E-book
14.7
drukowana A5
29.74
Rozmowy o duchach i duchowości

Bezpłatny fragment - Rozmowy o duchach i duchowości


Objętość:
92 str.
ISBN:
978-83-8155-991-1
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 29.74


© tekst i odjazdowe ilustracje Tom Hex

© przypisy Frater R.I.P. [RIP]

Korekta: chochlik drukarski Enteiøøn SFIX


słowa kluczowe #

#magia mistyka czary szamanizm czarownictwo czarostwo

religia ezoteryka duchowość medytacja

humor horror fantastyka


Imprimatur

Nihil obstat

Kowen Metropolitalny w Sobótce

Nr 12/2019

Lady Emerencia, arcykapłanka generalna

Frater Anubis, kanclerz

Soror Nirvana, cenzor


Po dodatkowe materiały, bonusy i gadżety zajrzyj na stronę

Tom-Hex.blogspot.com

Natchnienia

Dobrzy ludzie czynią dobro, a źli zło. Ale żeby dobrzy ludzie czynili zło, potrzebna jest religia.

Steven Weinberg


Poświęcaj tyle czasu na ulepszanie siebie, byś nie miał go na krytykę innych.

Christian D. Larson


Jeśli nie podoba ci się, to co otrzymujesz, zmień to co dajesz.

Carlos Castaneda


Kiedy idziesz na szczyt, kłaniaj się wszystkim, bo będziesz wracał tą samą drogą.

Mistrz Tong Heng


Idźcie i odpocznijcie sobie

MK 6, 31

Brama do innego świata

Jak wiemy wszyscy z wyjątkiem naszego rządu, jedyne niebezpieczeństwo związane z marihuaną polega na tym, że rząd może cię z nią złapać. Podobnie jest z praktyką czarów. Jeśli cię złapią, możesz trafić na stos (np. w formie społecznego ostracyzmu), mimo iż żyjemy w XXI wieku i nikt przy zdrowych zmysłach w czary nie wierzy. A jednak praktyka magii może być niebezpieczna, podobnie jak połknięcie tabletek nasennych i jednoczesne wypicie dużych ilości kawy. Z jednej strony otrzymujesz do dyspozycji olbrzymią moc przemiany siebie i życiowych okoliczności, dzięki której możesz zrobić wreszcie porządek w swoim życiu, z drugiej zaś moc ta wpływa na ciebie i zmienia cię w nie-wiadomo-co przekierowując na całkiem nieznane terytoria poznania. Nie wiesz, co dokładnie tam odkryjesz, ale jedno jest pewne: odkryjesz siebie. Może się okazać, że jesteś aniołem, demonem, Bogiem, człowiekiem, duchem albo nimi wszystkimi jednocześnie. Ta ostatnia możliwość jest najbardziej prawdopodobna. Co więc stoi na przeszkodzie, by rozpocząć najdziwniejszą z podróży? Podróży w głąb i w nieskończoność, do Nieba i do Ziemi, w sen i w jawę?


Podąż do króliczej nory w ślad za Tomem Hexem…

O władzy jaką daje magia — Rozmowa z magazynem Supernatural

(Uwaga! Na spotkanie przyszedł Frater RIP udając dla hecy Toma Hexa)

Supernatural: Dzięki licznym doniesieniom medialnym, mam na myśli skandale, pomówienia i wyrzucanie z imprez, wiemy już na pewno, że nie jesteś wybitnym teoretykiem magii, choć niektórzy twierdzą, że umiesz coś praktycznie wyczarować. Ponoć uzdrawiasz, przepowiadasz przyszłość, czytasz w myślach, rozdajesz pieniądze, unosisz się nad ziemią.

Tom Hex: Eee, ludzie wszystko przekręcą. Z tymi pieniędzmi to było akurat odwrotnie…

Supernatural: Powiedz, jak nauczyłeś się magii? Chodziłeś do jakiejś szkoły czy może ukończyłeś chociaż kurs korespondencyjny?

Tom Hex: Długo by o tym mówić. Przez całe dziesięciolecia pobierałem nauki u najwybitniejszych magów zachodniej tradycji magicznej, ze wszystkich szkół, zakonów i odłamów, mam na myśli czytanie ich książek, bardzo zresztą ciekawych.

Supernatural: A wschodnia tradycja magiczna?

Tom Hex: Dalekowschodnia, gwoli ścisłości. Znam osobiście najwyższych guru wszystkich liczących się tradycji, choć nie jestem pewien, czy mnie pamiętają.

Supernatural: Nie będziemy się w tym babrać. Opowiedz o swoim treningu magicznym.

Tom Hex: To jest tajne. Nie mogę nic wyjawić.

