E-book
7.88 5
drukowana A5
19.4
Rozmowy z Krwawym Panem
30%zniżka

Bezpłatny fragment - Rozmowy z Krwawym Panem

12 wywiadów


Objętość:
72 str.
ISBN:
978-83-8369-017-9
E-book
za 7.88 5
drukowana A5
za 19.4

Rozmowa pierwsza
Początki

Rozmowa o prologu, rozpoczęta 12 lipca 2012 roku, kontynuowana w listopadzie 2013.

ADRIAN: Zaczynamy? Spójrz na motto książki „Ucz się ze swoich snów, czego ci brakuje” (Wystan Hugh Auden). Brzmi jak pouczenie, ale dla głównego bohatera to jednak przekleństwo.

TOMEK: Skąd wziął się pomysł na serię? Co właściwie oznacza eXst eXiste?

ADRIAN: Pierwsze opowiadanie z serii eXst eXiste napisałem pod koniec 2007 roku, miało około ośmiu stron, nosiło tytuł Sen–o–tobie. Składało się z kilku wyjątkowych szczegółów, które z czasem miałem rozwijać. Miałem wtedy dziewięćdziesiąt stron innego projektu i szukałem sobie nowego materiału, takiego do druku. Byłem w liceum, w pierwszej klasie, napisałem opowiadanie, chcąc nakreślić krótkie losy młodych ludzi należących do tajnej organizacji, stowarzyszenia. Stworzyłem także postać mordercy. Jeden krwawy umysł miał decydować o losie pozostałych bohaterów. Pod tym pojęciem rozumiałem umysł chory. O nazwie serii napisałem w posłowiu książki, to takie zestawienie słów seks-egzystencja. Seks i życie, seks lub życie, seks a życie… chciałem odkryć, jak te pojęcia będą mi potrzebne w świecie Krwawego umysłu.

TOMEK: Jestem pod wrażeniem, że podjąłeś się tak poważnego tematu, będąc jeszcze w liceum. Już w 2007 roku? To kawałek czasu, kilka lat… Chodzi mi o to, że wyznaczyłeś sobie cel i bardzo poważnie zająłeś się jego realizacją. To dojrzałe, przemyślane i nieczęsto spotykane u osób w tak młodym wieku.

ADRIAN: Rodziło się sporo pomysłów, ale byłem zbyt młody. Byłem też tego świadomy. Wszystko notowałem, a teraz z tego korzystam. W pisaniu korzystasz z tego, z czego sam zostałeś zbudowany. Chciałem napisać powieść dla dorosłych.

TOMEK: Wiem, o czym mówisz… zakazy, tematy, których nie powinno się poruszać w tak młodym wieku, bo co ty możesz wiedzieć, nie poznałeś jeszcze dobrze życia.

ADRIAN: Dana książka zamyka pewne doświadczenia, umiejętności, przeżycia Autora, gdy zostaje wydana. Później człowiek rozwija się dalej. Jednak z czasem zapał u wielu słabnie. Życie dorosłych zdominowane jest pracą, która zasłania przyjemność tworzenia.

TOMEK: Przygotowywałeś zdjęcia. Miałeś autorską okładkę. Kiedy pojawi się oficjalna okładka?

ADRIAN: Zdjęcia to była zabawa, ale gdy bywały mocne, wtedy zabawa się kończyła, zaczynała refleksja. Okładki autorskie były, miały różne wersje. Dawały mi nutkę nadziei, że to, co robię jest prawdziwe i warte pracy, kontynuacji. Inspirowały. Wkrótce ruszy przedsprzedaż z oficjalną okładką.

TOMEK: Książka zaczyna się od bardzo mocnego fragmentu. Czemu właśnie tak postanowiłeś? Myślę, że samo napisanie prologu kosztowało Cię wiele, wyobrażanie sobie konkretnych scen musiało być ciężkie. Prolog rozpoczyna się cytatem Johna Hogue’a, który uważam za istotny. To takie przypomnienie, że na świecie jest wiele zła, przemocy, panuje znieczulica społeczna.

ADRIAN: Lubię ten cytat, jest o obojętności, ludzie są częścią większej całości, choć często o tym zapominają. Fragment „Ściany ciągnące się…” napisałem w 2009 roku, a późniejszy akapit „W powietrzu unosiła się…” jest młodszy, powstał w 2007. Dwa lata potrzebowałem, by złożyć wstęp. Oba teksty powstały oczywiście, jako alternatywne zakończenia historii, ale około 2010 roku zechciałem historię przestawić. Mając już sporo tekstu postanowiłem KU rozpocząć końcem.

