Zabawiłam się w masochistkę, aby mój Parker miał o czym dla was pisać. Komu chciałabym podziękować? Inicjały w poszczególnych tytułach zastąpią słowa mojej wdzięczności za to, że jesteście.
Wszystko co na mnie wpłynęło stało się moim życiowym kompasem. Teraz czytacie moje emocje w różnych znaczeniach. Jeśli w poezji jest wam mnie za mało to ucieknijcie w naszą muzykę, którą tworzymy z Amelią Naczas. To co widzicie w tej publikacji to jeszcze nic. Tworzymy dla was płytę, książkę.
Drodzy czytelnicy… Bądźcie ze mną, gdy będę szła po szczeblach pisarskiej drogi. Kim mogłabym być, gdyby wasze oczy nie były skierowane w stronę kartek z moimi bredniami? Dziękuję, że poćwięcacie choć godzinę w miesiącu na moje wypociny.
08.04.2024
Masochizm
Problem w pisaniu jest jeden —
wylewam emocje niszcząc przy tym momentami siebie.
Atrament
3 nad ranem,
a ja z kartką i Parkerem.
Myśl o Tobie zostaje przelana na papier.
Chcę rozpłynąć się z podniecenia
jak atrament ze starego pióra.
Gaśnie, a zarazem rozpala
Czarna kawa jak lura.
Myślę właśnie o Tobie.
Pet już się prawie gasił,
a moje myśli się bardziej rozpalały.
Ulice szare i mętne,
a Ty wyrazista jak rosa o poranku.
Kameleon
Siedziałam w galerii handlowej.
Otaczali mnie dziwni ludzie.
Czułam się jak w dramacie Orwella.
Musiałam się wtopić w debilizm
jak Winston Smith w totalitaryzm.
Cheval Blanc
Wypiliśmy wino poprzedniej nocy.
Wylewały się z ust tajemnice.
Byliśmy ciekawi siebie
jak smaku drogiego wina w butelce.
Przejechałam palcami po Twoim ciele.
Delikatnie, abyś poczuł tylko dreszcze.
Było upojnie, lecz bardzo groźnie.
Godzina mnie uratowała.
Chciałam Cię posmakować nieco później.
„Kordian”
Nie wiem czego chcę w życiu
jak Kordian od Słowackiego.
Zaczynam chcieć więcej,
ale nie idę po trupach jak Rodion ze „Zbrodni i kary”.
Jestem logiczna w swoim toku myślenia
jak Adam Mickiewicz w sonetach krymskich.
Idę powoli po wersach swoich tekstów.
W emocjach sięgam dna jak Hiob przez Boga.
Szukam prawdy jak Polikarp ze średniowiecza.
Szukając prawdy dosięgam większego dna
jak Winston z 1984, gdy jego umysł się poddał.
Przemiarzam życie jak Mały Książe,
szukając siebie w innych ludziach.
Moje słowa opisują jeszcze dłuższą drogę
niż Małego Księcia między planetami.
Zatapiam się w muzyce,
którą ostatnio stworzyłam i piszę dla was dalej.
Już po 22:00
Kolejnej nocy odegrała
się jękiem filharmonia.
Bóg wszystko słyszy?
Muszę go przeprosić…
Znowu zaburzyliśmy ciszę nocną.
Kaptur
Gasnę w lustrze, gdy patrzę w swoje odbicie.
Ubrałam najlepszą bluzę.
Założyłam kaptur.
W końcu siebie nie widzę.
Wróciła moja wyrazistość.
Mogę iść na miasto.
Popłyń po groteskowych wersach
Zabrać Cię w groteskowy utwór
jak u S. Mrożka?
Rujnują młode dziecko.
Chcą go przy rodzinie ośmieszać.
Mówią czego nie potrafi.
Nie daje przelać na siebie niespełnionych ambicji.
Dziecko nie chce być odzwierciedleniem rodziców.
Bliscy czują, że to nie ta owca w rodzinie.
Nie mówią już o nim głośno, gdy dorasta.
Czują ujmę i wstyd, że nie był
ich dopasowanym puzzlem.
Telewizja, Internet zaczynają huczeć na jego temat.