Supernatural: Daj spokój. Nie wygłupiaj się. Co chwilę jakiś mag publikuje w internecie najtajniejsze rytuały łącznie z nazwiskami, sigilami i numerami telefonów do poszczególnych bytów. W dobie technosfery nic już nie jest do ukrycia. Tylko czekać, aż ktoś wreszcie wyjawi prawdziwe imiona bogów British Traditional Wicca.

Tom Hex: Naprawdę?

Supernatural: Naprawdę.

Tom Hex: Hm… Trudno. Ale za to mamy mnóstwo wersji tych tekstów, w większości specjalnie poprzekręcanych, żeby zachować pewne tajemnice mimo ich upublicznienia. Wszystko jest zatem gromadzone w chmurze, czyli w niebiańskim obłoku niewiedzy. A kopie są zapisywane w kronice Akaszy. Każdy ma do niej dostęp, o ile się trochę postara, żeby zdobyć login i hasło.


Supernatural: Ty je uzyskałeś?

Tom Hex: Oczywiście. Login to podjęcie decyzji, wyrażenie swojej osobistej woli, a hasłem jest wejście w trans, otwierający drzwi do podświadomej pamięci Wszechświata. Właśnie dzięki temu zyskałem moją wiedzę. Po długich, wyczerpujących i nieudanych próbach zrozumienia, o co chodzi tym wszystkim ludziom, mam na czarownice i magów snujących rozważania religijno-filozoficzno-mistyczno-ezoteryczne, będąc już w krańcowej rozpaczy i wyczerpaniu postanowiłem w całości oddać te wszystkie problemy Najwyższej Świętości łącznie ze mną samym. Jak bóg Odyn złożyłem się w ofierze Najwyższemu Bóstwu i przestałem istnieć. Nie zostało mi nic. Umarłem za życia.

Supernatural: Doprawdy? W jakim sensie? Widzę cię przed sobą i jestem pewien, że nie prześwitujesz.

Tom Hex: Złożyłem ofiarę w sensie mistycznym. Mimo iż pozbyłem się ciała, natychmiast je odzyskałem. Okazało się, że to co składam na ołtarzu na zewnątrz, wraca do mnie od wewnątrz. Straciwszy siebie, odzyskałem się. Gdybym tego nie zrobił, wciąż bym szukał siebie i próbował rozwiązać własne problemy. Jak powiedział pewien nauczyciel buddyjski, nie ma ja, nie ma problemu.

Supernatural: Coś kręcisz… Jak to naprawdę było z twoim treningiem magicznym? W jaki sposób zyskałeś te niewiarygodne Moce?


Tom Hex: Przecież mówię. Ofiarowałem się całkowicie Najwyższemu Bóstwu, żeby przeniknęło mnie i pokierowało na szczyt czarowniczej kariery, to jest, tfu…, czarowniczej Mocy. Słusznie podejrzewałem, że jest to bardziej wydajna ścieżka, niż poleganie wyłącznie na sobie albo innych ludziach, którzy, w niczym im nie umniejszając, są niczym drobinki pyłu w nieskończonej pustyni Wszechświata. Tymczasem ostateczne Bóstwo to sam potężny Wszechświat połączony ze wszystkim co istnieje, nie istnieje albo w ogóle może zaistnieć. Co ciekawe, przejawia się w niezliczonych formach różnych pomniejszych bóstw, bogiń i bogów, kombinacjach żywiołów, zjawiskach przyrody i żyjących istotach, z którymi mamy cały czas styczność, także w ludziach. Tak więc przyjąłem ten dar, który sam sobie złożyłem i w ten sposób zacząłem być prowadzony na ścieżce. W praktyce wygląda to tak, że zawsze wiem, co jest dla mnie dobre, korzystne, aktualnie potrzebne i to właśnie wybieram. Przeczucie podpowiada mi, co robić. Jest to specjalna, boska intuicja zwana pierwotną magiczną jaźnią. Ponieważ jestem z nią w stałym kontakcie, nauka przebiega bardzo szybko. Zwróć uwagę, że jestem już facetem w bardzo późnym młodym wieku i do Ostatecznego Transferu Świadomości pozostało niedużo czasu, więc każda minuta jest na wagę złota! Mój zegar biologiczny spieszy się o 30 lat…


Supernatural: Nie przesadzaj! Wyglądasz młodo, a poza tym widziałem przed wejściem do naszej redakcji, że prowadzasz się z jakimiś nieletnimi czarownicami!

Tom Hex: One są już dorosłe, tylko tak młodo wyglądają. Nie musisz dzwonić na policję. Poza tym mają zgodę rodziców.

