Część I
Ex aurora — Od świtu
— Ludzkie JA —
Oto JA! Człowiek!
Istota idealna.
Jest, bo chce przecież.
Też wszystko wiedzieć może.
JA
wszystko od wszystkich wie lepiej.
Widziało już wszystko,
a nawet to,
czego inne Ja
nie widziało jeszcze.
Rozumie bez rozmów.
Sądzi, by przesądzić o wszystkim
i wszystkich.
W końcu o swoim sądzić
nie może.
JA- rozsądne,
inne — broń Boże!
Zaszło dalej … Tak mu się zdaje.
Nieraz ostatnie na podium stało,
miało ponad,
choć ciągle mu mało.
Ubrane w gorzkie szczęście.
Szczęścia widać rozpoznać
nie potrafi.
Trudu zadane, by…
JA
Najważniejsze
na szczycie utrzymać.
JA- koniecznie Pierwsze!
Do niczego mu inne
Ja potrzebne nie będzie.
JA samodzielne!
JA, potrafi
wszystko i wszędzie.
Dlatego też…
JA
często odchodzi samotnie
widząc,
że JA wcale nie było dobre.
— Sztuka życia —
Życia nam uczyć się trzeba
tak po prostu
Bez przepisu
Bez rad dobrych
tych, co to butów naszych
nie ubierali
Życia nam uczyć się trzeba
w ciszy
spokoju
domowym kącie
Myśleć, jak rodzinę tworzyć
i gwiazd z nieba
nie obiecywać.
Życia nam uczyć się trzeba
po błędzie
Wstać szybko
Pamiętać
Nic nam nie da
usilnie na przekór
w błędach trwać
bez refleksji
Życia nam uczyć się trzeba
z miłością
za przewodnika
Nigdzie nie dojdziesz
Drogi zamknięte
jeśli miłość w sercu zanika
Życia nam uczyć się trzeba
Brać życie za wielki skarb
Nie dane
na zawsze
Po nim dowiesz się
ile naprawdę człowieku
byłeś wart
i co się z Tobą stanie
— Uczta dla serca —
Nawet w świecie
takim,
jaki dziś mamy,
trafiają się dni szczęśliwe.
Bez prezentów,
złamanych obietnic,
całkiem niezwykłe.
W swej prostocie inne.
W te dni i serce
najbardziej się raduje.
Nie trwa już w sprzeczności.
Jest pewne,
co czuje.
I ludzie jakoś bardziej uśmiechnięci,
ręce do zgody podają.
Każdemu dobro po głowie się plącze,
złym myślom się nie poddają.
W zamian nic nie chcą,
choć czas swój stracili.
Nagrody nie oczekują.
Wystarczy łagodnie spojrzeć
im w oczy,
a serce znowu od nowa czuje.
Niewiele sercu do szczęścia potrzeba.
Dni dobrych,
dobrych ludzi wokół.
Wystarczy kawałek błękitnego nieba,
by serce odnalazło spokój.
— Z zamkniętymi oczami —
Z zamkniętymi oczami
najważniejsze przeżywamy.
Najczęściej też to,
o co prosić chcemy.
Na czym nam zależy.
Wsłuchujemy się…
Czekamy…
Czy Bóg wysłucha pacierzy?
Z zamkniętymi oczami
pocałunek składamy.
Niech chwila ta wiecznie trwa.
Przytuleni do siebie…
Nikt z Nas przecież
nie wie,
czy to nie ostatni już raz.
Z zamkniętymi oczami
i łza spłynie czasami.
Losu kajdany…
W bezsilności trwamy,
gdy dzień nadszedł smutny
i gardło jakoś ściska żal.
Z zamkniętymi oczami
nawet z wyboru
ślepi chcemy się stać.
Czy nie jest pięknie
nie patrzeć, gdy wokół
dzieje się tyle zła?
Z zamkniętymi oczami
żegnać Nam przyszło.
Chce się zatrzymać czas.
To nic.
Choć chciałbyś odmienić…
Spójrz!
Nic nie możesz sam.
