E-book
14.7
drukowana A5
37.65
Punkowa dziewczyna

Bezpłatny fragment - Punkowa dziewczyna

Objętość:
63 str.
ISBN:
978-83-8189-181-3
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 37.65

Była mówiąc jednym słowem diabelsko mroźna zima. Z okazji, że wielkimi krokami zbliżał się nowy rok, zaproszono mnie na Sylwestra. Tak dokładniej to moje koleżanka z klasy utworzyła na Facebooku wydarzenie — nazywając je impreza sylwestrowa u Tośki. Dołączyłam do osób, które wezmą w niej udział. Przeglądałam osoby, które podobnie jak ja — będą obecne na zabawie. Szczerze to miałam jeszcze jedną propozycję spędzenia sylwestra u starej znajomej Wioli, która zaprosiła mnie na skromniejszą imprezę w zaledwie parę osób. Wybrałam tą większą domówkę, możliwe, że dlatego, że chciałam kogoś poznać. Od lat byłam samotna, nie miałam chłopaka, ani bliskiego przyjaciela, miałam jedynie Tośkę i Oliwię — zdradzałyśmy swoje sekrety. Wiedziały o mnie wszystko podobnie jak ja o nich. Specjalnie na tą okazję kupiłam parę dni wcześniej cudną srebrną plisowaną i błyszczącą spódnicę do kolan, do tego postawiłam na zwykły biały T-shirt z pacyfką, który leżał gdzieś daleko zakopany w mojej malej szafie. Zrobiłam delikatny makijaż — podkreśliłam oczy czarną kredką. Miałam wyjątkowo dobry humor. Kiedy przyjechałam na miejsce (podwiózł mnie kilkanaście kilometrów mój tata) czułam się w swoim stroju swobodnie i elegancko. Przyszłam na godzinę 19. Parę osób zaczęło mnie częstować wódką, a ja grzecznie im odmawiałam. Szybko się upijałam i przy najmniej do 24, do nowego roku chciałam być trzeźwa. Poznawałam ludzi i rozmawiałam z nimi. Tańczyliśmy, porozglądałam się dobrze dookoła. Szczerze to szukałam kogoś, z kim mogłam spędzić resztę zabawy, kogoś, kto będzie duszą towarzystwa, ktoś w kim się zakocham.

Zmęczyłam się tańczeniem i usiadłam na imprezie u swojej koleżanki z klasy obok stołu z jedzeniem. Jak zauważyłam — wszyscy dobrze się bawili. Niektórzy tańczyli do dyskotekowych rytmów, hitów granych w radiu. Ktoś przyniósł płyty z piosenkami. Kiedy odpaliliśmy stare radio z płytami zabawa rozkręciła się na dobre. Siedziałam sama, nie przyszłam z osobą towarzyszącą, bo zwyczajnie nikogo nie miałam. Byłam samotną singielką. Czekałam na swojego księcia z bajki, który przyjedzie do mnie na białym koniu i wyciągnie z samotnej wieży. A tak na serio — popijając wino, podszedł do mnie pewien chłopak.

— a ty czemu siedzisz tutaj sama? — zadarł się. Muzyka grała bardzo głośno i ciężko było cokolwiek usłyszeć

— chodźmy na balkon — wykrzyczałam na całe gardło. Chłopaka znałam z widzenia. Chodził do naszego liceum tylko do równoległej klasy o profilu humanistycznym. Był nad wiek uprzejmy, miły i z tego co wiedziałam lubił dużo gadać.

— o wiele ciszej — dodał, kiedy wyszliśmy na chwilę na taras

— dokładnie tak — zgodziłam się z nim

— palisz? — zapytał się mnie wyciągając z kieszeni fajki i zapalniczkę

— nie, ale mogę spróbować

— nigdy wcześniej nie paliłaś? — zaśmiał się — dupek, pomyślałam

— no nie — dodałam

— kojarzę cię z liceum — chłopak poczęstował mnie papierosami, paliliśmy razem jedno cygaro

— wiem, chodzę do klasy Tosi — widzimy się czasem na przerwach, mówiła mi o tobie

— tak? Co takiego mówiła? — zainteresował się chłopak

— nic szczególnego, że cię lubi i znacie się z internatu

— to prawda

— podoba ci się tutaj? Mam na myśli miejsce, szkolę i znajomych

— tak, nie narzekam, a ty?