Supernatural: Rozmawiałem trochę z tymi dorosłymi czarownicami, a także z dwoma waszymi kolegami, którzy wyglądają, jakby to powiedzieć, jak neandertalczycy albo wcześni Wikingowie (z brody jednego z nich mogłem wyczytać dania ubiegłego tygodnia) i wszyscy oni twierdzą, że jesteś wszechmocnym magiem. Prawdę mówiąc nie chce mi się w to wierzyć, ale czytelników naszego miesięcznika interesuje, na czym polega taka magiczna władza, wszechmoc. Możesz o tym opowiedzieć podając przykłady ze swojego życia?

Tom Hex: Pewnie!

Supernatural: No to mów.

Tom Hex: Ale co?

Supernatural: Nie denerwuj mnie!

Tom Hex: Dlaczego nie?

Supernatural: Człowieku, miej litość! Już jestem wykończony, a po pracy wracam do domu, do rodziny!

Tom Hex: A, to co innego. Okażę ci łaskę. O czym mówiliśmy? O wszechwładzy?

Supernatural: Właśnie.

Tom Hex: Bo ja wiem? Nic specjalnego się nie dzieje. Na przykład zauważyłem, że nie podlegam już prawu Murphy’ego. Nie muszę zabierać z domu parasola specjalnie po to, żeby nie spadł deszcz, bo wiesz przecież, że jak go nie zabiorę, to oczywiście deszcz spadnie. A do posiłków mogę swobodnie ubierać się na biało, bo wiem, że się nie poplamię, chociaż nowy jasny ciuch w oczywisty sposób przyciąga jedzenie. Po prostu los mi sprzyja i te drobne rzeczy, które tylko czekają, żeby się nie udać, omijają mnie. Wszystko mi się udaje. A nawet jak nie, to i tak wychodzi na moje. Dam ci przykład. Miałem w pracy szefa, który z jakiegoś powodu bardzo mnie nie lubił. No i postanowił, że przeniesie mnie (niby za karę) na inne stanowisko, o mniejszym prestiżu, ale za to bez zmniejszania wynagrodzenia, żeby nie czepiał się nikt z zarządu. Wezwał mnie pewnego dnia do siebie i zaczął od opieprzania, że niby źle pracuję i się do niczego nie nadaję, i takie tam. Więc mnie przenosi. Straszne były z tego powodu plotki w firmie. Większość ludzi mi współczuła, a reszta zacierała ręce z radości, że mi się noga powinęła. Tymczasem ja od dłuższego czasu odprawiałem rytuały, żeby mieć w pracy spokój i żeby nikt mi nie zawracał głowy głupotami, bo już miałem serdecznie dosyć tej całej kołomyi. No i stało się! Przez jakiś czas udawałem przed szefem i fałszywymi kolegami, że spotkał mnie straszny los, ale w środku byłem przeszczęśliwy! Wreszcie miałem upragniony spokój i mogłem skupić się na praktyce magicznej nie biorąc udziału w wyścigu szczurów. Potem zresztą dostałem od zarządu dodatkową górę forsy, że niby jubileusz i takie tam. Myślę, że dali mi to na pocieszenie, ze współczucia. Tak czy siak, osiągnąłem co chciałem, a nawet więcej, mimo iż w oczach ludzi zostałem straszliwie skrzywdzony.

Supernatural: A masz może jakieś bardziej spektakularne przykłady magicznej wszechmocy? Postaraj się.

Tom Hex: Dobrze. Przejdźmy do sedna. Po co praktykujemy magię? To oczywiste: żeby mieć władzę, pieniądze i kobiety. Albo inne atrakcje, zgodnie z osobistymi preferencjami. Wszystko to zdobyłem. To znaczy, w pewnym sensie wszystko. Nie zdobyłem absolutnej władzy politycznej ani wszystkich kobiet i bardzo dobrze, bo to byłoby niewykonalne i bez sensu. Ale w pewnym momencie stwierdziłem, że na przykład tych kobiet jest już tak dużo, że w zasadzie wystarczy, bo rzecz nie w ilości, tylko w jakości. Zapragnąłem odnaleźć przeznaczoną mi połówkę mitycznego jabłka, mój bliźniaczy płomień. Oczywiście udało się. Podobnie z pieniędzmi. Wspominałem już o mojej firmie. Obsługujemy czasem naprawdę duże podmioty, a one mają duże wymagania. Wiadomo, pieniądz sprawia, że Ziemia się kręci. Terminy, standardy, panika, tempo, ciągła gonitwa. Brałem w tym udział, aż poczułem, że się wykańczam. Ileż można gonić za forsą? A dom, rodzina, życie duchowe? Odprawiłem parę własnoręcznie skonstruowanych rytuałów i hop! Moje życie uspokoiło się. Wszystko samo się ułożyło. Właśnie o to chodzi. Żeby nie musieć samemu wszystkiego obmyślać, tylko zdać się na mądrość, która ma miliardy lat i nieskończone kontakty we Wszechświecie. Obecnie mam to co chciałem. Spokój w pracy, pieniądze w bardziej niż dostatecznej ilości i warunki do praktyki duchowej. Cóż więcej mi trzeba?

