Wstęp
Najbardziej te podziękowania oraz dedykacja należą się osobie, która pomogła mi doprowadzić książkę do końca i przekazała mi najwięcej, z całego serca dla małej Karoliny, która wierzy i wierzyła w moje marzenia oraz we mnie, nawet, kiedy inni we mnie nie wierzyli.
Tą książkę dedykuję również, wszystkim ludziom, którzy myślą, że są sami, którzy szukają siebie, którzy mają problemy, ludziom którym inni wmawiają, że są,,źli” i ludziom, którym brak pewności i wiary w siebie oraz we własne marzenia.
Rodzinie, szczególnie MOJEJ MAMIE, która nauczyła mnie, aby się nigdy nie poddawać, kiedy jest trudno. Mojej STARSZEJ SIOSTRZE, która pomimo kłótni, tymi sytuacjami, pokazała mi drogę. Mojemu BRATU, który pokazał mi jaką drogą nie chcę iść, ale dziękuję za jego wsparcie, kiedy mógł być. Mojej MŁODSZEJ SIOSTRZE, że jak byłyśmy małe dała mi duże pokłady miłości i obecnie mnie wspiera.
Zmarłemu TACIE i PRZODKOM, że zakodowali w krwi ogrom wiedzy, którą mogę się dzielić. Dziękuję im za to, że mogłam przyjść jako ja i że dzięki ich pracy, mogę żyć jak chce.
Nowej rodzinie, MĘŻCZYŹNIE MOJEGO ŻYCIA, który mnie pilnował i napędził do wydania.
I na koniec PRZYJACIOŁOM, obecnym i tym, którzy zostawili swój ślad w formie mojej wiedzy i wdzięczności.
Psycho Logika
Psycho logika jak sama nazwa wskazuję jest od słowa psychologia. Psycho to dla mnie część duszy, podświadomości, tego co ukryte, to my energetycznie. Logika to część fizyczna, nasz umysł, który kreuję w świecie fizycznym na podstawie informacji Psycho. Dlatego, gdy mamy jakieś problemy udajemy się do psychologa, który pomoże nam wejść głębiej i zobaczyć nawet to co sami ukryliśmy.
Taki psycholog duchowy tzn. mentor duchowy czy coach może nam pomóc oczyścić się energetycznie z nieświadomych przekonań i emocji oraz jakiś idei z poprzednich wcieleń. Zwykły psycholog może wejść do twojego życia, aby zobaczyć czy dane problemy nie wywodzą się z dzieciństwa i to już dużo roboty.
Psycho to siła a Logika to moc. Moim zdaniem nauka i duchowość to nie są dwie oddzielne rzeczy. Tak jak my ludzie z milionowymi perspektywami, tak nauka i duchowość łączą się w parze, bo tak naprawdę to my.
Szukanie Siebie
Może jestem za młoda aby mówić niektóre rzeczy, ponieważ nie przeżyłam tyle lat co mój wujek czy babcia, jednak przeżyłam dużo jak na swój wiek i bardzo wiele wydarzeń zaobserwowałam będąc małym dzieckiem. Większość sytuacji nie dotyczyło mnie a i tak w nich uczestniczyłam. Czasami sama się pchałam, aby zostać,, bohaterką” a czasem nie było kogo wciągnąć w konflikt. Wracając wiem jedno, że wiek nie definiuje tego co masz mówić, jak się odzywać,, bo tak wypada”. Nie namawiam tutaj do buntu, jednak ważne jest wyrażanie siebie, swoich myśli i uczuć. Nikt nie musi tego akceptować oprócz siebie. Jesteś jedyną osobą w swoim życiu, za to odpowiedzialną. Jeżeli pogubiłeś się w życiu albo od dziecka szukasz siebie to jest OK. Masz 25 czy 65 lat i nadal szukasz, to jest OK. Nie jesteś gorszy od innych, każdy ma swój czas i to jest normalne.
