo tak Cię nauczono, tak Ci wpojono (trzeba pracować, żeby mieć za co żyć), a nie z własnych chęci. Wtedy brak towarzystwa sprawia, że czujesz się jak piąte koło u wozu, czarna owca, kozioł ofiarny..

Dali Ci najgorsze zajęcie, którego nikt nie chciał, a Ty przyjęłaś, bo Ci wmówiono, że powinnaś.

Introwertyk dusi żal i resztę emocji w sobie, ekstrawertyk może się kłócić, może po prostu gdzieś wygadać.

A Maria? Ona robi to, czego pragnie, co daje jej radość, do czego lgnie jej serce. Taki człowiek nie czuje się samotny. „Najlepsza cząstka” w człowieku to jego główne powołanie, które -odkryte- staje się jego pasją.

Bo Bóg jest Życiem. Kto trzyma z Bogiem ten naprawdę żyje.

Dlaczego spowiedź?

(TREŚĆ ZACIĄGNIĘTA Z KAZANIA KS. KRZYSZTOFA)

Dlaczego, gdy masz problem to idziesz do przyjaciela wygadać się i usłyszeć pocieszenie? Dlaczego nie radzisz sobie sam z własnym życiem?

Radościami też lubisz i potrzebujesz się dzielić.

Trudniejsze sprawy nosisz do psychologa, jeśli tylko masz odwagę przyznać się, że coś w Twoim życiu nie gra.

Nie krytykuję Cię, jeśli tej odwagi nie masz, ja długo nie miałam, a nawet teraz trochę się tego wstydzę.

No więc dlaczego szukasz przyjaciela? Bo taka jest Twoja natura. Człowiek potrzebuje człowieka. Do dzielenia się smutkami i radościami.

Więc cóż dziwnego, że jest też spowiedź?

Dlaczego księdzu mamy mówić o naszych grzechach? Bo to nasza relacja z Bogiem, więc potrzebuje Bożego wysłannika.

Jeśli trafisz na takiego księdza, który być może jest zmęczony swoim zadaniem lub nie rozumie powagi sakramentu pokuty, to proszę Cię: przebacz mu, pomódl się za niego i szukaj innego kapłana.

Nie wyobrażasz sobie jak mnie boli fakt, że tylu księży osłabło w gorliwości. Bogu dzięki, że jednak rozgrzeszać mogą i nie trzeba powtarzać spowiedzi.

Jeśli nadal Cię to nie przekonuje, że to przecież tylko człowiek, to powiem CI: nie kwestionuj woli Bożej. On wybrał apostołów i dał im moc rozgrzeszania, a Kościół to utrzymuje.

Nie wątp w mądrość Bożą.

Kłamstwa (streszczenie książki o kłamstwach diabła na 24 godziny)

1. Przecież Go nie ma…

2. Bóg jest niesprawiedliwy!

3. To nieprawda, że Bóg Cię słyszy.

4. Nic nie umiesz. Nigdy się tego nie nauczysz, nie zdołasz tego zrobić..

5. Co masz zrobić dziś, zrób jutro.

6. Po co się szarpiesz? I tak nigdy nie rozeznasz Jego woli.

7. Chrześcijanin nie mówi: nie!

8. Nie masz możliwości ani środków!

9. Najpierw naucz się żyć jak Jezus, a dopiero wtedy będziesz podejmować trud ewangelizacji.

10. Nie podejmuj natchnień, które przychodzą Ci do głowy!

11. Unikaj rozgłosu!

12. Musisz być kimś!

13. Uważaj na pechowe trzynastki, czarne koty, gusła, wróżby, horoskopy, czary…

14. Jesteś lepszy od innych.

15. Strach, mówię Ci: nie dasz rady..

16. Nie musisz pokazywać, że wierzysz.

17. Jeśli nie wierzysz, nie musisz. Wystarczy, że praktykujesz.

18. Nie możesz uwierzyć: przecież nic nie czujesz!

19. Odłóż sobie te rzeczy na potem. Spowiedź — nie zając, nie ucieknie.

20. Nie chciej być świętszym od samego papieża…. Nie masz się z czego nawracać!

21. Sam sobie ze wszystkim poradzisz!

22. Nie wolno Ci prosić o Ducha Świętego. Nie jesteś godzien, nie jesteś przygotowany.

23. Wspólnota nie jest miejscem dla Ciebie. Może inni się do niej nadają, ale nie Ty.

24. Brak posłuszeństwa przełożonym jest uzasadniony.

Jestem winna czy po psrostu — inna -?

Zapytała o coś. Nie mogłam odpowiedzieć, bo miałam pełne usta. Po sekundzie dopytała „co?”, ja nadal nie mogłam odpowiedzieć. Ale teraz już się wnerwiłam. Przyszła z pytaniem czy jest ze mną kontakt. Wnerwiona powiedziałam, bo już mogłam, że to, że ona chce odpowiedzi w tej sekundzie, nie znaczy, że ja muszę w tej sekundzie odpowiedzieć. Wyśmiała, że mogę przyjść za godzinę;/..

Fakt, że mi się nie chciało odpowiadać, ale większą przeszkodą były pełne usta.

Zabolało: ocena przez nią <już> uczyniona, że jestem (tak się poczułam oceniona) upośledzona umysłowo.

Ona MUSI mieć odpowiedź natychmiast??! Wróciłam do śniadania, ale bardziej można to nazwać, że rzuciłam się na jedzenie.. I wykrzyknik w głowie: „Hola! Stop! Gdzie pędzisz? Kto Cię goni? Jedz spokojnie, nikt Ci nie zabierze!” No i wyszło mi z rozważania, że tą agresję przerzuciłam na jedzenie.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 23.55