TOMEK: Dlaczego właśnie tak?

ADRIAN: Pomyślałem sobie, to takie proste i oczywiste… na początku była śmierć.

TOMEK: Sam opis jest bardzo mroczny, makabryczna scena, cztery wiszące ciała…

ADRIAN: Chciałem w trakcie pisania sprawić, aby czytelnik polubił tę historię, był ciekawy bohaterów, mając jednak świadomość, że niestety są już martwi.

TOMEK: Czytając ten opis zastanawiałem się nad tym, dlaczego ta zbrodnia miała miejsce, kim byli zabici, wyglądało mi to na rytualną zbrodnię, sposób, w jaki zostały powieszone ciała mówił jednoznacznie, że to miało coś pokazać, przerazić, może zmusić do refleksji. Nie mieściło mi się jednak w głowie, że jedna osoba mogła to wszystko tak sprawnie i szybko zrobić i mieć w sobie tyle siły. Wiedziałem jedno, ludzie, którzy tu zginęli, nie umarli bez powodu, ktoś ich za coś chciał ukarać, być może każdy z nich zasłużył sobie w inny sposób na to, co się stało. Jest mnóstwo pytań bez odpowiedzi, ale myślę, że z czasem, wszystko wyjdzie na jaw.

ADRIAN: Wiszące nad basenem ofiary z głowami pod wodą wymyśliłem wracając autobusem z liceum. To było przed drugą po południu, ale było mgliście i szaro. Zmęczony patrzyłem przez okno i wymyśliłem ten fragment. W domu od razu go spisałem, ponieważ uznałem za cenny i poruszający. Kolejny opis to już wnętrze siedziby eXeX, jest z 2007 roku.

TOMEK: Pierwszy narrator, Daniel, który w książce dochodzi do głosu głównie na początku i na końcu, uważa, że zobaczył dzieło samego diabła. Zastanawia się też, dlaczego morderca darował mu życie?

ADRIAN: Znaleźć się pod powierzchnią wody i nie dostać powietrza. Okropne! Narrator relacjonuje, że zna ofiary. Niestety odpowiedź na twoje pytanie pojawi się w drugiej części trylogii. Sporo dziś powiedziałem. Zawsze byłem przekonany, że to, co zapiszę, już tam zostaje i ja jestem ponad tym. I mogę dalej pisać okropności, bo mnie nie dotyczą. Bohater dostał przyzwolenie na pewne zachowania od Autora — stwarzał sobie rzeczywistość już jakby beze mnie.

TOMEK: Pisanie odbiera trosk, złych emocji? Możesz wyrazić swoje myśli, przelać je na papier, wyrzucić z siebie. Zostawić tam.

ADRIAN: Niektórzy myślą, że to rozrywka i przyjemność. Nie zawsze. Pragnąłem skończyć tę książkę. To dopiero przedsmak, więc chciałbym spytać, czy dalej cię to interesuje?

TOMEK: Oczywiście, że tak. To dla mnie coś nowego, chciałbym, aby efekt był zadowalający i bym sam poczuł satysfakcję. Postaram się, żeby tak było i cieszę się, że możemy pracować nad Rozmowami z krwawym umysłem.

Rozmowa druga
Ojciec i syn, i…

Rozmowa o rozdziale pierwszym.

TOMEK: Pierwszy rozdział rozpoczyna się zimą, na krótko przed świętami Bożego Narodzenia. Tyle, że brakuje w nim ducha świąt, nikt ich nie czuje. Nie pamięta?

ADRIAN: Czy historia opowiedziana w rozdziale pierwszym nie przypomina ci czegoś znanego? Kiedy skończyłem to, co chciałem napisać (2008), zauważyłem podobieństwo do Opowieści wigilijnej (tyt. oryg. A Christmas Carol) Charlesa Dickensa. Tylko, że w mojej historii nie pojawia się nadzieja na poprawę, ani pomocne duszki w wiktoriańskim stylu. Nie miałem w planach szczęśliwego zakończenia. Brakuje finału, jakiego spodziewałby się czytelnik, ponieważ logiczny koniec byłby jak śmierć, a ta przecież książkę rozpoczyna.

