Prolog
„Dusza nasza nieustannie barwi się wyobrażeniami, a wyobrażenia te, czy tego chcemy czy nie, tworzą naszą rzeczywistość.”
Kamil Ligocki
„Dusza bowiem barwi się wyobrażeniami.” (Rozmyślania, tłum. Marian Reiter, 1937, s. 94)
Te słowa, zaczerpnięte z dzieła Marka Aureliusza, są punktem wyjścia do tej książki. Każdy z nas rozmyśla — świadomie lub nieświadomie. Najczęściej chwile zadumy nachodzą nas, gdy tracimy kogoś bliskiego lub dotyka nas niezrozumiałe nieszczęście. Nie zdajemy sobie sprawy, jak często nasze myśli krążą wokół życia i śmierci, zdrowia i choroby, szczęścia i cierpienia, miłości, ambicji, marzeń, rodziny czy przemijania.
Życie przecieka nam przez palce jak piasek, którym bawią się dzieci na plaży. Zbyt rzadko zatrzymujemy się, by dostrzec jego ulotność — pęd codzienności tłumi nasze naturalne dążenie do refleksji. A przecież zrozumienie życia, choćby częściowe, powinno być celem każdej ludzkiej istoty. Już dzieci zadają pytania pełne sensu: „Dlaczego żyjemy? Czemu umieramy?” — potem pytania te milkną, zagłuszone przez lęk, rutynę i społeczny konwenans. Współczesność spycha na margines rozmowy o rzeczach naprawdę ważnych: o śmierci, zdrowiu psychicznym, ludzkim szczęściu czy spełnieniu marzeń. Świat nie pozwala na ich ujawnianie, jakby były wstydliwe. Dlatego postanowiłem przywrócić do życia to, co zapomniane, zakurzone, a przecież tak bardzo potrzebne — refleksję nad istotą naszego istnienia.
Książka, którą trzymasz w rękach, oparta jest na ponadczasowych wartościach zawartych w dziele „Rozmyślania” cesarza Marka Aureliusza. Zawarte tam prawdy i nauki, choć spisane wieki temu, pozostają aktualne po dziś dzień. Ich przekaz wymaga jednak nowego języka — języka XXI wieku. Tylko wtedy mają szansę dotrzeć do człowieka współczesnego, uwikłanego w chaos, informacyjny szum i codzienny niepokój. Ta krótka, lecz treściwa praca ma na celu:
— odkryć moc sprawczą twojego umysłu,
— pomóc zrozumieć świat i samego siebie,
— ukoić ból i strach związany z przemijaniem,
— stać się kompasem w gęstwinie dzisiejszej niepewności,
— wskazać drogę przez odmęty nienawiści, zła i niesprawiedliwości, które wylewają się z ekranów i zalewają naszą codzienność.
„Rozmyślania XXI wieku” to moja autorska próba ponownego odczytania nauk Marka Aureliusza w świetle współczesnych wyzwań i ludzkich niepokojów. To nie tylko przeniesienie słów ze starożytności do nowoczesności, ale również ich przefiltrowanie przez dzisiejsze realia — te pełne lęku, pędu, izolacji i pytań bez odpowiedzi. Czerpię z mądrości cesarza-filozofa, ale nie kopiuję jego słów — szukam w nich ducha, który może jeszcze dziś ożywić serca zagubionych.
Każda refleksja, każde przesłanie zawarte w tej pracy jest inspirowane jego filozofią, lecz przekształcone tak, by rezonowało z człowiekiem XXI wieku — samotnym pośród tłumów, przebodźcowanym informacją, głodnym ciszy i sensu.
Nie roszczę sobie prawa do wielkości jego dzieła. Moją intencją nie jest konkurowanie z klasyką, lecz jej ożywienie. Ufam, że jeśli choć jedna osoba znajdzie w tych słowach ulgę, zrozumienie lub impuls do zmiany — praca ta nie była daremna. Bo nie piszę jako mistrz, lecz jako człowiek — taki sam jak Ty — szukający, upadający, próbujący zrozumieć.
