E-book
4.41
drukowana A5
16.92
Pustelnicze bajania

Bezpłatny fragment - Pustelnicze bajania

część pierwsza


Objętość:
33 str.
ISBN:
978-83-8155-611-8
E-book
za 4.41
drukowana A5
za 16.92

Pustelnicze bajania

1992-10-20


Pośród lasu mroku

Na górskim stoku

Na sporej leśnej polanie

Pojawia się chatka niespodzianie


Z kamienia — mchem porosła

Nic takiego, ot chatka prosta

Do stromej ściany przytulona

Jaskrawym kobiercem kwiatów otulona


W oknach okiennice i kraty

Z kory dartej dach pstrokaty

A obok kilka z patyków zagródek

Tam sarnięta, tam koza a tu ogródek


Na drewutni wesołe ćwierkanie

Wstał piękny ranek, pora na śniadanie

Za chwilę wyjdzie pustelnik stary

I muzykantom sypnie pszenicznym darem


Z całego lasu się tu zbierają

Co rano swe arie przedstawiają

Są też wiewiórki po kawałki placka

A tu szaraki wychnęły znienacka


Wyszedł staruszek z miną wesołą

Nakarmił, napoił czeredkę wyposzczoną

Pogłaskał kota, poklepał psa

Przyniósł wody, porąbał drwa


Wziął toporek, w sakwę chleba

I poszedł gdzie wodospad wesoło śpiewa

Czytając niczym w księdze po polanie

Jakie było zwierzyny nocą harcowanie


Tu kicał zajączek, tu pasła sarna

A tu ryjówka nocą norkę darła

Tędy sznurował rudy mykita

A tu i tam nowa roślina zakwita


Stąd nad ranem dobiegło wilcze zawołanie

A tu Burka posterunek, psie czuwanie

A wodospad wesoło po kamieniach się przelewa

Szumi i chlapie, swą mokrą piosenkę śpiewa


Tu nowe pędy wyrastają z wierzby

Tam zakładają gniazdo wesołe dzierzby

Tu na kamieniu pozostałości po wiewiórczym śniadaniu

Tam pod krzaczkiem po szaraka kimaniu


Tego suchego chojara wytniemy

Zimową porą nim się ogrzejemy

Tu będzie można już robić sianokosy

A cóż to za awantury odgłosy


To dwie wiewiórki przy śniadaniu

Zapragnęły jednej szyszki w zapamiętaniu

Jakże wam nie wstyd tupnął nogą

Uciekły zawstydzone a on poszedł swoją drogą


Tuż nad potokiem osiedliła się wierzbina

Już od lat, co rok ją przycina

Wiąże w pęki pręty z listowiem

I tą czynność liściarką zowie


Tnie i wiąże, do kupy składa

Na tą karmę czeka zwierzęca czereda

Przynosi do chaty po kilka na dzień razy

Przycinając jak stary sadownik zrazy


Tuż obok chaty mocne odźwierza

Pod nie zimą każdy trawożer zmierza

Za nimi pieczara jak stodoła ogromna

W liściarkę siano, ziarno i owoce zasobna


To pójdzie starzec trawy ukosi

Jego stare czoło pot perlisty zrosi

Jego mina harda, wzrok roześmiany

Na przyjście zimy będzie przygotowany


Czasami z kuszą musi las przemierzyć

Zabójcy zwierząt sprawiedliwość wymierzyć

Dlatego z rzadka tu jakiś wilk zagości

Poluje gdzie indziej a w dolinie pości


A obok chaty w małym ogrodzie

Stoją chatki pszczele w porządku i zgodzie

Kilka słomianych kuszek pod chaty ścianą

Osobne królestwo z bracią robotną żwawą


Tutaj jabłoń, tam śliwa a tam grusza

A on codziennie na nowo w las wyrusza

Tu zerwie ziele a tam kwiat zrywa

Wszystko się przyda nawet pokrzywa


Górą dobiegło orle krakanie

Stary Łamignat rozpoczął codzienne patrolowanie

Lata i z wyżyn wszędzie zagląda

Jak księgę życia góry przegląda


Z góry sypnęła się kamieni gromada

To niedźwiedzica pędy kosodrzewiny zajada

Spojrzeli po sobie i ruszyli własną drogą

On raźno a ona noga za nogą


Tu, gdzie łagodniejsze góry skłony

Znalazły miejsce dobrze ogrodzone zagony

To jego poletka górą i puszczy wyrwane

Ziemniakami, owsem i pszenicą obsiane


Na innych fasola, bób i proso

W które uciekały przepiórki boso

Przyciąć by trochę gałęzie chojarom świerkowym

Dopuścić słońca ku młodym pędom zielonym


A jeszcze niżej brukiew i rzepa

Pośród których stadko kuropatw przecieka

Poniżej to już tylko koniczynisko

No i z upraw to byłoby wszystko


Tu wyrwał rozpanoszone chwasty

Tam poprawił parkan kolczasty

Tu osadził tykę fasolową

Tam podniósł siewkę przytłamszoną


Tu ukosił pęk soczystej trawy

Tam wykarczował pniak zasiedziały

Tu podniósł murek kamieniem

I znów znalazł się nad strumieniem


Tu w dole króluje olszyna

Tutaj żeremie bobrowe się zaczyna

Szczęśliwa tutaj żyje zwierzyna

Zasobna i spokojna to dolina


Bobry robotne puszczańskie drwale