Jeżeli widzisz w mediach jakieś osoby, które mają wymarzony dom, pracę czy są bogaci to nie znaczy, że Ty tego nie możesz mieć. Ci ludzie też mieli taki czas, gdzie szukali siebie tego czego pragną. Nadal sądzę, że Ci ludzie szukają.
Mam pragnienia i czasem się zastanawiam, dlaczego nie mogę ich spełnić? Kiedyś tylko marzyłam, na przykład; aby wystąpić na scenie, zatańczyć, pojechać za granicę i dlaczego tego nie miałam? Bo nie byłam uważna, nie byłam w tu i teraz. Żyłam ale tylko egzystowałam. Miałam swoją strefę komfortu, swój status życia kiedy zapragnęłam czegoś innego. Serce z ciałem i umysłem ściągnęło, wręcz zmusiło mnie do tu i teraz. Praktykowałam medytację, oddech i znowu obserwacje ludzi. Gdy byłam mała lubiłam być tu i teraz, obserwować zwierzęta, naturę, ludzi i ich sytuacje. Przez niektóre przykre doświadczenia wolałam tworzyć sobie iluzję i żyć w wyimaginowanym świecie, dlatego w dorosłym życiu nie mogłam odróżnić prawdy od kłamstwa. Dlatego tak bardzo ważna jest obserwacja siebie i praca ze sobą aby nie ranić innych swoimi ranami. Nie każdy zasługuje na twoją dobrą stronę, ale też nie każdy zasługuje na nie swoje rany.
Mam 20 lat. Już tyle razy w życiu byłam pewna, że tego chcę, to moje życie, tak musi wyglądać. Wkurzałam się gdy coś nie szło po mojej myśli lub się waliło. Gdy tylko to zaakceptowałam tym szybciej odnajdywałam kawałki siebie, swojej duszy, które potrzebują uzdrowienia. To one mnie prowadzą do mojej wymarzonej wersji, która żyje we mnie, do tej całości. Oj, ile ja się kłóciłam ze sobą żeby tego nie pisać. Utożsamiłam się znowu z moimi myślami, które nie są mną. To lęki i strach, który mi wpierano, że nic nie osiągnę. Były to tylko głosy moich rówieśników, pani z przedszkola, rodziny z przeszłości czy obcej pani. Tym nazywam swoje demony, demony przeszłości.
Patrząc na starsze osoby z mojej rodziny, niektóre poddały się tym demonom i przekreśliły swoje życie. Moja babcia w wieku 80 paru lat odrzuca niesprzyjające przekonania. Moja mama w wieku 50 paru lat odnalazła siebie, otworzyła się i poznała na nowo co to jest miłość. Ja po 8 latach odnowiłam pasję do aktorstwa i tańca. Pamiętam, że jak byłam mała pokładałam dużo energii i nadzieję w moje marzenia. Wyobrażałam sobie jak będę wyglądać, jak dorosnę. Tak właśnie wyglądam. Ubieram się jak chce, mam swoje zdrowe nawyki i daję sobie dużo miłości, dbam o siebie. W tym znalazłam siebie od nowa. Porzuciłam tak naprawdę siebie, ponieważ społeczeństwu nie pasowało to, że umiem tańczyć, robić szpagat czy gwiazdę. Byłam radosnym i szalonym dzieckiem.
Gdy moja siostra dorosła powiedziała, że nie umiem tańczyć ani śpiewać. Uwierzyłam jej po tym jak jako dziecko robiłyśmy razem przedstawienia dla miśków czy mamy. Wtedy przyjęła przekonanie, że jestem gorsza od innych. W młodym wieku buntowała się bardzo. Ukochałam tą część, ale chodzi mi bardziej o to, że trudno było się do mnie dokopać, bo sama się zakopałam, aby ktoś musiał mnie odnaleźć. Tak, trudno było, lecz kiedy zobaczyłam, że ranię innych, a najbardziej siebie zaczęłam myśleć jaki jest problem. Ogromnie bałam się swoich myśli, byłam zalękniona, ale wiedziałam, że nie zasługuję na życie w lęku. Nie wiedziałam od czego zacząć. Po prostu zaczęłam robić coś inaczej, wprowadzać nowe nawyki. Próbować czy to mi pomoże. Zaczynałam tyle razy od nowa i jeszcze będę w swoim życiu zaczynać od nowa. To mnie nie złamało, tym razem nie myślałam, że jestem w miejscu, że to bezsensu. Dałam poprowadzić się życiu, mniej planować, szczególnie robić wszystko dla siebie. Robiąc to zauważyłam, że jestem szczęśliwsza, a opinia innych mnie nie obchodzi.