Dedykuję tę pracę wszystkim pisarzom, myślicielom i filozofom minionych epok. Dzięki Wam możemy dziś zadawać pytania, które kiedyś spisano z drżącą dłonią w świetle świec. Dzięki Wam wiemy, że człowieczeństwo nie zaczyna się od technologii, ale od myśli. Od zapisanego słowa. Od odwagi, by wyrazić to, co niewyrażalne. Każda księga, każda kartka przetrwała więcej niż niejedno imperium. To Wy zbudowaliście most między wiekami — most, po którym stąpa nasza świadomość.
Nie piszę tych słów dla chwały. Nie tworzę ich, by dźwięczały głośno w salach poklasku ani błyszczały na okładkach. Piszę dla sprawy większej — dla ciszy myśli, która pozwala człowiekowi znów usłyszeć samego siebie. Dla światła wewnętrznego, które przygasa w codziennym chaosie. Dla dusz zagubionych, które nie szukają wielkości, lecz sensu.
Piszę, by to, co wieczne — znów mogło przemówić przez to, co dziś:
Nie szukam blasku złotych tronów, ni prawdy w pustych deklaracjach. Szukam ciszy — tej, co boli, w pytaniach, które świat odracza.
Niech każde słowo będzie znakiem, niech myśl wybrzmi jak dzwon nadziei. Bo gdy rozum w sercu siada, wtedy człowiek prawdę klei.
Za tych, co pisali przed nami, za tych, co cierpieli — lecz trwali, zostawiam wers — nie dla chwały, lecz by myśli się nie zmarnowały.
Kamil Ligocki
Księga I: Ludzie
„Ludzie istnieją dla siebie wzajemnie. Albo ich więc pouczaj albo znoś.”
(Rozmyślania, tłum. Marian Reiter, 1937, s. 139)
Pytanie: Kim są dla Ciebie ludzie Cię otaczający?
Niscy, wysocy, grubi, chudzi, piegowaci, pryszczaci, brodaci i gładko ogoleni, z długimi włosami lub z brakiem owłosienia, z pięknymi zębami lub bez zębów, z prostymi nogami albo z krzywymi, z garbem lub bez, z zezem lub nie. Jesteśmy przeróżni. Nie tylko z fizycznego punktu widzenia. Nie różnimy się wyłącznie parametrami fizycznymi w zależności od tego, gdzie się urodziliśmy. Główną cechą ludzi jest ich różnorodność pod względem zachowań, która nie jest uwarunkowana tym, gdzie żyją ani wśród jakich ludzi się obracają. Syn mieszkający z rodzicami, którzy parają się złodziejstwem wcale nie musi być złodziejem. Może zachowywać się całkowicie inaczej niż rodzina. Czy jest wyjątkowy? Czy każdy może być inny od członków swojej rodziny? Nie musi przejmować ich zachowań i postaw moralnych? Aby poznać odpowiedzi na te pytania trzeba zadać sobie inne: Kto jest taki sam w tak wielkim i zróżnicowanym świecie? Nie ma jednego takiego samego płatka śniegu a każdy kamyk różni się od drugiego małymi detalami. Tak samo my ludzie, twór na wzór Boga stworzony, jesteśmy inni. Mamy inne zachowania i postępujemy inaczej. Nasze sumienie się odzywa bądź nie. Jesteśmy różni i to jest wyjątkowe, lecz pytanie brzmi czy jest to dobre?
W „Rozmyślaniach”, Marek Aureliusz, cesarz Rzymu i filozof stoicki, prezentuje złożony obraz natury ludzkiej. Uważa, że ludzie są istotami rozumnymi i społecznymi, mającymi potencjał do czynienia wielkich rzeczy, ale także skłonnymi do błędów i wad. Znaczenie rozumu w życiu człowieka jest niebagatelne. To właśnie rozum pozwala nam zrozumieć świat wokół nas, kierować naszym postępowaniem i czynić moralne wybory. Filozof stoicki zachęca do refleksji nad własnymi myślami i uczuciami, aby móc je kontrolować i kierować nimi w sposób racjonalny. Z drugiej strony musimy zdać sobie sprawę z ograniczeń rozumu. Ludzie kierują się nie tylko rozumem, ale także emocjami, namiętnościami i instynktami. Te siły mogą prowadzić do nierozsądnych zachowań, błędów i wad.
