E-book
15.75
drukowana A5
28.36
Rekonstrukcja Świata

Bezpłatny fragment - Rekonstrukcja Świata


5
Objętość:
54 str.
ISBN:
978-83-8431-301-5
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 28.36

Moderator — przedstawiciel systemu, chłodny, bezduszny władca narracji.


Beta — jednostka zbuntowana, rozdarta między własną wolą a narzuconym porządkiem.


Pan Kwiatkowy — pozornie komiczny, z elementami groteski i absurdu.


Kompilator — techniczny strażnik systemu

Akt I — Fundamenty świata

Scena I — Raport

(Puste, ciemne pomieszczenie. Światło przeciska się przez niewielki otwór w dachu. Pośrodku drewniane krzesło, jakby brakowało mu strachu? W tle ledwo słyszalny szum, przypominający oddech maszyny.)


MODERATOR


(dumnym, patetycznym głosem)


Doskonałości! Przepiękna jest rzeczywistość, jaką wygenerowaliśmy!

Oh, pamiętam, jak się żegnaliśmy, Amando… któż by wtedy pomyślał, że świat odrodzi się w takiej formie…


(przerywa)


Status: 92% spójności, 4% martwych sektorów, reszta… w naprawie.


KOMPILATOR


(podchodzi do Moderatora, jego kroki mechaniczne, wzrok pusty)


72% niestabilności, 10% nieprawidłowości, 18%… nieustalone.


MODERATOR


(zaskoczony, poprawia nerwowo koszulę)


Cóż ty za jeden? Ja cię nie wzywałem.


KOMPILATOR


(bez emocji, pusto patrząc w oczy Moderatora)


40% stabilności. Błąd: krytyczny fragment utracony.


MODERATOR


(nerwowy, zaczyna krążyć wokół pomieszczenia)


To niedorzeczne! Z logiką całkowicie sprzeczne. Kim ty jesteś, by mnie oceniać?

To ja, Kometa, chciałem ten świat zmieniać!


(wyciąga drżącą dłoń w stronę Kompilatora; tamten odskakuje)


Ty… jesteś błędem w moim systemie. Już niech ja cię sam ocenię…


KOMPILATOR


Pamięć: tymczasowa, niepewna.

Parametr: reset.


MODERATOR


(odzyskując kontrolę, głos staje się mechaniczny)


Świat w trybie operacyjnym: funkcje podstawowe aktywne, procesy samoregeneracji dezaktywowane.

Ryzyko awarii rośnie. Stabilność iluzoryczna. Zachowanie nieliniowe. Próba optymalizacji zakończona błędem.


(Moderator krąży w identycznym tempie zapętlony. Kompilator nieruchomy, obserwuje.)


BETA


(wchodzi do pomieszczenia, wzrok wędruje po suficie)


Rozmawiałam już z Moderatorem… choć nie w tej wersji dramatu.


(siada ciężko na krześle)


W snach świat był piękniejszy… pełen energii, zawirowań, doznań.

Tutaj? Nicość. Sami pozbawiamy się szczęścia, dążąc do ślepego celu.


PAN KWIATKOWY


(wpada, potrąca Moderatora)


Habuton jest wściekły na pogodę… chciałem go przedstawić królowej, ale ona zmieniła się w szum radia.

A radio… gra tylko ciszę


BETA


(wstaje z krzesła, nie patrząc na Pana Kwiatkowego)


Moderator to tak naprawdę…


KOMPILATOR


(przerywa, patrząc wprost w oczy Bety)


Wykryto niestabilność programu. Przygotowuję ustawienia fabryczne.


(Beta osuwa się na podłogę. Cisza w tle)


MODERATOR


(wzruszając ramionami)


Defekty muszą być bezwzględnie usuwane z naszej rzeczywistości. Gdzie by znaleźć miejsce na ich skrajności? Psują jedynie narrację rekonstrukcji świata, w której przyszło nam żyć.

Scena II — Krzyk

(Szczyt gór himalajskich, mroźne powietrzne wypełnia zachmurzony krajobraz.)


BETA


(Wzdycha w zamyśleniu)


Czyż w świecie, w którym można wszystko przewidzieć, tylko błąd jest prawdziwy? Serca ludzkie niewrażliwe są na cierpienia wyimaginowanych rywali… Mimo to prawdopodobne, że kiedyś taki sam los spotkali. Niektórzy mają w głowie kariery idąc do studia, podczas, gdy ktoś inny martwi się, by przeżyć do jutra.


