Przyjaciółka
Ułożyłam ci to na znak miłości, mój drogi.
Na wzór wspomnień naszych, wspólnych
dróg nieodkrytych, tajemnic nieznanych.
Byś był mój, a ja twoja — na wieki.
Zawieszeni w czasie
Ty i ja, w czasie utkwiony nasz wzrok,
lecz ty i ja — bez końca czas, w eterze tkwiący znak.
Otchłań
I oto stałem nad urwiskiem,
gdzie otchłań pochłaniała wodę z wysokości.
Błędny wzrok, zimne serce i czuły oddech gniewu
dodawały mi otuchy w te samotne dnie —
tak wyraźne,
tak ulotne,
a tak ważne,
moje ostatnie bez ciebie.
Wspomnienie
W wysoko położonych górach przechadzał się
w ciemności On — jedyny, ostatni,
ze wzburzonymi myślami.
Nagle zerwał się straszliwy wiatr,
który zaczął kruszyć górę, nieprzerwanie
tworząc przy tym lite marmurowe stopnie
błyszczące blaskiem księżyca.
Każdy Jego krok przybliżał Go
do wejścia w monument, katedrę.
Zostawiając za sobą cień, wiatr uniósł Go nad
stopniami, zrozumiał zbyt wiele lub tylko
garstkę. Wiedza, która pociągała Go do śmierci,
rozjaśniła Mu umysł.
Ciekawość i pragnienie ciągnęły Go wzwyż.
Stawał się coraz lżejszy, będąc jednością
z wiatrem unoszonym przez Niego.
Nagle uderzył perfekcyjnie swoją nieskończoną
furią w ową górę. I oto zamarł w progu
katedry, poczuł śmiertelny czas,
który przeraził Go na krótką chwilę i wypełnił
Jego serce. Jednak wiatr kruszył górę
nieprzerwanie.
Po chwili monument stał się perfekcją
i doskonałym dziełem rąk śmiertelnika
zjednoczonego z żywiołem.
Blask zachodzącego słońca wypełnił katedrę
i zostawił ostatni ciepły promień na Jego
twarzy, ostatni zwiastun śmierci.
Skrzypce
Twoje skrzypce przeszywały ciszę
tak taktownie,
tak mądrze.