W dzisiejszym świecie, tak jak w wypadku czasów Marka Aureliusza, identyfikuje się kilka przywar ludzkich, które mogą prowadzić do ogromnych problemów i cierpienia niewinnych osób. Jedną z nich jest egoizm. Gdy skupiamy się za bardzo na naszych „ważnych” celach często zapominamy o innych osobach. Stajemy się rozdrażnieni a każda osoba stojąca na drodze do naszego sukcesu jest wrogiem. Traktujemy wtedy ludzi z góry, często nimi gardząc i robimy to przeważnie nieświadomie! Dzieci stresując się egzaminami lub akceptacją w środowisku szkolnym ranią rodziców nie dopuszczając ich do siebie. Rodzice pracując jak woły i uganiając się za pieniędzmi zapominają o swoich dzieciach. Zawożą je do szkoły i przywożą a często w dni wolne od pracy nie mają już sił na spędzenie czasu ze swoimi pociechami. Egoizm jest cechą każdego z nas. Odnosi się do naszego ego i niestety steruje nami jak artysta marionetkami nie zostawiając suchej nitki na psychice osób postronnych. Gdy egoizm połączy się z zazdrością tworzy się mieszanka wybuchowa. Zazdrościmy innym sukcesu na każdym kroku, gdy widzimy powodzenie innych. Nie oszukujmy się, że jest inaczej. Robi to każdy nas. Gdy sąsiad dobuduje sobie pomieszczenie do domu i przyjdzie się tym pochwalić to oczywiście skwitujemy, że gratulujemy i ze jesteśmy kontent, ale w głębi duszy zazdrościmy, bo taka nasza natura. W zaciszu domowym obgadujemy z innymi domownikami jego osiągnięcie sugerując, że mu się powodzi, bo kradł albo oszukiwał. Nie pomyślimy, że sąsiad mógł oszczędzać na to latami i wybudował nowe segmenty domu dla dziecka, które rośnie i potrzebuje przestrzeni. Znajdowanie prostych do wytłumaczenia odpowiedzi sugeruje, że są one nieprawdziwe. Niestety sięgamy po nie bo są one łatwe w użyciu. Nie zastanawiamy się nad tym, ponieważ wymaga to chęci, siły oraz dobrej woli. Wolimy żyć w przekonaniu, że ktoś ma lepiej, bo oszukuje. Jedyne osoby, które oszukują to my sami. Robimy to codziennie.
Powodem, dlaczego tak a nie inaczej się zachowujemy w dzisiejszych czasach jest wszechobecny strach, który paraliżuje nasze zdolności poznawcze, rozum i dobrą wolę. Strach jest największym przeciwnikiem człowieka. Od wieków był postrzegany jako jedna z najgorszych emocji ludzkich. Nie tylko ludzie odczuwają strach. Zwierzęta również mogą się bać kogoś lub czegoś. Nie mają one jednak tego luksusu jaki mamy my. My mamy rozum i możemy odwoływać się do niego kontrolując strach przez kreacje dobrych myśli. Kontrolując swoje myśli kontrolujemy całe swoje życie. Jeśli pozwolimy, aby nasze myśli nami zawładnęły to skończy się to dla nas źle. Nie możemy popadać w skrajności. Nie możemy w umyśle ciągle kreować przygnębiających obrazów samego siebie i świata nas otaczającego, ale nie możemy również żyć w bańce mydlanej tworząc sobie nieistniejący, cukierkowy obraz wszystkiego wokół. „Aurea mediocritas” — złoty środek — jest potrzebny we wszystkim. Umiar w braniu oraz dawaniu to sztuka, którą musimy ciągle studiować.