Wciąż są zajęte w pracy nawale

Ścinają transportują, kładną, korują

I z zimy sobie po prostu dworują


Posiedzi starzec na kłodzie, popatrzy

Odpocznie po wędrówce i całodziennej pracy

Czasami skorzysta z bobrowej zapory

Ułowi pstrąga na czas zimowy


Zna go zwierzyna, znają ptaki

Co dzień przemierza swoje szlaki

Wiosną i latem, jesienią czyniąc zapasy

Które wykłada w zimowe trudne czasy


Jest w głębi gór paśników parę

To stołówki znane i stare

Znajdziesz w nich moc wszelakich dóbr

Czasem zagości nawet senator żubr


Zjawiają się także zimą kozice

Górskie wesołe figlarne baletnice

Znajdzie się karma dla każdego zwierzaka

Od żubra przez sarnę aż do szaraka


Zawiąże gałązki na tarniny krzewie

Aby sikoreczki znalazły gniazdko dla siebie

Tu wytnie stare zeschłe maliny

Tam położy na kamieniu rozpełzłe jeżyny


Tu utnie starą gałąź z tarniny

Tam podeprze młody pęd leszczyny

Na tarninie będzie suszył owoce i grzyby

Leszczyna da orzechy i kij do wędzenia ryby


Pójdzie w dół strumienia za wikliną

Wygodnie się będzie na niej suszyć głóg z jarzębiną

Wyplecie sita, ruszta, wieńcierza

A to wszystko na pociechę zgłodniałego zwierza


Gdy sroga zima rozpanoszy się wokoło

Koło garncarskie z turkotem kręci się wesoło

Wytacza garnki, dzbanki miski i talerze

Póki całych zapasów gliny nie wybierze


A gdy już wszystkie skorupy wypali

Rozpala w kuźni i młotem wali

Robi noże, widły, kosy i sochy

I nigdy nie ma dość tej roboty


I tak pracuje i się ciągle trudzi

Dwa razy na rok schodzi do ludzi

By wymienić na zboże swe towary

Którym zawsze jest rad Żyd stary


Potem hurkoczą żarna z łoskotem

Zmieniając w mąkę pszeniczne ziarna złote

Znikają bochenki w piecu chlebowym

Rozpalonym mocarnym drewnem dębowym


Znikają w wędzarni ryby dorodne

Szczuki i pstrągi na kiju razem zgodne

W pieczarach na sznurach obwisłych

Suszą się pęki ziół i kwiatów przepysznych


Te także wkrótce właściciela zmienią

Przyjdzie po nie stary zielarz jesienią

Zimą spuszczone zdrowe kloce dębowe

Obrobione posłużą za klepki beczkowe


Potem się zjawi bednarz z doliny

Zasolą w nich przednie szynki, słoniny

A jego kosy wspaniałe cuda

Mało któremu kowalowi się taka uda


Z wosku wyrabia świece jarzące

Z miodu pierniki cudnie pachnące

Na karty księgi wpisuje wyrazy

Spisuje doświadczenia, maluje obrazy


Spora półka się owych ksiąg prezentuje

W wolnych chwilach starzec się w nich rozczytuje

Często wtedy pojawia się uśmiech na jego twarzy

Przymyka oczy, wspomina lub marzy


Za jego chatą rozpoczyna się owa grota

Do której prowadzą wspomniane już wrota

Sieć komór, kominów i korytarzy

W których starzec planuje i gospodarzy


Tu przysadzisty piec piekarski

W tamtej komorze warsztat kowalski

Tu schną wonne kwiaty i zioła

W tej olbrzymiej wiadomo stodoła


Razem z kowalskim warsztat bednarski i garncarski

Obok pieca piekarskiego warsztat wikliniarski

A tam w kącie żarna hurkoczące

Z beczek złocista pszenicę mielące


Na półkach skórzane i płócienne wory

Na ścianach miecze, łuki topory

Wszędy ciężkie przesadziste odźwierza

Chroniące od chłodu i dzikiego zwierza


Ale nie przed nimi tylko zabezpieczył się w trudzie

Wszak najgorsi są właśnie ludzie

Nierad gości w swych stronach przyjmuje

Najchętniej z okoliczną przyrodą obcuje


W tym kominie wędzarnia urządzona

Tamta pieczara drewnem zarzucona

Tu ususzone są z gór owoce

Tam do przetarcia dębowe kloce


Tu spiżarnia na jego potrzeby

Mleko, miód, mąka, masło i sery

Tu zawsze szara suka wywodzi młode

Tym korytarzem chodzi codziennie po wodę


Tu w mroźne zimy siedzą kuropatwy, zające

A tutaj kozy i kózki wesoło skaczące

Za tymi drzwiami pod wodospadem pieczara

Gdzie co rok zimuje w barłogu niedźwiedzica stara


A dokąd prowadzą te okute odźwierza

Ponoć za nimi w głębi góry śpiący rycerze

W szczeliny powtykane smolne szczapy

Wszystko oświetlone i widne niczym zamkowe komnaty


W lesie u podnóża owej góry

Co dzień rozbrzmiewają ptasie chóry

Rosną tam rośliny wszelkie

Olbrzymie dęby i konwalie całkiem maleńkie


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 4.41
drukowana A5
za 16.92