Książkę tę dedykuję mojemu kochanemu
Synkowi — Miłoszkowi.
Jesteś moją inspiracją i codziennym powodem
do radości, wdzięczności i nieopisanego szczęścia.
Ocalić świat
Cześć! Nazywam się Miłoszek i mam 6 lat. Mam blond włosy, niebieskie oczy i oszałamiający uśmiech. Najbardziej na świecie kocham swoich rodziców i Mincrafta. Mam chomika, który nazywa się MCQUEEN i jest po prostu fantastyczny.
Mam też wspaniałych przyjaciół, którzy często mnie odwiedzają w moim domu. Mój dom zresztą znajduje się bardzo blisko naszego przedszkola Montessori. Nasze przedszkole jest najlepsze na świecie! Mamy wspaniałe Panie i uwielbiam je wszystkie, ale kocham panią Pati. Na urodziny dzięki pomocy mamy napisałem do niej list i podarowałem zestaw pędzli do makijażu. Była wzruszona. Ja też.
Jestem bardzo pogodnym, ale i odważnym chłopcem. Dlatego też, gdy dowiedziałem się, że naszemu światu grozi całkowite unicestwienie, postanowiłem go ocalić! Jednak zacznę od początku…
Zaczęło się od tego, że usłyszałem w wiadomościach w telewizji, że na świecie pojawiła się przedziwna dziura, która powiększa się w bardzo szybkim tempie. Nikt z dorosłych nie potrafił oszacować z jakiego powodu ów dziura się pojawiła, dlaczego rośnie i skąd bierze się jej niebezpieczna i negatywna energia. Powiedziano, że jest na tyle niebezpieczna, że nikt nie powinien się do niej zbliżać. Brzmi przerażająco, prawda? Ja jednak nie przestraszyłem się, postanowiłem działać. Podobno dziura mogła zniszczyć nasz świat więc nie mogłem siedzieć bezczynnie.
Następnego dnia rano, w przedszkolu zebrałem swoich najlepszych przyjaciół: Sandrę, Kubę i Dawida. Namówiłem ich, aby pójść w miejsce, gdzie znajduje się tajemnicza, złowroga dziura. Dziwnym trafem znajdowała się w Częstochowie, mieście w którym mieszkałem. To nie mógł być przypadek. Zapewne było mi przeznaczone to, abym ocalił świat.
Postanowiliśmy z moimi przyjaciółmi, że w przerwie na drzemkę wymkniemy się z przedszkola w poszukiwaniu złowrogiej dziury i tak też uczyniliśmy.
Kiedy dzieci leżakowały, a nasze panie poszły sobie zrobić herbatę z pokrzywy, my wymknęliśmy się niepostrzeżenie.
Już po kilku minutach marszu zauważyliśmy coś dziwnego i mieliśmy przeczucie, aby pójść w tym kierunku. Zaczęliśmy szybko biec czując, że złowroga dziura jest blisko, a my musimy ją czym prędzej odnaleźć. Nie minęło zbyt wiele czasu, a czarna dziura pojawiła się przed nami. Była naprawdę dziwna i straszna zarazem. Powiększała się w szalonym tempie. Wokół zgromadzili się gapie i dziennikarze, którzy relacjonowali zdarzenie. Wciąż jednak nikt nie potrafił określić powodu pojawienia się i powiększania dziury. Ta powiększała się i wirowała w przedziwny sposób. Sandra zaczęła się bać więc pocałowałem ją w policzek i mocno przytuliłem. Później jednak skupiłem się na dziurze. Zacząłem bacznie się jej przyglądać. Wtedy zauważyłem przedziwną rzecz. Patrząc na ludzi przechodzących obok i tych którzy stali wokół dziury zacząłem słyszeć ich myśli. Ilekroć słyszałem, że ktoś ma negatywną myśl, dziura się powiększała. Jeśli zaś zauważałem człowieka, którego myśl była pozytywna, dziura zmniejszała się. Zacząłem wtedy jeszcze baczniej obserwować ludzi i ich myśli. Najgorzej na złowrogą dziurę działali ludzie, którzy nie potrafili odnaleźć szczęścia w swoich życiu, oni aktywowali złowrogą dziurę.