— ja też nie

— pijesz? — wypalił po chwili milczenia

— nie, już się napiłam, dziękuję, nie chce się upić później urwałby mi się film

— ja się napiję — na stoliku stała wódka razem z dwoma kieliszkami

— może jednak? — zapytał się jeszcze raz dobrze zbudowany, wysoki chłopak

— już mówiłam, dziękuję

— podoba ci się impreza? — dodał — widziałem, że siedziałaś sama, nie tańczysz, nie bawisz się z innymi, nie rozmawiasz, mogę wiedzieć dlaczego?

— po prostu zmęczyłam się trochę, nie chcę mi się już tańczyć

— a dla mnie zrobisz wyjątek? I zatańczymy razem?

— no dobrze — tańczyliśmy na tarasie do jakiejś ballady, muzyka grała bardzo głośno, z tarasu było ją doskonale słychać

— mogę cię pocałować?

— no nie wiem

— czy masz kogoś?

— nie, jestem sama

— podobasz mi się, masz takie piękne niebieskie oczy jak ocean, poza tym jak mówisz „nie” tak śmiesznie mrużysz oczy

— nie wiem czy tego chcę — zabłąkana nie wiedziałam co robić. Chłopak bez mojej zgody przytrzymał mnie i zaczęliśmy się całować, kiedy przerwało nam liczenie

— cztery, trzy, dwa jeden! — Wszystkiego Najlepszego z okazji Nowym Roku — każdy życzył sobie nawzajem.

— ktoś puścił fajerwerki — staliśmy na tarasie, nagle wszyscy wyszli na zewnątrz i patrzyli na niebo na sztuczne ognie — spuściłam wzrok, kiedy chłopak, z którym przed chwilą się całowałam patrzył się na mnie. Po chwili wziął mnie za rękę. Było tak ciemno, że nikt tego nie widział. Na niebie zabłysnęły przepiękne fajerwerki. Puszczali je paręnaście minut. Wszyscy w tym czasie podawali sobie kieliszki i pili szampana. Kiedy zrobiło się trochę zimno, chłopak, który przed chwilą trzymał mnie za rękę, dał mi swoją kurtkę. Wszyscy wrócili do domu, z powrotem się bawić. Zostałam tylko ja i on — nieznajomy przyjaciel

— tak właściwie nie wiem jak masz na imię — dodałam

— ja? Ja mam na imię Patryk, a ty?

— Ola

— w takim razie miło mi cię poznać — podaliśmy sobie ręce

— wiesz, podobasz mi się — zaczął pierwszy, wiedziałam, że jesteśmy oboje trochę pijani i mówimy nie bardzo do rzeczy

— jeśli chcesz możesz mnie pocałować jeszcze raz, zanim wrócimy do wszystkich

— naprawdę, pozwalasz mi?

— tak

— a czy nasz pocałunek coś znaczy

— na razie nie

— a czy kiedyś będzie znaczył?

— nie wiem to zależy

— od czego zależy?

— wiesz, jak to wszystko sobie przemyślę

— rozumiem — spuścił wzrok chłopak

— chodźmy do domu, robi się naprawdę zimno — wzięłam go za rękę i weszliśmy do pokoju gdzie było ciepło i gdzie bawili się goście

— to siedzimy, bawimy się czy jeszcze coś innego?

— nie wiem — odparłam

— chcę do końca dotrzymać ci towarzystwa

— dobrze, to tańczmy — muzyka brzmiała bardzo głośno, a wszyscy goście dobrze się bawili. Wymieniliśmy się numerami telefonów z Patrykiem. Wróciłam do domu na około 4 nad ranem. Zdjęłam jedynie buty i płaszcz i buchnęłam się na moje łóżko. Następnego dnia o 12 godzinie w południe Patryk napisał.

— wstałaś już?

— odpisałam mu, że tak

— jak tam po zabawie? — zapytał się

— w porządku — odparłam — a u ciebie?

— chyba złapałem kaca

— to trzeba było tyle nie pić

— spotkamy się jeszcze kiedyś? Na kawie?