TOMEK: Pan Yard spędza czas przy biurku, siedząc do późna nad stertą dokumentów, nawet ze swoim synem mało rozmawia, a jeśli już, zwykle ogranicza się do wymiany kilku zdań. Dlaczego bohaterowie nie są zadowoleni ze świąt?

ADRIAN: Jeśli dobrze pamiętam, to ten rozdział był pierwszym napisanym specjalnie dla Krwawego umysłu, powstał tuż po opowiadaniu Sen–o–tobie. Z reguły nie piszę chronologicznie. Nie każdemu święta kojarzą się z czymś przyjemnym, niektórzy woleliby wymazać ten okres z pamięci, przespać go lub zająć się czymś, co pozwoliłoby oderwać się od rzeczywistości. Dla niektórych to czas samotności. Wydaje mi się, że dzisiaj najmniej istotne jest, kto się narodził, bardziej skupiamy się na tym, ile pieniędzy włożymy w przygotowania świąt. Przyjemnie jest, gdy spędzamy czas z rodziną, jest to czas wolny od pracy.

W książce chciałem stworzyć barierę między ojcem i synem. Czas akcji był zatem idealny i możliwe, że to jeden z niewielu momentów w roku, zabieganym życiu, w których mamy więcej czasu na refleksję i rozbudzenie nadziei. Z prywatnych powodów, bohaterowie nie są w stanie zachowywać się inaczej, ich światem rządzą inne zasady. Zbyt wiele przykrości ich spotkało, nie ma sensu udawanie, że nic się nie stało.

TOMEK: Nawet zwykłe posiłki, które Gregory jada z ojcem przy wielkim stole, odbywają się raczej w ciszy. To bardzo smutne, jakby były posiłkami w samotności. Stół pewnie celowo jest tak długi. Tworzy barierę. Pan Yard sprawia wrażenie człowieka bezdusznego, oschłego.

ADRIAN: To jest cała atmosfera Villon Pray 13, „Tak było od zawsze (…)”. Pod koniec pracy nad KU dodałem fragment, w którym dochodzi do nieprzyjemnej rozmowy o pani Yard. Syn obwinia ojca o jej śmierć. Jednak scena jest jakby przesadzona, teatralna, kampowa, tak jak i sama postać Gregory’ego. Jeśli czytelnika uznać za współautora, to czytanie, o tym bohaterze jest tworzeniem manekina. Wszystkie sceny, w których bierze udział są dziwne. To najprostsze słowo, które opisuje postać młodego Yarda. Gregory w zamyśle miał być właśnie człowiekiem–manekinem. Zatem wszystko, co wokół niego się dzieje ma udziwniać jego postać. Ta maska, ten plastik, zacznie z kolejnymi stronami książki pękać, wyjdzie chłopak chcący zaznać prawdziwej przyjaźni, odkrywać stowarzyszenie eXst eXiste. Rozumiesz, kto tu jest księciem z tytułu rozdziału (r. pierwszy — Książę i Pył — przyp. autora)?

TOMEK: Oczywiście. To Gregory’ego nazywasz Księciem, być może dlatego, że chłopakowi nic nie brakuje, poza najprostszymi uczuciami, także tymi od ojca. Jest też kot Pył, bardzo dokładnie opisany — jako niezbyt urodziwy, chuderlawy, uwielbiany jedynie przez właścicieli.

ADRIAN: Pył to ciekawe zjawisko. Więcej o nim w drugiej książce. Tutaj stanowi… kulminację złych emocji. Pył to zła energia w posiadłości Yardów. Bardzo lubiłem go opisywać i chodzić z nim, jego własnymi ścieżkami. Ale jest to zjawisko, nie zwierzę! Bardzo podoba mi się pierwowzór, kot rasy sfinks. To wyjątkowe stworzenia. Co ciekawe — właściciele kota, nie zauważali jego brzydoty — to tak, jak żyć w toksycznym środowisku lub związku i nie widzieć tego. Nie chcieć widzieć, albo z przywiązania do kogoś być ślepym na jego wady.

TOMEK: To zastanawiające, ale często tak jest, że hodowcy różnych ras zwierząt uważają je za piękne stworzenia, darzą je szczególnym uczuciem, którego nie rozumieją inni, widząc owe zwierzęta jako odrażające dziwolągi. Twoje porównanie do życia w toksycznym środowisku czy związku podoba mi się. Znaczy, że tu nie chodzi tylko o wygląd. Opisujesz też krajobraz Villon Pray oraz historię willi.