Supernatural: Naprawdę panujesz nad swoim życiem? A jeśli spotkasz nieopanowanych ludzi, wariatów, złoczyńców, to co zrobisz?


Tom Hex: Używam wtedy czarów i problem z głowy, chociaż czasem są jakieś skutki uboczne. Często nieprzewidziane, dlatego trzeba z tym ostrożnie postępować. Kiedyś na przykład do naszego zespołu, mam na myśli firmę, w której pracuję, trafił kompletny świr, osobnik niezrównoważony, chociaż tolerowany z powodu osiąganych wyników. Ciągnęła się za nim tak zła sława, że wszyscy w zespole wpadli w skrajną panikę, zaczęli zamykać swoje szafki na potrójne zamki, chować cukier, kawę, a nawet krzesła, żeby gość na nich nie siadał. Wszelkie rzeczy prywatne ludzie nosili przy sobie. Poza tym gość słynął z nieustannego gadania, bynajmniej nie całkiem mądrych rzeczy. Kompletna paranoja, powszechna panika i stan zagrożenia. Sam też byłem przerażony, bo przecież zależało mi na spokoju w pracy, wręcz na kontemplacyjnej ciszy, a zapowiadała się ogólna masakra, horror i szok.


Supernatural: No i co zrobiłeś?

Tom Hex: Użyłem magii węzłów. Spętałem gościa czarem, który miał go trzymać w ryzach, uspokajać i ogólnie poddać mojej woli. Jednocześnie spętałem też resztę zespołu w podobny sposób, żeby i oni byli spokojni, bo panika zmieniła ich w stado wściekłych zombie, a ja nie chciałem brać udziału w krwawej wojnie biurowej.

Supernatural: Udało się?

Tom Hex: Jak najbardziej. Gość jest dość spokojny, czuje przede mną respekt, reszta też w miarę cicho, ale wiem, że jeśli w pewnym momencie czar puści, to oni wszyscy się pozabijają. Ja wtedy wezmę urlop. Nie jestem w stanie zbawić tych ludzi od nich samych. Magia pozwala mi ich lekko okiełznać, ale nie dokonać gruntownej zmiany psychiki. Do tego są konieczne ich osobiste decyzje życiowe. Nie jestem psychoterapeutą ani mesjaszem.

Supernatural: A nie masz ochoty wykorzystać Mocy do bardziej inwazyjnej kontroli ludzi, do zmuszenia ich, żeby ci służyli, żeby byli posłuszni twojej woli? Przecież wszyscy o czymś takim marzą.


Tom Hex: Powiem tak. Magia jest jak szkło powiększające. Powiększa to, co masz w sobie. Albo inaczej, magia jest jak wojna. Podczas wojny nagle znikają ograniczenia, normy, bariery. Możesz robić, co chcesz korzystając z ogólnego bałaganu i anonimowości. Duża część ludzi staje się wtedy demonami, kanaliami. Zaczynają robić to, co dotąd ukrywali i robili tylko w grach komputerowych. Ja akurat wolę wprowadzać pokój i harmonię, natomiast atak zachowuję na sytuacje bezwyjściowe.

Supernatural: Nie masz ochoty pochwalić się przed ludźmi swoją mocą? Poszpanować? Żeby wszyscy ci zazdrościli?

Tom Hex: Nie.


Supernatural: Dlaczego? Każdy na twoim miejscu wykorzystałby Moc, żeby zabłysnąć. Nie chcesz być lubiany, podziwiany, czczony jak bożyszcze tłumów?

Tom Hex: Mam to już za sobą. Na początku wygląda fajnie, a potem zaczynają się kłopoty. Nie chce mi się w to wnikać. Wystarczy jak poczytasz biografie artystów albo portale plotkarskie. Do takiego stylu życia trzeba się urodzić. Ja akurat zmierzam w innym kierunku. Nie muszę być czczony, nie zależy mi na tym, żeby ktoś mnie podziwiał. Po iluś tam latach inwokowania w siebie przeróżnych bóstw i jednoczenia się z nimi, znam już dobrze swoją wartość. W związku z tym nie muszę jej ciągle potwierdzać przez zabieganie u innych o akceptację czy podziw. Pamiętaj, że niektóre bóstwa są manifestacją pierwotnej/ostatecznej wszechobecnej Pustki, co oznacza, że po wykonaniu inwokacji, która w zasadzie nigdy się nie kończy, jestem jednocześnie wszystkim i niczym, więc moja samoocena nie zależy od jakichś tam drobiazgów.