— no pewnie — odpisałam, po czym rzuciłam telefon na fotel

— dostałam jeszcze trzy smsy, na które nie bardzo chciało mi się odpisywać. Rodzice byli w pracy, pomyślałam, że zrobię sobie jajecznicę. Wbiłam dwa jajka na patelnię, wcześniej wrzuciłam kawałeczek masła i pokrojoną w kostkę cebulkę. Kiedy wszystko się przyrumieniło, dodałam jajka, trochę soli i wymieszałam wszystko łyżką. Nałożyłam na talerz. Po zjedzeniu nastawiłam czajnik elektryczny i zrobiłam sobie kawę rozpuszczalną z odrobina mleka i brązowego cukru. Włączyłam radio. Leciała moja ulubiona piosenka, zaczęłam tańczyć dookoła pokoju i śpiewać razem z wokalistą zespołu. Miałam wyjątkowo dobry humor. W końcu wzięłam do ręki telefon, który rzuciłam wcześniej na tapczan. Były trzy smsy — jeden od Patryka, drugi od koleżanki organizującej imprezę, a trzeci od mamy. Najpierw otworzyłam sms od mojej koleżanki Tosi.

— cześć Ola, jak tam po imprezie wpadłaś mu w oko, oczywiście mówię o Patryku, zadzwoń jak będziesz mieć czas, może spotkamy się na kawie? — pisała Tośka

A dalej mama — cześć Olu, posprzątaj w łazience i ogarnij cały dom. Jutro będziemy mieli gości. Ciotka przyjeżdża do nas z Włoch. Ma dla nas jakieś prezenty. Tylko bądź jutro grzeczna i nie wygłupiaj się, kiedy zajrzy do nas. — pomyślałam, że najpierw odpiszę mojej mamie — oczywiście posprzątam dom. z Kaśką umówiłam się na kawę na środę popołudniu, do jednej z bardziej znanych knajpek w centrum miasta. Patryk wysłał mi jedynie parę buziek. Chłopak podobał mi się coraz bardziej, ale całkowicie go nie znałam. Chciałam najpierw poznać zanim zobowiązująco zgodzę się żeby z nim chodzić. Nic kompletnie nie wiedziałam o tym chłopaku. Patryk był przystojny, miał ciemną karnacje, był trochę wysoki, miał ciemne gęste włosy wystrzyżone na modnego irokeza. Poza tym wiedziałam jedynie tyle, że jego rodzice byli bardzo bogaci. — Wpadłam mu w oko — pomyślałam i zostawiłam telefon na blacie w kuchni. Poszłam do łazienki wziąć kąpiel. Wczoraj, kiedy wróciłam nad ranem na nic nie miałam już siły. Rzuciłam się na łóżku, po zdjęciu średnio wysokich szpilek. Nie zdążyłam zmyć makijażu. Rano obudziłam się a w lustrze zobaczyłam potwora. Tak, cały makijaż rozmył się po mojej twarzy, miałam powykręcane we wszystkie strony włosy, a sukienka, w której położyłam się spać cała się wymięła. Potrzebowałam szybkiego otrzeźwienia, zmycia makijażu, umycia włosów. Kiedy byłam świeża, czysta i pachnąca pomyślałam, ze muszę zabrać się za porządki, o które prosiła moja mama. Na początku postawiłam na odkurzacz. Odkurzyłam cały dom, byłam trochę zmęczona. Wzięłam łyk wody i zabrałam się za kurze na szafkach, wywalanie rupieci, mycie wanny, luster i podlewanie kwiatów. Sprzątanie zajęło mi cały dzień. Na co dzień nie robimy porządków, jedynie na sobotę ktoś przetrze kurze albo poodkurza. W moim domu nie było idealnie czysto, dlatego na tą okazję — na przyjazd ciotki zabrałam się za generalne porządki w swoim domu. Wyrzuciłam śmieci (dwa wory) do kontenera, kupiłam na rynku ładnie pachnące kwiaty i w domu wstawiłam je do flakonu, który postawiłam na stoliku w kuchni. Kiedy następnego dnia przyjechała do nas ciotka wszyscy chodzili jak na szpilkach. Ciocia ucałowała nas wszystkich, dała prezent — przepiękną narzutkę na łóżko prosto z Włoch z jakiegoś bardzo dobrego materiału, który pomyślałam, że akurat przyda się rodzicom. Kiedy zasiedliśmy przy stole (na tą okazję mama kupiła ciasto i zrobiła szybką sałatkę) ciotka wypytywała się mnie czy mam chłopaka, jak idzie mi nauka, na jakie chce pójść studia, czy zamierzam pracować jak zostanę pełnoletnia, co słychać u moich przyjaciół i czy dalej komponuje teksty i śpiewam. Tak — byłam artystką, ale mało kto wiedział, że robię swoją muzykę. Wiedziały o tym tylko najbliższe koleżanki. Kiedy ciocia wróciła do swojego domu — na chwilę zatrzymała się w Polsce, cały stres od nas zleciał. Podjadłam kawałek ciasta, które zostało jeszcze na stole i siedziałam cichutko patrząc się na mamę