ADRIAN: Tak, przyroda ma znaczenie, jest jak muzyka w filmie. Historia willi to osobna sprawa, której odkrywanie rozciągnie się do drugiej części serii. Myślę, że każdy element (estetyka miejsc, przestrzeni, pogoda) rozdziału pierwszego można rozumieć (poczuć) przez pryzmat losów bohaterów, rodziny Yardów, ale i narratora, Tristana, który także nie ma udanych świąt. Zamyka rozdział informacją o związku, który chyli się ku upadkowi. Ta część książki to czysty pesymizm, z którym nikt nie potrafi sobie poradzić. Od początku lektura Krwawego umysłu jest jak walka z chorobą. Momentami może wydawać się zwyczajnie kontrowersyjna, choć nie lubię tego słowa, ponieważ wszystko, co opisuję bierze się z najprostszych wniosków, obserwacji i wspomnień. To fikcja, ale zbudowana na tym, co znam. Nie można opisać czegoś, czego się nie rozumie, z czym nie miało się styczności. Nie poświęciłbym pięciu lat na budowanie serii eXeX, gdyby chodziło o zwykłą „kontrowersyjność”. Jakkolwiek KU wyda się mroczne, seria jest o dążeniu… i rozwoju człowieka. Koniec na dziś.

Rozmowa trzecia
Przeklęci lat dziewięćdziesiątych

Rozmowa o rozdziale drugim.

ADRIAN: Zacznijmy od uśmiechów. Rozdział drugi zaczyna wielkie imprezowanie w klubie R — rzekomo ostatnie. W całej książce niewiele jest powodów do śmiechu. Tutaj pojawia się on jako zapowiedź niedobrego, zapowiedź obscenicznych zachowań, to śmiech nie na miejscu.

TOMEK: Rozdział ten bardzo różni się od poprzedniego. Wydaje się być momentami zabawny, luźny. Kontrastuje z pierwszym, w którym opisujesz życie Gregory’ego.

ADRIAN: Tak. Wcześniej mamy opis morderstwa (prolog) i losy rodziny Yardów (rozdz. 1). Co jednak innego mogli robić bohaterowie w klubie nocnym, będąc pod wpływem używek? Mam sześciu głównych bohaterów… stąd zmiana przestrzeni jest jak najbardziej celowa. Humor Tristana jest także ukłonem w stronę historii sztuki i znaczenia śmiechu na przestrzeni wieków. Tristanowi co rusz ktoś przerywa w relacjonowaniu wydarzeń. Chce nam coś zdradzić, dopowiedzieć, ale zbyt wiele się dzieje. Wychodzi z tego lekka błazenada.

TOMEK: Jak powstał ten rozdział? Akcja toczy się zimą, więc pomyślałem, że i wtedy mógł powstać tekst.

ADRIAN: Bardzo prawdopodobne. Uwielbiam pisać zimą, jestem wtedy wyjątkowo płodny. W domu rodzinnym zapach przygotowywanych na święta potraw, gruby śnieg padający za oknem i ciepły pokój. Można usiąść samotnie w pokoju i pisać. W domu piszę najwięcej, ma to związek także z tym, że mam tam swoją biblioteczkę.

TOMEK: Mimo to, piszesz o rzeczach trudnych. Wrócę do tego śmiechu. Teraz odczytuję to inaczej.

ADRIAN: To wstęp do specyficznych zachowań (agresywność, seksualność, religijność) Tristana Roance’a — wpływowego pisarza — którego kreacja zainspirowana jest poetami przeklętymi i bitnikami. To, czego dopuszcza się, szczególnie z końcem tej historii, jest bulwersujące, niekiedy kiczowate, jest dandysem lat dziewięćdziesiątych. Zdaję sobie z tego sprawę. Wybrałem poetów przeklętych na maturze ustnej. Tristan tworzy prozę, ale wiemy też, że napisał kilka piosenek dla innego bohatera — Daniela Rossera (wokalisty) i nie trzeba być specjalnie spostrzegawczym, by zauważyć, że w KU to jedyni narratorzy (jeśli nie liczyć Wspomnień Hectora). Daniel otwiera i zamyka dzieło swą narracją. Co do nastroju książki, pesymizmu… należy pamiętać, że narrator (narratorzy) i autor to nie jedna osoba. Bywam zabawny.

