E-book
9.45
drukowana A5
18.06
Przeźrocze

Bezpłatny fragment - Przeźrocze


Objętość:
41 str.
ISBN:
978-83-8245-390-4
E-book
za 9.45
drukowana A5
za 18.06

Prolog

Poczęcie

poczęłam wiersz

miał zarys nieboskłonu

w dolinach jego

uginały się kolana drzew

pod naporem kukułek

w szeleszczących włosach


wzgórzem policzka płynęła

czerwona struna słońca

grając na konopiach ciche kołysanki


nienarodzony jeszcze

mruczał grzmotem

z rozkopanych piersi pól

które stopy bose nie zdążyły poznać


zachłysnął się pierwszym oddechem

gdy myśli niespokojne

uczyły się chodzić

bez pamięci


nie otworzy się na spojrzenia


bo słowo stanie się ciałem

gdy zamieszka między nami

miłości jaskółka

Przeźrocze

Szukając słońca

twój ślad

na dywanie jak w piasku

odciśnięta stopa

i refleksy świetlne z włosów

niedbale rozrzucone na poduszce


wino na podłodze

czerwone

zachody słońca

pachnące winogronem

na moim ciele plama

po degustacji cabernet sauvignon


roztapiam się w pościeli

wczoraj odurzyłeś mnie jak bryza

gdy twoje dłonie

sterowały żaglami naszych warg


jeszcze nie zdążyłam

zamknąć cię szczelnie

w sercu

a już uciekłeś

za koronkowe chmury


obiecałeś (z)wrócić

nam te dobre chwile

żebym nie musiała

więcej zapominać

Bez słów

zagrasz ze mną w grę

bez słów

uśmiechem przytulę cię do rzęs

aż poznasz mnie od środka

i przenicujesz myśli


zatańczymy w korowodzie

ulicznych latarni

gdzie bzem pachnie noc

aż amarant spływa z ust


w księżyca białym lustrze

odsłonię (nie)odbite cienie

które snu widziały

niejedną tajemnicę


zamilkną chodniki

ucichną szlagiery gwiazd

gdy rozpłynie się firmament pod stopami

wsiąkając w nasz mikro(czuły)świat

Wierszopad

kolorowe papugi uciekły z twarzy

do ciepłych snów

gdy jesień zrosiła deszczem

wzgórze na policzkach


z włosów spłynęły wodniste obłoki

w rozlanym mleku kot

odcisnął litery


wiatr z piersi rozdmuchał złote sylaby

czerwone słowa opadły

z liśćmi i zostawiły ślad

na ustach


ostatni wers jak zmoczone pióro

rozdarł papierowe serce


moje białe motyle

czekają w kosz(yk)u

na słoneczny bukiet

spleciony z dłoni

Przeźrocze

opleć mnie głosem

niech membraną zadrżę

pragnę rozejść się po tafli jeziora

i dosięgnąć ustami

drugiego końca przeźrocza


spotkamy się w pajęczynie

paliczkami odgarniesz

białe sitowie z włosów

mocno przylgnij do mnie

koniuszkiem trawy

tam gdzie ostatnio stópki małe

zostawił pająk


poczuj mnie w naręczach ptaków

spadających liściach z chmur

smaku niedojrzałej śliwki


i raz mi tylko zapomnij

kiedy nie byłam sobą

Stłuczona filiżanka

I


jeszcze pachnę słońcem

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 9.45
drukowana A5
za 18.06