— no i po całym stresie — rzuciła pod nosem mama

— lepiej rozpakuj prezent — odparłam

— na razie to trzeba trochę posprzątać — wziąć rzeczy ze stołu

— poczekaj chwilkę, jeszcze jem — zawołałam

— no dobrze, ale sama sprzątasz

— no dobra, zabierz te talerze ode mnie — poprosiłam moją mamę kończąc wcinać sernik

— z pełnymi ustami się nie mówi — dodała swoje mama. Obie się zaśmiałyśmy

Nazajutrz dobiegła środa — o godzinie punkt 12 w południe miałam spotkać się z Tośką na kawie. Ubrałam się w dżinsy i biały top, ze względu na to, że była zima, założyłam na siebie kurtkę.

— cześć — pierwsza wypaliła Tosia. Siedziała w tej knajpce od ponad 10 minut. Nie, nie spóźniłam się, dziewczyna przyszła po prostu wcześniej

— witaj — przywitałam się z koleżanka z klasy, organizatorką imprezy. Obie przytuliłyśmy się na powitanie

— wiesz, walę prosto z mostu — nie dało się nie zauważyć, że na sylwestrze ty i Patryk, wiesz, coś do siebie czuliście. Czy mogę poznać szczegóły tego, jak to nazwie romansu?

— to nie był romans — ucięłam krótko

— tylko co? całowaliście się bez zobowiązań?

— dokładnie tak

— dodam, że Patryk pisał do mnie

— co takiego ci napisał?

— że bardzo mu się podobasz i żebym przekonała cię do niego

— ja go w ogóle nie znam

— to umówcie się na randkę? — zabłyszczały oczy mojej przyjaciółki — wtedy bliżej się poznacie

— no dobra, napisz temu swojemu koledze, że się zgadzam — po chwili dodałam — ale nie chcę od razu chodzić — po prostu chcę się na początek poznać

— no dobra, sms wysłany — po krótkiej chwili Patryk odpisał

jestem ci wdzięczny, że Ola chce się ze mną umówić. Kiedyś się odwdzięczę. Napisz tylko kiedy i gdzie się spotkamy”

Kiedy podałyśmy godzinę, miejsce i datę, chłopak wysłał buźkę na znak, że przeczytał wiadomość.

— sama nie wiem — zaczęłam

— proszę, spotkajcie się, pasujecie do siebie

— no wiem, ten pocałunek był taki przyjemny..

— nie

— co nie

— ty też się w nim zakochałaś?

— powiedzmy że tak — to uczucie spadło na mnie jak jakaś strzała

— wiedziałam to, między wami była taka chemia wtedy w sylwestra

— po prostu jak się pocałowaliśmy wtedy w zimową noc poczułam coś do niego, ale ze względu na to, że jestem ostrożna, nie rzuciłam mu się od razu w ramiona, wiesz, chcę go lepiej poznać i dopiero wtedy chodzić

— doskonale cię rozumiem kochana

Pożegnałyśmy się w miłej atmosferze dopijając kawę i dojadając ciastko. Przytuliłyśmy się do siebie i rozstałyśmy się. Kiedy nadszedł dzień, mianowicie piątek, w którym to dniu miałam spotkać się z Patrykiem — od rana biegałam po domu i nie mogłam umyślić sobie co założyć na tą randkę. Postawiłam na czarną sukienkę z białym kołnierzykiem. Weszłam do jednej z przytulnych knajpek, którą sama wybrałam na miejsce spotkania. Patryk już na mnie czekał. Kiedy przywitaliśmy się, wręczył mi trzy przepięknie pachnące róże. Zaczęliśmy rozmawiać

— co jemy? — zapytał się z nienacka

— ja wybieram sałatkę i sok pomarańczowy, a ty?

