E-book
8.82
drukowana A5
20.87
Rozpoetyzowanie snu

Bezpłatny fragment - Rozpoetyzowanie snu

Zbiór wierszy buntu nastoletniego i nie tylko...


Objętość:
61 str.
ISBN:
978-83-8155-720-7
E-book
za 8.82
drukowana A5
za 20.87

Zbiór tychże wierszy dedykuję wszystkim, którzy mają coś nie tak z głową. Czyli wszystkim…

Przedmowa

Kto lubi się babrać

w odmętach umysłów

Kto lubi się babrać

w odmętach umysłów

zapraszam by przyćpać

nieco tych tekstów.

Też nie lubię „nowej” poezji

i tak wszystko jest zapomniane

jak czasy depresji

czy radości względnie.

Imię autorki- nieważne

ważne jeno sny

są one tym życiem

mniej znanym.

Tomik

***

Zaraz przy toksycznym lesie ciemny staw

wydaje się być głęboki i tajemniczy

ale to wrażenie sprawia tylko muliste błoto

w rzeczywistości staw jest płytki

i przyszedł człowiek i pływał po samym lustrze

w jezusowych skargach obyty

starał się nie dotykać nogami powierzchni

aż zabrakło mu sił i opadł na dno


oderwał się od urojenia

to on był stawem

***

Cisza tych wieków już przeminęła

widać to po odcieniach uśmiechających się płodów jak ludzi

ona chowa w sobie ból


moim bogiem stałeś się ty pocałunku

w nic więcej teraz nie pokładam nadziei

bo nie warto truć swojej duszy sarkastycznymi rysunkami

wkładam język prosto w procesor


mówili że biblia nie kłamie

to smutne tak się okłamywać

kiedy prawda kole w oczy

milionem słów odpisana

tyle pracy na nic


już jutro

zmartwychwstaniemy

***

Nie chcę być najważniejsza

możesz odejść kiedy tylko

skrobnie Cię ciepło mego ciała


zbyt bardzo Cię kocham

byś znikł z moich myśli

możesz być na końcu świata

a będziesz coraz bliższy


zobacz nawet nie przypasowuję

sobie żadnej piosenki

i nie myślę ze jest ona dla mnie

***

człowiek ciągle traci coś kogoś

aż w końcu traci samego siebie

i pytam gdzie jest sens

stojąc pod lekko toksycznym niebem

zagrało mi boogie doom metal zarechotał

i przyszła mi ochota na wskoczenie

do niskiego morza podświadomości

zaskoczenie ogarnęło trzony niewielkich kruchych kości.


tak naprawdę to chciałam zatańczyć rock and rolla

i pochłonąć na wskroś wiedzę ze smaczku konserwowego


pamiętam

śniła mi się stacja benzynowa przy tej drodze szybkiego ruchu

obudziłam się i wszyscy uznali mnie za debila pierwszej jakości

znaczy się przepraszam


pomyślałeś nie jestem w ciąży

ale tylko dlatego że mój egocentryzm na to nie pozwala

tak to jest w dzisiejszych czasach że młodości za żadne skarby

oddać nam trudno bo to jej pragniemy całe życie


tak naprawdę rodzę codziennie myśli

które są gruntem dla cyberprzestrzeni

co mi po marnym macierzyństwie

stwarzając kawałek takiej miernoty jak ja

a szkoda że nie umiem tak jak słońca wschody

tworzyć jarzącego płomienia co dnia


i tylko tego jest mi żal

bo wszystko poza tym ogniem odejdzie w niepamięć

zamieć jeszcze kilo dwa rozkosznego nieporozumienia

i ulećmy wraz z paskudną sztuką do ciszy księżyca.


bo cóż może być lepszego

w sumie wiem...ale to i tak już bez znaczenia

kiedy nawet nie znasz mego imienia bo moje imię masz

jesteś bogiem ale tu jest poligamia w leczeniu się symbiotycznym…

— — — — — — — — — — — — — — — — — —

Firanka układała się faliście tego ranka

wiła się leciutko przy brzęku dzbanka

spojrzałam przez okno-niebo oranżowe

nienajważniejsze gdy chmury kołyszą

wiecznie trupioblade lasy brzozowe

uśmiechają się z motywów onirycznych i każą

kołysać biodrami, wrzeszczeć i czuć życie z całych płuc!!!

***

Staję się zepsuta, zepsuta, zepsuta

szkaradna jakby kobieta upadła

tracę już godność i ducha

czując się przepiękna lub niepotrzebna

nie żyję tak jak normalna dziewczyna

tylko niczym zadufana dziewucha

zachwycam się iskrą materialności

i współczesności bez historii

z życia bliźnich mych

braci i sióstr-zwierząt również.


I nagle zdałam sobie sprawę

że przetrwa jeno to co jest nieludzkie

więc zmyłam tusz do rzęs

poczułam życia kres

oczywiście zęby wyszczerzyłam

i życia nadal nie marnowałam

zapominając o sobie i innych

ruszyłam w rejs

po tajemnych górach, nieogarniętych rzekach, skałach krasowych

prawdziwa duma objęła moje liście

i ocknęłam się rzeczywiście

że przecie już dawno jestem w raju

tym który siedzi gdzieś w mej ukrytej podświadomości.