Człowiek rozumny powinien dążyć do przezwyciężenia tych wad i rozwijania cnót. Jedną z cech pożądanych w każdym człowieku, zwłaszcza teraz, jest roztropność. Bycie roztropnym odnosi się do specyficznej umiejętności uczciwego, rozsądnego osądzenia danych zachowań innych ludzi oraz jednocześnie podejmowaniu na podstawie tego trafnych i obiektywnych decyzji. Jak można to zrobić w XXI wieku, gdy zewsząd jesteśmy zalewani, wręcz atakowani informacjami od wielkich firm mówiących nam co mamy kupić, zrobić, zjeść, jak wyglądać i jak spędzać wolny czas?
Według Marka Aureliusza zawsze będziemy mogli zachować moralną uczciwość wobec samego siebie oraz innych ludzi. Wymaga to jednak zaaplikowania w naszym życiu innej, arcyważnej cechy jaką jest odwaga. Niestety być odważnym dla młodych ludzi dziś oznacza przyklejenie się do jezdni klejem. Prawdziwa odwaga odnosi się do stawiania czoła niepewnością, niesprawiedliwością i niebezpieczeństwom bez strachu, lecz w sposób rozsądny, nie narażając swojej estymy na pogardę. Jest to o tyle trudne dla młodych osób dziś żyjących, że wręcz przeważnie niewykonalne. Zewsząd nastolatkowie atakowani są ogłupiającymi informacjami. Nie mają wzorów silne osadzonych w moralnych fundamentach chrześcijaństwa czy szeroko pojętej etyki. Wszystkie łatwo dostępne informacje na Tik Toku, YouTube czy Instagramie zapełniają ich wątłe i zniszczone umysły do cna nie pozostawiając miejsca na jakąkolwiek logikę w zachowaniu. Odwaga odnosi się również do podejmowanych decyzji i obstawaniu przy nich. Niekonsekwentność jest cechą dzieci, pytanie, więc brzmi czemu jako ludzie ciągle zmieniamy swoje fundamentalne poglądy, tak jak politycy strony?
Filozof stoicki podkreśla również znaczenie relacji społecznych w życiu człowieka. Uważa, że ludzie są istotami społecznymi, które potrzebują innych do rozwoju i szczęścia. Zachęca do budowania pozytywnych relacji z innymi opartych na wzajemnym szacunku, współpracy i życzliwości. Niestety tego brakuje wszędzie.
Pytania do Księgi I
Popatrz się na swoją okolicę. Zastanów się:
W jaki sposób możesz polegać na swoim sąsiedzie?
Znasz go w ogóle a on ciebie czy tylko zazdrość jest waszą wspólną cechą?
Co możesz powiedzieć o swoich sąsiadach a co oni o tobie?
W jaki sposób zazdroszczę?
Czego się boję? Kim są dla Ciebie ludzie Cię otaczający?
Co pozytywnego o nich możesz powiedzieć teraz?
Księga II: Dobro i zło jako ponadczasowe slogany dzielące ludzi
„Gdy cię ktoś czymś dotknie, zaraz rozważ, co ów człowiek uważa za dobro i zło. A gdy sobie z tego zdasz sprawę, uczujesz litość nad nim i ani nie będziesz czuł zdziwienia ani gniewu. Zaiste bowiem i ty masz jeszcze albo to samo albo podobne zdanie co do dobra, co i on, a więc powinieneś przebaczyć.”
(Rozmyślania, tłum. Marian Reiter, 1937, s. 117)
Pytanie: Czym dla Ciebie jest pojęcie dobra i zła i jak przez ten pryzmat oceniasz ludzi, którzy cię otaczają?
Aureliusz nie skupia się na abstrakcyjnych definicjach dobra i zła, ale raczej na tym jak nie dać się podzielić. Skrajności od zawsze przyciągały tłumy. Nieważne jaką epokę przeanalizujemy nie znajdziemy zgodności danych społeczności w każdym aspekcie życia. Możliwość podzielania różnych poglądów zawsze była dla człowieka ważna. Wyrażamy w tym siebie. Pogląd na dobro i zło również nie jest w tym aspekcie czymś innym. Oczywiście dzięki Biblii i innym ważnym księgą największych religii świata można powiedzieć, że definicja dobra i zła została wyczerpana, lecz tylko z pozoru. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę nauki chrześcijańskie, taoistyczne, muzułmańskie czy buddyjskie i będziemy chcieli stworzyć spójny kanon zachowań dobrych i złych to polegniemy w przebiegach. Dzieje się tak ponieważ dobro i zło zawsze było pojęciem subiektywnym.