— ja zamówię mięso z frytkami i z surówką — zawołaliśmy więc kelnera, który na małej karteczce spisał nasze zamówienie. W środku było trochę ludzi. Grała cicho muzyka i nie trzeba było się przekrzykiwać, żeby cokolwiek usłyszeć.

— a więc Ola, masz naprawdę piękne imię — zaczął pierwszy

— dziękuję — odpowiedziałam zainteresowana dalszą rozmową

— jeśli chodzi o ten pocałunek, na imprezie u Oliwi, to przepraszam, poniosło mnie, nie wiem właściwie co się stało

— spokojnie, ja też tego chciałam

— naprawdę? —

— tak, tak naprawdę, nie wiem jak ci to powiedzieć

— co takiego chcesz mi powiedzieć? Że niepotrzebnie się ze mną dzisiaj spotykałaś?

— nie, właśnie na odwrót — chcę, żebyśmy się dalej spotykali

— czyli mówisz, że się zastanowiłaś i chcesz tego czego ja chcę?

— tak dokładnie właściwie to tak

— mam rozumieć, że zgadzasz się na to, żebyśmy byli parą?

— tak — w oczach Patryka zobaczyłam iskierki a później łzy radości, po chwili milczenia dodał

— dziękuję, Ola

— nie, nie dziękuj, właściwie to ja powinnam podziękować, że podszedłeś do mnie kiedy siedziałam sama przy stoliku na tamtej imprezie

— nie, właśnie spełniło się moje największe marzenie, zdobyłem dziewczynę, która mi się cholernie podoba i w dodatku zgodziła się i jest moja

— tak, mimo, że nie wiem nic o tobie idę w ciemno. Mam nadzieję, że nie ukrywasz niczego przede mną.

— nie skarbie naprawdę nie noszę w sobie żadnych tajemnic

— pocałuj mnie

— tutaj, teraz?

— tak

— wstaliśmy razem z krzeseł i zaczęliśmy się całować, ludzie widząc to bili nam brawo, a Patryk krzyknął na całą knajpkę, że zostałam jego dziewczyną.

Od tamtego czasu trochę się zmieniło. Chodziłam z Patrykiem i czułam się najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem. Mówiliśmy sobie o wszystkim i nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic. Był typem chłopaka, któremu mogłam w stu procentach zaufać. Uwielbiałam go słuchać, uwielbiałam się z nim całować, uwielbiałam się na niego patrzeć. Miękły mi kolana na jego widok i po prostu chciałam żebyśmy dożyli razem starości.