Rodzina nagle wznosi hasło: „To nasze dziecko!”
Desperacko szukają z nim kontaktu.
On już dawno skasował ich numery telefonu.
Pyta: „Kto dzwoni?”
Oni: „Jak to kto? Twoi rodzice!”
On: „Jesteście czarnymi owcami mojego
towarzystwa. Żegnam!”.
Ona
Pragniesz jej na nowo — nawet,
gdy złamie Ci serce.
Musisz dać wiele od siebie,
aby nie zgasła.
Gdy wtargnie się rutyna
zaczyna szeptać: Staraj się.
Unoszą się Twoje skryte emocje.
Ufasz jej,
a zarazem boisz stracić.
Miłość.
Króliś
Przytuliłam mojego pluszaka.
Zapytałam go: „Dlaczego mu zaufałam?”
Jego odpowiedź była wymowna.
Odbicie
Wylewam kilo łez.
Moje powieki ich nie utrzymują.
Spadają na bluzę,
w której cały dzień jestem.
Nakładam na siebie kaptur,
aby nikt mnie nie widział.
Po drodze kałuża…
Anomalia
Wyrazistość mojego serca…
Zaczęło pulsować szybciej.
Krew rozlewała się po całym ciele.
Zaburzam anatomię,
dreszcze też nie odgrywały poprawnej charmonii.
Dotykaj mnie dalej.
Chcę tej paradoksalnej emocji.
367
Przyszła właśnie do psychiatry.
Czekała okrągłe 367 dni.
Po pięciu minutach wyszła z receptą.
Zarzekła się, że tu nie wróci.
Zapisała się na prywatną konsultację.
Lekarz utrapiony.
Zanurzony w obowiązku bycia miłym.
Problemem nie była ona.
Widział konflikt z NFZ.
Naprawcie to, bo dzieje się krzywda!
367 dni dla człowieka z domniemaną depresją?
Ibanez
Dałam siebie tej osobie.
Pragnieniu, którego łaknie wielu.
Poddaję się mu tak samo
jak artysta swojej sztuce.
Burza
Palę peta i dym się ulatnia.
Dym się ulatnia,
ale wena przybywa.
Atrament chce się aż wylać.
Emocje zataczają koło.
Rośnie mrok wraz z endorfiną.
Wypluwam wszystko na kartkę
jak Toksyk jad na bliskiego.
Gramofon
Ulubiony winyl kręcił się.
Rozkręcał się również nastrój.
Jego język chciał zatańczyć z moim.
Chciał zbliżyć się do mnie
jak winyl do gramofonu.
Wielki wieszcz
Stare półki, kurz wielki.
W antykwariacie stoimy.
Wypatrujemy winyli, a tu tomik się trafił.
Twórczość Adama, każdy chyba zna — „Dziady”.
Zmora leni maturalnych.
Mickiewicz uchodził za pobożnego.
Tym czasem flirciarz epoki romantyzmu.
Człowieczeństwo i grzechy w jego życiorysie?
Wielki wieszcz i te same ludzkie problemy.
Błąd w programie
Muszę zapytać lekarza
czy wszystko ze mną dobrze.
Musi mi wypisać receptę
na wyrazistość siebie.
Widzę w lustrze czarną plamę.
Nie wylała się farba o nazwie Depresja,
ale może to coś z traumy?
Brązowooka
Intrygowało jej imię.
Oczarowywała w rozmowie.
Podniecało jej ciało.
Była doskonałą kusicielką.
Nie nasycisz się
Zasób słów?
Patrząc jej w oczy nie powiesz nic.
Pewność siebie?
Gdy Cię dotknie
rozpłynięty będziesz błagać oczami.
Nienasycony nią?
Jeden raz nie sprawi,
że Ci wystarczy.
Lustro iPhona
Samotne miasto jak i deszczowa pogoda.
Idealnie na przemyślenie.
Myślałam o tym co wydarzyło się tamtej nocy.
Zakłopotana spojrzałam na siebie w lustrze iPhona.
Wierzyłam swoim oczom.
Były poddane jak wtedy przy Tobie.
Gorączka
Boi się tej informacji.
Stara się nie myśleć.
Stres paraliżuje jej ciało.