***

Nie tęsknię za niczym

bo nic tu nie miałam

nie płaczę za nikim

bo tu pozostawiłam

tych którzy nie umieli kochać

uciekłam od przeszłości

tak jak na co dzień

nic niezwykłego- pusty już cień

kolejne zmagania ze słońcem

samotne tańce z księżycem

***

Obudziłam się w nocy

obudziłam się w nocy

sięgnęłam w kroczę

siedząc na kanapie

wąchając rękę

to zapach dwudniowego moczu

słucham la descarady i męczę się życiem

trudno mi w Boga uwierzyć

trudno mi uwierzyć w cokolwiek

za ścianą widzę ducha i czuję

ale nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę


niech mi ktoś powie tej nocy samotnej

choć pełnej rozgorzałych serc

że archetypy nie umarły

a Jezus nadal żyje

i niech kto powie, że wszystko będzie dobrze

niech ktoś uwierzy za mnie…

***

Tak bardzo Cię pragnę

nie chcę być mizantropem

wchodząc w tłum uwalniam

się od bolącego pragnienia

posiadania was wszystkich


oceniam by znienawidzić ludzi

tak absolutnie potrzebuję ciepła i miłości

mówię że jesteście zwierzętami że

świat jest pierdoloną dżunglą bez wyjścia


a sami potrzebujecie tego co ja…


słodka operetka wcisnęła się przez okno

dostała się do środka

piskliwym rezonansem

przeszywając wrzaskiem

że nikt nie popełnia błędu


uciekanie od życia jest zyskiem

strach paraliżuje

ograniczenia ograniczenia

od dziecka

śmierć będzie zawsze

pozwala nam patrzeć

na marzenia

spieszyć się trzeba

lub stanąć i kpić.

***

Nie mam marzeń

nazywam się nazwą

skończyłam na teorii

kiedy oni na mnie patrzą

zupełnie słodko.


Nadal, nadal bywa, że bywam

na towarzyskich spotkaniach

ślicznie zapinam krawaty

i robię nieznajomym lody.

— przecież oni i tak mnie nie zapamiętają


samotność wyrywa barki, samotność pieści rozkoszą

naga

to znaczy

ogołocona

z uczuć

owiana pustką

łaskotana uwidoczniona prawdą

jasną słonecznie


podążam już bez uczucia

że mogę je mieć

i tysiące pocałunków

niekończących się

w piekielnych jasnościach.

— — — — — — — — — — — — — — — — — —

przypominają mi się miłe letnie noce

bez miłości z lekką myślą

na balkonie pod gwiazdami-przykryta kocem

— nie obchodziło mnie wszystko.

***

Gorący romans, nieprzespana noc i szalony ranek…

wzięłam ją w ręce i położyłam obok

leżałyśmy na łóżku, niedaleko muzyka

ona prawie we mnie

ja ją z zeszytu czytam

chemia.

***

Wymasuj


Wymasuj moją duszę

umaścij ją olejem miłości

ale właściwie…

ludzie nie traktują mnie poważnie

dlaczego miałbyś Ty?

Przypadkiem nie jesteś człowiekiem może…

ach powiedz tak! wypłyńmy w przestworze

absurdów prozaiki życia wiersz utworzę.

***

Wolność uczuć


Miłość to wolność

no kurwa jak nie jak tak

pływam wolna niczym ptak

w oceanie nieskończonych uczuć


a kiedy ktoś pozwala radość czuć

memu sercu skruszonemu

dziękuję mu gorętszymi jeszcze pocałunkami

duszy

firankami zabawiam go życiowymi historyjkami

nudnymi

pytaniami

o sensów

miliony lub pojedyncze


jestem nudna nudnie monotematyczna

z lekka liryczna pierdolnięta

w puste słowa bogata


kochać kochać się zachciewa

a Bóg mi śpiewa śpiewa

odpuść sobie dziecino

bo dziś jest zimno

ta noc jest za chłodna

by stracić jej świeżość

i księżyców blask


wargami mlask mlask

chodź do mnie Boże

skoro skoro nie

to Ty bądź mym kochankiem

rozmawiaj ze mną fizycznie

bym słyszała twoją barwę i toń

oczów zaglądała czy zielone

bym ujęła twoją dłoń w długim uścisku

by nasze knykcie szalały szalone

spalone o świcie

jak nasze życie

***

Ludzie szczęśliwi nie piszą poezyj

uśmiechnięty raczej ich cukrowy ryj

w barwach, smakach, dotykach ulotnych

tysiąckroć nieopisanych

nie do opisania

pustka.

***

przy


uderzyłam w twarz człowieka

tej nocy samotnej do śmierci

w ciemnej równie samej kuchni


kuchenka zasmuciła się

dziś nie ma nawet gwiazd

przy mnie moich

wiernych przyjaciół


światłem jest mi tylko facebook

masowy kiedyś grób

poza nim jest ciemno-nie włączyłam

elektryczności a laptop jest na baterie


czekam na niego by zajął się mną

bo jestem egoistyczną beznamiętną suką

a on myślał jeszcze 18 godzin temu

że uważa mnie za niesamowitą osobę


mówiłam że nie cierpię ludzi

czemu nim jestem czemu nim jestem

słuchając tych dziwnych piosenek o miłości

dwojakich bez wszystkiego z niczym

jeszcze ciemniejszych księżyca stóp


napisałam do niego i czuje się źle

to on powinien zastukać pierwszy

do serca mego z klawiatury


to chyba nie jest ważne

ta cala presja w imaginarium rzeczywistości

honor to rzecz zmyślona a ja tak bardzo chce kochać


moja miłość musi być szalona

bo ona jest jedynie szałem

wiem o tym doskonale

że bez adrenaliny

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 8.82
drukowana A5
za 20.87