E-book
31.5
drukowana A5
40.69
Rozterki Adelki

Bezpłatny fragment - Rozterki Adelki

Tomik poezji


5
Objętość:
42 str.
ISBN:
978-83-8324-844-8
E-book
za 31.5
drukowana A5
za 40.69

Amor:


Na jednym z drzew w parku tarcza wisiała,


bo amor z nudów grał sobie w Darta,


niestety nie mam farta i gdy obok przechodziłam,


jedna z lotek mnie trafiła,


co spowodowało,


że Cię poznałam i się zakochałam.


Chociaż amor mnie przeprosił,


na nic się to zdało,


moje serce co dzień już lotkami dostawało,


bo jak się okazało,


Ty też w Darta grać lubiłeś, ale tarczę gdzieś zgubiłeś,


więc z mego serca sobie ją zrobiłeś,


ciągle je dziurawiłeś.


Przykre słowa były Twoimi lotkami,


więc bardzo raniłeś, gdy się tak bawiłeś.


Bezsilność:


Znów jest jak na początku.


Znowu się nie znamy.


Nie widzimy, nie gadamy.


Otoczenie próżnią się stało.


Nieprzytomnym spojrzeniem


patrzę przed siebie lub w ziemię.


Z tej bezradności mam ochotę usiąść w miejscu,


w którym stoję, ale tylko przyglądam się temu,


jak wali się mój cały świat.


I nagle, jak gołąb z lotu na Stopklatce,


zatrzymuje się otoczenie,


jakby ktoś wcisnął przycisk:


Pauza.


Powiedz, proszę:


„jedna jeszcze szansa”.


Kryzys mamy:


Tęsknię, gdy nie rozmawiamy.


Miałam na przyszłość dla nas plany.


Mówiłam, że chce mieć takie samo nazwisko,


Ty jako artysta widziałeś we mnie ciekawe zjawisko.


Iskry w mych oczach płonęły jak ognisko.


Kończy się wszystko, odchodzisz.


Zostały teraz tylko iskry,


z tej na krzemień zapalniczki,


która palę nasze zdjęcie,


popiół wrzucam do popielniczki.


Psychika:


Na krawędzi przepaści,


psychika siedziała i skoczyć chciała.


W jej głowie myśli samobójcze nakręcała.


Ona smutną muzyką się celowo dołowała,


by poczuć się jeszcze gorzej.


Nagle ponuro, na dworze się robić zaczynało,


Niebo koloru ciemnego przybrało,


Jednak pierwsze krople,


okazały się jej łzami.


Bardzo chciała,


żeby jej ciało, stało się zwłokami.


Droga bez powrotu, nie ma odwrotu:


Świat teatrem, ludzie aktorami,


a niektórzy marionetkami.


Teraz pokażę moje życie za kulisami.


Bóg rzucił mnie na tę scenę.


Mimo że nie byłam gotowa zagrać roli.


Obiecał być suflerem,


ale wziął absencję pracowniczą,


znikając gdzieś w edenie,


patrzył z góry i wyśmiewał ludzkie cierpienie.


Proszę, tylko, by zabrał nadzieję,


a na jej miejsce dawał odwagę tym nieszczęśliwym


swój żywot zakończyć.


Po raz kolejny mi każe bezsilnie obserwować,


jak upadam.


Na dno spadam.


Zmusza mnie do udręki,


nie mogę znieść tej męki.


Wyrywa i zgniata moją duszę,


W głowie mam zamęt,


Przeżywam katusze i gniewem się duszę,


Złość w końcu kiedyś eksploduje.


Przeciąża szalę mojej wytrzymałości i cierpliwości.


Prawie jak puzzle lub klocki Lego,


Leżą, w procesie rozkładu niczym zwłoki,


Porozrzucane, rozdarte strzępy uczuć,


którymi Cię obdarzyłam.


Nie chce mi się układanki z nich robić.


Nie będę dłużej ukrywać, że zmarłam za życia.


Nawet moje truchło nie ma już chęci bycia,


gnicia na tym padole.


W Tobie pokładałam wszelką nadzieję,


że na lepsze los się zmieni,


szukałam w Twych oczach cząsteczek zrozumienia,


że jeszcze nic straconego.


Chociaż w dobre intencje kogokolwiek mi trudno wierzyć.


Kocham Cię, ufałam Tobie.


W cierniach mam moje zawiedzione serce.


Nie chcę wspominać, przypominać, a ciągle to powraca.


Najgorzej wieczorami, kiedy próbuje zasnąć,


muszę toczyć walkę ze wspomnieniami nocami.


Wystarczy, że oczy zamykam, bym Twą twarz zobaczyła.


Chociaż obok brak obecności.


Nie ma nas, nic nie ma.


To tylko moje wyobrażenia.


Szansy nie dajesz, więc pozbyć się Ciebie z pamięci muszę.


Razem z Tobą w tę podróż nie wyruszę.


Daje Ci bilet w jedną stronę,


Zabiłeś mnie,


to teraz na Twoją śmierć przyszła kolej.


Wyciągam pistolet, waham się przez moment,


Celuję i strzelam w Twój serca środek.


Gitara:


Jest piękna, brzmieniem swego głosu do życia zachęca.


Sprawiła, że poprzez szarpnięcia nadające jej dźwięki,


choć niewidocznej,


dotykam piosenki.


O nią dbam i delikatnie traktuje,


Mimo że zwykłe rzeczy nie szanuję.


Ona czymś więcej, jest niż przedmiotem.


Ma duszę.


I wzajemnie razem się nastrajamy,


Ja ją przed graniem,


Ona mnie, gdy gram.


Od razu lepiej się wtedy czuję.


Uśmiech na mej twarzy wywołuje.


Serce wieszam na jej strunach,


rytmicznie w, nie uderzając,


sprawiam, że zaczyna bić,


a ona żyć.


Personifikuję, jak przyjaciółkę traktuję.


Dźwiękiem akcentuje, to co czuję.


Gdy potrzeba zawsze wysłuchuje.


Zbyt smutne piosenki koloruje.


Pogrzeb sentymentów:


Wyrywające się emocje spod kontroli.


Wegetuję w upadłej doli,


dusza w niewoli.


Serce rozpacza po stracie


bliskiej osoby.


Zalewa łzami strony książki,


w której o nas pisałam.


Każda z tych łez kropli zawiera.


żale, cierpienia.


Śmierć alternatywą ich ukojenia,


wyzwolenia z pamięci tych kolekcji retrospekcji.


Sens ziemskiej wędrówki prowadziłam z


iluzją wspólnej przyszłości.


Naiwnie, żyjąc imaginacją odwzajemnionej


mojej miłości,


odrzucenie jej nie chce


dotrzeć do świadomości.


W kondukcie żałobnym,


przez cmentarz krocze,


tą drogą, którędy


zmierzają do głębokiego dołu,


w urnie spopielone sentymenty,


bym mogła zapomnieć te piękne momenty.


Nie zabronisz mi zostać mordercą,


więc zabijam, to co czuję, dehumanizuje.


Marzenia, plany ekshumuje.


Do grobu z sentymentami przenoszę.


Już o miłość się nie proszę.


Na nic się zdały moje starania.


Przez odrzucenie, uczuciom zrobić pogrzeb muszę.


Sentymenty skremowane,


wszystko popalone, to co mi o nas przypominało.


Gdy dobre wspomnienia wracają,


to nadzieję ożywiają.


Przez to cierpienie zapętlają,


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 31.5
drukowana A5
za 40.69