E-book
11.3
drukowana A5
20
Romans Beaty Stepanoff

Bezpłatny fragment - Romans Beaty Stepanoff

i inne wiersze

Objętość:
53 str.
ISBN:
978-83-8324-986-5
E-book
za 11.3
drukowana A5
za 20

Warsztat

Nie mogę określić poezji

jest tylko

poezją

aprobatą siebie

możliwością aprobaty

rzeczywistości

Miejsce urodzenia

przypadkowo urodziłem się

w Moim Mieście na Mojej

Ulicy na Moim Podwórku

w pelargoniach

blisko tej pani co kiedyś

latem dała mi duże jabłko

blisko tamtej szyby która

się wybiła


popychany wskazówkami palcami

kołami naokoło w siatce okien

zawieszałem swój przestraszony

sen duszący się w poprzek

skrzyżowania żył z tętnicami


ja na dodatek

z czarnym telefonem

w kupie betonowych drzew

asfaltowych przesiek

słomianych wycieraczek

skrzętnie używanych po

przyjściu z Niego


włażę na swoją gałąź z

ciepłą wodą w kranie z

ciepłą kobietą w łóżku

w nocnej bieliźnie

przy nocnej lampce

opalam

oczy nad kartką

zwykłego papieru

jakiś nie swój chociaż

u siebie w

Mój człowiek

Mój człowiek jest bez twarzy

bez barwy włosów i bez skóry

nie pamięta daty urodzenia

znaków szczególnych

ale

nie jest wycięty

z sytuacji

zamierza ciągle gdzieś

zaistnieć

zamierza dużo powiedzieć

zamierza się w waszą stronę

swoją małolitrażową wyobraźnią

podkłada głos pod własną wersję

krajobrazu

uspokojony opanowany

przez słowa

szuka swojego kąta

z imieniem i nazwiskiem

***

O jakże śliczne

są nasze powstania i upadki

nasze zwycięstwa gesty bez dna

miłostki drugie dania

tak ładnie odcinają się

na papierze

O jakże prawdziwe

są nasze słowa wiersze

wyznania na skrawku

zwykłego papieru

aż dziwne że w życiu

może być inaczej

***

Nosi się we mnie człowiek

z papieru

nadziany banknotami

zdewaluowanych wierszy

z kopiowym podaniem o dębową

trumnę i twierdzi że chodzi

przede wszystkim

o fakty

Plecami ku słowom

kiedyś porównasz swój głód

do ostrego noża

czwarty akt

zaskoczy cię w niszy z bielizną

w rękach i w tafli szkła znajdziesz

całą prawdę o sobie

przedrżysz nieobecny to

całe karczowisko aż ślepy głuchy

z robaczkiem strachu zażądasz

nagłej ucieczki z orderem

opuchlizny

Powroty

Wracam

by przekonać się

że drzewa stoją na starych miejscach

że nadal twoje usta wiszą na ich

konarach


Zakładam

na oczy trawę

by patrzeć ziemią w korzenie

które wysysają zawieszoną w górze

czerwień


Jestem

bardzo uspokojony

kiedy trawa mówi mi

że gałęzie wcale się nie

zaróżowiły


Zamykam

drzwi tak znienawidzone

zamykające to co chcę zobaczyć

rozluźniam pięści oczu i

oddycham

***

Tutaj w cieple

wiersza

zapominam w którym miejscu

rozpina się twoje ciało

zapominam o nowych kłamstwach


Tutaj obok miasta

wszystko staje we właściwych

proporcjach

dojrzewa nam w ustach do paru zdań

jak stół czterema nogami do chleba


Tutaj gdzie cisza

gdzie nawet żadna gwiazda

nie zamruczy gdzie nawet

koty chodzą parami

otwieram dla ciebie

konto dobrych uczynków

z przyniesieniem do domu

***

wschodzę

ściśle tu-taj-nie

po ciemku odnajduję kutersłowo

pełen zachwytu łóżka

na wyciągniętej z piersi przenośni

po której wkraczasz taka

przeziębiona z ręki do kłębka

postaci z zapasowym piątym wierszem

u nogi


to jeszcze nic

każdej nocy lecę do ciebie

i staram się zrozumieć

Kartka do Joanny

Długi wiersz jest zaprzeczeniem poezji

Długa znajomość jest zaprzeczeniem pożądania

chociać nie zawsze da się to wszystko

przetrawić na sucho

Histeria w końcu minie i może się nam

pomylić cogito z coitus

bo wielkie słowa wcale nie rodzą poezji

A ty nic nie mówisz nie piszesz

wystawiasz się tylko cała

w moim krajobrazie

przed bitwą na poduszki pod oliwą

sprawiedliwości

Nie przysyłasz pocztówek z całkiem nowego Jorku

nie dajesz niczego do myślenia bez żądzy

ukazujesz swoje zęby taka w sam raz

taka w same dwa lub trzy wieczory

do obustronnego okładu moich zdrętwiałych

policzków od ciągłego stania w przeciągu

marzeń i nic nie robisz na tym swoim odludziu

podniebnym joanno-niebieskim

z kwiatem róży na podniebieniu

Park Centralny

A po południu

kiedy oczy ubierają się

w park

przywiązuję ręce do gałęzi

by przyjrzeć się niebu

tak bez niczyjej pomocy

wdany w życie

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 11.3
drukowana A5
za 20