Emocje mają na nas niebagatelny wpływ. Zrozumienie złożoności danych emocji zajmuje często lata. Ludzie w wieku podeszłym często zwierzają się, że dopiero pod koniec swojego życia rozumieją uczucia takie jak zazdrość czy empatia. Okiełznanie ich jest sztuką, którą wielu z nas przez całe życie nie jest w stanie w pełni przyswoić. Nie inaczej jest z pojęciem dobra i zła. Trzeba zauważyć, że w momencie próby przedstawienia wartości dobrych jednocześnie obrazujemy złe, gdyż są one lustrzanym odbiciem. Według Marka Aureliusza, ludzie często kierują się w swoich działaniach sloganami dobra i zła, nie zastanawiając się nad ich głębszym znaczeniem. Te slogany mogą być wykorzystywane do usprawiedliwiania własnych poglądów i działań, a także do demonizowania i osądzania innych. Takie działanie prowadzi często do konfliktów i bardzo głębokich podziałów społecznych. Widać to bardzo wyraźnie w Polsce, gdzie w ciągu ostatnich 30 lat społeczności podzieliły się w sposób znaczący. Podziały nie występują tylko na wysokich szczeblach polityki, ale głównie dotykają rodzin. Największym grzechem ludzkości są podziały rodzinne, które niszczą podstawową jednostkę państwa spłycając ją do karty przetargowej w wyborach.
Natomiast według Marka Aureliusza istnieje proste rozwiązanie problemu zdefiniowania pojęcia dobra i zła. Według niego refleksja nad własnymi wartościami i kierowanie się rozumem a nie utartymi i często nieodpowiednimi emocjami pomaga w sposób znaczący wyzbyć się podziałów na każdym tle. W „Rozmyślaniach” Marek Aureliusz uważa, że dobro i zło nie są stałymi kategoriami, ale raczej płynnymi pojęciami, które zależą od kontekstu i perspektywy. To, co jedna osoba uważa za dobre, inna może uważać za złe. I niewątpliwie w XXI wieku widać to gołym okiem. Sytuacja ostatnich kilku lat, począwszy od pandemii 2020 roku, wojny na Ukrainie i skończywszy na strajkach rolników walczących z urzędnikami europejskimi o swoje prawa, pokazuje nam jak cienka linia dzieli pojęcie dobra i zła i w jak łatwy sposób można ciągle manipulować ludźmi zrzucając winę na wciąż inne podmioty.
Zamiast skupiać się na etykietowaniu działań jako dobrych lub złych, Aureliusz zachęca do analizy ich konsekwencji i wpływu na innych. Takie działanie niewątpliwie pomogłoby zniwelować konflikty na poziomie rodzin, ale również urzędów czy funkcjonariuszy państwa. Ważne jest również, aby pamiętać, że ludzie popełniają błędy. Nikt nie jest doskonały i każdy może popełnić złe uczynki. Zamiast osądzać innych za ich błędy trzeba podjąć próbę zrozumienia jednocześnie współczując i pomagając. Gdy takie działanie wyjdzie z dwóch stron to nigdy nie będziemy przegrani. Jezus mówił: „Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” (Biblia Tysiąclecia, 1965/2003, Dzieje 20:35). Odnosi się do otrzymywania w późniejszym czasie dobra od innych ludzi na zasadzie bumerangu dobra który do nas powraca. Jednocześnie pomaganie innym wyzwala w naszym ciele endorfiny, czyli hormony szczęścia, które pomogą nam znaleźć balans między zdrowym ciałem oraz umysłem. Dlatego tak ważne