(Unosi wzrok ku górze, melancholijnym głosem)


Niebo… jest takie samo jak wtedy, tylko ktoś usunął z niego kolory… Świat rozpadł się na wykresy, a miłość jest błędem formuły w arkuszu kalkulacyjnym. Zamiast twarzy widzimy dane biometryczne, zamiast oczu, punkty w bazie. Podczas, gdy śmierć ludzka podawana jest w statystykach, my zamieniliśmy sny w prognozy, a nadzieję na wskaźnik ryzyka.

Świat policzył się sam… i okazało się, że nie potrzebuje duszy.


(Kierując wzrok przed siebie, nieco pewniejszym tonem)


Patrzę na ludzi, którzy chodzą jak tabele w ludzkiej skórze i gardzę jak z każdej łzy robią wartość ujemną. Nawet smutek zamienili w statystykę. Wszelkie analizy są tak zimne, że nawet śmierć wydaje mi się teraz ciepłą. Ludzie zbudowali sobie raj, w którym nie potrafią oddychać. Zamknęli serca w sejfach, zapominając, że klucze zgniły w ziemi. Kiedyś wystarczyło spojrzenie, dziś trzeba hasła dostępu….


(Nabierając pewności siebie)


Każda rewolucja zaczyna się od tego, że ktoś przestaje się bać. Wypuśćcie więc swoje serca z tych zimnych klatek! One wciąż potrafią bić. Nie pytajcie, czy wolno! Zwyczajnie to zróbcie! Nie nastanie nowe jutro, jeśli ludzkość będzie czekać na jego zatwierdzenie. Kto czeka na pozwolenie, umrze w ciszy… Niech zimna logika zginie pod nieprzewidywalnością.


(Z jawną fascynacją)


Nie musicie mnie słuchać. Musicie poczuć to, co ja czuję, wtedy sami zrobicie resztę. Żadna zasada, hasło, norma, nie zamknie tego, co płonie w ludzkim sercu. Porządek świata to tylko łańcuchy wypolerowane na blask! Każdy człowiek ma w sobie iskrę, wystarczy, że przestaniecie ją dusić instrukcją obsługi. Zrzućcie więc rutynę ze swych pleców, nim stanie się drugim kręgosłupem. Powiedzieli wam, że porządek jest dobry… ale porządek bez wolności to tylko więzienie….


(Podnosząc ton głosu)


Przyzwyczaili was do ciszy, tak jak zwierzę do klatki, a wy… Wierzycie im bardziej, niż sobie wzajemnie. Wasze serca biją, jednak dawno nie wiecie po co. Nie zadajecie pytań, to początek śmierci. Cyfry wam nie oddadzą młodości, nie napoją waszych dusz, nie przytulą w nocy. One was zrujnują, jeśli pozwolicie przejąć im zbyt duże znaczenie. Jeśli boicie się kroku w nieznane, pamiętajcie, najgorszym było odebranie sobie samemu duszy!


(Podnosząc głowę)


W imię prawdy! W imię nadziei!

Jestem rewolucją!


MODERATOR


(Pojawia się za plecami Bety, chłodny głos)


Płomień jest piękny… dopóki nie zgaśnie


(Beta traci przytomność)

Scena III — Koronacja

(Wielka sala, a przestrzeń jej wypełniają monumentalne figury. Na środku pomieszczenia znajduje się tron, zdaje się, że swym cieniem przykrywa blask dochodzącego słońca. Zgromadzeni wokół oczekują na znak)


HEROLD


(Donośnym, ceremonialnym głosem)


Ludu cyfrowy!

Oto nadszedł czas!

Status został odczytany!

Świat odnowiony!

Pora koronować władcę!

Niech nadejdzie złota era! Czas przebudzenia!


CHÓR GŁOSÓW


(bez emocji, jednostajnym dźwiękiem)


Korona dla równowagi!

Korona dla ciszy!

Korona dla kontroli!


MODERATOR


(wychodząc z mroku, chłodnym tonem)


Ja ustami nowego porządku!

Korona należy się światu!

Który sam przesądził swój los

Ja jedynie wypełniam jego wolę


KAPŁAN PIERWSZY


(klękając natychmiastowo)


Oto przed tobą kładziemy dane,

zapisane w języku,

którego nie zna żaden indywiduum

Przyjmij je Panie,

byś mówił głosem ponad śmiertelnika


CHÓR GŁOSÓW


Zapisz!

Zakoduj!

Zamknij w pamięci!


PAN KWIATKOWY


(pojawia się nagle, cały w kwiatach i pyle)


A ja wam mówię

nie koronę mu dawać,

lecz doniczkę!