Jeśli musisz mówić ludziom, że jesteś ważny, to znaczy, że nie jesteś.

Margaret Thatcher


Pamiętasz może taki stary film Zelig? Tytułowy bohater rozpaczliwie pragnie akceptacji. Dlatego kiedy pojawia się wśród naukowców, przemienia się fizycznie i psychicznie w naukowca — mówi i wygląda jak naukowiec. Robi coś takiego jak kameleon. Kiedy pojawia się wśród rabinów albo tokarzy, przemienia się fizycznie i psychicznie w rabina bądź tokarza. Zrobi wszystko, za cenę własnej tożsamości, by ktoś zaakceptował jego tożsamość. To błędne koło.


Supernatural: A wcześniej mówiłeś: nie ma ja, nie ma problemu.

Tom Hex: Nie chodzi o to, żeby zniszczyć ja, tylko żeby je okiełznać. Ja jest przydatne do życia w tym świecie. Ja jest narzędziem czegoś większego, co przekracza tak małostkowe rzeczy jak uznanie i sława.

Supernatural: Rozumiem więc, że skoro nie zależy ci na aplauzie i nie zabiegasz o akceptację, to w efekcie nikt cię nie lubi i nie masz przyjaciół.

Tom Hex: A ty widzę z jednej skrajności w drugą. Jestem normalnym człowiekiem i mam średnią ilość przyjaciół bez specjalnego starania. Ważna jest jakość, nie ilość. Według długoletnich badań naukowych o naszym szczęściu decyduje nie ilość pieniędzy, stopa życiowa, majątek, lecz dobre i pozytywne kontakty z ludźmi. Najszczęśliwsi ludzie nie są wcale bogaci. Mają natomiast przyjaciół, kogoś kogo kochają i są przez kogoś autentycznie kochani. Na dobrą sprawę wystarczy nawet jedna taka osoba, z którą łączy nas miłość.

Supernatural: Bo się rozpłaczę…

Tom Hex: A ja cię zdzielę w ten głupi łeb! Badania przeprowadzili amerykańscy naukowcy, są więc wiarygodne!

Supernatural: Zatem rozumiem, że nie masz posiadłości, helikopterów, własnej wyspy i jachtów tak dużych, że nie mieszczą się w porcie? Pewnie też nie polecisz na Marsa.

Tom Hex: Zgadłeś! Rzeczy, o których wcześniej marzyłem, po uzyskaniu Mocy okazały się po prostu niepotrzebne.

O czymkolwiek marzysz, to nie będzie to.

Budda

A Marsa znam akurat z inwokacji.

Supernatural: Smutki opowiadasz, Hex. Każdy chciałby tak żyć. Bogactwa, splendor, powszechny szacunek i zazdrość sąsiadów Każdy tego pragnie. Dlaczego nie ty?

Tom Hex: Nie mówię, że to jest złe. Mówię, że to nie wszystko. To nie jest tym, o co tak naprawdę chodzi. Osobiście wystarczy mi świadomość, że mogę to wszystko mieć, kiedy tylko zechcę. Nie mam większości tych rzeczy i właśnie to mnie od nich uwalnia. Z pewnością nikt się ze mną nie zgodzi, ale twierdzę, że w magii chodzi przede wszystkim o MOC posiadania, a nie o samo posiadanie. Świadomość, że MOGĘ mieć wszystko, czego chcę, furę pieniędzy, najbardziej smakowite kobiety, sławę, wszelkie rozrywki, poważanie i szacunek ludzi — ta świadomość uspokaja mnie. Pewnie to dziwne, ale przestałem za tymi rzeczami gonić, bo wiem, że nigdzie mi nie uciekną. Kiedy czegoś potrzebuję, wywieram pewien wpływ na przepływ energii w kosmosie i wszystko zaczyna się układać tak, że ta rzecz sama do mnie zmierza. Nie mam milionów w banku ani w bieliźniarce, więc żyję raczej dyskretnie.

Supernatural: Zawiodłeś mnie i moich czytelników, Hex, tym wyznaniem. Po co ci ta cała magia, jeśli z niej nie korzystasz?

Tom Hex: Kiedy właśnie korzystam!

Supernatural: Ale ty korzystasz z niej po to, żeby nie korzystać. To bez sensu. Powinieneś zajechać tutaj lamborghini albo helikopterem, w towarzystwie króliczków Playboya, sypiąc banknotami na lewo i prawo, a ty przyłazisz z jakimiś dzikimi czarownicami i wikingami na pieszo! Czy tak żyje milioner? Pan i władca magii?