Zawsze będzie ktoś kto będzie się śmiał i wytykał palcami a ja mam tylko wpływ na swoją reakcję i zachowanie. Jako Astro psychopatka odkryłam pomiędzy swoje dary, które każdy może rozwinąć, jeżeli tylko chce, ale w tym wszystkim patrzę na innych duszą. Nie wściekam się i akceptuję, że nie każdy będzie przy mnie, ponieważ jesteśmy jednostką, rozwijającą się w swoim tempie, inaczej myślącą i doświadczającą życie. To nic, że siedzisz w domu, albo nie zwiedziłaś żadnego kraju, wiesz, że możesz to zrobić lub mieć swoim czasie. Nie złość się na siebie. Może masz 50 lat i dopiero odszedłeś z pracy, która Cię męczyła lub zerwałeś toksyczny związek. To początek podlewania swoich nasion, aby uzyskać owoce. Początek drogi do siebie.
Dzieciństwo, a dorosłość
Kiedy byłam mała bardzo się bałam i lękałam. To normalne gdy dziecko przeżywa różne emocje. Nie rozumiałam pewnych rzeczy, bo nikt mi ich nie wyjaśnił. Nie dał instrukcji jak przeżywać emocje i jak żyć. Były różne sytuacje, które wywołały we mnie pewne traumy i emocje, których nie dopuściłam do siebie i uwolniłam. Dlatego obecnie w dorosłym życiu, z niektórymi sytuacjami nie mogę sobie poradzić. Dlatego tak ważne jest przeżywanie emocji tu i teraz, ponieważ tu i teraz możemy coś zmienić.
Kiedy uzyskałam pełnoletność zaczął się mój okres zdobywania świadomości oraz zauważania swoich ran, których tak naprawdę nie musiałam leczyć. Ja musiałam je obejrzeć, opatrzyć i czekać aż się zagoją i już nie wrócą. To był bardzo trudny czas, jednak piękny czas, w którym zrozumiałam, że muszę zaopiekować się moim wewnętrznym dzieckiem, dziewczynką, która siedziała w kącie i była opuszczona przez ludzi. Ten proces nadal trwa i wiem, że muszę dbać, ponieważ praca ze sobą jest i będzie ważna w całym moim życiu. Aby zauważyć schematy, przekonania, które wywoływały u mnie podobne sytuacje w dorosłym życiu, musiałam cofnąć się do dzieciństwa. Chociaż tego nie chciałam to było wyzwalające, zaczęłam pracować nad niektórymi lękami co pomogło mi odzyskać pewność siebie i wiarę w moje życie. Wiarę we mnie, że zasługuje na wszystko co najlepsze. Przecież Bóg stworzył te wszystkie rzeczy dla nas abyśmy korzystali, a nie czuli poczucie winy i wstyd, bo to jest niepotrzebne.
Podczas pracy z moją wewnętrzną dziewczynką oraz nastolatką z okresu buntu, kiedy uświadomiłam sobie swoje myśli, że nimi nie jestem, że nie jestem swoimi przekonaniami, zastąpiłam je swoimi afirmacjami, które pomogły i pomagają mi w tym procesie. Podzielę się z wami kilkoma afirmacjami, które mogą i wam pomóc w waszym pięknym procesie wzrostu.