— Trudy życia —
Pogubieni
już od urodzenia
W trudach tego życia
Ciężko się urodzić
Ciężko
gdy odejść trzeba
Pogubieni
krzyczymy jeden
na drugiego
Kto ma więcej trudu
i jak trudno w życiu
Gdzie największa
Bieda
Sam
choćbyś i nazwy
gwiazd nosił w pamięci
Życie
nazbyt ciężkie
Tu potrzeba chęci
Chęci
by coś więcej
w życiu zrobić nieraz
Cząstkę serca
oddać
Czyjeś serce sklejać
Sąd
podnosić stale
o życiu nie swoim
Tak dziś
łatwo nam przychodzi
sądzić
Tego co sądu się boi
Niech się w trudach
dnia naszego
Serce
nam otwiera
Czy gdzieś człowiek
jakiś obcy
Czy pomocy trzeba
Z uczciwości sądźmy siebie
Z pomocy bliźniemu
Czy swą rękę
bez celu swojego
podasz bratu swemu?
— Ile zalet, ile wad —
Choćby spisać księgę całą :
— Ileś wart sądząc o sobie?
Odwagi wciąż ciągle mało.
Strach, czego się dowiesz.
W lustro nawet spoglądając,
nic o sobie wiemy.
Cicho stojąc,
cisza wokół…
Co w lustrze ujrzymy?
Czy na marne idą zawsze
nasze rozważania?
Jak znów łatwo listę zalet
spisać bez pytania.
Czy coś dobrze dziś zrobiłeś?
Co osiągnąć mogłeś?
Ile świata zobaczyłeś?
Czy komuś pomogłeś?
Skromne za to wyliczenia.
Wad nie ma już przecież.
Chwalić się nie będziesz wcale.
Prawda w oczy piecze.
Prawda sama drzwi otwiera.
Klucza jej nie trzeba.
Dziś nie chwalmy się już wcale,
więcej wad w nas jest
niż zalet.
Prawda tutaj się zaczyna.
— Łatwopalni —
Dziś znosimy znacznie więcej.
Ci, co kochają
patrzą sercem.
Wzroku swego nie odwracają…
Człowieka widząc biednego
pomagają.
Dziś znosimy znacznie więcej.
Granice dawno zatarte.
Oczy niezamglone
szeroko otwarte.
Serca, jak nigdy potrzeba.
Zobacz
dookoła ludzie.
Matką ich bieda.
Dziś znosimy znacznie więcej.
Nie bez szwanku
szybko się spalamy.
I tylko jeden wybór pozostaje.
Wybór, co dwie ma bramy.
Dziś znosimy znacznie więcej.
Mało chcących dawać,
Brać!
Na każdym zakręcie stoją.
My łatwopalni przez serce.
A serce to
naszą zbroją.
Dziś znosimy znacznie więcej.
Odwrócić drogę, którą zmierza świat
tak trudno.
I serce w udręce.
Patrzeć, jak
na naszych oczach
upada ten świat.
— Ludzka Odyseja —
Przechodzimy przez życie
wodzeni, gdzie los uważa…
Jednemu ciągle za mało,
innemu wszystko od tak
się zdarza.
Są i tacy,
co nie wiedzą, po co żyją.
Dowiedzieć się wcale nie chcą.
Tacy, co czekają na jakąś
lepszą przyszłość.
Ci, co źle im zawsze z każdym
i ze wszystkimi.
Ci, co pragną bardziej
stać się komuś bliskimi.
Tacy, co nie grzeszą myślami
o niczym.
Ci, co myślą o tym całym
Bożym świecie,
o niebieskich migdałach
albo, jaka przyjdzie jesień.
Są jeszcze i tacy,
którym się wydaje,
że posiedli całą mądrość,
nie czytając wcale.
No i Ci, co nigdy w życiu
na błędach się nie uczą,
do błędów się nie przyznają,
innym często uwagę zwrócą.
Ci, co żałują wszystkiego
nie dostrzegając niczego nowego.
I Ci, co nie żal im wcale.
To wznosimy się,
to upadamy.
Ile trudów, ile zalet.
Biegną życia chwile
Raz dobre, to znów twarde.
Ile prawdy jest w nas samych?
Czy to życie jest marne?
Tak radzimy sobie.
Odyseję życia stale,
przechodzi każdy człowiek.