dla chrześcijan jest niesienia pomocy innym. Dzięki temu osoby, które pomagają same mogą się uzdrowić. Proszę sobie to wyobrazić na zasadzie dziecka, które zamiast się cieszyć z małych rzeczy, np. z nowej zabawki kupionej przez rodziców, będzie w ciągłej frustracji obarczało rodziców o to, że nie umie z niej korzystać. Wzbudzone negatywne emocje u tego dziecka nie tylko nie pozwolą osiągnąć szczęścia z użytkowania nowej zabawki, ale również sprawią, że rodzic będzie szukał błędu w swoim zakupie. Rodzic, który nie wyjaśni dziecku, że każdą zabawką możemy się świetnie bawić, niezależnie od tego jaka ona jest, obarcza się winą, w tym przypadku całym złem, które rzutuje na jego umyśle. Zagubione emocjonalnie dziecko jest przykładem człowieka, który zawsze będzie niezadowolony, któremu wiecznie będzie mało i nie będzie on odczuwał satysfakcji a co za tym idzie ostatecznie szczęście i dobro nie będzie dla niego pojęciem znanym. Nikt nie wykona dla takiego człowieka ruchu dobrego, który napędziłby spirale szczęścia, ponieważ my podświadomie jako ludzie odczytujemy emocje. Jeśli ktoś jest taki jak opisano powyżej nie zazna dobra, lecz będzie żył w wiecznej zgryzocie a jego życiem będzie rządziło zło.
Przykład ten miał pokazać, że dobro i zło są naszym wytworem i wcale nie musimy otaczać się złymi emocjami albo przynajmniej je świadomie wybierać. Jednocześnie pojęcia te nie są stałe i ostatecznie zdefiniowane i zależą w głównej mierze od tego w jakiej sytuacji się znajdujemy. Warto jednak pamiętać, że czynić zło nam jest łatwiej, gdyż negatywne emocje są bardziej przyziemne i jako ludzie niedoskonali często po nie sięgamy. Nie znaczy to jednak, że nie powinniśmy wybierać dobra. Oznacza to natomiast, że ważna jest selekcja i zrozumienie, że nic nie jest osądzone w sposób definitywny oraz żaden człowiek nie jest w stanie postępować tylko dobrze. Składamy się z dobra i zła i tylko znalezienie balansu między tymi dwoma wartościami da nam klucz do zrozumienia naszego człowieczeństwa. Jeśli nie będziemy szukać tego wyśrodkowania w osądzaniu ludzi a wybielaniu siebie to skończymy tragicznie.
Pytania do Księgi II
Zastanów się. Liczą się twoje szczere odpowiedzi:
Jak pojęcie dobra i zła podzieliło twoich najbliższych lub przyjaciół?
Dlaczego i jak definiujesz dobro i zło?
Kto określa w twoim życiu dobro a kto zło?
Jak często i w jaki sposób wybielasz siebie ze swoich czynów?
Jak często i w jaki sposób potępiasz innych za ich czyny?
Czym dla Ciebie jest teraz pojęcie dobra i zła? Co się w nim zmieniło?
Księga III: Miłość, a w zasadzie jej brak
„A jeżeli powiesz sobie (zmieniając literę r, μέλος μέρος) że jesteś jej częścią, to miłość twa ku ludziom nie płynie z serca. A świadczenie dobra jeszcze nie przenika radośnie twej świadomości. Czynisz to jeszcze tylko jako rzecz przystojną, a nie, że sobie samemu świadczysz dobro.”
(Rozmyślania, tłum. Marian Reiter, 1937, s. 114—115)
Pytanie: Z jakich pobudek darzysz innych miłością? Jest ona szczera czy po prostu względem niektórych zachowujesz się dobrze, ponieważ „tak trzeba”?