Stworzyłam sobie bańkę, izolującą od trosk, kłótni i problemów tego świata. Jestem obserwatorem odkąd pamiętam. Może i ta bańka była, lecz rzeczy wpłynęły na mnie, a nawet ja sama dałam im wpłynąć. Połowa rzeczy to za przeproszeniem gówno innych. Nikt mnie nie nauczył jak karmić dobrze duszę, umysł i ciało, więc najwięcej nauczyłam się z obserwacji. Gdy dorastałam pewnych programów nie znałam, moje zachowanie było automatyczne, czasami jak robot lub zacięta płyta z ciągłymi takimi samymi słowami. Zrozumiałam, że lęk, strach i zmartwienia to nie moja naturalność. Oczywiście człowiek potrzebuje wszystkich emocji, aby je w pełni przeżyć przez ciało i uwolnić, ale zasługujemy na spokój. Długi czas byłam dzieckiem chaosem z różnymi osobowościami. Tak się zachowywałam, gdy mówiłam, że mam,, zaburzenia tożsamości”. Może miałam, może i mam, ale jestem i tak wyjątkowa na swój sposób.
Nigdy też nie korzystałam z pomocy, bo nigdy mi jej nie dawano i potem nie chciałam prosić o pomoc. Czasami byłam,, Zosią Samosią”, a czasem naprawdę pracowałam ze sobą, aby stać się sobą. Zrobiłam taką robotę sama, na tyle ile mogłam. Może i byłam zawsze dojrzalsza od rówieśników jak na swój wiek, ale to mi nie przeszkadza. Doceniam sytuację, które pomogły mi ukształtować swoją mądrość. Często się lękam i boję, bo coś wraca i potrzebuję uwagi, ale to dlatego abym to uwolniła, nie trzymała się tego kurczowo. Tym razem proszę o pomoc bo wiem, że poradziłabym sobie, ale po co ma być mi ciężko, skoro ktoś wyciąga do mnie rękę, abym zdjęła ten ciężar, ale z jego pomocą. Dzieciństwo bardzo wpływa na dorosłość. Można,, nienawidzić” swoich rodziców za coś, ale warto odpuścić i zaakceptować fakt dla swojego spokoju i zdrowia, oddać odpowiedzialność rodzicom za coś, co wywołało u was smutek, gniew czy złość. Nikt nie ma prawa dawać Ci i zrzucać odpowiedzialności za jego zachowanie czy emocje, a od Ciebie zależy czy to co bierzesz od drugiego człowieka nazywając to,, wymianą” jest dobre i zgodne z Tobą.
Wyobrażając sobie małą mnie lub patrząc na swoje zdjęcie z dzieciństwa wypowiadam te słowa:
,, Jestem bezpieczna i nikt mnie nie skrzywdzi, bo zawsze ze sobą jestem”
,, Nie musisz się więcej bać, ponieważ jestem tu dla siebie i siebie kocham”,
,Jesteśmy silne, patrząc na nasze życiowe wydarzenia poradzimy sobie ze wszystkim, a ja ci w tym pomogę”
,, Nic się nie stało, spróbujemy jeszcze raz następnym razem, dałaś z siebie wszystko”
,, Twoje marzenia są ważne i jestem tu dla Ciebie, aby dążyć do nich razem z tobą”
,, Kocham cię nad wszystko. Jesteś miłością mojego życia”
,, Nie musisz się o nic martwić, mam wszystko pod kontrolą, a zmartwienia możemy oddać wszechświatowi”
,, Jesteśmy piękne wewnątrz jak i na zewnątrz, bo piękno wewnętrzne odbija się na zewnątrz”
,, A jak tam nie wyjdzie to stworzymy sobie inny plan, a o radę spytamy Boga”
,, To, że tego jeszcze nie mamy nie definiuje naszej wartości, bo jesteśmy mądre, piękne i zasługujemy na wszystko czego potrzebujemy”
,, Nic się nie stało, że nie zdałyśmy, to tylko kolejny egzamin w życiu, jesteśmy młode, a całe życie przed nami”
Ego
Czym właściwie jest ego? To coś pomiędzy naszymi pragnieniami, a spełnieniami standardów społecznych. Jest stworzone z głosów krytyki, wytykania palcami przez innych i przekonań powstałych z przykrych doświadczeń.