Tom Hex: Może nie wiesz, ale obecnie duża część milionerów wybiera właśnie taki styl życia, dyskretny, prawie przeciętny, normalny. Ma to swoje zalety. Ja żyję właśnie pośrodku. Ani za dużo, ani za mało, tylko tyle ile akurat potrzeba.

Supernatural: I uważasz, że to jest mądre podejście?

Tom Hex: Jak najbardziej. Nie tylko mądre, ale i wygodne. Ponieważ przysłowia są mądrością narodu, przytoczę dwa z nich:


Co za dużo, to niezdrowo.

Od przybytku głowa nie boli.


Myślę, że oba trafnie ilustrują moje podejście, czyli drogę środka z okazjonalnym odwiedzaniem granic.

Supernatural: Rozczarowujące, nie wykorzystywać całego potencjału magii!

Tom Hex: Raczej skalkulowane. Opowiem ci coś. Pewien bardzo znany współczesny mag stworzył kiedyś serwitora, czyli takiego świadomego astralnego robota, żeby pomagał mu prowadzić cykliczne prezentacje i wykłady. Serwitor mobilizował wszystkie siły umysłu maga, pomagał w koncentracji, wzmacniał pamięć, odsuwał przeszkadzające okoliczności. Aż pewnego dnia, z nie pamiętam już jakich powodów, serwitor przestał działać i nagle okazało się, że nasz mag jest bezradny, kompletnie nieprzygotowany do poprowadzenia wykładu. Po prostu nie jest w stanie normalnie myśleć i działać. Podobnie rzecz wygląda w przypadku stymulowania się kokainą. Kiedy działanie dawki mija, musisz wziąć następną, bo inaczej masz fatalny, obezwładniający zjazd w dół. To prowadzi w krótkim czasie do całkowitego uzależnienia. Stajesz się niewolnikiem i nie możesz już normalnie funkcjonować.

Supernatural: I co to ma niby znaczyć, to żałosne moralizowanie?

Tom Hex: Że cały czas uczymy się na swoich i cudzych doświadczeniach. Według mnie ta historia pokazuje, że magia jest fajna, ale lepiej samemu się czegoś nauczyć, tak żeby to już na stałe zostało w nas. Rzeczy, które za bardzo ułatwiają nam życie, czynią z nas niewolników.

Supernatural: Wspomniałeś o kokainie. Brałeś więcej narkotyków?

Tom Hex: Oczywiście. Kiedy pojawiły się pieniądze, pojawili się też liczni „przyjaciele” z towarem. Bardzo bogata oferta do dyspozycji. Jednak przyznaję, że interesowały mnie wyłącznie enteogeny, LSD, DMT, nawet marihuana. Niestety w miarę postępów na ścieżce magii, przepraszam że cię znowu rozczaruję, narkotyki zbladły z tego prostego powodu, że ich działanie zawsze mijało. Natomiast osiągnięcia w medytacji, kontemplacji, podróżach astralnych, transowaniu, inwokowaniu bóstw, ewokowaniu duchów, sigilizowaniu wszystkiego — to zostało we mnie i nie przemija, pomijając krótkie okresy ciemnej nocy duszy między iluminacjami. Ale nawet wtedy w tle wydarzeń cały czas obecne jest bogactwo prawdziwej Wiedzy. Mówiąc krótko, to rozwija moją Moc, niezależnie od tego, czy sytuacja jest dobra, czy zła. Natomiast substancje, niezależnie od ich niezaprzeczalnych zalet, łatwo prowadzą do uzależnienia i rozbicia spójności umysłu. Na dłuższą metę po prostu przeszkadzają, zamiast pomagać.

Supernatural: Hex! Ty się w ogóle nie umiesz bawić! Dawno nie widziałem takiego sztywniaka! To tak jakbyś miał lamborghini i jeździł nim tylko do osiedlowego sklepu po zapałki.

Tom Hex: Wiesz, co? Masz świra z tym lamborghini!

Supernatural: Każdy za czymś szaleje…

Tom Hex: Notujesz? To uważaj! Bardzo przepraszam wszystkich czytelników. Zawiodłem wasze oczekiwania. Nie dostanę od was lajków. Tragedia! Jak ja się z tego podniosę… Czeka mnie samotność i depresja…

Supernatural: Mam cię! Czyli jednak zależy ci na opinii innych!

Tom Hex: Czy ty w ogóle wiesz, co to jest ironia?

Supernatural: Słyszałem kiedyś o czymś takim. Ma coś wspólnego z żelazem?

