E-book
7.88
drukowana A5
Kolorowa
36.36
Rodzina Sipa Maj

Bezpłatny fragment - Rodzina Sipa Maj

Magiczny Ogród


Objętość:
27 str.
ISBN:
978-83-8414-439-8
E-book
za 7.88
drukowana A5
Kolorowa
za 36.36

Magiczny ogródek Babci Majki

Za siedmioma górami i siedmioma rzekami — a tak naprawdę tuż za rogiem, w zwyczajnym miasteczku o nazwie Chojnów, niedaleko Legnicy — znajdował się domek Babci Majki i Dziadka Kazika.

Przy tym domku rozciągał się magiczny ogródek Babci Majki, o którym szeptały dzieci w okolicy. Mówiono, że rosną w nim kwiaty spełniające życzenia, a stara huśtawka potrafi rozbujać się aż do chmur. W tym zaczarowanym miejscu każde spotkanie zamieniało się w bajkową przygodę, zwłaszcza gdy przyjeżdżały ukochane wnuki: Dominika, Szymon, Michałek i maleńka Nikolka.

Niezwykła niedziela

Pewnej niedzieli cała rodzina wybrała się razem do kościoła. Szymon dumnie służył jako ministrant i lektor — stał przy ołtarzu w białej komży, czytając głośno Sowo Boże, a Babcia Majka patrzyła na Niego z czułością i dumą. Dominika siedziała grzecznie obok babci, przypominając sobie wszystkie rady, które od niej dostała. To właśnie dzięki babci tak dobrze się uczyła — Babcia Majka od najmłodszych lat pokazywała jej litery, czytała bajki na dobranoc i tłumaczyła trudne zadania, dzięki temu Dominika wyrastała na bardzo mądrą dziewczynkę. Dominika przypomniała sobie jak kiedyś, gdy była malutka, była z babcią i dziadkiem na mszy i w najmniej spodziewanym momencie, gdy panowała zupełna cisza, nagle rozległ się dziecięcy głosik Dominiki:

— Weź Sipę na ręce! — zawołała głośno.

Wszyscy w kościele odwrócili się zdumieni, a dziadkowie oniemieli z wrażenia. Po chwili jednak ksiądz i wierni uśmiechnęli się pod nosem — wszyscy zrozumieli, że mała Dominika po prostu powiedziała coś zabawnego, jak to dzieci potrafią. Babcia Majka przytuliła zmieszaną Dominikę i szepnęła ze śmiechem:

— Ciii, kochanie.

Opowiedziała o tym swoim bliskim. Ten drobny incydent rozładował poważną atmosferę i sprawił, że tego dnia uśmiech zagościł na twarzach wszystkich. Po mszy cała rodzina ruszyła do domu babci i dziadka. Gdy tylko przekroczyli próg zaczarowanego ogródka, powitał ich zapach kwitnących róż i dźwięk brzęczących pszczółek, które zdawały się nucić melodię. Słońce przygrzewało, a kolorowe motyle tańczyły nad rabatami pełnymi kwiatów. Dla wnuków to miejsce było jak inny świat — tutaj każdy czuł się beztrosko i radośnie.

Zaczarowana huśtawka

Dzieci szybko pobiegły do ogrodu, Szymon zatrzymał się tam gdzie wisiała zaczarowana huśtawka — stara drewniana deseczka na sznurach, na której Babcia Majka huśtała niegdyś ich tatę i wujka, a potem każde z wnucząt. Huśtawka ta miała niezwykłą moc: tylko babcia potrafiła rozbujać ją tak wysoko i lekko, że dzieci czuły się, jakby frunęły. Szymon spojrzał błagalnie na babcię:

— Babciu, proszę, pohuśtaj mnie jak dawniej! — zawołał, aż oczy mu zabłysły na samo wspomnienie.

Babcia Majka zaśmiała się serdecznie:

— No dobrze, mój taekwondo mistrzu. Tylko trzymaj się mocno! — ostrzegła żartobliwie.

Choć Szymon urósł i był już silnym chłopcem (w końcu trenował taekwondo i należał nawet do kadry narodowej juniorów), dla babci wciąż był tym samym małym wnuczkiem, którego kiedyś wesoło huśtała. Chłopiec usiadł na huśtawce, ściskając mocno sznury. Babcia stanęła za nim i jednym zręcznym ruchem popchnęła huśtawkę. Deseczka najpierw poruszyła się wolno, ale z każdym kolejnym pchnięciem nabierała prędkości. Huśtawka bujała się coraz wyżej i wyżej. Szymon śmiał się głośno, kiedy jego stopy niemal sięgały sufitu. Tylko Babcia Majka mogła go tak rozbujać — nikt inny nie miał tyle odwagi i wprawy. Dla pozostałych wnuków był to magiczny widok. Szymon wyobrażał sobie, że z huśtawki dosięga chmur, że kopniakiem może strącić kawałek obłoku jak na treningu taekwondo. Mała Nikola klaskała w rączki, skacząc z radości na widok szybującego niemal jak ptak Szymona.

— Wiii! Wysoko! — wołała zachwycona dwulatka, przekręcając nieco słowa, a jej śmiech rozbrzmiewał jak dzwoneczki.

Michałek patrzył z iskrą zazdrości i podziwu: sam też miał ochotę na taką przygodę. Gdy tylko Szymon zeskoczył z huśtawki, rozczochrany i rozpromieniony, Michałek odważnie wskoczył na miejsce.

— Teraz ja, teraz ja! Babciu, mocno! — prosił, choć w środku troszkę się bał tych wysokości.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.88
drukowana A5
Kolorowa
za 36.36