TOMEK: Myślę, że Tristan sam przed sobą nie przyznaje się, że życie jakie wiedzie, bardzo mu odpowiada. Ale potrafię go zrozumieć, bo chce pozostawić po sobie coś, co przetrwa, kiedy jego już nie będzie. Książka jest o świecie materialnym, komercyjnym, o kulturze popularnej. Wydaje mi się, że chciałby, aby go zapamiętano.

ADRIAN: Tristan w całej książce jest świadomy w zasadzie prawie wszystkich swoich niepoprawnych zachowań. To ważne, ponieważ z nich nie rezygnuje. Jego problem z alkoholem pokazują sceny z dnia po imprezie. Rozczarowuje swoich przyjaciół…

TOMEK: Zdawał sobie sprawę, że takie zachowanie jest, delikatnie mówiąc, nie na miejscu, bo ktoś od niego wymagał samodyscypliny i obdarzył go zaufaniem, które ten zdaje się nadużywać. Ale po wszystkim jest scena snu. Chciałbym spytać, jak ma się on do tego, co opisałeś wcześniej? Narrator po przebudzeniu mówi o ważnej roli snów. Zauważyłem, że jest tu monolog do czytelnika, zwrócenie się prosto do niego. Bardzo ciekawy zabieg. To tak, jakby zaprosić do rozmowy z bohaterem książki.

ADRIAN: To komentarz do snu pierwszego, otwierającego, o narodzinach. Odwołanie do Biblii, intrygujące myślę. Rozdział drugi miał pokazać, że mimo pozornej beztroski, zaczną się rzeczy okropne, a świat niektórych bohaterów zacznie się rozpadać. Sam bohater wchodząc w eXst eXiste rezygnował z wiary w Boga. Przez to czuł się jeszcze gorzej — rozgniewany, bo osamotniony. Tam jest pełno pytań, jakie człowiek zadaje sobie całe życie. Ja przynajmniej czasem sobie zadaję.

TOMEK: Opisujesz przebudzenie się narratora po tym, jak zadzwonił budzik i to, co widzi i czuje. Odniosłem wrażenie, że cierpi. Nie wiem, czy to wina nagłego wyrwania go ze snu, czy też jakichś dolegliwości…

ADRIAN: Z okładki: „Powieść ukazuje, jak (…) niszczycielską siłą jest zła interpretacja własnych snów, lęków i reakcji na bodźce z zewnątrz i wewnątrz.” Nie mogę za bardzo rozwijać motywu snu, ponieważ przede mną dwie kolejne części.

TOMEK: Myślisz, że jesteś gotów na tę premierę?

ADRIAN: Naprawdę muszę mieć czterdzieści lat, aby to, co robię uznać za poważne, wartościowe (pisanie, tworzenie), abym mógł zabrać głos w sprawach, które uznaję za istotne? Okładka przyciąga uwagę… ale powstała prawie w ostatnim etapie pracy z wydawcą. Była miłym zaskoczeniem, jest w barwach eXeX. Natomiast sama książka to dojrzewanie i marzenia, które bohaterom przekreśla krwawy umysł. Potrzebny dystans, aby to, co surrealistyczne i obrzydliwe, zachwycało.

TOMEK: I jeszcze jedno. Powinienem zapytać na wstępie. Dlaczego ten klub nosi nazwę „R”?

ADRIAN: Rozpusta!

Rozmowa czwarta
Co wyłania się z mgły?

Podsumowanie części MGŁA, szczegóły rozdziału trzeciego.

ADRIAN: Rozdział trzeci kontynuuje historię Gregory’ego, samotnika, którym zająłem się w kilku miejscach książki dość szczegółowo. Pomysł na tę postać zrodził się już w 2008 roku, prawdopodobnie po lekturze Schulza. Chciałem mieć w swojej książce żywego manekina. Jednak sztuczność miała się ograniczyć do wyglądu, pewnych zachowań, przyjmowania określonych póz. Ponieważ wewnątrz miał być po prostu zagubiony. Zastanawia mnie, czy czytelnik, który dostaje przede wszystkim opakowanie, zagląda do środka.

TOMEK: Czy to, w jaki sposób Gregory się zachowuje może mieć związek z jego dzieciństwem i tym, że wychowywał się bez matki, nie czuł bliskości i wsparcia, które każdy młody człowiek powinien mieć? Po to, aby pewniej wkraczać w dorosłe życie.

