Prolog
Poczęcie
poczęłam wiersz
miał zarys nieboskłonu
w dolinach jego
uginały się kolana drzew
pod naporem kukułek
w szeleszczących włosach
wzgórzem policzka płynęła
czerwona struna słońca
grając na konopiach ciche kołysanki
nienarodzony jeszcze
mruczał grzmotem
z rozkopanych piersi pól
które stopy bose nie zdążyły poznać
zachłysnął się pierwszym oddechem
gdy myśli niespokojne
uczyły się chodzić
bez pamięci
nie otworzy się na spojrzenia
bo słowo stanie się ciałem
gdy zamieszka między nami
miłości jaskółka
Przeźrocze
Szukając słońca
twój ślad
na dywanie jak w piasku
odciśnięta stopa
i refleksy świetlne z włosów
niedbale rozrzucone na poduszce
wino na podłodze
czerwone
zachody słońca
pachnące winogronem
na moim ciele plama
po degustacji cabernet sauvignon
roztapiam się w pościeli
wczoraj odurzyłeś mnie jak bryza
gdy twoje dłonie
sterowały żaglami naszych warg
jeszcze nie zdążyłam
zamknąć cię szczelnie
w sercu
a już uciekłeś
za koronkowe chmury
obiecałeś (z)wrócić
nam te dobre chwile
żebym nie musiała
więcej zapominać
Bez słów
zagrasz ze mną w grę
bez słów
uśmiechem przytulę cię do rzęs
aż poznasz mnie od środka
i przenicujesz myśli
zatańczymy w korowodzie
ulicznych latarni
gdzie bzem pachnie noc
aż amarant spływa z ust
w księżyca białym lustrze
odsłonię (nie)odbite cienie
które snu widziały
niejedną tajemnicę
zamilkną chodniki
ucichną szlagiery gwiazd
gdy rozpłynie się firmament pod stopami
wsiąkając w nasz mikro(czuły)świat
Wierszopad
kolorowe papugi uciekły z twarzy
do ciepłych snów
gdy jesień zrosiła deszczem
wzgórze na policzkach
z włosów spłynęły wodniste obłoki
w rozlanym mleku kot
odcisnął litery
wiatr z piersi rozdmuchał złote sylaby
czerwone słowa opadły
z liśćmi i zostawiły ślad
na ustach
ostatni wers jak zmoczone pióro
rozdarł papierowe serce
moje białe motyle
czekają w kosz(yk)u
na słoneczny bukiet
spleciony z dłoni
Przeźrocze
opleć mnie głosem
niech membraną zadrżę
pragnę rozejść się po tafli jeziora
i dosięgnąć ustami
drugiego końca przeźrocza
spotkamy się w pajęczynie
paliczkami odgarniesz
białe sitowie z włosów
mocno przylgnij do mnie
koniuszkiem trawy
tam gdzie ostatnio stópki małe
zostawił pająk
poczuj mnie w naręczach ptaków
spadających liściach z chmur
smaku niedojrzałej śliwki
i raz mi tylko zapomnij
kiedy nie byłam sobą
Stłuczona filiżanka
I
jeszcze pachnę słońcem