Tom Hex: Załamka! No dobra, muszę już iść. Czekają mnie jeszcze dzisiaj niesamowite rozrywki z ludźmi, którzy nie mają przy sobie złamanego grosza.

Supernatural: Współczuję.

Tom Hex: Ja tobie też. To cześć.

Supernatural: No, heja.

Jak urządzić mieszkanie

Drogi Tomaszu Hexie!


Doszły mnie słuchy o jakiejś potwornej demolce w twoim domu. Ponoć włamywacze pomazali farbą ściany i powywracali wszystko do góry nogami. Słyszałem też, że zrobiłeś już gruntowny remont i wszystko wróciło do stanu pierwotnej doskonałości.

W związku z tym chciałem cię prosić o radę. Jak urządzić dom? Od czego zacząć? Jak się za to zabrać, żeby było ładnie, bezpiecznie i wygodnie?

Chodzi mi nie tylko o ściany, pokoje, ale mam też na myśli ogród i w ogóle cały dom.

Bądź zdrów, Tomaszu, i oby twój dom odwdzięczył ci się za troskę, którą mu okazałeś.


W oczekiwaniu na szybką odpowiedź,

Twój szczerze oddany

Timothy L.


Najdroższy druhu, Timothy!


Szalenie ucieszył mnie twój list, przede wszystkim dlatego, że mogę na niego odpowiedzieć. Uratował mnie bowiem od chwilowego popadnięcia w szaleństwo, do czego niewątpliwie by doszło, gdybym dalej słuchał tej wariackiej muzyki, jakiej słuchałem, zanim otrzymałem twój list.

Niezmiernie jestem rad, że u ciebie wszystko w najlepszym porządku, jak mniemam, aczkolwiek prosząc o radę w sprawie domu, sugerujesz, iż zaistniały jakieś specjalne, być może przykre okoliczności związane z jego kondycją. Mam nadzieję, że nie wydarzyły się TE okoliczności, co do których mam nadzieję, że się nie wydarzyły. To znaczy, mam nadzieję, że nie doszło do najgorszego, czyli że twój dom nie jest nawiedzony ani nawet pomazany farbą przez głupkowatych chaotów.

Ufając jednak, że masz się dobrze i twoje domostwo takoż (a wnoszę to z radosnego raczej tonu twojego listu), przejdę niezwłocznie do rzeczy.

Przede wszystkim sprzątanie. Zrób generalne porządki i wywal w cholerę wszystkie graty, których nie używałeś, powiedzmy, od pięciu lat. Oczywiście wiem, że jak tylko je wyrzucisz, na drugi dzień okażą się potrzebne, ale mówi się trudno. Z prawem Murphy’ego nikt jeszcze nie wygrał. A stare graty, w tym ubrania i inne bibeloty, wyrzucić trzeba, bo są źródłem zmurszałych, zastałych energii, wylęgarnią duchów i chochlików, a ponadto blokują swobodny przepływ siły życiowej. Kiedy to już uczynisz, musisz cały dom gruntownie przewietrzyć. Niech wiatry czterech stron świata hulają po piętrach i piwnicach, unosząc ze sobą niepotrzebne wspomnienia, emocje, to co trzyma cię nisko ziemi i nie daje ulecieć w transie mistycznym ku niebu.

Następnie chwyć miotłę — wiem, że dużo wymagam od pana domu, ale to jest konieczne — i wymiataj nią niepotrzebne już, stare i zapyziałe duchy daleko poza próg domostwa. Mów przy tym afirmacje i zaklęcia oczyszczające, a powołuj się na bogów twoich ulubionych, żeby żaden zgnuśniały cień nie ostał się po kątach.

Oczyściwszy wstępnie domostwo wiatrami czterech kierunków, przy wsparciu wymiatającej miotły aerodynamicznej, obmyj wszystko wodą nie żałując mantr wyganiających naprzykrzające się duchy. Później jednakże, pobłogosław czystą wodę mocami najwyższych i najbliższych tobie bóstw i obejdź domostwo skrapiając nią wszystkie kąty, tak żeby oczyścić ciało domu na wszystkich poziomach.

Czas na dzwonki. Obejdź domostwo czyniąc hałasy specjalnymi dzwonkami, pobłogosławionymi, mogą być też gongi albo kołatki, i wyraźnie poleć, aby wszelkie negatywne energie z domu się wyniosły w jakieś lepsze dla nich miejsce. Możesz też ewentualnie zatrzymać je w domu, szczególnie te silne i wredne duchy, składając im ofiary i w zamian domagając się ochrony, ale tego bym nie radził, bo z mijającym czasem mogą zechcieć większych ofiar, aż w końcu sięgną po ciebie, uznawszy iż jesteś smakowitym kąskiem.