ADRIAN: Jego alienacja nasuwa pewne podejrzenia, jego nieprzystosowanie do bycia częścią społeczeństwa można łączyć z tragicznym dzieciństwem, brakiem matki. Z drugiej strony ma jednak wszystko, zapewnioną ochronę, wszelkie dobra materialne, co ciekawe — także pewien porządek. Gregory bardzo chce zrezygnować z wyobcowania. Widać to w zainteresowaniu się stowarzyszeniem eXst eXiste (kolejne rozdziały) i nabieraniu zaufania do Tristana Roance’a. Traktuję to jako drobne kroczki, wychodzenie do ludzi. Młodzi mają niekiedy z tym problem, są nieśmiali. Kontakty ich przerażają, tworzą wokół siebie mur, jednocześnie zajęci są sobą, np. zwracają na siebie uwagę. Stają się obiektem obserwacji — przyciągają lub odpychają. Dlaczego użyłem sformułowania drobne kroczki? Ponieważ jest to wyjście pozorne. To jak przejście z jednej klatki do drugiej — eXeX jest przecież niejawnym stowarzyszeniem. Poza tym wiedząc, czym Gregory się zajmuje, można się zastanowić, czy faktycznie jego alienacja jest szczera. Cały czas się odsłania i wystawia niejako. Nie jest obojętny na świat, świat go przerasta i przeraża jednocześnie, ale jest jego uważnym obserwatorem. Widać to w scenie, w której ogląda wiadomości.

TOMEK: Idźmy dalej, do retrospekcji Tristana. Nie mógł znaleźć sobie zajęcia, źle się z tym czuł, mówił, że nie ma przyjaciół. Spędzał więc wolny czas sam, ze znudzenia więcej sypiał. Mgła, którą opisuje jest dla mnie synonimem czegoś niewiadomego, tajemniczego, budzącego strach, niepokój. Co może oznaczać dostrzeżony w śnie blask, ledwie w mgle widoczny? Myślę, że twoje konstrukcje snów odzwierciedlają nastrój, stan psychiczny bohatera, mogą mieć związek z ważnymi wydarzeniami, bądź tym, o czym się myśli przed zaśnięciem. Jednak często sny bywają zaskakujące, nierealne, jakby się nad tym zastanowić. Czasem można mieć nad snami kontrolę i wtedy poczuć się pewniej, spać spokojniej. Jednak nie zawsze…

ADRIAN: Tak, podobnym do Yarda samotnikiem był Tristan do 1996 roku. To istotne, ponieważ Gregory’ego widzimy w 1999 roku, natomiast wspomnienia Tristana dotyczą wydarzeń sprzed kilku lat, zanim znalazł się w eXeX i wkrótce po przyjęciu. W retrospekcjach można niekiedy się pogubić. Pojawia się wstęp (2010) do snu, który powstał znacznie wcześniej (2008). Stanowi pewien komentarz do tego, jaką pustkę czuł bohater. Sen ma odmienić jego życie, ma go nakłonić do pisania. Tristan obiecuje, że opowie o nim więcej. W zasadzie jest on niezwykle ważny dla zrozumienia Krwawego umysłu oraz powstającej kontynuacji — Imię Kruka. Zrezygnowałem z rozwinięcia tego zagadnienia celowo. Niedopowiedzenia zmuszają do myślenia, uruchomienia wyobraźni. Pozwalają czytelnikowi stać się współautorem. To niezwykłe, jeśli ktoś całkiem mi obcy rozmyśla o danej scenie, interpretuje ją inaczej ode mnie… Być może lepiej. Warto mieć świadomość, że gotowe dzieło zamyka pewien okres w życiu autora. Okres, w którym powstawało. Dodam, że fragment zaczynający się słowami: „Gęsta mgła…” długo funkcjonował jako rozdział pierwszy, otwierający. Z rozdziałem pierwszym miałem zawsze kłopot. Mam sześciu ważnych bohaterów. Warto po każdym rozdziale zastanowić się, czego dowiadujemy się o danej postaci. Ten sen napisałem pierwotnie do innego utworu (w 2004 roku, mając trzynaście lat), zostawiłem go sobie na pamiątkę (uśmiech). Ten blask, który zwrócił twoją uwagę, muszę zatrzymać w tajemnicy, ponieważ jest on tematem części drugiej. Coś się wyłania, niestety nic dobrego.