Zaś ludzie, którzy pomimo tego, że wyglądali na biednych, czy chorych, cieszyli się i akceptowali życie takim, jakie jest — Ci sprawiali, że złowroga dziura zmniejszała się. Jestem już pewien, że aby ocalić świat powinienem skłonić większość ludzi żyjących na ziemi do pokochania i akceptacji życia, takim, jakim jest. Jeśli to uczynią, świat zostanie ocalony.
Jestem jednak tylko małym chłopcem, jak mam przekonać dorosłych do swoich racji i sprawić, aby uwierzyli w moje odkrycie?
— Może zbudujmy maszynę, która pozwoli ludziom zaakceptować ich życie takim, jakim jest i jednocześnie uczynić je szczęśliwym oraz ich szczęśliwymi? — Zapytał Kuba. — Wtedy będą promieniować szczęściem i ta energia na pewno zniszczy złowrogą dziurę — Dodała Sandra. — Świetny pomysł! — skwitowałem ja.
Czym prędzej zabraliśmy się za budowę maszyny, która miała nam pomóc ocalić świat. Maszyna powstała z betoniarki, która stała nieopodal. Pomalowaliśmy ją farbami, które również ktoś zostawił obok. Maszyna była kolorowa i piękna, a co najważniejsze — działała! Po jej włączeniu ludzie znajdujący się obok całkowicie zmieniali sposób swojego myślenia. Miłoszek wyraźnie to dostrzegał i widział jak zmienia się ich energia. Miał wrażenie, że słyszał ich myśli. Nagle, ludzie Ci zaczęli dostrzegać przepiękny śpiew ptaków i doceniać promienie słońca na swoich twarzach. Spoglądając na złowrogą dziurę zdali sobie sprawę, że nie chcą jeszcze umierać, a ich życie jest najpiękniejszym darem. Im bardziej doceniali to co mają, tym bardziej złowroga dziura malała i traciła na sile, aż w końcu zniknęła całkowicie.
Sandra, Kuba i Miłoszek zaczęli skakać z radości! To był piękny dzień, w którym zrozumieli, jak wielką mają moc. Zbudowali maszynę, która ocaliła świat. Wtedy też postanowili sobie, że nigdy nie zapomną o lekcji, którą dał im tego dnia świat. Przysięgli sobie, że zawsze będą doceniali i akceptowali swoje życie takim, jakim ono jest. I kochali je z całych sił!!!
Pytania:
— A Ty, jaką maszynę chciałbyś zbudować?
— Jaką moc miałaby maszyna zbudowana przez Ciebie?
Czasem warto powiedzieć: nie
Cześć, zdradzić Wam mój sekret? Moja mama jest najmilszą osobą, jaką moglibyście sobie wyobrazić. Zawsze łagodna, uśmiechnięta i chętna do pomocy innym. Rzadko odmawia komukolwiek pomocy i ja postanowiłem wziąć z niej przykład.
Moi przyjaciele przyzwyczaili się do tego, że zawsze jestem chętny do pomocy. Nie inaczej było wczoraj. Od rana, w przedszkolu moi przyjaciele pytali mnie o przeróżne przysługi..
Najpierw Sandra stanęła przede mną i szeroko się uśmiechając zapytała, czy pomógłbym jej w zadaniu, które otrzymała od pani Pati: pieczeniu ciasteczek.
— Jasne, że pomogę — odparłem bez zająknięcia.
Po chwili Kuba podbiegł pytając, czy pomogę mu naprawić książeczkę, która się rozpadła.
— Jasne, zaraz pójdę po klej i skleimy strony — odpowiedziałem chętny do pomocy przyjacielowi.
Nim jednak zdążyłem wrócić do niego z klejem podszedł do mnie Dawid.
— Czy pomożesz mi znaleźć ulubiony samochodzik? Gdzieś go zapodziałem i nie mogę znaleźć — zapytał mając łzy w oczach.
— Nic się nie martw, zaraz poszukamy twojego autka — powiedziałem i zacząłem szukać samochodziku pod szafkami i w innych zakamarkach.
W tym samym czasie przybiegł do nas Kuba.
— Miłoszku, czekam na Ciebie już tak długo. Obiecałeś mi przecież pomóc skleić strony książeczki.
W tym momencie rozległ się krzyk Sandry…