Do studniówki zostało zaledwie 2 tygodnie. Nie miałam jeszcze kupionej ani sukienki ani butów ani ładnej, eleganckiej marynarki. Mimo, że chodziłam po sklepach, nie mogłam niczego znaleźć. Godzinami szukałam tej jednej, wymarzonej sukienki, w której po pierwsze będę wyglądać jak księżniczka a po drugie będę się w niej dobrze czuła. Studniówka, jak mówiła mama to ważne wydarzenie i dlatego chciałam znaleźć tą jedną jedyną sukienkę, która czekała specjalnie na mnie w którymś sklepie, nie wiedziałam jednak w których. Razem z moją siostrą, która wyznaje alternatywny ruch społeczny i jest totalnie z innego świata, między innymi nie interesuje się niczym co dzieje się w domu, to dniami i nocami nie ma jej w domu. Wychodzi ze swoimi przyjaciółmi, którzy również należą do tego samego ruchu, wszędzie, gdzie tylko się da. Wraca nad ranem albo w ogóle. W końcu ma 19 lat i niby wszystko jej wolno. Chodzi na domówki do swoich przyjaciół, nie ma Facebooka ani jednego konta w Internecie, na portalach społecznościowych również jej nie ma. Wyznaje swoją religię, żeby w życiu dobrze się bawić. Czasami dorabia jako kelnerka w barze, ale w zasadzie nigdy nie wiem co u niej słychać ani co robi. Po 17 roku życia kompletnie odcięła się. Mama podejrzewała, ze to przez środowisko, w szkole. Możliwe, że było w tym trochę racji. Kiedy moje koleżanki pytały się co słychać u mojej siostry, starałam się być szczera — zawsze odpowiadałam „nie wiem, w końcu jest już dorosła”. Kiwały głowami na znak, że wszystko rozumieją. Tak naprawdę nie rozumiały niczego, podobnie jak ja. Może po tym jak zostanę pełnoletnia, wdam się w jej ślady i tez przynależę do tego ruchu pod wpływem pod nowo poznanych przyjaciół na studiach? Czasami zazdrościłam swojej siostrze tego, że urwała się z naszego domu. Ja też czasami miałam momenty, w których płakałam. Nie miał mnie kto przytulić, zanim zaczęłam chodzić z Patrykiem. Nie — rodzice nie znęcali się nad nami ale odnosiłam wrażenie, że oczekują ode mnie więcej i coraz więcej, że nie wyrabiałam i nie radziłam sobie w tej rodzinie. Nie potrafiłam do końca spełnić oczekiwań rodziców. To mnie nakręcało do błędnego koła złego myślenia o sobie. Nie byłam wystarczająco pewna siebie. Mimo wszystko, rodzice byłam przy nich kiedy płakali, ze ich córka wyrosła i ma swoje życie, a ja ich pocieszałam mówiąc, że dobrze, że chociaż się ustatkowała i to lepsze niż siedzenie godzinami w domu i nic nie robienie. Poza tym byłam ciekawa, na kogo ja wyrosnę? Czy będę stała w opozycji do swojej siostry Nadki? Czy będę grzeczną dziewczynką, która po paru latach chodzenia z Patrykiem, ożeni się, założy rodzinę, urodzi dziecko i będzie to wszystko takie słodkie i cukierkowe? Czy upodobnię się do niej i przynależę podobnie jak ona do jakiejś subkultury? We dwie z siostrą wyjedziemy za granicę i zostawimy swoich rodziców, lamentujących, że ich dwie córeczki nawet nie wiedzą kiedy stały się już dorosłe i odfrunęły z gniazdka? Wiedziałam jedno i tego się trzymałam — chciałam zostać piosenkarką — śpiewać i komponować własne teksty. W natłoku ostatnich wydarzeń w ogóle nie ćwiczyłam ani nie grałam na gitarze ani nie śpiewałam. Po prostu tyle rzeczy się działo i jest w planach się dziać, że sama zaczynam z tym wszystkim nie nadążać i nie wyrabiać. Mimo to, resztkami sił i tchu starałam się uczestniczyć w całym tym zamęcie i dawać z siebie wszystko.