Gdy się wściekamy na coś, tak naprawdę oddajemy kontrolę ludziom, którzy właśnie nas krytykowali, śmiali się i wytykali palcami. Tak naprawdę, Ci wszyscy ludzie mówili o sobie. Mówili te rzeczy przez pryzmat swoich emocji i doświadczeń, ich perspektywy jak działa świat. Kojarzysz kiedy koleżanka się Ciebie pyta,,Dasz na pewno radę? To przecież trudne. Ja na Twoim miejscu nie dała bym”. To z jednej strony manipulacja, a z drugiej jej ego, bo może ona z czymś podobnym, nie dała sobie rady. Od Ciebie zależy czy przyjmiesz jakiekolwiek słowa albo czyny od kogoś.
Wyobraź sobie, że twoje myśli wpływają na twoje życie i twój stan, dajmy przykład tej koleżanki. Pewnego dnia koleżanka, próbowała zasiąść za kółkiem samochodu. To był jej pierwszy raz. Dziewczyna wyjechała na miasto, było spokojnie do momentu, gdy nie zrobiła jakiegoś błędu. Nieważne jaki to był błąd, ona przyjęła to jako coś złego, a rady instruktora jako krytykę i od tej pory już więcej nie spróbowała jeździć, nawet gdy umiała i była dobrym kierowcą. Jeden błąd, źle zrozumiane słowa rady.
Przyczyna może być różna. Ta dziewczyna mogła się bać jeździć podświadomie, bo np. w dzieciństwie jej tata mógł stworzyć wypadek, a dziewczyna wsiadając za kółko nieświadomie czegoś się bała. Skutkiem jest to, że dziewczyna, z niską wartością siebie, brakiem wiary w swoje umiejętności i zależna od opinii ludzi może mówić innym i nieświadomie podcinać skrzydła pytaniem,,Dasz na pewno radę? To przecież trudne. Ja na Twoim miejscu nie dałabym.” Ego nie lubi głosu krytyki, zwłaszcza tej dobrej, a tą negatywną obraca w lęk, który ma Cię chronić przed wydarzeniami i doświadczania życia, jak tego w sercu pragniesz.
Pracując ze sobą możesz dać umrzeć staremu,,egu” i zacząć dążyć do czego naprawdę chcesz, czego potrzebujesz. Naprawdę kiedyś dążyłam drogą innych ludzi, wydeptaną przez rodzinę, a wewnętrznie moja osobowość była przytłoczona i smutna a ja wtedy byłam bardziej podatna na choroby. Też kiedyś mówiłam, że nie dam rady podnieść np. skrzynki z owocami i naprawdę nie dałam rady, ponieważ ta myśl dała sygnał ciału i automatycznie w danej chwili stawałam się zmęczona, gdzie wcześniej i później mogłam skakać z ławki.
Jak wspominałam wszyscy jesteśmy lustrem, Ty odbijasz moje myśli w fizyczności i ja odbijam twoje. Nie odpowiadam za jego/jej zachowanie, tylko swoje, podświadomie. Zostałam skrzywdzona w dzieciństwie i w mojej podświadomości działo się to. Wiedziałam, że każdy mnie skrzywdził, nie widząc skąd biorą się moje myśli i dlaczego do tego doszło. Dlaczego ja tak widzę? Nie kocham siebie i pozwalam, aby chłopak mnie nie szanował, to moja odpowiedzialność wobec siebie samej. To, że on jest takim dupkiem to jego odpowiedzialność, nie moja.