W kontekście życia człowieka i jego dążenia do szczęścia Aureliusz nie skupia się na platonicznej miłości, ale raczej na szerszym pojęciu miłości do innych ludzi, do świata i do samego siebie. Uważa, że brak miłości może prowadzić do wielu negatywnych konsekwencji, takich jak egoizm, zazdrość, złość i nienawiść. Najlepszym przykładem tego w jaki sposób wpływa na nas brak miłości, jej nagły całkowity zanik lub błędne wyobrażenie o niej samej są wojny. Na przestrzeni wieków wielkie wojny powstawały w wyniku „utraty” miłości. Najlepszym przykładem jest dobrze zachowana w mitach greckich oraz historycznie potwierdzona wojna trojańska między Achajami (Grekami) a Trojanami, która miała miejsce w późnej epoce brązu. Konflikt ten spowodowany był porwaniem Heleny, żony króla Sparty Menelaosa, przez Parysa, syna króla Troi Priam. Achajowie, na czele z Agamemnonem zebrali armię i oblegali Troję przez dziesięć lat, zanim w końcu zdobyli miasto podstępem (znanym wszystkim koniem trojańskim) lecz w wyniku tej walki o miłość zginęło wiele osób. Warto zauważyć, że Menelaos nie utracił miłości jako takiej. Mógł kochać swoją wybrankę i nie posyłać tylu ludzi na śmierć. Niestety zawładnęła nim zawiść i nienawiść do swojej żony Heleny i wszystko obróciło się do zwykłej, prostej zemsty, która sprowadziła nieszczęście na niego samego i wielu Greków.
Przykład ten świetnie pokazuje jak łatwo możemy pomylić się w osądzie względem samego pojęcia miłości. Czy miłość nie przebacza? Nie kocha bezgranicznie a w szczególnych sytuacjach nie pozwala odejść wolno, jeśli ktoś jest przy nas nieszczęśliwy? Ludzie dojrzali rozumieją, że miłość jest w nas samych. Niekochanie samego siebie objawia się zachowaniem starożytnego króla Sparty Menelaosa, który zaślepiony swoim ówczesnym „posiadaniem miłości” zapomniał, że nie można jej posiadać. Według Marka Aureliusza pojęcie miłości jest bardzo dualne. Z jednej strony nie wyobrażamy sobie bez niej życia i odnosi się ona do romantycznego uczucia, które często wodzi nas za nos. Z drugiej strony jest to podstawowa wartość jaką każdy człowiek powinien czuć, zwłaszcza do samego siebie. Kochając siebie jesteśmy w stanie prowadzić dobre życie bez zbędnych „wojen trojańskich”. Nie wolno nam zakładać, że wartością człowieka jest „posiadanie miłości” — czyli bycie w szczęśliwym związku z daną osobą. Szczęście płynie z naszego wnętrza i tylko szczera miłość względem naszego jestestwa może dać nam prawdziwe szczęście.
Człowiek powinien dążyć do życia zgodnego z naturą, a to oznacza życie w harmonii z innymi ludźmi i światem. Miłość jest kluczowym elementem tej harmonii, ponieważ pozwala nam połączyć się z innymi na głębszym poziomie i doświadczyć prawdziwej radości i spełnienia. Aureliusz podkreśla, że miłość nie jest uczuciem, które samo się pojawia, ale raczej wyborem, którego dokonujemy każdego dnia. Musimy świadomie zdecydować się na miłość do innych, nawet jeśli jest to trudne.
Niewątpliwie jest trudne „miłować bliźniego jak siebie samego”, lecz bez tego nie będziemy mogli prowadzić zbalansowanego życia. Wyobraź sobie, że otaczający Cię świat jest energią. Wszystko wokół Ciebie ma określoną moc. Sąsiad, który ciągle narzeka przy koszeni trawy, pies sąsiada, który szczeka na wszystko i wszystkich bez powodu, zwierzęta, które pojawiają się przy płocie twojego domu szukając pożywienia, ludzie, którzy idą chodnikiem, rośliny, które muskane promieniami słońca rosną w twoim ogrodzie dając ci pyszne owoce i warzywa. Wszystko to jest twoim światem, energetycznie dobrym i złym, wyczerpanym i niepojętym. Elementem miłości jaki możesz znaleźć w tym zwykłym obrazie codzienności jest samoakceptacja. Wszystkie te stworzenia akceptują siebie i to jakimi są. Dzięki temu żyją w zgodzie z naturą, w zgodzie z samym sobą i nie spotyka ich nic na co nie byliby przygotowani. Postępując, a w zasadzie myśląc, w ten sposób przyciągasz tylko czysty pierwiastek miłości jaką dała nam Matka Ziemia. Bez niej bylibyśmy zagubieni jak owce pozostawione bez pasterza. Miłość więc oznacza akceptacje siebie, swojego otoczenia, odnosi się również do kierowania swoich myśli na to co dobre, ale i nie odtrącanie swoich złych przywar. Wszystko to tworzy nam życie ludzkie, ponieważ bez miłości byłoby tylko marną podróbką życia — czyli egzystencją.