TOMEK: Zaczyna się zatem (1996) nowy etap w życiu Tristana, nagła zmiana, dostaje to, na co czekał bardzo długo, nie spodziewał się, ile świat ma mu do zaoferowania i jest nieszczęśliwy. Musi się ukrywać dla świętego spokoju. Kolejny dzikus. Tyle, że z czasem się oswoi (aż za bardzo!). Oliwer, pomagając Tristanowi i zapewniając mu spokojniejsze życie, zaskarbia sobie jego względy i wdzięczność. Podsyca w nim chęć sławy i władzy, zdając sobie sprawę z tego, że ta znajomość będzie korzystna dla obu stron. Pytanie dla kogo bardziej i czy jest to pewnego rodzaju wyrachowanie?

ADRIAN: Myślę, że Oliwer, choć młody, jest bardzo wyraźnym ucieleśnieniem władzy absolutnej. Fakt, nie radzi sobie ze wszystkim. Upadek wisi w powietrzu. Nie nazwałbym tego pomaganiem Tristanowi, to wpędzanie w klatkę. Stwarzanie pozorów bezpieczeństwa. Ta przyjaźń jest toksyczna, w rozdziale czwartym Tristan bez powodu kpi z życia erotycznego Oliwera (którego nie ma). Bohaterowie szybko zapominają o przyjaźni, jeśli nie są traktowani jak bóstwa — każdy z nich chce być ważniejszy od drugiego. W wywiadzie, który Tristan udzielił na początku swojej pisarskiej kariery podaje, że za jego sukcesem stoi powieść A house without an addresse, jeden z rozdziałów Krwawego umysłu nosi tytuł Dom bez adresu. To także tytuł mojej pierwszej narracji dla najbliższych, pisanej w latach 2004–2007. A więc swego rodzaju dowcip. Jest w młodym autorze chęć osiągnięcia sukcesu. Jednak zderzając się z realiami, także rynku, szybko można dostać kubłem zimnej wody. Oprzytomnieć. Jeśli Krwawy umysł uznać, wedle moich intencji, za krytykę współczesności, materializmu i alienacji w szerszym znaczeniu, starania bohaterów, ich ambicje i ich sukcesy — mogą ich tylko zgubić.

TOMEK: Wspominasz, że Krwawy umysł jest krytyką świata współczesnego, tego do czego zmierza, egoizmu ludzi, izolowania się jednostek od reszty społeczeństwa. Mógłbyś rozwinąć myśl o tym, że ich ambicje i osiągnięcia mogą być dla nich zgubne?

ADRIAN: Bohaterowie zakładają różne maski, są wykreowani, dostają to, czego pragną, ale podpisują pewien pakt. Kultura popularna, której stają się częścią to antychryst ich świata. Kusiciel, od którego ciężko się oderwać. Nie potrzebują znanych wartości, jak mówisz, ułożą je sami. Zbudują świat na nowo, pod złotym logo eXst eXiste, w siedzibie, w której nikt im nie będzie przeszkadzał. Porządek zamyka się w Prawdach (księgach spisywanych odręcznie przez każdego z członków eXeX), przestrzegania ich pilnują Przewodnicy. Oliwer jest w tej historii Wielkim Bratem, widzącym wszystko, mającym pełną kontrolę. Pobrzmiewają tutaj powojenne utwory. Ceną bycia Wielkim Bratem jest odrzucenie tego, co pierwotne — dla przykładu rodziny, przyjaciół.

TOMEK: Mówisz o tym, że bohaterowie zakładają maski. Czy to dlatego, żeby ukryć przed światem i najbliższym otoczeniem swoje słabości? Uważam, że ten rozdział jest jednym z ważniejszych, przykuwa uwagę.

ADRIAN: Na pewno, Prawdy współtworzą jako trzecie już pokolenie eXeX. Tyle, że stają przed nowymi wyzwaniami i problemami. To najdłuższy rozdział. Widzimy w nim pierwszy list, który otrzymał Tristan od Oliwera, jego pierwszy pocałunek z nieznajomą w klubie R. Ten pocałunek jest pierwszym tekstem o zabarwieniu erotycznym, jaki napisałem mając szesnaście lat w 2007 roku. Wtedy jeszcze nie był częścią projektu eXst eXiste.

TOMEK: Chciałbym spytać o tę scenę, podekscytowanie Tristana, emocje. Stworzyłeś go mając 16 lat. Czy opisałeś w nim swoje pierwsze wrażenia związane z pocałunkiem?

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.88 5
drukowana A5
za 19.4