Dlatego zwróć się o zabezpieczenie do silniejszych, lecz bardziej pozytywnych mocy.

Warto też oczyścić i pobłogosławić zakamarki dymem kadzidła i światłem świec. Najpierw je połącz z najwyższymi boskimi mocami, a potem błogosław, ile wlezie. Użyj też olejków eterycznych, ziół przeróżnych wedle uznania i co tylko ci przyjdzie na myśl, a co może stanowić źródło dobrej energii.

Porozstawiaj wszędzie symbole tego, co cię wspiera. Święte posążki, wietrzne dzwonki indiańskie, sigile, mantry, wizerunki. Zadbaj o odpowiednie kolory, aby oddziaływały na psychikę.

Oprócz hałasów robionych kołatkami i dzwonkami, możesz użyć śmiechu, szczególnie jeśli zaprosisz przyjaciół i będziecie długo bawić się, śmiać i rechotać, aż ściany nasiąkną nowymi emocjami, wesołymi i zostaną w ten sposób zaimpregnowane.

Możesz, a może nawet powinieneś rozszerzyć zakres impregnowania pomieszczeń organizując długie i solidne sesje orgiastycznego seksu grupowego, najlepiej połączonego z salwami nieokiełznanego śmiechu i radosnych rytuałów życia. Ten sposób stosuje się szczególnie w wypadku, kiedy w domu panują energie śmierci powstałe na przykład w wyniku samobójstwa albo innych przykrych incydentów, takich jak długotrwała choroba czy przeciągające się patologie rodzinne.

Ufam, że jesteś człowiekiem porządnym i nie brak ci w związku z tym ani przyjaciół, ani kobiet chętnych do współudziału w wyżej wspomnianych przedsięwzięciach porządkowo-remontowych. Gdyby jednak, w co szczerze wątpię, pojawił się jakiś problem z zapewnieniem dostatecznej ilości chętnych uczestniczek, w ostatecznej ostateczności pamiętaj o jednym: jeśli naprawdę nie masz już czym przyciągnąć kobiet, użyj pieniędzy. Sposób ten jest co prawda niegodny prawdziwego mężczyzny i zaawansowanego maga, ale warto go znać, jeśli okoliczności staną się nagłe i nieprzewidziane. Poza tym zwróć uwagę, że ładne kobiety bywają takie tylko z wierzchu, a wewnątrz może czaić się paskudny demon, tak więc lepiej nie strzelaj w ciemno i nie zawieraj przygodnych znajomości. W końcu nie chcesz, żeby twój dom przesiąkł czymś paskudnym, jak mniemam. To samo zresztą dotyczy powierzchowności przyjaciół.

Kiedy już wszystko jest posprzątane i naenergetyzowane, przejdź do dalszych zabiegów. Zaprogramuj na nowo ściany, drzwi, schody i temu podobne kluczowe miejsca w domu. Po wejściu w medytację, a nawet trans, zgromadź energię poprzez oddech, albo tak jak lubisz, i przekaż ją ścianom z konkretnymi instrukcjami. Żeby chroniły, usuwały zmęczenie, żeby wysyłały dobry humor i wsparcie. Co tylko uważasz.

Na przykład firanki w oknie. Nasącz je swoimi życzeniami i niech przekazują je przestrzeni, kiedy wiatr nimi poruszy. To coś podobnego do tybetańskich flag wietrznych lung-ta.

Podobnie zaprogramuj wycieraczkę przy drzwiach, żeby każdy wchodzący ulegał automatycznie oczyszczeniu, odświeżeniu i korekcie intencji.

Musisz też pamiętać o zwierzętach domowych. Mam na myśli przede wszystkim pająki, które wyłapują wszelkie tałatajstwo pleniące się po kątach i w ten sposób chronią cię. Wspieraj je i niech ci służą jak dobre chowańce.

Pamiętaj, żeby utrzymywać porządek. Jeśli sobie z tym nie radzisz, rzuć odpowiednie zaklęcie na panujący w domu bałagan. Zaprogramuj go, żeby się sam sprzątał! Oczywiście, jako mag-realista wiesz, że bałagan sam się nie posprząta, ale zaklęcie zadziała w ten sposób, że albo ty sam nie będziesz bałaganił, albo bałagan będzie łatwy do sprzątnięcia, ewentualnie znajdziesz pieniądze na zatrudnienie służby.

Regularnie odbywaj w różnych miejscach domu sesje medytacyjne bądź odprawiaj rytuały, żeby utrzymać wszędzie właściwy poziom fluidów, nie tylko w miejscu wyznaczonym na świątynię magiczną.


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 29.74