Zrozumiałam również, że tak kreowałam ludzi, widząc dobro w sercach, wierząc w iluzję, nie zdając sobie sprawy jak naprawdę jest. Mogłam dawać podświadomie przyzwolenie na takie zachowanie, bo dla mojego,,ego” to było normalne. Mam jedno zadanie jak każdy, zająć się sobą i swoją miłością, przestać być ratownikiem ludzi i spełniać ich sny oraz standardy.
Oto jeden z moich ulubionych cytatów z książki Hermanna Hessa,,Demian”:
Kto chce się urodzić, musi świat zniszczyć. Ptak leci do Boga. A imię Boga Abraxas. I dobrze jest pamiętać o tym, że w nas samych istnieje ktoś, kto wszystko wie, wszystkiego chce i wszystko lepiej robi niż my.
Manifestacja
Czym dla mnie jest manifestacja? To tylko
moje przekonanie, aby nie mówić czym ogólnie jest. Dużo sytuacji miałam w życiu, które się zmanifestowały. Jedne były świadome, a niektóre nie. Musiałam zrozumieć jak potężny jest mój umysł, który posiada podświadomość. Sama nazwa wskazuje, nawiązując do punktu,, Dzieciństwo a dorosłość”, praca z podświadomością jest ważna. Tyle razy mówiłam sobie miłe rzeczy, dobre, wspaniałe, że jestem wartościowa, kochana, ale i tak manifestowały mi się moje stare przekonania. Bo tego nie przeżyłam i nie uwolniłam. Zamiast zaobserwować sytuację, która była ważna, która stworzyła przekonanie, że jestem bezwartościowa i nie zasługuję na nic. Przykrywanie tego lub oblepianie tym, że zasługuję na to, jestem wspaniała na swój sposób nic nie da, dopóki nie zajrzę do mojej,,rany dziecka, rany nastolatka”. Dopiero kiedy posiedziałam w samotności a polubiłam to, zaczęłam prosić w medytacji o jakieś wyparte doświadczenia. Nie zawsze jest łatwo, ale szukam głęboko, dopóki nie znajdę i nie odpuszczę tego wolno. Wtedy dopiero zaczynam świadomie manifestować. Przyciągać to co RZECZYWIŚCIE chcę w życiu.
Kiedy powiedziałam, że oddaję się cała Wszechświatowi, ufam, że nie muszę się martwić o nic. Wystarczy, że działam. Nie stoję w miejscu i pamiętam o odpoczynku. Manifestacja dla mnie to sytuacje, które kreuję, które chcę doświadczać. Proszę Boga o sytuację, która pomoże mi się stać silną i taką przyciągam. Każdy umie manifestować, każdy z nas ma potrzebne do tego narzędzia, tylko najważniejsze jest, aby się przyznać wpierw przed samym sobą. Nie zgadzam się również z osobami, które manifestują konkretną osobę. Manifestując, aby być z kimś i zajmując się sobą dla tej relacji, a nie dla siebie samej to dla mnie emocjonalne przywiązanie. To tak jakbyś manifestował pieniądze, ale był emocjonalnie przywiązany do ich braku. Zacznij od tego, że nie ma go, jej w Twojej rzeczywistości, od dzisiaj musi stać się nikim w Twojej głowie, abyś Ty stał/a się kimś. Wiem jakie to trudne, bo sama byłam raz emocjonalnie przywiązana. Jesteś tylko Ty i twoja rzeczywistość, możesz robić w niej co tylko zechcesz, nie obchodzą Cię ludzie wokół, którzy nie są warci twojej obecności. Dajesz im przyzwolenie na bycie w twoim świecie, jeżeli ktoś będzie chciał to zapuka do drzwi. Jeżeli ktoś przyjdzie aby zniszczyć twój ogród, wyleci przez płot. Zrób to dla siebie, Ty wyznaczasz kogo chcesz wpuszczać i jakie informacje wchłaniasz. Nie jesteś emocjami, więc przywiązanie to iluzja, która daje poczucie bezpieczeństwa.