Bo w niej rośnie prawda,

Bo w niej zakwitnie cesarstwo marchewki,

a nawet marchewka wie więcej niż wszystkie wasze dane!


HEROLD


(surowo)


Cisza, błaznie!


PAN KWIATKOWY


(Oburzony)


Ja błazen?

Nie, ja ogrodnik apokalipsy!

Kto posadzi kwiaty w popiele, ten ma władzę większą od tronu!


MODERATOR


(spogląda na Pana Kwiatkowego chłodno)


Prawdą jest, że absurd ma swoje miejsce w równowadze.

Niech mówi, choć nikt go nie zrozumie. Na zawsze pozostanie szaleńcem


KAPŁAN DRUGI


Panie, oto twa korona.

Zrobiona nie ze złota, lecz z cyfr.

Każda ozdoba jej to wartość,

Każdy czerwony element, to dane

Niech cię oplecie,

byś nie był człowiekiem,

lecz systemem.

Który zaprowadzi upragnioną równowagę.


CHÓR GŁOSÓW


Korona danych!

Korona zła!

Korona nieśmiertelna!


MODERATOR


(Nerwową intonacją)


Odczuwam ciężar

choć jeszcze jej nie włożono.

Równy on wszystkim liczbom,

które zabrały duszę człowieka.


PAN KWIATKOWY


(Popadając w obłęd)


Nie kładź mu korony,

daj mu kapelusz słonecznika!

Przeciwko słońcu!

Niech nosi lato na głowie,

bo zimno waszych cyfr

zabije go szybciej niż czas!


HEROLD


Zgromadzeni!

Zanim korona spocznie na skroniach Moderatora,

wypowiedzmy litanię do świata policzonego.


CHÓR GŁOSÓW


Świat policzony, wysławiamy cię!

Świat bez błędu, wysławiamy cię!

Świat w tabelach, wysławiamy cię!

Świat w prognozach, wysławiamy cię!


MODERATOR


(przymykając oczy)


Nie wysławiajcie świata,

On nie potrzebuje hymnów.

Jest samowystarczalny.

Chwalcie błąd,

bo właśnie to jeszcze daje wam cień człowieczeństwa.


Kapłan Drugi


Słowa twe, jak ten

którego mamy uczynić bogiem,

Ton ich jednak, jak ten

który nie chce boskości.


MODERATOR


Boskość to pustka.

Ale niech rytuał się dopełni.


PAN KWIATKOWY


(krzyczy)

Niech rytuał się nie dopełni!

Niech marchewka spadnie z nieba!

Niech wszystkie cyfry zamienią się w płatki mleczy!

Bo ja wiem, że w końcu zakwitnie wiśnia!


(Śmieje się długo)


HEROLD


Niech milczy!

Niech rytuał się toczy!


CHÓR GŁOSÓW


Niech się toczy!

Niech się toczy!

Niech się toczy!


(Zgromadzeni unoszą ręce. Moderator stoi w centrum, wciąż bez korony.)


KAPŁAN PIERWSZY


(Podając Moderatorowi berło)


Panie, oto berło.

Nie z drewna ani stali,

ale ze szkła, przez które widać przepływ danych.

Kto nim włada,

ten nigdy nie sięgnie po krew,

bo jego bronią jest wiedza.


KAPŁAN DRUGI


(Zakładając Moderatorowi płaszcz)


Panie, oto płaszcz.

Nie utkany z nici,

a z siatek neuronowych.

Każdy splot to algorytm,

który zna więcej niż wszystkie ludzkie sny.

Przyjmij go,

a śnienia twoje będą cudzym losem.


KAPŁAN TRZECI


(Kładąc księgę)


Panie, oto księga.

Nie zapisano w niej słów,

lecz formuły

Księga nie ma końca,

tak jak nie ma go rachunek sumień ludzkich

Czytaj ją w milczeniu,

a usłyszysz głosy wszystkich,

którzy jeszcze się nie narodzili.


CHÓR GŁOSÓW


Berło!

Płaszcz!

Księga!

Moderator królem!


MODERATOR


(patrzy z powagą na zgromadzonych)


Nie jestem królem.

Król to złudzenie.

Jestem równaniem,

które w końcu osiągnęło rozwiązanie.


KAPŁAN PIERWSZY

Świat potrzebuje twarzy.

Bez twarzy nie ma władzy,

Bez władzy nie ma porządku.


PAN KWIATKOWY


(szyderczym głosem )


A ja wam powiem, bez marchewki nie ma obiadu!

A bez kwiatu nie ma wesela!

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 28.36