Wielkimi krokami zbliżała się studniówka. Tydzień przed balem weszłam do jednego ze sklepów razem z Patrykiem, popatrzyłam na jedną z sukienek i zapragnęłam ją mieć. Była prześliczna. Miała fioletowy kolor, na górze do pasa była koronkowa i brokatowa, na dole była uszyta z innego materiału — była trochę plisowana i sięgała do kolan. Kiedy ją przymierzyłam — idealnie do mnie pasowała. Wbiłam się w rozmiar 36. Szczerze, oddałabym za nią wszystkie pieniądze. Patrykowi również się podobała, powiedział, że na zabawie będę najpiękniejszą dziewczyną pod słońcem. Zapłaciłam za nią 150 zł i byłam nawet zdziwiona, że wydałam na nią tak mało. Miałam kupić sobie jeszcze do tego szpilki, które od razu znalazłam w sklepie obok. Marynarkę miała pożyczyć mi moja siostra. W dzień studniówki, rozpuściłam długie blond włosy i pokręciłam je lokówką. Zrobiłam sobie delikatny makijaż na ten dzień czekałam już od dłuższego czasu, powinien był być wyjątkowy. Kiedy założyłam sukienkę — razem z Patrykiem moja mama zrobiła nam wspólne zdjęcie zaraz przed wyjściem. Tamtego dnia była mroźna zima. Zawiózł nas pod samo miejsce kolega Patryka. W grubych płaszczach weszliśmy do środka Sali, na której zgromadziło się coraz więcej osób. Na początku tańczyliśmy poloneza. Każdy komentował moją sukienkę i wszystkim się podobała. Była wystrzałowa muzyka, dobre chociaż skromne jedzenie i nocą puszczone fajerwerki. Zrobiłyśmy z koleżankami — Tosią i Magdą wspólne zdjęcia na zapleczu. Wszystkie trzy miałyśmy naprawdę śliczne sukienki. Wybawiłam się z Patrykiem za wszystkie czasy. Do matury zostało 100 dni. Czy zdam ją? Czy dostanę się na wymarzone studia — dziennikarstwo? Po zabawie wróciłam do domu na 12 w nocy. O niczym innym nie marzyłam jak o kąpieli. Na szczęście nie obudziłam rodziców hałasując w łazience. Najpierw wzięłam płatek higieniczny, nałożyłam na niego płyn micelarny, starannie zmyłam beżowe cienie, czerwoną szminkę, podkład, puder i tusz do rzęs. Nalałam do wanny trochę wody, wlałam czerwony płyn o kąpieli o smaku czarnej porzeczki i czerwonych jagód. Zapach tego kosmetyku był obłędny. W różowej wodzie z pianiami zanurzyłam swoje ciało. Lepszego relaksu po całym męczącym dniu nie mogłam sobie wyobrazić. Na zabawę nie wolno było przynosić alkoholu. Nie byłam pijana więc i nie chciało mi się wymiotować. Po umyciu się przebrałam się w piżamkę z owieczkami, nasmarowałam się jednym z naturalnych kosmetyków — masłem do ciała. Nałożyłam krem do twarzy an noc, wsmarowałam krem do rąk w swoje dłonie i rozczesałam umyte blond kosmyki włosów. Zawsze było ciężko mi je rozczesywać, z uwagi, że miałam na głowie mnóstwo włosów. Nie dość, że nie mogłam dobrać odpowiedniego szamponu, po którym moje włosy ładnie by się rozczesywały, to fryzjerki zawsze mówiły, że mam bardzo gęste włosy i ciężko było im to wszystko okiełznać, kiedy na przykład chciałam podciąć sobie końcówki. Zwykle moje włosy zaplatałam w dwa warkocze albo upinałam w kok. Czasem chodziłam w rozpuszczonych włosach, ale bardzo sporadycznie. Blond był moim naturalnym odcieniem, nie farbowałam ich, mimo, ze każdy myślał, że je farbuje. Dodatkowo, do rozczesywania ich przetestowałam mnóstwo odżywek i znalazłam po paru latach tą jedną wymarzoną, która działała zbawczo na moje puszyste włosy. Następnego dnia, kiedy się obudziłam, zajrzałam na facebooka. Wszyscy znajomi ze szkoły dodali jakieś zdjęcia ze studniówki. Byłam nimi zachwycona. Wyłapywałam na nich także siebie. Tosia i Magda dodały parę zdjęć ze mną, nie obyło się bez komentarza w stylu „cudowna impreza, cudowne wspomnienia”. Na długo będę wspominać to wydarzenie w moim życiu. Czułam się cudownie, na samą myśl, jaką wspaniałą pamiątkę będę mieć w postaci tych zdjęć. Po paru tygodniach dostałam płytę, na której nagrana została nasza studniówka. Oglądałam ją razem z rodzicami i miałam łzy w oczach ze wzruszenia. Rodzice komentowali nasze sukienki, i powiedzieli, że moja była najpiękniejsza. Moi rodzice wiedzieli o Patryku, o tym, ze jest moim chłopakiem. Nie wiedzieli jednak jak on wygląda, ani jaki jest. Tak dużo pracowali. Rankiem wyjeżdżali o 5 z rana autem do pracy, a wracali o 21. Na płycie wypatrzyli nas, kiedy tańczyliśmy i mówili o nim, ze podoba się im. Mama dodała, ze jest przystojny a tata, że widać, że jest prawdziwym dżentelmenem. Kazali mi zaprosić go w niedzielę na obiad. Tak też zrobiłam. Mama ugotowała pieczeń z surówką i ziemniakami. Do tego upiekła szarlotkę. W piątek prze niedzielą zadzwoniłam do mojego chłopaka i powiedziałam, że rodzice zapraszają cię na obiad. Punkt o 14, ktoś zadzwonił do drzwi. Wiedziałam, że jest to Patryk. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam eleganckiego chłopaka ubranego w elegancką koszulę i dżinsy z dwiema różami. Jedną wręczył mnie, a drugą mojej mamie. Pocałowaliśmy się na przywitanie, przywitał się również z moimi rodzicami. Mama z tatą zaczęli z nim rozmawiać. Jak zdążyłam usłyszeć, pytali się, co mój chłopak robi w życiu, czym zajmują się jego rodzice, czy gdzieś już pracował i co zamierza robić po maturze. Weszłam do jadalni i przerwałam im rozmowę, wykładając na stół pokrojone mięso, ziemniaki i surówkę oraz kompot.