Pytania do Księgi III
Zastanów się. Liczą się twoje szczere przemyślenia:
Czy dążysz do samoakceptacji? W jaki sposób zapatrujesz się na miłość?
Czy kochasz swoje otoczenie i życie? Czy jesteś szczęśliwy w swojej miłości względem siebie i innych?
Z jakich pobudek chcesz teraz darzyć innych miłością?
W jaki sposób możesz akceptować swoje otoczenie, życie i samego siebie?
Księga IV: Rodzina — nieistniejący twór
„Jaki był twój stosunek dotychczas do bogów, do rodziców, braci, żony, dzieci, nauczycieli, wychowawców, przyjaciół, krewnych i domowników? Czy wobec wszystkich dotychczas możesz powiedzieć: „Nie zdziałałem nic złego nikomu ni słowem, ni czynem”?”
(Rozmyślania, tłum. Marian Reiter, 1937, s. 97)
Pytanie: Jaki stosunek do rodziny uważasz za zdrowy? Czy jesteś w stanie stwierdzić, że twoja rodzina jest silna i niezłomnie sobie wierna?
W „Rozmyślaniach”, Marek Aureliusz prezentuje bardzo złożony stosunek do samej koncepcji rodziny. Chociaż z jednej strony uznaje on znaczenie więzi rodzinnych i obowiązków wobec bliskich, z drugiej strony kwestionuje tradycyjne pojmowanie rodziny jako stałej i niezmiennej struktury. Wypływa to zapewne z przekonania, że rodziną dla nas mogą być ludzie niezwiązani z nami przez krew. Niejednokrotnie mamy w swoim życiu tak bliskich przyjaciół, że traktujemy ich jak członków rodziny. Jest to bardzo szlachetne tak człowieka traktować i jednocześnie zdrowe, ponieważ nie ograniczamy się tylko do więzów krwi. Warto podkreślić, że rodzina jest bardzo ważną komórką społeczną. Bez silnie zbudowanych rodzin nie istnieje mocne społeczeństwo, które byłoby w stanie sobie poradzić z różnymi problemami. Niestety w czasach w jakich przyszło nam żyć pojęcie rodziny spłyca się do grupy ludzi, która po prostu jest, ale niekoniecznie coś dla siebie znaczy. Warto się zastanowić, dlaczego tak jest? Co sprawia, że spychamy na dalszy plan rozwój rodziny i jej znaczenie? Dlaczego zamiast się do siebie przybliżać się oddalamy?
Jest tak z kilku powodów. Życie dnia codziennego sprawia, że wszystko co koło nas występuje traktujemy jako pewnik, który zawsze będzie istniał. Brak wdzięczności za to co mamy, przy jednoczesnym skupianiu się na tym czego nam brakuje skutkuje wypaczonym poglądem na rodzinne samą w sobie. Nie brakuje nam niczego. Jesteśmy zawsze tam, gdzie mamy być. Nasze życie jest takie jakie chcemy i takie są również nasze rodziny. Niejednokrotnie spotykam się ze stwierdzeniami rodzin, że nie znoszą oni danego członka rodziny, ponieważ zachowuje się w dany sposób. Mając w myślach I rozdział tej książki warto zadać sobie pytanie: Dlaczego on tak się zachowuje? Możemy zaskoczyć się dowiadując się, że ktoś po prostu ma problemy lub brakuje mu uwagi domowników, być może miłości lub innych elementów. Tylko rozmawiając jesteśmy w stanie zrozumieć innych i siebie samego.