Stoi i myśli co zrobić.
Orientuje się, że psychika jej nie pomoże.
Zostaje w tym i dalej sobie nie radzi.
Pozory
W moim wersie odnajdujesz siebie.
Dywagujesz, że może mam tak samo.
Nie, przeciwnie mój czytelniku.
Oboje mamy trudne chwile.
Granatowa krew
Mój Parker i ja.
Myślimy i czujemy w jednej chwili.
Wylewa się rzeka emocji.
Kartka przesiąknięta chwilowymi łzami.
Widzę, że niszczę samą siebie wracając.
Czytelnik się utożami — pisz dalej.
Nie odczytasz z wersu mnie.
Odnajdziesz w tym siebie.
Podziękujesz sobie, że tak wiele rozumiesz.
Popaprańcu!
Toksyk próbuje mną zawładnąć.
Ignoruję każde słowo.
Toksyk zaczyna zrzucać na mnie winę.
Zaczynam się śmiać.
Toksyk chce mnie sprowokować.
Milczę.
Znam Twój schemat.
Już nigdy Ci to nie wyjdzie.
Wydźwięk
„Pieprzę się z nim” ma inny wydźwięk od zdania
„Pieprzę się z nim ostro, bo go kocham”.
Fale
Klękam przed Tobą.
Widzisz jak spełniam Twoją fantazję.
Zaczynasz odpływać w moich ustach.
Śmieci
Przytul mnie.
Nie zawsze jestem silna
na swoje popaprane emocje.
Przeszło i odeszło
Nie zawracaj sobie głowy kobietą,
która już Cię niczym nie nasyci.
Już miałeś szansę, by ją zdobyć.
Marionetka
Lubi złych mężczyzn.
Problem leży w tej kobiecie
czy mężczyźnie chcącemu to wykorzystać?
Sen
Zegar tyka.
Wybija nie wiadomo jaka godzina.
15:00, 20:00, północ.
Zaraz do snu — w stronę karykatury śmierci.
Sen to mała śmierć.
Zegar tyka.
Zabiera godziny, minuty.
Mijają miesiące, lata.
Budzę się i jestem o kolejny dzień starsza.
Strażnik
Jesteś moim kompasem.
Jesteś moją muzą.
Jesteś rzeką tajemnic,
a zarazem ukojeniem.
Okaleczona
Mówisz mi, że jestem wyjątkowa.
Całujemy się namiętnie.
To sygnał Twojej miłości.
Zaraz później rzucasz różę z igłą.
Ranią mnie jej kolce.
Dajesz mi też róże w prezencie.
Ja ją łamię na pół,
aby pokazać Ci symbol odejścia.
Paleta
Zgasiłam peta w popielniczce.
Chciałam go rzucić
jak najlepsza malarka na ziemię.
Malarką dobrą nie jestem,
lecz noc naszą ubrałam w kolory.
Kolory pełne ciepła, gorąca.
Kolory pełne tajemnic.
Złuda
Mówił jak bardzo mnie kocha.
Dalekie było to jednak od prawdziwej miłości.
Kac
Upojeni sobą jak najdroższym winem.
Ta noc i muzyka w tle.
Nastrój grał nam w uszach.
Teraz wspomnienia chcą opamiętać naszą głowę.
Eros
Nie chcę przyzwyczajenia.
Nie chcę rutyny.
Chcę, aby miłość objęła mnie całą.
Chcę, aby obejmowała mnie
fizycznie i słowem.
Pobudź moje ciało i duszę.
„Grzech”
Przychyliła nieba,
gdy się pieprzyli.
Uniósł się do nieba, mimo
że on z piekła.
Senne ciało
Rozmawiali czule.
Zakochiwał się w jej słowach.
Oczarowany wiedział, że jej nie odda.
Przeżyli wspólną noc.
Mimo, że kochali słowa
to wylała się namiętność dotyku.
Uwielbiał jej senne ciało,
którym opatulała go ich wspólnej nocy.
Gdy zasypiali powiedziała: „Dobranoc”.
Nie wiedział, że to pożegnanie już na zawsze.
Skarb Słowackiego
Zapachniało kurzem i starocią.
Zakurzone książki,