Dreszcz początków
Dreszcz początków.
Pragnienie pierwotne.
I nagle
już setny, milionowy dotyk.
A ja wciąż —
chcę, by to trwało
bez końca, wciąż od nowa.
Koślawe słowa
Noszę w sobie koślawe słowa,
wyznania,
przez nikogo niepoznane,
własne wspomnienia
już powoli zapomniane.
Umierają światy.
Tracą dech.
Przenikają ściany
smutne oczy dzieci
zapomnianych przez miłość matek.
Jak przynieść światło tym,
którzy są ciemnością?
Jak samemu się jej nie poddać?
Migotanie
Drżę.
Drżę cała.
Drażnię struny ciszy —
pod pozorami spokoju.
Dotykam
w swojej pamięci —
chwile spotkań i zbliżeń.
Gdy kadry z Tobą migoczą
przed oczami —
czuję jak umieram za Ciebie.
Tak my
Czym jest to życie?
Błądzeniem.
Odwagą błądzenia.
Szaleństwem wyborów —
na ruchomych piaskach.
Tak: my.
Cali poruszeni
płyniemy pośród tego czasu
danego na dzisiaj,
na już.
Wziąć chcemy ile da się —
na zaś.
Na każde z jutr
pod znakiem zapytania.
Krótko
Jest w Tobie tęcza.
Tylko ja ją widzę.
I Ty — gdy Ci o niej powiem.
Do jutra
Nadrabiamy teraz czas,
którego wcześniej
nie mieliśmy razem.
Żyjemy
czasami
przyszłymi.
Dar
Chcę rozpaczliwie wykorzystać czas.
Przelać go na papier,
siebie samą przelać.
Utrwalić pisząc.
Tak dać znać o sobie.
Może ktoś, kiedyś —
bliski nieznajomy
znajdzie mnie żywą
w moich słowach uważnych.
Nie umiem
Gdy zakrywam oczy
przed własnym cierpieniem,
widzę znowu Twoją twarz
pokrytą cieniem
tego czasu,
który już upłynął
we wnętrzach
mojej tęsknoty za Tobą.
Nie umiem objąć
tej straty,
nie rozumiem
Ciebie — boży świecie.
Nade mną
Brakuje mi Twojego zachwytu Mamo,
tych chwil Twojej czystej euforii nade mną.
Brakuje mi Twojego spojrzenia —
czystego, pełnego miłości.
Chciałabym porozmawiać z Tobą,
powiedzieć Ci to co się dzieje,
co się wydarza,
usłyszeć, co na ten temat
Ty masz do powiedzenia.
Ale wiem zarazem,
że nie muszę Ci niczego mówić,
bo Ty wszystko wiesz
i widzisz wszystko
i moje relacje Tobie zdawane —
każdym impulsem naszej tęsknoty
za sobą — słyszysz.
Czytelnik
Czytasz we mnie.
Wyruszamy na powierzchnię
nadziei naszych marzeń —
prawdy o sobie.
Gdy śnimy na jawie —
patrzymy na siebie
ukradkiem, prawie przez przypadek.
Na dalsze wypadki
między nami —
czekamy niecierpliwie.
Tkam
Z pomiędzy nici pajęczyny —
przybranych westchnieniami
wyjmę delikatnie,
niemal z namaszczeniem
naszą serię spojrzeń.
Odniosę na miejsce
dalekie, niewiadome —
te, do których nie doszło
przedtem, na czas.
Jestem już w sieci pajęczej,
która Twoją nie jest.
Jestem już utkana miłością.
Nie wierzę, że Ty utkałbyś nią mnie.
Zanikanie
Chcesz podejść do mnie.
Ja siedzę — nieruchoma.
Patrzysz na mnie,
chcesz przeniknąć to,