— czas coś przekąsić — dodałam

Zasiedliśmy do stołu. Jedliśmy w całkowitej ciszy. Jedynie z kuchni dobiegało radio, które grało jakieś stare piosenki z lat 80-tych. Po spożytym posiłku zabrałam talerze, a mama postawiła na stole ciasto.

— jedzcie dzieci — dodała — po czym pierwszy odezwał się Patryk

— naprawdę wspaniale Pani gotuje — zwrócił się mój mężczyzna do mojej mamy, kiedy nałożył na talerz szarlotkę i spróbował jej

— dziękuję bardzo, cieszę się, że wam smakuje — mama skierowała swój wzrok na nas

— powiedzcie jak się poznaliście — po dłuższej chwili milczenia zadała pytanie mama

— w zasadzie to — wyrwał się Patryk — byliśmy na jednej imprezie

— i tak się poznaliśmy — skończyłam

— no dobrze, jesteś bardzo uprzejmy naprawdę spodobałeś się nam Patryku

Po minie chłopaka poznałam, że czuje się swobodnie i że cieszy się, że moja rodzina zaakceptowała go i znalazła z nim wspólny język. Po przesłuchaniach — oczywiście żartuję — poszliśmy do mojego pokoju. Patryk oglądał moje zdjęcia w trzech dużych albumach, a ja włączyłam klimatyczną muzykę. Po chwili Patryk wstał z krzesła i bardzo mocno mnie przytulił. Trzymał i nie puszczał mnie przez parę minut.

— kocham cię, rozumiesz? — dodał

— puszczaj bo się uduszę — zażartowałam

— nie, nie puszczę, będę cię cały czas trzymał — droczyliśmy się — zaczęłam walić pięściami w jego ręce, po chwili przeszliśmy do całowania, oparł mnie o ścianę i trzymał moje ręce i całował. Uwielbiałam to. Dodatkowo spodobał się moim rodzicom. Czułam lekką ulgę ale też radość, że mogę spędzać z nim czas kiedy chcę i jak chcę i nie muszę się ukrywać ani okłamywać moich rodziców i robić coś na przekór. W końcu po parunastu minutach przestaliśmy się całować. Wzięłam gitarę i zaczęłam grać na niej- improwizować i śpiewać. Patryk usiadł i przysłuchiwał się mi, a piosenka, którą wymyśliłam na poczekaniu, brzmiała tak:

„drogi mój, mój drogi

Nie schodźmy nigdy ze wspólnej drogi

Chyba nie określę się

Jak bardzo mocno kocham cię

Słowa więc układam w rytm

Mów te słodkie słówka mi”

Widziałam, ze Patryk był zachwycony moim graniem i śpiewaniem. Dodał:

— masz naprawdę talent, przepięknie śpiewasz.

— dziękuję — odparłam skromnie, zostawiłam gitarę i usiadłam na łóżku na jego kolanach, Patryk obejmował mnie. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nigdy nie kłóciliśmy się, zawsze się ze sobą zgadzaliśmy. Byliśmy bezkonfliktową parą

— masz jakieś płyty? — po chwili milczenia, zaczął

— tak, mam ich całe pudło — wyjęłam spod łóżka ogromny słomiany kosz

— o rany, ale kolekcja — zawołał radośnie — ilu artystów!

— którą płytę słuchamy? — zapytałam się

— nie wiem, a jaką proponujesz? — części nie znam, co to za styl muzyczny?

— post punk — dodałam

— ty słuchasz post punku? — zadziwił się mój mężczyzna

— tak — odparłam

— nigdy nie mówiłaś mi o tym — odrzekł

— to najwyższy czas, żebyś się dowiedział

— wiesz, ja też lubię ten nurt, chociaż wolę rnb

— to wspaniale, to możemy oboje słuchać tych płyt

— mogę włączyć jedną?

— tak, oczywiście — nagle zabrzmiała płyta, a ja zaczęłam skakać po łóżku ze szczęścia

— wybrałeś moja ulubioną płytę, ulubioną piosenkę — krzyknęłam

— to cieszę się — odrzekł Patryk

— chodź do mnie — zawołał, kiedy zaczęliśmy słuchać następnej klimatycznej ballady — objęliśmy się i poruszaliśmy się lekko w rytm piosenki.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 37.65