Emocje i myśli to nasze narzędzia, aby lepiej zrozumieć innych oraz otaczający nas, nasz świat. Zobaczysz, że atrakcyjniejsze będzie to, jak dla siebie zadbasz o siebie, a nie dla bycia z tą osobą. Afirmowanie na drugą osobę, to trochę przymuszanie swoją energią, żeby ta osoba rezonowała z Tobą, aby na przykład szybciej odbyła z Tobą daną lekcję. Tak manifestujemy codziennie wszystko w życiu, ale jeżeli coś nie rezonuje a my to robimy i jednak ktoś lub coś przychodzi, to zabieranie sobie i innym wyboru. Gorzej jest ze spętaniami miłosnym, bo tam zabierasz wolną wolę człowiekowi. On może przez to popaść w swoje minusowe energie, być chory, a Ty wewnętrznie możesz być nieszczęśliwy. Manifestacja jednak to też magia, którą każdy posiada, trzeba więc być świadomym.
Miałam kiedyś sytuację, byłam po zerwaniu i napisał do mnie pewien chłopak. Chciał się spotkać i bliżej poznać. Ja lubiłam nawiązywać nowe znajomości, więc się zgodziłam. Gdy doszło do spotkania wyczuwałam znajomą energię i zachowanie. Wiedziałam wtedy, że muszę coś przepracować. Ten chłopak był podobny do mojego byłego. Mówił, że ma pracę i mieszka z mamą. Mieli bardzo dużo podobieństw. Wspomniał też, że jakby miał kogoś, łatwiej byłoby mu wynajmować mieszkanie i dzielić koszty. Na tym spotkaniu opowiedział mi wizję swojej przyszłości ze mną. Ja zazwyczaj nie boję się rozmawiać i jestem otwarta, ale wtedy byłam słaba i dziwnie się czułam. Na koniec spotkania ten chłopak chciał mnie odprowadzić aby wiedzieć gdzie mieszkam. Nie chciałam, bo nie czułam się bezpiecznie. Chciał na siłę mnie przytulić. To było dziwne i ciężkie przeżycie.
Odkryłam też swoje podświadome lęki, że zawsze aby się podnieść potrzebuję kolejnej osoby. To było negatywne przekonanie. Potem ten chłopak, chciał się spotykać, napierał na mnie przez Messengera tak, że zaczęłam się bać i mieć ataki paniki. Wyznał mi miłość tak samo jak mój były, to nazywa się,, love bombarding”. To była dla mnie znacząca lekcja. Mój były jakby był zablokowany, lecz ja uczuciami, smutku, żalu i tego, że nadal go kochałam, byłam przywiązana emocjonalnie. Dlatego przyciągnęłam podobną energię, aby zakończyć jakąś lekcje.
Praca z daną emocją wygląda tak. Kiedy ja czuję strach i chcę się go pozbyć i uciec od niego, zdarzają się sytuacje, w których się boję. To jest taki katalizator abym przeżyła daną emocję i zrzuciła podkład emocjonalny nabyty w traumatycznych momentach swojego życia. Myśli to iluzja a my je kreujemy i jesteśmy odpowiedzialni za emocje, dlatego jak ktoś powiedział, że jesteś gruba i Ty mu uwierzysz to na przykład wytworzysz emocje wstydu. W dorosłym życiu jest sytuacja gdzie ktoś tylko spojrzy na Ciebie i Ty poczujesz ten wstyd ale najpierw nad tym wstydem będą pojawiać się myśli ukrywające tą emocję. Myśli są nieraz potrzebne a innym razem są tylko ucieczką od prawdziwych emocji. Dopuść, zaakceptuj i puść wolno. Ważne aby wszystko przez Ciebie, przepływało jak woda. Jesteśmy energią, która ma płynąć z falami życia. To tak jak z komputerem, wgrywasz daną informację, która ma jeszcze inne informacje, wybierasz co jest Ci przydatne a resztę usuwasz aby nie zaśmiecało Ci pola do działania.